Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt V KK 131/12
POSTANOWIENIE
Dnia 18 kwietnia 2013 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Dariusz Świecki (przewodniczący)
SSN Zbigniew Puszkarski (sprawozdawca)
SSN Roman Sądej
Protokolant Joanna Sałachewicz
przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej Bogumiły Drozdowskiej
w sprawie z wniosku T. M. i J. M., złożonego na podstawie art. 11 ust. 2 ustawy z
dnia 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób
represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego
(Dz. U. Nr 34, poz. 149 ze zm.),
o zadośćuczynienie z powodu pozbawienia życia ich syna P. M.
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 18 kwietnia 2013 r.
kasacji, wniesionej przez pełnomocnika wnioskodawców
od wyroku Sądu Apelacyjnego w […]
z dnia 6 października 2011 r.,
utrzymującego w mocy wyrok Sądu Okręgowego w P.
z dnia 31 maja 2011 r.
1. oddala kasację jako oczywiście bezzasadną;
2. obciąża wnioskodawców opłatami od kasacji.
UZASADNIENIE
T. M. oraz J. M. wystąpili do Sądu Okręgowego w P. o zasądzenie od
Skarbu Państwa na ich rzecz zadośćuczynienia za śmierć syna – P. M. Twierdzili,
że w dniu 11 maja 1982 r. został on pobity przez funkcjonariuszy ZOMO, wskutek
czego po kilku dniach zmarł. Na rozprawie w dniu 10 lutego 2009 r. pełnomocnik
2
wnioskodawców sprecyzowała żądanie w ten sposób, że wniosła o zasądzenie na
rzecz każdego z nich kwoty po 500.000 zł, zaś jako podstawę prawną roszczenia
wskazała art. 11 ust. 2 w zw. z art. 11 ust. 1 w zw. z art. 8 ust. 1 i ust. 1c oraz w zw.
z art. 9 ustawy z dnia 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych
wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu
Państwa Polskiego (Dz. U. Nr 34, poz. 149 ze zm. – dalej: ustawa lutowa).
Sprawa była dwukrotnie rozpoznawana przez Sąd Okręgowy w P. Pierwszy
wyrok tego Sądu, oddalający wniosek, został uchylony przez Sąd Apelacyjny. Po
kolejnym rozpoznaniu sprawy Sąd pierwszej instancji wyrokiem z dnia 31 maja
2011 r., ponownie oddalił wniosek, a kosztami postępowania obciążył Skarb
Państwa. W uzasadnieniu wskazał, że dla uznania zasadności roszczeń
wnioskodawców konieczne było ustalenie, że P. M.: 1) prowadził działalność na
rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego; 2) został pozbawiony życia przez
„państwowe organy pozasądowe jakimi byli funkcjonariusze ZOMO” oraz 3)
zachodzi związek przyczynowy pomiędzy prowadzeniem przez P. M. działalności
niepodległościowej a pozbawieniem go życia przez funkcjonariuszy ZOMO.
Zdaniem Sądu, o ile wykazano istnienie pierwszej z wymienionych przesłanek, to
odnośnie do pozostałych dwóch „postępowanie dowodowe nie pozwoliło jednak
poczynić jakichkolwiek pewnych i jednoznacznych ustaleń”.
Apelację od tego wyroku, zaskarżając go w całości, wniosła pełnomocnik
wnioskodawców. W 16. punktach sformułowała zarzuty obrazy przepisów
postępowania, zdaniem skarżącej mającej istotny wpływ na treść wyroku, przy
czym w większości jako naruszone wymieniła przepisy art. 7 k.p.k. w zw. z art. 558
k.p.k. w zw. z art. 8 ust. 3 ustawy lutowej wywodząc, że Sąd orzekający ocenił
dowody z przekroczeniem granic przysługującej mu swobody, naruszając przy tym
zasady prawidłowego rozumowania oraz wskazania wiedzy i doświadczenia
życiowego. W apelacji podniesiono również inne uchybienia, których miał się
dopuścić Sąd meriti, a to: nieprzeprowadzenie dowodu z eksperymentu
procesowego oraz dowodu z nagrań zarejestrowanych na dołączonych do akt
płytach CD, niezastosowanie się do wszystkich wskazań Sądu Apelacyjnego,
sporządzenia uzasadnienia wyroku w sposób nieodpowiadającym wymogom art.
424 § 1 pkt 1 k.p.k. W konkluzji pełnomocnik wnioskodawców wniosła o zmianę
zaskarżonego wyroku przez zasądzenie od Skarbu Państwa na rzecz każdego z
wnioskodawców żądanych przez nich kwot, wraz z ustawowymi odsetkami od dnia
3
złożenia wniosku do dnia zapłaty, ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie
sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi pierwszej instancji. Nadto wniosła o
uzupełnienie przewodu sądowego poprzez „przeprowadzenie eksperymentu
procesowego mającego na celu wykluczenie oczywiście błędnej hipotezy
procesowej jakoby osoba o normalnej budowie ciała w typie P. M. mogła poprzez
upadek na chodnik doznać tego rodzaju obrażeń lewej strony głowy na wysokości
ucha jakie stwierdzono u P. M”.
Sąd Apelacyjny wyrokiem z dnia 6 października 2011 r., utrzymał w mocy
zaskarżony wyrok, kosztami postępowania odwoławczego obciążając Skarb
Państwa. W sporządzonym uzasadnieniu wyraził pogląd, że poddane kontroli
instancyjnej orzeczenie jest zgodne z prawem i zostało wydane po
przeprowadzeniu prawidłowego postępowania, w ramach którego Sąd a quo
wykazał „znaczną inicjatywę dowodową”, zebrane dowody poddał szczegółowej
analizie oraz ocenił je zgodnie z wymogami art. 7 k.p.k.
Kasację od prawomocnego wyroku Sądu odwoławczego, zaskarżając go w
całości, wniosła pełnomocnik wnioskodawców. Zarzuciła rażące i mające istotny
wpływ na treść wyroku naruszenie licznych przepisów postępowania (skarżąca
sprecyzowała, które przepisy uważa za naruszone), pozostające w związku art. 8
ust. 3 ustawy lutowej, nadto naruszenie art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie
Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Można przyjąć, że zastrzeżenia
skarżącej budził przede wszystkim sposób przeprowadzenia przez Sąd
odwoławczy kontroli instancyjnej zaskarżonego apelacją wyroku, w tym zwłaszcza
w aspekcie wymagań postawionych przez art. 433 § 2 k.p.k. oraz art. 457 § 3 k.p.k.,
jednak autorka kasacji wskazywała także na „rażące i tendencyjne przekroczenie
granic swobodnej oceny dowodów i całkowicie bezzasadne, z pominięciem
kontekstu historycznego, wbrew doświadczeniu życiowemu i zasadom
prawidłowego rozumowania” aprobowanie oceny dowodów zaprezentowanej przez
Sąd pierwszej instancji, nieprzeprowadzenie dowodu z uzupełniającego
przesłuchania biegłych oraz na nierozpoznanie zawartego w apelacji wniosku
dowodowego o przeprowadzenie wspomnianego eksperymentu procesowego.
Skarżąca zwróciła się o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do
ponownego rozpoznania Sądowi odwoławczemu.
4
W odpowiedzi na kasację prokurator Prokuratury Apelacyjnej wniósł o jej
oddalenie jako oczywiście bezzasadnej, natomiast występująca na rozprawie
kasacyjnej prokurator Prokuratury Generalnej postulowała oddalenie kasacji.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
Należało podzielić pogląd prokuratora Prokuratury Apelacyjnej o oczywistej
bezzasadności kasacji. Rozpoznanie jej na rozprawie, z czym wiązało się ustne
podanie przyczyn takiej oceny skargi, prowadzącej do jej oddalenia, czyniło
możliwym odstąpienie od sporządzenia pisemnego uzasadnienia wydanego
orzeczenia (art. 535 § 3 k.p.k.), jednak szczególne okoliczności sprawy
przemawiały za przedstawieniem również na piśmie zasadniczych powodów
rozstrzygnięcia.
Ograniczając się do kwestii podstawowych, wypada na wstępie zauważyć,
że mimo długiego już okresu obowiązywania ustawy lutowej i bogatego
orzecznictwa wyjaśniającego jej przepisy, stosowanie tej ustawy nadal sprawia
trudności. Było to widoczne w rozpatrywanej sprawie, w której sądy orzekające
miały np. kłopot z ustaleniem, jakim organem jest, w rozumieniu ustawy, formacja
skrótowo nazywana ZOMO. Chociaż zagadnienie to nie jest istotne z punktu
widzenia rozpoznania kasacji, celowe będzie wspomnieć, że zgodnie z art. 11 ust.
2 ustawy lutowej, odpowiedzialność Skarbu Państwa za pozbawienie osoby życia
albo wolności bez przeprowadzenia zakończonego orzeczeniem postępowania
wchodzi w grę wtedy, gdy takiego działania dopuścił się któryś z organów, o którym
mowa w art. 1 ust. 1 ustawy, tj. polski organ ścigania, organ wymiaru
sprawiedliwości lub organ pozasądowy. W części wstępnej wyroku Sąd Okręgowy
w P. wskazał, że T. i J. M. wystąpili o zadośćuczynienie za spowodowanie śmierci
ich syna przez „organy ścigania PRL”, jednak w uzasadnieniu wskazał, że jedną z
przesłanek odpowiedzialności Skarbu Państwa było ustalenie, że P. M. został
pozbawiony życia przez „państwowe organy pozasądowe jakimi byli
funkcjonariusze ZOMO”. Zgodził się z tym twierdzeniem Sąd Apelacyjny, tylko
nieznacznie je modyfikując poprzez wskazanie, że elementem koniecznym do
uznania roszczenia było ustalenie, że „pozbawienie życia pokrzywdzonego
nastąpiło przez działanie organów pozasądowych takich jakimi były oddziały
ZOMO”. Tymczasem już dawno temu Sąd Najwyższy wyjaśnił, że „organ
pozasądowy”, o którym mowa w ustawie lutowej, to taki organ państwa, któremu na
mocy specjalnego unormowania przyznano uprawnienie do wydawania orzeczeń,
5
wymierzających kary po przeprowadzeniu stosownego postępowania (zob. uchwałę
z dnia 3 marca 1994 r., I KZP 1/94, OSNKW 1994, z. 3-4, poz. 17). Rzecz jasna,
nie spełnia tego kryterium formacja o nazwie ZOMO.
Inną kwestią, zupełnie pominiętą przez Sąd Okręgowy, natomiast
dostrzeżoną przez Sąd odwoławczy, który odwołał się w tym względzie do
wspomnianej uchwały Sądu Najwyższego jest, czy nawet stwierdzenie, iż śmierć P.
M. została spowodowana przez funkcjonariusza (funkcjonariuszy) ZOMO, dawałoby
podstawę do uznania zasadności wniosku, skoro przesłanką jego uwzględnienia
powinno być ustalenie, że pokrzywdzony został pozbawiony życia w następstwie
czynności dokonanej w toku lub w związku z faktycznym prowadzeniem
postępowania karnego, choćby wadliwego formalnie. Sąd Najwyższy w
uzasadnieniu uchwały zauważył, że „aby stwierdzić istnienie takiej sytuacji
niezbędne jest ustalenie, że osoba represjonowana była indywidualnie oznaczona
przez organy wymienione w art. 1 ust. 1 ustawy i podejrzewana o popełnienie
konkretnego czynu, uznawanego ówcześnie przez te organy za przestępstwo.
Oczywiście, nie jest niezbędne, by w takim postępowaniu karnym prawidłowo
ustalono tożsamość osoby represjonowanej, czy też by rzeczywiście popełniła ona
zarzucany jej czyn lub też by istotnie stanowił on przestępstwo”.
Mając to na uwadze, Sąd Apelacyjny wskazał, że ówczesne władze nie
prowadziły jakiegokolwiek postępowania przeciwko P. M. oraz że nie ma
jakichkolwiek dowodów, które kazałyby przyjąć, iż funkcjonariusze ZOMO, których
wnioskodawcy łączą ze śmiercią syna, znaleźli się na miejscu zdarzenia w innym
celu niż podjęcie interwencji wobec osób awanturujących się przed lokalem
gastronomicznym, że znali P. M. oraz wiedzieli o prowadzeniu przez niego
działalności niepodległościowej. Sąd odwoławczy stwierdził zatem, że nie została
spełniona inna jeszcze, niż badane przez Sąd meriti, przesłanka odpowiedzialności
Skarbu Państwa przewidzianej w ustawie lutowej. Do tego stanowiska pełnomocnik
wnioskodawców w najmniejszym stopniu nie nawiązała i nie starała się go
podważyć.
Autorka kasacji, najwyraźniej dostrzegając, że nie da się wykazać błędu w
przyjętym przez sądy orzekające założeniu, iż funkcjonariusze ZOMO przypadkowo
znaleźli się w tym samym miejscu co P. M. i nie wiedzieli o prowadzeniu przez
niego działalności niepodległościowej, dążyła do wykazania, że przejawem takiej
działalności było noszenie przez pokrzywdzonego wpiętego w ubranie opornika i że
6
ta okoliczność sprawiła, iż został zaatakowany przez funkcjonariuszy. W związku z
tym akcentowała, że niesłusznie sądy podały w wątpliwość fakt noszenia przez
pokrzywdzonego opornika w chwili zdarzenia oraz że Sąd odwoławczy,
dopuszczając, że pokrzywdzony jednak miał wtedy opornik niesłusznie uznał, że
nie da się przyjąć, iż ta okoliczność wywołała agresję funkcjonariuszy ZOMO.
Zdaniem skarżącej, o wadliwości wnioskowaniu Sądu świadczy fakt, że w ubraniu
syna odebranym po jego śmierci, T. M. znalazła jedynie ślady po wyrwanych
opornikach oraz to, iż „powszechnie wiadomym jest fakt, że oporniki wywoływały
agresywne reakcje ze strony funkcjonariuszy organów władzy”.
Te argumenty nie przekonują o wadliwości zaskarżonego wyroku. Sąd
Apelacyjny nie odrzucił możliwości, że pokrzywdzony miał opornik w klapie
marynarki (wahania w tym względzie Sądu I instancji wydają się o tyle niezasadne,
że w ramach ustaleń faktycznych przyjął, iż „swój sprzeciw P. M. wyrażał w różnych
formach. W klapie marynarki lub kurtki nosił opornik, co stanowiło wówczas symbol
oporu wobec stanu wojennego oraz władzy, która go wprowadziła”), jednak trafnie
uznał, że „z dowodów przeprowadzonych nie wynika, ażeby ta okoliczność miała
znaczenie w sposobie przeprowadzenia interwencji, a żaden ze świadków nie
wskazuje, że widzieli taki opornik i ażeby on był przedmiotem rozmów i dociekań”.
Można dodać, że dołączony do akt sprawy opornik obrazuje, że chodzi o niewielki
przedmiot ciemnego koloru, a jeśli uwzględnić, że P. M. nie miał na sobie jasnego
ubrania, zaś zdarzenie miało miejsce wieczorem, ok. godz. 21-ej, to rzeczywiście
opornik nie musiał być dostrzeżony. Odmienne twierdzenie skarżącej nosi cechę
dowolności, podobnie jak twierdzenie, że widok opornika był przyczyną
zaatakowania pokrzywdzonego przez funkcjonariuszy. W żadnej mierze nie
świadczy o tym brak opornika w odebranym przez matkę ubraniu, bowiem nie
sposób wykazać, że opornik usunął jeden z funkcjonariuszy ZOMO, którzy przybyli
na interwencję, a nie inna osoba, która miała dostęp do wspomnianego ubrania.
Jest przecież zrozumiałe, że po przewiezieniu do szpitala nieprzytomnego P. M.
zostało ono z niego zdjęte i przechodziło później przez ręce różnych osób.
Niewykluczone, że byli wśród nich funkcjonariusze MO bądź SB i że to oni zabrali
opornik, jako przedmiot sygnalizujący sprzeciw pokrzywdzonego wobec poczynań
władzy. Domniemaniem, nie opartym na żadnym wiarygodnym dowodzie, jest
zatem twierdzenie skarżącej, że funkcjonariusze ZOMO dostrzegli opornik wpięty w
ubranie P. M. i z tego powodu go zaatakowali. Ta sama uwaga odnosi się do
7
twierdzenia, rzeczywiście pominiętego przez Sąd odwoławczy, że funkcjonariusze
posiadali przy sobie narzędzie, którym mogły zostać zadane pokrzywdzonemu rany
pod okiem. W tej mierze skarżąca wskazała, że „jest faktem notoryjnym, iż
funkcjonariusze ZOMO dozbrajali się w nieregulaminowy niebezpieczny sprzęt, co
potwierdził nawet M. M. w zeznaniach z dnia 7 czerwca 2010 roku”. Trzeba jednak
zauważyć, iż powszechnie znany jest raczej fakt, że ówczesna władza dbała o to,
by wspomniani funkcjonariusze działali skutecznie, mieli przewagę nad
protestującymi obywatelami, zatem zapewniała im należyte wyposażenie.
Funkcjonariusze ZOMO nie musieli więc „dozbrajać” się we własnym zakresie, tym
bardziej, gdy – tak jak w rozpatrywanej sprawie – nie byli skierowani do tłumienia
demonstracji. Nadto założenie, że takie przypadki miały jednak miejsce nie
uzasadnia twierdzenia, że wspomniane narzędzie na pewno miał któryś z
funkcjonariuszy, którzy zostali wezwani na interwencję. Powołane przez skarżącą
zeznania M. M. w żadnej mierze tezy tej nie wspierają, skoro świadek ten
stanowczo stwierdził, że „w P. nic takiego nie miało miejsca” (tj. pozaregulaminowe
„dozbrajanie” się funkcjonariuszy ZOMO).
Widać więc, że wspomniane uchybienie nie mogło mieć wpływu na treść
orzeczenia. Ta uwaga dotyczy również niektórych innych uchybień, które zostały
podniesione w kasacji z tego powodu, że część z drobiazgowo nakreślonych
zarzutów apelacji nie spotkała się z równie szczegółową odpowiedzią Sądu
odwoławczego. Taki sam brak wpływu na treść wyroku trzeba odnieść do
pominięcia przez Sąd wniosku o przeprowadzenie eksperymentu procesowego,
przy czym nie bez racji na rozprawie kasacyjnej prokurator zauważyła, że
proponując eksperyment skarżąca nie rozważyła dopuszczalności jego
przeprowadzenia, chociaż widać, iż prowadziłby do zagrożenia zdrowia lub nawet
życia jego uczestnika (tzw. pozoranta).
Nie przeczy prawidłowości zaskarżonego wyroku dołączona do kasacji kopia
podpisanej przez zastępcę naczelnika Wydziału III KWMO w P. „informacji
dotyczącej aktualnej sytuacji operacyjno-politycznej” z dnia 20 maja 1982 r. Jej
treść, inaczej niż uważa skarżąca, trudno uznać za „kolejną poszlakę
potwierdzającą udział funkcjonariuszy ZOMO w śmiertelnym pobiciu P. M”. Można
nawet postawić tezę, iż udział ten podważa, skoro wysoki funkcjonariusz Służby
Bezpieczeństwa (Wydział III grupował funkcjonariuszy tej Służby) w tajnym
opracowaniu przeznaczonym dla przełożonych, można więc sądzić, że
8
prawdziwym, w żaden sposób nie wskazuje, że ma wiedzę, iż śmierć P. M.
nastąpiła na skutek pobicia go przez funkcjonariuszy ZOMO. Informuje jedynie o
tym, że twierdzi tak matka zmarłego oraz że dotarła ona do świadków zdarzenia,
według których P. M. został zatrzymany, gdy biegł do tramwaju, że doszło do ostrej
wymiany zdań pomiędzy nim i funkcjonariuszami, wreszcie do użycia przez nich
pałek służbowych, co skłoniło zaatakowanego do podjęcia obrony przez
zastosowanie karate. Wskazując na tę „poszlakę” skarżąca najwyraźniej nie
dostrzegła, że jej wartość jest wątpliwa, przede wszystkim dlatego, że w toku
postępowania T. M. nie twierdziła, iż od innych osób słyszała o takim przebiegu
zdarzenia.
Podsumowując powyższe uwagi należy stwierdzić, że kasacja okazała się w
oczywistym stopniu bezzasadna z tego względu, iż nie znalazła potwierdzenia
zawarta w niej teza, że zaskarżone orzeczenie zostało wydane z rażącym
naruszeniem prawa, i to takim, które mogło mieć wpływ na jego treść. W
szczególności skarżąca nie wykazała, że błędne jest stanowisko Sądu
odwoławczego, podzielającego w tym względzie pogląd Sądu pierwszej instancji,
że nie wszystkie przesłanki określone przepisami ustawy lutowej, konieczne do
zasądzenia od Skarbu Państwa na rzecz wnioskodawców zadośćuczynienia za
śmierć ich syna, zostały spełnione. Sądy nie znalazły dowodów, które w sposób
pewny świadczyłyby o odpowiedzialności funkcjonariuszy ZOMO za śmierć P. M.,
jednak nawet potwierdzenie tej okoliczności nie prowadziłoby do uwzględnienia
wniosku. Słusznie bowiem Sąd Apelacyjny wskazał, że w razie przyjęcia, iż P. M.
został pobity przez tych funkcjonariuszy, brak jest podstaw do uznania, iż nastąpiło
to z powodu prowadzenia przez niego działalności niepodległościowej (jeśli uznać
za element takiej działalności noszenie opornika), nadto w sytuacji, gdy wobec
pokrzywdzonego organy ścigania nie prowadziły żadnego postępowania w związku
z jego niepodległościową działalnością, pobicie to nie pozostawałoby w związku z
takim postępowaniem.
Z tych względów Sąd Najwyższy orzekł jak w postanowieniu. Wobec tego, że
zgodnie z art. 13 ustawy lutowej koszty postępowania w sprawach objętych tą
ustawą ponosi Skarb Państwa (co jednak nie oznacza, że kasacja nie musi zostać
opłacona), w związku z oddaleniem skargi rozstrzygnięcie o kosztach sądowych
postępowania kasacyjnego ograniczono do wskazania, że wnioskodawcy ponoszą
koszty tylko w zakresie uiszczonych przez nich opłat od kasacji.
9