Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 382/19

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 21 lipca 2020 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie I Wydział Cywilny w składzie następującym:

Przewodniczący:Sędzia Katarzyna Polańska - Farion

Sędziowie: Joanna Wiśniewska - Sadomska (spr.)

del. Anna Strączyńska

Protokolant:Konrad Stanilewicz

po rozpoznaniu w dniu 9 lipca 2020 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa R. Z.

przeciwko T. L.

o ochronę dóbr osobistych

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie

z dnia 22 lutego 2019 r., sygn. akt XXIV C 912/17

I.  oddala apelację;

II.  zasądza od R. Z. na rzecz T. L. kwotę 3240 (trzy tysiące dwieście czterdzieści) złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania w instancji odwoławczej.

Anna Strączyńska Katarzyna Polańska – Farion Joanna Wiśniewska - Sadomska

Sygn. akt I ACa 382/19

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 22 lutego 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo R. Z. przeciwko T. L. o ochronę dóbr osobistych oraz zasądził od powoda na rzecz pozwanego kwotę 4 337 zł tytułem kosztów zastępstwa procesowego.

Wyrok ten zapadł po dokonaniu przez Sąd Okręgowy następujących ustaleń faktycznych i rozważań prawnych:

W dniu 16 lipca 2017 r. w tygodniku (...) ukazał się artykuł pod tytułem „(...)” autorstwa C. M.. Publikacja dotyczyła wezwania przez L. W. i W. F. do kontrmanifestacji przeciwko tzw. miesięcznicom (...). W artykule wskazano, że apelujący narazili się na atak prawicowych dziennikarzy takich jak R. Z., M. W. i J. P., określając ich „tchórzliwymi brutalami”. Autor publikacji w jej dalszej części podał, że „R. Z., studiując na (...) polonistyce w latach 80-tych, bał się wyjść na manifestację, czy nawet nosić bibułę. O kolegach, którzy to robili, mówił, że są „(...)”. On sam zaczął politycznie walczyć dopiero z „(...)T. M.. Jego brutalność pod adresem W. i F. jest jedynie maską, którą ma przykryć tchórzostwo.

Redaktorem naczelnym tygodnika (...) jest T. L..

R. Z. jest dziennikarzem. W latach 80. XX wieku studiował (...) na Uniwersytecie (...). W tym czasie nie angażował się w działalność polityczną, ani nie uczestniczył w strajkach przeciwko ówczesnej władzy. W 1982 r. przez krótki czas zajmował się kolportażem książek wydawanych przez prowadzoną przez M. K. oficynę (...). Działalność zakończył z chwilą aresztowania M. K..

W 1988 r. w czasie dyskusji w gronie studentów dotyczącej udziału studentów polonistyki w strajkach wyraził swoje zdanie, wskazując, że strajkowanie to „idiotyzm”, strajki są absurdalne i bezsensowne i należy zajmować się swoimi sprawami i karierą.

W wywiadzie rzeka pt. „(...)” przyznał, że nie ma opozycyjnej przeszłości. Wypowiadając się na temat swojego zaangażowania w działalność opozycyjną powiedział: „Mam się tłumaczyć, że nie działałem w podziemiu, choć w 1981 roku miałem już siedemnaście lat? Dobrze, mogę: nie mam z tego powodu żadnych kompleksów. Po prostu się nie złożyło. Zwróć uwagę, że we wspomnieniach wszystkich właściwie ludzi, którzy działali, powtarza się element opozycyjnej inicjacji. Przecież nie było kantorka, gdzie można było przyjść i powiedzieć: ja się chcę zaciągnąć – a pani za ladą pyta: a gdzie, do (...), do(...), czuje się pan bardziej anarchistą, syndykalista czy niepodległościowcem? – i podaje druczek do wypełnienia… Ktoś cię zawsze do podziemia musiał wciągnąć i zawsze budowało się ono przez jakieś znajomości środowiskowe, byłem ze wsi, skądinąd, i zresztą do dzisiaj taki zostałem. Coś tam parę razy przeniosłem, ale kiedy się dość szybko mój kontakt urwał, przyznam uczciwie, że niespecjalnie szukałem nowego; może obawiałem się, że gdybym szukał na siłę, potraktowano by mnie podejrzliwie. (…) Gdyby się inaczej ułożyło, tobym pewnie nabrał powietrza, opanował drżenie nóg i Bóg jeden wie, co by z tego wyszło; ale ułożyło się tak, że nie mam opozycyjnej przeszłości. I może właśnie dlatego łatwiej mi analizować A. M. (1) i ludzi z jego środowiska (…)”.

R. Z. komentował na łamach prasy postawę W. F., który uczestniczył w blokadzie miesięcznicy (...), wskazując, że to, co się dzieje w głowie W. F., jest tematem dla psychologów. Powód napisał również artykuł dotyczący zamiaru uczestnictwa L. W. w blokadzie miesięcznicy (...).

W swoich artykułach prasowych i wypowiedziach w portalach społecznościowych odnosił się również do pozwanego używając następujących sformułowań: „(...)”, „(...)”, „(...)”, „T. L. już naprawdę wymaga opieki lekarskiej”. Wypowiedzi powoda w sferze publicznej cechuje kontrowersyjność i dosadność języka. Budzą one różne emocje.

C. M. napisał sporny artykuł na podstawie analizy wypowiedzi powoda jako dziennikarza, rozmowy z osobami studiującymi z powodem w latach 80tych, fragmentów z wywiadu rzeki z powodem oraz na podstawie rozmów z powodem, które prowadził w czasie ich znajomości, która trwała w latach 1996 – 2005.

Przy tak ustalonym stanie faktycznym sąd okręgowy przywołał przepis art. 23 k.c. w zw. z art. 24 k.c. oraz art. 448 k.c. i wskazał, że na powodzie spoczywał obowiązek wykazania, że pozwany poprzez formułowanie pod jego adresem słów: „ (...)” oraz wypowiedzi: (...)”. On sam zaczął politycznie walczyć dopiero z „(...)T. M.. Jego brutalność pod adresem W. i F. jest jedynie maską, którą ma przykryć tchórzostwo.” naruszył dobre imię (cześć), godność, prawo do prywatności i życia rodzinnego powoda. Z kolei pozwanego obciążało wykazanie, że nie działał bezprawnie.

Sąd okręgowy stwierdził, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda w postaci jego dobrego imienia oraz godności, gdyż sformułowania w spornym artykule mają charakter pejoratywny, stawiają powoda w negatywnym świetle. Według przeciętnego odbiorcy i przeciętnych opinii ludzi rozsądnie myślących nazwanie powodowa brutalem, tchórzem, wskazanie, że bał się wyjść na manifestację czy nosić „(...)” oraz nazwał swoich kolegów, których to robili, „(...)”, uznać należy za naruszające dobra osobiste powoda i mogące podważać zaufanie do wykonywania jego działalności zawodowej.

Sąd okręgowy uznał jednak, że powyższe wypowiedzi nie naruszyły prawa do prywatności i życia rodzinnego powoda. Wyjaśnił, że stwierdzenie zawarte w artykule pt. „(...)” określające powoda jako „(...)” ma charakter oceny, natomiast sformułowanie, że powód nie brał udziału w manifestacjach i nie roznosił „(...)” oraz, że nazwał swoich kolegów „(...)”, odnoszą się do faktów. Nazwanie powoda „(...)” ma związek z jego działalnością publiczną jako dziennikarza, który w swoich publikacjach prasowych oraz na portalach społecznościowych, komentuje życie publiczne i odnosi się do osób publicznych w mocnych słowach, które można uznać za brutalne. Z kolei sformułowanie „tchórzliwy” dotyczy postawy powoda w latach 80., kiedy jako student nie brał czynnego udziału w manifestacjach studenckich i wyrażał negatywną postawę wobec swoich kolegów biorących udział w strajkach, nazywając ich „(...)”. Inkryminowane sformułowanie znajduje zatem oparcie w faktach i można uznać je za usprawiedliwione.

Zdaniem sądu okręgowego stwierdzenie, że powód nie brał udziału w manifestacjach w latach 80. i nazywał swoich kolegów biorących w nich udział „(...)” zdarzeń w publikacjach, jest prawdziwe. Sąd podniósł, że wprawdzie z zeznań świadka A. M. (2) wynika, że powód nazwał osoby biorące udział w manifestacjach „(...)”, a nie „(...)”, jednakże nie miało to znaczenia z punktu widzenia oceny bezprawności naruszenia dóbr osobistych, gdyż część artykułu prasowego dotyczącego osoby powoda oddaje rzeczywisty sens jego postawy i wypowiedzi pod adresem kolegów w tamtym okresie. Powód nie był zainteresowany udziałem w manifestacjach i wykazywał negatywną postawę wobec protestujących.

Autor publikacji dochował szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych. Kontaktował się z osobą, która znała powoda w czasach studenckich. Czerpał również wiedzę z wywiadu rzeki z powodem, w którym sam powód przyznał, że nie ma opozycyjnej przeszłości. Ponadto znał osobiście powoda w latach 90. i wiedzę na temat działalności powoda w latach 80. czerpał z rozmów z nim. Nie było zatem konieczności, by kontaktował się z powodem przed publikacją materiału prasowego. Sąd miał przy tym na uwadze, że zeznania autora publikacji pozostawały w zgodności z zeznaniami świadka A. M. (2). Wskazał też, że drugim istotnym źródłem wiedzy autora artykułu był wywiad, którego powód udzielił w książce pt. „(...)”, w którym wprost powiedział, że nie „działał w podziemiu”. Wbrew twierdzeniom powoda, o jego zaangażowaniu w działalność opozycyjną nie świadczyło kolportowanie książek oficyny (...), gdyż we wskazanym wywiadzie powód sam przyznał, iż „coś tam parę razy przeniósł, ale kiedy dość szybko kontakt się urwał, niespecjalnie szukał nowego”. Dalej podał, że „nie ma opozycyjnej przeszłości. I może właśnie dlatego łatwiej mu analizować A. M. (1) i ludzi z jego środowiska”.

Sąd okręgowy podkreślił, że pozwany nie miał obowiązku korzystania z konkretnego źródła, dlatego podnoszona przez powoda okoliczność, że informacja o jego współpracy z wydawnictwem (...) była umieszczona w W. oraz, że dziennikarz miał obowiązek zapoznania się z jej treścią, nie miało znaczenia dla oceny roszczenia. Ponadto wskazał, że W. jest encyklopedią tworzoną przez internautów, którzy mają możliwość jej dowolnego edytowania, z tego względu nie ma ona takiej wiarygodności, jak inne zbiory wiadomości tego typu. Nie stanowi więc lepszego, bardziej wiarygodnego źródła wiedzy niż te, z których skorzystał C. M..

Sąd okręgowy zaznaczył, że użyte przez dziennikarza sformułowania „udział w manifestacjach”, czy „noszenie (...)” nie powinny być rozumiane dosłownie. Z kontekstu wynikało, że intencją autora było wskazanie, że powód co do zasady nie angażował się w czasie studiów w działalność opozycyjną, a nie wskazanie, w jakich konkretnie formach opozycji nie uczestniczył.

Zdaniem sądu okręgowego pozwany wykazał społeczny cel publikacji dokonanych dla ochrony uzasadnionego interesu. Okoliczność ta, podobnie jak to, że przedmiotowe publikacje były rzetelne i polegały na prawdzie, uchylają bezprawność działania pozwanego w zakresie naruszenia dobrego imienia i godności powoda, co uzasadniało zdaniem sądu okręgowego oddalenie powództwa w całości.

Sąd okręgowy stwierdził jednocześnie, że niezasadny był zarzut nadużycia prawa podmiotowego przez powoda, podzielając ukształtowany w tej kwestii w orzecznictwie pogląd, iż wzajemne naruszanie dóbr nie pozbawia żadnej ze stron możliwości dochodzenia ich ochrony, a ewentualna wzajemność działań nie usuwa bezprawności działań żadnej z nich (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 9 grudnia 2015 r. VI ACa 1772/14, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 stycznia 2000 r., III CKN 553/98).

Wskazał również, że powód nie przedstawił miarodajnych dowodów pozwalających na ustalenie rozmiaru doznanej przez niego krzywdy.

Odnośnie żądania w postaci upoważnienia powoda do opublikowania oświadczenia na koszt pozwanego w przypadku niewykonania przez niego obowiązku we wskazanym terminie, sąd uznał, że taki środek na podstawie art. 24 k.c. powodowi nie przysługuje. Wyjaśnił, że tego rodzaju roszczenia powód może się domagać na podstawie art. 480 k.c., ale już w innym postępowaniu.

O kosztach procesu Sąd Okręgowy orzekł na podstawie art. 98 k.p.c. oraz § 2 pkt 5 i § 8 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie z dnia 22 października 2015 r.

Od powyższego wyroku apelację wniósł powód, który zaskarżył wyrok w całości, podnosząc zarzut naruszenia prawa procesowego: art. 386 § 4 k.p.c. i art. 233 § 1 k.p.c. oraz zarzut naruszenia prawa materialnego: art. 12 ust. 1 prawa prasowego, art. 23 k.c. w zw. z art. 24 k.c. w zw. z art. 448 k.c., art. 6 k.c. w zw. z art. 23 k.c. Wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uwzględnienie powództwa w całości, ewentualnie uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Wniósł ponadto o zasądzenie kosztów postępowania.

Pozwany wniósł o oddalenie apelacji.

Sąd apelacyjny zważył, co następuje.

Apelacja jest niezasadna, a podniesione w niej zarzuty nie zasługują na uwzględnienie.

W ocenie sądu apelacyjnego całkowicie niezasadny jest zarzut naruszenia art. 386 § 4 k.p.c. polegający na nierozpoznaniu istoty sprawy. W pierwszej kolejności należy zauważyć, że powyższa norma skierowana jest do sądu odwoławczego, dając mu uprawnienie do uchylenia zaskarżonego orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania wówczas, gdy sąd pierwszej instancji nie rozpoznał istoty sprawy. Jedynie sądowi odwoławczemu można byłoby zatem czynić zarzut niezastosowania tego przepisu, co zważywszy jednak na model apelacji pełnej i fakt, że w postępowaniu odwoławczym sąd drugiej instancji działa jako sąd meriti, nie byłoby uzasadnione. Ponadto skarżący zdaje się nie zauważać różnicy pomiędzy nierozpoznaniem sprawy a błędnym rozpoznaniem sprawy, co mogłoby skutkować wydaniem niekorzystnego dla niego orzeczenia. Zarzut nierozpoznania istoty sprawy byłby uzasadniony jedynie wówczas, gdyby sąd pierwszej instancji nie rozpoznał merytorycznie podstaw powództwa. Zgodnie z utrwalonym w orzecznictwie i doktrynie poglądem pojęcie nierozpoznania istoty sprawy interpretowane jest jako wadliwość rozstrzygnięcia polegająca na wydaniu przez sąd pierwszej instancji orzeczenia, które nie odnosi się do tego, co było przedmiotem sprawy, bądź na zaniechaniu zbadania materialnej podstawy żądania albo merytorycznych zarzutów strony z powodu bezpodstawnego przyjęcia, że istnieje przesłanka materialnoprawna lub procesowa unicestwiająca roszczenie (postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 27 czerwca 2014 r., V CZ 45/14).

Zdaniem sądu apelacyjnego taka sytuacja nie miała w sprawie miejsca. Rozpoznając sprawę o ochronę dóbr osobistych sąd powinien w pierwszej kolejności ustalić, czy w sprawie doszło do naruszenia dóbr osobistych i takie ustalenia faktyczne sąd rozpoznający niniejszą sprawę poczynił. Dopiero w dalszej kolejności rozważenia wymagało, czy działanie pozwanego było bezprawne oraz czy zaistniały okoliczności tę bezprawność wyłączające. Także te okoliczności sąd okręgowy rozważył wskazując, że naruszenie dóbr osobistych powoda nie było bezprawne. Jego zdaniem podane w spornym artykule fakty były prawdziwe, a użyte w tekście pejoratywne określenia powoda uprawnione w świetle poczynionych ustaleń faktycznych. Sąd wskazał ponadto, że autor artykułu dochował zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej oraz zaakcentował cel tej publikacji służący ochronie uzasadnionego interesu społecznego. W świetle powyższych uwag nie sposób przyjąć, że sąd okręgowy nie rozpoznał istoty sprawy, czym innym jest natomiast ocena, czy poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne oraz czy wydał prawidłowe orzeczenie.

Sąd apelacyjny w pełni podziela poczynione przez sąd pierwszej instancji ustalenia faktyczne, co czyni niezasadnym podniesiony przez skarżącego zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. Zgodnie z przewidzianą w tym artykule zasadą swobodnej oceny dowodów sąd rozpoznający sprawę ocenia wiarygodność i moc zgromadzonych w niej dowodów według własnego przekonania na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Ramy tej oceny wyznaczają wymogi prawa procesowego, doświadczenie życiowe i reguły logicznego myślenia. Zgodnie z powszechnie przyjętym w doktrynie i orzecznictwie poglądem zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. jest uzasadniony wyłącznie wtedy, gdy sąd orzekający uchybił podstawowym regułom służącym ocenie wiarygodności i mocy poszczególnych dowodów, a mianowicie regułom logicznego rozumowania lub zasadom doświadczenia życiowego i właściwego kojarzenia faktów (wyrok Sądu Najwyższego z 16 grudnia 2005 r., III CK 314/05). Dla poprawnego sformułowania powyższego zarzutu niezbędne jest wskazanie przez skarżącego, w czym upatruje wadliwość dokonanej przez sąd oceny konkretnego dowodu i jednocześnie wykazanie przez niego braku logiki w przeprowadzonym przez sąd wnioskowaniu lub przeprowadzenia przez ten sąd nieprawidłowego postępowania dowodowego poprzez brak oceny wszystkich dowodów. Nie może ono natomiast polegać na przedstawieniu przez stronę alternatywnego stanu faktycznego, czyli sprowadzać się do zaprezentowania własnej, korzystnej dla skarżącego wersji zdarzeń, opartej na własnej, korzystnej dla strony ocenie materiału dowodowego. Jeżeli zatem z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z zasadami doświadczenia życiowego, to nie narusza zasady swobodnej oceny dowodów, mimo że z tego samego materiału dowodowego dałoby się wysnuć logiczne i zgodne z doświadczeniem życiowym wnioski odmienne (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 września 2002 r., IV CKN 1316/00).

W niniejszej sprawie powód dopatrywał naruszenia swoich dóbr osobistych w nazwaniu go „(...)”, twierdzeniem, że „jego brutalność pod adresem W. i F. jest jedynie maską, która ma przykryć tchórzostwo” oraz informacjami, że podczas studiów w latach 80-tych bał się wychodzić na manifestacje, czy nawet nosić bibułę, a kolegom, którzy to robili mówił, że są „(...)”. W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przyjmuje się, że przy ocenie korzystania z prawa do wolności wypowiedzi należy dokonać rozróżnienia pomiędzy stwierdzeniem faktów i sądami wartościującymi. Podczas gdy istnienie faktów można wykazać, to prawdziwość sądów wartościujących nie podlega dowodzeniu. Określenie „tchórzliwy (...)” czy też słowa o brutalności przykrywającej tchórzostwo mają charakter stricte ocenny, natomiast pozostałe wypowiedzi mają charakter mieszany. Informacje, że powód nie działał w opozycji w latach 80-tych (nie uczestniczył w manifestacjach, nie nosił (...)) oraz przedstawiające jego ówczesne opinie o działaczach opozycyjnych odnoszą się do faktów, a tym samym podlegają one weryfikacji w kategoriach prawda – fałsz. Zawierają one jednocześnie element negatywnej oceny takiego zachowania, co przejawia się w sformułowaniu: „bał się wyjść na manifestację, czy nawet nosić (...)”, które nie poddają się takiej weryfikacji i mają charakter wartościujący.

Wbrew twierdzeniom skarżącego sąd okręgowy w sposób prawidłowy ocenił zgromadzony w sprawie materiał dowodowy i na jego podstawie poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne. Fakt, że powód nie działał w opozycji, ani nie brał udziału w demonstracjach przeciwko ówczesnej władzy, został przyznany przez niego w przytoczonym przez sąd pierwszej instancji wywiadzie („(...)”). Akcentowane w apelacji roznoszenie książek z drugiego obiegu miało charakter epizodyczny i sam powód nie przywiązywał do tego zdarzenia szczególnej wagi. Odnosząc się do działalności opozycyjnej powód wprost powiedział: „coś tam parę razy przeniosłem, ale kiedy się dość szybko mój kontakt urwał, przyznam uczciwie, że niespecjalnie szukałem nowego”, „nie mam opozycyjnej przeszłości”. Powyższe słowa dowodzą, że dla powoda krótkotrwała współpraca z oficyną (...) stanowiła mało ważny etap w życiu, który nie miał wpływu na jego późniejsze losy. Powód przyznał, że nie tylko nie działał w opozycji, ale także nie był specjalnie zainteresowany nawiązaniem z nią współpracy. Obecnie „brak opozycyjnej przeszłości” stanowi dla niego powód do zadowolenia i niejakiej dumy, umożliwiając mu – co wyraźnie podkreślił w swym wywiadzie – łatwiejszą „analizę A. M. (1) i ludzi z jego środowiska”.

Analizując sporne fragmenty dotyczące powoda nie można także pominąć kontekstu tych wypowiedzi. W zamieszczonym w (...) artykule „(...)” przeciwstawiono dwie odmienne, wzajemnie się wykluczające postawy. Z jednej strony na przykładzie L. W. i W. F. opisano „prawdziwych” działaczy opozycyjnych, aktywnie działających w antykomunistycznym podziemiu i ponoszących związane z tą działalnością negatywne konsekwencje chociażby w postaci internowania w czasie stanu wojennego. „Swą publiczną rozpoznawalność” – jak podkreślił autor artykułu „zbudowali [oni] nie fotkami na f. czy sarkastycznymi komentarzami w internecie, ale realną walką”, a zdobyty dotychczasową działalnością kapitał polityczny sprawia, że „ich wezwanie do oporu przeciwko J. K. to dzwonek alarmowy”. L. W. i W. F. na zasadzie kontrastu przeciwstawiono osoby powiązane z prawicą, odpowiedzialne za medialną krytykę („(...)”) ich działalności (M. W., J. P. oraz samego powoda), zarzucając im koniunkturalizm (w przypadku M. W.), albo, jak w przypadku powoda, nie tylko brak zaangażowania w działalność opozycyjną, ale także krytyczne opinie o tych osobach, które na taką działalność się decydowały. Oczywistym jest, że powód, zwłaszcza w porównaniu do L. W. i W. F., nie może nazywać się „opozycjonistą”, a wniosku tego nie zmieni w żadnym stopniu ustalenie, że wprawdzie nie nosił (...), ale okazjonalnie roznosił książki z drugiego obiegu. Twierdzenia, że powód nie ma opozycyjnej przeszłości (a do tego – jak trafnie wskazał sąd okręgowy - sprowadzały się słowa o niechodzeniu na manifestacje i nienoszeniu (...)) są zatem prawdziwe, pomimo ustalenia, że kilka razy nosił książki z drugiego obiegu. Trudno zatem czynić autorowi spornego artykułu zarzuty, że nie przytoczył tego epizodu z życia powoda, skoro dla samego powoda było to zdarzenie nieistotne, a w swoich wypowiedziach wprost przyznawał, że „tak się złożyło”, że nie ma opozycyjnej przeszłości.

Natomiast o ówczesnych opiniach R. Z. dotyczących osób zaangażowanych w działalność opozycyjną świadczy zgromadzony w sprawie materiał dowodowy. Należy zwrócić uwagę, że autor artykułu C. M. znał dobrze powoda, wspólnie pracowali przy jednym programie telewizyjnym, odwiedzali się prywatnie, wielokrotnie rozmawiali ze sobą, wymieniając się uwagami na temat historii i teraźniejszości. W czasie tych rozmów świadek słyszał, że powód krytycznie oceniał zwykłych ludzi, „bez koneksji i powiązań rodzinnych”, którzy decydowali się na działalność opozycyjną, a ich postawę określał jako „(...)”. Takie sformułowanie według świadka padało wielokrotnie w czasie rozmów. Sąd okręgowy dał wiarę tym zeznaniom, nie znajdując podstaw, aby je kwestionować. Oceniając ten dowód, sąd zwrócił uwagę, że świadek był wprawdzie autorem spornej publikacji, co powodowało, że jego zeznania powinny być potraktowane z ostrożnością, ale jednocześnie odwołał się do pozostałego, zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, wskazując na zbieżność jego zeznań zwłaszcza z zeznaniami A. M. (2). Sąd apelacyjny nie znalazł podstaw, aby podważać tę ocenę, a stanowisko sądu okręgowego, wsparte osobistym kontaktem ze świadkiem C. M., zasługuje jego zdaniem na aprobatę. Należy zwrócić uwagę, że żaden ze słuchanych w sprawie świadków nie miał wiedzy o działalności politycznej powoda w czasie studiów na polonistyce (...), co pośrednio potwierdza ustalenie sądu okręgowego, wsparte późniejszym wywiadem powoda, że w tym okresie nie angażował się w działalność opozycyjną. Natomiast świadek A. M. (2) wspominała zebranie studentów polonistyki w 1988 roku, w czasie którego dyskutowano na temat strajku. Powód w sposób ironiczny stwierdził wówczas, że „strajki to cały idiotyzm”, że są „absurdem i bezsensem, i należy się zajmować swoimi sprawami i swoją karierą”. Wprawdzie C. M. nie rozmawiał z tym świadkiem przed publikacją, a źródłem jego informacji o powodzie była inna osoba, która ze względu na zajmowane stanowisko nie zgodziła się na zeznawanie przed sądem, to zeznania A. M. (2) mają istotne znaczenie dla uwiarygodnienia przede wszystkim jego własnych zeznań, potwierdzając, że powód w sposób krytyczny wypowiadał się o strajkach studenckich i podważał sens takiej działalności. Fakt, że w zeznaniach A. M. (2) nie padło określenie „(...)”, „(...)”, jest bez znaczenia. Świadek zastrzegła, że tak mniej więcej zapamiętała tę sytuację, co nie wyklucza, że wypowiedzi powoda i użyte przez niego słowa mogły brzmieć trochę inaczej. Istotne jest natomiast, że świadek poczuła się wówczas oburzona tymi słowami i pomimo upływu lat pamiętała dokładnie swoje ówczesne odczucia oraz sens wypowiedzi, która ją wzburzyła. W ocenie sądu przytoczone przez świadka słowa „(...)”, „absurd”, „bezsens” potwierdzają zatem negatywną opinię powoda o działalności opozycyjnej, która została później powtórzona w czasie rozmów z C. M.. Nieistotne jest natomiast, jakich dokładnie sformułowań powód używał. Zgodzić się zatem należy z sądem okręgowym, który uznał informacje o takich wypowiedziach powoda za prawdziwe.

W ocenie sądu apelacyjnego na uwzględnienie nie zasługuje także zarzut naruszenia art. 12 ust. 1 prawa prasowego poprzez błędne przyjęcie, że autor publikacji dochował szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych. Słuchany w charakterze świadka C. M. szczegółowo opisywał, skąd czerpał wiedzę o powodzie i reprezentowanych przez niego w czasach studenckich poglądach. Głównym źródłem, na którym opierał się, przygotowując swój artykuł, był opublikowany wywiad powoda („(...)”), w którym powód opowiadał o swoim braku zaangażowania w działalność opozycyjną. Świadek odwołał się też do własnej znajomości z powodem i do prowadzonych z nim wielokrotnie rozmów, w czasie których powód w sposób negatywny określał osoby zaangażowane w działalność opozycyjną, wskazując, że są frajerami. Dodatkowo zweryfikował swe ustalenia, rozmawiając z osobami, które studiowały z R. Z. na roku. Okoliczność, że jedna z tych osób nie chciała być powołana na świadka i odmówiła udzielenia informacji pod własnym imieniem i nazwiskiem, nie oznacza, że autorowi można przypisać zarzut naruszenia art. 12 ust. 1 prawa prasowego. Taki zarzut mógłby być uzasadniony jedynie w sytuacji, gdyby dziennikarz przygotował materiał prasowy jedynie na podstawie informacji pochodzących od osób, które zastrzegły sobie anonimowość, a taka sytuacja nie miała miejsca w niniejszej sprawie. Z zeznań C. M. wynika, że w głównej mierze opierał się na wypowiedziach powoda zawartych w cytowanym wyżej wywiadzie oraz na własnych spostrzeżeniach i wspomnieniach. Podkreślenia wymaga, że jego znajomość z powodem datowała się mniej więcej od 1996/1997 roku, wiele razy rozmawiali ze sobą, przeprowadzał też z powodem wywiady. Znał zatem jego stanowisko i wyrażane przez niego opinie. Rozmowa z osobami studiującymi z powodem na roku na polonistyce miała jedynie dodatkowo potwierdzić uzyskane wcześniej informacje, nie stanowiła natomiast głównego źródła wiedzy o poglądach powoda dotyczących opozycji w latach 80-tych zeszłego wieku.

Nie sposób także uznać za błąd niesprawdzenie przez autora artykułu wpisu o powodzie zamieszczonego w W.. Powołane w nim informacje o incydentalnym roznoszeniu książek z drugiego obiegu były znane, powód wspominał bowiem o tym epizodzie w swoim wywiadzie. Niezależnie od powyższego okoliczność ta nie miała istotnego znaczenia, skoro sam powód przyznał, że mnie miał opozycyjnej przeszłości i wyjaśnił przyczyny takiego stanu rzeczy. Dodatkowo należy zwrócić uwagę, że postawa powoda w latach 80-tych przeciwstawiona została postawom osób mocno zaangażowanych w działalność opozycyjną, będących swoistymi „ikonami” polskiego podziemia, które brały udział w manifestacjach i roznosiły (...) w przeciwieństwie do powoda, który nie angażował się wówczas w taką działalność.

W ocenie sądu apelacyjnego o braku rzetelności i staranności dziennikarskiej nie świadczy także nieskontaktowanie się z powodem przed publikacją spornego artykułu. Należy zwrócić uwagę, że postać powoda jest jedynie wzmiankowana w artykule, który co do zasady poświęcony jest sporom o tzw. miesięcznice (...). Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że dziennikarz nie ma zawsze obowiązku zwrócenia się o wyjaśnienia do osoby, o której zamierza się krytycznie wyrazić czy też napisać artykuł. Uzależnione to jest od rodzaju upublicznionych informacji oraz formy w jakiej jest to dokonywane (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 lutego 2008 r., I CSK 385/07). Faktem jest, że podane przez autora publikacji informacje o powodzie (że nie ma opozycyjnej przeszłości) były już wcześniej znane opinii publicznej. Sam powód przyznał to w udzielonym przez siebie wywiadzie. Natomiast opinie powoda o opozycji demokratycznej z lat 80-tych były znane autorowi publikacji z bezpośrednich rozmów.

Na uwzględnienie nie zasługują także pozostałe zarzuty naruszenia prawa materialnego, a zwłaszcza art. 6 k.c. w zw. z art. 23 k.c. oraz art. 23 k.c. w zw. z art. 24 k.c. w zw. z art. 448 k.c.

W ocenie sądu apelacyjnego zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wykazał, że warstwa faktograficzna zawartej w spornym artykule wypowiedzi o powodzie była prawdziwa, a przytoczone zdarzenia (niedziałanie w opozycji, krytyczne uwagi o osobach zaangażowanych w taką działalność) były zgodne z prawdą. Odrębnego omówienia wymaga natomiast wyrażona w słowach „tchórzliwy (...)” ocena zachowań powoda w latach 80-tych oraz analiza jego późniejszego postępowania, dokonywana zwłaszcza przez pryzmat współczesnych wypowiedzi powoda oraz jego dorobku dziennikarskiego.

W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przyjmuje się, że o ile istnienie faktów można wykazać, prawdziwość ocen nie wymaga udowodnienia. Jeżeli wypowiedź stanowi osąd wartościujący, to proporcjonalność ingerencji może zależeć od tego, czy dla zaskarżonego oświadczenia istnieje wystarczająca podstawa faktyczna, ponieważ sam osąd wartościujący pozbawiony jakiejkolwiek podstawy faktycznej może stanowić nadużycie.

W ocenie sądu apelacyjnego użyte w spornym artykule sformułowania stanowiły dopuszczalną ocenę i uzasadnioną krytykę zachowania powoda, opartą na prawdziwych okolicznościach faktycznych. Z poczynionych przez sąd okręgowy ustaleń faktycznych wynika, że powód nie tylko sam nie działał w opozycji, ale także publicznie krytykował osoby, które angażowały się w taką działalność. Faktem powszechnie znanym jest natomiast, że osoby działające w opozycji narażone były na represje ze strony władz, a antyrządowe manifestacje często były brutalnie tłumione przez milicję i oddziały (...). Uzasadniony jest zatem wniosek autora publikacji, że niechęć do aktywnego działania i unikanie angażowania się w działalność polityczną, w tym udział w manifestacjach, mogła być spowodowana strachem przede ewentualnymi konsekwencjami takiego protestu. Określenie takiej postawy jako tchórzostwo, nie stanowi zatem w ocenie sądu apelacyjnego nadmiernej krytyki.

Zdaniem sądu apelacyjnego autor artykułu miał także prawo ocenić brak zaangażowania powoda w działalność opozycyjną, zważywszy na negatywne wypowiedzi powoda na temat osób, które się w taką działalność angażowały oraz styl i język, którym w debacie publicznej posługuje się sam powód. W orzecznictwie przyjmuje się, że nie jest działaniem bezprawnym dokonywanie ocen zachowań i wypowiedzi osób publicznych, o ile oceny te nie wykraczają poza akceptowane społecznie standardy. Wobec osób publicznych przy ocenie ewentualnych naruszeń dóbr osobistych należy przy tym stosować inną miarę aniżeli wobec osób prywatnych, granice dopuszczalnej krytyki w stosunku do tych osób oraz ich działalności są szersze, aniżeli wobec osób nieprowadzących takiej działalności, ich odporność na krytykę jest i musi być podwyższona.

Podkreślić należy, że R. Z. jest powszechnie rozpoznawalnym dziennikarzem o sympatiach (...), znanym głównie z powodu swoich ostrych i bezpardonowych wypowiedzi zamieszczanych zarówno na łamach prasy, jak i w portalach internetowych. Powód jest mocno zaangażowany w dyskurs polityczny, na bieżąco komentuje wydarzenia polityczne i społeczne. Na uwagę zasługuje zwłaszcza sposób prowadzenia tej debaty oraz używany przez niego język. W aktach sprawy znajduje się szereg wydruków prasowych zawierających różnorodne wypowiedzi powoda, w których w sposób brutalny i bezpardonowy atakował osoby mające odmienne niż on poglądy polityczne (wśród nich znajdują się wypowiedzi skierowane do T. L. - redaktora naczelnego (...)). Jego wypowiedzi są często pełne wulgaryzmów. Zawierają ostre, brutalne zarzuty, naruszające cześć innych osób. Reprezentowane przez powoda poglądy są przy tym kontrowersyjne, często o charakterze homofobicznym, antysemickim, bądź też lekceważąco odnoszące się do kobiet. Nazwanie go w związku z tym „(...)”, znajduje uzasadnienie w sposobie prowadzenia przez powoda dyskursu politycznego oraz używanego przez niego języka.

Zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na gruncie art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz orzecznictwem Sądu Najwyższego osoby podejmujące działalność publiczną w sposób nieunikniony, a zarazem świadomy i dobrowolny, wystawiają się na kontrolę i reakcję ze strony opinii publicznej. Wymaga tego prawo do otwartej i nieskrępowanej debaty publicznej, stanowiącej jedną z podstawowych wartości państwa demokratycznego. Nie oznacza to, że poprzez sam fakt prowadzenia działalności politycznej, czy też innego rodzaju działalności publicznej, jednostka prowadząca taką działalność pozbawiona jest ochrony dóbr osobistych. Jednakże granice tej ochrony powinny być kształtowane z uwzględnieniem charakteru działalności publicznej prowadzonej przez jednostkę.

Zdaniem sądu apelacyjnego osoba tak jak powód zaangażowana w dyskurs polityczny i prowadząca go w określony sposób, poziom dopuszczalnej krytyki wyznacza własnym zachowaniem. W sytuacji zatem, gdy sama wypowiada się w sposób agresywny i brutalny, musi liczyć się z krytyką i równie ostrymi wypowiedziami swoich oponentów.

W swym orzecznictwie Europejski Trybunał Praw Człowieka (przykładowo wyrok z dnia 17 stycznia 2017 r., (...)) wielokrotnie wskazywał, że dziennikarze i publicyści, podobnie jak inne osoby, które aktywnie uczestniczą w życiu publicznym, powinny wykazywać większy stopień tolerancji na krytykę wobec nich. Każda osoba, która podejmuje działalność publiczną, powinna spodziewać się, że wypowiedzi ją oceniające będą formułowane ostrzej, a nawet z pewną przesadą. W konsekwencji w większym od przeciętnego zakresie osoby publiczne muszą tolerować wypowiedzi krytyczne wobec nich kierowane. Tym bardziej jest to zrozumiałe, gdy osoba ta w życiu publicznym sama posługuje się kontrowersyjnymi wypowiedziami. Można zgodzić się z powodem, że słowa „tchórzliwy (...)” są ostre i obraźliwe, ale należy pamiętać, że sam powód w swych wypowiedziach wielokrotnie obrażał swych oponentów, używając równie emocjonalnego, a często także wulgarnego języka. Powinien zatem liczyć się z tym, że także w stosunku do niego inni będą się tak zwracali, używając równie ostrych wyrażeń i epitetów.

Podkreślenia ponadto wymaga, że wolność wyrażania opinii stanowi jedną z fundamentalnych zasad społeczeństwa demokratycznego oraz warunek rozwoju i samorealizacji każdego człowieka. Z zastrzeżeniem art. 10 ust. 2 Konwencji, zasada ta ma zastosowanie nie tylko do „informacji” lub „idei”, które są przyjmowane przychylnie lub uważane za nieszkodliwe bądź obojętne, lecz również do tych, które obrażają, szokują i niepokoją. Tego bowiem wymaga pluralizm, tolerancja i otwartość myślenia, bez których społeczeństwo demokratyczne nie istnieje (10947/11 - wyrok ETPC z dnia 04-07-2017). W ocenie sądu apelacyjnego nie budzi wątpliwości, że w niniejszej sprawie zarówno powód, jak i pozwany w pełni z prawa do swobodnego wyrażania opinii skorzystali.

Należy w tym miejscu dodatkowo zwrócić uwagę na społeczny cel artykułu, który dotyczył zgromadzeń publicznych o charakterze politycznym, budzących zainteresowanie opinii publicznej w związku z nowelizacją ustawy o zgromadzeniach. Ze zgromadzonego w sprawie materiału wynika, że powód aktywnie uczestniczył w tej debacie, publicznie piętnując osoby biorące udział w kontrmanifestacjach. Szczególnie ostro wypowiadał się o L. W. i W. F., którzy zaapelowali do Polaków o zablokowanie kolejnej miesięcznicy (...). Udział w tych protestach osób aktywnie działających w opozycji i powszechnie znanych opinii publicznej oraz skierowane przeciwko nim napastliwe ataki i obraźliwe wypowiedzi powoda uzasadniały zdaniem sądu poinformowanie, czy też przypomnienie opinii publicznej, że R. Z., pomimo publicznie deklarowanej niechęci do władz komunistycznych, nie angażował się w działalność opozycyjną i krytykował osoby, które taką działalność podejmowały. Nie budzi przy tym wątpliwości, że podane w artykule informacje nie odnosiły się do życia prywatnego powoda. Niezależnie od tego sam powód ujawnił częściowo te fakty w swoim wywiadzie.

Problem swobody wypowiedzi prasowej jako zasady, która pozostaje w kolizji z zasadą ochrony dóbr osobistych jednostki, był przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego w uchwale 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 18 lutego 2005 r. (III CZP 53/04). Zgodnie z tą uchwałą wykazanie przez dziennikarza, że przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności, uchyla bezprawność działania dziennikarza. Warunkiem uznania, iż dana wypowiedź dziennikarska naruszająca cudze dobra osobiste nie ma zarazem charakteru bezprawnego, jest wykazanie dwóch podstawowych przesłanek, to jest: realizowania przez daną publikację godnego ochrony interesu społecznego oraz spełnienie przez dziennikarza obowiązku wynikającego z art. 12 ust. 1 prawa prasowego, czyli zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych.

W świetle powyższych uwag zgodzić się należy z sądem okręgowym, że kwestionowane przez powoda fragmenty artykułu stanowiły dopuszczalną ocenę i mieściły się w granicach uzasadnionej i dozwolonej krytyki dziennikarskiej, opartej na prawdziwych okolicznościach faktycznych. Wykazane zostało ponadto, że przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych autor publikacji działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności. Nie bez znaczenia pozostaje też styl i język, którym w debacie publicznej posługiwał się sam powód. Osoba zaangażowana w dyskurs polityczny i prowadząca go w określony sposób, poziom dopuszczalnej krytyki wyznacza własnym zachowaniem. Wypowiadając się w sposób agresywny i brutalny, musi liczyć się zatem z krytyką i równie ostrymi wypowiedziami swoich oponentów. Ustalenie natomiast przez sąd okręgowy, że naruszenie dóbr osobistych powoda nie miało charakteru bezprawnego, czyni niezasadnym zarzuty naruszenia art. 24 k.c. poprzez nieprzyznanie powodowi ochrony i zadośćuczynienia pieniężnego.

Z powyższych względów sąd apelacyjny na podstawie art. 385 k.p.c. oddalił apelację.

O kosztach postępowania za instancję odwoławczą orzeczono na podstawie art. 98 § 1 k.p.c. w zw. z art. 391 § 1 k.p.c. oraz art. 108 § 1 k.p.c. Zważywszy, że apelacja strony powodowej została w całości oddalona, powód zobowiązany został do zwrotu pozwanemu poniesionych przez niego kosztów zastępstwa procesowego przed sądem apelacyjnym. Zgodnie bowiem z art. 98 § 1 k.p.c. strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony, czyli koszty procesu. Wynagrodzenie adwokackie ustalone zostało na podstawie § 8 ust. 1 pkt. 2 w zw. z § 10 ust. 1 pkt. 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie z dnia 22 października 2015 r.

Anna Strączyńska Katarzyna Polańska – Farion Joanna Wiśniewska – Sadomska