III Ca 1067/18
Wyrokiem z dnia 7 marca 2018 r., wydanym w sprawie z powództwa H. K. przeciwko (...) Spółce Akcyjnej w Ł. o zapłatę, Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi oddalił powództwo, zasądził od powódki na rzecz pozwanego kwotę 3.617,00 zł tytułem zwrotu kosztów procesu oraz nakazał zwrócić na rzecz powódki i pozwanego ze Skarbu Państwa pozostałości uiszczonych zaliczek w kwotach po 400,00 zł.
Sąd I instancji stwierdził, że w dniu 8 czerwca 2016 r. doszło do kolizji drogowej, w której został uszkodzony samochód marki F. (...) o nr rej. (...) EM, kierowany wówczas przez W. T. (1), gdyż uderzyła w niego z tyłu ciężarówka, której nie udało się wyhamować, a z kolei F. uderzył wtedy w samochód stojący przez nim. F. (...) nie nadawał się do dalszej jazdy, policja zatrzymała dowód rejestracyjny pojazdu za pokwitowaniem, a samochód został odholowany, z czym wiązały się koszty w wysokości 799,50 zł. Samochód sprawcy szkody w dacie zdarzenia pozostawał objęty ochroną ubezpieczeniową (...) S.A. w Ł. w zakresie odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu, a szkoda została zgłoszona ubezpieczycielowi w dniu 10 czerwca 2016 r. przez W. T. (2). Decyzją z dnia 3 września 2016 r. pozwana odmówiła wypłaty odszkodowania z powodu nienależytego udokumentowania przez powódkę prawa własności uszkodzonego pojazdu, wskazując w dalszej korespondencji, że ze złożonych dokumentów wynika, iż właścicielem pojazdu jest V. T. (1); pełnomocnik powódki zakwestionował tę okoliczność w mailu z dnia 5 września 2016 r., a w odpowiedzi przesłano mu skan dokumentu, z którego ubezpieczyciel wywodził swe wątpliwości. W dniu 5 października 2016 r. powódka wezwała pozwaną do zapłaty kwoty 36.689,30 zł w terminie 7 dni.
W ocenie Sądu meriti w sprawie niniejszej sporne było w zasadzie jedynie to, czy powódka jest właścicielką uszkodzonego pojazdu (w szczególności, czy była nią w dacie powstania szkody), jak również wysokość szkody, a mianowicie, czy zasadne było jej ustalenie w oparciu o koszty naprawy pojazdu, czy też należało ją zakwalifikować jako szkodę całkowitą. Zdaniem Sądu, przedstawiony materiał dowodowy nie pozwalał jednak na ustalenie własności przedmiotowego pojazdu. Wprawdzie do pozwu została załączona kserokopia dowodu rejestracyjnego, jednakże nie jest ona poświadczona za zgodność z oryginałem, a w sytuacji, gdy pozwany kwestionuje moc tego dowodu, trudno traktować tę kopię jak dokument; ponadto kopia ta jest nieczytelna i nieprzetłumaczona na język polski, co także utrudnia dokonywanie jakichkolwiek ustaleń na jej podstawie. Sąd przyznał, że potwierdzona za zgodność kopia pokwitowania zatrzymania tego dowodu przez policję pozwala ustalić, że w dokument ten (nr (...)) dotyczy przedmiotowego pojazdu, jednakże z jego treści nie wynika, że H. K. figuruje w nim jako właścicielka, bowiem na kopii pokwitowania jej nazwisko widnieje bowiem jako nazwisko „posiadacza”, co bynajmniej nie daje pewności, że jest ona właścicielką pojazdu. Podniesiono także dalsze wątpliwości co do własności samochodu, wskazując, że na kopii dowodu rejestracyjnego można dopatrzeć się nazwiska powódki (pisane cyrylicą: G. K. oraz alfabetem łacińskim H. K.), zakładając jednak nawet, że jest to nazwisko właściciela pojazdu, to w dokumencie widnieje data 15.10.2015 r., a – jak wynika z zestawienia tej kopii z kopią nowego dowodu złożoną przy piśmie pełnomocnika powódki z dnia 28 listopada 2017 r. – jest to data rejestracji. Jeśli nawet na podstawie tej kopii ustalono by, że powódka rzeczywiście była właścicielką przedmiotowego pojazdu, to ustalenie takie byłoby pewne na datę 15 października 2015 r., tymczasem H. K. złożyła do akt także kopię dokumentu (k. 10 i 11), o nazwie (pisanej cyrylicą) „T. rejestrcijnyj talon”, w którym figuruje (cyrylicą) data rejestracji 24 października 2015 r. (24 żowteń 2015) oraz nazwisko W. C.. Skoro wypadek miał miejsce dnia 8 czerwca 2016 r., czyli po dacie wystawienia tego tymczasowego dowodu rejestracyjnego, to wątpliwe są twierdzenia powódki, że w dacie szkody pojazd należał do niej. Okoliczność ta była podnoszona przez pozwanego w toku likwidacji szkody, a skoro pełnomocnik powódki w postępowaniu likwidacyjnym kwestionował ustalenia ubezpieczyciela, że właścicielem jest V. T. (2), zatem H. K. musiała być znana treść tego dokumentu – jednak mimo to ani w pozwie, ani w dalszym toku postępowania, nie odniosła się ona do niego i nie wyjaśniła wynikających z jego treści wątpliwości.
Sąd Rejonowy zauważył, że w tej sytuacji brak jest dokumentu, w oparciu o który można byłoby ustalić sporną okoliczność własności pojazdu w dacie szkody; dowodem takim nie może być także kopia dowodu rejestracyjnego załączona do pisma powódki z dnia 28 listopada 2017 r., gdyż dokument ten co najwyżej (nawet pomijając kwestię poświadczenia jego zgodności z oryginałem i braku tłumaczenia przez tłumacza przysięgłego) mógłby dowodzić jedynie tego, że powódka stała się właścicielką pojazdu w 2017 r. Dokonując oceny tych dowodów, Sąd miał na uwadze fakt, że oryginał dowodu rejestracyjnego został zatrzymany przez policję, a następnie wysłany do Konsulatu Generalnego Ukrainy i stwierdził, że nawet przy założeniu, że dowód ten istotnie zaginął podczas przesyłania do konsulatu, jak twierdzi powódka w piśmie z dnia 28 listopada 2017 r. – co nie zostało jednak udowodnione – nie wydaje się prawdopodobne, aby nie było innych możliwości wykazania przysługiwania jej własności pojazdu w określonej dacie. Pomimo tego, że okoliczność ta była sporna nie tylko w niniejszej sprawie, ale także w toku postępowania likwidacyjnego, H. K. nie przedstawiła takiego dowodu, ani nie powoływała się na jakiekolwiek obiektywne przeszkody w jego zdobyciu. W konsekwencji Sąd uznał kopię dowodu rejestracyjnego za niewystarczający dowód własności pojazdu w dacie szkody, a skoro to na powódce ciąży powinność wykazania tej okoliczności z mocy art. 6 k.c., w braku jej udowodnienia powództwo musiało podlegać oddaleniu. W takiej sytuacji zbędne stało się ustalenie wysokości szkody, a wobec tego uchylono postanowienie z dnia 8 sierpnia 2017 r. o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego z zakresu motoryzacji. O kosztach postępowania orzeczono zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik procesu przewidzianą w art. 98 § 1 k.p.c., a ponadto na podstawie art. 80 ust. 1 w związku z 84 ust. 2 ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U. z 2018 r., poz. 300 ze zm.) zwrócono stronom zaliczki wpłacone na poczet wydatków związanych z opinią biegłego.
Wyrok ten zaskarżyła w całości apelacją powódka, domagając się jego zmiany poprzez „(…) utrzymanie w mocy nakazu zapłaty wydanego przez Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi dnia 08.12.2016 r. (…)” – choć przecież nakaz ten wydany był w postępowaniu upominawczym – oraz o zasądzenie od pozwanego na rzecz powódki zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa adwokackiego przed Sądami obu instancji według norm przepisanych. Zaskarżonemu orzeczeniu zarzucono naruszenie:
art. 233 k.p.c. polegające na braku wszechstronnego rozważenia materiału dowodowego i dokonanie tego w sposób dowolny, co w konsekwencji doprowadziło do uznania:
że powódka nie wykazała, iż jest właścicielką samochodu F. (...) o nr rej. (...)EM, podczas gdy z kserokopii dowodu rejestracyjnego, kopii pokwitowania zatrzymania tego dowodu, pisma K. we W. z dnia 18 października 2016 r. i dokumentu ubezpieczenia granicznego wynika, że właścicielką tego samochodu jest powódka;
że zapis na pokwitowaniu z K. we W. „Imię, nazwisko i adres posiadacza”, gdzie wpisana jest H. K., nie potwierdza, że w dacie zdarzenia była ona właścicielką samochodu F. (...), podczas gdy w miejscu tym wpisywane są przez policję dane właściciela samochodu, zaś druk ten jest stosowany powszechnie przez policję w całej Polsce;
art. 232 k.p.c. polegające na niedopuszczeniu przez Sąd z urzędu dowodu w postaci tłumaczenia dowodu rejestracyjnego, podczas gdy – jak wynika z uzasadnienia Sądu – dowód rejestracyjny winien zostać przetłumaczony;
art. 6 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie, które doprowadziło do uznania, że powódka nie wykazała własności przedmiotowego pojazdu w dacie szkody, podczas gdy sprostała ona obowiązkowi wynikającemu z tego przepisu, przedkładając liczne dokumenty świadczące o tym, że w dacie zdarzenia była właścicielką F. (...).
Ponadto skarżąca wniosła o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z przetłumaczonego z języka ukraińskiego dokumentu w postaci kart rejestracyjnych pojazdu F. (...) nr rej. (...)EM, z których wynika, że właścicielką samochodu jest H. K., wskazując, że druga karta została wydana z uwagi na przerejestrowanie po utracie dowodu rejestracyjnego i oświadczając, że potrzeba powołania tych dowodów ujawniła się dopiero na etapie postępowania międzyinstancyjnego, gdyż przed Sądem I instancji powódka wykazała własność pojazdu, a Sąd ten dopiero w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia podniósł, że dowód rejestracyjny powinien zostać przetłumaczony.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje:
Apelacja nie jest zasadna.
W sprawie niniejszej roszczenie powódki wobec ubezpieczyciela wynikało z odpowiedzialności pozwanego za wyrządzoną szkodę, a jedną z jego przesłanek wymagających udowodnienia było wyrządzenie przez ubezpieczonego czynem niedozwolonym szkody w majątku H. K.. W rezultacie – art. 6 k.c. nakładał na skarżącą ciężar wykazania, że uszkodzony w wypadku drogowym samochód stanowił jej własność – a więc że należał do jej majątku w chwili zdarzenia; Sąd I instancji trafnie podkreślił, iż była to między stronami okoliczność sporna, i to nie tylko podczas procesu, ale także w toku wcześniejszego postępowania likwidacyjnego. Tymczasem powódka dołączyła do pozwu na potwierdzenie swych praw do pojazdu – i obecnie powołuje się na nie również w apelacji – następujące dokumenty:
niepoświadczoną za zgodność z oryginałem, nieprzetłumaczoną na język polski i w znacznej części nieczytelną kserokopię dokumentu, o którym pełnomocnik skarżącej twierdził, że jest dowodem rejestracyjnym przedmiotowego samochodu;
poświadczone za zgodność z oryginałem pokwitowanie zatrzymanie dowodu rejestracyjnego pojazdu, z którego wynika, że dokument ten w chwili zatrzymania był w posiadaniu H. K.;
oryginał pisma K. we W. z dnia 18 października 2016 r., z którego wynika, że dowód rejestracyjny pojazdu został przesłany do Konsulatu Generalnego Ukrainy;
niepoświadczony za zgodność z oryginałem dokument ubezpieczenia granicznego odpowiedzialności cywilnej posiadacza przedmiotowego samochodu, z którego wynika, że posiadaczem polisy (lub użytkownikiem pojazdu) jest H. K.,
a później złożyła także niepoświadczoną za zgodność z oryginałem i nieprzetłumaczoną na język polski kserokopię dokumentu, który, według twierdzeń jej pełnomocnika, jest nowym dowodem rejestracyjnym przedmiotowego samochodu wydanym w miejsce dokumentu zagubionego podczas przesyłania z jednostki Policji do Konsulatu Ukrainy. Sąd odwoławczy w pełni zgadza się z Sądem meriti, że na gruncie przepisów o postępowaniu dowodowym nie jest to materiał wystarczający i właściwa jego ocena nie może doprowadzić do ustalenia na jego podstawie okoliczności kluczowej dla stwierdzenia zasadności dochodzonego roszczenia.
Przypomnieć należy przede wszystkim, że w myśl art. 244 § 1 k.p.c. dokumenty urzędowe stanowią dowód tego, co zostało w nich urzędowo zaświadczone, zaś stosownie do art. 245 k.p.c. dokument prywatny stanowi dowód tego, że osoba, która go podpisała, złożyła oświadczenie zawarte w dokumencie. W orzecznictwie przyjmuje się, że nie można wykluczyć co do zasady włączenia niepoświadczonych za zgodność z oryginałem kserokopii dokumentów w poczet materiału dowodowego, gdyż z treści art. 309 k.p.c. wynika, że możliwe jest przeprowadzenie dowodu także innymi środkami niż wymienione w kodeksie, o ile są one nośnikami informacji o faktach istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, a ich wykorzystanie nie pozostaje w sprzeczności z przepisami prawa; bez wątpienia jednak opatrzenie kserokopii poświadczeniem za zgodność z oryginałem znacząco wpływa na ich moc dowodową, która jest uzależniona także od innych zaoferowanych w sprawie dowodów. Poświadczenie kserokopii dokumentu za zgodność z oryginałem nie jest jednak warunkiem sine qua non wprowadzenia takiego środka dowodowego do postępowania cywilnego, a z regulacji kodeksowej da się wyprowadzić oczywisty wniosek, że ustawodawca różnicuje oba te środki dowodowe i czyni je legalnymi dowodami w postępowaniu cywilnym (tak np. w wyroku SA w Warszawie z dnia 12 stycznia 2016 r., I ACa 823/15, niepubl. lub w wyroku SA w Łodzi z dnia 1 września 2016 r., I ACa 254/16, niepubl.). Jeśli natomiast chodzi o przedłożone dokumenty w języku obcym, to stwierdzić trzeba jednak, że na gruncie postępowania cywilnego nie ma decydującego znaczenia to, że Sąd rozpoznający sprawę nie zażądał ich przetłumaczenia na język polski przez tłumacza przysięgłego w trybie art. 256 k.p.c. W sądach polskich językiem urzędowym jest język polski [art. 5 § 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz. U. z 2015 r., poz. 133 ze zm.)], co oznacza, że wszystkie dowody sądy muszą przeprowadzić w języku polskim – dotyczy to także dokumentów, wobec czego dowód z dokumentu sporządzonego w języku obcym może być przeprowadzony dopiero po przetłumaczeniu go na język polski przez tłumacza przysięgłego, a Sąd nie mógłby oprzeć się na dowodzie z nieprzetłumaczonego na język polski dokumentu sporządzonego w języku obcym. Zgodnie z art. 256 k.p.c. sąd może zażądać, aby dokument w języku obcym był przełożony przez tłumacza przysięgłego, jednak w ocenie Sądu odwoławczego nieskorzystanie przez Sąd Rejonowy z tego uprawnienia, nie pozwala na przyjęcie, że przepis ten został naruszony; takiego zarzutu zresztą w apelacji nie postawiono. To bowiem w interesie strony składającej wniosek o dopuszczenie dowodu z dokumentu jest złożenie dokumentu w takiej formie, która umożliwia wykorzystanie go jako materiału dowodowego i to strona powinna zadbać zatem o to, aby dokument sporządzony w języku obcym został przetłumaczony na język polski (tak w wyroku SA w Warszawie z dnia 28 października 2014 r., I ACa 504/14, niepubl. lub w wyroku SA w Warszawie z dnia 26 stycznia 2015 r., I ACa 1037/14, niepubl.). W tym kontekście za chybiony trzeba uznać zarzut apelacyjny, w ramach którego skarżąca wyraziła pogląd, że to Sąd Rejonowy winien z urzędu dokonać tłumaczenia złożonych do akt dokumentów, które sporządzone są w języku obcym.
Stwierdzić więc trzeba, że na gruncie powołanych wyżej przepisów i opartych na nich rozważań nie jest z pewnością dowodem prawa własności pojazdu dokument ubezpieczenia pojazdu, gdyż stanowi on dowód jedynie tego, że strony umowy ubezpieczenia złożyły oświadczenia woli prowadzące do jej zawarcia, przy czym z treści tych oświadczeń nie wynika, by którakolwiek ze stron twierdziła, że H. K. jest właścicielką ubezpieczanego pojazdu. Jeśli chodzi o pokwitowanie wydane przez funkcjonariusza policji – stanowiące dokument urzędowy – to na gruncie art. 244 § 1 k.p.c. jest ono dowodem tego, co w nim urzędowo zaświadczono, a mianowicie faktu zatrzymania dowodu rejestracyjnego, którego posiadaczką była powódka. Nie do końca zrozumiały jest dla Sądu II instancji zarzut błędnej oceny tego dowodu – przyznać należy, że takie druki pokwitowania w istocie powszechnie stosowane są przez polską Policję, niemniej jednak autorka apelacji wydaje się wywodzić ponadto, iż notoryjną okolicznością jest to, że funkcjonariusze w rubrykę „imię, nazwisko i adres posiadacza” – z braku odpowiedniej rubryki – zawsze wpisują dane właściciela samochodu, wobec czego przyjąć należałoby, iż pokwitowanie zawiera zaświadczenie prawa własności pojazdu przysługujące H. K.. Podnieść zatem trzeba, że w myśl art. 228 § 1 k.p.c. za podstawę ustaleń w tym zakresie mogłoby posłużyć gołosłowne oświadczenie powódki co do tej ostatniej okoliczności jedynie wówczas, gdyby dotyczyło faktów powszechnie znanych, to jest takich, które powinny być wiadome każdemu rozsądnemu i posiadającemu doświadczenie życiowe człowiekowi. W ocenie Sądu odwoławczego przedmiotowej okoliczności bynajmniej nie sposób zaliczyć do tej kategorii faktów, a jedynie w takim wypadku możliwe byłoby nadanie dokumentowi urzędowemu treści odmiennej od tego, co wprost zostało w nim zaświadczone. Z pisma Komendy Miejskiej Policji we W. z dnia 18 października 2016 r. wynika z kolei jedynie to, że zatrzymany dowód rejestracyjny został przesłany do Konsulatu Generalnego Ukrainy, a właściwa i zgodna z dyrektywami wynikającymi z art. 233 § 1 k.p.c. ocena tego dowodu z pewnością nie pozwala wyłącznie z zawartego w nim sformułowania „(…) dowodu rejestracyjnego (…) należącym do Pani H. K. (…)” wysnuć wniosku, że powódka była w tym dowodzie ujawniona jako właścicielka pojazdu. Oczywistym dowodem własności samochodu byłby, rzecz jasna, dowód rejestracyjny, jednak – jak już wywiedziono wyżej – Sąd mógł tylko podejrzewać, że złożone do akt i nieprzetłumaczone przez przysięgłego tłumacza na język polski dokumenty są rzeczywiście kserokopiami oryginału takiego dokumentu, jak to twierdziła powódka. O ile nawet rzeczywiście byłyby to kserokopie dowodów rejestracyjnych, to ich treść – bez przedłożenia odpowiedniego tłumaczenia – pozostawała niezrozumiała dla Sądu, wobec czego nie było możliwe ustalenie, czy zostało tam urzędowo zaświadczone prawo własności H. K.; ponadto załączona do pozwu kserokopia dokumentu była częściowo nieczytelna i także z tej przyczyny jej moc dowodowa była zdecydowanie niewystarczająca dla potrzeb ustalenia przedmiotowej okoliczności. W rezultacie Sąd II instancji w pełni podziela stanowisko Sądu meriti, że na podstawie przedłożonych przez apelującą dowodów nie było możliwe ustalenie kwestionowanego przez ubezpieczyciela faktu przysługiwania jej własności uszkodzonego pojazdu. Dodać można, że Sąd Rejonowy dołożył wiele staranności przy analizie przedłożonych przez powódkę dowodów, wnikliwie je badając, i doszedł do powyższej konkluzji dopiero po rozważeniu i wykluczeniu wszelkich możliwości zinterpretowania ich w taki sposób, który pozwoliłby na ich podstawie ustalić fakty postulowane przez stronę powodową; poza tym w myśl art. 233 § 1 k.p.c. rozważono ich moc dowodową w kontekście całości zgromadzonego materiału, trafnie wypunktowując istotne wątpliwości co do tego, komu przysługiwała własność pojazdu w chwili wypadku, wynikające z innych znajdujących się w aktach dokumentów. Zarzut zmierzający do przekonania Sądu odwoławczego, iż skarżącej udało się w postępowaniu pierwszoinstancyjnym należycie wykazać, iż przysługiwało jej w chwili wypadku z dnia 8 czerwca 2012 r. prawo własności samochodu, nie okazał się więc zasadny; na marginesie tych rozważań podnieść zresztą należy, że powołany art. 6 k.c. nie ma nic wspólnego z treścią tego zarzutu, gdyż Sąd I instancji nie popełnił błędu w zakresie rozkładu ciężaru dowodowego między stronami, prawidłowo przyjmując, że to powódka winna była udowodnić fakt, iż uszkodzony samochód należał do jej majątku. W konsekwencji Sąd II instancji podziela w całości ustalenia poczynione przez Sąd meriti i nie widzi przeszkód, by przyjąć je za własne, co sprawia, że nie ma potrzeby ponownego ich przytaczania w treści tego uzasadnienia. Wniosek dowodowy zawarty w apelacji podlega pominięciu na podstawie art. 381 k.p.c., gdyż w żadnym razie nie można zgodzić się z wywodami autorki apelacji dotyczącymi przyczyn nieprzedstawienia tego dowodu we wcześniejszej fazie postępowania. Jak już wywiedziono wyżej, dla reprezentującego H. K. profesjonalnego pełnomocnika z pewnością było jasne – skoro jest to pogląd powszechnie przyjęty w doktrynie i orzecznictwie – że brak tłumaczenia przedłożonych dokumentów sporządzonych w obcym języku powoduje, iż niemożliwym jest przeprowadzenie dowodu z dokumentu, które polega wszakże na zapoznaniu się sądu i stron z jego treścią, przy czym nawet wówczas, gdy sędzia znałby język, w którym sporządzony jest dokument, nie mógłby łączyć swojej funkcji z funkcją tłumacza (tak np. w postanowieniu SN z dnia 24 lipca 2013 r., III CZ 34/13, OSNC-ZD B z 2014 r., poz. 32). Stwierdzić trzeba, że nie było jakichkolwiek przeszkód, by tłumaczenie dokumentów – które, według twierdzeń skarżącej, miały zasadnicze znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy - przez tłumacza przysięgłego przedłożyć jeszcze przed zamknięciem rozprawy w postępowaniu pierwszoinstancyjnym, a potrzeba jego przedstawienia – skoro zmierzał on do wykazania okoliczności istotnych dla wyniku postępowania – oczywiście istniała już wówczas. Zgodzić się też należy z Sądem Rejonowym, że powódka miała możliwość wykazania spornego faktu na wiele innych sposobów, jednak ograniczyła się jedynie do przedłożenia nieprzetłumaczonych, niepoświadczonych za zgodność z oryginałem i częściowo nieczytelnych kserokopii dokumentów, zupełnie bezpodstawnie – na gruncie przepisów normujących postępowanie dowodowe – zakładając, że na ich podstawie Sąd będzie w stanie poczynić ustalenia faktyczne niezbędne dla stwierdzenia zasadności jej roszczeń.
Wobec nietrafności podniesionych w apelacji zarzutów oraz wobec stwierdzenia prawidłowości rozstrzygnięcia Sądu I instancji, który w sytuacji niewykazania, iż doszło do szkody w majątku H. K., uznał za niezasadne dochodzone pozwem roszczenie odszkodowawcze, apelacja podlegała oddaleniu na podstawie art. 385 k.p.c.