Sygn. akt II AKa 249/17
Dnia 30 października 2017r.
Sąd Apelacyjny w Warszawie II Wydział Karny w składzie:
Przewodniczący SSA Adam Wrzosek
Sędziowie: SA Grzegorz Salamon (spr.)
SA Paweł Rysiński
Protokolant st. sekr. sąd. Łukasz Jachowicz
przy udziale Prokuratora Jacka Węgrzynowicza
oraz oskarżycieli posiłkowych: Miasta K. oraz Skarbu Państwa reprezentowanego przez Prezydenta Miasta K., (...) w K.,
po rozpoznaniu w dniu 16 października 2017r.
sprawy 1. M. N. (1) s. R. i M. z d. A., urodz. (...) w G.,
2. P. R. (1) s. Z. i R. z d. M., urodz. (...) w G.,
3. J. S. (1) s. A. i E. z d. N. urodz. (...) w Ł.,
4. M. K. (1) s. R. i H. z d. K., urodz. (...) w G.,
L. P. (1) s. M. i K. z d. R., urodz. (...) w C.,
oskarżonych o czyn z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 294 § 1 kk w zw. z art. 12 kk,
na skutek apelacji wniesionych przez obrońców oskarżonych
od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie
z dnia 2 czerwca 2016r.
sygn. akt XII K 55/12
I. zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że:
1. orzeczone wobec oskarżonych M. N. (1), P. R. (1) i L. P. (1) kary pozbawienia wolności obniża do lat 2 (dwóch),
2. orzeczone wobec oskarżonych J. S. (1) i M. K. (1) kary pozbawienia wolności obniża do 1 (jednego) roku i 6 (sześciu) miesięcy,
3. na podstawie art. 69 § 1 kk i art. 70 § 1 kk w brzmieniu obowiązującym przed 1 lipca 2015r. w zw. z art. 4 § 1 kk wykonanie orzeczonych wobec oskarżonych M. N. (1), P. R. (1), L. P. (1), J. S. (1) i M. K. (1) kar pozbawienia wolności warunkowo zawiesza, ustalając okresy prób na 5 (pięć) lat;
4. za podstawę prawną orzeczonych wobec oskarżonych kar grzywny przyjmuje art. 33 § 1, 2 i 3 kk w brzmieniu obowiązującym przed 8 czerwca 2010r w zw. z art. 4 § 1 kk,
5. na podstawie art. 63 § 1 kk zalicza oskarżonym na poczet orzeczonych kar grzywny okresy rzeczywistego pozbawienia wolności:
M. N. (1) od dnia 9 lutego 2010r. do dnia 10 lutego 2010r.,
P. R. (1) i J. S. (1) od dnia 9 lutego 2010r. do dnia 11 lutego 2010r.
przyjmując, że jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności równa się dwóm stawkom dziennym grzywny;
II. w pozostałej części zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;
III. zasądza od oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa tytułem opłat za obie instancje:
od M. N. (1), P. R. (1) i L. P. (1) po 108.300 (sto osiem tysięcy trzysta) złotych,
od J. S. (1) i M. K. (1) po 60.300 (sześćdziesiąt tysięcy trzysta ) złotych,
a nadto obciąża ich pozostałymi kosztami sądowymi za postępowanie odwoławcze w częściach na każdego z nich przypadających.
Wyrokiem z dnia 2 czerwca 2016r. w sprawie XII K55/12 Sąd Okręgowy w Warszawie uznał oskarżonych M. N. (1), P. R. (1), J. S. (1), M. K. (1) i L. P. (1) w ramach zarzucanego im w akcie oskarżenia czynu za winnych tego, że:
- w okresie od 27 kwietnia 2005 roku do 24 listopada 2009 roku w K., G. i W. działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wykorzystując fakt, że przedwojenna spółka (...) SA nie została wykreślona z przedwojennego rejestru handlowego i nie posiadała statutowych organów w Polsce, poprzez podejmowanie szeregu działań M. N. (1), P. R. (1), J. S. (1), M. K. (1) oraz L. P. (1) stworzyli oszukańczy mechanizm polegający na podawaniu się, między innymi przed Sądem Rejonowym VIII Wydział Gospodarczy KRS w K., za prawnych sukcesorów praw majątkowych z akcji na okaziciela przedwojennej spółki (...) S.A. i wykorzystując w tym celu zakupione wcześniej (w tym między innymi 100 akcji zakupionych w dniu 25 marca 2005 roku przez M. N. (1) i P. R. (1) za kwotę 200.000 zł od R. K. (1)), pozostające w obiegu historyczno - kolekcjonerskim nieinkorporujące praw majątkowych akcje tej spółki, w sytuacji gdy, od żadnego sukcesora praw majątkowych z tych akcji nie nabyli i zatajając przed sądem te fakty uzyskali w dniu 20 lipca 2005 roku (w następstwie wniosku z dnia 20 maja 2005 roku) orzeczenie sądu o upoważnieniu akcjonariuszy do zwołania Walnego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Akcjonariuszy spółki (...) SA, po czym uczestniczyli w powołaniu Rady Nadzorczej tej spółki, a od dnia 23 września 2005 r. działając nie tylko jako posiadacze akcji, ale nadto jako członkowie zarządu spółki uzyskali jej wpis do Krajowego Rejestru Sądowego, a następnie wykorzystując to orzeczenie usiłowali wprowadzić w błąd pokrzywdzonych tj. Skarb Państwa i Miasto K., (...) SA w K. i (...) w K. poprzez podawanie się za prawnych sukcesorów praw majątkowych z akcji na okaziciela wymienionej spółki w kierowanych do wymienionych pokrzywdzonych, sądów i organów administracji wnioskach, pismach i pozwach w których żądali zwrotu przedwojennego mienia spółki (...) SA lub odszkodowania za to mienie, przy czym L. P. (1) działał jako pełnomocnik pozostałych oskarżonych, a następnie jako pełnomocnik reaktywowanej spółki (...) SA tj.:
- we wniosku z dnia 29 grudnia 2005 roku do Prezydenta Miasta K. o wypłacenie spółce przez Miasto K. odszkodowania za 327 nieruchomości (...) S.A. zajęte pod drogi publiczne,
- w piśmie do Prezydenta Miasta K. z dnia 13 kwietnia 2006 roku o dokonanie zwrotu spółce nieruchomości położonej w K. o nr działki (...),
- w piśmie z dnia 13 lipca 2006 roku do Prezydenta Miasta K. o wypłatę przez Miasto K. odszkodowania z tytułu bezprawnego zbycia przez Miasto K. nieruchomości tej spółki składających się z działek nr (...),
- w pozwie z dnia 24 sierpnia 2006 roku do Sądu Rejonowego w Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Miastu K. o uzgodnienie, że działka o numerze (...) nie przeszła na własność Miasta K., zaś prawo własności tej nieruchomości należy do spółki (...) S.A.,
- w pozwie z dnia 25 sierpnia 2006 roku do Sądu Rejonowego w Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Prezydenta Miasta K. oraz przeciwko (...) S.A. w K. o uzgodnienie stanu prawnego, że działki o numerach (...) nie przeszły na własność Skarbu Państwa, których wieczystym użytkownikiem jest (...) S.A. w K., zaś prawo własności tych nieruchomości należy do spółki (...) S.A.,
- w pozwie z dnia 29 sierpnia 2006 roku do Sądu Rejonowego w Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Prezydenta Miasta K. o ustalenie, że spółka (...) S. A. w dniu 31 grudnia 1998 roku była właścicielem nieruchomości gruntowej położonej w K., obręb Z. o numerze (...),
- w pozwie z dnia 29 sierpnia 2006 roku do Sądu Rejonowego w Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Miastu K. o uzgodnienie stanu prawnego, że działki o numerze (...) i o numerze (...) nie przeszły na własność Miasta K., zaś prawo własności tych nieruchomości należy do spółki (...) S.A.,
- w pozwie z dnia 21 listopada 2006 roku do Sądu Rejonowego w Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Prezydenta Miasta K. oraz przeciwko (...) w K. o uzgodnienie stanu prawnego, że działki o numerach (...) nie przeszły na własność Skarbu Państwa, których wieczystym użytkownikiem jest (...) w K., a prawo własności tych nieruchomości należy do spółki (...) S.A,
- w pozwie z dnia 24 listopada 2006 roku do Sądu Rejonowego Katowicach Wydział Cywilny przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Prezydenta Miasta K. oraz przeciwko Miastu K. reprezentowanemu przez Prezydenta Miasta K. o uzgodnienie stanu prawnego, że udział w działce gruntowej numer (...) i we wzniesionym na niej budynku o pow. 75 m kw. w wysokości 5/8 nie przeszedł na rzecz Miasta K., zaś prawo własności tej nieruchomości i wzniesionego na niej budynku należy w udziale 5/8 do spółki (...) S.A.,
- we wniosku do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 27 lutego 2007 roku o stwierdzenie nieważności decyzji komunalizacyjnej Wojewody (...) z dnia 14 sierpnia 1998 r., znak Gd I- (...) orzekającej o przekazaniu na rzecz Gminy (...) działek gruntowych i obiektów mieszkalnych w rejonie tzw. (...) G., wskazując, że opisane składniki majątkowe stanowią własność spółki (...) S.A.,
- we wniosku do Wojewody (...) z dnia 20 sierpnia 2007 roku o wydanie decyzji stwierdzającej, że nieruchomości obejmujące działki gruntowe o numerach (...) obręb J. o łącznej powierzchni 3344 m. kw. położonych w K. przy ulicy (...), nie podlegały pod działanie dekretu (...) Komitetu (...) z dnia 6 września 1944 roku o przeprowadzeniu reformy rolnej (Dz. U. z 1944 r, nr. 4, poz. 17 ze zm.) i winny zostać zwrócone spółce (...) S.A.,
- we wniosku do Wojewody (...) z dnia 30 sierpnia 2007 roku o wydanie decyzji stwierdzającej, że nieruchomości obejmujące działki gruntu o numerach (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...), (...) obręb J. o łącznej powierzchni 39.244 m. kw. położone w K. - M. Z., nie podlegały pod działanie dekretu (...) Komitetu (...) z dnia 6 września 1944 roku o przeprowadzeniu reformy rolnej (Dz. U. z 1944 r, nr. 4, poz. 17 ze zm.) i winny zostać zwrócone spółce (...) S.A.,
- we wniosku do Wojewody (...) z dnia 24 września 2007 roku o wydanie decyzji stwierdzającej, że nieruchomości obejmujące działki gruntu o numerach (...), obręb Z. o łącznej powierzchni 710 m. kw. położone w K., nie podlegały pod działanie dekretu (...) Komitetu (...) z dnia 6 września 1944 roku o przeprowadzeniu reformy rolnej (Dz. U. z 1944 r, nr. 4, poz. 17 ze zm.) i winny zostać zwrócone spółce (...) S.A.,
- we wniosku do Ministra Gospodarki z dnia 6 lipca 2007 roku o stwierdzenie nieważności decyzji Ministra Górnictwa i Energetyki z dnia 28 lipca 1966 rok znak (...) w zakresie dotyczącym nieruchomości, nie mających charakteru przemysłowego i nie wchodzących w skład przedsiębiorstwa przemysłowego w szczególności dotyczących działek położonych w obrębie M. L. o numerach (...), wskazując we wniosku, że działki zostały bezprawnie przejęte na zasadzie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 3 stycznia 1946 r. o przejęciu na własność Państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej ( Dz. U. z 1946 r. nr 3 poz. 17, z późn. zm.) i winny być zwrócone spółce (...) S.A.,
- w uzupełniającym wniosku z dnia 6 listopada 2007 roku do wniosku z dnia 6 lipca 2007 roku do Ministra Gospodarki o stwierdzenie nieważności decyzji Ministra Górnictwa i Energetyki z dnia 28 lipca 1966 rok znak (...)w zakresie dotyczącym nieruchomości nie mających charakteru przemysłowego i nie wchodzących w skład przedsiębiorstwa przemysłowego, w szczególności działki o numerze (...) położonej w K. obręb J., a także wszystkich innych nieruchomości nie mających charakteru przemysłowego i nie wchodzących w skład przedsiębiorstw przemysłowych prowadzonych przed II wojną światową przez (...) S. A. bez wymienienia we wniosku nazw i numerów działek wskazując, że mienie to bezprawnie przejęte zostało na zasadzie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 3 stycznia 1946 r. o przejęciu na własność Państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej (Dz. U. z 1946 r. nr 3 poz. 17, z późn. zm.) i winno być zwrócone spółce (...) S.A.,
a następnie przy wykorzystaniu mających zapaść pozytywnych dla reaktywowanej spółki decyzji i orzeczeń zamierzali doprowadzić wyżej wymienionych pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w łącznej wysokości 341.182.366,14 (trzysta czterdzieści jeden milionów sto osiemdziesiąt dwa tysiące trzysta sześćdziesiąt sześć i 14/100) złotych na ich szkodę, lecz zamierzonego celu nie osiągnęli z uwagi na zakwestionowanie przez pokrzywdzonych, sądy i organy administracyjne zgodności z prawem zgłaszanych roszczeń majątkowych oraz sukcesji praw majątkowych z akcji wymienionej spółki na ich obecnych posiadaczy tj. czynu z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 294 § 1 kk w zw. z art. 12 kk i za to na podstawie art. 14 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 294 § 1 kk w zw. z art. 33 § 2 kk skazał:
M. N. (1), P. R. (1) i L. P. (1) na kary po 5 lat pozbawienia wolności i po 360 stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na 1.500 złotych,
J. S. (1) i M. K. (1) na kary po 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności i po 200 stawek dziennych grzywny ustalając wysokość jednej stawki na 1.500 złotych.
Nadto na podstawie art. 41 § 1 kk i art. 43 § 1 kk orzekł wobec oskarżonych M. N. (1), P. R. (1), J. S. (1) i M. K. (1) środek karny w postaci zakazu zajmowania stanowiska członka zarządu, członka rady nadzorczej oraz prokurenta w spółkach kapitałowych, a nadto członka komisji rewizyjnej w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością na okres 5 lat, zaś wobec oskarżonego L. P. (1) środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu radcy prawnego na okres 5 lat. Na podstawie art. 50 kk orzekł podanie wyroku do publicznej wiadomości przez zamieszczenie jego odpisu na stronie internetowej Urzędu Miasta K. na okres 1 roku. Tymże wyrokiem orzeczono ponadto o zaliczeniu oskarżonym na poczet kar pozbawienia wolności okresów zatrzymania oraz o kosztach postępowania.
Apelacje od tego wyroku wnieśli obrońcy oskarżonych skarżąc wyrok w całości.
Obrońca oskarżonego M. N. (1) zarzucił wyrokowi obrazę przepisów postępowania – art. 7 kpk w zw. z art. 4 kpk i w zw. z art. 410 kpk poprzez dowolną ocenę materiału dowodowego oraz art. 168 kpk w zakresie notoryjności faktu istnienia układu indemnizacyjnego PRL – USA z 1960r. Jako konsekwencję obrazy przepisów postępowania skarżący podniósł zarzut błędu w ustaleniach faktycznych będących podstawą wyrokowania, w szczególności poprzez przypisanie oskarżonemu zamiaru wprowadzenia w błąd pokrzywdzonych wskazanych w akcie oskarżenia. Nadto w ww. apelacji podniesiony został zarzutu rażącej niewspółmierności orzeczonych wobec oskarżonego kar pozbawienia wolności i grzywny. W konkluzji obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie M. N. od zarzucanego mu czynu, ewentualnie o wymierzenie mu kar 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat oraz 360 stawek dziennych grzywny po 100 zł każda.
Obrońca oskarżonych P. R. (1) i J. S. (1) zarzucił wyrokowi:
I. naruszenie prawa materialnego:
a) art. 30 kk poprzez jego niezastosowanie,
b) art. 286 § 1 kk poprzez jego niewłaściwe zastosowanie,
II. naruszenie przepisów postępowania karnego mające wpływ na treść wyroku:
a) art. 4, 5 § 2 kpk w zw. z art. 410 i 92 kpk w zw. z art. 424 § 1 pkt 1 kpk,
b) art. 85 § 1 i 2 kpk w zw. z art. 6 kpk,
III. błąd w ustaleniach faktycznych mających wpływ na treść wyroku.
Na podstawie tych zarzutów obrońca wniósł o zmianę wyroku przez uniewinnienie oskarżonych od popełnienia zarzucanego im czynu, ewentualnie jego uchylenie i przekazanie sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.
Obrońca oskarżonego M. K. (1) zarzucił wyrokowi:
I. naruszenie przepisów prawa procesowego mające wpływy na treść wyroku – art. 7, 4, 410, 424 § 1, 5 § 2, 167 w zw. z 202, 366, 167 w zw. z 366 i 172 kpk,
II. dokonanie błędnych ustaleń faktycznych, mogących mieć wpływ na treść wyroku,
III. obrazę przepisów prawa materialnego – art. 286 kk przez błędną jego wykładnię, oraz art. 2 w zw. z art. 7 oraz art. 32 Konstytucji RP przez niezrealizowanie przez organy państwa zasady państwa prawa.
Jako alternatywny, obrońca M. K. podniósł zarzut rażącej niewspółmierności wymierzonych oskarżonemu kar.
Wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania, ewentualnie jego zmianę przez uniewinnienie oskarżonego od dokonania zarzucanego mu czynu.
Obrońca L. P. (1) adw. M. P. zaskarżył wyrok w całości. Zarzucił:
obrazę w różnych konfiguracjach przepisów prawa procesowego – art. 7, 410, 167, 168, 5 § 2, 2 § 2, 8 § 1 kpk,
rażące naruszenie art. 45 ust. 1 w zw. z art. 63 Konstytucji RP w zw. z art. 6 ust. 1 EKPCz w zw. z art. 1, 2 § 1, 86 kpc w zw. z art. 1, 2 i 32 kpa w zw. z art. 2 ustawy o radcach prawnych,
błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
obrazę prawa materialnego – art. 286 § 1 kk poprzez jego błędną wykładnię.
Wniósł o uniewinnienie oskarżonego od dokonania zarzucanego mu czynu, ewentualnie uchylenie wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania.
Obrońca L. P. (1) adw. J. P. zaskarżył wyrok w całości zarzucając:
obrazę przepisów postępowania – art. 4 w zw. z art. 424 § 1, 7, 366 § 1 w zw. z 167 oraz 85 § 1 i 2 kpk,
błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
obrazę prawa materialnego – art. 286 § 1 kpk przez jego błędną wykładnię i zastosowanie.
Wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego od dokonania zarzucanego mu czynu.
Obrońca L. P. (1) adw. A. D. zaskarżył wyrok w całości zarzucając:
naruszenie przepisów postępowania – art. 424 § 1 w zw. z art. 6 kpk, art. 7 oraz 7 w zw. z art. 6 i 4 kpk,
błąd w ustaleniach faktycznych,
naruszenie prawa materialnego – art. 20 kk przez jego niezastosowanie oraz art. 13 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 294 § 1 kk przez ich zastosowanie.
Wniósł o uniewinnienie oskarżonego od dokonania zarzucanego mu czynu, ewentualnie, uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd Apelacyjny zważył co następuje.
Generalnie oceniając apelacje wniesione przez obrońców oskarżonych w pierwszej kolejności należy stwierdzić, że żadna z nich nie okazała się na tyle skuteczne, aby doprowadzić do uwzględnienia zawartych w nich zasadniczych wniosków o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonych od dokonania zarzucanych im czynów, a przynajmniej o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. Jeśli chodzi o ten drugi rodzaj wniosków skarżących, to trzeba dodać, że sposób rozpoznania sprawy przez ten sąd był na tyle pełny pod względem dowodowym, że nie zachodziła konieczność ponownego przeprowadzania postępowania przez sądem I instancji.
Odnosząc się od razu w tym miejscu do zarzutu obrazy art. 167 kpk zawartego w apelacjach obrońców M. K. i L. P. w pierwszej kolejności stwierdzić należy, że obowiązkiem skarżących, zgodnie z treścią art. 438 pkt 2 kpk, było wykazanie, że zaniechanie – jak to skarżący określali – inicjatywy dowodowej przez sąd I instancji, mogło mieć wpływ na treść orzeczenia. O takim wpływie można byłoby mówić wówczas, gdyby dowody, których sąd ten nie przeprowadził (z urzędu lub oddalając wnioski dowodowe) dotyczyły okoliczności mogących mieć rzeczywisty wpływ na ustalenia, które w realiach sprawy winny stanowić podstawę wyrokowania. Sąd Apelacyjny nie doszukał się w częściach motywacyjnych tychże apelacji argumentacji, która na powyższe przekonująco wskazywałaby. Zresztą już sama treść części zarzutów dobitnie na to wskazywała, jak choćby zarzuty oznaczone numerami 5, 6 i 7 apelacji obrońcy L. P. adw. M. P.. Podniesiony w tej samej apelacji zarzut bezpodstawnego zastosowania przez sąd I instancji notoryjności pewnych faktów był z kolei o tyle chybiony, że owa notoryjność w takim zakresie jak to widzi skarżący, nie dotyczyła okoliczności o istotnym dla rozstrzygnięcia znaczeniu. Pamiętać bowiem należy, że wszyscy oskarżeni stali pod zarzutami z art. 286 § 1 kk, a zatem tylko okoliczności odnoszące się do znamion ustawowych tego typu przestępstwa mogły być uznane za mające znaczenie dla ustaleń w kwestii tak zakreślonej odpowiedzialności karnej. Do tej kategorii okoliczności należało także zaliczyć zarzuty o numerach 14 i 17 apelacji obrońcy M. K.. Kwestia rzeczywistej wartości akcji spółki (...) (zarzut 14) była wręcz bezprzedmiotowa skoro przedmiotem przestępstwa przypisanego oskarżonym w sprawie niniejszej nie były same akcje i ich wartość, lecz mienie nieruchome, do którego oskarżeni rościli sobie pretensje z racji posiadania owych akcji. Bez znaczenia dla bytu czynu z art. 286 § 1 kk w realiach niniejszej sprawy (zarzut 17) było z kolei to jaki podmiot podlegał zaspokojeniu na mocy układu indemnizacyjnego z 1960r., jak również treść publikacji prasowych (zarzut 23) prezentujących stanowisko na temat legalności i dopuszczalności wznawiania działalności przedwojennych podmiotów gospodarczych bowiem przedmiotem odpowiedzialności karnej oskarżonych nie jest sam fakt reaktywacji spółki (...), lecz powołanie się przez oskarżonych przy tej okazji na nieprawdziwe okoliczności i dążenie do doprowadzenia w ten sposób potencjalnie pokrzywdzonych podmiotów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Bez wpływu na trafność orzeczenia Sądu Okręgowego pozostało także nie przeprowadzenie dowodu z konfrontacji oskarżonych ze świadkiem R. K.. Obrońca nie wykazał, aby konfrontacja taka mogła doprowadzić do zmiany treści zeznań tego świadka w sposób korzystny dla oskarżonych (bo o to niewątpliwie obrońcy M. K. chodziło), istotne zaś było to, że dowód ten został w pełni i – co istotne – prawidłowo w kontekście art. 7 kpk, przeanalizowany przez orzekający sąd.
Domaganie się z kolei przez obrońcę L. P. adw. M. P. przesłuchiwania w charakterze świadków osób wskazanych w zarzutach 5 i 7 nie prowadziło do obiektywnego wyjaśnienia istotnych dla ustalenia strony podmiotowej czynów okoliczności. Zarzut 6. tejże apelacji w istocie sprowadza się do zakwestionowania całościowego zapoznania się przez Sąd Okręgowy z aktami sprawy i jako taki nie poddaje się racjonalnej ocenie sądu odwoławczego.
Dokonując w tym miejscu wstępnej analizy apelacji obrońców oskarżonych w pierwszej kolejności należało wskazać na zdecydowanie ponadprzeciętną obszerność praktycznie wszystkich rozpoznawanych środków odwoławczych. Ich autorzy wręcz mnożyli podnoszone zarzuty, rozbudowując je ponadto w sposób zacierający momentami ich istotę. Zarzuty te były ponadto powtarzane i powielane w różnych konfiguracjach. Niezwykle szczegółowo odnosiły się do najdrobniejszych okoliczności występujących w sprawie niniejszej.
Nie zobowiązywało to jednak sądu odwoławczego do równie szczegółowej i drobiazgowej odpowiedzi poprzez ustosunkowywanie się do każdej powoływanej przez skarżących okoliczności. Obowiązkiem tego sądu było natomiast uczynienie tego w takim i tylko takim zakresie, jaki był niezbędny do dokonania odpowiednio pełnej i należycie wszechstronnej kontroli prawidłowości zaskarżonego orzeczenia, tak w sferze ocen jak i ustaleń faktycznych. Przy czym należało tą kontrolą objąć nie wszystkie fakty i okoliczności, do których odwoływali się w apelacjach ich autorzy, lecz tylko te, które miały rzeczywiście istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia. W ten tylko sposób możliwe było racjonalne odniesienie się przez Sąd Apelacyjny do rozpoznawanych środków odwoławczych. Gdyby bowiem uznać, że każdy zarzut podniesiony w sprawie niniejszej przez skarżących i każdy przytoczony dla ich poparcia argument musi zostać równie drobiazgowo i szczegółowo przeanalizowany przez sąd odwoławczy, wówczas kontrola odwoławcza nie polegałaby na rzeczowej i racjonalnej kontroli prawidłowości orzeczenia, lecz sprowadzałaby się do wręcz kazuistycznej polemiki ze skarżącymi. Zatem odpowiedź sądu odwoławczego nie może być uzależniona od wielości zarzutów i szczegółowości ich uzasadnienia, lecz od ich racjonalności i rzeczowości.
Apelacje obrońców wszystkich oskarżonych w najistotniejszych ich częściach charakteryzuje ten sam zakres zaskarżenia (kwestionowane są ustalenia sądu I instancji co do strony przede wszystkim podmiotowej czynów przypisanych) oraz bardzo zbliżona, momentami wręcz tożsama argumentacja. Powodował to, że w znacznym zakresie do apelacji tych można było, a dla uniknięcia powtórzeń wręcz należało, odnieść się łącznie.
Zanim jednak dokonana zostanie szczegółowa analiza poszczególnych apelacji wskazać należało, że w wielu z nich powtarzały się zarzuty o charakterze ogólnym, w szczególności odnoszące się do podstawowych zasad procesowych i bazujące na tej samej lub bardzo zbliżonej argumentacji, co upoważniało do łącznego ustosunkowania się do nich, choćby dla uniknięcia zbędnych powtórzeń w dalszych rozważaniach.
W pierwszej kolejności należy zauważyć, że oczywiście nietrafnie podniesiony został przez skarżących zarzut obrazy art. 2, art. 4 i art. 6 kpk. W orzecznictwie funkcjonuje powszechnie akceptowany przez praktykę pogląd, że przedmiotem uchybień, zarzucanych w skardze apelacyjnej lub kasacyjnej, mogą być tylko konkretne normy nakazujące (lub zakazujące) dokonywania określonych czynności w określonej sytuacji procesowej. Tak więc zarzut obrazy art. 4 k.p.k., tak zresztą, jak i zarzut obrazy innej normy o charakterze ogólnym, a to art. 2 § 1 k.p.k. , nie może sam przez się stanowić podstawy apelacji lub kasacji. (postanowienie Sądu Najwyższego z 13.05.2002r., V KKN 90/01 LEX nr 53913). Skarżący, powołujący się na niezrealizowanie przez sąd orzekający zasady trafnego orzekania czy naruszenie zasady obiektywizmu lub prawa oskarżonego do obrony, winien wskazać bądź konkretne przepisy stricte procesowe naruszone przez sąd meriti, bądź odwołać się do zarzutu błędu w ustaleniach faktycznych. Oczywiście powyższe uchybienia (obrazy przepisów regulujących tryb postępowania lub błędu w ustaleniach faktycznych) mogą w rezultacie doprowadzić do nietrafnego rozstrzygnięcia bądź naruszenia zasady obiektywizmu, ale musi to zostać wykazane poprzez ich dowiedzenie w środku odwoławczym.
Tej reguły autorzy apelacji najwyraźniej nie dostrzegli, podnosząc ogólnie zarzut naruszenia podstawowych zasad procesu karnego. Tak więc w dalszych rozważaniach Sąd Apelacyjny odnosił się do kwestii związanych z naruszeniem owych norm procesowych o charakterze nakazującym lub zakazującym, bądź też określających konkretne uprawnienia procesowe oskarżonego, zwłaszcza te stanowiące o jego gwarancjach procesowych.
Powtarzającym się we wszystkich apelacjach był zarzut obrazy art. 410 kpk. Odwołując się w tym miejscu do dyspozycji tej normy zauważyć należy, że zobowiązuje ona sąd orzekający do oparcia swojego rozstrzygnięcia na wszystkich okolicznościach ujawnionych w toku rozprawy głównej. Oznacza to, że po procesowo prawidłowym i wyczerpującym przeprowadzeniu postępowania dowodowego sąd, przystępując do narady nad rozstrzygnięciem, winien mieć niejako „przed oczami” wszystkie istotne dla rozstrzygnięcia dowody i wynikające z nich okoliczności faktyczne. Ów obowiązek dostrzegania wszystkich dowodów i okoliczności nie może zostać prawidłowo zrealizowany wówczas, gdy każda z okoliczności wynikających z przeprowadzonego przewodu sądowego widziana jest osobno, w sposób wyizolowany i oderwany od wszystkich okoliczności pozostałych. Takie swoiste atomizowanie dowodów i okoliczności wyklucza możliwość dokonania ich oceny w sposób zgodny z zasadami prawidłowego rozumowania, jak tego wymaga art. 7 kpk. Prawidłowa ocena zachowania oskarżonego pod kątem naruszenia konkretnego przepisu prawa karnego materialnego nie jest wówczas możliwa. Bowiem dopiero całościowe postrzeganie jego działań przez pryzmat dowodów pozwala na prawidłową prawnokarną ocenę jego zachowania.
Podobnie ma się rzecz jeśli chodzi o ocenę wagi i przydatności dla rozstrzygnięcia dowodów. Niedopuszczalne jest analizowanie poszczególnych dowodów tak w kwestii ich wiarygodności jak i istotności dla orzekania w oderwaniu od ich całokształtu, ignorowanie ich wzajemnego powiązania i zależności. I o ile analizowanie kwestii wiarygodności konkretnego dowodu odbywać się może (przynajmniej we wstępnej fazie owej analizy) przy uwzględnieniu wyłącznie jego treści, o tyle rozstrzyganie co do winy nie może się toczyć odrębnie na gruncie każdego dowodu.
Nieskuteczność apelacji wniesionych w sprawie niniejszej wynikała m. in. właśnie z takiego dzielenia materiału dowodowego na poszczególne elementy i analizowaniu ich przez skarżących w sposób oddzielny, wręcz wyizolowany z całości.
W związku z podniesieniem w części apelacji obrońców wprost lub w sposób dorozumiany zarzutu obrazy art. 424 § 1 kpk należy wskazać na następczo – sprawozdawczy charakter części motywacyjnej orzeczenia. Rzecz jasna musi ona … wskazywać logiczny proces, który doprowadził sąd do wniosku o winie lub niewinności oskarżonego. Sąd więc powinien wskazać w uzasadnieniu, jakie fakty uznaje za ustalone, na czym opiera poszczególne ustalenia i dlaczego nie uznaje dowodów przeciwnych, a następnie jakie wnioski wyprowadza z dokonanych ustaleń… (wyrok Sądu Najwyższego z 29.11.1973r., II KR 105/73, OSNPG 1973, z. 3-4, poz. 47). Nie oznacza to, że brak tych cech uzasadnienia wyroku musi świadczyć o wadliwości samego orzeczenia. Trudno bowiem przyjąć, że wadliwe uzasadnienie mogło mieć wpływ na treść orzeczenia, skoro zostało ono sporządzone już po jego wydaniu. Zatem wadliwość uzasadnienia wyroku nie oznacza wadliwości samego orzeczenia. I jeśli nawet uznać, że dyspozytywna i motywacyjna część wyroku winny stanowić swego rodzaju spójną całość, to częściowy brak owej spójności winien być traktowany jako powód do szczególnie wnikliwej i wszechstronnej kontroli odwoławczej. Jednak … o trafności rozstrzygnięcia nie decyduje jego uzasadnienie, lecz materiał stanowiący podstawę orzeczenia. Uzasadnienie w ramach kontroli odwoławczej jest jedynie punktem wyjścia do zbadania zasadności rozstrzygnięcia…ułatwiającym ocenę werdyktu…wadliwe uzasadnienie nie musi przesadzać o niezbędności skorygowania dyspozytywnej części orzeczenia. …o potrzebie zmiany albo uchylenia zaskarżonego orzeczenia decydować musi konfrontacja jego treści z materiałem, który sąd miał obowiązek wziąć pod uwagę przy rozstrzyganiu sprawy (Zbigniew Doda, Andrzej Gaberle „Kontrola odwoławcza w procesie karnym” Dom Wydawniczy ABC 1997, str. 103, 105).
Lektura uzasadnień apelacji wniesionych w sprawie niniejszej przez obrońców oskarżonych wskazuje, że zarzut obrazy art. 424 kpk podniesiony został bez należytego rozważenia jego istoty, zwłaszcza, że praktycznie w części motywacyjnej żadnego środka odwoławczego nie przedstawiono argumentów na poparcie tego zarzutu. Treść pisemnego uzasadnienia, którego wartość merytoryczną i procesową gołosłownie kwestionują obrońcy, w sposób jasny i jednoznaczny przedstawia dokonane w sprawie niniejszej ustalenia faktyczne, wskazuje na jakich w tym zakresie sąd oparł się dowodach, dlaczego tym, a nie innym dowodom dał wiarę, odrzucając jednocześnie wiarygodność materiału dowodowego w pozostałej części. Sąd Okręgowy wskazał oraz należycie uzasadnił przyjętą kwalifikację prawną czynów przypisanych oskarżonym a także po części (kary grzywny i środki karne) wymierzone im za te czyny kary.
Jeśli zatem pisemne uzasadnienie wyroku sporządzone przez sąd I instancji w pełni odpowiadało wymogom art. 424 kpk należało przyjąć, że rzeczywistą intencją skarżących było podjęcie polemiki z tym sądem na gruncie oceny materiału dowodowego oraz kompletności podstawy rozstrzygnięcia rozumieniu art. 410 kpk.
W większości apelacji, albo wprost, albo poprzez argumentację zawartą w częściach motywacyjnych środków odwoławczych, podnoszony był zarzut obrazy art. 5 § 2 kpk. Jednak żadna z apelacji nie uczyniła tego w sposób przekonujący, zaś z rozumowania skarżących wynikało, że nie do końca rozumieli oni istotę tej naczelnej zasady postępowania karnego. Przypomnieć zatem należy, że wątpliwości występujące w sprawie należy uwzględniać na korzyść oskarżonego dopiero wówczas, gdy nie można ich rozstrzygnąć przy pomocy narzędzi jakimi dysponuje sąd, a więc zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy doświadczenia życiowego, jako instrumentów prawidłowej oceny dowodów, ewentualnie przez kontynuowanie postępowania dowodowego. Sam fakt ich istnienia, wynikający z rozbieżności w materiale dowodowym, nie może niejako automatycznie skutkować interpretacją ich na korzyść oskarżonego, co w praktyce musiałoby zawsze sprowadzać się do dania wiary dowodom korzystnym dla niego i odrzuceniu dowodów go obciążających.
W sprawie niniejszej sąd owe wątpliwości dostrzegł. Zostały one poddane wnikliwej i wszechstronnej analizie, przeprowadzonej w sposób zgodny z dyrektywami wynikającymi z dyspozycji art. 7 kpk i dlatego argumenty zawarte w apelacjach obrońców w tym zakresie, polegające tylko na kwestionowaniu ocen i sposobu rozumowania sądu meriti, nie mogły skutecznie podważyć trafności skarżonego orzeczenia. Nie można zatem też mówić w sprawie niniejszej o obrazie art. 5 § 2 kpk.
Kończąc rozważania ogólne odnoszące się do apelacji obrońców, kilka uwag należy poświęcić kwestii obrazy art. 7 kpk, która praktycznie przewija się we wszystkich rozpoznawanych w sprawie niniejszej środkach odwoławczych. Przypomnieć w tym miejscu należy, że dla skutecznego podniesienia zarzutu obrazy art. 7 kpk nie wystarczy, aby skarżący zanegował wyniki dokonanej przez sąd meriti analizy zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, a w to miejsce przedstawił własną ocenę dowodów. Trzeba bowiem pamiętać, że prowadząca do ustaleń faktycznych, będących podstawą orzeczenia ocena dowodów, skutecznie podważona może zostać wtedy i tylko wtedy, gdy kwestionująca je strona postępowania wykaże jej obiektywną sprzeczność z zasadami prawidłowego rozumowania i doświadczeniem życiowym, ewentualnie także wskazaniami wiedzy specjalistycznej. Dość oczywistym przy tym jest, że jeśli na dowody spojrzy się w sposób tendencyjny, a jednocześnie wybiórczo dokona ich selekcji pod kątem określonej tezy (w szczególności założenia o niewinności oskarżonego), to możliwe będzie tą drogą zakwestionowanie każdego ustalenia sądu. Tyle tylko, że to właśnie taki sposób postępowania będzie pozostawał w oczywistej sprzeczności z regułami zawartymi przez ustawodawcę w dyspozycji art. 7 kpk. Wprawdzie przepis ten, zakazujący dowolności podczas analizy dowodów, poprzez sprzeczność z logiką i doświadczeniem życiowym, adresowany jest do orzekającego sądu, nie oznacza to jednak, że z obowiązku dochowania tych reguł zwolniona jest strona skarżąca wyrok. A zatem skarżący orzeczenie nie może powoływać się wyłącznie na własne koncepcje co do wiarygodności poszczególnych dowodów, bez jednoczesnego wskazania, że rozumowanie sądu dotknięte jest dowolnością poprzez kolizję z logiką i doświadczeniem życiowym.
Dodać także należy, że podnosząc zarzut obrazy art. 7 i 410 kpk autorzy apelacji twierdzili, że sąd I instancji nie odniósł się do istotnych w sprawie, ujawnionych w toku rozprawy okoliczności, nie wskazał jak ocenił poszczególne dowody. Zestawienie powyższego zarzutu z treścią pisemnego uzasadnienia zaskarżonego wyroku jednoznacznie wskazuje, że podniesiony został on bez minimum refleksji ze strony autorów apelacji nad tą treścią. Nie jest bowiem prawdą, że sąd I instancji nie odniósł się do istotnych w sprawie okoliczności. Skarżący nie wskazali jakie miałyby to być okoliczności z kategorii tych, które miały znaczenie dla orzeczenia. Tu zaznaczyć należy, że o mającej wpływ na treść orzeczenia obrazie art. 410 kpk można mówić tylko wówczas, co był już przez sąd odwoławczy akcentowane, gdy w toku narady nad wyrokiem pominięte zostały okoliczności istotne dla rozstrzygnięcia, a nie jakiekolwiek w sprawie występujące. Analizując motywacyjne części apelacji należało dojść do wniosku, że zdaniem skarżących obraza art. 410 i 7 kpk miała polegać na odrzuceniu wiarygodności dowodów korzystnych dla oskarżonych. Jest to pogląd z gruntu błędny. Nie dostrzegają oni, że odrzucenie wiarygodności części materiału dowodowego nie jest równoznaczne, z jego pominięciem. Istotne jest natomiast, aby dochodziło do tego po odpowiednio pełnej i wnikliwej, zgodnej z zasadami poprawnego rozumowania i doświadczeniem życiowym, analizie odrzuconych dowodów. I z taką sytuacją mamy do czynienia w sprawie niniejszej, o czym świadczą – jak już wyżej zaznaczono – pisemne motywy zaskarżonego orzeczenia.
Przenosząc powyższe rozważania na grunt sprawy niniejszej, patrząc także na nie przez pryzmat treści zarzutu postawionego oskarżonym, jego kwalifikacji prawnej oraz ram zdarzenia historycznego będącego przedmiotem osądu, należało w tym miejscu rozważyć co dla zakresu tej odpowiedzialności miało rzeczywiście istotne znaczenie. Było to o tyle ważne, że jednocześnie limitowało zakres w jakim sąd odwoławczy zobowiązany był do ustosunkowania się do zarzutów podniesionych w apelacjach obrońców oskarżonych.
Punktem wyjściowym w tym zakresie było zdefiniowanie w jakim kierunku zmierzały apelacje obrońców oskarżonych. Było to dość czytelne. Podstawowym celem skarżących było podważenie ustaleń faktycznych dokonanych przez sąd I instancji. Przy czym autorzy apelacji, nie bacząc na istotę czynów zarzucanych oskarżonym, podejmowali polemikę z każdym najdrobniejszym wręcz szczegółem w tych ustaleniach, nie wnikając w to czy miały znaczenie dla ustalenia ewentualnej podstawy ich odpowiedzialności karnej. Konieczne było zatem w tym miejscu sprecyzowanie jakie fakty owo znaczenie w realiach sprawy rzeczywiście miały.
W ocenie Sądu Apelacyjnego wyjściowym faktem było to jaki „status” prawny miały akcje spółki (...) w momencie nabycia ich przez oskarżonych, a następnie w chwili podejmowania przez nich kroków prawnych, z których pierwszym, a jednocześnie podstawowym było wystąpienie do sądu o zezwolenie na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które to zezwolenie otwierało drogę do formalnego wznowienia działalności spółki, a następnie wystąpienie przez oskarżonych z określonymi roszczeniami do mienia będącego w przeszłości we władaniu spółki. Okoliczność ta miała znaczenie fundamentalne, bowiem od niej zależało to, czy oskarżeni jako posiadacze akcji spółki (...), formalnie mogli być uznani za akcjonariuszy spółki. Inaczej mówiąc, czy byli ono akcjonariuszami spółki, czy wyłącznie posiadaczami dokumentów określanych jako akcje wyemitowane w przeszłości przez tę spółkę.
W ocenie Sądu Apelacyjnego w realiach sprawy niniejszej na tak postawione pytanie należało odpowiedzieć w sposób zdecydowanie przeczący. Żadne okoliczności trafnie ustalone w sprawie przez sąd I instancji nie upoważniały do stwierdzenia, że będące we władaniu oskarżonych dokumenty, w uproszczeniu określane jako „akcje spółki (...)”, kreowały ich uprawnienie do występowania jako akcjonariusze, a więc jako osoby mając prawo do dochodzenia jakichkolwiek roszczeń wynikających z posiadania owych dokumentów.
Zarówno w doktrynie jak i w orzecznictwie ( por. opinia prawna k. 9272-9284 oraz przywołane w niej poglądy doktryny; wyrok WSA z 26.08.2010 k. 15401 i nast.) przyjmuje się m. in., że „czynność prawna prowadzi do rozporządzenia prawem tylko wtedy, gdy wola podmiotu nakierowana jest na samo prawo, a nie dokument jako rzecz ruchomą”. W przypadku tzw. „praw z akcji” przyjmuje się, że w momencie wyemitowania akcji przez uprawniony podmiot i objęcia ich przez akcjonariuszy dochodzi do swoistego zespolenia szeroko rozumianego prawa korporacyjnego z dokumentem owo prawo reprezentującym, a więc dokumentem akcji. Utrata owego dokumentu legitymizującego akcjonariusza tak wobec spółki jak na zewnątrz, nie oznacza jednak, że wraz z ową utratą dochodzi także do utraty wszelkich praw i uprawnień z posiadaniem akcji związanych. Z drugiej strony, samo fizyczne uzyskanie takiego dokumentu, nie musi być równoznaczne z automatycznym uzyskaniem prawa korporacyjnego, a więc stania się akcjonariuszem w pełnym tego słowa znaczeniu. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, gdy akcjonariusz utraci dokument akcji np. w drodze czynu zabronionego, a więc zostanie mu on ukradziony. Trudno sobie wyobrazić, aby w takim stanie faktyczny sprawca kradzieży stał się akcjonariuszem w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc, aby nabył wszelkie prawa z dokumentem związane, przysługujące jego prawowitemu właścicielowi. Tym bardziej nieracjonalne byłoby uznanie, że akcjonariuszem z wszelkimi uprawnieniami staje się osoba, która choćby w dobrej wierze nabędzie dokument akcji od sprawcy kradzieży. Sprawca ów bowiem będzie wyłącznie w posiadaniu dokumentu, nie zaś praw z niego wynikających. Nie może więc na nabywcę dokumentu obiektywnie i prawnie skutecznie przenieść praw, których nie posiada. Nabycie dokumentu akcji w takiej sytuacji (również w dobrej wierze) nie może doprowadzić do wykreowania prawa akcyjnego nabywcy. W szczególności owo prawo dokumentowe nie może przejść na nabywcę dokumentu, gdy podstawowe, a w szczególności jedyne znaczenie, przy czynności przeniesienia prawa do dokumentu dotyczy wyłącznie jego samego, z uwagi na jego wartość kolekcjonerską, historyczną czy artystyczną. W takiej sytuacji nie można uznać, aby prawa dokumentowe niejako automatycznie podążało w ślad za dokumentem. Z analogiczną sytuacją będziemy mieli do czynienia wówczas, gdy spółka, która wyemitowała akcje, przestała funkcjonować, utraciła byt prawny czy np. jej akcjonariusze zostali w pełni zaspokojeni w swoich uprawnieniach wynikających z bycia akcjonariuszem. Można wówczas mówić, że prawa korporacyjne z akcjami takiej spółki związane przestały istnieć. Jeśli w takiej sytuacji same dokumenty akcji nie zostały zniszczone, bądź nie naniesiono na nie znaków umorzenia, mogą one nadal fizycznie funkcjonować w obrocie, ale już wyłącznie jako przedmiot o walorach np. kolekcjonerskich, a jego nabycie w żadnym razie nie może prowadzić do niejako odrodzenia się nie istniejących już praw dawnego akcjonariusza. Oznacza to, że owo zespolenie dokumentu akcji z prawami akcjonariusza nie jest absolutnie trwałe i nierozerwalne.
Podsumowując tę część rozważań stwierdzić należy, że wejście w posiadanie dokumentów akcyjnych (akcji) rozumianych jako rzeczy ruchome, nie oznacza, że wraz z ich nabyciem, dochodzi do przeniesienia na nabywcę uprawnień jakie przysługiwały rzeczywistemu akcjonariuszowi. W sprawie niniejszej jest to o tyle istotne, a jednocześnie w sposób oczywisty wykazane zostało przez sąd I instancji, że nabycie przez oskarżonych od świadka R. K., a potem od jeszcze innych osób, tak postrzeganych akcji spółki (...), nie oznaczało także obiektywnego przeniesienia na nich praw, które teoretycznie mogłyby z tych dokumentów wynikać. Oznaczało to w dalszej kolejności, że wszelkie czynności prawne podejmowane przez oskarżonych jako osoby, którym nie przysługiwał przymiot akcjonariuszy spółki (...), prawnie nie mogły być uznane za skuteczne, i nie sanował ich np. uzyskany przez nich wpis spółki do KRS.
Ustalenie w realiach sprawy niniejszej powyższego faktu, a więc, że posiadając akcje spółki (...), oskarżeni obiektywnie rzecz biorąc nie byli rzeczywistymi akcjonariuszami spółki, nie oznaczał, że niejako automatycznie można było uznać, że podejmowane przez nich działania, w tym w pierwszej kolejności wystąpienie do sądu rejonowego z wnioskiem o zezwolenie na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, stanowiły występek z art. 286 § 1 kk. Warunkiem sine qua non dla przypisania im tak zakwalifikowanego czynu zabronionego było w pierwszej kolejności ustalenie, że mieli oni pełną świadomość tego, że akcje spółki (...), które przedstawili w Sądzie Rejonowym w Katowicach wraz z wnioskiem o zezwolenie na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy miały walor wyłącznie kolekcjonerski i antykwaryczny, i nie upoważniały ich do występowania w roli akcjonariuszy spółki. Oczywiste przy tym jest, że z wnioskiem takim mogli wystąpić wyłącznie rzeczywiści akcjonariusze, a więc takie osoby, które nie tylko posiadały pakiet akcji, lecz w ślad za tym przysługiwały im wszelkie uprawnienia akcjonariuszy.
Wagę tej okoliczności oczywiście dostrzegali i w pełni doceniali obrońcy oskarżonych jak i oni sami. Nic więc dziwnego, że apelacje obrońców przede wszystkim zmierzały do wykazania, w ślad zresztą za treścią wyjaśnień oskarżonych, że w ich przekonaniu nabyte przez nich akcje miały rzeczywisty walor, upoważniający do występowania z wszelkimi roszczeniami, jakie przysługiwałyby rzeczywistym akcjonariuszom G.. Żaden jednak ze skarżących nie podważył dokonanych w tej kwestii ustaleń Sadu Okręgowego. Sąd ten także uznał powyższą okoliczność za fundamentalną dla odpowiedzialności karnej oskarżonych na gruncie art. 286 § 1 kk i poświęcił jej zasadniczą część swych rozważań zaprezentowanych w pisemnych motywach orzeczenia. Jak to już wyżej było sygnalizowane, analiza przeprowadzona przez sąd była należycie pełna, wnikliwa i wszechstronna. Trafnie przy tym sąd skoncentrował się na tych okolicznościach, które miały znaczenie rzeczywiste, a nie wyłącznie potencjalne czy teoretyczne dla odpowiedzialności oskarżonych. Detaliczne analizowanie najdrobniejszych nawet faktów i okoliczności w apelacjach obrońców tych fundamentalnych ustaleń Sądu Okręgowego nie podważyły. Nie odnosiły się bowiem do tego co w sprawie było najistotniejsze i decydujące.
Jak już wskazano, rozważania sądu I instancji były na tyle wszechstronne i przekonujące, że nie ma potrzeby ich ponownego przytaczania. Spotkały się one z pełną akceptacją Sądu odwoławczego. Pozostawało co najwyżej zaakcentować, że w sprawie niniejszej występowało szereg istotnych okoliczności, z których wprawdzie żadna wprost nie obalała wiarygodności wersji oskarżonych, lecz odczytane łącznie, z uwzględnieniem wzajemnych między nimi zależności i uwarunkowań ocenianych na gruncie elementarnej logiki i doświadczenia życiowego, jednoznacznie wskazywały na to, że oskarżeni z pełną premedytacją, mając świadomość, że posiadane przez nich akcje nie reprezentują rzeczywistych praw majątkowych, a mają jedynie walor kolekcjonerski, wykorzystując dostępne instrumenty prawne i instytucje procesowe, usiłowali wyłudzić nienależne mienie przez doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wskazane w czynie przypisanym podmioty.
W pierwszej kolejności należało tu wskazać na kwestie związane z samymi osobami oskarżonych. Wszyscy oni (co trafnie wyeksponował sąd I instancji – str. 6 uzasadnienia) posiadają wyższe wykształcenie o kierunku ekonomicznym. Z pewnością zatem nie są im obce kwestie związane z realiami funkcjonowania podmiotów ekonomicznych. Wszyscy mają też związane zarówno z tym jak i osiągniętym wiekiem doświadczenie życiowe, zdecydowanie przewyższające przeciętne w polskim społeczeństwie. M. N. od lat kolekcjonował przedwojenne papiery wartościowe. Tematyka ta nie była także obca J. S.. Oczywiste przy tym dla sądu było to, że ww. wiedzą tą dzielili się z pozostałymi oskarżonymi. Inne założenie graniczyłoby z naiwnością. Wszak wszyscy zainwestowali niemałe przecież pieniądze oraz podjęli ryzyko działań o co najmniej już od początku wątpliwej legalności. Trudno byłoby w powyższej sytuacji, nie narażając się na zarzut nie licującej wręcz z powagą sądu naiwności, traktować oskarżonych jako ludzi naiwnych, nie zdających sobie sprawy z realiów prawnych podejmowanych działań.
Kolejne, oczywiście obciążające oskarżonych fakty wiązały się z okolicznościami nabycia przez oskarżonych akcji od R. K.. W sposób nie nasuwający najmniejszych wątpliwości dowiedzione zostało, że wszyscy oskarżeni mieli pełną świadomość, w pierwszej kolejności, że posiadane przez sprzedającego papiery wartościowe pochodziły ze składu makulatury, a on sam kupił je na targach kolekcjonerskich, potocznie zwanych targami staroci. Trudno uznać, aby ludzie z wykształceniem i doświadczeniem jakie posiadali oskarżeni, bez najmniejszych wątpliwości uznali, że oto przez przypadek w ich ręce wpadły walory o wartości idącej w setki milionów złotych.
Ale gdyby nawet uznać, że oskarżeni rzeczywiście zachowywali się w sposób tak naiwny, to kolejne ich działania z tego błędu w ocenie ich racjonalności, skutecznie wyprowadzały. Trafnie w tym względzie Sąd Okręgowy zwrócił uwagę na ich usilne dążenie do zmiany treści umowy z R. K. przez usunięcie z jej treści zapisów o kolekcjonerskim charakterze akcji. Miało to miejsce po konsultacjach jakie przeprowadzili oni z adwokatem R. N.. Niezależnie od tego, jaką uzyskali wówczas poradę prawną, oczywiste wydaje się, że musieli sobie zdawać sprawę, że ewentualne przedstawienie tej umowy z oryginalnymi zapisami o kolekcjonerskim charakterze akcji sądowi rejestrowemu, z pewnością doprowadzi do oddalenia wniosku o zezwolenie na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które miało stanowić punkt wyjściowy do reaktywacji spółki. Przypomnieć także należy, co również nie umknęło uwadze sądu I instancji, zachowanie oskarżonych w kontaktach z przedstawicielami dwóch funduszy inwestycyjnych (świadkowie S. i K.), które próbowali pozyskać w charakterze inwestorów. Przed nimi również zataili „makulaturowe” pochodzenie posiadanych akcji, co doprowadziło do ich wycofania się z dalszych rozmów.
Istotną dla oceny świadomości oskarżonych co do rzeczywistej wartości posiadanych przez nich akcji była także ich wiedza na temat układu indemnizacyjnego między PRL a USA z 1960r. Trafnie Sąd Okręgowy zwrócił tu uwagę na zeznania świadka S. (str. 38 uzasadnienia), z których wynikało, że około rok po odbyciu nadzwyczajnego walnego zebrana akcjonariuszy L. P. poinformował go o istnieniu tego układu. Z kolei z wyjaśnień samych oskarżonych wynikało, że o istnieniu powyższej umowy wiedzieli oni pod koniec 2006r. Mimo to do listopada 2009r. kontynuowali swoją działalność poprzez kolejne kroki prawne zmierzające do odzyskania mienia niegdyś należącego do spółki (...). W powyższej kwestii należy zwrócić także uwagę na twierdzenie oskarżonych, że dołożyli najwyższej staranności w zbadaniu stanu prawnego i faktycznego związanego z posiadanymi akcjami i historią spółki (...). W tym m. in. celu współpracowali z wykwalifikowanymi prawnikami, początkowo adw. N., a potem ze współoskarżonym P.. Mimo tej staranności „umknął” ich uwadze wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 24.10.2000r. SK 31/99, którego przedmiotem była właśnie wspomniana umowa z 1960r.
Nie bez znaczenia dla oceny wiarygodności wyjaśnień oskarżonych w omawianej kwestii pozostawała treść wymienianych między nimi maili, w których omawiali kwestię ryzyka podjętych przez siebie działań oraz jak powinni się zachowywać w razie zatrzymania ich przez organy ścigania. Jest oczywiste, że tak nie zachowują się ludzie absolutnie przekonani o legalności swoich zachowań.
Podsumowując stwierdzić należy, że ustalenie Sądu Okręgowego co do świadomości oskarżonych o rzeczywistej wartości posiadanych przez nich akcji spółki (...) miały pełne uzasadnienie w zgromadzonych i prawidłowo pod względem logicznym ocenionych dowodach. Próba podważenia rozumowania sądu w tym przedmiocie przez autorów apelacji nie mogła być skuteczna.
Linia obrony oskarżonych polegała także na twierdzeniu, że nie mogły stanowić przestępstwa podejmowane przez nich czynności prawne przed sądami i innymi organami państwa oraz podmiotami, skoro polegały one na wykorzystywaniu przez nich istniejących legalnych instrumentów prawnych. I z tym twierdzenie słusznie nie zgodził się sąd I instancji. Wykorzystanie tych instrumentów wbrew pozorom nie wyklucza kolizji z normami prawa karnego. W praktyce sądowej od dawna funkcjonuje pojęcie tzw. oszustwa sądowego kwalifikowanego z art. 286 § 1 kk. Polega ono na wprowadzeniu sądu w błąd co do istotnych okoliczności prawnych czy faktycznych i uzyskania na tej podstawie rozstrzygnięcia sądowego, w wyniku którego osoba pokrzywdzona może zostać zmuszona do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. W sprawie niniejszej polegało to w pierwszej kolejności na podaniu się przed Sądem Rejonowym w Katowicach za prawnych sukcesorów akcjonariuszy spółki (...), do czego posłużyły im kolekcjonerskie akcje tejże spółki nabyte przez nich od R. K., których charakter został przez nich zatajony. Od tego zaczął się pochód przypisanego im przestępstwa, które w dalszej kolejności polegało reaktywowaniu organów spółki i występowaniu z kolejnymi roszczeniami o zwrot lub wypłacenie równowartości mienia należącego w przeszłości do spółki. Jest rzeczą oczywistą, że oskarżeni, nie będąc następcami prawnymi akcjonariuszy G., bowiem nie uprawniały ich do tego akcje o wartości wyłącznie historycznej, nie mogli mieć jakiegokolwiek prawnie usprawiedliwionego roszczenia do tego mienia. Ich działania stwarzały jedynie pozór takiego uprawnienia. Tym samym jednocześnie realizowały znamię ustawowe czynu zabronionego z art. 286 § 1 kk, polegające na wprowadzeniu w błąd – w tym wypadku organu sądowego. Oczywistym celem tego było późniejsze uzyskanie korzyści majątkowej poprzez niekorzystne rozporządzenie mieniem, do którego miałoby dojść m. in. przez kolejne orzeczenia sądowe.
Kolejny, trafnie odrzucony przez Sąd Okręgowy, element linii obrony oskarżonych polegał w przypadku M. N., P. R., J. S. i M. K. na twierdzeniu, że oni sami nie podejmowali praktycznie żadnych działań prawnych, które zmierzałyby do zrealizowania znamion przestępstwa z art. 286 § 1 kk, bowiem w tym zakresie całkowicie zlecili je fachowemu podmiotowi w osobie L. P.. Według nich to on podejmował wszelkie decyzje o kolejnych krokach prawnych; oni sami, nie mając odpowiedniej wiedzy, całkowicie polegali na kwalifikacjach L. P., który według nich gwarantował prawidłowość, a tym samym legalność, całego przedsięwzięcia polegającego na reaktywowaniu spółki (...), a następnie odzyskaniu należących do niej w przeszłości nieruchomości. Linia obrony L. P. była – można powiedzieć – lustrzanym odbiciem obrony pozostałych oskarżonych. L. P. twierdził bowiem, że on sam działał wyłącznie w charakterze ich pełnomocnika, realizując ich wolę i podejmując jedynie te czynności prawne, które wynikały z udzielonego mu pełnomocnictwa.
Forsowanie powyższych koncepcji przez oskarżonych zmierzało wyłącznie do rozmycia ich odpowiedzialności poprzez wykazanie, że rola każdego z nich w toku pochodu przestępstwa była bierna i w zasadzie żaden z nich nie miał wpływu na decyzję i działania realizujące kolejne znamiona ustawowe przypisanego im czynu. Tymczasem oczywistym jest w realiach sprawy, że każdy z nich posiadał pełną wiedzę o faktach dotyczących rzeczywistego pochodzenia akcji i ich realnej wartości. Przyjęcie w tym zakresie ustalenia odmiennego, odpowiadającego liniom obrony oskarżonych, ponownie należałoby oceniać w kategorii naiwności. Elementarne zasady logiki i doświadczenie życiowe nakazywało wykluczyć, aby oskarżony L. P., radca prawny z wieloletnim doświadczeniem oraz specjalizujący się w sprawach obrotu gospodarczego, nie zdawał sobie sprawy z charakteru i wartości akcji spółki (...) posiadanych przez pozostałych oskarżonych, oraz że w żadnym razie nie uprawniają one ich do kreowania się do roli akcjonariuszy, i co za tym idzie, podejmowania działań prawnych i procesowych w tej roli. Tym samym, składając w imieniu pozostałych oskarżonych wniosków i pozwów, w tym w pierwszej kolejności wniosku o zezwolenie na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, w którym zataił pochodzenie akcji wprowadzając sąd w błąd, L. P. włączył się w ramach podziału ról w działanie pozostałych oskarżonych wyczerpujące znamiona podmiotowe i przedmiotowe przestępstwa z art. 286 § 1 kk. W związku z powyższym oczywiście niezasadny był zarzut 4. apelacji adw. M. P. podnoszący m. in. obrazę art. 45 ust. Konstytucji RP i art. 2 ustawy o radcach prawnych, jak i pozostałe zarzuty obrońców L. P., kwestionujące ustalenia sądu I instancji w zakresie jego wiedzy co do wartości akcji G., zatajenia jej przed sądem rejestrowym i co za tym idzie spełnienia znamion podmiotowych czynu z art. 286 § 1 kk.
W kontekście powyższych rozważań należało także odnieść się do zarzutów obrazy prawa do obrony L. P. (zarzut apelacji adw. J. P.) oraz P. R. i J. S. (zarzut IIb) poprzez dopuszczenie przez sąd do częściowego prowadzenia obrony tych oskarżonych przez jednego obrońcę, w sytuacji istnienia między tymi oskarżonymi kolizji interesów. Jak wyżej wskazano powyższa kwestia powinna być analizowana na gruncie prawidłowego ustalenia sądu I instancji o działaniu oskarżonych wspólnie i w porozumieniu w ramach podziału ról. Ponadto, swoimi liniami obrony oskarżeni wprost nie przerzucali na siebie wzajemnie odpowiedzialności za bezpośrednio swoje działania. Niezależnie od tego należy zauważyć, że, aby powyższe zarzuty obrońców mogły zostać uwzględnione, wówczas skarżący musieliby wykazać, że na skutek obrazy przez sąd I instancji art. 85 § 1 i 2 kpk doszło do rzeczywistego naruszenia prawa oskarżonych do realnej i skutecznej obrony ich interesów procesowych, co mogło doprowadzić do wydania niesprawiedliwego dla nich orzeczenia. W szczególności żaden ze skarżących nie wykazał, że w incydentalnych dniach rozpraw, obrońca występujący w imieniu oskarżonych o rzekomo sprzecznych interesach, na skutek owej sprzeczności, bądź zaniechał działań procesowych korzystnych dla któregokolwiek z oskarżonych, bądź podjął działania dla jednego z nich niekorzystne. Z akt sprawy żadna z tych okoliczności obiektywnie nie występuje.
Podsumowując powyższe rozważania jeszcze raz stwierdzić należy, że żadna z apelacji obrońców nie wykazała w sposób skuteczny, aby sąd I instancji rozpoznając sprawę niniejszą dopuścił się tak istotnej obrazy przepisów postępowania, która mogłaby mieć wpływ na treść orzeczenia. Stanowiące podstawę wyroku ustalenia faktyczne dokonane zostały o występujące w sprawie i prawidłowo z punktu widzenia art. 7 i 410 kpk ocenione dowody. W szczególności prawidłowe były ustalenia w zakresie strony podmiotowej przypisanego oskarżonym czynu z art. 286 § 1 kk. Sąd Okręgowy dokonał także i prawidłowej interpretacji zawartości ustawowej tej normy, i prawidłowego jej zastosowania do ustalonego stanu faktycznego. Stąd nietrafne były zarzuty obrońców obrazy prawa materialnego.
Jedynym zarzutem w apelacjach obrońców jaki w realiach sprawy niniejszej należało uznać za zasadny, był zarzut rażącej niewspółmierności orzeczonych wobec oskarżonych kar pozbawienia wolności. Kary te rzeczywiście cechowała rażąca niewspółmierność i dotyczyła ona zarówno bezpośrednio ich wysokości jak i tego, że były one tzw. karami bezwzględnymi, a więc orzeczonymi bez warunkowego zawieszenia ich wykonania.
Analizując argumentację jaką w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku zawarł sąd I instancji w pierwszej kolejności odnosi się wrażenie, że do kwestii wymiaru kary pozbawienia wolności sąd ten podszedł bez niezbędnego dla każdego rozstrzygnięcia wyważenia, a przede wszystkim nie ustrzegł się pewnej emocjonalności w ocenie niewątpliwie istotnej dla orzeczenia o karze w sprawie niniejszej okoliczności, jaką była potencjalna wartość przedmiotu przestępstwa. Świadczą o powyższym konfrontowanie owej wartości z wysokością przeciętnego wynagrodzenia za pracę, wysokością rocznych dochodów miasta K. czy też wyliczaniem jakie profity miesięcznie przypadałaby na każdego z oskarżonych przez okres 50 lat, gdyby przestępstwo okazało się skuteczne. Tyle tylko, że Sądowi Okręgowemu, wydaje się, umknął z pola widzenia fakt, że czyn przypisany oskarżonym nie doprowadził do powstania praktycznie żadnej realnej szkody, a oni sami z przestępstwa nie osiągnęli żadnej korzyści. Wręcz przeciwnie, ponieśli znaczne nakłady na jego popełnienie, które w żaden sposób im się nie zwróciły.
Zatem dla uzmysłowienia sobie wielkości potencjalnej szkody do, której działania oskarżonych miały doprowadzić, nie było konieczne uciekanie się do dość populistycznych porównań zaprezentowanych w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Niewątpliwie sprawa niniejsza, zarówno z uwagi na właśnie wielkość potencjalnej szkody, jak i nietypowy, można powiedzieć „pionierski” zarówno pomysł na przestępstwo jak i sposób działania, wzbudzała społeczne zainteresowanie i emocje. Zwłaszcza w tej części kraju, której dotyczyła. Tym bardziej obligowało to sąd meriti do maksymalnie racjonalnego podejścia do kwestii wymiaru kary, tak aby nie sprowadził się on wyłącznie do zaspokojenia społecznego oczekiwania na surową karę. Zawarte na stronie 58 uzasadnienia sformułowanie o „niczym nieuzasadnionej pobłażliwości” dla oskarżonych przy wymiarze kar wywoływało wrażenie, że sąd ten starł się uniknąć zarzutu, że jego orzeczenie w tym zakresie będzie – poprzez pobłażliwość – rażąco niesprawiedliwe. Tyle, że doprowadziło to sąd do popadnięcia w przeciwną skrajność poprzez wymierzenie kary pozbawienia wolności rażąco niewspółmiernie surowej. Przy czym owa surowość nie była wcale konieczna z punktu widzenia prewencji indywidualnej. Surowa jeśli chodzi o jej wysokość i bezwzględna kara pozbawienia wolności w przypadku przestępstw przeciwko mieniu, w szczególności przestępstwa wyłudzenia, z pewnością będzie uzasadniona wówczas, gdy przypisany czyn doprowadził do zaistnienia rzeczywistej szkody w mieniu, która nie została przez sprawcę w żadnym zakresie naprawiona, a jednocześnie wiadome jest, że przestępcze zyski są nadal w jego posiadaniu, a więc naprawienie owej szkody przez niego było w pełni możliwe. W takiej sytuacji sięgnięcie przez sąd po najbardziej dolegliwą karę, jaką jest bezwzględna kara pozbawienia wolności, będzie wskazane także z uwagi na jej indywidualne oddziaływanie wychowawcze. Jeśli jednak, tak jak w sprawie niniejszej, co już sąd odwoławczy mocno akcentował, a co nie zostało w sposób dostateczny uwzględnione przez sąd meriti, praktycznie żadna szkoda w mieniu nie powstała, nie zaistniała także obiektywna, wynikająca z potrzeb prewencji, konieczność stosowania tego rodzaju kary, która w obowiązującym prawie karnym stanowi ultima ratio. Dodać należy, że wobec oskarżonych Sąd Okręgowy w pełni trafnie orzekł bardzo dolegliwe kary majątkowe, a więc dotykające ich w tej sferze, w której mieli oni osiągnąć profit z przestępstwa. W przypadku oskarżonych N., R. i P. kary te orzeczono w najwyższej możliwej wysokości. Dotkliwość tych kar pogłębiają nieodwracalne straty jakie ponieśli oni dokonując swoistej inwestycji w planowane przestępstwo, wydatkując choćby ponad 200.000 zł w zakup akcji. W ocenie Sądu Apelacyjnego suma tych dolegliwości, w połączeniu z orzeczonymi wobec wszystkich oskarżonych środkami karnymi (o szczególnej dolegliwości dla oskarżonego P. w postaci zakazu wykonywania zawodu) jest wystarczająca dla wywołania skutku o charakterze indywidualnym, w szczególności zapobiegnie powrotowi do przestępstwa.
Uzasadniając swoje orzeczenie w zakresie wymierzonych oskarżonym kar pozbawienia wolności Sąd Okręgowy wielokrotnie odwoływał się do potrzeby kształtowania świadomości społecznej. Jest oczywiste, że każde orzeczenie karne ma do spełnienia również takie zadanie. Kwestia prewencji ogólnospołecznej nie może jednak być rozpatrywana w zupełnym oderwaniu od tego jakie w realiach konkretnej sprawy środki karne będą wystarczające dla osiągnięcia skutku wychowawczego wobec samego sprawcy. Oczywiście są sytuacje, gdy właśnie wzgląd na społeczne oddziaływanie kary spowoduje konieczność sięgnięcia po represję zdecydowanie surowszą od tej, która byłaby wystarczająca dla wychowania samego sprawcy. Wówczas jednak bardzo wnikliwie i wszechstronnie kwestia ta winna zostać rozważona, tak, aby oskarżony nie poniósł odpowiedzialności karnej zdecydowanie nie odpowiadającej wadze i znaczeniu przypisanego mu czynu, przy których, w przypadku przestępstw przeciwko mieniu, istotne znaczenie ma wysokość rzeczywiście spowodowanej szkody. Do szkody tej w sprawie niniejszej w rzeczywistości nie doszło. Dodać należy, że w realiach sprawy niniejszej miała ona wyłącznie potencjalny charakter bowiem szanse na zrealizowanie przestępczego celu oskarżeni mieli w istocie rzeczy znikome. Trudno bowiem wyobrazić sobie choćby teoretyczną możliwość, aby nagle, bez zdecydowanego przeciwdziałania władz miasta, organów państwa oraz pozostałych potencjalnie pokrzywdzonych podmiotów, oskarżeni przejęli mienie w mediach określane jako „jedna trzecia K.”. Takie przeciwdziałanie miało miejsce i przy wykorzystaniu stosownych procedur prawnych przestępcze zakusy oskarżonych zostały zniweczone. W zasadzie można powiedzieć, że do sprawy niniejszej w ogóle nie powinno dojść. I nie doszłoby, gdyby sąd rejestrowy, który orzekał w przedmiocie zezwolenia na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy spółki (...) w sposób mniej rutynowy zbadał podstawy faktyczne do wydania takiego zezwolenia. Wprawdzie w ówczesnym stanie prawnym sąd ten nie musiał tak wnikliwie jak obecnie badać umocowania wnioskodawcy do zgłoszenia takiego żądania, jednak wystarczyłaby chyba bardziej racjonalna jego ocena.
Podsumowując stwierdzić należy, że w realiach sprawy niniejszej wymierzenie oskarżonym, obok bardzo dolegliwych kar majątkowych połączonych z niewątpliwie dolegliwymi zakazami (zwłaszcza w przypadku oskarżonego L. P., który rażąco nadużywając wykonywanego zawodu zaufania publicznego niewątpliwie zasługiwał na surową dolegliwość w tej sferze) także bardzo surowych kar pozbawienia wolności nie było ani celowe, ani konieczne dla osiągnięcia celów kary. Niewątpliwie szeroki i jednoznacznie dla oskarżonych negatywny wydźwięk społeczny sprawy niniejszej nie dawał jednak podstaw, przy braku rzeczywistej szkody, oraz uwzględnieniu dotychczasowej ich drogi życiowej, do uznania, że dyrektywą wiodącą przy wymiarze kary winno być jej społeczne oddziaływanie, bez uwzględnienia konieczności wymierzenia oskarżonym kar proporcjonalnych do wagi znaczenia ich czynu, w szczególności wyrządzonej nim rzeczywistej szkody.
Konsekwencją powyższego była zmiana zaskarżonego wyroku przez sąd odwoławczy poprzez obniżenie kar pozbawienia wolności wymierzonych oskarżonym do wysokości wskazanych w części dyspozytywnej niniejszego wyroku (nawiasem mówiąc wysokości o jaką wnosił prokurator w I instancji) oraz warunkowe zawieszenie ich wykonania. W powyższej sytuacji jako niezasadne jawiły się wnioski skarżących o jednoczesne obniżenie wymiaru kar grzywny czy środków karnych.
W tym stanie rzeczy Sąd Apelacyjny orzekł jak w części dyspozytywnej.
O kosztach postępowania odwoławczego orzeczono na podstawie art. 636 § 1 kpk.