Sygn. akt I A Ca695/12
Dnia 12 lutego 2013 r.
Sąd Apelacyjny w Lublinie, I Wydział Cywilny
w składzie następującym:
Przewodniczący - Sędzia |
SA Jolanta Terlecka (spr.) |
Sędziowie: |
SA Ewa Lauber-Drzazga SA Zbigniew Grzywaczewski |
Protokolant |
st. sekr. sąd. Aneta Dudek |
po rozpoznaniu w dniu 30 stycznia 2013 r. w Lublinie na rozprawie
sprawy z powództwa T. M., A. M. i P. M.
przeciwko (...) Spółce Akcyjnej w W.
o zadośćuczynienie
na skutek apelacji pozwanego
od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie
z dnia 13 sierpnia 2012 r., sygn. akt I C 673/08
I. oddala apelację;
II. zasądza od (...) Spółki Akcyjnej w W. tytułem kosztów postępowania apelacyjnego: na rzecz T. M. kwotę 2.025 (dwa tysiące dwadzieścia pięć) zł oraz na rzecz A. M. i P. M. kwoty po 1.687,50 (tysiąc sześćset osiemdziesiąt siedem złotych pięćdziesiąt groszy) dla każdego z nich.
Sygn. akt I ACa 695/12
A. M. (1) w pozwie z dnia 20 maja 2008r. wniosła o zasądzenie na jej rzecz od (...) Spółki Akcyjnej w W. tytułem zadośćuczynienia za krzywdę doznaną w wyniku wypadku komunikacyjnego jakiemu uległa w dniu 7 grudnia 2006r. - kwoty 500.000 zł z ustawowymi odsetkami od 17 maja 2008r. do dnia zapłaty i kosztami procesu według norm przepisanych oraz ustalenie odpowiedzialności pozwanego za szkody, które mogą się u niej pojawić w przyszłości (k-2-5v).
(...)S.A. w W. w odpowiedzi na pozew nie uznawał powództwa, wnosił o jego oddalenie w całości oraz o zasądzenie na jego rzecz zwrotu kosztów procesu. Podnosił, że szkoda powódki została już w całości naprawiona poprzez wypłatę A. M. (1) tytułem zadośćuczynienia, przy uwzględnieniu 70 % przyczynienia, kwoty 60.000 zł (k-31-33).
A. M. (1) zmarła (...). i do procesu wstąpili jej następcy prawni: matka T. M. oraz bracia A. M. i P. M.. Po tych przekształceniach podmiotowych ostatecznie powodowie wnosili o zasądzenie od pozwanego na rzecz: T. M. kwoty 187.500 zł, zaś na rzecz A. M. i P. M. kwot po 156.250 zł, zaś pozwany konsekwentnie nie uznawał powództwa, wnosząc o jego oddalenie.
Sąd Okręgowy w Lublinie wyrokiem z dnia 13 sierpnia 2012 r.:
zasądził od (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz: T. M. kwotę 90.000 zł (pkt I), A. M. kwotę 75.000 zł (pkt II), P. M. kwotę 75.000 zł (pkt III) - wszystkie te świadczenia z ustawowymi odsetkami od 17 maja 2008r. do dnia zapłaty;
oddalił powództwo w pozostałej części (pkt IV);
zniósł wzajemnie koszty procesu pomiędzy stronami (pkt V);
nakazał ściągnąć od (...) Spółki Akcyjnej w W. na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Okręgowego w Lublinie kwotę 12.000 zł tytułem części opłaty od pozwu (pkt VI) i kwotę 1.023 zł tytułem części wydatków (VIII);
nakazał ściągnąć od T. M., A. M. i P. M. solidarnie na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Okręgowego w Lublinie : kwotę 13.000 zł tytułem części opłaty od pozwu (pkt VII) i kwotę 1.108 zł tytułem części wydatków (pkt IX; k-280-280v).
Sąd ten ustalił, że w dniu (...). w miejscowości S., kierujący samochodem osobowym marki (...) o numerze rejestracyjnym (...), P. F., jadący w kierunku Z., potrącił pieszą A. M. (1), przekraczającą jezdnię „na skrzyżowaniu” ze strony lewej na prawą dla kierunku ruchu pojazdu. Bezpośrednio po wypadku A. M. (1) nieprzytomna po nagłym zatrzymaniu krążenia i reanimacji w stanie bardzo ciężkim została przewieziona do (...) Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. (...) (...)w Z. na Oddział (...) gdzie rozpoznano u niej uraz wielonarządowy, wstrząs, stan po zatrzymaniu krążenia, stłuczenie mózgu, złamanie kości ramiennej prawej, złamanie obydwu goleni, złamanie kości łonowej prawej, złamanie kości udowej prawej. W czasie hospitalizacji w tym Oddziale przeprowadzono u A. M. (1) szereg badań diagnostycznych w tym Usg przeglądowe jamy brzusznej i przestrzeni zaotrzewnowej, zdjęcie uda, TK głowy, USG narządów jamy brzusznej. A. M. (1) konsultowana była również przez neurochirurga, neurologa i laryngologa. W dniu 8 grudnia 2006r. A. M. (1), w stanie bardzo ciężkim, przeniesiono do Oddziału(...)w celu dalszego leczenia . Przeprowadzono tam u niej badanie kontrolne TK, w wyniku którego stwierdzono wodogłowie wewnętrzne i po konsultacji neurochirurgicznej zakwalifikowano ją do założenia zastawki komorowo-otrzewnowej, w związku z czym 23 stycznia 2007r. przeniesiono ją do Oddziału (...). Następnie po zabiegu, w tym samym dniu, A. M. (1) została ponownie przyjęta do Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Podczas pobytu w (...) Publicznym Szpitalu Wojewódzkim im. (...) (...)w Z. A. M. (1) odzyskała przytomność, ale oddechowo była nadal niewydolna z koniecznością sztucznej wentylacji w trybie kontrolowanym. Układ krążenia był okresowo stymulowany środkami izotropowo dodatnimi, wymagała regularnych przetoczeń środków krwiopochodnych i krwiozastępczych. Ze względu na zaburzenia połykania odżywiana była przez sondę żołądkową i wlewami kroplowymi dożylnie, wystąpiły zaburzenia mowy. Stosowano u niej antybiotykoterapię w celu zapobiegania infekcjom oraz rehabilitację w celu zapobiegania przykurczom i odleżynom. A. M. (1) każdego dnia w szpitalu odwiedzali rodzice i rodzeństwo. Spędzali z nią dużo czasu, porozumiewali się za pomocą ustalonych znaków, czytali jej książki .
Na mocy orzeczenia Lekarza Orzecznika ZUS A. M. (1) została uznana za niezdolną do pracy do czerwca 2009r. i Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyznał jej rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy .
A. M. (1) zmarła (...) w szpitalu w Z. a jej spadkobiercami ustawowymi są matka T. M. w 3/8 części oraz rodzeństwo A. M.i P. M. po 5/16 części każdy z nich .
A. M. (1) w chwili śmierci miała 25 lat. Była osobą rozwijającą się zawodowo, pracowała w Liceum Ogólnokształcącym im. M. K. w Z. jako nauczycielka, studiowała jednocześnie filologię angielską na Uniwersytecie (...)w L. .
W oparciu o opinię biegłej neurolog Sąd ustalił, że na skutek wypadku A. M. (1) doznała urazu czaszkowo-mózgowego ze stłuczeniem mózgu i obecnością krwiaka przymózgowego, następowym wodogłowiem wewnętrznym oraz niestabilnością kręgu szyjnego I i II, porażeniem czterokończynowym, niewydolnością oddechową, zaburzeniami oddychania oraz urazu wielonarządowego. Cierpienia powódki związane z urazem czaszkowo-mózgowym były ciężkie przez cały okres choroby aż do zgonu i wynikały ze znacznego stopnia niesprawności dotyczącej porażenia czterokończynowego, niewydolności oddechowej i zaburzenia połykania. A. M. (1) była w pewnym stopniu świadoma swojej sytuacji chorobowej, chociaż brak jest jednoznacznej diagnozy medycznej czy trudności w porozumiewaniu się wynikały tylko z niesprawności aparatu wykonawczego mowy i zaburzeń oddechowych czy również wiązały się z organicznym uszkodzeniem mózgu uniemożliwiającym świadomy kontakt z otoczeniem i rozumieniem ludzkiej mowy. Zachowanie przez powódkę świadomości w trudnej i nieodwracalnej sytuacji chorobowej mogło znacznie zwiększyć rozmiar jej cierpień psychicznych. Trwały uszczerbek na jej zdrowiu został określony na 100 % .
Biegły w zakresie chirurgii ogólnej i urazowej wskazał zaś, że uszczerbek na zdrowiu u A. M. (1) w zakresie obrażeń chirurgicznych polegał na uszkodzeniu układu oddechowego, co skutkowało niedodmą płuca lewego i wysiękiem w jamie opłucnowej prawej. Cierpienia fizyczne i psychiczne A. M. (1) były dużego stopnia i trwały aż do śmierci, nawet przy zachowaniu przez nią świadomości jedynie w ograniczonym zakresie . Biegły w zakresie chirurgii urazowej ortopedii i rehabilitacji medycznej wskazał również, iż powódka doznała cierpień fizycznych i psychicznych o znacznym nasileniu od dnia wypadku do dnia śmierci. Przez okres powypadkowy znajdowała się w stanie zagrożenia życia, a doznane przez nią obrażenia były tak poważne, że nie dało się jej uratować. Po przebytym wypadku A. M. (1) doznała 100% uszczerbku na zdrowiu, utraciła całkowicie zdolność do pracy i wymagała stałej 24 godzinnej pomocy ze strony osób trzecich.
Na podstawie opinii biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego Sąd Okręgowy ustalił, iż do wypadku doszło na skutek nieprawidłowości popełnionych przez obydwoje jego uczestników czyli nieskutecznego upewnienia się pieszej A. M. (1) o możliwości bezpiecznego przejścia przez jezdnię i jej wejścia na tor jazdy obiektywnie widocznego, łatwego do dostrzeżenia samochodu Ł. oraz ewentualnego wyjścia zza tyłu jadącego w przeciwnym kierunku samochodu ciężarowego oraz niewłaściwej obserwacji drogi przez kierującego samochodemŁ. P. F., w szczególności skrzyżowania i zlokalizowanego w jego obrębie przejścia dla pieszych oraz niezmniejszenia prędkości w momencie zbliżania się do tego miejsca. Do potrącenia doszło poza wyznaczonym przejściem dla pieszych, na pasie ruchu samochodu Ł., którego prędkość w momencie uderzenia nie była mniejsza niż 51 km/h. Piesza dysponowała warunkami pozwalającymi na wcześniejsze zauważenie samochodu Ł. i uniknięcie wypadku poprzez zaprzestanie przekraczania jezdni w tym momencie. Jej ciemne, niekontrastujące z otoczeniem ubranie „bez elementów odblaskowych” mogło utrudniać w opinii biegłego dostrzeżenie A. M. (1) na drodze.
A. M. (1) reprezentowana przez zawodowego pełnomocnika zgłosiła szkodę pozwanemu pismem z 16 kwietnia 2008r., który uznając swoją odpowiedzialność co do zasady wypłacił jej łącznie 60.000 zł tytułem zadośćuczynienia .
Prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego wZ.z (...).wydanym w sprawie II K (...) P. F. został uznany za winnego popełnienia przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. i skazany na karę roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres trzech lat próby .
Ustaleń tych Sąd Okręgowy dokonał w oparciu o bliżej powoływane dowody, po przeanalizowaniu których uznał powództwo za częściowo uzasadnione. Wywodził, iż odpowiedzialność pozwanego za sprawcę przedmiotowego wypadku była niesporna i wynika z art. 822 k.c. oraz art. 34 ust. 1, art. 35 i art. 36 ust. 1 przepisy ustawy z dnia 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. z 2003 r., nr 124, poz.1152). Sprawca ponosi odpowiedzialność z art. 435 § 1 k.c. w związku z art. 436 § 1 k.c. i został prawomocnie skazany za ten wypadek ze skutkami dla postępowania cywilnego wynikającymi z przepisu art. 11 k.p.c. Natomiast spór dotyczył wyłącznie wysokości należnych powodom świadczeń oraz zaistnienia faktu przyczynienia się A. M. (1) do powstania szkody.
Odnosząc się do żądania zasądzenia zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, Sąd wskazał, że zgodnie z treścią art. 445 § 1 k.c. w związku z art. 444 k.c., w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Zgodnie zaś z art. 445 § 3 k.c. roszczenie o zadośćuczynienie przechodzi na spadkobierców tylko wtedy, gdy zostało uznane na piśmie albo gdy powództwo zostało wytoczone za życia poszkodowanego. Celem zaś zadośćuczynienia jest złagodzenie doznanej krzywdy ujmowanej jako cierpienia fizyczne i psychiczne. Spowodowanie uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia jest podstawą żądania zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Chodzi tu o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne (ból i inne dolegliwości) i cierpienia psychiczne (ujemne uczucia) przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała albo rozstroju zdrowia. Zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie tych cierpień. Obejmuje ono wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane, jak i te, które zapewne wystąpią w przyszłości. Ma więc ono charakter całościowy i powinno stanowić rekompensatę pieniężną za całą krzywdę doznaną przez poszkodowanego, mowa jest bowiem o „odpowiedniej sumie tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę”, przyznawaną jednorazowo. Zasądzenie na rzecz spadkobierców powódki zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę uzasadnione jest tym, że na skutek wypadku A. M. (1) doznała znacznych cierpień fizycznych i psychicznych. W wyniku zdarzenia z dnia 7 grudnia 2006r. A. M. (1) doznała urazu wielonarządowego, wstrząsu, stłuczenia mózgu, złamania kości ramiennej prawej, złamania obydwu goleni, złamania kości łonowej prawej oraz złamania kości udowej prawej. Natomiast z dopuszczonych w sprawie opinii biegłych jednoznacznie wynika, iż cierpienia powódki były znaczne przez cały okres choroby aż do śmierci w dniu 18 czerwca 2008r. i wynikały ze znacznego stopnia niesprawności dotyczącej porażenia czterokończynowego, niewydolności oddechowej i zaburzenia połykania. Zachowanie przez A. M. (1) świadomości, nawet w ograniczonym zakresie, potęgowało z pewnością jej cierpienie. Powódka przed wypadkiem była zdrową, młodą, rozwijającą się zawodowo osobą, pracowała jako nauczycielka, studiowała filologię angielską. Wypadek ten oraz jego skutki, zniweczyły wszelkie jej plany życiowe. A. M. (1) została unieruchomiona w szpitalnym łóżku, w stanie bardzo ciężkim, a jej leczenie sprowadzało się do podtrzymania podstawowych funkcji życiowych. Mając więc na uwadze powyższe okoliczności, Sąd uznał oparte na art. 445 § 1 k.c. roszczenie o zapłatę zadośćuczynienia pieniężnego za uzasadnione. Wyjaśnił, że przepisy kodeksu cywilnego nie zawierają żadnych kryteriów, jakie należy uwzględniać przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia pieniężnego, ponieważ wypracowała je judykatura, a w szczególności Sąd Najwyższy, którego orzeczenia na tym tle przywołał, ze wskazaniem następnie kryteriów decydujących o wysokości zadośćuczynienia. W konsekwencji Sąd uznał, iż wypłacona A. M. (1) przez pozwany zakład ubezpieczeń kwota 60.000 zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę nie jest kwotą wystarczającą. Doszedł zaś do przekonania, iż sumą adekwatną do rozmiaru cierpień powódki jest zadośćuczynienie w kwocie 500.000 zł. Sąd podkreślił, że kierował się przede wszystkim tym, iż w jego ocenie świadczenie przyznane i wypłacone dotychczas przez pozwanego było niewspółmierne do doznanej przez A. M. (1) krzywdy. Nie uwzględniono bowiem w pełni charakteru obrażeń ciała doznanych przez powódkę w wypadku, a przede wszystkim okresu jej pobytu w szpitalu, skutków wypadku, które dotykały jej zarówno w sferze fizycznej jak i psychicznej, a w konsekwencji doprowadziły do jej śmierci.
Odnosząc się do spornej kwestii zakresu przyczyniania się A. M. (1) do powstania szkody (według pozwanego określanego ostatecznie na 50%) Sąd mając na względzie treść opinii biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego uznał, że pomiędzy jej zachowaniem a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Zważywszy na jej wiek i stopień świadomości uznał, że A. M. (1) przyczyniła się do powstania szkody w 40 %. Do wypadku bowiem - jak wynika z treści opinii biegłego M. J. - doszło na skutek nieprawidłowości popełnionych przez obydwoje jego uczestników czyli nieskutecznego upewnienia się pieszej A. M. (1) o możliwości bezpiecznego przejścia przez jezdnię i jej wejścia na tor jazdy obiektywnie widocznego, łatwego do dostrzeżenia samochodu Ł. oraz ewentualnego wyjścia zza tyłu jadącego w przeciwnym kierunku samochodu ciężarowego oraz niewłaściwej obserwacji drogi przez kierującego samochodem Ł., w szczególności skrzyżowania i zlokalizowanego w jego obrębie przejścia dla pieszych oraz niezmniejszenia prędkości w momencie zbliżania się do tego miejsca.
Ostatecznie Sąd uznał, iż tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę A. M. (1) powodom należałaby się kwota 500.000 zł. Pomniejszył ją o 40% z uwagi na przyczynienie się poszkodowanego, co po odjęciu już wypłaconej kwoty 60.000 zł daje 240.000 zł. Z uwagi na fakt, iż A. M. (1) zmarła po wytoczeniu powództwa, a jej spadkobiercami są matka T. M. w 3/8 części oraz rodzeństwo: A. M. i P. M. po 5/16 części każdy z nich, Sąd w punkcie I wyroku zasądził od pozwanego na rzecz T. M. kwotę 90.000 zł (3/8 z 240.000 zł), a następnie na rzecz A. M. (punkt II wyroku) i P. M. (punkt III wyroku) kwoty po 75.000 zł (5/16 z 240.000 zł), oddalając powództwo w pozostałej części oraz wyjaśniając jeszcze podstawy uwzględnienia roszczeń w zakresie odsetek ustawowych od zasądzonych świadczeń.
Jako podstawę orzeczenia o kosztach procesu Sąd powołał art. 100 k.p.c., zaś o kosztach sądowych - art. 113 ust. 1 ustawy z dnia 28 lipca 2005r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (k-285-292).
Pozwany w apelacji od tego wyroku, zaskarżając go w części uwzględniającej powództwo w punkcie I ponad kwotę 11.250 zł, w punktach II i III ponad kwotę 9.375 (wraz ze wskazanymi tam odsetkami ustawowymi od zaskarżonych kwot) oraz co do punktu VI i VIII sentencji - w całości, zarzucił:
1) naruszenie prawa procesowego, które miało istotny wpływ na treść rozstrzygnięcia, a mianowicie art. 233 § 1 k.p.c., przez dokonanie oceny dowodów w sposób sprzeczny z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, skutkujące przekroczeniem przez Sąd pierwszej instancji granic swobodnej oceny dowodów w sytuacji, gdy na podstawie stanu faktycznego wskazanego w uzasadnieniu zaskarżonego rozstrzygnięcia Sąd pierwszej instancji:
a) dokonał oceny wysokości zadośćuczynienia z pominięciem ustalonych w stanie faktycznym okoliczności, że czas trwania krzywdy poszkodowanej był ograniczony do osiemnastu miesięcy oraz, że zmarła poszkodowana nie skorzysta z tego zadośćuczynienia, lecz zostanie ono skonsumowane przez spadkobierców, a zatem jego wysokość powinna być miarkowana na poziomie 300.000 zł, a nie 500.000 zł - w konsekwencji kwoty zasądzone na rzecz spadkobierców poszkodowanej są rażąco wygórowane,
b) ocenił, że stopień przyczynienia poszkodowanej do powstania szkody wynosi 40% podczas, gdy stopień ten w okolicznościach faktycznych sprawy należało ustalić na poziomie 70% i proporcjonalnie obniżyć ustaloną sumę zadośćuczynienia;
2) naruszenie następujących przepisów prawa materialnego:
a) art. 362 k.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie będące konsekwencją nieprawidłowej oceny dowodów tj. przyjęcia zbyt niskiego stopnia przyczynienia się poszkodowanej do powstania szkody oraz w efekcie zmniejszenia odszkodowania o 40%, podczas gdy okoliczności sprawy, a zwłaszcza stopień winy obu stron wskazywałby na przyczynienie się poszkodowanej w 70% i o tyle należało zmniejszyć też sumę przyznanego na rzecz powodów odszkodowania;
b)
art. 445 § 1 k.c. poprzez niewłaściwe zastosowanie przez przyjęcie, że odpowiednia suma zadośćuczynienia wynosi 500.000 zł, podczas gdy powinna być ustalona na poziomie znacznie niższym tj. 300.000 zł w sytuacji, gdy przypadnie ona spadkobiercom poszkodowanej, a zmarła A. M. (2) nigdy sama z niej nie skorzysta oraz mając na względzie, że czas trwania krzywdy poszkodowanej był ograniczony do okresu osiemnastu miesięcy.Wskazując na powyższe pozwany wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku: w punkcie I poprzez zasądzenie od niego na rzecz T. M. kwoty 11.250 zł z ustawowymi odsetkami od 17 maja 2008r. do dnia zapłaty; w punktach II i III poprzez zasądzenie od niego na rzecz A. M. i P. M. kwot po 9.375 zł z ustawowymi odsetkami od 17 maja 2008r. do dnia zapłaty oraz oddalenie powództwa w zakresie przekraczającym wskazane kwoty, a nadto zmianę w punktach VI i VIII sentencji zaskarżonego wyroku poprzez obciążenie stron kosztami postępowania przed pierwszą instancją stosowanie do norm prawem przepisanych z uwzględnieniem wyniku postępowania apelacyjnego oraz zasądzenie od powódki na rzecz pozwanego zwrotu kosztów postępowania przed sądem drugiej instancji, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych (k-295-297v).
Powodowie w odpowiedzi na apelację wnosili o jej oddalenie oraz zasądzenie od pozwanego na ich rzecz kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm prawem przepisanych (k-304-309v).
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie.
Wbrew podniesionym zarzutom Sąd Okręgowy nie naruszył żadnego ze wskazanych w niej przepisów prawa procesowego czy materialnego. Podkreślenia wymaga, że skarżący – jakkolwiek formalnie zarzucił naruszenie art. 233§ 1 k.p.c. - nie kwestionuje jednak wiarygodności ani mocy dowodowej żadnego z dowodów, na których Sąd Okręgowy oprał swoje rozstrzygnięcie. Uważa jednak, że zasądzone zadośćuczynienie jest zbyt wysokie z dwóch powodów. Po pierwsze według skarżącego zadośćuczynienie w wysokości „wyjściowej” 500.000 zł byłoby sumą odpowiednią w rozumieniu art. 445 § 1 k.c. jedynie przy założeniu, że A. M. (1) by żyła, a skoro zmarła po osiemnastu miesiącach i świadczenie jest należne jej spadkobiercom to ta wyjściowa kwota nie może być wyższa niż 300.000 zł. Po drugie dlatego, że Sąd przyjął zbyt niskie przyczynienie się zmarłej do powstania szkody, które według apelującego powinno wynosić 70% a nie 40%.
Odnosząc się zatem do pierwszej z wymienionych kwestii podkreślić należy ugruntowane w orzecznictwie i doktrynie stanowisko, że zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny i nie może mieć jedynie charakteru symbolicznego, ale też nie może być nadmierne w stosunku do krzywdy i być źródłem nieuzasadnionej korzyści majątkowej. Zgodnie bowiem z treścią art. 445 § 1 k.c. zadośćuczynienie winno być „odpowiednie”. Z istoty tego unormowania i natury krzywdy, suma przyznana tytułem zadośćuczynienia musi siłą rzeczy być przybliżonym ekwiwalentem doznanych cierpień psychicznych i fizycznych. Bierze się tu zatem pod uwagę takie okoliczności jak: ból, długotrwałość leczenia i inne dolegliwości, a także wszelkie cierpienia psychiczne, czyli negatywne uczucia przeżywane w związku z doznanymi cierpieniami fizycznymi. Istotne znaczenie przy dokonywaniu tej oceny ma także wiek poszkodowanego i skutki uszkodzenia ciała w zakresie ogólnej zdolności do normalnego funkcjonowania.
Wedle również ugruntowanego w tej mierze stanowiska judykatury sąd odwoławczy może dokonać korekty zasądzonego przez sąd pierwszej instancji zadośćuczynienia wtedy, gdy sąd ten nie uwzględnił wszystkich okoliczności i czynników uzasadniających wyższe świadczenie (błąd „braku”) albo niewłaściwie ocenił całokształt tych, należycie ustalonych i istotnych okoliczności (błąd „dowolności”), w rezultacie czego zadośćuczynienie zostało określone w rażąco niskiej bądź też niewspółmiernie wysokiej sumie w stosunku do rzeczywistej krzywdy. Z żadnym jednak z tego rodzaju błędów nie mamy do czynienia w rozpoznawanej sprawie. Sąd pierwszej instancji dokonał bowiem w tym zakresie prawidłowych ustaleń faktycznych, które Sąd Apelacyjny aprobuje, jak też trafne są jego motywy odnośnie samej istoty zadośćuczynienia i kryteriów ustalania jego wysokości. W rezultacie Sąd ten zasądził zadośćuczynienie, które w pełni w odpowiada doznanej przez A. M. (1) krzywdzie. Wyeksponowania też wymaga, że w ostatnich latach w orzecznictwie rysuje się słuszna tendencja do odejścia od nadmiernej ostrożności przy zasądzaniu zadośćuczynienia. Zwrócić też należy uwagę, że zadośćuczynienie za krzywdę nie jest wprawdzie arytmetyczną funkcją procentowego stopnia trwałego uszczerbku na zdrowiu. Procentowo określony uszczerbek może służyć tylko jako pomocniczy środek ustalania rozmiaru odpowiedniego zadośćuczynienia, gdyż w prawie cywilnym wysokość zadośćuczynienia jest zindywidualizowana. Kiedy jednak każdy z biegłych w zakresie swojej specjalności medycznej uszczerbek na zdrowiu A. M. (1) określa na 100%, to nie można mieć jakichkolwiek wątpliwości co do ogromu cierpień fizycznych i psychicznych jakich doznawała ona w całym czasie od wypadku aż do śmierci. Faktem zresztą powszechnie znanym jest, że doznane przez ofiary wypadków komunikacyjnych wielonarządowe urazy i związane z nimi zabiegi łączą się z dotkliwym bólem oraz negatywnymi doznaniami. W tym konkretnym przypadku - jak słusznie to wyeksponował Sąd Okręgowy - wypadkowi uległa młoda sprawna i realizująca się życiowo kobieta, która w jego następstwie nie była w stanie ani poruszać się ani samodzielnie oddychać, zaś jej leczenie sprowadzało się w istocie do podtrzymywania funkcji życiowych. Mając przy tym zasadniczo zachowaną świadomość tragicznego położenia w jakim się znalazła, na co na co wskazują zapisy w jej dokumentacji medycznej, zeznania świadka I. M. i opinia neurologiczna. Już tylko te względy przemawiały za przyjęciem, jako właściwego wyjściowo zadośćuczynienia na poziomie 500.000 zł.
W ocenie Sądu Apelacyjnego nietrafna jest w związku z tym argumentacja skarżącego, że śmierć poszkodowanej i przejście dochodzonego roszczenia na obecnych powodów ma prowadzić do jego zmniejszenia do 300.000 zł. Rzeczywiście w orzecznictwie Sądu Najwyższego, zwłaszcza dawniejszym powoływanym w apelacji pozwanego, jak i w doktrynie, wyrażano zapatrywanie sprowadzające się w uproszczeniu do założenia, że ze swej istoty zadośćuczynienie ma poszkodowanemu umożliwić czerpanie satysfakcji z dóbr, które może nabyć za otrzymaną sumę pieniężną. Jeżeli poszkodowany umrze przed otrzymaniem zadośćuczynienia, jego cierpienia nie mogą zostać w taki sposób zrekompensowane, a świadczenie sumy pieniężnej tytułem zadośćuczynienia nie może już spełnić swojego głównego zadania. Kwota zadośćuczynienia wypłacona spadkobiercom nie wywrze założonego skutku.
Pomimo tych znanych ustawodawcy argumentów, podnoszonych już na tle regulacji sprzed wejścia w życie kodeksu cywilnego, wprowadzając do niego art. 445 § 3 k.c. zdecydował on, że w razie uznania na piśmie lub wytoczenia powództwa za życia poszkodowanego roszczenie o zadośćuczynienie, jakkolwiek mające charakter osobisty, przejdzie jednak na spadkobierców czyli formalnie w kształcie i rozmiarze jaki jemu przysługiwał. W przepisie tym nie ma bowiem żadnych dodatkowych kryteriów dotyczących spadkobierców. Wydaje się, że takie rozwiązanie podyktowane jest w dużej mierze właśnie tym, że w przeciwnym wypadku osoba odpowiedzialna za wyrządzoną krzywdę ponosiłaby nieuzasadnioną korzyść przykładowo w razie przewlekłości procesu i śmierci poszkodowanego przed jego zakończeniem. Wtedy także ubezpieczyciel odpowiadający za sprawcę wypadku gwarancyjnie uzyskałby korzyść z tytułu, z jego punktu widzenia z przypadkowej okoliczności, jaką jest śmierć bezpośrednio poszkodowanego.
W powoływanym przez powodów w odpowiedzi na apelację wyroku z dnia 24 marca 2011r., I CSK 389/10, (OSNC-ZD 2012/1/22) Sąd Najwyższy uchylając reformatoryjny wyrok Sądu drugiej instancji uznał za odpowiednie wysokie zadośćuczynienie w kwocie 1.000.000zł zasądzone w postępowaniu pierwszoinstancyjnym i wyraził zapatrywanie, że zadośćuczynienie nie może być niższe dlatego, że poszkodowane na skutek wadliwie przeprowadzonego porodu dziecko zmarło w toku procesu (mając czternaście miesięcy), a po jego śmierci do procesu wstąpili jego rodzice jako spadkobiercy ustawowi. Nie podzielił więc Sąd Najwyższy w składzie rozpoznającym wymienioną sprawę stanowiska prezentowanego w dawniejszych orzeczeniach, gdyż jak właśnie wskazał - wtedy o wysokości zadośćuczynienia decydowałaby okoliczność w zasadzie nieprzewidywalna, jaką jest chwila śmierci poszkodowanego przed lub po uprawomocnieniu się wyroku.
W kontekście argumentu o niemożności odczuwania już satysfakcji z przyznanego zadośćuczynienia przez ofiarę wypadku warto zwrócić uwagę, że odpowiedzialność z tytułu naruszenia dóbr osobistych jakim jest w tym wypadku zdrowie ma charakter obiektywny. Praktyka rozpoznawania sporów o naprawienie szkody na osobie pokazuje, że często ubezpieczyciele posługują się dość instrumentalnie każdym argumentem jaki pozwoliły zmniejszyć zakres świadczenia. W przypadkach bowiem kiedy ofiara wypadku żyje i jest w bardzo ciężkim stanie z utratą świadomości, niejednokrotnie można spotkać się wtedy z twierdzeniem, że taki poszkodowany ze względu na stan swojej świadomości nie ma już poczucia krzywdy, przez co to nie on lecz jego rodzina stanie się faktycznym odbiorcą zasądzonego na jego rzecz zadośćuczynienia. Przy takiej jednak argumentacji można by dojść do kuriozalnego wniosku, że im większa szkoda na osobie, tym zakres zadośćuczynienia winien być mniejszy. W stanach zaś krytycznych, kiedy poszkodowany nie ma zachowanej świadomości można by w ogóle nie wypłacać mu zadośćuczynienia, bo według danego ubezpieczyciela taka osoba nie ma zdolności odczuwania krzywdy. Tymczasem, jak już zaznaczono, szkoda niemajątkowa oznacza naruszenie określonego dobra osobistego, w tym wypadku zdrowia, i ma ona w tym znaczeniu charakter obiektywny. Zadośćuczynienie powinno służyć jako wynagrodzenie uszczerbku wynikłego skutek naruszenia tego dobra, chociaż poszkodowany z różnych powodów (np. wiek, stan zdrowia) może nawet nie zdawać sobie sprawy ze swej krzywdy.
Wysokość zatem zadośćuczynienia jakiego mógł zasadnie oczekiwać bezpośrednio poszkodowany wyznacza granice wierzytelności pieniężnej jaka na podstawie art. 445 § 3 k.c. przechodzi na jego spadkobierców. Ubezpieczyciele, choć nie wysławiają tego wprost w sprawach sądowych, jednak w skali makro, chociażby szacując skalę wypłacanych świadczeń przy kształtowaniu wysokości składek ubezpieczeniowych stanowiących przecież źródło ich pokrycia, biorą pod uwagę, że zadośćuczynienie nawet bardzo wysokie wypłacane spadkobiercom na podstawie art. 445 § 3 k.c. ma charakter jednorazowy. Tymczasem gdy ofiara ciężkiego w skutkach wypadku żyje i jest zdana wyłącznie na pomoc osób trzecich i jeśli nie na bardzo specjalistyczne leczenie, to często na intensywną rehabilitację. Wtedy z kolei ubezpieczyciel musi na ogół wypłacać przez wiele lat bardzo wysoką rentę z tytułu zwiększonych potrzeb, a często też świadczenia rentowe oparte na pozostałych przesłankach z art. 444 § 2 k.c.
W okolicznościach rozpoznawanego sporu nie ma też powodów do korygowania zasądzonego zadośćuczynienia ze względu na inny zakres przyczynienia się A. M. (1) do powstania szkody. Pozwany w postępowaniu pierwszoinstancyjnym wnioskował o ustalenie go na poziomie 50%. Przyjęcie jednak przyczynienia A. M. (1) w połowie oznaczałoby w istocie równorzędne potraktowanie kierującego i pieszej, co w tym konkretnym przypadku nie jest właściwe przy badaniu zachowania ogólnych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez oboje. Tym bardziej bezzasadne jest obecne oczekiwanie na obniżenie zadośćuczynienia o jeszcze wyższe, bo 70% przyczynienie.
Dla przypomnienia, zasady te odnoszą się do wszystkich kolizyjnych sytuacji, chodzi między innymi o takie zasady jak zasada ostrożności, zasada ograniczonego zaufania i zasada prędkości bezpiecznej.
Ustawodawca definiuje szczególną ostrożność - jako ostrożność polegającą na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie (art. 2 pkt 22 ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. Prawo o ruchu drogowym - tekst jednolity: Dz.U. z 2005r., Nr 108, poz. 908 ze zm. - dalej prawo o ruchu drogowym).
Przede wszystkim to sprawca wypadku miał obowiązek zachowania „szczególnej” ostrożności już z racji zbliżania się do przejścia dla pieszych. Przepis bowiem art. 26 ust 1 prawa o ruchu drogowym stanowi, że „kierujący pojazdem zbliżając się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić miejsca pieszemu znajdującemu się na przejściu”. Zgodnie z art. 13 ust. 1: Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. Z kolei według art. 13 ust 2: Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu.
Kwestia gdzie konkretnie znajdowała się A. M. (1) była szczególnie dyskusyjna na etapie postępowania karnego, gdzie w istocie reguła rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonego zadecydowała o wyeliminowaniu z opisu czynu przypisanego sprawcy przedmiotowego wypadku, potrącenie pieszej na pasach. W sporze cywilnym z kolei obowiązuje zasada, że wszelkich okoliczności przemawiających za przyczynieniem się poszkodowanego do powstania szkody ma dowodzić pozwany, który chce w tej sytuacji wywieść korzystne dla siebie skutki prawne (art. 362 k.c. w związku z art. 6 k.c.). Sąd Okręgowy oparł się w tym względzie na opinii biegłego M. J. wywołanej rozpoznawanym sporze, który to biegły skłaniał się ku wersji o zaistnieniu wypadku już za przejściem dla pieszych.
Nie ulega wątpliwości, że osoba piesza przechodząca przez jezdnię w miejscu oznaczonym, powinna mieć zapewnione maksymalne bezpieczeństwo. Kierowca zawsze musi się liczyć z możliwością pojawienia się na jezdni osoby pieszej, jest więc zobowiązany zmniejszyć szybkość do granic pozwalających w razie potrzeby na natychmiastowe zatrzymanie pojazdu. Należy przypomnieć że kierowca Ł. miał przed sobą do pokonania kolejno nieodległe od siebie dwa przejścia dla pieszych w S. zlokalizowane przy tym w obrębie skrzyżowania (z drogą nr (...) do Ż. i W.). W związku z tym nie ulega wątpliwości, że jako kierowca miał on obowiązek obserwowania nie tylko jezdni w miejscu kolejnych przejść dla pieszych ale i skrzyżowania, aby upewnić się, czy nikt nie wkracza na jezdnię, a jeżeli wkracza, to natychmiast hamować. Wiemy natomiast, że kierowca do momentu zderzenia z pieszą w ogóle nie podjął manewru hamowania. Tymczasem według biegłego M. J. w przedmiotowym wypadku, z uwagi na rejon skrzyżowania i mijane przejście dla pieszych, czas reakcji kierującego nie powinien przekraczać 1 sekundy. Słusznie przy tym biegły eksponuje w swojej opinii ugruntowaną w orzecznictwie tezę, że na skrzyżowaniach dróg i przejściach dla pieszych wejście pieszego na jezdnię w zasadzie nie może być zaskoczeniem dla kierowcy (k-213). Ponadto, odległość pomiędzy przejściem dla pieszych a miejscem zderzenia z powódką przyjętym przez biegłego M. J. była na tyle niewielka, że kierowca przy należytej obserwacji przejścia a następnie jezdni za nim i obrębu skrzyżowania, miał zasadniczo taką samą możliwość dostrzeżenia A. M. (1), niezależnie od tego czy znajdowała się ona na przejściu dla pieszych, czy poza nim i zachowania tych samych reguł szczególnej ostrożności. Zwłaszcza, że opinia wykluczyła by A. M. (1) poruszała się szybkim krokiem czy wręcz przebiegała przez jezdnię, przeciwnie - analiza uszkodzeń pojazdu Ł. w konfrontacji z miejscami obrażeń pieszej ewidentnie przemawiają za tym, iż poruszała się z prędkością odpowiadającą normalnemu krokowi (k-208).
Z niekwestionowanej w efekcie opinii biegłego M. J. wynika też, że przejście dla pieszych, w okolicach którego doszło do przedmiotowego wypadku, wraz ze znajdującym się za nim skrzyżowaniem było prawidłowo oznakowane znakami poziomymi i pionowymi. Wedle zaś § 47 ust 4 rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. Nr 170, poz. 1393 ze zm.) kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących. Sprawca wypadku z pewnością nie obserwował jezdni należycie przez co znacznie opóźniony był czas jego reagowania na istniejącą tam sytuację i z pewnością nie poruszał się z prędkością bezpieczną, skoro w momencie zderzenia z pieszą była ona nie mniejsza niż 51 km/h. Bezspornie jest tam teren zabudowany, gdzie prędkość administracyjnie dozwolona wynosi 50 km/h a w tym miejscu i czasie na ogół występuje duże natężenie ruchu. Naturalnie nawet zachowanie prędkości administracyjnie dozwolonej nie oznacza, że jest ona prędkością bezpieczną w rozumieniu prawa o ruchu drogowym. W myśl art. 19 ust. 1 prawa o ruchu drogowym, kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków w jakich ruch się odbywa, a w szczególności rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu. Przyjmuje się, że o prędkości bezpiecznej można mówić wtedy, gdy biorąc pod uwagę panujące na drodze warunki drogowe, kierowca porusza się z taką prędkością, która pozwala mu na zatrzymanie pojazdu przed ewentualną przeszkodą. W tym wypadku oznacza to prędkość pozwalającą na zwalnianie lub unieruchomienie pojazdu w odległości limitowanej zasięgiem widoczności i ewentualnością dających się w danej sytuacji przewidzieć przeszkody, takiej właśnie jak pojawienie się pieszego na przejściu przez jezdnię czy skrzyżowaniu. Ponadto, kierowca winien mieć również na uwadze z punktu widzenia zwłaszcza zasady ograniczonego zaufania, że nie każdy pieszy potrafi właściwie oszacować prędkość samochodu a przez to i czas kiedy poruszający się jeszcze w pewnej odległości pojazd zdoła do niego dotrzeć. W ocenie Sądu odwoławczego nie ulega wątpliwości, że kierujący miał możliwość uniknięcia zderzenia z powódką. Z analizy przestrzenno ruchowej przeprowadzonej przez biegłego M. J. oraz z wyliczeń stanowiących załącznik do jego opinii wynika, że sprawca przedmiotowego wypadku przy wskazanych tam parametrach mógłby zatrzymać pojazd przed torem ruchu pieszej, gdyby jechał z prędkością nie większą niż 78,3 km/h (k-220). Niewątpliwie więc A. M. (1) wchodząc na jezdnię bez należytej jej obserwacji, wytworzyła stan zagrożenia przyczyniając się do wypadku ale z pewnością nie w stopniu większym od samego sprawcy tego wypadku, gdyż byłaby to ocena zbyt restrykcyjna a przez to naruszająca przepis art. 362 k.c. W świetle bowiem niewadliwych ustaleń Sądu Okręgowego oraz powyższych rozważań brak jest podstaw do jakiejkolwiek korekty stopnia przyczynienia się przyjętego przez ten Sąd.
Reasumując, w zaskarżonym wyroku zasądzone zostały w trybie art. 445 § 3 k.c. tytułem zadośćuczynienia dla każdego z powodów sumy odpowiednie w rozumieniu art. 445 § 1 k.c., co - jak już wcześniej wskazano - czyni bezzasadnym zarzut naruszenia tego przepisu.
Orzeczenie o kosztach instancji odwoławczej, ograniczających się do zwrotu powodom wynagrodzenia ich pełnomocnika według stawki minimalnej wynoszącej 5.400 zł przy łącznie wskazanej wartości przedmiotu zaskarżenia (tj. 210.000 zł; k-295) uzasadniają przepisy art. 98 § 1 i 3 k.p.c. w związku z art. 391 § 1 k.p.c. oraz § 12 ust 1 pkt 2 w związku z § 6 pkt 7 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (Dz. U. Nr 163, poz. 1349 ze zm.). Przy czym jest to wynagrodzenie należne pro parte, stosownie do wielkości udziału każdego z powodów wynikającego ze spadkobrania po A. M. (1) czyli w przypadku jej matki 2.025 zł (3/8 x 5.400 zł) zaś braci po 1.687,50 zł (5/16 x 5.400 zł ).
Z tych wszystkich względów, mając na uwadze wyżej powoływane przepisy oraz art. 385 k.p.c., Sąd Apelacyjny orzekł jak w sentencji wyroku.