Sygn. akt III Ca 302/14

UZASADNIENIE

W pozwie z dnia 19 listopada 2010 roku skierowanym przeciwko pozwanemu Towarzystwu (...) Spółce Akcyjnej w W., powód R. B. wniósł o zasądzenie na jego rzecz kwoty: 6.000 zł tytułem zadośćuczynienia, 400 zł tytułem zsumowanej renty z tytułu zwiększonych potrzeb, 3.700 zł tytułem odszkodowania za utracony zarobek za okres od dnia wypadku do dnia 30 września 2010 roku, wszystkie kwoty z ustawowymi odsetkami od dnia doręczenia odpisu pozwu pozwanemu. Powód wniósł nadto o ustalenie odpowiedzialności pozwanego Towarzystwa (...) za skutki wypadku mogące powstać w przyszłości, a także o zasądzenie zwrotu kosztów procesu,
w tym kosztów zastępstwa procesowego.

Na rozprawie w dniu 30 września 2013 roku strona powodowa rozszerzyła powództwo o kwotę: 4.000 zł z tytułu zadośćuczynienia oraz 1.972 zł z tytułu zwiększonych potrzeb, obie kwoty z ustawowymi odsetkami od dnia rozszerzenia powództwa.

Pozwany wniósł o oddalenie powództwa w całości oraz o zasądzenie zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych.

Wyrokiem z dnia 18 grudnia 2013 roku, w sprawie prowadzonej pod sygnaturą akt I C 1199/10, Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia w Łodzi zasądził od pozwanego Towarzystwa (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz powoda R. B. kwotę: 10.000 zł z ustawowymi odsetkami od kwoty 6.000 zł od dnia 8 grudnia 2010 roku do dnia zapłaty, a od kwoty 4.000 zł od dnia 30 września 2013 roku do dnia zapłaty (punkt pierwszy sentencji), tytułem odszkodowania kwotę 4.372 zł wraz z ustawowymi odsetkami od kwoty 2.400 zł od dnia 8 grudnia 2010 roku do dnia zapłaty,
a od kwoty 1.972 zł od dnia 30 września 2013 roku do dnia zapłaty (punkt drugi sentencji), oddalił powództwo w pozostałym zakresie (punkt trzeci sentencji) oraz zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 2.746,71 zł tytułem stosunkowego rozdzielenia kosztów procesu (punkt czwarty sentencji).

Sąd Rejonowy oparł swoje rozstrzygnięcie na następujących ustaleniach faktycznych:

W dniu 18 lipca 2010 roku powód R. B. wraz z kolegą M. M., podczas pobytu w Ł., postanowili popływać łodzią hybrydową (...) (POL 9280), rok produkcji 2009. Powód miał świadomość, że nie jest to łódź spacerowa, że będzie większa szybkość i skoki. Po zakupie biletów mężczyźni zajęli miejsca z przodu łodzi. przy czym nie zostali ostrzeżeni, że w tym miejscu łodzi może bardziej rzucać i wiać, informacji takiej nie było także na biletach. Przed rejsem osoba, która zbierała ludzi, poinformowała ich jaką mają przyjąć postawę, że nie wolno siadać na ławce, należy stać z lekko ugiętymi nogami i trzymać się poręczy. Udzielono im także instrukcji, że gdyby coś się działo mają podnieść rękę. Na łodzi znajdowały się metalowe poręcze i siedziska, nie było pasów oraz innych zabezpieczeń poza uchwytami w postaci wygiętych pałąków.

Tego dnia w rejonie miejscowości Ł. pogoda była wietrzna. W momencie gdy zebrał się komplet osób, łódź ruszyła. Oprócz jednej osoby prowadzącej łódź – kapitana/sternika – nie było nikogo innego z załogi. Na łodzi przebywało około 20 osób. Po wyjściu na otwarte morze sternik dodał pełnej mocy. Pierwsze fale były małe, parę razy łódź wyskoczyła do góry. Wówczas sternik zatrzymał łódź i zapytał pasażerów, czy im się podobało i czy wszystko w porządku. Po uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi poinformował pasażerów, żeby mocniej się trzymali albowiem dalsza podróż będzie gwałtowniejsza. Po kilku sekundach były 2 bardzo silne uderzenia o fale, łódką miotało, zaczęło nią rzucać nawet na wysokość 2 metrów. Kapitan łodzi zwiększył moc, a z powodu fal nastąpiło kilka uderzeń o nie, były chwile, że łódź leciała w powietrzu. W pewnym momencie R. B. wybiło do góry, następnie powód opadł na siedzisko i poczuł ból, zachowanie równowagi wymagało od niego dużych wysiłków, odczuwał również ból rąk. Powód podniósł rękę – umówiony znak – i łódź się zatrzymała. Sternik podszedł do niego i powiedział, że to jest tylko przepona i że musi chwilę pooddychać. Polecił także powodowi, aby udał się na koniec łodzi, gdzie mniej rzucało, co też powód wraz z kolegą uczynili. Po zmianie miejsca powód, pomimo odczuwanego bólu, w dalszym ciągu utrzymywał pozycje jeździecką. (...) nadal pływała, choć nieco wolniej. Po doznaniu urazu przez powoda wyprawa trwała jeszcze 8 – 10 minut, łącznie rejs trwał około 15 minut. Powód odczuwał coraz silniejszy ból. Po powrocie do portu, M. M. pomógł powodowi wysiąść, a następnie przedostać się w okolice pobliskiego baru, gdzie powód położył
się na ławce. Po jakimś czasie M. M. wezwał karetkę pogotowia, która zabrała R. B. do szpitala. Powoda przyjęto na Oddział (...) Urazowy Szpitala w L., gdzie po wykonaniu zdjęcia
RTG i CT stwierdzono złamanie trzonu IX-go kręgu piersiowego - stabilne. Zaopatrzono go w gorset ortopedyczny i w dniu 20 lipca 2010 roku wypisano do domu z zaleceniem chodzenia w gorsecie ortopedycznym, kontroli w (...) za 3 tygodnie. Po opuszczeniu szpitala powód kontynuował leczenie w poradni specjalistycznej.

W wyniku wypadku w dniu 18 lipca 2010 roku R. B. doznał kompresyjnego złamania trzonu kręgu Th 9 - dziewiąty krąg piersiowy. Z punktu widzenia ortopedycznego cierpienia fizyczne R. B. związane ze złamaniem kręgosłupa były znaczne w okresie pierwszego miesiąca po wypadku. W trakcie następnych dwóch miesięcy cierpienia były umiarkowane i stopniowo zmniejszające się. Trwały uszczerbek na zdrowiu R. B. spowodowany przedmiotowym wypadkiem w ocenie ortopedycznej wynosi 5%. Po zakończeniu leczenia ortopedycznego R. B. poddał się leczeniu rehabilitacyjnemu. Powód korzystał również z leczenia farmakologicznego. Z punktu widzenia ortopedycznego R. B. wymagał pomocy innych osób w czynnościach życia codziennego w ciągu pierwszych 3 miesięcy po wypadku. Aktualny stan ortopedyczny R. B. należy określić jako dobry. Złamanie zrosło się bez większego zniekształcenia kręgosłupa. Nie mniej przebycie urazu, jak u powoda, predysponuje do wcześniejszego rozwoju zmian zwyrodnieniowo - zniekształcających kręgosłupa w obszarze sąsiadującym ze złamanym kręgiem. Obecnie powód nie wymaga pomocy w czynnościach natury egzystencjalnej.

(...) była w lipcu 2010 roku dopuszczona do poruszania się po morskich wodach przybrzeżnych w pasie 20 Mm od brzegu, na podstawie Karty (...) Nr (...) wydanej 7 sierpnia 2009 roku przez Urząd Morski w G.. Łączną ilość pasażerów i załogi, którą łódź mogła przewozić ustalono na 24, przy czym liczba pasażerów nie powinna przekraczać 12 osób. Karta (...) ustaliła także, że załogę minimalną mają stanowić 2 osoby: kapitan z uprawnieniami starszego sternika motorowodnego i oficer z uprawnieniami sternika motorowodnego. Łodzie typu ADRENALINA 24 były budowane zgodnie z przepisami Polskiego Rejestru Statków, czego dowodem jest wydane przez tego klasyfikatora – Świadectwo K. Ł. nr (...).

Z punktu widzenia budowy i eksploatacji jednostek pływających, łódź (...) podczas rejsu, w którym wypadkowi uległ R. B., nie była właściwie przygotowana do świadczenia usług przewozu pasażerów po wodach morskich. Brak było wymaganego drugiego członka załogi, którego zadaniem jest stała obserwacja zachowania pasażerów i ewentualne poinformowanie sternika o konieczności zmiany w sposobie nawigowania jednostką. Warunki pogodowe w dniu 18 lipca 2010 roku na redzie (...) pozwalały na wypłynięcie łodzią (...), pod warunkiem wzmożonej ostrożności i uwagi załogi jednostki. Załoga łodzi, w szczególności jej sternik, powinni starannie prowadzić jednostkę na fali, unikając silnych uderzeń o mocno sfalowane morze. Oficer obserwujący zachowanie pasażerów powinien natychmiast reagować w przypadku podejrzenia o nienormalną reakcję pasażera. Brak wymaganego w Karcie (...) oficera i zaniechanie w ten sposób starannej obserwacji pasażerów, traktować należy jako uchybienie w zakresie zabezpieczenia bezwypadkowej jazdy, tym bardziej, że łódź była przeładowana, w stosunku do dozwolonej przez Kartę (...) ilości, 22 pasażerami.

Organizatorem przedmiotowego rejsu był (...) Sp. z o.o. w Ł., która jest armatorem łodzi (...), numer rejestru P. (...).

Zgodnie z zawartą między pozwanym Towarzystwem (...) a ubezpieczającym A. R. działającym pod firmą (...) umową ubezpieczenia, potwierdzoną polisą ubezpieczenia Casco Jachtu nr 000-10-482- (...): podmiotem ubezpieczającym był - (...) A. R., podmiotem ubezpieczonym - (...) Sp. z o.o. w Ł., przedmiotem ubezpieczenia - łódź (...). Umowa ubezpieczenia OC obejmowała rozszerzoną odpowiedzialność za szkody wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem jachtu (pkt 2 Polisy), zakres odpowiedzialności określono jako szkody rzeczowe i osobowe wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem ww. jachtu, stanowiącego własność firmy (...), z zastrzeżeniem ograniczeń wynikających z treści umowy ubezpieczenia. Jako wyłączenie odpowiedzialności wskazano w polisie szkody: doznane przez kapitana i członków załogi jachtu, wyrządzone osobom zatrudnionym przez armatora/kapitana jachtu w czasie wykonywania przez nie obowiązków służbowych oraz osobom bliskim armatorowi/kapitanowi jachtu, wyrządzone podczas wykonywania przez jacht holowania w tym również związane z uprawnieniem narciarstwa i lotniarstwa wodnego, wyrządzone w środowisku naturalnym, spowodowane jego zanieczyszczeniem, o ile nie były skutkiem zdarzenia objętego ochroną w ramach ubezpieczenia casco jachtu. Z ochrony ubezpieczeniowej wyłączone były także szkody wyrządzone poza wskazanym w ofercie zakresie terytorialnym, jak również pozostałe wyłączenia, wymienione w OWU OC. Zgodnie z § 4 ust. 2 pkt 7 OWU, ubezpieczyciel nie odpowiadał za szkody wyrządzone przez podwykonawców Ubezpieczonego.

A. R. nie był sternikiem przedmiotowej łodzi w dniu zdarzeniu, bywał nim jednak w innym okresie. W jego obecności załoga łodzi zawsze była dwuosobowa, zaś jej pasażerowie byli instruowani o sposobie zachowania
się w czasie rejsu, w szczególności o zalecanej postawie oraz sposobie zgłoszenia jakichkolwiek problemów.

Po wypadku R. B. przebywał na zwolnieniu ok. 2,5 miesiąca
tj. od 18 lipca 2010 roku do 30 września 2010 roku, następnie wrócił do pracy
na to samo stanowisko co przed wypadkiem. Na zwolnieniu lekarskim otrzymywał zasiłek chorobowy z ZUS w wysokości 80% wynagrodzenia, bez premii.

Pismem z dnia 9 sierpnia 2010 roku, doręczonym w dniu 20 sierpnia 2010 roku, R. B. zgłosił szkodę pozwanemu Towarzystwu (...). Powód wskazał, iż w czasie rejsu łodzią w dniu 18 lipca 2010 roku doznał obrażeń ciała i w związku z tym wniósł o wypłatę kwoty 40.000 zł tytułem zadośćuczynienia i kwoty 4.000 zł odszkodowania z tytułu zwiększonych potrzeb. Decyzją z dnia 26 października 2010 roku pozwane Towarzystwo (...) odmówiło powodowi wypłaty odszkodowania.

Dokonując ustaleń stanu faktycznego Sąd Rejonowy oparł się na zeznaniach powoda oraz świadków M. M. i A. R., które to zeznania Sąd uznał za wiarygodne. Podstawę ustaleń stanowiły także opinia biegłego ortopedy oraz opinia biegłego do spraw budowy i eksploatacji jednostek pływających. W świetle wskazanych opinii Sąd I instancji przyjął, że powód uległ wypadkowi w czasie rejsu łodzią hybrydową (...) po Bałtyku, doznając urazu kręgosłupa w postaci złamania kręgu (...), a także, iż w czasie przedmiotowego rejsu doszło do szeregu nieprawidłowości w zakresie jego organizacji.

W tak ustalonym stanie faktycznym Sąd Rejonowy uznał, że powództwo jest zasadne w części.

Rozważania prawne Sąd I instancji rozpoczął od ustalenia, że podstawę odpowiedzialności podmiotu ubezpieczonego, który organizował przedmiotowy rejs, tj. (...) Sp. z o.o. w Ł., wyznaczają przepisy Kodeksu morskiego
oraz postanowienia ratyfikowanej przez Polskę Konwencji ateńskiej z 13.12.1974 r. w sprawie przewozu morzem pasażerów i ich bagażu. Odpowiedzialność podmiotu, o którym mowa wyżej, stanowi jednocześnie podstawę odpowiedzialności ubezpieczeniowej pozwanego Towarzystwa. Analizując wskazane regulacje prawne Sąd Rejonowy wskazał, że w myśl art. 181 § 1 Kodeksu morskiego, przewoźnik ponosi odpowiedzialność za szkody na osobie pasażera oraz za szkody w jego bagażu zgodnie z postanowieniami Konwencji ateńskiej w sprawie przewozu morzem pasażerów i ich bagażu, sporządzonej w A. dnia 13 grudnia 1974 r. (Dz.U. z 1987 r. Nr 18, poz. 108), zmienionej Protokołem sporządzonym w L. dnia 19 listopada 1976 r. (Dz.U. z 1994 r. Nr 99, poz. 479). Konwencja ateńska zaś, w art. 3 ust. 1 przewiduje, że przewoźnik odpowiada za szkodę powstałą w wyniku śmierci pasażera lub odniesionego przez niego uszkodzenia ciała i rozstroju zdrowia oraz utraty lub uszkodzenia bagażu, jeżeli wypadek, który spowodował doznaną w ten sposób szkodę, nastąpił w czasie przewozu i był wynikiem winy lub niedbalstwa przewoźnika, jego pracowników albo agentów działających w ramach ich zatrudnienia. Jednocześnie zgodnie z przepisami Konwencji, aby można było mówić o odpowiedzialności pozwanego Towarzystwa, powód musiał wykazać zaistnienie wszystkich przesłanek odpowiedzialności ubezpieczonego przewoźnika określonych w cytowanym art. 3 ust. 1, której to powinności w ocenie Sądu Rejonowego powód sprostał. Zdaniem Sądu I instancji, w niniejszej sprawie bezspornym było, iż powód doznał urazu kręgosłupa w czasie przedmiotowego rejsu, podczas którego doszło ponadto do winy lub niedbalstwa ze strony pracowników organizatora przewozu. (...) nie była właściwie przygotowana do świadczenia usług przewozu pasażerów po wodach morskich, w szczególności w czasie rejsu brak było drugiego członka załogi, które to uchybienie nie może być rozpatrywane jedynie jako uchybienie formalne, ale także wpływające w istotny sposób na bezpieczeństwo pasażerów na łodzi, albowiem istniejące tego dnia warunki pogodowe wymuszały wzmożoną ostrożność i uwagę załogi jachtu. Nadto uchybieniem był fakt przeładowania łodzi w trakcie wyprawy, w rejsie uczestniczyła maksymalna liczba pasażerów (22 osoby) przy czym Karta (...) wydana przez Urząd Morski w G. dla łodzi (...) dopuszczała liczbę pasażerów, która nie powinna przekraczać 12 osób . Powodowi nie udzielono również informacji o skutkach podróżowania z przodu łodzi, nie przerwano także rejsu tuż po tym, jak powód zgłosił problemy zdrowotne. W ocenie Sądu Rejonowego wskazane w opinii przez biegłego uchybienia i zastrzeżenia, co do organizacji przedmiotowego rejsu, generują odpowiedzialność pozwanego za skutki wypadku. Wbrew twierdzeniom pozwanego Sąd I instancji przyjął jednak, że choć organizatorzy rejsu niewątpliwie ponoszą winę za zaistniałe w jego trakcie nieprawidłowości, to jednak nie mogą one być ujmowane w aspekcie winy umyślnej czy rażącego niedbalstwa pozwalających na wyłączenie odpowiedzialności (...) SA w oparciu o postanowienia OWU. Zdaniem Sądu trudno wyobrazić sobie, aby organizatorzy rekreacyjnych rejsów łodzią hybrydową po Morzu B. spełnili w okolicznościach niniejszej sprawy przesłanki umożliwiające przypisanie im winy umyślnej w którejkolwiek
z jej postaci, to jest wyobrażali sobie spowodowanie szkody i tego właśnie chcieli (dolus directus) lub przewidywali możliwość jej spowodowania i godzili się na jej wystąpienie (dolus eventualis). Również przypisanie obsłudze łodzi rażącego niedbalstwa w zakresie przygotowania i zabezpieczenia bezwypadkowej jazdy nie znajduje usprawiedliwienia w poczynionych w sprawie ustaleniach i byłoby niewątpliwie znacznym nadużyciem. W konkluzji Sąd I instancji przyjął, że spełnione zostały wszystkie przesłanki odpowiedzialności ubezpieczonego przewoźnika określone w art. 3 ust. 1 Konwencji ateńskiej, co w konsekwencji prowadzi do odpowiedzialności pozwanego Towarzystwa (...) za szkodę doznaną przez R. B.. Odpowiedzialność ta, zdaniem Sądu, wynika konsekwentnie z umowy ubezpieczenia zawartej między pozwanym a ubezpieczającym A. R. działającym pod firmą (...), potwierdzonej polisą ubezpieczenia casco jachtu nr 000-10-482- (...). Treść polisy niewątpliwie wskazuje przy tym na zakres udzielonej przez (...) SA ochrony ubezpieczeniowej. Podmiotem Ubezpieczającym był (...) A. R., podmiotem ubezpieczonym - (...)
Sp. z o.o. w Ł., zaś przedmiotem ubezpieczenia - łódź motorowa (...). Umowa ubezpieczenia OC obejmowała rozszerzoną odpowiedzialność za szkody wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem jachtu. Sąd Rejonowy wykluczył jednocześnie, aby istniały jakiekolwiek okoliczności pozwalające na skuteczne wyłączenie odpowiedzialności pozwanego w oparciu o postanowienia ogólnych warunków ubezpieczenia. Ponadto za chybiony Sąd I instancji uznał podnoszony przez pełnomocnika pozwanego na terminie rozprawy w dniu 4 grudnia 2013 roku zarzut braku odpowiedzialności, z uwagi na wystąpienie przesłanek określonych w § 4 ust. 2 pkt. 7 OWU, tj. wyrządzenie szkody przez podwykonawców ubezpieczonego. Jasno bowiem w polisie określono podmiot i przedmiot ubezpieczenia. Przeprowadzone postępowanie dowodowe wykazało, że A. R. nie sterował łodzią (...) w Ł. w dniu wypadku jako podwykonawca spółki (...), nie pozostawał także ze spółką w stosunku zlecenia. Mając powyższe na uwadze Sąd Rejonowy uznał, że przedmiotowe powództwo jest usprawiedliwione co do zasady.

Oceniając zgłoszone przez powoda żądanie zapłaty zadośćuczynienia Sąd I instancji przyjął, iż znajduje ono podstawę w treści art. 445 § 1 k.c.
w zw. z art. 444 § 1 k.c. Uwzględniając długotrwałość i intensywność dolegliwości powypadkowych, wysokość stwierdzonego uszczerbku na zdrowiu powoda, towarzyszące procesowi leczenia cierpienia fizyczne, ujemne doznania psychiczne związane z całym zajściem oraz wyłączenie z życia rodzinnego i zawodowego, a także czasowe – ale występujące ograniczenie aktywności życiowej, Sąd Rejonowy uznał, że odpowiednim dla powoda zadośćuczynieniem będzie dochodzona pozwem kwota 10.000 zł. Sąd zasądził ponadto od pozwanego na rzecz powoda kwotę 4.372 zł tytułem odszkodowania, na którą to kwotę złożyły się: koszt opieki osoby trzeciej – 2.280 zł, koszt zakupu leków i gorsetu ortopedycznego – 92 zł oraz kwota 2.000 zł z tytułu utraconych zarobków. W ocenie Sądu powód wymagał pomocy osoby trzeciej przez pierwsze 3 miesiące po wypadku, poniósł także określone wydatki związane z leczeniem farmakologicznym, ponadto pogorszyły się jego możliwości zarobkowe. W tym ostatnim przypadku Sąd Rejonowy uznał jednak, że skapitalizowana renta wyrównawcza, której powód dochodził za okres sierpień-wrzesień 2010 roku, nie powinna przekraczać kwoty 2.000 zł i oddalił żądanie ponad tą kwotę, jako zbyt wygórowane.

O odsetkach Sąd Rejonowy orzekł w oparciu o treść art. 359 § 1 k.c.,
art. 455 k.c. i art. 481 § 1 k.c. wskazując, że pozwany został wezwany do spełnienia konkretnych świadczeń dopiero na skutek odpowiednio wniesienia powództwa i jego rozszerzenia, a zatem to dzień doręczenia pozwu (8 grudnia 2010 roku) oraz dzień rozszerzenia powództwa (30 września 2013 roku) uznać należy za dzień wezwania do zapłaty określonych kwot.

W ocenie Sądu I instancji, z uwagi na pozytywne rokowania u powoda, na oddalenie zasługiwało żądanie ustalenia odpowiedzialności na przyszłość pozwanego.

O kosztach procesu Sąd Rejonowy orzekł w oparciu o przepis art. 100 k.p.c.

Od powyższego wyroku apelację złożył pozwany zaskarżając go w zakresie rozstrzygnięć zawartych w punktach 1, 2 i 4 w całości.

Zaskarżonemu orzeczeniu strona pozwana zarzuciła:

1.  naruszenie przepisów prawa procesowego, tj. art. 233 k.p.c., poprzez:

- przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów i uczynienie jej dowolną, jak również dokonanie oceny materiału dowodowego stojącej w sprzeczności z zasadami logiki oraz doświadczenia życiowego, w konsekwencji tego uznanie, że nieprawidłowości poczynione przez ubezpieczonego przewoźnika (...) Sp. z o.o. nie mogą być ujmowane w aspekcie winy umyślnej czy rażącego niedbalstwa pozwalających na wyłącznie odpowiedzialności pozwanego,

- brak wszechstronnego rozważenia materiału dowodowego polegający na pominięciu umowy ubezpieczenia w zakresie określonej w niej definicji „winy umyślnej” i w konsekwencji niedokonanie oceny zachowania ubezpieczonego przewoźnika w świetle postanowień umownych,

2.  naruszenie przepisów prawa materialnego w postaci:

- art. 805 § 1 k.c. w zw. z § 4 ust. 1 pkt 1 Ogólnych warunków ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej zatwierdzonych uchwałą Zarządu A. nr (...) z dnia 13 lipca 2007 roku poprzez ich błędną wykładnię skutkującą uznaniem, iż nieprawidłowości poczynione przez ubezpieczonego przewoźnika (...) Sp. z o.o. nie mogą być ujmowane w aspekcie winy umyślnej w rozumieniu postanowień umowy ubezpieczenia stanowiącej podstawę odpowiedzialności pozwanego,

- art. 827 § 1 k.c. poprzez jego niezastosowanie w sytuacji, gdy w świetle zgromadzonego materiału dowodowego działania ubezpieczonego przewoźnika świadczyły o winie umyślnej lub co najmniej rażącym niedbalstwie ubezpieczonego podmiotu, prowadząc do wyłączenia odpowiedzialności pozwanego Towarzystwa.

W związku z podniesionymi zarzutami apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i oddalenie powództwa w całości, ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Ponadto skarżący wniósł o zwrot kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych, za obie instancje.

W uzasadnieniu apelacji skarżący wskazał, że nie kwestionuje wysokości zasądzonego zadośćuczynienia oraz odszkodowania, kontestuje natomiast samą zasadę swojej odpowiedzialności. Pozwany podniósł, że podstawą jego odpowiedzialności jest umowa ubezpieczenia zawarta z ubezpieczającym A. R. działającym pod firmą (...), potwierdzona polisą ubezpieczenia casco jachtu, która obejmowała ubezpieczenie jachtu oraz ubezpieczenie OC z rozszerzeniem odpowiedzialności na szkody wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem jachtu. Integralną częścią umowy były Ogólne warunki ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, zaś podmiotem ubezpieczonym (...) Sp. z o.o. w Ł.. W myśl § 4 ust. 1 pkt 1 OWU, pozwany nie ponosi odpowiedzialności za szkody wyrządzone umyślnie przez ubezpieczonego lub osoby, za które ubezpieczony ponosi odpowiedzialność, przy czym w razie świadczenia usług działanie lub zaniechanie przeciwdziałań przy wiedzy ubezpieczonego lub osoby, za które ponosi odpowiedzialność, o wadach, szkodliwym charakterze lub właściwościach usługi, traktowane jest jak działanie umyślne. W ocenie apelującego nieprawidłowości poczynione przez ubezpieczonego w zakresie organizacji przedmiotowego rejsu winny być postrzegane w kategoriach winy umyślnej albo rażącego niedbalstwa. Winę umyślną należy przy tym rozumieć w kontekście wskazanym w OWU, a więc z wyłączeniem oceny zamiaru. Zdaniem skarżącego usługi świadczone przez ubezpieczonego, z powodu przeciążeń wywołanych ciągłym podbijaniem łodzi o fale, mają szkodliwy charakter, co jest zrozumiałe dla każdego, zwłaszcza dla samego ubezpieczonego, który z całą pewnością miał świadomość tych skutków. W opinii pozwanego, nawet gdyby przyjąć koncepcję winy umyślnej opartą na zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym, to postępowanie ubezpieczonego pozwala przypisać mu winę umyślną w postaci zamiaru ewentualnego. Ubezpieczony, jako profesjonalista w zakresie prowadzonej działalności, musiał przewidywać możliwość spowodowania szkody i godził się na jej wystąpienie. Po zasygnalizowaniu przez powoda wystąpienia u niego urazu rejs winien zostać przerwany, a poszkodowanemu należało udzielić natychmiastowej pomocy. Ubezpieczony zaniechał powyższego, co oznacza, iż godził się na zaistnienie szkody po stronie powodowej. Z ostrożności procesowej apelujący wskazał ponadto, że odpowiedzialność pozwanego Towarzystwa wyłącza przepis art. 827 k.p.c. Na gruncie niniejszej sprawy fakt rażącego niedbalstwa (a nawet winy umyślnej) po stronie ubezpieczonego nie budzi żadnych wątpliwości. Stwierdzone w czasie rejsu uchybienia stanowią bowiem naruszenie zasad elementarnej, minimalnej staranności.

W odpowiedzi na apelację powód wniósł o jej oddalenie i zasądzenie od powoda zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu odwoławczym według norm przepisanych. Zdaniem powoda wysunięte przez skarżącego w treści apelacji zarzuty stanowią wyłącznie polemikę z właściwym rozstrzygnięciem Sądu I instancji, który w sposób prawidłowy i całościowy ocenił zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozostając w granicach określonych art. 233 k.p.c. W szczególności Sąd Rejonowy właściwe ustalił, że choć organizatorzy rejsu niewątpliwie ponoszą winę za zaistniałe w jego trakcie nieprawidłowości, to jednak nie mogą być one ujmowane w aspekcie winy umyślnej, czy rażącego niedbalstwa pozwalających na wyłącznie odpowiedzialności pozwanego Towarzystwa w oparciu o postanowienia OWU czy też art. 827 k.c. Nawet bowiem gdyby pojmować naruszenie przepisów dotyczących użytkowania łodzi i organizacji przewozów morskich w kontekście winy umyślnej, to nie jest ono tożsame z umyślnym wyrządzeniem szkody. Powód wskazał również, że zgodnie z poglądami obowiązującymi w doktrynie, wina (nawet umyślna) podwładnych lub pomocników ubezpieczającego albo osób, nad którymi sprawuje on opiekę, jest ubezpieczanym ryzykiem, a więc szkody przez nich spowodowane mogą być objęte ochronę ubezpieczeniową. Podniósł ponadto, iż OWU stanowią o treści umowy ubezpieczenia zawieranej przez ubezpieczającego. Postanowienia tejże umowy, jako umowy szczególnej, zaliczanej do umów najwyższego zaufania winny być jasne, przejrzyste i nie pozwalać na dowolność interpretacji jej zapisów. Ograniczenie odpowiedzialności ubezpieczyciela, wynikające z OWU nie może być dalej idące, aniżeli przewidziane w odniesieniu do tego ubezpieczenia w art. 827 k.c. Tym samym to pozwany winien na gruncie niniejszej sprawy udowodnić winę umyślną lub rażące niedbalstwo sprawcy szkody, co jednak nie miało miejsca.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja jest bezzasadna i jako taka podlega oddaleniu.

Sąd Okręgowy w całości podziela i przyjmuje za własny ustalony przez Sąd Rejonowy stan faktyczny. W ocenie Sądu Okręgowego, Sąd I instancji dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych, jak również prawidłowej oceny zgromadzonego materiału dowodowego. Ujawnione dowody zostały ocenione z uszanowaniem granic swobody przyznanej organowi orzekającemu, bez jakiegokolwiek naruszenia zasad logiki, czy doświadczenia życiowego. Ocena dowodów przeprowadzona przez Sąd I instancji została dokonana przy uwzględnieniu i rozważeniu wszystkich dowodów przeprowadzonych w postępowaniu. Przedstawione przez Sąd Rejonowy w tej kwestii argumenty oraz tok myślowy zasługują na aprobatę i uznanie Sądu Okręgowego.

Zważywszy na przedmiot sporu stron w ocenie Sądu Okręgowego rozważania w niniejszej sprawie należy rozpocząć od przypomnienia, że przepis art. 805 k.c. zawiera ogólną definicję umowy ubezpieczenia. Zgodnie z jej treścią, ubezpieczający zobowiązuje się opłacić składkę, a ubezpieczyciel spełnić określone świadczenie w razie zajścia przewidzianego w umowie wypadku, to jest zdarzenia losowego. Z uwagi na fakt, że zarówno przepisy Kodeksu cywilnego, jak i ustawy o działalności ubezpieczeniowej nie regulują szczegółowo całokształtu kwestii związanych z ubezpieczeniem każdego rodzaju, precyzyjne regulacje dotyczące konkretnego rodzaju ubezpieczenia ustalane są w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Zasadność przedmiotowego powództwa była zatem w dużym stopniu uzależniona od wykładni postanowień Ogólnych warunków ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej zatwierdzonych uchwałą Zarządu A. nr (...) z dnia 13 lipca 2007 roku. Należy przy tym zaznaczyć, że umowa ubezpieczenia,
jak i stanowiące jej integralną część OWU, podlegają wykładni według reguł określonych w art. 65 § 2 k.c. Zgodnie zaś z obowiązującym w orzecznictwie poglądem, ubezpieczyciel, jako podmiot profesjonalny, winien zredagować
OWU w sposób precyzyjny. Niedopuszczalnym w kontekście zasad współżycia społecznego jest sytuacja, w której niekorzystne konsekwencje wadliwej i niedbałej redakcji postanowień OWU obciążałyby ubezpieczających (por. wyrok SA w Białymstoku z dnia 17.01.2014 r., I ACa 659/13, LEX nr 1425368; wyrok SN z dnia 18.03.2003 r., IV CKN 1858/00, LEX nr 78897, wyrok SN z dnia 13.05.2004 r.,
V CK 481/03, LEX nr 183801 )
. Jak zasadnie wskazał Sąd Najwyższy (por. cyt. wyrok z dnia 13.05.2004 r.), spełnienie funkcji ochronnej umowy ubezpieczenia wymaga, aby przed jej zawarciem ubezpieczający miał świadomość, jakie wypadki ograniczają lub wyłączają odpowiedzialność kontrahenta. Ogólne warunki powinny zatem w sposób precyzyjny takie wypadki określać, a w razie niejasności czy wątpliwości postanowienia te należy interpretować na korzyść ubezpieczającego . Przedkładając powyższe na grunt omawianej sprawy należy zauważyć, że przepis § 4 ust. 1 pkt 1 OWU, na który powołuje się skarżący w treści apelacji, jako wyłączający jego odpowiedzialność, warunków, o których mowa wyżej, nie spełnia. Zgodnie z jego brzmieniem „zakres ubezpieczenia nie obejmuje i A. nie ponosi odpowiedzialności za szkody wyrządzone umyślnie przez Ubezpieczonego
lub (i) osoby, za które Ubezpieczony ponosi odpowiedzialność, przy czym w razie dostawy lub produkcji towarów, a także świadczenia usług albo wykonywania innych czynności, działanie lub zaniechanie przeciwdziałań przy wiedzy Ubezpieczonego lub osoby, za którą ponosi odpowiedzialność, o wadach, szkodliwym charakterze lub właściwościach towaru lub usług – traktowane jest jako działanie umyślne”. Cytowaną regulację, w ocenie Sądu Okręgowego, cechuje duża niejasność. Pozwane Towarzystwo nie wyjaśniło na czym miałaby polegać owa wiedza podmiotu ubezpieczonego (ew. osób, za które ponosi odpowiedzialność) w zakresie szkodliwości danej usługi. W przytoczonej definicji, ani w pozostałych postanowieniach OWU, próżno także szukać odpowiedzi na pytanie, jak rozumieć pojęcie „szkodliwości”. Bezspornie bowiem szereg działalności/usług ze swej natury cechują możliwe do wystąpienia skutki o szkodliwym charakterze, które niewątpliwie muszą być objęte wiedzą nie tylko podmiotu ubezpieczającego, ale także ubezpieczyciela. Jako przykład można wskazać działalność polegającą na organizowaniu skoków ze spadochronem, czy też prowadzeniu kursów nurkowania. Ich organizator musi przynajmniej hipotetycznie zakładać,
że w trakcie skoku/zejścia pod wodę, jako że każdy organizm różnie reaguje na wyjątkowe warunki, może dojść do zdarzenia o negatywnych dla uczestnika skutkach. Bezsprzecznie jednak podmioty wykonujące działalność, o której mowa wyżej, posiadają ubezpieczenie OC w zakresie szkód wyrządzonym osobom trzecim. Gdyby przyjąć za pozwanym, że sama świadomość ubezpieczonego odnośnie szkodliwego charakteru świadczonych przez niego usług wyłączałaby odpowiedzialność Towarzystwa (...) konstrukcja ubezpieczenia traciłaby swój sens. Dochodziłoby bowiem do nielogicznej sytuacji, w której ubezpieczyciel z jednej strony rozciąga ochronę ubezpieczeniową na podmiot świadczący określone usługi, a z drugiej wyłącza swoją odpowiedzialność już w chwili rozpoczęcia świadczenia przez ubezpieczonego tych usług. N. znanym jest przy tym fakt, że uprawianie sportów wodnych łodzią jak w przedmiotowej sprawie wiążę się z większym ryzykiem, aniżeli z użyciem np. klasycznej łodzi. W przedmiotowej sprawie ubezpieczony (...) Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Ł. prowadzi działalność związaną z przewozem ludzi łodzią (...). Już z samej nazwy łodzi, czy lektury biletu wynika, że usługa ta ma dostarczać mocniejszych niż przeciętne wrażeń pasażerom łodzi, a więc nie tylko skutkujących tzw. skokiem adrenaliny, ale także niosących ze sobą większe ryzyko wystąpienia niepożądanego skutku zdrowotnego, aniżeli w przypadku zwykłej przeprawy morskiej. Pozwane Towarzystwo niewątpliwie miało świadomość tego faktu przy zawieraniu umowy ubezpieczenia, zasadnym jest także przyjęcie, że owa świadomość skutkowała odpowiednim zwiększeniem stawki ubezpieczeniowej. Pozwany nie może się zatem powoływać na okoliczność, że usługi świadczone przez ubezpieczonego, z powodu przeciążeń wywoływanych ciągłym poodbijaniem łodzi o fale mają szkodliwy charakter, co zdaniem pozwanego jest wiedzą oczywistą, skoro wiedzę tę posiadał także sam pozwany decydując się na zawarcie przedmiotowej umowy ubezpieczenia. Niewątpliwie zaś strony zawarły umowę ubezpieczenia w związku ze świadczeniem omawianych usług przez ubezpieczonego, nie zaś tylko po to, aby ubezpieczyć łódź stojącą w porcie (przyjmując punkt widzenia skarżącego, tylko wówczas po stronie ubezpieczonego można by mówić o braku wiedzy o szkodliwości usługi). O powyższym przemawia chociażby treść umowy ubezpieczenia, zgodnie z którą, odpowiedzialność pozwanego obejmowała szkody rzeczowe i osobowe wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem łodzi (...).

Zaznaczyć również należy, że legalnie świadczona usługa przez (...) Sp. z o.o. w Ł. podlegała obowiązkowemu ubezpieczeniu OC. Zgodnie bowiem z treścią art. 182 § 1 Kodeksu morskiego, przewoźnik, który podejmuje się przewozu pasażera statkiem o polskiej przynależności, obowiązany jest posiadać ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej za szkody na osobie lub w mieniu pasażera do wysokości sum określonych przy zastosowaniu granic odpowiedzialności przewoźnika przewidzianych w art. 7 i art. 8 Konwencji ateńskiej, z zastrzeżeniem art. 182a § 1. Abstrakcyjnym byłoby zatem założenie, że ustawodawca wprowadza ustawowy zapis o konieczności posiadania ubezpieczenia przez podmiot świadczący usługi przewozu morskiego, zaś zakład ubezpieczeń wyłącza swoją odpowiedzialność ubezpieczeniową w każdym z tych przypadków, gdy świadczeniu tych usług towarzyszy wiedza o możliwym szkodliwym ich wpływie na zdrowie ludzkie. Zaznaczyć przy tym należy, że celem i racją istnienia ubezpieczenia OC jest w pierwszej kolejności ochrona osoby poszkodowanej i zapewnienie wypłacalności ubezpieczającego. Co prawda przepis art. 353 1 k.c. wprowadza do polskiego prawa swobodę zawierania umów, to jednak swoboda ta nie oznacza dowolności. Ubezpieczyciel nie może w taki sposób kształtować zapisów umowy, czy też ogólnych warunków ubezpieczenia, aby wyłączyć samą możliwość zaistnienia niebezpieczeństwa, bądź też wyłączyć swoją odpowiedzialność poza przypadki wskazane w art. 827 k.c. Jak wskazał Sąd Apelacyjny w Warszawie (por. wyrok z dnia 20.06.2012 r., I ACa 1147/11, LEX nr 1216418), przepis ten ma charakter bezwzględnie obowiązujący
i w związku z tym ubezpieczyciel może wyłączyć swoją odpowiedzialność w umowie ubezpieczenia jedynie w sytuacji, gdy szkoda została wyrządzona przez ubezpieczającego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Sąd Okręgowy podziela pogląd wyrażony w uzasadnieniu przytoczonego orzeczenia, iż odpowiedzialność ubezpieczyciela jest odpowiedzialnością typu gwarancyjno-repartycyjnego. Oznacza to, że nie sytuuje się ona ani w ramach reżimu kontraktowego, ani w ramach reżimu deliktowego odpowiedzialności cywilnej,
a to dlatego, że nie jest odpowiedzialnością sprawczą. Istotą umowy ubezpieczenia jest wykonanie przez ubezpieczyciela spoczywającego na nim zobowiązania, aktualizacja którego to obowiązku określonego zachowania się ubezpieczyciela następuje w razie wystąpienia wypadku ubezpieczeniowego i braku w stanie faktycznym sprawy okoliczności spełniających ustawowe przesłanki zwalniające go od tej gwarancyjno-repartycyjnej odpowiedzialności. W przedmiotowej sprawie brak jest podstaw do przyjęcia, iż ubezpieczający, czy też ubezpieczony godzili się przy podpisywaniu przedmiotowej umowy na ograniczenie ochrony ubezpieczeniowej za szkody rzeczowe i osobowe wyrządzone osobom trzecim w związku z użytkowaniem łodzi (...), jedynie do wypadków, gdy łódź ta nie będzie używana, bądź też będzie używana wyłącznie do relaksacyjnego pływania. Wynikające z postanowień OWU ograniczenie odpowiedzialności ubezpieczyciela nie może być bowiem dalej idące, aniżeli przyznane mu normą imperatywną w odniesieniu do tego typu ubezpieczenia, a wynikającą
z art. 827 § 1 k.c. (por. cyt. wyrok SA w Warszawie; wyrok SN z dnia 29.01.2009 r., V CSK 291/08, M.Prawn. 2010/2/103-104).

W ocenie Sądu Okręgowego nie można się także zgodzić z poglądem apelującego, że niezależnie od przyjętej definicji winy umyślnej, ubezpieczonemu można by przypisać działanie z zamiarem ewentualnym, albowiem po zasygnalizowaniu przez powoda problemów zdrowotnych winien on przerwać rejs. Nieuczynienie tego zdaniem skarżącego oznacza, że sternik przewidywał możliwość powstania szkody i godził się na jej zaistnienie. Pozwany nie udowodnił aby zachowanie sterującego łodzią miało wpływ na stopień urazu powoda, w szczególności, by przyczyniło się do jego pogłębienia. Powinność taka wynikała wprost z treści art. 6 k.c., zgodnie z którym ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Reguła ta znajduje również swój procesowy odpowiednik w treści art. 232 k.p.c., w świetle którego to strony są obowiązane wskazywać dowody dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą skutki prawne. Oznacza to, że Sąd nie jest odpowiedzialny za wynik postępowania dowodowego, a ryzyko nieudowodnienia danego twierdzenia ponosi strona, która się na nie powołuje. Pozwany, co podniesiono wyżej, powinności tej jednak nie dochował, w szczególności nie przedłożył żadnej dokumentacji lekarskiej, z której wynikałoby, że zachowanie sternika, na które powołuje się pozwany, miało jakikolwiek wpływ na uraz powoda. Powyższe nie wynika także z treści opinii biegłego ortopedy.

Konkludując, Sąd Okręgowy podzielił stanowisko wyrażone przez Sąd Rejonowy w pisemnych motywach rozstrzygnięcia, że pozwany mógł wyłączyć swoją odpowiedzialność ubezpieczeniową li tylko w sytuacjach przewidzianych przepisem art. 827 § 1 k.c., zgodnie z którym, ubezpieczyciel jest wolny od odpowiedzialności, jeżeli ubezpieczający wyrządził szkodę umyślnie; w razie rażącego niedbalstwa odszkodowanie nie należy się, chyba że umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia stanowią inaczej lub zapłata odszkodowania odpowiada w danych okolicznościach względom słuszności.

Prawo cywilne rozróżnia, analogicznie jak prawo karne, dwie postacie winy: winę umyślną, dolus i nieumyślną – niedbalstwo, culpa, przy czym dokonując oceny winy nieumyślnej, decydujące znaczenie będzie miał miernik staranności, jaki przyjmuje się za wzór prawidłowego postępowania. Jaki to jest miernik – wskazuje przepis art. 355 k.c., odnoszący się do odpowiedzialności kontraktowej i deliktowej (por. Agnieszka Rzetecka-Gil, Komentarz do art.415 Kodeksu cywilnego). W przedmiotowej sprawie pozwany nie kwestionował samej zasady odpowiedzialności przewoźnika wyrażonej przez przepisy Kodeksu morskiego (art. 181) oraz postanowienia Konwencji ateńskiej, jak również tego, iż to na powodzie ciąży ciężar udowodnienia winy lub niedbalstwa przewoźnika, o których mowa w art. 3 ust. 1 Konwencji ateńskiej, stąd też powielanie rozważań Sądu Rejonowego w powyższym zakresie należy uznać za zbyteczne.

W ocenie Sądu Okręgowego należy w pełni podzielić pogląd wyrażony przez Sąd I instancji, że nieprawidłowości których dopuścili się organizatorzy rejsu, nie mogą być rozpatrywane w aspekcie winy umyślnej. Nawet bowiem jeśli przyjąć, że naruszenie przepisów dotyczących użytkowania łodzi i organizacji przewozów morskich cechowała umyślność, nie jest to tożsame z umyślnym wyrządzeniem szkody powodowi. Rację ma Sąd Rejonowy nie dopatrując się jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, że organizatorzy rejsów łodzią hybrydową po Morzu B. spełnili w okolicznościach rozpoznawanej sprawy przesłanki umożliwiające przypisanie im winy umyślnej w którejkolwiek z postaci, to jest, że wyobrażali sobie spowodowanie szkody i tego właśnie chcieli (dolus directus), lub przewidując możliwość wyrządzenia szkody godzili się na to (dolus eventualis). Istotnym jest przy tym wskazanie, że art. 827 § 1 k.c. dotyczy „winy sprawczej”, a więc tylko takiego nagannego zachowania, które stanowiło przyczynę nastąpienia wypadku ubezpieczeniowego (por. Komentarz do art. 827 Kodeksu cywilnego, K. Malinowska i inni, Prawo ubezpieczeń gospodarczych. Komentarz. Tom II. Prawo o kontraktach w ubezpieczeniach. Komentarz do przepisów i wybranych wzorców umów. LEX, 2010). Koniecznym jest zatem wykazanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy konkretnym działaniem ubezpieczonego, noszącym znamiona winy umyślnej, a zaistniałym zdarzeniem powodującym szkodę. Związku takiego pozwany jednak nie wykazał. O ile bowiem bezspornym jest, co zostało wyraźnie podkreślone przez Sąd Rejonowy, że zachowanie przewoźnika cechowało szereg nieprawidłowości, o tyle brak jest podstaw do przyjęcia, że po pierwsze zachowanie to cechowała umyślność w rozumieniu wyżej przedstawionym, po wtóre, iż nieprawidłowości te były bezpośrednią przyczyną zaistnienia szkody u powoda. Przedmiotowa łódź nie uległa wywróceniu, ani zatonięciu, tak więc jej przeładowanie pozostawało bez związku z omawianym zdarzeniem, sternik łodzi zareagował niezwłocznie na zgłoszony przez powoda sygnał (uniesienie ręki) i zatrzymał łódź, a następnie podjął starania mające na celu ustalenie przyczyny złego samopoczucia powoda, a więc przedsięwziął działania przewidziane dla drugiego członka załogi, a tym samym znacznie osłabił konsekwencje uchybienia polegającego na nieprawidłowym obsadzeniu rejsu, pozwany nie wykazał zaś, aby brak udzielenia pomocy powodowi miało jakikolwiek wpływ na powstały u niego uraz. W kontekście powyższego Sąd I instancji był w pełni uprawniony do przyjęcia stanowiska przytoczonego na wstępnie przedmiotowego akapitu.

Zasadnie też Sąd I instancji uznał, że zachowanie organizatorów rejsu nie nosi znamion rażącego niedbalstwa. Należy powtórzyć za Sądem Rejonowym,
iż o rażącym niedbalstwie można mówić wyłącznie wówczas, gdy doszło do uchybienia podstawowym, elementarnym zasadom staranności. Poziom elementarności wyznaczają okoliczności konkretnego stanu faktycznego, związane m.in. z osobą sprawcy, ale przede wszystkim zdarzenia obiektywne, w wyniki których powstała szkoda (por. wyrok SA w Katowicach z dnia 25.07.2013 r., V ACa 472/12, LEX nr 1356490; wyrok SN z dnia 10.08.2007 r., II CSK 170/07, LEX nr 465906). Sama naganność zachowania ubezpieczonego oraz istniejące po jego stronie zawinienie nie jest wystarczającą przesłanką do przypisania mu rażącego niedbalstwa. Dopiero drastyczne odejście od przyjętego modelu postępowania w danych okolicznościach daje podstawę do takiej kwalifikacji zachowania ubezpieczonego (por. wyrok SA w Warszawie z dnia 21.02.2013 r., VI ACa 1095/12, LEX nr 1362940). Należy przy tym pamiętać, że samo stwierdzenie rażącego niedbalstwa nie wyłącza w każdym przypadku odpowiedzialności ubezpieczyciela, rażące niedbalstwo, w przeciwieństwie do winy umyślnej, nie pozbawia bowiem zdarzenia cech wypadku ubezpieczeniowego (por. Komentarz do art. 827 Kodeksu cywilnego, K. Malinowska i inni, Prawo ubezpieczeń gospodarczych. Komentarz. Tom II. Prawo o kontraktach w ubezpieczeniach. Komentarz do przepisów i wybranych wzorców umów. LEX, 2010). Przedkładając powyższe na grunt przedmiotowej sprawy stwierdzić należy, że zachowanie organizatora rejsu nie może być postrzegane jako drastyczne odejście od przyjętego modelu postępowania w sytuacji jak na gruncie omawianego przypadku. Jak wykazano wyżej, pomimo szeregu nieprawidłowości w zakresie przygotowania i zabezpieczenia bezwypadkowej jazdy, brak jest podstaw do przyjęcia, że stanowiły one główną przyczynę zdarzenia. Istotnym jest przy tym przypomnienie, że uczestnicy rejsu posiadali pełną świadomość, iż decydują
się na „ekstremalną wyprawę łodzią typu (...), a tym samym godzili się na płynięcie z dużą prędkością, uderzenia łodzi w fale, czy też jej skoki po wodzie. Znamienne są przy tym słowa świadka M. M., który stwierdził, „wydaje mi się, że też niezręcznie byłoby powiedzieć, że jest dla nas za szybko jak 20 osób zapłaciło
po 50 zł za przejażdżkę” (k. 134), świadczą one bowiem o tym, iż uczestnicy rejsu oczekiwali większych doznań, aniżeli płynących ze zwykłej podróży łodzią. Zaznaczyć także należy, iż sternik łodzi (...) niedługo po wypłynięciu zatrzymał łódź i upewnił się, czy pasażerom odpowiada styl jej prowadzenia i czy wszystko jest w porządku, a także poinstruował ich, że dalsza jazda będzie gwałtowniejsza, na które to słowa żaden z pasażerów nie wyraził protestu. Dla oceny omawianego przypadku istotnym jest ponadto, że osoba sterująca łodzią miała do tego stosowne uprawnienia, łódź była w pełni sprawna i dopuszczona do ruchu, zaś panujące warunki atmosferycznie nie uniemożliwiały samego rejsu. Powyższe, w połączeniu ze skalą uchybień stwierdzonych po stronie organizatora, nie daje zdaniem Sądu Okręgowego podstaw do przypisania mu rażącego niedbalstwa. Jak zasadnie wskazał Sąd Rejonowy, taka kwalifikacja postępowania ubezpieczonego byłaby zbyt dużym nadużyciem.

Na marginesie wskazać należy, iż w niniejszej sprawie nie doszło do wyłączenia odpowiedzialności pozwanego w oparciu o zapisy
§ 4 ust. 2 pkt 7 OWU, co zasadnie spostrzegł Sąd I instancji. Okoliczność ta nie była jednak kwestionowana przez pozwanego w treści apelacji.

Reasumując Sąd Okręgowy uznał, iż dokonana przez Sąd I instancji ocena dowodów nie narusza zasady swobodnej oceny dowodów przewidzianej
w art. 233 § 1 k.p.c., wskutek czego uznać należy, że zarzut apelującego naruszenia przedmiotowego przepisu stanowi jedynie polemikę z prawidłowymi ustaleniami poczynionymi przez Sąd Rejonowy.

Powyższa ocena niezasadnym czyni nadto podniesiony przez skarżącego zarzut naruszenia prawa materialnego tj. art. 805 § 1 k.c. i art. 827 § 1 k.c. Jak wykazano wyżej, Sąd Rejonowy w sposób prawidłowo ustalił, że w sprawie nie doszło do wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczeniowej pozwanego,
a tym samym przepis art. 827 § 1 k.c., jak również postanowienia OWU wyłączające odpowiedzialność ubezpieczeniową pozwanego, nie mogły mieć zastosowania.

W konsekwencji Sąd Okręgowy uznał, że w niniejszej sprawie brak jest podstaw do wydania rozstrzygnięcia o charakterze reformatoryjnym albo kasatoryjnym. Należy w tym miejscu podkreślić, że apelujący kwestionował samą zasadę swojej odpowiedzialności, nie kontestując ustaleń Sądu Rejonowego w zakresie wysokości szkody powstałej wskutek przedmiotowego zdarzenia, jak również wysokości zasądzonego zadośćuczynienia, odszkodowania oraz daty naliczania odsetek. Rozstrzygnięcie o kosztach było skutkiem wyniku przedmiotowej sprawy i znajdowało pełne uzasadnienie w treści art. 100 k.p.c. ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.

Mając na uwadze powyższe, uznając apelację za bezzasadną, Sąd Okręgowy na podstawie art. 385 k.p.c. orzekł o jej oddaleniu.

O kosztach postępowania odwoławczego Sąd Okręgowy orzekł na podstawie § 13 ust. 1 pkt 1 w zw. z § 6 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu - Dz.U. 2013, poz. 461, j.t.