Pełny tekst orzeczenia

Wyrok z dnia 15 listopada 2001 r.
II UKN 627/00
1. Pojęcie "określonej pracy" przy umowach na czas jej wykonania
oznacza zindywidualizowane zadanie robocze mieszczące się w zakresie ro-
dzajowo określonych czynności. Treść zadania roboczego pozostaje przedmio-
tem polecenia pracodawcy, choć jego wykonanie jest nie tylko celem umowy,
ale pełni zarazem funkcję zdarzenia kończącego stosunek pracy, czego pra-
cownik musi być świadomy i wyrazić na to zgodę.
2. Zmiana sędziego sprawozdawcy nie stwarza obowiązku ponownego
przedstawienia sprawozdania z przebiegu sprawy (art. 377 KPC).
Przewodniczący SSN Teresa Romer, Sędziowie SN: Andrzej Kijowski (spra-
wozdawca), Zbigniew Myszka.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu w dniu 15 listopada 2001 r. sprawy z wniosku
Joanny C. przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych-Oddziałowi w K. przy
udziale zainteresowanego Krzysztofa K. o rentę rodzinną z tytułu wypadku przy
pracy, na skutek kasacji wnioskodawczyni od wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie
z dnia 24 maja 2000 r. [...]
z m i e n i ł zaskarżony wyrok i oddalił apelację.
U z a s a d n i e n i e
Sąd Okręgowy-Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Krakowie wyrokiem z
dnia 13 maja 1999 r. [...] zmienił decyzję Zakładu Ubezpieczeń Społecznych-Od-
działu w K. z dnia 28 kwietnia 1998 r. i przyznał Sławomirowi C. od dnia 19 grudnia
1997 r. prawo do renty rodzinnej z tytułu śmierci jego ojca Artura C., poniesionej
wskutek wypadku przy pracy. W motywach tego rozstrzygnięcia Sąd Okręgowy po-
wołał się na poniższe ustalenia faktyczne.
Artur C. w trakcie pracy wykonywanej w dniu 19 grudnia 1997 r. na dachu bu-
dynku przy ul. W. w K. pośliznął się i spadł ponosząc śmierć. Prace remontowe
2
obejmujące montaż stalowych kominów i ław kominiarskich wykonywała przy tym
budynku firma Krzysztofa K.w ramach umowy ze Spółdzielnią Mieszkaniową „K.”
„Prace Budowlane, Wysokościowe i Montaż Kominów”. Z protokołu powypadkowego
sporządzonego w dniu 28 stycznia 1998 r. przez Marka K. i Andrzeja R. - inspekto-
rów BHP i ochrony środowiska „BHP S.” wynika, że bezpośrednią przyczyną wy-
padku było niezachowanie bezpiecznych metod pracy oraz brak właściwego nadzo-
ru, wyrażający się dopuszczeniem do prac wysokościowych osoby nie będącej pra-
cownikiem firmy. Sprawa tego wypadku była też przedmiotem postępowania karne-
go, które w wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza z dnia 4 września 1999
r. [...] doprowadziło do uznania Krzysztofa K. winnym popełnienia występku z art. 220
§ 1 i art.155 w związku z art.11 § 2 KK.
Sąd Okręgowy powołał się na uzasadnienie skazującego wyroku karnego, w
którym ustalono, że Artur C. zaczął pracować wraz z Czesławem G. od dnia 4 listo-
pada 1997 r., lecz po tygodniu „zniknął” na dwa tygodnie, a następnie zgłosił się na 5
- 6 dni, po których znów był nieobecny. Pojawił się w grudniu i pracował przez ty-
dzień do dnia wypadku. Wykonywał wówczas różne prace zarówno wewnątrz budyn-
ku, jak i na dachu. Pracodawca, który o pracy Artura C. był informowany przez Cze-
sława G., nie miał do tego zastrzeżeń. Wynagrodzenie za wykonaną pracę wypłacał
Arturowi C. pracodawca osobiście albo akceptując wypłaty dokonywane przez Cze-
sława G. Sąd karny stanął na stanowisku, że bez znaczenia pozostaje kwestia czy
Artura C. łączył z Krzysztofem K. stosunek pracy, skoro bezsporny jest fakt wykony-
wania na rzecz oskarżonego pracy za wynagrodzeniem.
Poza tym na podstawie własnego postępowania dowodowego Sąd Okręgowy
ustalił, że do pracy na budowie przy ul. W. przywiózł Artura C. osobiście Krzysztof K.
Gdy właściciel firmy był nieobecny, to Artura C. dopuszczał do pracy Czesław G.,
który z zaliczek na zakup materiałów wypłacał mu wynagrodzenie, o czym informo-
wał swego pracodawcę. Co prawda Krzysztof K. chciał zwolnić Artura C. za naduży-
wanie alkoholu, ale na prośbę Czesława G. zgodził się na dalszą pracę. Jeżeli za-
chodziła konieczność wykonywania czynności wymagających obecności dwóch
osób, to do pracy na wysokościach w razie nieobecności Artura C. wzywano świadka
M. Sąd Okręgowy ustalił też, że jeden raz pracowali wspólnie Krzysztof K. oraz Cze-
sław G. i Artur C. Chodziło wtedy o prywatne zlecenie w domu przy ul. K., za którą to
pracę Artur C. otrzymał wynagrodzenie bezpośrednio od Krzysztofa K. Sąd Okręgo-
wy nie dał wiary zeznaniu Krzysztofa K., że Artura C. zatrudnił tylko na jednodniową
3
próbę i nie wiedział o jego dalszej pracy przy ul. W. Przeczą temu zeznania świadka
Czesława G., a także świadka Tomasza G.-D., który Artura C. widział kilka razy w
listopadzie i grudniu 1997 r. pracującego na budowie w różnych porach dnia zarówno
w piwnicach kamienicy, jak też na dachu. Fakt wykonywania pracy w firmie Krzysz-
tofa K. potwierdzili również inni świadkowie, w tym Zofia W. - matka zmarłego, Zbi-
gniew i Sławomir C. - jego brat i syn, Joanna C. - była żona oraz Wacław D. - zna-
jomy.
W oparciu o zebrany materiał dowodowy Sąd pierwszej instancji uznał, że Ar-
tur C. w okresie od dnia 4 listopada do dnia 19 grudnia 1997 r. pracował dorywczo na
przedmiotowej budowie mniej więcej trzy razy po jednym tygodniu. Świadczenie to
pomimo niezachowania pisemnej formy umowy spełniało wszystkie kryteria zobowią-
zania pracowniczego, więc Sąd stwierdził, iż strony pozostawały ze sobą w stosunku
pracy. Wypadek powodujący śmierć Artura C. był zatem wypadkiem przy pracy, co
uzasadniało zmianę decyzji organu rentowego i przyznanie synowi Sławomirowi
prawa do wypadkowej renty rodzinnej.
W uwzględnieniu apelacji wniesionych przez organ rentowy oraz przez zainte-
resowanego Krzysztofa K. Sąd Apelacyjny-Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w
Krakowie wyrokiem z dnia 24 maja 2000 r. [...] zmienił zaskarżone orzeczenie i odda-
lił odwołanie. W uzasadnieniu tego rozstrzygnięcia Sąd Apelacyjny stwierdził, że ze-
brany materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, „by istniała zależność Artu-
ra C. w stosunku do Krzysztofa K. Zmarły nie był mu podporządkowany ani też nie
stosował się do jego dyspozycji czy poleceń, gdyż takowych od niego nie otrzymy-
wał, poza dwoma przypadkami”. Pierwszy przypadek dotyczył pracy na jeden dzień
w domu przy ul. K., a druga sytuacja polegała na dopuszczeniu do konkretnej pracy
trwającej dwa dni i mającej Krzysztofowi K. pozwolić „poznać wartość Artura C. jako
pracownika, od czego uzależniał zawarcie z nim umowy o pracę i zgłoszenie do
ubezpieczalni”. Poza tym Artur C. przychodził kilkakrotnie na budowę i kontaktował
się z pracownikiem Krzysztofa K., to znaczy z Czesławem G., który sam, bez wiedzy
i wcześniejszej zgody pracodawcy dopuszczał go do pracy oraz określał zakres prac,
jakie miał danego dnia wykonywać. Co prawda, „świadczy to o podporządkowaniu
Artura C., ale nie w stosunku do właściciela firmy, lecz do jego pracownika”. Okolicz-
ność, iż Krzysztof K. „nie sprzeciwiał się dorywczej pracy zmarłego, o której informo-
wał go Czesław G. nie może prowadzić do wniosku, że pomiędzy Krzysztofem K. a
4
Arturem C. został nawiązany stosunek pracy. Artur C. zgłaszał się bowiem do Cze-
sława G. na budowę, gdy potrzebował zarobić”.
Przeciw istnieniu stosunku pracy przemawia też brak określenia rodzaju pracy,
miejsca jej wykonywania oraz terminu rozpoczęcia, a ponadto wynagrodzenia za
pracę. Wprawdzie Artur C. otrzymywał wynagrodzenie z zaliczek na zakup materia-
łów, ale o jego wysokości 4 zł na godzinę nie zadecydował Krzysztof K., tylko Cze-
sław G., który sam zarabiał po 5 zł, zaś pośrednia akceptacja właściciela nie świad-
czy - zdaniem Sądu Apelacyjnego - o nawiązaniu i trwaniu stosunku pracy. Zatrud-
nienie Artura C. miało „dorywczy” charakter. Zgłaszanie się do pracy nie wynikało z
konieczności wykonywania konkretnych czynności zleconych przez Krzysztofa K.,
ale z chęci zarobienia pieniędzy, po otrzymaniu których zainteresowany „znikał” na
kolejne dwa tygodnie, by znów pojawić się na budowie, tak jak bezpośrednio przed
śmiercią, gdy chciał zarobić na święta. W krytycznym dniu pracował bez wiedzy i
zgody właściciela, a do pracy dopuścił go z własnej woli Czesław G., który pomimo
konieczności nie chciał pracować na dachu, gdyż był wówczas pod wpływem alko-
holu. „Do wypadku zresztą by nie doszło, gdyby zmarły przy pracy na wysokości
używał znajdującego się na budowie sprzętu zabezpieczającego”.
Sąd Apelacyjny podkreślił, że ustalenia dotyczące istnienia stosunku pracy,
poczynione w uzasadnieniu skazującego wyroku karnego z dnia 4 września 1998 r.,
na który powoływał się Sąd pierwszej instancji, są pozbawione doniosłości. Wyrok
ten został bowiem przez Sąd Okręgowy w Krakowie w dniu 21 stycznia 1999 r.
uchylony, a po ponownym rozpoznaniu sprawy zapadł wobec Krzysztofa K. w dniu
15 października 1999 r. wyrok uniewinniający. Od wyroku tego została jednak wnie-
siona kasacja.
Wyrok Sądu Apelacyjnego zaskarżył kasacją wnioskodawca Sławomir C., za-
rzucając naruszenie art.22 § 1 KP przez przyjęcie , że ojciec nie był pracownikiem
Krzysztofa K. mimo ustalenia, że przed śmiertelnym wypadkiem „regularnie, osobi-
ście i bezpośrednio świadczył na jego rzecz pracę”, a także błędną wykładnię i nie-
prawidłowe zastosowanie art.6 ust.1 w związku z art.26 ust.1 i 2 ustawy z dnia 12
czerwca 1975 r. o świadczeniach z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodo-
wych (jednolity tekst: Dz.U. z 1983 r. Nr 30, poz.144 ze zm.). Skarżący zarzucił po-
nadto naruszenie art.377 KPC polegające na tym, iż na drugim posiedzeniu Sądu
Apelacyjnego nastąpiła zmiana sędziego sprawozdawcy, który po wywołaniu sprawy
i wbrew obowiązkowi nie przedstawił jej przebiegu, co mogło mieć istotny wpływ na
5
treść rozstrzygnięcia. Na tych podstawach skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego
orzeczenia „i wydanie wyroku zgodnego z wnioskiem”, względnie o uchylenie kwe-
stionowanego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi drugiej instancji do ponownego
rozpoznania.
W uzasadnieniu kasacji podniesiono między innymi, że zakres czynności zle-
canych przez Krzysztofa K. był obliczony co najmniej na dwie osoby, przy czym wie-
dział on, że jedną z nich jest Czesław G., a drugą Artur C., skądinąd nie przeszkolo-
ny co do treści przepisów o bezpieczeństwie prac na wysokości, nie mówiąc już o
braku lekarskiego świadectwa zdolności do pracy. Czesław G. nie płacił Arturowi C.
wynagrodzenia ze „swoich” pięciu złotych na godzinę, tylko z pieniędzy Krzysztofa
K., o czym go z racji zamieszkiwania po sąsiedzku codziennie dokładnie informował.
Innymi słowy, Krzysztof K. był odpowiedzialny za działania i zaniechania C.G. jako
swego podwładnego w rozumieniu art.430 KC. Tymczasem Sąd Apelacyjny w za-
skarżonym orzeczeniu próbuje chronić pracodawców zatrudniających pracowników
„na czarno”, co niezależnie od podniesionych podstaw kasacyjnych „narusza zasadę
sprawiedliwości społecznej i równości stosowania prawa wobec jego podmiotów”.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Kasacja zasługuje na uwzględnienie, gdyż ma usprawiedliwione podstawy,
choć to nie oznacza równocześnie, że należy aprobować argumentację wszystkich
zarzutów sformułowanych w ramach tych podstaw. Trafny jest zarzut naruszenia art.
22 § 1 KP przez odmowę jego zastosowania w odniesieniu do ustalonego stanu fak-
tycznego przedmiotowej sprawy. Prawna kwalifikacja tych ustaleń jest skądinąd w
uzasadnieniu zaskarżonego wyroku przedstawiona wysoce niejednoznacznie i może
sugerować tezę o pozostawaniu Artura C. zarówno w niepracowniczym stosunku
zatrudnienia (tak to zrozumiał skarżący, który pisze w kasacji ogólnikowo o ustaleniu
istnienia „innych umów ”, nie dających podstaw dla statusu pracownika), jak też w
stosunku pracy, chociaż - zdaniem Sądu Apelacyjnego - nie tyle z Krzysztofem K., ile
z Czesławem G., który samowolnie dopuszczał zainteresowanego do pracy, wyzna-
czał mu zakres czynności, wydawał stosowne polecenia i ustalał należne wynagro-
dzenie. Tę drugą sytuację można by zresztą oceniać również w kategoriach tzw.
subantrepryzy, a więc instytucji oddania pewnych robót z zakresu działalności zakła-
du pracy (tu: zakładu Krzysztofa K.) w podprzedsiębiorstwo (tu: Czesławowi G.), co
6
w świetle art.8 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 marca 1928 r.
o umowie o pracę robotników (Dz.U. Nr 35, poz.324 ze zm.) rodziło solidarną odpo-
wiedzialność przedsiębiorcy za zobowiązania podprzedsiębiorcy wynikłe z zawartych
przezeń umów o pracę. Mimo wspomnianych sugestii Sąd Apelacyjny w konkluzji
swych rozważań ograniczył się do wypowiedzi, że skoro „osoby te nie łączył
stosunek pracy, to tym samym Artur C. nie był pracownikiem firmy Krzysztofa K., a
konsekwencję tego ustalenia stanowi stwierdzenie, że śmiertelny wypadek (... ) z
dnia 19 grudnia 1997 r. nie jest wypadkiem przy pracy”. Cytowane stanowisko trzeba
rozumieć jako wykluczenie koncepcji stosunku pracy w ogólności, gdyż wtórne zna-
czenie dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy miałoby określenie w nim strony praco-
dawczej.
Z negowaniem istnienia stosunku pracy zgodzić się jednak nie sposób, tym
bardziej że okoliczności sprawy stanowią wręcz modelowy przykład zawierania
umów o pracę na czas wykonania określonej pracy (art. 25 § 1 KP). Stosunek pracy
z takiej umowy w sposób automatyczny, a więc bez potrzeby składania dodatkowych
oświadczeń woli, ustaje z dniem ukończenia pracy , dla której wykonania umowa
była zawarta (art. 30 § 1 pkt 5 KP). Wskazuje to na dwie charakterystyczne i ściśle
ze sobą związane cechy podobnej umowy, tzn. specyficzny sposób oznaczenia
czasu jej trwania, jak też jej szczególny cel, wyrażający się w zobowiązaniu ( i w
konsekwencji - w obowiązku) wykonania określonej pracy. Tymczasem przepis art.
22 § 1 KP każe zakładać, że bez względu na rodzaj umowy w rozumieniu art. 25 § 1
KP pracownik zobowiązuje się na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem wyko-
nywać pracę określoną każdorazowo jedynie co do rodzaju. Założenie to potwierdza
również art.29 § 1 KP, który stanowi, że umowa o pracę powinna wyraźnie określać
swój rodzaj oraz warunki, do których - niezależnie od rodzaju umowy - zalicza mię-
dzy innymi rodzaj pracy , miejsce jej wykonywania i termin rozpoczęcia oraz wyna-
grodzenie odpowiadające rodzajowi pracy. Oznaczenie, i to już w chwili zawierania
umowy, skonkretyzowanej pracy stanowiącej równocześnie termin ustania stosunku
pracy, nie odpowiada jednak typowemu dążeniu stron, zwłaszcza pracownika, aby
łączącą je więź kontynuować przez możliwie długi okres. Dlatego w centralnie kiero-
wanej gospodarce planowej umowę o pracę na czas wykonania określonej pracy
traktowano jako instytucję zupełnie wyjątkową, której stosowanie wymaga uzasad-
nienia w szczególnych okolicznościach danego przypadku, które to nastawienie
bywa siłą inercji przenoszone do gospodarki wolnorynkowej, chociaż w jej ramach,
7
szczególnie przy wysokiej stopie bezrobocia, wspomniany rodzaj umowy może i
powinien być przy wykonywaniu różnych prac sezonowych i dorywczych rozsądną
alternatywą zatrudnienia na podstawie zarobkowych umów prawa cywilnego.
W zakresie zastosowania art.22 § 1 KP trzeba zatem pomieścić również sytu-
ację zaktualizowanej potrzeby jednorazowego wykonania ściśle określonego zada-
nia, czy też zadań roboczych. Dlatego należy przyjąć, że wówczas (np. w razie pilne-
go zamówienia czy wystąpienia awarii) pracownikowi zobowiązującemu się na ogól-
nych zasadach wykonywać pracę określonego rodzaju (np. prace fizyczne przy re-
montach dachów), pracodawca już w fazie zawierania umowy przydziela (poleca)
skonkretyzowane zadanie, czy zadania robocze. Pojęcie „określonej pracy” oznacza
tu więc zindywidualizowane (konkretne) zadanie (zadania) robocze, mieszczące się
w zakresie rodzajowo wskazanych czynności. Innymi słowy, przydział zadania, od-
bywający się zazwyczaj dopiero na etapie realizacji stosunku pracy, zostaje w tym
wypadku przesunięty do fazy porozumiewania się stron, choć „z natury rzeczy” po
uprzednim uzgodnieniu rodzaju pracy. Treść zadania roboczego stanowi przedmiot
polecenia pracodawcy i dlatego nie jest objęta wymaganiem zgodnych oświadczeń
woli . Wykonanie określonej pracy stanowi jednak nie tylko cel umowy, ale pełni za-
razem funkcję zdarzenia kładącego kres powstałemu z niej stosunkowi pracy, której
to funkcji pracownik musi być świadomy i na taki właśnie sposób określenia okresu
swego zatrudnienia wyrazić zgodę.
Trzeba też podkreślić, że również przy jednorazowym wykonaniu konkretnego
zadania (zadań ) w grę wchodzi tylko - jak przy prawnym stosunku pracy w ogólności
- spełnienie wszystkich działań koniecznych do osiągnięcia danego rezultatu pracy,
jednak bez odpowiedzialności pracownika za ten wynik. Dlatego sformułowanie art.
30 § 1 pkt 5 KP należy rozumieć w taki sposób, że ustanie stosunku pracy następuje
z dniem wykonania wszystkich czynności nakierowanych na uzyskania założonego
wyniku pracy, bez względu na faktyczne osiągnięcie owego wyniku, przy czym brak
rezultatu pracy nie może pracownika pozbawić prawa do wynagrodzenia adekwatne-
go do ilości i jakości wydatkowanej pracy.
Z powyższych rozważań wynika, że sporny wypadek z dnia 19 grudnia 1997 r.
zaistniał w trakcie wykonywania zadania (zadań ) objętego ustną umową o pracę na
czas wykonania określonej pracy, zawartą bezpośrednio na budowie pomiędzy Artu-
rem C. i Krzysztofem K. - właścicielem firmy, reprezentowanym przez Czesława G.,
jako jego „prawą rękę”, przy czym darzenie go pełnym zaufaniem usprawiedliwiał w
8
szczególności fakt, że była to kolejna, trzecia umowa stron w okresie od dnia 4 listo-
pada 1997 r. Bez znaczenia dla powstania stosunku pracy jest przy tym kwestia, czy
dwa wcześniejsze zatrudnienia ustały w zgodzie czy też z naruszeniem przepisów
prawa pracy. To samo dotyczy przesłanek zgłoszenia się do pracy. Zarobkowego
motywu działania (potrzeby „zarobienia na święta”) nie sposób zresztą wobec kandy-
data na pracownika czynić - wbrew sugestiom Sądu Apelacyjnego - przedmiotem
jakichkolwiek zarzutów. Dopuszczenie do pracy pomimo braku badań lekarskich i
bez przeszkolenia w zakresie bezpieczeństwa i higieny prac wysokościowych wyklu-
cza też - jak podniesiono w kasacji - możliwość uznania, że wyłączną przyczyną wy-
padku było niestosowanie sprzętu zabezpieczającego przed spadnięciem z dachu,
co zresztą mogłoby w świetle art.8 ust.1 ustawy wypadkowej wpłynąć jedynie na
prawo do świadczeń dla Artura C., ale nie dla członków pozostałej po nim rodziny.
Chybiony jest natomiast zarzut dotyczący art. 377 KPC, którego naruszenie
miało - zdaniem skarżącego - polegać na tym, że zmieniony na drugiej rozprawie w
postępowaniu apelacyjnym sędzia sprawozdawca nie dokonał zwięzłego przedsta-
wienia dotychczasowego stanu sprawy. Co prawda skarżący wyraźnie tego nie
twierdzi, ale z kontekstu jego wypowiedzi wynika pogląd, że każda zmiana sędziego
sprawozdawcy wymaga powtórzenia sprawozdania złożonego przez jego poprzedni-
ka. Podobny zamiar ustawodawcy nie wynika jednak z powołanego przepisu, a jego
stylizacja, nakazująca sędziemu sprawozdawcy uwzględnić w szczególności zarzuty
i wnioski apelacyjne, niedwuznacznie sugeruje jednorazowy charakter sprawozdania.
Za dublowaniem sprawozdania z przebiegu sprawy po zmianie sędziego sprawoz-
dawcy nie przemawiają też jakieś względy aksjologiczne. Jeśli zaś nie doszło do na-
ruszenia art. 377 KPC, to bezprzedmiotowe jest dalsze twierdzenie kasacji na temat
wpływu, jaki mogło to mieć na treść kwestionowanego rozstrzygnięcia.
Z przytoczonych względów Sąd Najwyższy na podstawie art. 393 15
KPC
orzekł jak w sentencji.
========================================