Sygn. akt VIII K 300/10
Dnia 9 lutego 2012 roku
Sąd Okręgowy w Warszawie w VIII Wydziale Karnym w składzie:
Przewodniczący: SSO Katarzyna Capałowska
Sędziowie: SSR (del. do SO) Maria Turek (spr.)
Ławnicy: Bożena Piotrowska, Alina Świątek, Alicja Pawlik
Protokolanci: Krzysztof Boguszewski, Aleksandra Jędral, Anna Narzymska, Aneta Komendarska
Przy udziale Prokuratorów: Jerzego Lewczuka, Mirosława Puzanowskiego, Jolanty Chankowskiej
po rozpoznaniu w dniach: 26 lipca 2011 roku, 20 października 2011 roku, 17 stycznia 2012 roku, 3 lutego 2012 roku, 9 lutego 2012 roku
sprawy
J. R.
urodzonego (...) w Ł.
syna B. i R. z domu K.
oskarżonego o to, że:
1) w dniu 18 lipca 1946 roku w O. pow. (...), woj. (...), będąc funkcjonariuszem PUBP w K., a więc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, zabił W. U. – żołnierza AK, oddając do niego, z najbliższej odległości z krótkiej broni palnej, kilka strzałów, nie mniej niż trzy, dopuszczając się w ten sposób zbrodni komunistycznej, będącej jednocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości,
tj. o czyn z art. 148 § 2 pkt 4 kk w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami);
2) w okresie od 15 października 1946 roku do miesiąca grudnia 1946 roku w K., woj. (...), pełniąc służbę w PUBP w K., a więc będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, dopuścił się, działając wspólnie i w porozumieniu z dwoma funkcjonariuszami, których sprawy toczą się w odrębnych postępowaniach sądowych i innymi, nieustalonymi co do tożsamości i liczby funkcjonariuszami, zbrodni komunistycznej, będącej jednocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości, albowiem przekraczając swoje uprawnienia, w celu wymuszenia na F. R. (1) – pozbawionym wolności i przetrzymywanym w areszcie PUBP w K. – złożenia określonych wyjaśnień i przyznania się do stawianych mu zarzutów, znęcał się nad nim fizycznie i moralnie, wielokrotnie znieważając i obrażając słowami wulgarnymi i powszechnie uważanymi za obraźliwe, zakładając maskę gazową z zatkanym pochłaniaczem oraz wielokrotnie bijąc,
tj. o czyn z art. 246, 247 § 1 i 231 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk i w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami);
O R Z E K A:
I. Oskarżonego J. R. w ramach zarzucanego mu, wyżej opisanego w pkt 1) czynu uznaje za winnego tego, że: w dniu 18 lipca 1946 roku w O. pow. (...), woj. (...), będąc funkcjonariuszem PUBP w K., a więc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, działając w zamiarze bezpośrednim, zabił W. U. – żołnierza niepodległościowej organizacji AK, oddając do niego, z najbliższej odległości z krótkiej broni palnej nie mniej niż dwa strzały, dopuszczając się w ten sposób zbrodni komunistycznej, będącej jednocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości, to jest popełnienia przestępstwa z art. 225 § 1 kk z 1932 roku w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami) i za to na podstawie art. 225 § 1 kk z 1932 roku wymierza mu karę 8 (ośmiu) lat pozbawienia wolności.
II. Oskarżonego J. R. w ramach zarzucanego mu, wyżej opisanego w pkt 2) czynu uznaje za winnego tego, że: w okresie od 15 października 1946 roku do miesiąca grudnia 1946 roku w K., woj. (...), pełniąc służbę w PUBP w K., a więc będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, dopuścił się, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi i nieustalonymi co do tożsamości i liczby funkcjonariuszami; zbrodni komunistycznej, będącej jednocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości, w ten sposób, że przekraczając swoje uprawnienia, w celu wymuszenia na F. R. (1) – pozbawionym wolności i przetrzymywanym w areszcie PUBP w K. – złożenia określonych wyjaśnień i przyznania się do stawianych mu zarzutów, znęcał się nad nim fizycznie i moralnie, wielokrotnie znieważając i obrażając słowami wulgarnymi powszechnie uważanymi za obraźliwe, zakładając maskę gazową z zamkniętym pochłaniaczem oraz wielokrotnie bijąc, to jest popełnienia przestępstwa z art. 246 kk z 1932 roku w zb. z art. 251 kk z 1932 roku w zb. z art. 286 par. 1 kk z 1932 roku w zw. z art. 36 kk z 1932 roku i w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami) i za to na podstawie art. 246 kk z 1932 roku w zw. z art. 36 kk z 1932 roku wymierza mu karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności.
III. Na podstawie art. 31 § 1 i 2 kk z 1932 roku wymierza oskarżonemu karę łączną 8 (ośmiu) lat pozbawienia wolności.
IV. Na podstawie art.618 § 1 pkt 11 kpk zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. A. H. kwotę 1500 (tysiąc pięćset) złotych + VAT tytułem nieopłaconej obrony z urzędu.
V. Na podstawie art. 627 kpk zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie 4034,74 złotych (cztery tysiące trzydzieści cztery zł siedemdziesiąt cztery grosze), w tym 600 (sześćset) złotych opłaty.
Na podstawie całokształtu materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:
W. U. w 1946 roku zamieszkiwał w miejscowości O. (powiat (...)) wraz ze swoją matką A. U. oraz 16-letnią wychowanicą matki J. O. (1) (obecnie F.). Wraz z matką prowadził gospodarstwo rolne. W. U. był szanowany przez innych mieszkańców okolicy. On jak i członkowie jego rodziny byli żołnierzami AK w placówce (...) w O., w 19 plutonie obwodu K.. Dowódcą placówki był J. U. (1) ps. (...) – brat W. U.. Po drugiej wojnie światowej zarówno on, jak i inni działacze WIN – organizacji poakowskiej z tego terenu pozostawali w zainteresowaniu funkcjonariuszy miejscowej Służby Bezpieczeństwa. W. U. był wielokrotnie przez nich nachodzony, ale przez pewien czas udawało mu się unikać spotkania z przedstawicielami ówczesnej władzy.
W dniu 18 lipca 1946 roku W. U. pracował na swoim polu wraz ze S. D. – kolegą z tej samej wsi. S. D. użyczył mu swój wóz z zaprzęgiem do zwożenia skoszonego zboża. W godzinach popołudniowych do O. przyjechało samochodem służbowym trzech funkcjonariuszy UB w K.. Jednym z nich był S. R.. Pojazd zostawili nieopodal wsi, aby nie wzbudzać podejrzeń mieszkańców. Mężczyźni byli wyposażeni w broń palną z ostrą amunicją. W tym dniu mieli na sobie cywilne ubrania – ciemne garnitury. Samochód jadący w kierunku wsi zauważyli pracujący w tym czasie w polu brat W. U.– T. U. i jego żona – K. U..
Funkcjonariusze po pozostawieniu samochodu, pieszo udali się w kierunku wsi. Tam spotkali J. U. (2), który zaprowadził ich do domu W. U.. Tam zastali jego matkę – A. U. oraz J. O. (1) (obecnie F.). Zapytali o W. U., a ta myśląc, iż mężczyźni są kolegami syna, poinformowała ich, że pracuje na polu i wskazała kierunek, w którym znajduje się ta nieruchomość. Dwaj mężczyźni, w tym również S. R., wybiegli na główną drogę i poszli we wskazanym kierunku. Trzeci funkcjonariusz pozostał na terenie zabudowań U.. A. U. po chwili zorientowała się, że mężczyźni nie są kolegami syna i mają w stosunku do niego złe zamiary, dlatego wysłała J. O. (1) (obecnie F.), by ta pobiegła skrótem, przez ogród i ostrzegła W. U. przed niebezpieczeństwem.
W tym czasie W. U. wracał już z pola główną drogą biegnącą przez wieś. Obaj ze S. D. szli z prawej strony wozu. S. D. kierował zaprzęgiem, W. U. szedł bezpośrednio za nim. Na ramieniu niósł widły na długim trzonku (około 2m) zakończone dwoma metalowymi zębami. W pewnym momencie wóz zatrzymał się, aby koń ciągnący zaprzęg mógł odpocząć przed górką, którą miał za chwilę pokonać. Wtedy z prawej strony na drogę wbiegła J. O. (1) (obecnie F.) i zatrzymała się za W. U.. W tym samym czasie nadbiegali z naprzeciwka S. R. wraz z drugim funkcjonariuszem UB. Obaj mieli wyciągniętą w kierunku stojących obok wozu osób broń. Pierwszy biegł S. R..
Mężczyzn biegnących z bronią zauważyła również K. B. (później G.), która wyprowadzała krowy na pole i znajdowała się w pobliżu drogi. Ponieważ zwierzęta zaczęły zachowywać się niespokojnie, starała się je uspokoić i nie obserwowała całości zajścia.
S. D. stojący z przodu zasłaniał swoją osobą W. U., dlatego J. R. pobiegł z drugiej strony wozu i spod wozu oddał strzał w kierunku W. U., raniąc go w nogi. Ten upadł na kolana. Wtedy z ramienia spadły mu widły, uderzając stojącą obok J. O. (1) (obecnie F.). S. R. natychmiast oddał drugi strzał w lewą stronę klatki piersiowej W. U.. Po drugim – śmiertelnym strzale W. U. upadł na drogę. S. R. podbiegł do niego i kilkakrotnie kopnął, sprawdzając, czy ten rzeczywiście nie żyje, po czym ze swoim towarzyszem oddalili się. Zarówno J. O. (1) (obecnie F.), jak i K. B. (później G.) uciekły do swoich domów.
S. D. wraz z przybyłym wtedy na miejsce T. U. – bratem zmarłego zanieśli ciało S. U. do rodzinnego domu. Po pewnym czasie do domu U. przyjechali ci sami funkcjonariusze UB, chcąc sprawdzić, czy W. U. rzeczywiście nie żyje.
Trzeciego dnia po zajściu odbył się pogrzeb W. U.. Uczestniczyło w nim wiele osób i był on swoistą demonstracją mieszkańców przeciwko nowej komunistycznej władzy i metodom zwalczania nieprzychylnych jej organizacji.
Po zajściu funkcjonariusze UB sporządzili raport sytuacyjny, w którym stwierdzono, że w czasie zatrzymania W. U. – podejrzanego o posiadanie broni i postrzelenie funkcjonariusza PUBP, zatrzymywany uderzył widłami J. R., na skutek czego ten oddał kilka strzałów. W wyniku ran, W. U. po kilku godzinach zmarł W sprawie śmierci W. U. toczyło się postępowanie przygotowawcze, jednak zostało umorzone dlatego, iż uznano, że J. R. działał w obronie koniecznej. Akt przedmiotowej sprawy nie odnaleziono, nie udało się również ich odtworzyć.
Wyżej opisany stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: zeznań świadków: J. O. (1) (obecnie F.) (k. 55-58, 637-639 akt sprawy i 98-100 załącznika), Z. N. (k.249-250, 646-647v), M. R. (k.245-246, 645v-646), S. N. (k.20-21), Z. B. (k.48-49), S. K. (k.59-60), K. U. (k.18-19, 647v-648), S. U. (k.243-244), F. K. (k.236-238), K. G. (1) (k. 247-248), L. S. (k.15-16, 46-47), J. B. (1) (k.71-72), Z. K. (k. 167), częściowo wyjaśnień oskarżonego S. R. (k.209-212, 599-606, 764, 822, 1056v – 1057, 1402 - 1405), częściowo zeznań świadków: K. B. (później G.) (k.28-30, 166-166v, 650-651v, 785-790), K. K. (2) (k.50-52), S. S. (1) (k.36-38, 87-89, 690-694, 1115-1116), S. F. (k.5-7), K. F. (k.239-241) oraz dokumentów: informacji o przebiegu służby i karty ewidencyjnej (k.9-11), odpisu aktu zgonu W. U. (k.13), wypisów z raportu i repertorium (k.64-69, 80-81, 172-175), postanowienia o braku możliwości odtworzenia akt (k.189-190) oraz innych dokumentów wymienionych w postanowieniu wydanym na rozprawie w dniu 17 stycznia 2012 roku ( k. 1580-1582).
F. R. (1) w 1946 roku zamieszkiwał w miejscowości K. w powiecie (...). Był on żołnierzem AK, nosił pseudonim (...). W dniu 23 kwietnia 1946 roku został zatrzymany przez funkcjonariuszy PUBP w K. za nielegalne posiadanie broni, amunicji i materiałów wybuch. Po zatrzymaniu przebywał w nieogrzewanej celi mieszczącej się w piwnicy, spał na gołym betonie, bez przykrycia, ponadto w czasie przesłuchań był dotkliwie bity przez funkcjonariuszy UB. F. R. (1) w nocy z 27 na 28 maja 1946 roku uciekł z Urzędu Bezpieczeństwa w K.. Ukrywał się do 15 października 1946 roku, kiedy to ponownie został zatrzymany. Zatrzymania dokonywał m. in. szef PUBP w K. S. S. (1). Po zatrzymaniu F. R. (1) był dotkliwie bity przez S., R. i innego funkcjonariusza w celu wymuszenia zeznań dotyczących jego działalności w AK. Zakładano mu maskę gazową z zamkniętym pochłaniaczem, uniemożliwiając oddychanie. Był też wielokrotnie znieważany przez tych funkcjonariuszy. J. R. pełnił służbę w PUBP w K. do końca 1946 roku.
W dniu 26 marca 1947 roku postępowanie wobec F. R. (1) zostało umorzone z powodu wejście w życie ustawy o amnestii, w związku z powyższym został on zwolniony. Z uwagi na urazy doznane w czasie zatrzymania, F. R. (1) miał problem z poruszaniem się (do końca życia utykał na prawą nogę), cierpiał również na bóle ramion.
Wyżej opisany stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: zeznań świadków: K. R. (k. 98-99, 642v-643v), H. R. (k. 156-157, 644v), kopii pisma skierowanego do Komisji Rehabilitacyjnej przy KC PZPR (k. 100-102), kopii z akt sprawy toczącej się przeciwko F. R. (2) (k. 107-149, 278-282, 301-308), informacji o przebiegu służby i karty ewidencyjnej (k.9-11).
Oskarżony S. R. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że w lipcu 1946 roku był funkcjonariuszem PUBP w K.. W dniu 18 lipca 1946 roku pojechał wraz z 3 innymi funkcjonariuszami do miejscowości O. w celu zatrzymania znanego niebezpiecznego bandyty W. U., mającego dokonywać rozbojów na okolicznych mieszkańcach. Służbowy samochód zostawili przed wsią, a następnie udali się do domu U.. Matka U. powiedziała im, że syn pracuje na polu. Oskarżony wyszedł sam z domu U. aby przejść się po wsi i popytać o poszukiwanego. Nie znał U., nie wiedział, jak wygląda. Szedł drogą. W pewnym momencie zauważył wóz i dwóch mężczyzn, podszedł do nich, wyciągnął rękę, żeby się przywitać, wtedy mężczyzna, do którego wyciągnął dłoń, uderzył go niesionymi na ramieniu widłami, ich metalową częścią w głowę. Został ogłuszony, mężczyzna ten zaczął iść w jego kierunku, chcąc przebić go widłami, wtedy strzelił na oślep. Po uderzeniu był ogłuszony, nie wiedział co się działo dalej. Po zajściu był leczony przez prywatnego lekarza w związku z doznanymi obrażeniami głowy. W sprawie tej toczyło się postępowanie, jednak zostało umorzone, ponieważ śledczy uznali, iż działał w obronie koniecznej.
Odnośnie zarzutu znęcania się nad F. R. (1), stwierdził, iż nie zna nikogo takiego, nie przesłuchiwał tej osoby. Robili to śledczy, a on nie był śledczym.
W UB był pracownikiem operacyjnym, rozmawiał z ludźmi, zbierał informacje, uczestniczył we wszystkich akcjach PUBP w K.. Celem UB była walka z bandami na tym terenie. U. był szefem bandy, która rabowała okolicznych chłopów.
Oskarżony przed Sądem w dniu 26 lipca 2011 roku dodał, że na akcji nie było trzech, a czterech funkcjonariuszy. Po ciosie nie stracił przytomności, był ogłuszony. U. był wcześniej uprzedzony przez tę wychowanicę. Nie widział jak to robiła, ale przeczytał o tym w aktach. Innych osób wtedy przy wozie nie było. Odpowiadając na pytania Sądu stwierdzał, iż po uderzeniu stracił przytomność, następnie, że jej nie stracił. Podał również, że matka U. z wychowanicą przed zajściem przebywały w domu. U. był wcześniej poszukiwany, ale ukrywał się. Dostali wiadomość, że pojawił się, dlatego pojechali go zatrzymać. Nie wie, co zrobiłby gdyby zatrzymał U., ale wyjąłby pistolet i zaprowadził do domu.
W ocenie Sądu wyjaśnienia oskarżonego jedynie częściowo zasługują na danie im wiary. Na prawdzie polegają wyjaśnienia potwierdzające fakt, iż w dniu 18 lipca 1946 roku udał się wraz z innymi funkcjonariuszami do O., przebywał w domu W. U., a po wyjściu z domu oddał strzały w kierunku W. U.. W tym zakresie jego depozycje pozostają w zgodzie z zeznaniami świadków J. F. i K. G. (2) oraz K. F., Z. N., K. U., a także dokumentem w postaci raportu sytuacyjnego (k.67).
Nie są prawdziwe jego wyjaśnienia dotyczące szczegółów przebiegu zdarzenia, a w szczególności zachowania W. U., a także jego zachowania bezpośrednio przed i po strzale. W tym zakresie są one nielogiczne, niekonsekwentne. W tej części sam oskarżony zmieniał w toku postępowania swoje stanowisko, podawał inny przebieg zajścia. Ponadto są one sprzeczne z zeznaniami świadków J. F., K. G. (2) i Z. N..
Oskarżony podawał, iż z domu U. wyszedł sam, tymczasem jak podają świadkowie J. F., K. G. (2) i Z. N., J. R. wyszedł z domu U. w towarzystwie drugiego funkcjonariusza UB. Oskarżony twierdził również, iż szedł sobie spacerem około 20 minut zanim spotkał W. U.. Tymczasem z zeznań świadków, którzy bądź widzieli samo zajście, bądź byli na miejscu bezpośrednio po nim (J. F., K. G. (2), K. G. (1), K. U.) wynika, że do zabicia W. U. doszło w pobliżu jego domu (świadkowie podają różne odległości od 50 do 200 metrów). Gdyby za prawdziwe uznać wyjaśnienia J. R. w tym zakresie, przyjmując, że średnia prędkość idącego człowieka to ok. 3 km/h, musiałby przejść w podanym przez siebie czasie około 1 km. Ponadto wskazani wyżej świadkowie twierdzą również, że oskarżony wraz z drugim funkcjonariuszem biegli z wyciągnięta przed siebie bronią. Przeczy to wersji podawanej przez oskarżonego, że podszedł do nieznanych mu mężczyzn z wyciągniętą dłonią, z zamiarem przywitania się.
J. R., opisując moment bezpośrednio poprzedzający oddanie strzału, stwierdził, że znajdował się w odległości ok. 50 cm od W. U.. Opisał również widły, które trzymał na ramieniu W. U., podając, że miały one długość około 2 m. Należy stwierdzić, iż gdyby rzeczywiście oskarżony podszedł do U. z wyciągniętą na powitanie dłonią na wskazywaną odległość, W. U. nie miałby możliwości wykonania takiego ruchu, by widłami o długości 2 m, ich metalową częścią, uderzyć oskarżonego, czy też zamierzyć się w jego w taki sposób, by mieć możliwość przebić go widłami (w mowie końcowej oskarżony podawał, iż został uderzony drewnianym trzonkiem w ramię). Zupełnie nielogiczne są również wyjaśnienia oskarżonego, jakoby po tym uderzeniu upadł do rowu zamroczony, stracił przytomność (na rozprawie twierdził, że tej przytomności nie stracił) i w tym stanie oddał na oślep strzały do W. U., ratując w ten sposób swoje życie. Gdyby rzeczywiście został ogłuszony, czy stracił przytomność, nie byłby w stanie wykonać takich czynności, jak wyjęcie pistoletu, odbezpieczenie go i oddanie strzałów (celnych i skutecznych). Żaden ze świadków zdarzenia nie potwierdził tej wersji, wręcz przeciwnie, świadkowie w sposób stanowczy opisując zajście stwierdzili, że oskarżony biegł z wyciągnięta bronią i od razu strzelił do W. U.. W. U. nie miał czasu na podjęcia jakiejkolwiek reakcji obronnej. Do akt sprawy zostały dołączone dokumenty dotyczące pracy J. R. w UB, w których bardzo szczegółowo opisano przebieg jego służby, łącznie ze wskazaniem okresów nieobecności spowodowanych urlopami wypoczynkowymi, czy też urlopem udzielonym ze względu na jego stan zdrowia. Zdaniem Sądu, gdyby rzeczywiście w dniu 18 lipca 1945 roku doznał tak poważnych obrażeń, o jakich mówił w swoich wyjaśnieniach, znalazłoby to odzwierciedlenie w dokumentach, jak również inni funkcjonariusze UB w K. (przesłuchani w niniejszej sprawie w charakterze świadków) zapewne zapamiętaliby to zajście.
Świadkowie J. F. i K. G. (2) stwierdziły również zgodnie, że po oddaniu strzałów J. R. podszedł do już nieżyjącego W. U. i poruszając ciało nogą, sprawdzał, czy ten rzeczywiście nie żyje. Świadkowie nie mówili nic o obrażeniach, jakich miałby doznać oskarżony. Te fakty również stoją w sprzeczności z wersją przebiegu wydarzeń przedstawioną przez J. R..
Oskarżony wyjaśnił, iż nie znał wcześniej W. U.. Przypadkowo brał udział w akcji. Jak wynika z informacji o przebiegu służby, J. R. pełnił służbę w PUBP w K. od 15 stycznia 1946 roku. Sam wyjaśnił, że w akcjach przeprowadzanych przez PUBP w K. brali udział wszyscy funkcjonariusze. Jest to zrozumiałe, przy uwzględnieniu nielicznej obsady urzędu w tamtych latach (dokumenty osobowe funkcjonariuszy k. 32, 283 - 288). W związku z powyższym i przy uwzględnieniu faktu, że oskarżony ponad pół roku przed zajściem pracował w tym urzędzie, a W. U. od dłuższego czasu był poszukiwany (funkcjonariusze UB przyjeżdżali do jego domu), należało uznać, że J. R. musiał o tym wiedzieć. Wygląd poszukiwanego W. U. mógł być mu znany z jakichś fotografii urzędu o charakterze operacyjnym. Nie można wykluczyć również takiej sytuacji, że oskarżony, widząc J. F., podbiegającą do W. U., uznał, że jest to właśnie on i postanowił zabić go, nie sprawdzając uprzednio jego tożsamości. Z zeznań świadków wynika, że oskarżony biegł z wyciągniętą bronią i strzelił, nie wdając się z W. U. w żadne dyskusje. Ponadto fakt, że oskarżony nie strzelał w kierunku idącego z przodu S. D., a wręcz traktował go jako przeszkodę, świadczy o tym, że J. R. doskonale wiedział, do kogo strzela.
Brak logiki i zgodności z doświadczeniem życiowym można zarzucić również depozycjom oskarżonego dotyczącym powodu, dla jakiego poszukiwano W. U.. Gdyby poszukiwany był rzeczywiście, jak to podawał oskarżony, uzbrojonym bandytą podejrzewanym o postrzelenie funkcjonariusza UB i napady na okolicznych mieszkańców, oskarżony nie wychodziłby w jego poszukiwaniu sam, bez wsparcia pozostałych funkcjonariuszy (jak wyjaśnił J. R.). Z całą pewnością zachowywałby stosowną do okoliczności ostrożność. Z relacji wszystkich mieszkańców O. wynika, że sam W. U., jak i jego rodzina byli powszechnie szanowaną rodziną. Nikt nie miał żadnych zastrzeżeń co do postawy moralnej pokrzywdzonego, nie mówiąc nawet o podejrzeniach popełniania przez niego przestępstw. Było natomiast powszechnie wiadomo wśród mieszkańców wsi, że funkcjonariusze UB dokonują zatrzymań osób związanych z AK i z tego powodu wielu z nich ukrywało się.
Z zeznań K. U. wynika, że funkcjonariusze UB obstawiali trasę konduktu pogrzebowego W. U.. Gdyby rzeczywiście W. U. był uznawany przez miejscowych funkcjonariuszy za zwykłego bandytę, nie byłoby powodów, dla których braliby oni udział w tym pogrzebie.
Jeżeli chodzi o wyjaśnienia J. R. dotyczące znęcania się nad zatrzymanym F. R. (1), w tym zakresie są one sprzeczne z dokumentami. Świadkowie K. R. (żona zatrzymanego) i H. R. (brat zatrzymanego) rzeczywiście nie wskazywali na osobę oskarżonego, podając jedynie informacje o złym traktowaniu F. R. (1) w trakcie zatrzymania i skutkach tego zatrzymania. Jednakże do akt sprawy zostały dołączone dokumenty – kopia pisma F. R. (1) skierowanego do Komisji Rehabilitacyjnej przy KC PZPR w W. z dnia 4 grudnia 1956 roku poświadczona za zgodność przez K. R. (k.100-102) oraz korespondujący z nim w swej treści odpis protokołu jego przesłuchania z dnia 18 marca 1947 roku w Wojskowej Prokuraturze Rejonowej w R. (k.305). W dokumentach tych sporządzonych w trakcie pozbawienia wolności, czy też niedługo po nim, F. R. (1) bez żadnych wątpliwości wskazywał na nazwiska osób, które znęcały się nad nim, opisując ich zachowania. W tym czasie rzeczywiście J. R. był funkcjonariuszem PUBP w K.. Zdaniem Sądu F. R. (1) nie miał powodów, by konsekwentnie bezpodstawnie obciążać właśnie te, a nie inne osoby.
Bezpośrednimi świadkami zabójstwa były J. F. i K. G. (2) . J. F. – wychowywana przez matkę pokrzywdzonego – wówczas 16-letnia dziewczyna została wysłana przez babcię, aby ostrzegła W. U.. Pobiegła na skróty, przez ogród, a kiedy wybiegła na drogę, w miejscu, w którym stał pokrzywdzony z furmanem S. G. (po lewej stronie wozu), podbiegał już z wyciągniętą bronią J. R.. Za nim biegł drugi funkcjonariusz. Krzyknęła „W. uciekaj”. Ponieważ przed nim stał S. G., funkcjonariusz UB pobiegł z drugiej strony wozu i spod wozu oddał strzał w nogi W. U., a kiedy ten osunął się na kolana, strzelił po raz drugi w okolice żołądka. Przed strzałem funkcjonariusz UB nie rozmawiał z U.. Po pierwszym strzale, widły, które niósł na ramieniu uderzyły ją, gdyż w chwili strzału stała za W. U.. Kiedy W. U. upadł po drugim strzale, J. R. podszedł do niego i kopiąc sprawdzał, czy ten nie żyje. Ktoś kazał jej uciekać, więc pobiegła do domu. Po tym funkcjonariusze oddalili się. Później przyjechali jeszcze do domu U., chcąc zabrać ciało do K., ale A. U. nie pozwoliła na to. Świadek podczas okazania fotografii nie rozpoznała oskarżonego. Stwierdziła również, że nie widziała na miejscu zdarzenia innych osób.
Sąd uznał, iż zeznania J. F. są wiarygodne (poza kwestią dotyczącą osoby furmana, o czym poniżej). Świadek zeznawała kilkakrotnie w toku postępowania przygotowawczego i sądowego. Zeznania te były szczegółowe, konsekwentne i logiczne, nie zawierały sprzeczności, które dyskredytowałyby ich moc dowodową. Przeprowadzono w stosunku do tego świadka konfrontację pośrednią poprzez odczytanie częściowo odmiennych zeznań świadka K. G. (2) i świadek ta podtrzymała swoje stanowisko co do przebiegu zdarzenia. Zdaniem Sądu podawane konsekwentnie przez świadka szczegóły dotyczące w szczególności zachowania oskarżonego (przemieszczenie się na drugą stronę wozu z uwagi na usytuowanie W. U. i furmana, strzały spod wozu), jak również inne szczegóły, np. spadające widły, świadczą o tym, że świadek ta zapamiętała zajście. W chwili zabójstwa J. F. miała 16 lat, w chwili przesłuchiwania – ponad 70, w związku z tym Sąd powziął wątpliwości co do zdolności spostrzegania, zdolności odtwarzania spostrzeżeń, jak również odporności na sugestię osób trzecich. W stosunku do J. F. Sąd zasięgnął opinii biegłego lekarza co do możności udziału świadka w postępowaniu, to jest złożenia zeznań przed Sądem lub w miejscu zamieszkania. Z wydanej opinii (k. 1503) wynika, że świadek ta, ze względu na stan zdrowia (choroba wieńcowa i nadciśnienie) nie może brać udziału w żadnych czynnościach sądowych, nawet w przesłuchaniu w miejscu zamieszkania. Mając powyższe na względzie, Sąd zgromadził dokumentację lekarską J. F. i w oparciu o nią dopuścił dowód z opinii biegłego psychologa co do zdolności spostrzegania, zdolności odtwarzania spostrzeżeń, konfabulacji, jak również odporności na sugestię osób trzecich zarówno w chwili zajścia, jak i w momencie składania zeznań. W wydanej opinii (k. 1532) biegła psycholog stwierdziła, że sprawność intelektualna świadka w chwili dokonywania spostrzeżeń była na poziomie przeciętnej inteligencji, w chwili obecnej świadek nie ma objawów otępiennych, nie ma skłonności do kłamstwa patologicznego, jak również skłonności do konfabulacji, nie jest sugestywna, a wręcz przeciwnie – jest odporna na sugestie innych osób. Zdarzenie będące przedmiotem niniejszego postępowania było zdarzeniem traumatycznym, dlatego utrwaliło się w pamięci świadka. W dacie zdarzenia oraz w czasie składanie zeznań J. F. była zdolna do prawidłowego postrzegania, zapamiętywania i odtwarzania postrzeżeń. Opinia biegłej psycholog została w sposób bardzo szczegółowy uzasadniona. Biegła przeprowadziła analizę zeznań świadka. Opinia ta nie budzi żadnych zastrzeżeń Sądu.
Jedyna kwestia podawana przez świadka J. F., która zdaniem Sądu nie jest zgodna z prawdą to osoba furmana – S. G.. Jak zeznali pozostali świadkowie (Z. B., M. R., K. G. (1)) wozem powoził w tym dniu nie S. G. a S. D.. W cenie Sądu tę sprzeczność należy traktować jako omyłkę wynikającą z odległości czasowej zdarzenia, nie mającą jednak wpływu na ogólną ocenę zeznań świadka.
W chwili zdarzenia K. G. (2) była niespełna 14-letnią dziewczyną. Zeznała, że latem 1946 lub 1945 roku pędziła krowy na pastwisko, położone po przeciwnej stronie drogi niż jej dom. Kiedy zbliżyła się do drogi, z lewej strony nadjeżdżał wóz z sianem. Z boku wozu, po prawej stronie szedł W. U., niosący na ramieniu widły, zaś po drugiej stronie wozu – woźnica. W pewnym momencie J. F. rozmawiała z U. i odeszła. Z naprzeciwka nadeszli dwaj mężczyźni w garniturach. Wyższy z nich podszedł do U. i strzelił, ten upadł, ale po chwili podniósł się, wtedy ten mężczyzna strzelił po raz drugi. Po drugim strzale W. U. już się nie podniósł. Mężczyzna podszedł jeszcze do zabitego i poruszał go nogą, sprawdzając, czy żyje. Zaprowadziła krowy w pole do rodziców i opowiedziała im o tym, co się wydarzyło, po czym wróciła na miejsce zdarzenia. Słyszała, że do domu U. przyjeżdżali funkcjonariusze UB. Była na pogrzebie W. U.. Była to wielka manifestacja. Opiekunka ich drużyny harcerskiej powiedziała im, że U. był prawym człowiekiem i zginął za ojczyznę. Wiedziała o tym, że W. U. należał do AK i z tego powodu zginął. Funkcjonariusze nie usiłowali go zatrzymywać tylko od razu zastrzelili. Po okazaniu świadkowi tablicy z fotografiami, rozpoznała fotografię J. R. z okresu służby w PUBP w K., wskazując go jako tego, który zastrzelił W. U.. Podczas przesłuchania w postępowaniu sądowym stwierdziła, że J. F. szła przed U. obok jadącego wozu. Dodała, że po pierwszym strzale szamotała się z krowami, straciła z pola widzenia to, co się działo. Po odczytaniu świadkowi K. G. (2) zeznań J. F., ta stwierdziła, iż J. F. mogła widzieć wszystko lepiej, ponieważ szła przed U.. Możliwe, że pierwszy strzał był oddany w nogi. Popatrzyła w tamtą stronę, kiedy padł pierwszy strzał. Strzelający po oddaniu strzału stał za furmanką.
W ocenie Sądu zeznania K. G. (2) częściowo zasługują na danie im wiary. Wiarygodne są jej relacje dotyczące obecności na miejscu zdarzenia, jak również pojawienia się dwóch obcych mężczyzn i oddania dwóch strzałów przez oskarżonego do W. U., a także zachowania J. R. po zajściu. W tym zakresie jej relacje są zgodne z zeznaniami wiarygodnego świadka J. F.. Sąd nie dał wiary tym zeznaniom w części dotyczącej usytuowania poszczególnych osób w stosunku do wozu ze zbożem, jak również faktu poruszania się wozu, czy też zachowania pokrzywdzonego po oddaniu do niego pierwszego strzału. W tej części zeznania K. G. (2) są sprzeczne z zeznaniami J. F.. Sąd również w stosunku do tego nieżyjącego już świadka (akt zgonu k.1520) powziął wątpliwości co do zdolności spostrzegania, zdolności odtwarzania spostrzeżeń, jak również odporności na sugestię osób trzecich i dopuścił dowód z opinii biegłego psychologa (k.1539). Biegła psycholog po bardzo wnikliwej analizie zeznań świadka i jej dokumentacji lekarskiej stwierdziła, że jest bardzo prawdopodobne, że czynność przepędzania krów świadek wykonywała automatycznie, nie koncentrując swej uwagi na stałych elementach krajobrazu, jak również na mieszkańcach wsi poruszających się po drodze. W momencie, kiedy na drodze pojawiło się dwóch obcych mężczyzn, powstał u niej odruch orientacyjny. K. G. (2) skoncentrowała swoją uwagę na obcych mężczyznach, przyjrzała się im i zapamiętała ich. Jednakże warunki, w jakich dokonywała spostrzeżeń, nie pozwalały na dłuższą koncentrację uwagi, stąd jej spostrzeżenia były fragmentaryczne i niepełne. W dacie dokonywania spostrzeżeń świadek była zdolna do prawidłowego postrzegania i zapamiętywania. Składając zeznania świadek nie miała objawów otępiennych (prawidłowo umiejscawiała zdarzenia w czasie, rozpoznała strzelającego mężczyznę), miała jednak zaburzenia funkcji poznawczych, wynika to ze sprzeczności w zeznaniach (zmienne kierunki ruchu wozu), po odczytaniu zeznań J. F. była niepewna, nieodporna na sugestie. Ponadto w okresie, kiedy była przesłuchiwana przyjmowała leki stosowane w terapii zaburzeń procesów poznawczych. Upływ czasu spowodował u niej zacieranie się śladów pamięciowych. Resumując biegła stwierdziła, iż w zakresie odtwarzania dokładnego przebiegu zdarzenia, zdolności spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń przez K. G. (2) były obniżone. Świadek miała skłonność do konfabulacji, czyli do uzupełniania luk pamięciowych i spostrzeżeniowych swoimi wyobrażeniami i treściami, które mogły pochodzić od innych osób. Biegła podkreślił jednocześnie, iż w zakresie rozpoznania mężczyzny, który strzelał do W. U., świadek była zdolna do prawidłowego spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń.
Również i ta opinia biegłej psycholog nie budzi żadnych zastrzeżeń Sądu. Biegła, tak jak w odniesieniu do poprzedniego świadka dokonała szczegółowej analizy zeznań świadka, okoliczności, w jakich były dokonywane obserwacje i składane zeznania. Ponadto oceniła zdolności świadka w zakresie zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń także przez pryzmat jej stanu zdrowia i przyjmowanych przed śmiercią leków.
Pozostali przesłuchani w przeważającej części jedynie w postępowaniu przygotowawczym świadkowie dotyczący zabójstwa W. U. to mieszkańcy O. (poza S. S. (1)). Osoby te znały W. U. i jego rodzinę. Wszyscy potwierdzili jego działalność niepodległościową, jak i fakt, że rodzina U. była powszechnie szanowana. Świadkowie ci w ogólnych zarysach przedstawiali powód śmierci W. U. i udział w tym zabójstwie funkcjonariuszy UB. Fakty te znali z opowieści bezpośrednich świadków lub z dalszych relacji innych osób. Niektórzy ze świadków widzieli funkcjonariuszy UB przed lub po zajściu, czy też spotkali W. U. przed zajściem. I tak:
Świadek Z. B. była daleką krewną W. U.. W dniu 18 lipca 1946 roku pracowała razem ze swoimi braćmi na polu. Około południa obok ich pola przejeżdżał na furze zboża W. U. z innym mężczyzną. Mężczyźni zatrzymali się, chwilę porozmawiali z jej braćmi i odjechali w kierunku domu. Po około 5 minutach usłyszeli strzał. S. B. stwierdził „już po W.”. Bracia poszli sprawdzić, co się stało. Po pewnym czasie wrócili do domu, informując ją, że U. został zabity. Nie potrafiła podać szczegółów dotyczących samego zabójstwa. Była na pogrzebie W. U.. Uczestniczyło w nim wiele osób, była to swoista manifestacja.
K. U. to bratowa W. U. – T. U.. Świadek podała, że W. U. był żołnierzem AK i mieszkał w domu rodzinnym w O.. W krytycznym dniu pracowała na polu wraz mężem. Widziała jadący z kierunku K. samochód. Samochód pojechał w kierunku O.. Po około godzinie usłyszała strzał. Z obawy o swoich bliskich pojechali do domu. Jej mąż pobiegł do domu rodziców. Po powrocie powiedział, że funkcjonariusze UB zabili jego brata W. U. około 200 metrów od domu, kiedy ten wraz ze S. D. wiózł zboże. Ciało zabitego przyniósł do domu S. D.. Po pewnym czasie do domu U. przyjechali ci sami funkcjonariusze, żeby upewnić się, czy W. U. rzeczywiście nie żyje. Te relacje zna z opowieści męża, który bezpośrednio po zajściu rozmawiał ze swoją matką oraz S. D.. Następnego dnia po zabójstwie odbył się pogrzeb. Uzbrojeni funkcjonariusze obstawiali całą trasę konduktu żałobnego. Po pogrzebie UB rozbili częściowo pomnik na grobie W. U..
S. N. również należał do Armii Krajowej. Po wojnie był zatrzymany przez UB. Po pewnym czasie wypuszczono go. Od tamtej pory, przez około 10 lat ukrywał się. Podał, że W. U. został zastrzelony przez funkcjonariuszy UB z K., ale szczegółów tego zdarzenia nie pamięta, ponieważ w tamtym okresie było dużo podobnych zdarzeń, a on był w strukturach AK śledczym, zajmującym się takimi sprawami.
S. K. był kolegą W. U.. Nie był świadkiem zajścia. O śmierci W. U. do wiedział się od innych ludzi. Mieszkańcy wsi opowiadali, że do domu U. przyjechali funkcjonariusze UB. Ponieważ go tam nie było udali się na pole. Kiedy funkcjonariusze spotkali W. U., ustaliwszy jego tożsamość, oddali dwa strzały. Strzelał tylko jeden z funkcjonariuszy. Funkcjonariusze UB prześladując żołnierzy AK i zabijając ich chcieli zastraszyć ludzi tuz przed referendum. Dowódcą plutonu AK w O. był brat W. U. – J. U.. 26 listopada 1946 roku UB próbowało go zatrzymać, jednak uciekł i ukrywał się aż do 1956 roku.
F. K. był także kolegą W. U.. O zdarzeniu, w którym zginął U. dowiedział się od innych mieszkańców O.. W ogólnym zarysie przedstawił zasłyszany przebieg zajścia, zgodnie z wersją przedstawianą przez innych mieszkańców. Był na pogrzebie U.. Po jakimś czasie od zajścia na zebraniu wiejskim sołtys powiedział, że U. zabił R.. Świadek również należał do AK, był wielokrotnie zatrzymywany, jego brat ukrywał się.
S. U. – to syn W. U. (2) (brata W.). Stwierdził, że rodzina U. była powszechnie szanowana, bracia U. należeli do AK. Nikt nie posądzał ich o kradzieże, czy inne przestępstwa. W. U. był od dłuższego czasu poszukiwany przez funkcjonariuszy UB. Nie był świadkiem zajścia, o śmierci W. U. wie z opowieści rodziny (w ogólnym zarysie zgodne z zeznaniami J. F.).
K. G. (1) – syn S. G. – sąsiada U. również potwierdził jego przynależność do AK. Zeznał, że widział jedynie, jak ludzie nieśli ciało W. U.. Ludzie mówili, że zabili go ubecy z K.. Wcześniej W. U. odwiedził jego ojca i ten powiedział mu, żeby uciekał, ponieważ ubecy szukają go. Ten odpowiedział, że zwiezie pszenicę i ucieknie.
M. R. – córka S. D. zeznała, że rodzina U. cieszyła się we wsi bardzo dobra opinią. Ojciec opowiadał jej, że kiedy zwoził zboże z W. U., nagle ktoś niespodziewanie strzelił do U.. Na skutek postrzału U. zmarł. Na wsi mówiło się, że W. U. zastrzelił funkcjonariusz UB z K..
Z. N. stwierdziła, podobnie jak inni mieszkańcy O., iż rodzina U. była szanowana rodziną. W dniu śmierci W. U. przebywała w domu. W pewnym momencie zauważyła biegnącą drogą J. O. (1). Za nią biegło dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach. Po chwili usłyszała dwa strzały. Po chwili rozmawiała o zajściu z K. K. (2) (na miejsce zabójstwa przyszedł już po strzałach, widział rany w ciele U.) i K. B., która stwierdziła, że widziała całe zajście, kiedy pędziła krowy na pole.
J. B. (2) zeznał, że był żołnierzem AK. Ponieważ funkcjonariusze UB chcieli go aresztować, wyjechał do W. i wrócił dopiero w 1953 roku. Wtedy dowiedział się o śmierci W. U. (został zastrzelony przez funkcjonariusza UB, kiedy wracał z pola). W późniejszych latach K. mówił, że był w O., kiedy zabito U., ale był tylko kierowcą.
Z. K. zeznała, iż słyszała, że W. U. należał do organizacji niepodległościowej, jednak nie wie, jakiej. Został zastrzelony przez ubeków, kiedy wracał z pola.
Świadek L. S. zeznał, iż od 1942 roku był żołnierzem AK w placówce (...)w O., 19 plutonie obwodu K.. Dowódca placówki był J. U. (1) ps. (...). Żołnierzem AK był również W. U., który został zabity przez funkcjonariusza UB 18 lipca 1946 roku. Po dekonspiracji i rozwiązaniu AK W. U. przeszedł do WiN-u i z tego powodu był poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa. Był wzywany do Urzędu, ale nie stawiał się na wezwania. Przebieg wydarzeń związany z zabójstwem W. U. znał z opowieści nieżyjącego już sąsiada U. (on również nie był bezpośrednim świadkiem zajścia). Świadek stwierdził, iż byli żołnierze AK we własnym zakresie ustalali, jacy funkcjonariusze przebywali w dniu 18 lipca 1946 roku w O.. Ustalono, że byli to: M. K., F. P. i J. Ś.. Świadek nie był aresztowany przez UB, ponieważ ukrywał się. Byli żołnierze AK byli poszukiwani i zatrzymywani. Podczas kolejnego przesłuchania świadek sprostował, że nazwisko trzeciego funkcjonariusza brzmiało R. i to on zabił W. U., ponieważ po tym zajściu został gdzieś przeniesiony.
Zeznania tych świadków w ocenie Sądu zasługują na danie im wiary. Świadkowie poza podawanymi przez wszystkich informacjami dotyczącymi rodziny U., czy też śmierci W. U. podawali pewne szczegóły, o których nie mówili inni. Szczegóły te, z zeznań poszczególnych świadków, tworzyły logiczną całość.
Sąd dał wiarę zeznaniom K. K. (2) jedynie częściowo. K. K. (2) zeznał, że w dniu 18 lipca 1946 roku przebywał w polu wraz z rodzicami. Po południu usłyszał dwa strzały od strony drogi. Poszedł w tym kierunku i zauważył, że na drodze stoi furmanka ze zbożem. S. D. i S. U. nieśli W. U. w stronę domu. Poszedł za nimi i w domu widział dwie rany postrzałowe w ciele W. U.. S. D. opowiadał mu, że obaj z W. U. szli obok furmanki. W. U. niósł na ramieniu widły. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy UB strzelił do U., wtedy ten zamierzył się widłami, i funkcjonariusz UB strzelił po raz drugi. W latach 80-tych przyjechał do niego M. K. i powiedział, że był w grupie ubeków, którzy zabili U.. Na prawdzie polegają jego relacje dotyczące własnych spostrzeżeń z dnia 18 lipca 1946 roku. Zeznania te korespondując z relacjami innych świadków. Nie są wiarygodne jego zeznania, jakoby U. po pierwszym strzale zamierzył się widłami na funkcjonariusza UB. Z zeznań bezpośredniego świadka wynika, że W. U. po pierwszym strzale upadł na kolana. Z całą pewnością otrzymał też strzał w jamę brzuszną, czy klatkę piersiową. Takie rany postrzałowe zdaniem Sądu uniemożliwiały wykonanie takiej czynności, jak uniesienie ciężkich i długich wideł i wykonanie zamachu w kierunku funkcjonariusza. Zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest wersja przedstawiana przez J. F., tj. że po pierwszym strzale widły niesione przez U. spadły z ramienia na ziemię.
S. S. (1) był w lipcu 1946 roku szefem PUBP w K.. Zeznał, iż nie przypomina sobie zastrzelenia W. U., te dane nic mu nie mówią. W tamtym okresie było kilka starć zbrojnych z podziemiem, tj. oddziałem (...). Nie zna żadnych okoliczności śmierci W. U.. Przesłuchany po raz kolejny po okazaniu mu sporządzonego przez niego raportu sytuacyjnego zeznał, że przypomniał sobie to zdarzenie, kiedy w W., przed przesłuchaniem spotkał J. R., który przypomniał mu to zajście. Co do zasady, będąc szefem PUBP, podpisywał raporty przygotowane przez innych pracowników. To, że R. działał w obronie własnej, musiało wynikać z relacji osób, które uczestniczyły w akcji. Nie pamięta, czy w tej sprawie toczyło się postępowanie karne lub postępowanie dyscyplinarne wobec R.. W toku postępowania sądowego S. S. (1) znacznie bardziej szczegółowo opisywał zdarzenie podając przebieg rozmów przeprowadzanych z podwładnymi w celu wyjaśnienia tej sprawy, jak i wskazywał na obrażenia oskarżonego, jakich miał doznać w trakcie zajścia. Zaznaczył też, że oskarżony działał w obronie własnego życia. Sąd uznał za wiarygodne zeznania tego świadka z postępowania przygotowawczego, gdyż były ona spontaniczne, złożone w oparciu o okazane dokumenty, zaś zeznania z postępowania przed Sądem, które składane po latach w odniesieniu do pierwszych zeznań, były wyraźnie inspirowane przez oskarżonego i przedstawioną przez niego linię obrony. Świadek kontaktował się z oskarżonym po wszczęciu postępowania i w ten sposób J. R. mógł „odświeżyć pamięć” świadka, przeciwko któremu wówczas także toczyło się postępowanie, w którym postawiono mu zarzuty popełniania przestępstw w czasie, kiedy świadek był szefem PUBP w K..
S. F. był od 1942 roku żołnierzem AK. Nie był nigdy aresztowany, ale wielu jego kolegów było aresztowanych przez UB. Po zatrzymaniu byli bici przez funkcjonariuszy UB. Znał F. P. – funkcjonariusza UB w K.. Słyszał od innych osób, że to właśnie on zastrzelił żołnierza AK - W. U., który w czasie zatrzymania zaczął uciekać. Zeznania tego świadka nie są wiarygodne w części dotyczącej nazwiska funkcjonariusza, który zastrzelił W. U.. Nawet sam oskarżony nie kwestionował faktu, że oddał strzał w kierunku W. U.. W sprawie tej z art. 225 kk z 1932 roku toczyło się postępowanie. Te dowody w połączeniu z zeznaniami K. G. (2) powodują, że Sąd nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że to właśnie oskarżony, a nie F. P. oddał śmiertelne strzały w kierunku W. U.. W świetle treści przede wszystkim bezpośrednich świadków, relacje jakoby W. U. miał uciekać są także niewiarygodne. W pozostałym zakresie zeznania tego świadka korespondują z zeznaniami innych świadków.
K. F. zeznał, że znał rodzinę U.. W. U. należał do AK i z tego powodu UB poszukiwało go od kilku miesięcy, a on ukrywał się. Widział J. U. (2), idącego przed trzema nieznanymi młodymi mężczyznami. Po pewnym czasie usłyszał strzały. O zajściu opowiadała mu J. F.. Miała powiedzieć, że po wizycie mężczyzn zorientowała się, że to nie są koledzy i postanowiła ostrzec W. U.. Kiedy spotkała się i wspólnie zastanawiali się, co robić, ten wrzucił widły na wóz i chciał uciekać, ale funkcjonariusz UB podbiegł do niego i oddał 3 strzały. Zdaniem Sądu zeznania dotyczące zachowania W. U. po spotkaniu z J. F. nie są wiarygodne. Te informacje miała przekazać świadkowi właśnie J. F., ale ta przedstawiła swoją wersję wydarzeń zupełnie inaczej. Takiej wersji nie przedstawił żaden z bezpośrednich ani pośrednich świadków. Dlatego też należało uznać ją za nieprawdziwą. Wiarygodne są pozostałe zeznania świadka, tj. ogólne informacje dotyczące W. U. i jego rodziny, jak również tego, że przed strzałami widział, jak J. U. (2) szedł z trzema nieznanymi mężczyznami. W tym zakresie jego relacje korespondują z zeznaniami pozostałych osób – mieszkańców O..
Z wyciągu przebiegu służby i karty ewidencyjnej (k.9-11) wynika, że J. R. w 1945 roku odbył kurs w Szkole Centralnej przygotowujący go do służby w UB, następnie od 19 stycznia 1946 roku do 15 stycznia 1946 roku pełnił służbę na stanowisku starszego referenta w PUBP K.. W trakcie służby był odznaczany i nagradzany za dobrą i gorliwą pracę. Dokumenty te nie budzą wątpliwości Sądu co do rzetelności ich sporządzenia, są zgodne częściowo z wyjaśnieniami oskarżonego, w których opisywał przebieg swojej kariery.
W raporcie sytuacyjnym z lipca 1946 roku S. S. (1) podał, iż w czasie zatrzymania W. U. – podejrzanego o posiadanie broni i postrzelenie funkcjonariusza PUBP, zatrzymywany uderzył widłami J. R., na skutek czego ten oddał kilka strzałów. Na skutek ran, W. U. po kilku godzinach zmarł. W sprawie o czyn z art.225 kk toczyło się postępowanie, które zostało umorzone (k.67). Ten dokument, jak zeznał S. S. (1) został przygotowany przez funkcjonariusza UB i przedstawiony mu do podpisu. Treść raportu została sformułowana w oparciu o relacje osób biorących udział w akcji. Należy przyznać, iż jest wielce prawdopodobne, iż właśnie takie relacje dotyczące przedmiotowego zajścia przedstawili funkcjonariusze, nie były one jednak z prawdą. Nie miały one na celu przedstawienie rzeczywistego przebiegu zajścia, a formalne usprawiedliwienie swoich działań, które w rzeczywistości miały na celu likwidację struktur Polski podziemnej po II Wojnie Światowej.
Sąd, zgodnie z zaleceniami Sądu Apelacyjnego, rozważał możliwość, w aktualnej sytuacji faktycznej, przeprowadzenia wizji lokalnej, czy też oględzin miejsca popełnienia przestępstwa zabójstwa. Jak ustalono w toku niniejszego postępowania, żaden z bezpośrednich świadków nie mógł wziąć udziału w wizji (K. G. (2) nie żyje, zaś J. F. nie jest w stanie ze względu na jej stan zdrowia brać udziału w żadnych czynnościach procesowych). Także oskarżony po zdarzeniu nie bywał już w O. i nie zna tych terenów. Jak oświadczył, był tam tylko raz. Sąd, rozważając możliwość przeprowadzenia oględzin miejsca zdarzenia, miał na względzie, iż od zajścia do chwili obecnej upłynęło ponad 65 lat. Musiało więc dojść do szeregu zmian dotyczących ukształtowania terenu, jak również zagospodarowania terenu, czy też przebiegu drogi, podjął kroki w celu ustalenia na współczesnej mapie, miejsca, w którym rozegrało się krytyczne wydarzenie oraz wzajemnego usytuowania uczestników zajścia, gdyż tylko wobec ustalenia powyższych faktów dokonanie oględzin miejsca zdarzenia byłoby możliwe i celowe. W związku z tym Sąd uzyskał ze Starostwa Powiatowego w K. mapy miejscowości O. z lipca 1946 roku, jak i współczesną (k.1508). Porównując obie mapy można było stwierdzić, iż przebieg drogi, na której doszło do zabójstwa W. U. zmienił się. Aktualnie droga ta jest szosą, uległa zmianie jej szerokość, zostały wprowadzone przepusty, zmienił się promień zakrętów, nie ma już zabudowań U. i B., które istniały w 1946 roku. Sąd uzyskał dodatkowo opinię biegłego geodety, czy na podstawie materiałów zawartych w aktach sprawy można na mapie z 1946 roku wskazać miejsce zdarzenia i usytuowanie poszczególnych osób, a następnie wskazać to miejsce na mapie współczesnej. Biegła geodeta w opinii wydanej na rozprawie (k.1577-1578 tom IX) stwierdziła, iż nie ma takiej możliwości, ponieważ źródła osobowe nie podają precyzyjnie miejsca zdarzenia. Nie powołują się na żadne elementy stałej architektury, czy choćby tzw. „małej architektury”, co dałoby możliwość ustalenia dokładnego miejsca zdarzenia. Osoby te nie podają odległości od budynków, nie podają prędkości, czy czasu, w jakim poruszały się. To wszystko nie pozwala na ustalenie zarówno miejsca zdarzenia, jak i wzajemnego usytuowania osób na mapie. W piśmie (k.804) złożonym przez oskarżonego, dotyczącym miejsca zdarzenia w kontekście kamienia upamiętniającego tragiczną śmierć W. U., stwierdzono, iż kamień został usytuowany w innym miejscu z uwagi na to, że właściciel działki, naprzeciwko której doszło do zajścia nie wyraził na to zgody. Zatem ten kamień pamiątkowy również nie stanowi punktu odniesienia dla dokonania wyżej opisywanych ustaleń. Sąd musiałby z bardzo dużą dokładnością ustalić miejsce zabójstwa, by móc przystąpić do ustalenia możliwości obserwacji całości zajścia przez K. G. (2). Ponadto dokonanie takich ustaleń uniemożliwiałby fakt, iż nie da się w chwili obecnej odtworzyć istniejącej w lipcu 1946 roku roślinności, która mogłaby mieć wpływ na pole widzenia, w szczególności świadka K. G. (2).
Co do zarzutu znęcania się nad F. R. (1) Sąd oparł się na następujących dowodach:
K. R. – żona F. R. (1) zeznała, że należał on do AK, nosił pseudonim (...). Był aresztowany przez funkcjonariuszy UB w K., po raz pierwszy w marcu 1946 roku. Był osadzony w piwnicach, spał na gołym betonie, bez przykrycia. Był ciągle przesłuchiwany, bito go różnymi przedmiotami, zakładano maskę gazową w taki sposób, że dusił się. Wyzywano go słowami wulgarnymi. W czasie jednego z przesłuchań, kiedy kazano mu założyć maskę wyskoczył przez okno. Miał złamana nogę w biodrze, przebywał przez pewien czas w szpitalu. Po tym urazie utykał już do końca życia na prawą nogę. Po powrocie do domu wskazywał kilka nazwisk funkcjonariuszy, którzy go bili. Zapamiętała nazwisko szefa UB w K. – S., który szczególnie dotkliwie znęcał się. Ponownie mąż był zatrzymany w 1950 roku. Był zatrzymany w UB w J.. Tam jeszcze bardziej nad nim się znęcali.
H. R. – brat F. R. (1) stwierdził, że brat należał do AK i w związku z tym był trzykrotnie zatrzymywany przez UB w latach 1946-47. Brat mówił , że był bity do tego stopnia, że wyskoczył przez okno (podczas drugiego zatrzymania). Opowiadał też, że wystawiano go nagiego na mróz, a później jeszcze bito. Nie wie, jak nazywali się funkcjonariusze, którzy go bili.
Zeznania tych świadków korespondują ze sobą, jak również z dokumentami opisanymi niżej, dlatego zdaniem Sądu są one prawdziwe. Potwierdzają one fakt, znęcania się nad zatrzymanym oraz konsekwencje takiego traktowania. Świadkowie ci, co jest oczywiste, po upływie tak długiego czasu nie dysponowali wiedzą na temat szczegółów zachowania funkcjonariuszy, czy też danych personalnych tych osób. Świadczy to również o prawdziwości tych zeznań.
W kopii pisma skierowanego do Komisji Rehabilitacyjnej przy KC PZPR w W. z dnia 4 grudnia 1956 roku F. R. (1) bardzo szczegółowo opisał poszczególne zatrzymania, to w jaki sposób był traktowany, podając daty oraz dane personalne osób, które znęcały się nad nim. W szczególności stwierdził, że po aresztowaniu w dniu 15 października 1946 roku był torturowany przez S., P. i R.. Dokument ten, bardzo ważny dla ustalenia odpowiedzialności J. R. koresponduje z odpisem protokołu przesłuchania F. R. (1) przez prokuratora wojskowego. Nie ma również wątpliwości, że dokument taki został sporządzony we wskazanej dacie przez F. R. (1).
Z odpisu protokołu przesłuchania F. R. (1) z 18 marca 1947 roku (a więc w krótkim czasie po dokonaniu zatrzymania, jeszcze w trakcie pozbawienia wolności), wynika, iż w (...) w R. podał on, że gdy został po raz drugi aresztowany, był zbity i skopany do nieprzytomności przez S., R. i P., tak, że do chwili obecnej nie może chodzić. Zdaniem Sądu, informacje podane do protokołu są prawdziwe. Przesłuchiwany miał możliwość przekazania informacji o złym traktowaniu go osobie postronnej (nie będącej funkcjonariuszem UB), a były to na tyle świeże wydarzenia, że pamiętał ich przebieg, jak również osoby, które nad nim się znęcały. Nie miał również powodów, by bezpodstawnie obciążać funkcjonariuszy, z którymi nie miał żadnego kontaktu.
Nie miały znaczenia dla niniejszej sprawy zeznania: I. K. (k.22-23) dotyczące znęcania się nad jej ojcem J. K. – byłym żołnierzem AK przez funkcjonariuszy UB w K., B. P. (2) (k.95-96), W. G. (k.154-155), F. P. (k.159-160) i K. W. (k.161-162) - byłych funkcjonariuszy UB w K., którzy stwierdzili, iż nie mają wiedzy na temat zabójstwa W. U., ani faktów dotyczących znęcania się nad osobami zatrzymywanymi.
Sąd zważył, co następuje:
Okoliczności popełnienia czynów zarzucanych oskarżonemu J. R. i jego wina nie budzą wątpliwości Sądu w świetle zgromadzonych dowodów.
J. R. w dniu 18 lipca 1946 roku w miejscowości O., będąc funkcjonariuszem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w K., a więc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, pozbawił życia żołnierza AK – W. U., oddając do niego co najmniej 2 strzały (taka liczba strzałów wynika z zeznań świadków dotyczących również ran postrzałowych) z krótkiej broni palnej. Jak wykazało postępowanie dowodowe, W. U., jak również inni mieszkańcy okolic K. z powodu swej działalności, był w zainteresowaniu miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa. Funkcjonariusze tego urzędu próbowali zatrzymać W. U. wcześniej, jednak udawało mu się przed 18 lipca 1946 roku uniknąć tego. J. R. doskonale wiedział do kogo i z jakiego powodu strzelał. Oskarżony biegł w kierunku W. U. z wyciągniętą bronią, a ponieważ na linii strzału znalazł się S. D., pobiegł z drugiej strony wozu, oddał strzał najpierw w nogi W. U., a następnie, kiedy ten osunął się na kolana, w klatkę piersiową. Użyte narzędzie w postaci broni palnej, strzał w klatkę piersiową, w której znajdują się narządy ciała o newralgicznym znaczeniu dla ludzkiego życia, jak również zachowanie oskarżonego po oddaniu strzału (podszedł do zwłok i kopiąc je upewniał się, czy pokrzywdzony nie żyje), świadczą jednoznacznie o tym, że oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim, to znaczy chciał pozbawić życia W. U. i zrobił to.
J. R., w okresie od 15 października 1946 roku (data zatrzymania F. R. (1)) do grudnia 1946 roku (do końca 1946 roku oskarżony pełnił służbę w PUBP w K.) wspólnie i w porozumieniu z innymi funkcjonariuszami znęcał się fizycznie i moralnie nad pozbawionym wolności F. R. (1), chcąc wymusić na nim określone wezwania, przekraczając w ten sposób swoje uprawnienia funkcjonariusza urzędu państwowego.
Opisane wyżej zdarzenia stanowiły również zbrodnie komunistyczne, będące także zbrodniami przeciwko ludzkości. Ustawa z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w art. 2 ust. 1 wskazuje, iż zbrodniami komunistycznymi są czyny popełnione przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego w okresie od dnia 17 września 1939 roku do dnia 31 lipca 1990 roku polegające na stosowaniu represji lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności bądź w związku z ich stosowaniem, stanowiące przestępstwa według polskiej ustawy karnej obowiązującej w czasie ich popełnienia. Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego (vide uchwała Sądu Najwyższego z 13 maja 1992 roku, sygn. akt I KZP 39/91, postanowienie z 4 grudnia 2001 roku, sygn. akt II KKN 175/99, OSNKW 2002/5-6/47, LEX nr 53192), które w pełni podziela Sąd, zbrodnią przeciwko ludzkości jest poważne przestępstwo, popełniane na wielką skalę, w ramach zbrodniczego systemu, często w ramach organizacji państwowej, która tego rodzaju działalności przestępczej nadawała pozory legalności, mogą być popełnione również w okresie pokoju, m. in. na tle politycznym. Wymienione wyżej warunki zostały spełnione w odniesieniu do obydwu przestępstw przypisanych oskarżonemu. W wyżej wskazanym postanowieniu Sąd Najwyższy wskazał również, iż czyny funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa publicznego. Popełnione do 31 grudnia 1956 roku, a polegające na znęcaniu się fizycznym lub moralnym nad osobami pozbawionymi wolności, czy nadużyciu władzy, wyczerpują znamiona zbrodni przeciwko ludzkości, jedynie wówczas, gdy sprawcy działający w strukturach państwa totalitarnego, posługującego się na wielką skalę terrorem dla realizacji celów politycznych i społecznych, co najmniej aprobowali taki sposób realizacji polityki władz państwa, popełniając te czyny brali tym samym świadomie udział w prześladowaniach ze względów politycznych. Przenosząc powyższe uwagi na grunt niniejszej sprawy należy stwierdzić, że system państwowy w 1946 roku był systemem totalitarnym. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego miał za zadanie w rzeczywistości zwalczać opozycję niepodległościową, przeciwną władzy komunistycznej.
J. R. w 1945 roku przeszedł stosowne przeszkolenie, wiedział więc jakie zadania stoją przed Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w 1946 roku. Do zadań tych należała z całą pewnością walka z organizacjami poakowskimi i likwidacja ich członków poprzez zabijanie ich, a także zatrzymania w związku z ich działalnością i znęcanie się nad nimi w celu wymuszenia określonych zeznań, mające na celu wyeliminowanie działaczy niepodległościowych sprzeciwiających się władzy komunistycznej.
Należy podkreślić, że sam oskarżony wyjaśnił, iż brał udział we wszystkich akcjach PUBP w K.. Z jego akt osobowych wynika, że już w pierwszych latach służby był wynagradzany za oddaną pracę i zaangażowanie. Ponadto świadkowie – mieszkańcy okolic K. zgodnie twierdzili, że członkowie dawnego AK byli prześladowani przez PUBP, niektórzy z nich nawet przez wiele lat ukrywali się, przebywali poza domem rodzinnym, powrócili dopiero po ogłoszeniu amnestii. Świadkowie również zgodnie zaprzeczyli, by W. U. był przestępcą. Wręcz przeciwnie – jego rodzina była powszechnie szanowana, a wielu jej członków należało do AK (brat J. U. (1) był dowódcą placówki).
Ponieważ w czasie orzekania obowiązywała inna ustawa niż w chwili popełnienia czynu, Sąd zgodnie z art. 4 kk dokonał analizy przepisów względniejszych dla sprawcy obowiązujących od 18 lipca 1946 roku i końca grudnia 1946 roku do 9 lutego 2012 roku. Ponieważ kara, za dokonanie zabójstwa w niniejszej sprawie w odniesieniu do J. R. nie oscylowałaby w granicach górnego zagrożenia, Sąd uznał, iż przepisami względniejszymi będzie kodeks karny z 1932 roku, przewidujący za popełnienie czynu z art. 225 § 1 kk karę więzienia na czas nie krótszy od 5 lat lub dożywotnio albo karę śmierci (przepisy obowiązujące w późniejszym czasie przewidywały karę nie niższą niż 8 lat). Także przepisy kodeksu karnego z 1932 roku dotyczące drugiego z zarzucanych oskarżonemu czynów nie są surowsze od przewidywanego w później obowiązujących przepisach zagrożenia.
Mając powyższe na względzie, Sąd uznał, iż J. R. swoim zachowaniem wyczerpał znamiona czynów:
- z art. 225 § 1 kk z 1932 roku w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami) w zakresie pierwszego czynu;
- z art. 246 kk z 1932 roku w zb. z art. 251 kk z 1932 roku w zbiegu z art. 286 par. 1 kk z 1932 roku w zw. z art. 36 kk z 1932 roku i w zw. z art. 2 ust. 1 oraz art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zmianami).
Oskarżony J. R. w chwili popełnienia czynów był pełnoletni, w pełni poczytalny, nie działał pod wpływem błędu, można mu więc przypisać winę. W świetle zgromadzonych dowodów nie sposób uznać, iż oskarżony odpierał zamach ze strony W. U. na jego życie.
Stopień społecznej szkodliwości obu czynów jest znaczny. Za takim stanowiskiem Sądu w odniesieniu do pierwszego z czynów przemawia działanie w zamiarze bezpośrednim, pozbawienie życia młodego, zaledwie 27 - letniego człowieka, co do którego oskarżony nie żywił żadnej urazy, i uczynienie tego z powodu tego, że wyrażał on inne poglądy polityczne niż oskarżony, jak również zachowanie oskarżonego bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, do jest brak szacunku dla zmarłego (kopanie zwłok pokrzywdzonego w celu upewnienia się, czy ten nie żyje). W zakresie drugiego z przypisanych oskarżonemu czynów – wyjątkowo brutalne zachowania w stosunku do zatrzymanego wykazywane przez funkcjonariusza urzędu, który jak sama nazwa wskazuje miał za zadanie dbać o bezpieczeństwo publiczne, a także skutki, jakie w stosunku do F. R. (1) wywarły te zachowanie zarówno w sferze fizycznej jak i psychicznej.
Sąd biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, jako okoliczności obciążające, a także jako taką okoliczność brak skruchy i szacunku oskarżonego, który w toku procesu pozbawionego przez siebie życia W. U. określał jako „ten bandzior”, czy „ten bandyta”, jak również stwierdzenia odnośnie pokrzywdzonych, iż przedstawiają oni taki przebieg wydarzeń jedynie w celu uzyskania odszkodowań w związku z represjami spowodowanymi walką o niepodległy byt Państwa Polskiego, a także okoliczności łagodzące w postaci dotychczasowej niekaralności pomimo zaawansowanego wieku oskarżonego, jak również ustabilizowanego tryby życia, jaki od wielu lat prowadzi oskarżony (wywiad kuratora k. 266), Sad wymierzył oskarżonemu za pierwszy z czynów karę 8 lat pozbawienia wolności, za drugi z czynów – karę dwóch lat pozbawienia wolności.
Sąd wymierzył również karę łączną w wymiarze 8 lat pozbawienia wolności, stosując zasadę całkowitej absorpcji mając na względzie bliskość czasową popełnionych czynów, działanie i działanie a podobnych pobudek. Wymierzona kara spełni swe cele zarówno w zakresie prewencji generalnej, jak i szczególnej dając sygnał, iż nawet po upływie tak długiego czasy, jak w przedmiotowej sprawie należy ponieść konsekwencje swoich czynów.
Sąd zasądził ponadto od Skarbu Państwa na rzecz adw. A. H. kwotę 1500 zł tytułem obrony z urzędu, uwzględniając nakład jej pracy większy niż przy przeciętnie rozpoznawanych sprawach z uwagi na zawiłość sprawy, a także jej osobiste zaangażowanie przejawiające się również w bardzo dobrze przygotowanym i niezwykle szczegółowym wystąpieniu końcowym zaprezentowanym przed wydaniem wyroku.
W przedmiotowej sprawie Sąd ustalił koszty sądowe na kwotę 4034,74 zł (w tym 600 zł opłaty, opłatę za dane o karalności, ryczałt za doręczenia, koszty obrony z urzędu, koszty opinii sporządzonych w przedmiotowej sprawie oraz koszty postępowania przygotowawczego) i w całości koszty te zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa, nie znajdując podstaw do zwolnienia z nich oskarżonego, który pobiera emeryturę w kwocie 2500 złotych i nie ma nikogo na utrzymaniu.