Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV K 754/14

UZASADNIENIE

K. K. została oskarżona o to, że w dniu 2 sierpnia 2014 r., w W., przy ul. (...) pomimo ciążącego na niej obowiązku sprawowania opieki nad małoletnim synem O. W. – lat 5, znajdując się w stanie nietrzeźwości: I badanie – 0,95 mg/l, II badanie – 1,01 mg/l, III Badanie – 1,00 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu, naraziła syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w ten sposób, że w/w małoletni, będąc wraz z nią w mieszkaniu oraz ze swoją babcią E. K., wychylał się przez otwarte okno na piątym piętrze budynku, płacząc i wzywając pomocy, tj. o czyn z art. 160 § 2 k.k.

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego zebranego w sprawie Sąd ustalił, co następuje:

K. K. zamieszkuje przy ul. (...) w W.. Mieszkanie jest niewielkie, składa się z jednego pokoju i małej kuchni, pomiędzy pomieszczeniami brak jest drzwi. W sierpniu 2014 roku samotnie wychowywała pięcioletniego wówczas syna- O. W.. Dziecko jest wesołe, pogodne, żywe, ma dobry kontakt z matką, obecnie przebywa w Ośrodku (...), gdzie trafiło w trybie interwencyjnym. Ojciec dziecka jest pozbawiony praw rodzicielskich i nie utrzymuje z małoletnim kontaktu. K. K. jest osobą uzależnioną od alkoholu. Gdy jest trzeźwa dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków rodzicielskich. Stale uczęszcza na spotkania AA i pozostaje pod opieką poradni uzależnień, lecz mimo to zdarza się, że rezygnuje z abstynencji.

Dnia 1 sierpnia 2014 roku K. K. odebrała syna z przedszkola i po spacerze wróciła z nim do domu późnym popołudniem. Dała synowi kolację i położyła go spać. Około 20:00 przyszła matka oskarżonej- E. K., która również jest uzależniona od alkoholu. Zaczęła gotować obiad i krzątać się po kuchni, zaś K. K. oglądała telewizję. Obie kobiety spożywały alkohol w postaci wódki, po czym zasnęły.

Około godziny 5:40 rano, dnia 2 sierpnia 2014 roku, O. W. obudził się i stwierdził, że nie może nawiązać kontaktu z matką. K. K. była nietrzeźwa i nie mogła się obudzić. O. W. przeszedł więc do kuchni, w której znajduje się wysokie okno, sięgające od podłogi prawie do sufitu. Okno w dolnej części nie jest uchylne, część ta jest przesłonięta mleczną szybą. Od wysokości 107 cm, w górnej części okno otwiera się do wewnątrz w lewą stronę. O. W. przysunął do okna dziecięcą pufkę, stanął na niej i otworzył okno. Następnie zaczął wzywać pomocy głośno krzycząc. To obudziło mieszkającą piętro niżej A. B. (1), która otworzyła swoje okno i kazała dziecku być cicho, ponieważ była zła, że ją obudził. Następnie zadzwoniła na policję zgłaszając zakłócenie ciszy nocnej. Na prośbę dyspozytorki poszła na górę i zapukała do drzwi mieszkania, jednak nikt jej nie otworzył W tym czasie krzykiem dziecka zainteresowali się inni sąsiedzi. R. K., mieszkający w budynku naprzeciwko wezwał policję, ponieważ obawiał się, że coś mogło się stać któremuś z rodziców dziecka. Dziecko w tym czasie cały czas stało w oknie, z którego widać było jego główkę i głośno wzywało pomocy. U. w momencie przyjazdu Policji i Straży Pożarnej. Straż Pożarna rozpoczęła rozkładanie materacy pod oknem, w którym widziano chłopca i uruchamianie wysięgnika, zaś funkcjonariusze Policji w osobach M. C. i R. M. wraz z dwoma strażakami pobiegli na górę pod drzwi mieszkania. Funkcjonariusze pukali do drzwi prosząc o ich otwarcie, jednak bez rezultatu. Strażacy podjęli próbę wyważenia drzwi, następnie R. M. kopnął je kilka razy w okolicy zamka. W tym czasie obudziła się K. K. i poprosiła, żeby nie wyważać drzwi, które następnie otworzyła. W momencie wejścia funkcjonariuszy do mieszkania O. W. siedział na łóżku i histerycznie płakał.

K. K. została przebadana na okoliczność alkoholu w wydychanym powietrzu z wynikiem: : I badanie – 0,95 mg/l, II badanie – 1,01 mg/l, III Badanie – 1,00 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie następujących dowodów: częściowo wyjaśnień oskarżonej K. K. (k. k.34, k.90, k.114-115, 207-208, k. 223-224, 240-241), świadka M. C. (k. k. 14v-15, k. 201-202), świadka R. M. (k. 16v-17, 202-203), świadka A. D. (k. 18v, 203-204), częściowo świadka R. K. (k. 65, 204-206), częściowo świadka E. K. (k. 39, 206-207), A. B. (1) (k.13v, 238-240), W. P. (k. 242), P. S. (k. 242-244), A. K. (k. 258) oraz następujących dokumentów: protokół zatrzymania(k. 3-4, 6-7), protokół z przebiegu badania trzeźwości (k. 9-10), świadectwo wzorcowania (k. 11), protokół oględzin miejsca (k. 41-43), zdjęcia(k. 45-46, 209-213), krótki raport działań (k. 51-63), opinia sądowo-psychiatryczna (k. 82-83), wywiad środowiskowy (k. 112-113).

W toku postępowania przygotowawczego oskarżona K. K. przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu i opisała przebieg zdarzenia wskazując, że w dniu poprzedzającym nocowała u niej matka - E. K.. Wyjaśniła, że wróciła ok. 18:30 do domu z synem, a następnie po zjedzeniu obiadu oboje zasnęli. Oskarżona obudziła się ok. 22.00 i zauważyła, że w domu jest matka, która była już nietrzeźwa i gotowała obiad na następny dzień. Z wyjaśnień oskarżonej wynika, że dziecko spało, a matka również położyła się spać. W tym czasie oskarżona oglądała telewizję i piła alkohol w postaci dwóch lub trzech drinków z wódki i wody smakowej, następnie położyła się spać. Jak wskazała wcześnie obudziło ją walenie i dobijanie się do drzwi, O. był przy niej. Po otwarciu drzwi zastała wiele osób- policję, strażaków i ratowników medycznych. Od policjantów oskarżona miała dowiedzieć się, że O. wzywał pomocy stojąc w oknie, dowiedziała się, że powodem miało być potrącenie telewizora przez babcię, który spadł i dziecko się przestraszyło. Ponadto dodała, że pozostaje w konflikcie z A. B. (1) i że jest to osoba niezrównoważona psychicznie, która wszystkich mieszkańców bloku terroryzuje i zastrasza. Zaprzeczyła, by zostawiła kiedykolwiek syna na noc bez opieki, ani z matką gdy jest nietrzeźwa, a jej wizyty nie kończą się wspólnymi libacjami.

Na rozprawie oskarżona nie przyznała się do winy i deklarując chęć jedynie odpowiedzi na pytania obrońcy potwierdziła, że nic nie pamięta z tego zdarzenia, bo spała, a gdy została obudzona i otworzyła drzwi do mieszkania weszła gromada ludzi, oskarżona była zdezorientowana i przerażona. Następnie syn został zabrany radiowozem, zdążyła się z nim pożegnać, a później nie widziała go przez dwa dni. O tym, że syn stał w otwartym oknie i krzyczał oraz że naraziła go na jakieś niebezpieczeństwo dowiedziała się później od funkcjonariuszy. Jak oceniła oskarżona, z perspektywy czasu, wie, że żadnego zagrożenia dla życia O. nie było, ponieważ okno w dolnej części jest nieotwieralne, a w górnej otwiera się na takiej wysokości, że ona jako dorosła osoba by nie wypadła, a co dopiero dziecko. Następnie oskarżona zrelacjonował przebieg dnia poprzedzającego zdarzenie, tak jak w postępowaniu przygotowawczym. Zadeklarowała, że jest jej przykro i wstyd, że taka sytuacja miała miejsce, a jej syn znalazł się w pogotowiu opiekuńczym. Stwierdziła, że te wszystkie emocje wpłynęły na treść jej zeznań na komisariacie. Wskazała, że kiedy piła drinki syn już spał, nie wie nic na temat czy syn się obudził po tym jak zasnął, ją obudziły dźwięki dobijania się do drzwi. Wyjaśniła, że z zewnątrz nie widać nic co dzieje się za mleczną szybą. Kiedy po dwóch dobach wróciła do domu z policjantami okazało się, że telewizor nie spadł, nic nie było stłuczone, nie było żadnego zwarcia, natomiast okno w kuchni faktycznie było otwarte. Wedle jej wyjaśnień, przy oknie stała dziecięca pufeczka- nie więcej niż 10-15 cm wysokości, jej syn miał natomiast wtedy 112 cm. Wyraziła przekonanie, że nawet gdyby na nią stanął to nie byłoby żadnego zagrożenia, że mógłby wypaść. Wyjaśniła, że w związku z przebytą operacją i faktem, że samotnie wychowuje syna uczuliła go, że w razie gdyby zobaczył ją na podłodze lub nie mógł jej obudzić ma głośno wołać o pomoc. Później miała rozmawiać z synem na ten temat i usłyszeć od niego, że bał się że coś się jej stało ponieważ nie mógł jej obudzić i to było powodem tego, że podszedł do okna i wołał o pomoc. Stwierdziła, że jej syn jest zadbany, dobrze odżywiony, zaopiekowany medycznie, bardzo dobrze się uczy, jest inteligentny, żywy, są ze sobą bardzo związani i on się o nią martwi. Potwierdziła, że uczęszcza na mitingi AA od wielu lat, również teraz, a jej mama o tym nie wie. Syn jest w placówce wychowawczej, o czym jej mama również nie wie. Wyjaśniła, że pije bardzo sporadycznie, chodzi na spotkania AA, właśnie w takim celu, żeby takie przypadki jej się nie zdarzały. Jest to dla niej sprawa na tyle osobista, że nawet własnej matce nie opowiada o takich rzeczach. Odnosząc się do wydruku złączonego do akt zawierającego zdjęcie i parametry stoliczka ze sklepu (...) wyjaśniła, że to jest ten stoliczek, pod którym mieściła się pufka, którą miała i której już teraz nie ma. Wskazała, że to była pufa z nakładanym siedzeniem, zapadająca się. Kiedy O. na nią siadał to pufa zmniejszała wysokość. Jak dziecko na nią siadało to wsuwało się pod opisany stoliczek i miało swobodnie jeszcze miejsce na nogi. Odnosząc się do zeznań A. B. potwierdziła, że miała miejsce sytuacja z dozorczynią, gdy poszła rano po bułki do sklepu, przed 06:00, a O. wtedy spał. Wskazała, że Pani sprzątająca nie egzekwuje godzin nocnych i sprząta na klatce oraz interesuje się zanadto sprawami prywatnymi mieszkańców. Wedle relacji oskarżonej, gdy przyszła, to dozorczyni powiedziała, że dziecko się obudziło. Dodała ponadto, że z panią B. pozostają w konflikcie. Wie tylko, że dziecko pukało, nie wie czy wyszło na klatkę i otworzyło sobie drzwi drugimi kluczami. Jak przyszła to drzwi były zamknięte, a dozorczyni stała na klatce. Pani B. często obmawia ją przy sąsiadach, przy Policjantach powiedziała, że gówniarz nie daje jej spać. W ocenie oskarżonej, ulżyła sobie teraz, że mogła jej zaszkodzić. Źródłem konfliktu miały być wedle wyjaśnień oskarżonej podejrzenia pani B. w zakresie relacji jej byłego partnera z oskarżoną. Twierdzenia świadka na temat matki oskarżonej są prawdą, ponieważ zdarza jej się wypraszać mamę po alkoholu i nie życzy sobie takiego towarzystwa, co później odbija się taką opinią o samej oskarżonej.

Sąd Rejonowy zważył co następuje:

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonej w przeważającej części, albowiem żaden z ujawnionych dowodów nie stał z nimi w sprzeczności. W szczególności na wiarę zasługiwały wyjaśnienia oskarżonej w odniesieniu do przebiegu dnia poprzedzającego zdarzenie, a więc że świadek po tym jak syn usnął spożywała alkohol. Wyjaśnienia te w tej części korespondują z wynikami badania trzeźwości, a w zakresie relacji z godzin poprzedzających zdarzenie z zeznaniami E. K. , w tym zakresie w jakim Sąd obdarzył je walorem wiarygodności. Zeznania matki oskarżonej co do zasady nie były szczególnie wiarygodne. Kobieta, będąc sama uzależnioną od alkoholu starała się przedstawić córkę, w jak najbardziej korzystnym w jej mniemaniu świetle, celowo unikając odpowiedzi na pytania, które mogłyby ten cel zaprzepaścić. I tak zupełnie niewiarygodne są choćby zeznania świadka, w zakresie w jakim twierdzi, że nie miała świadomości, że jej wnuk przebywa aktualnie w placówce wychowawczej i że nie pozostaje pod opieką matki, choć świadek chociażby dzień przed rozprawą nocowała u córki, która samotnie wychowuje dziecko, którego tam nie zastała. Podobnie niewiarygodne są zeznania świadka w zakresie w jakim oskarżona miała nie mieć problemów z alkoholem. W tym zakresie zeznania przeczą wyjaśnieniom samej oskarżonej oraz zeznaniom P. S.. Odnośnie samego zdarzenia zeznania świadka nie wniosły nic do sprawy, albowiem E. K., podobnie jak oskarżona, znajdując się pod wpływem alkoholu spała i obudziła się dopiero po wejściu do lokalu funkcjonariuszy policji, co też wynika z ich zeznań. W zakresie okoliczności, że świadek spędziła noc w mieszkaniu, przyszła do niego dzień wcześniej, gdy dziecko już spało i zajęła się gotowaniem obiadu zeznania korespondują z wyjaśnieniami oskarżonej i zasługują zdaniem Sądu na wiarę.

Sąd dał wiarę oskarżonej, że nie widziała i nie słyszała nic w trakcie kiedy syn wołał o pomoc stojąc w kuchni i że nie mogła się wtedy obudzić. Okoliczność tą potwierdza fakt, że nie podjęła interwencji w stosunku do dziecka i to, że dziecko w ogóle krzyczało, co było spowodowane lękiem, że matka się nie budzi. Również okoliczność, że oskarżona otworzyła dobijającym się do drzwi funkcjonariuszom dopiero po pewnym czasie, że była zaspana, w nocnej odzieży i zdezorientowana potwierdza, że obudziła się dopiero wskutek interwencji osób trzecich. Sąd dał wiarę oskarżonej, że ma dobry kontakt z małoletnim synem, że kiedy jest trzeźwa dobrze się nim zajmuje, że dziecko jest wesołe i zadbane. Okoliczności te korespondują z wnioskami z wywiadu kuratorskiego, ocenionymi przez Sąd jako pełnowartościowe spostrzeżenia, zeznaniami W. P., A. K. i P. S. . Ten ostatni potwierdził również, że oskarżona cały czas i to od wielu lat boryka się z chorobą alkoholową i uczestniczy w spotkaniach AA. Ta okoliczność koresponduje z resztą z dokumentem znajdującym się w aktach sprawy potwierdzającym uczestnictwo oskarżonej w spotkaniach. Zeznania wszystkich wymienionych były spójne i logiczne, wzajemnie się uzupełniały. Osoby te nie uczestniczyły bezpośrednio w zdarzeniu, ale zeznawały na okoliczność relacji oskarżonej z synem. Żaden z ujawnionych dowodów prawdziwości tych zeznań nie był w stanie zakwestionować.

Sąd nie dał wiary oskarżonej w zakresie w jakim początkowo przyznała się do winy. Sąd miał na względzie, że oskarżona nie ma wykształcenia prawniczego, stąd przyznając się do winy przyznawała się nie tyle do wypełnienia znamion zarzucanego jej przestępstwa, ale faktu znajdowania się pod wpływem alkoholu, braku możliwości obudzenia się i usłyszenia krzyków dziecka. Oskarżona była pod wpływem emocji, dodatkowo towarzyszyło jej poczucie winy i wstydu. Oskarżona zmieniając swoje stanowisko procesowe w toku postępowania nie zmieniła jednocześnie treści swoich wyjaśnień odnośnie przebiegu zdarzenia.

Przechodząc do kwestii oceny wyjaśnień oskarżonej w zakresie w jakim twierdziła, że dziecku nie groziło niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu należało tytułem wstępu ustalić, co następuje. Zgodnie z treścią art. 160 § 2 k.k. odpowiedzialności karnej podlega sprawca, na którym ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, i który naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Przepis normuje odpowiedzialność gwaranta, którym oskarżona w stosunku do małoletniego dziecka niewątpliwie była. W chwili czynu oskarżonej przysługiwała wyłączna władza rodzicielska nad dzieckiem, a ono pozostawało pod jej opieką.

Sąd rozpoznając sprawę rozważał dwie możliwości narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Pierwszą, wynikającą ogólnie z faktu, że oskarżona sprawując opiekę nad pięcioletnim dzieckiem znajdowała się w stanie nietrzeźwości, drugą związaną z możliwością wypadnięcia dziecka przez okno podczas stania w uchylonym oknie.

Odnosząc się do pierwszego wariantu wskazać trzeba, że oskarżona niewątpliwie znajdowała się w stanie silnego upojenia alkoholowego. Po kilku godzinach snu w wydychanym przez nią powietrzu znajdował się 1,00 mg/l alkoholu. Zważyć trzeba, że do zgłoszenia policji incydentu doszło o godzinie 05:37, dziecko musiało już wtedy krzyczeć przez jakiś czas. Następnie oczekiwano na przyjazd policji i straży pożarnej. Jak wynika z zeznań świadków dziecko systematycznie krzyczało, aż do przyjazdu funkcjonariuszy. Z doświadczenia życiowego wynika, że przyjazd ten nie mógł nastąpić od razu, a raczej najszybciej po 5 czy 10 minutach. Świadek R. K. potwierdził, że chłopiec krzyczał nieprzerwanie przez ok. 10 minut do przyjazdu funkcjonariuszy. W międzyczasie, za namową dyspozytora pójść na górę i zapukać do drzwi zdążyła jeszcze sąsiadka z dołu, A. B. (1). W tym czasie dziecko cały czas krzyczało, przy czym krzyk musiał być na tyle głośny, że nie tylko obudził sąsiadkę mieszkającą poniżej, ale zaalarmował R. K., mieszkającego na pierwszym piętrze budynku naprzeciwko, oddzielonego ulicą, który krzyk dziecka usłyszał będąc u siebie w mieszkaniu. Reasumując, dziecko musiało krzyczeć donośnie, a mimo to nie spowodowało to obudzenia nietrzeźwej oskarżonej. W końcu stan upojenia alkoholowego oskarżonej miał na tyle poważny wymiar, że realnie nie była w stanie wykonywać opieki nad dzieckiem, które nie było w stanie jej obudzić. W toku postępowania pojawiały się różne wersje relacji oświadczeń dziecka dotyczących tego dlaczego otworzyło okno i zaczęło wzywać pomocy, począwszy od zgubionego pilota, a skończywszy na przewróceniu telewizora i stłuczeniu szklanki (powyższe wynikały z zeznań funkcjonariuszy), przy czym okoliczności te nie zostały potwierdzone, choćby przez to, że w chwili przeprowadzania oględzin pomieszczeń przez funkcjonariuszy, którzy wrócili do mieszkania z oskarżoną, nie ujawniono przewróconego telewizora, czy zbitego szkła. Najbardziej prawdopodobną przyczyną, dla której chłopiec zdecydował się podnieść alarm jest ta przedstawiana przez oskarżoną i E. K., a więc, że został pouczony, iż ma wzywać pomocy, jeśli nie będzie mógł obudzić mamy. Wersję tą potwierdzają zeznania A. B. (1), która wskazała, że dziecko wzywało pomocy, bo ktoś „musiał je poinstruować, podszkolić, samo by na to nie wpadło”. W ocenie Sądu taka sytuacja miała właśnie miejsce, co wskazuje, że chłopiec nie mógł dobudzić matki, a stan upojenia alkoholowego oskarżonej skutkował brakiem możliwości sprawowania przez nią realnej opieki nad dzieckiem. Okoliczność ta jest zdaniem Sądu pewna, zwłaszcza jeśli się zważy, że jak wynika z zeznań funkcjonariuszy policji głośno dobijali się do drzwi, zdążyli podjąć próbę ich wyważenia, a mimo to nie otworzono im od razu.

Sąd zważył jednak, że do znamion przestępstwa określonego w art. 160 § 2 k.k. należy nie każde potencjalne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ale takie, które nosi cechy bezpośredniości. Podzielając stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w postanowieniu z dnia 6 maja 2015 roku w sprawie IV KK 33/15 wskazać trzeba, że „jeśli dany układ sytuacyjny jest tego rodzaju, że w każdej chwili, bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka, może doprowadzić do wskazanych skutków w postaci utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonego, to jak najbardziej zasadne jest twierdzenie, że zaistniał już stan "bezpośredniego niebezpieczeństwa", w rozumieniu art. 160 § 1 k.k. (…) Dlatego też, jeśli w wyniku działania sprawcy lub - gdy ciąży na nim szczególny obowiązek zapobieżenia narażeniu danych dóbr prawnych na niebezpieczeństwo - poprzez jego zaniechanie, powstanie sytuacja charakteryzująca się wystąpieniem, w nieuchronny sposób, bez jej dalszego zdynamizowania, takiej skali zagrożenia dla życia lub zdrowia człowieka, że istnieje już "konkretne" zagrożenie dla tych dóbr prawnych, w postaci możliwości ich naruszenia, należy uznać, że zaistniał już stan narażenia na "bezpośrednie niebezpieczeństwo" w rozumieniu wskazanych wyżej przepisów.

Oczywistym jest zatem, że sam brak możliwości realnego sprawowania opieki nad małoletnim takiego stanu nie stwarzał. Dziecko pięcioletnie pozostawione bez opieki, ale we własnym, zamkniętym mieszkaniu może doznać uszczerbku na zdrowiu bądź utraty życia jedynie w jakimś czysto hipotetycznym scenariuszu. Nie jest wszak wykluczone, np. potknięcie się i uderzenie głową w twardy przedmiot, co mogłoby wymienione skutki spowodować, jednak byłaby to sytuacja jedynie potencjalna, w dodatku niewykluczona również przy prawidłowym sprawowaniu opieki przez matkę. W żaden sposób nie można uznać, że małoletni poprzez brak zapewnionej opieki we własnym mieszkaniu był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo, które groziło by mu nieuchronnie, bez jakiegokolwiek zdynamizowania sytuacji. W tej sytuacji groziłoby mu najwyżej hipotetyczne zdarzenie losowe, któremu ewentualnie mogłaby zapobiec matka, gdyby była trzeźwa, ale nie konkretne, bezpośrednie niebezpieczeństwo. Pięcioletnie dziecko nie wymaga już bowiem ciągłej opieki ze strony dorosłego, nie ma trudności w poruszaniu, czy samodzielnym jedzeniu. Wymaga nadzoru głównie ze względu na konieczność zapobiegania jego własnym inicjatywom, które mogłyby sprowadzić na nie niebezpieczeństwo, takich jak np. samodzielne otworzenie okna i niebezpieczne wychylanie się przez nie.

W kontekście odpowiedzialności karnej z art. 160 § 2 k.k. możliwe jest zatem jedynie analizowanie kwestii ewentualnej możliwości wypadnięcia przez okno, w którym stał chłopiec, bo do takiej sytuacji istotnie doszło. Tylko to zdarzenie może być bowiem rozważane w kontekście konkretnego i bezpośredniego niebezpieczeństwa powodującego skutki występujące w przepisie, które niewątpliwie powstałyby w razie wypadnięcia przez okno z wysokości piątego piętra. Należało zatem ustalić, czy dziecko miało możliwość wypadnięcia przez okno, i czy ryzyko to było bezpośrednie i niechybne w braku jakiejkolwiek aktywności osób trzecich.

Oceniając, czy taka sytuacja miała miejsce w niniejszej sprawie Sąd analizował dwie kategorie dowodów: zeznania świadków oraz wyniki oględzin w mieszkaniu oskarżonej przeprowadzonych przez Sąd.

Zaczynając od kwestii oceny zeznań świadków Sąd doszedł do przekonania, że żadne z nich nie dowiodło, iż małoletni O. W. krzycząc w otwartym oknie mieszkania przy ul. (...) wychylał się do tego stopnia, że groziłoby mu wypadnięcie i czy w ogóle miał możliwość tak głębokiego wychylenia się. Na tą okoliczności początkowo mogły wskazywać zeznania niektórych świadków w postępowaniu przygotowawczym, jednak skonfrontowane w postępowaniu sądowym nie zostały potwierdzone. Na wstępie wskazać trzeba, że wątek wychylania się przez okno pojawia się w „krótkim raporcie działań” sporządzonym na podstawie zgłoszenia, gdzie użyto sformułowania „na parapecie jest około 5 letnie dziecko”, „O. W. lat 5 stało w oknie”. Sformułowania te nie znajdują odzwierciedlenia w stanie faktycznym , ponieważ w oknie tym nie ma parapetu, a okno jest uchylne jedynie w górnej części, dlatego nie można „w nim stać”.

Sąd dał wiarę zeznaniom M. C. , albowiem były spójne i logiczne, ich treść wskazuje, że zostały złożone w sposób swobodny. Świadek zeznając bezpośrednio po zdarzeniu i odnosząc się do umiejscowienia dziecka wskazywał, że „w jednym z okien zauważyliśmy małego chłopca”, „było to to samo okno, w którym wcześniej widzieliśmy chłopca”. Świadek w żadnym momencie nie wskazał, by chłopiec w jakikolwiek sposób wychylał się przez okno, a jedynie, że było widać go w oknie. Świadek nie wskazał też, czy w oknie widać było jedynie twarz chłopca, czy też jego tułów. Na rozprawie świadek podkreślił, że nie jest w stanie przypomnieć sobie, czy chłopiec wychylał się przez okno. Zasugerowany tym pytaniem powiedział jedynie, że jeśli zeznawał tak wcześniej to tak było. Zeznania świadka dowodzą, że bezpośrednio po zdarzeniu widział on jedynie dziecko w oknie, w ocenie Sądu, z pewnością gdyby dziecko wychylało się przez okno takie sformułowanie pojawiłoby się w protokole. Mimo to dwukrotnie świadek posłużył się jedynie sformułowaniem o dziecku, które widział w oknie.

Zeznania drugiego z interweniujących funkcjonariuszy R. M. Sąd ocenił jako wiarygodne, choć należało pamiętać, że zeznania złożone na rozprawie wskutek upływu czasu zawierały więcej rozbieżności w zakresie szczegółów, co jest jednak naturalnym procesem związanym z zapamiętywaniem. Świadek zeznając w postępowaniu przygotowawczym posłużył się sformułowaniem o wychylającym się przez okno dziecku. Należy jednak mieć na względzie, że po raz pierwszy to sformułowanie pojawia się w okoliczności przytoczenia treści zgłoszenia, a więc, że z zawiadomienia wynikało, że „miało wychylać się przez okno płaczące dziecko”. Świadek wskazał, że przez okno widoczna była głowa, szyja i część tułowia. Tułów u człowieka, w powszechnym rozumieniu, to część ciała z wyłączeniem głowy, szyi i kończyn. Świadek nie wskazał jednocześnie jaka część tułowia widoczna była przez okno, a więc czy była to część powyżej ramion, powyżej brzucha, miednicy, czy inna. Na rozprawie świadek nie potrafił już przypomnieć sobie, czy widział dziecko stojące w oknie, nie było zatem możliwości zweryfikowania tej okoliczności. Zapytany o wysokość pufki stojącej w kuchni, powiedział jedynie, że chłopiec stojąc na niej wystawał główką poza otwarte okno. Reasumując, zeznania obydwu funkcjonariuszy nie pozwoliły na ustalenie, żeby dziecko wychylało się na tyle, że groziło mu wypadnięcie, przeciwnie zeznania te wskazują raczej na inne ustalenia.

Zeznania świadka A. D. , choć wiarygodne, bo spójne i logiczne, nie mogły być pomocne dla ustalenia przebiegu zdarzenia, albowiem świadek przyjechał do mieszkania dopiero po wejściu do niego funkcjonariuszy policji.

Zeznania A. B. (1), odnośnie przebiegu zdarzenia Sąd uznał za wiarygodne, korespondowały one z pozostałym materiałem dowodowym, były spójne i przekonujące, zwłaszcza w zakresie motywacji świadka. Świadek została obudzona przez krzyczącego chłopca, otworzyła okno i kazała mu się uciszyć. Podkreśliła, że nie obawiała się, że chłopcu grozi niebezpieczeństwo, ale zadzwoniła pod numer 112, aby zgłosić zakłócenie ciszy nocnej. Pod drzwi mieszkania nr (...) udała się zaś jedynie z inicjatywy dyspozytorki.

Najdalej idące, jeśli chodzi o umiejscowienie dziecka w oknie w kontekście grożącego mu niebezpieczeństwa, były złożone w toku postępowania przygotowawczego zeznania R. K. . Świadek, zamieszkujący w budynku naprzeciwko został obudzony krzykiem chłopca i jako pierwszy wezwał policję. Świadek zeznał, że dziecko od pasa było wychylone przez okno i cały czas się wychylało. W toku postępowania sądowego świadek zeznał jednak, jeszcze przed odczytaniem mu wcześniejszych zeznań, że dziecku wystawała jedynie przez okno główka, a na policję zadzwonił, nie z obawy, że dziecko wypadnie, ale że coś mogło się stać któremuś z rodziców. Świadek nie potrafił wyjaśnić zaistniałej sprzeczności, wskazał, że do protokołu musiał wkraść się jakiś błąd. Sąd dał wiarę zeznaniom świadka z postępowania sądowego, albowiem w tym zakresie korespondowały z pozostałymi zeznaniami świadków. Sąd wziął pod uwagę, że świadek nie zna oskarżonej, nawet z widzenia. Nie ma zatem powodów, aby ani ją bezpodstawnie obciążać, ani zeznawać co do okoliczności dla niej korzystnych, a nie polegających na prawdzie.

Reasumując powyższe należy wskazać, że żaden ze świadków nie potwierdził, by O. W. groziło realnie wypadnięcie przez okno. Sąd nie miał możliwości ustalenia tej okoliczności w sposób pewny w oparciu o wymienione wyżej zeznania.

Również wyniki oględzin przeprowadzonych w mieszkaniu oskarżonej nie utwierdziły Sądu w tym przekonaniu. Okno w części uchylnej zaczyna się bowiem na wysokości 107 cm. Jak wynika z wyjaśnień oskarżonej, co zasadniczo znajduje potwierdzenie w ogólnie obowiązującej siatce centylowej dotyczącej wzrostu chłopców, O. W. w czasie zdarzenia miał około 112 cm wzrostu. Oczywiste jest zatem, że stojąc na podłodze nie miał możliwości ani otworzyć, ani nawet wyjrzeć przez otwarte okno. Z zeznań świadków oraz protokołu oględzin lokalu (k. 41-43) dokonanego w toku postępowania przygotowawczego wynika, że dziecko stało na pufie. Sąd nie miał możliwości dokonania oględzin przedmiotowej pufy, albowiem zgodnie z oświadczeniem oskarżonej została ona wyrzucona. W toku postępowania przygotowawczego pufy nie zmierzono. W oparciu o opis dokonany przez oskarżoną, do akt dołączono wydruk ze strony ikea.pl zawierający parametry i zdjęcie stolika, pod którym mieściła się pufa. Wiadomo też, że dziecko siadało na pufie i wsuwało się pod stolik mając jeszcze swobodnie miejsce na nóżki. W oparciu o powyższe można było ustalić maksymalną wysokość pufy, a więc około 40 cm (stolik ma 45 cm wraz z blatem). Nie było możliwości ustalenia właściwej wysokości tego mebla, zwłaszcza, że dziecko stając na nim wskutek obciążenia zmniejszało jeszcze jego wysokość. Zeznania świadków w zakresie wysokości pufy były zaś szacunkowe i rozbieżne. Zgodnie z treścią art. 5 § 2 k.p.k. w brzmieniu mającym, ze względu na datę wniesienia aktu oskarżenia, zastosowanie w niniejszej sprawie, nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Sąd wyczerpał wszelkie środki dowodowe, dające możliwość ustalenia wysokości mebla, na którym stało dziecko, a tym samym dokonania oceny w oparciu o czynniki obiektywne i na podstawie oględzin miejsca, które pozwoliłyby na ustalenie, czy dziecko mogło wypaść przez okno, podczas gdy jego matka zaniechała opieki nad nim. Podobnie zeznania świadków nie pozwoliły na poczynienie tego rodzaju ustaleń.

Z tych powodów zapadł wyrok uniewinniający.

W konsekwencji Sąd przejął koszty procesu na rachunek Skarbu Państwa. W kosztach tych mieściły się wynagrodzenia wyznaczonego z urzędu obrońcy oskarżonej oraz kuratora małoletniego.

Zarządzenie: odpis wyroku wraz z uzasadnieniem doręczyć Prokuraturze