Pełny tekst orzeczenia

WYROK Z DNIA 19 MAJA 2010 R.
SNO 19/10
Przewodniczący: sędzia SN Andrzej Siuchniński.
Sędziowie SN: Stanisław Dąbrowski, Jan Górowski (sprawozdawca).
S ą d N a j w y ż s z y – S ą d D y s c y p l i n a r n y z udziałem sędziego
Sądu Okręgowego – Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego oraz protokolanta po
rozpoznaniu w dniu 19 maja 2010 r. sprawy dyscyplinarnej sędziego Sądu
Rejonowego w związku z odwołaniem obwinionej od wyroku Sądu Apelacyjnego –
Sądu Dyscyplinarnego z dnia 18 stycznia 2010 r., sygn. ASD (...)
u t r z y m a ł w m o c y z a s k a r ż o n y w y r o k .
U z a s a d n i e n i e
Sędzia Sądu Rejonowego w A. została obwiniona o popełnienie przewinienia
dyscyplinarnego z art. 107 § 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów
powszechnych (Dz. U. Nr 98, poz. 1070 ze zm.: dalej: „u.s.p.”), polegającego na tym,
że w okresie od dnia 2 stycznia 2004 r. do dnia 14 października 2006 r., pełniąc
funkcję przewodniczącej Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego rażąco
naruszyła obowiązki służbowe poprzez uporczywe i długotrwałe nękanie i zastraszanie
pracowników sekretariatu i referendarzy sądowych zatrudnionych w kierowanym
przez nią Wydziale, mając na celu ich poniżenie i wywołanie u nich zaniżonej oceny
przydatności zawodowej.
Wyrokiem z dnia 27 października 2008 r. Sąd Apelacyjny – Sąd Dyscyplinarny
uznał obwinioną za winną popełnienia przewinienia służbowego polegającego na tym,
że pełniąc funkcję przewodniczącej Wydziału Ksiąg Wieczystych w Sądzie
Rejonowym w okresie od dnia 2 stycznia 2004 r. do marca 2006 r. w sposób
oczywisty i rażący naruszyła obowiązki służbowe poprzez uporczywe i długotrwałe
nękanie oraz zastraszanie pracowników sekretariatu i referendarzy zatrudnionych w
tamtejszym Wydziale, a zwłaszcza Tomasza S. i Bożeny P., mając na celu ich
poniżenie i wywołanie zaniżonej oceny przydatności zawodowej, dopuszczając się
takim postępowaniem mobbingu w rozumieniu art. 943
§ 2 k.p., co wyczerpuje
znamiona przewinienia służbowego z art. 107 § 1 u.s.p. i za to na podstawie art. 109 §
1 u.s.p. wymierzył jej karę dyscyplinarną upomnienia.
Od tego wyroku odwołania złożyli: obwiniona i jej obrońca, Minister
Sprawiedliwości oraz Krajowa Rada Sądownictwa.
2
Wyrokiem z dnia 18 lutego 2009 r. Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny uchylił
zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Zwrócił uwagę na to, że tylko odwołania obwinionej i jej obrońcy zaskarżały
wyrok w całości, a więc także zawarte w nim orzeczenie o popełnieniu przez
obwinioną przewinienia służbowego, gdyż odwołania Krajowej Rady Sądownictwa i
Ministra Sprawiedliwości, odnosiły się wyłącznie do orzeczonej w zaskarżonym
wyroku kary.
Rozpoznając zarzuty dotyczące przypisania obwinionej popełnienia przypisanego
jej czynu, wobec wszystkich pracowników powierzonego obwinionej Wydziału Ksiąg
Wieczystych oraz zarzuty wskazujące na zasadniczą wadliwość dokonanych w tej
materii ustaleń, w tym sprzeczność pomiędzy faktami, które Sąd pierwszej instancji
uznał za ustalone, a wywnioskowanym z nich mobbingiem, Sąd Najwyższy – Sąd
Dyscyplinarny wskazał, że nie mają racji odwołujący się, kwestionując jego
kompetencję do rozpoznania czynu określonego w art. 943
§ 2 kodeksu pracy, ze
względu na to, iż przedmiotem postępowania dyscyplinarnego nie jest rozpoznanie
roszczeń pracowników przeciwko pracodawcy przewidzianych przepisami prawa
pracy, co istotnie należy do sądu pracy. Przedmiotem bowiem postępowania w
sprawie jest rozpoznanie zarzuconego przez uprawnionego oskarżyciela przewinienia
dyscyplinarnego, dotyczącego bezprawnego czynu (działań i zachowań
mobbingowych), który – jeśli zostałby popełniony – z pewnością podlegałby
kwalifikacji jako naruszenie obowiązków powierzonych sędziemu i uchybienie
godności urzędu (art. 107 § 1 u.s.p.). Podkreślił, że sprawa dyscyplinarna i związana z
nią właściwość sądu dyscyplinarnego jest autonomiczna i nie zależy od tego – jak to
zarzucili skarżący – czy sąd pracy rozpoznał sprawę o mobbing. Wyraźnie wskazał, że
bezpodstawny i oczywiście sprzeczny z celami postępowania dyscyplinarnego jest
pogląd zakładający brak odpowiedzialności za przewinienie służbowe z tego tylko
powodu, że pracownicy nie domagali się ochrony wynikającej z przepisów prawa
pracy.
Sąd Najwyższy podkreślił, że mobbing został zdefiniowany w art. 943
§ 2 k.p.
jako działania lub zachowania dotyczące pracownika lub przeciwko niemu
skierowane, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu
pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej,
powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go
lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników i wyraził pogląd, że zakazane
działania lub zdarzenia mobbingowe, gdyby zostały popełnione przez sędziego,
byłyby aktami bezprawnymi, naruszającymi obowiązki sędziego i stanowiłyby
uchybienie godności urzędu w rozumieniu art. 107 § 1 u.s.p.
Poza tym, zwrócił uwagę na to, że przypisanie obwinionej uporczywego i
długotrwałego nękania i zastraszania pracowników miało na celu, w świetle opisu
3
czynu, poniżenie i wywołanie zaniżonej oceny przydatności zawodowej
pokrzywdzonych. Innymi słowy, oznaczało dążenie z premedytacją przez „uporczywe
i długotrwałe nękanie i zastraszanie” do spowodowania poniżenia i wywołania
zaniżonej oceny przydatności zawodowej pracowników kierowanego przez obwinioną
Wydziału. W rezultacie stwierdził, że Sąd Dyscyplinarny pierwszej instancji, chociaż
powołał się na mobbing zdefiniowany w art. 943
§ 2 k.p., to jednocześnie pominął
zawartą w tym przepisie alternatywną postać działań (zachowań), które nie są
podejmowane „w celu”, ale tylko „powodujące ... poniżenie”.
Sąd Najwyższy podkreślił, że przypisanego obwinionej mobbingu stosowanego z
premedytacją i to obejmującego wszystkich pracowników Wydziału, nie da się – jak to
zasadnie zarzucili odwołujący się: obwiniona i jej obrońca – logicznie wyprowadzić z
ustaleń faktycznych, które zostały przedstawione w uzasadnieniu zaskarżonego
wyroku.
Odnosząc się do ustaleń stwierdził, że założenie z inicjatywy przewodniczącej
dzienniczków dla każdej z pracownic, dla odnotowywania ilości załatwionych spraw,
nałożenie w tym zakresie obowiązków kontrolowania pracowników przez kierownika
sekretariatu, dowiadywanie się przez przewodniczącą czy „norma” została
„wyrobiona”, oraz organizowanie przez przewodniczącą „co pewien czas” spotkań
integracyjnych, na które zapraszani byli pracownicy Wydziału, to przedsięwzięcia nie
adekwatne do sytuacji mobbingowania wszystkich, „mające na celu ich poniżenie i
wywołanie zaniżonej oceny przydatności zawodowej”.
Wskazał też, na niejasne co do znaczenia ustalenia, że pracownicy nie otrzymali
czasu wolnego „za spędzony czas po godzinach pracy” oraz, że „w grudniu 2005 roku
obwiniona zabroniła kierownikowi sekretariatu udzielenia urlopów wypoczynkowych
pracownicom, ponieważ priorytetem było wówczas opanowanie wpływu na koniec
roku”, oceniając, iż nie wiadomo dlaczego tego rodzaju ustalenia miałyby świadczyć o
działaniach i celach mobbingowych obwinionej. Wyraził pogląd, że poważne
wątpliwości budzi obciążanie przewodniczącej wydziału odpowiedzialnością za
niewywiązywanie się przez pracodawcę z obowiązków wobec pracowników w
zakresie wynagradzania za godziny nadliczbowe i w zakresie udzielania należnych
urlopów, zwłaszcza, iż nie było wiadomo, czy chodzi tu o jakieś interwencje
obwinionej w celu pozbawienia urlopów już zaplanowanych i ukrywanie przed
organami pracodawcy wykonywania pracy ponad obowiązującą pracowników normę
czasu pracy.
Poza tym odniósł się do ustaleń dotyczących „stylu” kierowania Wydziałem
przez obwinioną, obejmujących w ocenie Sądu Najwyższego czyny naganne, tj. że
„czasami zwracała się ... w sposób nieuprzejmy do zastępcy kierownika sekretariatu,
że często przynosząc pracownikom akta nie kładła ich na biurku lecz rzucała je na blat
biurka, nazywała pracowników leniami, na których trzeba bata, powiedziała o
4
referendarzu Tomaszu S., że jest głupi oraz, iż „zdarzyło się, że obwiniona przyszła do
pokoju referendarza, wyciągnęła z szafy akta i przeglądała je, i rzucała na podłogę,
następnie kazała referendarzowi zbierać je”. Podniósł, że trudno wyprowadzić z nich
zachowania opisane w przypisanym obwinionej czynie, tj. działań w okresie od dnia 2
stycznia 2004 r. do marca 2006 r., że były uporczywe, długotrwałe, a przede
wszystkim, iż odnosiły się do wszystkich pracowników Wydziału i zostały
podejmowane „w celu ich poniżania i wywołania zaniżonej oceny”.
Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę na ustalenia zaskarżonego wyroku nie
dotyczące bezpośrednio zachowania i działań przewodniczącej wydziału, ale
„atmosfery” i odczuć pracowników Wydziału kierowanego przez obwinioną, tj. przede
wszystkim na stwierdzenia, że po objęciu funkcji przez obwinioną popsuła się
„atmosfera” i odczuli ją wszyscy pozostali pracownicy, negatywnych odczuć
pracowników „chodzących na rozmowy” w sprawie popełnionych przez nich
uchybień, ich obaw przed tymi rozmowami i ich skutków w postaci nawet
przypadków płaczu, oraz sporządzanych przez przewodniczącą notatek składanych do
teczki wydziałowej, traktowanych jako przygotowywane „haki”. Zauważył, że
pomimo pewnej enigmatyczności tych ustaleń być może przynajmniej logicznie
pozostają one w zgodzie z przypisanym obwinionej czynem w zakresie czasowym i
podmiotowym, niemniej stwierdził, iż nie da się z zachowaniem reguł wnioskowania
uwzględniającego doświadczenie życiowe – z powyższych faktów co do atmosfery i
co do złego samopoczucia pracowników – wyprowadzić wniosków, że ustalone
objawy niezadowolenia pracowników muszą koniecznie świadczyć o tym, że byli oni
uporczywie i długotrwale nękani oraz zastraszani z premedytacją, tj. w celu poniżenia
i wywołania zaniżonej oceny przydatności zawodowej.
Podniósł także, że musi budzić poważne zastrzeżenia fakt, że Sąd pierwszej
instancji nie starał się wyjaśnić przyczyn niezadowolenia pracowników, przyjmując
jako założenie, jakoby podlegali oni wykonywanemu z premedytacją mobbingowi.
Podkreślił, że nawet z zawartego w ustaleniach podstawy faktycznej zaskarżonego
wyroku opisu zdarzeń dotyczących Tomasza S. i Bożeny P. nie można wyprowadzić
wniosku o celowym ich poniżaniu, czy wywoływaniu przez obwinioną zaniżonej ich
oceny. Tymczasem w sprawie, tak w opisie przewinienia jak i w czynie obwinionej
przypisanym w zaskarżonym wyroku, nie chodzi o jednostkowe naruszenia zasad
uprzejmości i jednostkowe pogwałcenia wymagań co do odpowiedniego do powagi
urzędu sędziowskiego traktowania podległych pracowników, ale o uporczywe i
długotrwałe mobbingowanie w bardzo niecnym zamiarze.
Wyraził pogląd, że z ustalonych incydentów, niezależnie od ich oceny, nie da się
wyprowadzić wszystkich cech przypisanego obwinionej mobbingu z premedytacją,
zwłaszcza przy dalszym ustaleniu, iż ocena przewodniczącej dotycząca uchybień i
5
poziomu pracy Tomasza S. została potwierdzona wynikami wizytacji i ogólną
negatywną oceną kwalifikacyjną.
W rezultacie przyjął, że wadliwość zaskarżonego wyroku wynikała przede
wszystkim z niewyjaśnienia istotnych, faktycznych aspektów sprawy na skutek
błędów w zakresie oceny zebranego w sprawie materiału.
W tej sytuacji Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny uznał za przedwczesne
rozpoznanie, nie tylko odwołań Krajowej Rady Sądownictwa i Ministra
Sprawiedliwości w zakresie kary, ale także pozostałych zarzutów obwinionej i jej
obrońcy (art. 436 k.p.k.).
Po ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Apelacyjny – Sąd Dyscyplinarny
wyrokiem z dnia 18 stycznia 2010 r. uznał obwinioną – sędziego Sądu Okręgowego za
winną tego, że w okresie od stycznia 2005 r. do marca 2006 r., pełniąc funkcję
przewodniczącej Wydziału Ksiąg Wieczystych rażąco naruszyła obowiązki służbowe
przez uporczywe i długotrwałe nękanie oraz zastraszanie referendarza Tomasza S.,
powodując jego poniżenie i zaniżenie oceny przydatności zawodowej, dopuszczając
się takim postępowaniem mobbingu w rozumieniu art. 943
§ 2 k.p., to jest
przewinienia dyscyplinarnego z art. 107 § 1 u.s.p. i na mocy art. 108 § 2 u.s.p. umorzył
postępowanie w zakresie wymierzenia kary dyscyplinarnej.
Sąd Apelacyjny – Sąd Dyscyplinarny ustalił, że sędzia Sądu Okręgowego objęła
funkcję przewodniczącej Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w A. w dniu
1 marca 2002 r. W tym czasie Wydział miał znaczne zaległości. Prezes Sądu zalecił
jak najszybsze zlikwidowanie zaległości Wydziału. Przewodnicząca wielokrotnie
zwracała się do Prezesa Sądu o zwiększenie obsady administracyjnej Wydziału,
albowiem w jej odczuciu, dotychczasowa obsada nie rokowała prawidłowego
wykonywania bieżącej pracy i likwidowania zaległości. Po objęciu funkcji
przewodniczącej Wydziału przez obwinioną pracownicy sekretariatu odczuli
pogorszenie atmosfery w pracy, a referendarze z momentem przyjęcia do pracy
Tomasza S.
Sposób kierowania Wydziałem przez przewodniczącą odbiegał od stylu pracy
osoby pracującej dotychczas na tym stanowisku. Pracownikom zostały założone
dzienniczki, w których wpisywały sprawy wykonane każdego dnia i nie mogło być ich
mniej niż 15, a przewodnicząca kontrolowała ilość i jakość wykonanej pracy. W
wypadku dostrzeżenia błędu pracownika, był on wzywany do przewodniczącej na
rozmowę, w czasie której obwiniona zwracała mu uwagę na popełnione uchybienie.
Po takim wydarzeniu, kierownik sekretariatu Urszula L. na polecenie obwinionej
przeprowadzała rozmowę dyscyplinującą z pracownikiem i sporządzała notatkę
służbową, umieszczaną w tzw. „teczce wydziałowej”. Pracownicy sekretariatu byli
przekonani, że przewodnicząca zbiera notatki służbowe do teczek wydziałowych, aby
„mieć na nie haka”.
6
Jeżeli w danym dniu pracownice załatwiały mniej niż 15 spraw, kierownik
sekretariatu miała obowiązek poinformować o tym przewodniczącą i podać przyczyny
niewykonania „normy”. Celem tego działania obwinionej było opanowanie wpływu.
Zdarzało się, że aby wykonać nałożone obowiązki pracownice pozostawały po
godzinach, lub częściowo wykonywały je poza miejscem pracy. Przewodnicząca
formalnie zabraniała brać pracę do domu, gdyż – jej zdaniem – nałożone obowiązki
można było wykonać w godzinach pracy.
Do sierpnia 2004 r. zastępcą kierownika sekretariatu była Bożena P. Zdaniem
Bożeny P., ze względu na występujące zaległości nie nadążała z realizacją bieżących
czynności. „Czasami” obwiniona zwracała się do Bożeny P. w sposób nieuprzejmy np.
„Bożena, do mnie”, „bez tłumaczenia, bo mnie drażnisz”. Pewnego dnia w 2004 r.
stwierdziła: „Luiza M. (była kierownik sekretariatu Wydziału II Cywilnego) to było
dno, a na ciebie nie ma określenia”. W czerwcu 2004 r. obwiniona zmieniła Bożenie P.
zakres obowiązków – powierzyła jej dokonywanie projektów wpisów – jednocześnie
pozostawiła ją na stanowisku zastępcy kierownika sekretariatu. Przewodnicząca
poinformowała wówczas Bożenę P., że nie ma uprawnienia do usunięcia jej z
zajmowanego stanowiska, ale jeśli sama nie zrezygnuje z funkcji zastępcy kierownika,
to będzie na niej ciążyła podwójna odpowiedzialność wynikająca z pełnionej funkcji
jak i w zakresie dokonywanych projektów nowych wpisów. Bożena P. zrezygnowała z
zajmowanego stanowiska funkcyjnego. Przedtem obwiniona zapowiedziała Urszuli L.,
że jeśli Bożena P. pozostanie zastępcą kierownika, to wszystkie jej uchybienia będą
obciążały kierownika sekretariatu.
Obwiniona często przynosząc pracownikom akta nie kładła ich na biurku, ale
rzucała je na blat biurka. Kiedy w ciągu dnia obwiniona zauważała brak którejś
pracownicy przy biurku, dzwoniła do kierownika sekretariatu, która miała ustalać,
gdzie dana pracownica się znajduje. Przewodnicząca wyrażała się czasem negatywnie
o pracownikach sekretariatu, nazywała ich leniami, a nawet stwierdziła co usłyszała
Aleksandra K., że „trzeba na nich bata”. O podwładnej Aleksandrze K. wyraziła się do
referendarza słowami” „zobacz, co ta idiotka zrobiła”.
W dniu 1 czerwca 2004 r. pracę w Wydziale Ksiąg Wieczystych na stanowisku
referendarza rozpoczął Tomasz S. Od początku nie radził on sobie z wykonywaniem
powierzonych mu czynności. Obwiniona zwracała mu uwagę na uchybienia ustnie i
na piśmie. W okresie pomiędzy styczniem 2005 r. a marcem 2006 r. ze strony
przewodniczącej dochodziło do zachowań, które poniżały tego referendarza lub
zaniżały ocenę jego przydatności zawodowej. W pokoju referendarzy obwiniona
publiczne powiedziała o Tomaszu S., „że jest głupi”. Referendarz Ewa C.-K. zwróciła
wtedy uwagę przewodniczącej, że nie powinna tak się wypowiadać, tym bardziej w
obecności innych pracowników, na co obwiniona odpowiedziała, że o tym i tak
wszyscy wiedzą. Zdarzyło się, że obwiniona przyszła do pokoju referendarza,
7
wyciągnęła z szafy akta, przeglądnęła je i rzucała na podłogę. Następnie poleciła
referendarzowi je zbierać. Na zarządzenie przewodniczącej, Tomasz S. jako jedyny z
referendarzy nie miał obsługi sekretarskiej – sam musiał dekretować swoje sprawy,
wypisywał wezwania, dokonywał wpisów, co obwiniona tłumaczyła dużo mniejszym
jego obciążeniem.
Obwiniona kontrolowała wszystkie jego sprawy, a uchybienia odnotowywała w
sporządzanych w tym celu notatkach służbowych, które były składane do teczki
wydziałowej. W okresie od września 2004 r. do lutego 2006 r. takich notatek
sporządziła 40, z czego 25 dotyczyło okresu po wizytacji przeprowadzonej przez
wizytatora w miesiącu sierpniu 2005 r. Najczęściej na notatkę referendarz musiał
składać pisemną odpowiedź w wyznaczonym czasie, który wynosił od kilku godzin do
pięciu dni. Z uwagi na dużą ilość popełnionych przez referendarza Tomasza S. błędów
powierzono mu następnie wykonywanie najprostszych czynności referendarskich.
Na prośbę obwinionej praca referendarza została skontrolowana dwukrotnie
przez wizytatora – za każdym razem ocena wypadła negatywnie. W związku z tym
uzyskał on w dniu 10 marca 2006 r. ocenę negatywną za pracę w Wydziale Ksiąg
Wieczystych w okresie od dnia 1 czerwca 2004 r. do 10 marca 2006 r.
W piśmie z dnia 8 marca 2006 r. skierowanym do Komisji Kwalifikacyjnej, która
miała zająć się oceną pracy referendarza Tomasza S., opisał on sytuację i atmosferę
panującą w Wydziale Ksiąg Wieczystych, któremu przewodniczyła skarżąca.
Wskazał, że obwiniona w żaden sposób mu nie pomagała, nie udzielała wskazówek w
pierwszym okresie jego pracy. Obwiniona swoim zachowaniem ośmieszała go,
deprecjonowała jego osobę i wykonywaną pracę. Podkreślał, że cała ta sytuacja
budziła w nim poczucie braku wiary we własne umiejętności, niską samoocenę,
ponadto żył w ciągłym stresie. W pracy nie chciał wchodzić w polemikę z
przewodniczącą, gdyż czuł się zagrożony, obawiając się, że może stracić pracę.
W marcu 2006 r. pracownice sekretariatu i referendarze zatrudnieni w Wydziale
wystąpili do Prezesa Sądu z pismami, w których opisali sytuację panującą w Wydziale
oraz niewłaściwe zachowanie obwinionej w stosunku do nich.
Obwiniona sędzia nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej przewinienia.
W swoich wyjaśnieniach podkreśliła, że stanowisko przewodniczącej Wydziału Ksiąg
Wieczystych w Sądzie Rejonowym w A. objęła w 2002 r. W Wydziale była bardzo
duża zaległość w załatwianiu spraw, w związku z czym otrzymała polecenie
zlikwidowania tej zaległości. Pomimo, że wpływ spraw do Wydziału zwiększył się w
porównaniu z poprzednim okresem, ilość pracowników nie uległa zmianie  byli oni
więc bardzo obciążeni pracą. Fakt ten obwiniona zgłaszała Prezesowi Sądu, prosząc
bezskutecznie o zwiększenie stanu osobowego sekretariatu Wydziału. Obwiniona
podkreśliła, że w jej ocenie relacje między nią a pracownikami były dobre – doceniała
ich pracę i zachęcała do dokształcania się. Wskazała, że sytuacja pogorszyła się w
8
2005 r., kiedy na wniosek kierownika sekretariatu o wzmocnienie obsady
pracowniczej, otrzymała od Prezesa Sądu odpowiedź negatywną. Od tego czasu dało
się zauważyć, że pracownice w sekretariacie stały się przygnębione, straciły bowiem
perspektywę na zmniejszenie ilości pracy.
Jeżeli chodzi o referendarza Tomasza S., to obwiniona wskazała, że wszyscy
mieli świadomość, że miał problemy z wykonywaniem powierzonej pracy, gdyż nie
był do niej dostatecznie merytorycznie przygotowany. Wyjaśniła, że wydawała mu
stosowne zarządzenia na piśmie, ponieważ przeprowadzane wcześniej rozmowy nie
dały żadnego rezultatu, ani żadnej poprawy wyników jego pracy. Zaprzeczyła, że
kiedykolwiek była w stosunku do niego, jak i do pozostałych pracowników, złośliwa,
że ich wyśmiewała, wyzywała, krytykowała publicznie, groziła zwolnieniem z pracy.
Nigdy nie widziała, aby pracownik płakał po rozmowie z nią. Przyznała, że razem z
kierownikiem sekretariatu poprosiły Bożenę P. o ustąpienie ze stanowiska zastępcy
kierownika.
Wyjaśniła też, że nigdy nie rzucała aktami, natomiast zdarzyło się raz, że sterta
akt złożona na biurku zsunęła się na podłogę i wtedy poprosiła referendarza Tomasza
S., aby je pozbierał.
Sąd Apelacyjny dał po części wiarę wyjaśnieniom obwinionej, tj.: że sytuacja w
Wydziale po objęciu przez nią funkcji była trudna i nerwowa, zwłaszcza że po
przeprowadzonych wcześniej wizytacjach zostały zakreślone terminy do załatwienia
tzw. „spraw starych”, że jej zastrzeżenia co do wykonywania obowiązków
pracowniczych były przyczyną podjęcia przez Bożenę P. decyzji o rezygnacji z funkcji
zastępcy kierownika sekretariatu, że nie było jej wiadome aby pracownice w wyniku
przeprowadzonych z nimi rozmów dyscyplinujących płakały, że starała się o
dodatkową obsadę kadrową, zwracając uwagę na przemęczenie pracowników, że nie
krzyczała na pracowników, że stawiała im wyższe wymagania z uwagi na zastane
zaległości i zarządzenia powizytacyjne, że dokumentowała wydawane przez siebie
zarządzenia i prowadzone rozmowy dyscyplinujące, spisując notatki i umieszczając je
w teczce wydziałowej, że nie rzucała celowo aktami na biurka pracowników
sekretariatu oraz, że te jej działania nakierowane były na zlikwidowanie zaległości i
opanowanie wpływu.
Sąd Apelacyjny nie dał natomiast wiary skarżącej , że nigdy nie zdarzyło się aby
używała obraźliwych wyrażeń w stosunku do Tomasza S. i innych pracowników, że
nie zrzucała akt z biurka Tomasza S., gdyż te samoistnie zsunęły się na podłogę, że
zawsze pomagała w pracy temu referendarzowi, oraz że nie wyznaczyła pracownikom
tzw. pensum, podkreślając, że wszystkie incydenty niewłaściwego zachowania się
obwinionej zostały wielokrotnie potwierdzone przez składających zeznania
pracowników. Zauważył, że fakt istnienia nerwowej i stresującej atmosfery w
Wydziale potwierdzili zarówno zeznający pracownicy, jak i obwiniona, choć
9
upatrywali istnienia tego stanu rzeczy oczywiście w różnych przyczynach. Dając wiarę
w tej części zeznaniom pracowników odwołał się do zeznań świadka Aleksandry K.
(k. 108, 422), która stwierdziła, że czuła strach przed przewodniczącą i było to
spowodowane tym, że kiedy się pomyliła z wpisem w księdze wieczystej, to wtedy
przewodnicząca powiedziała jej, że za taką pomyłkę może jej grozić dyscyplinarne
zwolnienie i która przyczynę zdarzających się błędów upatrywała w „ogromie pracy”.
Za tym, że działania obwinionej pozostawały w bezpośrednim związku
przyczynowym z występującą stresującą w pracy atmosferą wskazał także zeznania
świadków Ewy C.-K. i Aleksandry S., które występujący stan wiązały z pracą w
Wydziale Tomasza S. Podkreślił, że obraźliwą wypowiedź wobec Bożeny P. słyszała
nie tylko bezpośrednio zainteresowana, ale i kierownik sekretariatu Urszula L. oraz, że
słowa uwłaczające godności Tomasza S., „że jest głupi” zostały potwierdzone przez
kilku pracowników. Dając wiarę referendarzowi co do zrzucenia przez obwinioną jego
akt na podłogę i następnie wydania mu polecenia ich zebrania, odwołał się także do
zeznań naocznego świadka Joanny K., która odebrała to wydarzenie jako upokorzenie
referendarza, oraz na okoliczność, iż to zdarzenie odbiło się szerokim echem wśród
pracowników Wydziału, którzy ten fakt uznali za czyn poniżający referendarza.
Oceniając znajdujące się w teczce wydziałowej notatki zwrócił uwagę na to, że
sporadyczne dotyczyły innych pracowników (2 Aleksandry K., 2 Bożeny P., 1
kierownika sekretariatu Urszuli L.), zaś pozostałe 40 odnosiło się do referendarza
Tomasza S. Zauważył, że o ile w pierwszych notatkach znajdują się informacje o
dostrzeżonych błędach z ich opisem i zarządzeniem ich usunięcia, to notatki
sporządzone – poczynając od dnia 8 grudnia 2004 zawierają informacje o
stwierdzonych uchybieniach z żądaniem oświadczenia się adresata na wskazane braki
w terminach od kilku godzin do kilku dni, czy zarządzenia podjęcia bezzwłocznych
czynności we wskazanych w notatce aktach. Wskazując, że po negatywnych wynikach
wizytacji od dnia 30 sierpnia do marca 2006 r., a więc przez 6 miesięcy
przewodnicząca udzieliła referendarzowi 25 wytyków, podkreślił, że w nich zakreślała
terminy wykonania wydanych zarządzeń i sporządzenia oświadczeń w ciągu 1 dnia, 2
dni, 3 dni czy też sporządzenie informacji do godz. 1300
(notatka z dnia 29 grudnia
2005 r.). Według oceny Sądu Apelacyjnego omówione notatki nie potwierdzają
udzielania referendarzowi merytorycznej pomocy.
Podkreślając, że przyjęty do pracy w Wydziale Tomasz S. popełniał błędy, o
których sygnalizowali przewodniczącej inni referendarze, wyraźnie jednak odwołał się
do okoliczności wynikającej z ich zeznań, tj. do tego, że gdy szedł do przewodniczącej
po pomoc, to najczęściej był wypraszany z gabinetu. Stwierdził, że z czasem
referendarz zaczął się zmieniać, zamykać w sobie i pozostali referendarze utracili z
nim kontakt.
10
Na podstawie dokonanych ustaleń Sąd Apelacyjny – Sąd Dyscyplinarny uznał,
że zachowanie obwinionej w stosunku do pracowników Wydziału Ksiąg Wieczystych
nie spełnia ustawowych przesłanek mobbingu określonych w art. 943
§ 2 k.p., z
wyjątkiem jej czynów w stosunku do referendarza Tomasza S. Zauważył, że
niewłaściwy sposób traktowania tego pracownika przez obwinioną został dostrzeżony
przez innych pracowników Wydziału, wywołał ich sprzeciw i był uznawany za
szykanę. Podniósł, że nie ma znaczenia i nie usprawiedliwia niewłaściwego
traktowania przez obwinioną tego referendarza, ilość popełnionych przez niego
błędów merytorycznych, czy też jego cechy osobiste, w tym skrytość i trudności w
komunikowaniu się z innymi. Podkreślając, że referendarz bał się notatek, gdyż
uważał, że przewodnicząca czyni to dlatego, aby go zwolnić, stwierdził, że im więcej
przewodnicząca sporządzała notatek tym więcej popełniał błędów. Zauważył, że
pierwsza „notatka” o uchybieniach pojawiła się po dwóch miesiącach od podjęcia
pracy przez referendarza i o ile pierwsze cztery (sporządzone do grudnia 2004 r.)
zawierają opis błędów i wskazują sposób ich usunięcia, to już dalsze mają nieco inną
treść – żądania złożenia oświadczeń, nawet w tym samym dniu, na następny dzień lub
w odstępie kilkudniowym. Według Sądu Apelacyjnego swym zachowaniem wobec
referendarza obwiniona w sposób oczywisty i rażący naruszyła swoje obowiązki
służbowe. Stwierdził, że wbrew twierdzeniom obwinionej nie sposób ocenić jej
działań wobec Tomasza S. w postaci wyrażonej w notatkach jako nie nękających, lecz
niosących merytoryczną pomoc. Jako formę mobbingu uznał także naganny sposób
kontroli referendarza (bieganie z aktami, zakazanie udzielania mu pomocy, poniżanie).
Od tego wyroku Sądu Apelacyjnego – Sądu Dyscyplinarnego z dnia 18 stycznia
2010 r., odwołanie złożyła tylko obwiniona, zarzucając:
1. obrazę przepisów prawa materialnego:
- art. 943
§ 2 k.p. przez przyjęcie, że obwiniona dopuściła się w okresie od
stycznia 2005 r. do marca 2006 r. mobbingu przez to, iż pełniąc funkcję
przewodniczącej Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w A.
rażąco naruszyła obowiązki służbowe poprzez uporczywe i długotrwałe
nękanie i zastraszanie referendarza Tomasza S., powodując jego poniżanie i
zaniżanie oceny przydatności zawodowej;
- art. 107 § 1 u.s.p. przez uznanie obwinionej za winną popełnienia
przewinienia służbowego polegającego na tym, że w sposób rażący naruszyła
obowiązki służbowe;
- paragrafu 8 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 25
października 2002 r. w sprawie trybu sprawowania nadzoru nad działalnością
administracyjną sądów (Dz. U. Nr 187, poz. 1564 ze zm.) przez uznanie
wykonywania wymaganych prawem zadań przez obwinioną jako
przewodniczącego wydziału za działania mobbingowe;
11
2. obrazę przepisów prawa procesowego, mającą istotny wpływ na wynik
postępowania:
- art. 442 § 3 k.p.k. przez nieuwzględnienie przez Sąd orzekający zapatrywań
prawnych i wskazań Sądu Najwyższego co do dalszego postępowania;
- art. 5 k.p.k. i art. 397 § 4 k.p.k. przez niestosowanie zasady domniemania
niewinności zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i sądowym
oraz rozstrzyganie wątpliwości w sprawie na niekorzyść obwinionej;
- art. 7 k.p.k. przez nieuwzględnienie przeprowadzonych dowodów;
- art. 366 k.p.k. przez niewyjaśnienie wszystkich istotnych okoliczności
sprawy;
- art. 391 § 1 k.p.k. przez odczytanie protokołów zeznań świadków składanych
w postępowaniu przygotowawczym i niewyjaśnienie rozbieżności w
zeznaniach;
- art. 167 k.p.k. przez bezzasadne oddalenie wniosków dowodowych,
nieprzeprowadzenie w części postępowania dowodowego w zakresie
dowodów dopuszczonych przez sąd, a wnioskowanych przez obwinioną
bądź jej obrońcę i nierozpoznanie części wniosków dowodowych
wnioskowanych przez obwinioną bądź jej obrońcę;
- art. 148 § 2 k.p.k. przez wybiórcze protokołowanie zeznań świadków,
zmianę treści ich wypowiedzi w sposób istotny zmieniający ich sens,
usuwanie z protokołu części zeznań świadków podyktowanych na żądanie
obrońcy obwinionej, protokołowanie przebiegu czynności w sposób
niezgodny z ich treścią, umieszczanie w protokole twierdzeń członków
składu orzekającego jako zeznań świadków przez skład orzekający w
sprawie;
- art. 153 § 1 k.p.k. przez odmowy sprostowania protokołów rozprawy
pomimo istotnych rozbieżności ich treści z przebiegiem posiedzeń;
- art. 171 § 4 k.p.k. i art. 370 § 4 k.p.k. przez zadawanie pytań świadkom przez
członków składu orzekającego sugerujących odpowiedzi.
W odwołaniu zaakcentowano w pierwszej kolejności błędy w ustaleniach
faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia polegające na przyjęciu, wbrew
przeprowadzonemu postępowaniu dowodowemu, że obwiniona rażąco naruszyła
obowiązki służbowe poprzez uporczywe i długotrwałe nękanie i zastraszanie
referendarza Tomasza S., powodując jego poniżenie i zaniżenie oceny przydatności
zawodowej. Błędna ocena materiału dowodowego bądź jej brak w stosunku do części
dowodów, oraz błędy w ustaleniach faktycznych polegały – zdaniem skarżącej – na
ustaleniu, że obwiniona dopuściła się niewłaściwych wypowiedzi w stosunku do
części pracowników, co Sąd Apelacyjny ocenił jako naganne, godzące w ich dobra
osobiste.
12
W związku z powyższymi zarzutami obwiniona wniosła o:
- zmianę zaskarżonego wyroku w całości i wydanie wyroku uniewinniającego
od przedstawionych zarzutów;
- a „z ostrożności procesowej” o uchylenie zaskarżonego wyroku Sądu
Apelacyjnego – Sądu Dyscyplinarnego i przekazanie sprawy do ponownego
rozpoznania Sądowi pierwszej instancji wraz z orzeczeniem o kosztach
sądowych.
Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny zważył, co następuje:
Sąd, któremu sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania, związany
jest tylko zapatrywaniami prawnymi oraz wskazaniami sądu odwoławczego co do
dalszego postępowania, w tym zaleceniami co do zakresu uzupełnienia materiału
dowodowego, sprawdzenia i wyjaśnienia nasuwających się wątpliwości lub choćby
ponownego rozważenia już ustalonych okoliczności, które mogą mieć wpływ na treść
wyroku. Inne wskazania, w szczególności co do oceny poszczególnych dowodów nie
są wiążące dla sądu ponownie rozpoznającego sprawę (por np. wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 13 lipca 1979 r., IV Kr 136/79 (OSNKW 1979, nr 11, poz. 122).
Trzeba więc przypomnieć, że w poprzednim wyroku z dnia 19 lutego 2009 r. Sąd
Najwyższy w sposób wiążący wyraził pogląd o dwóch możliwych postaciach
mobbingu – kwalifikowanej na skutek działania sprawcy z premedytacją oraz
„zwykłej”, gdy uporczywe i długotrwałe nękanie lub zastraszanie pracownika
wywołuje u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej lub powoduje jego
poniżenie bądź ośmieszenie, izolowanie go, lub wyeliminowanie z zespołu
współpracowników. Opis przypisanego obwinionej przewinienia przesądza o tym, że
Sąd Apelacyjny ocenił, że skarżąca dopuściła się mobbingu w niekwalifikowanej
postaci i tylko w stosunku do jednego pracownika, w krótszym od zarzuconego
okresie.
Sąd Najwyższy, w wyroku uchylającym nie wykluczył popełnienia tego
przewinienia przez skarżącą, ani też nie zalecił uzupełnienia materiału dowodowego.
Wskazał natomiast na konieczność skonfrontowania materiału dowodowego w postaci
osobowych źródeł dowodowych ze zgromadzonymi dowodami z dokumentów, tj.
przede wszystkim z notatkami przechowywanymi w książce wydziałowej, celem
wyjaśnienia przyczyn złej atmosfery i niezadowolenia pracowników w Wydziale
kierowanym przez skarżącą. Skoro w zaskarżonym wyroku Sąd Apelacyjny dokonał
omówienia tych notatek, a ewentualne uwagi sądu drugiej instancji co do ich oceny,
jak i oceny dowodów z zeznań świadków nie są wiążące, to tym samym chybiony był
zarzut obrazy art. 442 § 3 k.p.k.
Zarzut obrazy art. 5 k.p.k. w zw. z art. 397 § 4 k.p.k. w zasadzie nie został
uzasadniony z wyjątkiem tego, że skarżąca odwołała się w nim do oświadczenia
13
świadka Ewy C.-K. z dnia 25 sierpnia 2005 r. Wniosek ten został zgłoszony na
okoliczność rzeczywistej postawy referendarza Tomasza S. Tymczasem, pomijając, że
zeznań świadków nie powinno się zastępować treścią pism czy zapisków, wskazany
dokument został „rozszyfrowany” przez skarżącą w treści jej pisma złożonego na
rozprawie w dniu 17 października 2008 r. (k. 197). Wynika z niego, że oświadczająca
miała wtedy wysoce utrudniony z nim kontakt, podobnie jak kierownik sekretariatu, że
wielokrotnie zdarzało się, iż referendarz nie odpowiadał jej na pytania, że gdy zwracał
się do niej z pytaniami natury merytorycznej starała się mu pomóc, nie mniej nie
zawsze z tego korzystał, że nie odpowiadał na „dzień dobry” w razie wejścia do jego
pokoju. Oświadczenie to zatem nie pozostaje w sprzeczności z ustaleniami Sądu
Apelacyjnego. Takie zachowanie referendarza nie wskazuje na jego przyczyny, a
skoro została „ustalona” jego treść, to brak podstawy do przyjęcia, że stanowiło, ze
względu na nieprzedłożenie przez Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego Sądowi
Apelacyjnemu jego oryginału, czy nie wywołującej trudności w odczytaniu kopii,
wątpliwość, która powinna być rozstrzygnięta na korzyść obwinionej. Poza tym,
pomijając fakt, że czytelna kopia została przedłożona Sądowi Najwyższemu – zasada
in dubio pro reo ma zastosowanie tylko wtedy, gdy pozostają niewyjaśnione
okoliczności, gdy tymczasem Sąd Apelacyjny na podstawie przeprowadzonych
dowodów ustalił, jakie było zachowanie referendarza w stosunku do innych
pracowników Wydziału.
Nietrafny okazał się zarzut naruszenia art. 391 § 1 k.p.k. Na rozprawie w dniu 17
października 2008 r. świadek Joanna K. (k. 205) zeznała, że „przewodnicząca
zawołała mnie gdzie pracował referendarz Tomasz S. i tam kazała mi spisywać
sprawy, które były mu przedłożone, odnotowywać daty przedłożenia akt. Potem
zaczęła mu zrzucać księgi na podłogę. Ja nie wiem dlaczego przewodnicząca
zachowała się tak, ja byłam w szoku i to była najgorsza sytuacja w moim życiu. (...).
Wychodząc, kazała je Tomaszowi S. pozbierać”. Wbrew więc stanowisku skarżącej,
brak jest istotnej różnicy pomiędzy tym zeznaniem a jej zeznaniem dotyczącym tego
zdarzenia, złożonym w dniu 9 listopada 2009 r., choć trzeba zauważyć, że we
wcześniejszych zeznaniach opis tego wydarzenia był bardziej szczegółowy, gdyż
świadek pamiętał, iż referendarz Tomasz S. nie reagował na zrzucanie akt i stał
spokojnie.
W zeznaniu z dnia 24 czerwca 2006 r. świadek Tomasz S. wprawdzie zeznał, że
jego relacje z przewodniczącą były poprawne, jednocześnie jednak dodając, że
niepozytywnie oddziaływały na niego stosowane przez przełożoną formy kontroli. W
zeznaniach tych potwierdził incydent o zrzuceniu akt na podłogę w obecności
pracownika sekretariatu. Gdy natomiast w zeznaniach składanych w dniu 2 września
2009 r. pojawiła się rozbieżność, gdyż zeznał, że zdarzeń dotyczących rzucania jego
akt było kilka, zostały na podstawie art. 391 § 1 k.p.k. ujawnione wcześniejsze
14
zeznania, po czym świadek wyjaśnił różnice (tj. że już dokładnie nie pamiętał) i
podtrzymał zeznania wcześniejsze.
W reakcji na ostatnie zeznania tego świadka (k. 381), obwiniona wyjaśniła
wtedy: „Nie wiedziałam, że pan Tomasz S. tak przeżywa pracę. Uważam, że żaden
pracownik wykonujący jakąkolwiek pracę nie powinien mieć takich przeżyć... . Jeśli
chodzi o mnie, to moje zachowanie mogło mieć jakiś wpływ o tyle, że osoba która ma
tyle wytyków na pewno się denerwuje.”
Akta Ministerstwa Sprawiedliwości DK (...) i akta osobowe obwinionej
stanowiły już część materiału dowodowego w toku rozpoznawania sprawy po raz
pierwszy i zostały przedstawione Sądowi Najwyższemu wraz z odwołaniami od
wyroku z dnia 27 października 2008 r. Sąd drugiej instancji, uchylając wyrok i
przekazując sprawę do ponownego rozpoznania, skoro nie odniósł się wprost do tych
dowodów, to nie miały one bezpośredniego wpływu na wynik sprawy (por. art. 442 §
2 k.p.k.). Rozpoznając sprawę po raz wtóry, Sąd Apelacyjny na rozprawie w dniu 14
grudnia 2009 r. dowód z tych akt przeprowadził. Skarżąca nie wskazała, jakie
dokumenty w nich zawarte mogłyby mieć znaczenie dla odmiennej od dokonanej
przez Sąd pierwszej instancji oceny dowodów, a odpisy dokumentów z tych akt
zostały przedłożone przez obwinioną na rozprawie w dniu 17 października 2008 r. (k.
203) i jako załączniki do poprzedniego odwołania obwinionej (k. 279). W tym stanie
rzeczy brak podstawy do przyjęcia, że Sąd Apelacyjny nie kształtował swego
przekonania na podstawie kompletnego materiału dowodowego, zgromadzonego w
sprawie i przez nieodniesienie się wprost w uzasadnieniu do tych akt, w sposób istotny
naruszył art. 7 k.p.k.
Swoboda oceny i mocy dowodów, zgodnie z zasadą bezpośredniości jest
atrybutem sądu pierwszej instancji i w ramach kontroli instancyjnej sąd odwoławczy
może ją zakwestionować tylko wtedy, gdy jest niezgodna z zasadami wiedzy,
doświadczenia życiowego i zasadami logicznego rozumowania. Kontrola instancyjna
pozwala przyjąć, że Sąd pierwszej instancji nie naruszył tych kryteriów zasady
swobodnej oceny dowodów. Z zeznania świadka Ewy C.-K., że „przewodnicząca
wprowadziła teczkę nadzoru Wydziału, nigdy wcześniej z taką teczką się nie
zetknęłam i tam były gromadzone wszystkie notatki” nie wynika, że za poprzedniego
przewodniczącego żadnej teczki nie było, a przede wszystkim, iż teczka „pism II inf.”
w czasie pełnienia funkcji przez poprzedniego przewodniczącego zawierała jego
podobnej treści notatki dotyczące nadzoru Wydziału. Z pewnej niespójności w
zeznaniach tego świadka w kwestii notatek służbowych, nie można wywieść wniosku
o istnieniu podstawy do uznania tych zeznań za niewiarygodne, zwłaszcza co do
przypadków nieetycznego, obraźliwego i naruszającego godność zachowania
obwinionej w odniesieniu do referendarza Tomasza S., które Sąd Najwyższy już w
uzasadnieniu poprzedniego wyroku określił jako ustalenia dotyczące „stylu kierowania
15
wydziałem przez obwinioną”, stanowiące fakty naganne, i „których taka ocena nie
budzi sprzeciwu”. Wbrew też zarzutowi skarżącej, Sąd Apelacyjny ustalił, że ze strony
obwinionej dochodziło do tych zachowań, poniżających referendarza, bądź
zaniżających jego przydatność zawodową pomiędzy styczniem 2005 r. a marcem 2006
r.
Obwiniona wielokrotnie w sprawie składała wyjaśnienia, a zatem mając na
uwadze unormowanie zawarte w art. 174 k.p.k. brak było podstaw do uwzględnienia
wniosku skarżącej „odczytania jej pisemnych wyjaśnień”. Wbrew zarzutowi skarżącej
trafne jest ustalenie Sądu Apelacyjnego, że w razie błędu popełnionego przez
pracownika notatkę umieszczaną w teczce wydziałowej sporządzał kierownik
sekretariatu (por. np. notatki: k. 312, 317, 320, 328, 340 i k. 342 księgi wydziałowej).
Odmienny tryb postępowania dotyczył referendarzy, co także wynika z ustaleń, gdyż
w tym przypadku „wytyki” sporządzała obwiniona.
Z zeznań świadka Agnieszki T. nie można wywieść wniosku jakoby w
oświadczeniu pracowników i referendarzy z marca 2006 r. zostały ujawnione
nieprawdziwe fakty, a nawet gdyby inspiracją tego wystąpienia było przejście
referendarza Tomasza S. do pracy w innym Wydziale i obawa przed wzrostem
obciążenia, to taki motyw nie stanowi podstawy do zdyskredytowania zeznań
świadków. Dodać trzeba, że świadek ten także w dniu 9 listopada 2009 r. potwierdził
swe poprzednie zeznania obciążające obwinioną, między innymi podkreślając, że
przewodnicząca w czasie narad wydziałowych dziękowała pracownikom za pracę
mówiąc, że jest dumna, iż pracuje z takim składem, by w innym czasie stwierdzić „że i
tak nic nie robimy”.
Zeznania świadków: Marty M.-P., Sebastiana S., Tomasza P., Justyny M.,
Magdaleny B.-H. i Jadwigi W., za zgodą stron ujawnione na rozprawie w toku
ponownego rozpoznania sprawy, tj. osób które poza jednym wyjątkiem w Wydziale
nie pracowały, a więc nie mogły mieć pełnego obrazu relacji pomiędzy obwinioną i
podległymi jej pracownikami nie stanowiły podstawy do zdyskredytowania zeznań
świadków, którym Sąd dał wiarę.
Przedmiotem dowodu są fakty istotne dla rozstrzygnięcia sprawy i z tego
względu bezzasadny był wniosek o przesłuchanie w charakterze świadka Wiceprezesa
Sądu Rejonowego w A. na okoliczność „obecnego zachowania referendarza Tomasza
S.” Nie stanowił także przedmiotu postępowania konflikt pomiędzy obwinioną a
kierownictwem Sądu, tj. nie było przedmiotem badania w sprawie czy „władze
sądowe nękały i zastraszały obwinioną” (przez incydent z pobieraniem opłat od
wniosku o wpis do księgi wieczystej wzmianki o wszczęciu egzekucji z nieruchomości
i pominięcie obwinionej jeśli chodzi o udział w szkoleniu), której praca została dobrze
oceniona w trybie nadzoru przez wizytatora i Ministerstwo Sprawiedliwości. Z tego
też względu nie stanowiło istotnego uchybienia procesowego pominięcie dowodu z
16
przesłuchania ówczesnego prezesa Sądu Okręgowego w B., czy też z dokumentów
statystycznych obciążenia Wydziału i jego obsady administracyjnej, zwłaszcza, że
bezsporne w sprawie było, iż obciążenie jednostki kierowanej przez obwinioną było
duże, i w związku z tym obwiniona występowała wielokrotnie, choć bezskutecznie, o
wzmocnienie kadrowe Wydziału. Sąd Najwyższy już w poprzednim wyroku, jako
wątek nieistotny dla sprawy, uznał kwestię „udzielania pracownikom sekretariatu
urlopów” i obecnie jest to pogląd tym bardziej aktualny, skoro obwinionej został
przypisany tylko czyn odnoszący się do referendarza.
Rozpoznając sprawę po raz wtóry, Sąd Apelacyjny ponownie prowadził
postępowanie dowodowe. Dotyczy to zarówno złożenia wyjaśnień przez obwinioną
jak i innych dowodów, a zwłaszcza przesłuchania świadków. Dlatego też,
prowadzenie dowodu z nagrań protokołów rozpraw, jakie się odbyły z udziałem
składu orzekającego w sprawie po raz pierwszy nie stanowiło uchybienia, które mogło
wywrzeć istotny wpływ na wynik sprawy.
W świetle powyższych uwag, nietrafne okazały się zarzuty obrazy art. 366 § 1
k.p.k. i art. 167 k.p.k.
Zarzuty wybiórczego protokołowania zeznań świadków, zmiany treści ich
wypowiedzi, usuwania z protokołu części zeznań świadków podyktowanych na
żądanie obrońcy obwinionej, protokołowanie przebiegu czynności w sposób
niezgodny z ich treścią, umieszczanie w protokole twierdzeń członków składu
orzekającego jako zeznań świadków (art. 148 § 2 k.p.k.), odmowy sprostowania
protokołów posiedzeń (art. 153 § 1 k.p.k.), czy zadawania przez skład orzekający
pytań sugerujących świadkom odpowiedzi (art. 171 § 4 k.p.k. i art. 370 § 4 k.p.k.),
także odnosiły się do Sądu Apelacyjnego rozpoznającego sprawę po raz pierwszy, a
nie do postępowania zakończonego obecnie zaskarżonym wyrokiem. Już z tego
względu brak podstaw do przyjęcia, że mogły one wywrzeć wpływ na wynik sprawy.
Skoro więc nietrafne okazały się zarzuty procesowe, to należało przyjąć, że
podstawa faktyczna zaskarżonego wyroku nie budzi zastrzeżeń i w konsekwencji
rozważyć zasadność zarzutów naruszenia prawa materialnego.
Na wstępie trzeba zauważyć, że odpowiedzialność dyscyplinarna może być
związana z czynami, które nie podlegają odpowiedzialności karnej. Odpowiednie
stosowanie przepisów postępowania karnego nie oznacza, że postępowanie
dyscyplinarne staje się postępowaniem karnym. Dlatego w ramach postępowania
dyscyplinarnego mieści się także odpowiedzialność za czyny niemające znamion
przestępstw, a które są bezprawne i społecznie szkodliwe w rozumieniu norm także
innych dziedzin prawa lub uchybiają godności lub regułom wykonywania danego
zawodu. Podział na przewinienia dyscyplinarne, polegające na oczywistej i rażącej
obrazie prawa oraz czyny, które stanowią uchybienia godności urzędu nie ma
większego praktycznego znaczenia, gdyż zazwyczaj występki dyscyplinarne
17
wyczerpują zarówno znamiona przewinienia służbowego, jak uchybienia godności
urzędu sędziego (por np. wyrok Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego z dnia 25
września 2007 r., SNO 53/07, OSNSD 2007, poz. 76).
Osoba sprawująca urząd sędziego, a tym bardziej osoba funkcyjna, aby zachować
niezbędny wysoki prestiż dla wykonywania tego zawodu zaufania społecznego,
powinna umieć opanować emocje i nie uzewnętrzniać ich, i to w sposób obraźliwy dla
innych (por. wyrok Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego z dnia 20 maja 2004
r., SNO 17/04, OSNSD 2004, nr 1, poz. 26). Z tego punktu widzenia, bezprawnymi, a
także nieetycznymi i upokarzającymi były te jednostkowe zachowania skarżącej, które
Sąd Apelacyjny określił jako naganne, godzące w dobra osobiste Tomasza S.
(wynikająca z ustaleń wypowiedź obwinionej o referendarzu „że jest głupi” oraz
incydent „zrzucenia akt”) i wywołujące sprzeciw pozostałych pracowników.
Wprawdzie zachowania obwinionej dotyczące innych pracowników, nie są objęte
opisem przypisanego obwinionej czynu, niemniej w sprawie miały znaczenie dla
ustalenia istnienia bezpośredniego związku przyczynowego pomiędzy popsuciem się i
utrzymywaniem się złej atmosfery pracy w Wydziale po objęciu funkcji przez
obwinioną. Skoro skarżąca objęła przewodnictwo Wydziału w marcu 2002 r. i
zaległości zostały nadrobione w ciągu 3 – 4 miesięcy, to niewątpliwie w okresie
objętym zarzutem występował problem tylko opanowania bieżącego wpływu.
Pogląd prawny, wyrażony w wyroku Sądu Najwyższego – Sądu
Dyscyplinarnego z dnia 18 lutego 2009 r., o występowaniu dwóch rodzajów
mobbingu, tj. o jego kwalifikowanej postaci, gdy sprawca działa z premedytacją i o
formie zwykłej, tj. gdy sprawca działa w sposób zawiniony, ale nie „kierunkowy” jest
wiążący także w obecnym stadium postępowania. Z tego względu nie można zgodzić
się, ze stanowiskiem zawartym w odwołaniu, że dla zaistnienia mobbingu i
przypisania go obwinionej w podstawowej formie konieczne było wykazanie nie tylko
bezprawności działania, ale „celu” działania sprawcy w postaci „poniżenia lub
ośmieszenia pracownika, izolowania go lub wyeliminowania z zespołu
współpracowników”. Mobbing obejmuje działania lub zaniechania o pewnej
rozciągłości czasowej, co wynika z wyrażeń „uporczywie” i „długotrwale”, czyli
zachowania wielokrotnie powtarzające się. Z art. 933
§ 3 k.p. wynika, że
odpowiedzialność pracodawcy za mobbing nie jest uzależniona od przesłanki winy.
Odpowiedzialność pracodawcy za wystąpienie i skutki mobbingu jest więc
odpowiedzialnością na zasadzie ryzyka, a nie winy.
Zachowania pracownika o charakterze mobbingowym nie mieszczą się w
kategorii sumiennego i starannego wykonywania danego zawodu i z tego względu
trzeba je zakwalifikować do kategorii rażącego naruszenia obowiązków
pracowniczych, w tym wypadku służbowych, choćby nawet podejmowane były
formalnie „w granicach jego ustawowych uprawnień”. Dlatego pracodawca jest
18
obowiązany przeciwdziałać mobbingowi (art. 943
§ 1 k.p.) np. przez zakazanie
określonego zachowania (w trybie polecenia), czy też sięgnięcie do środków natury
porządkowej, czy dyscyplinarnej.
Z ustaleń wprost wynika, że Tomasz S. był inaczej, długotrwale i uporczywie
„gorzej” traktowany przez obwinioną, niż pozostali referendarze. Ten naganny sposób
postępowania przez skarżącą polegał nie tylko na wykazanych czynach jednostkowych
opisanych w ustaleniach, ale na ciągłym działaniu tylko pozornie mieszczącym się w
zakresie czynności przewodniczącego wydziału, a w rzeczywistości mającym cechy
„nękania” i jego poniżenie. Wynika to np. z faktu pozbawienia go obsługi
sekretarskiej, czy też takiej ciągłej kontroli obejmującej wszystkie akta, która ze
względu na budzący sprzeciw sposób jej prowadzenia, przynosiła wręcz odwrotne od
zamierzonych skutki. Niewątpliwie wynikający z ustaleń sposób kontroli
dezorganizował pracę referendarza. Stan ten, w powiązaniu ze złą atmosferą pracy,
pozostającą w związku przyczynowym z nagannym postępowaniem obwinionej,
wywołał skutek w postaci braku wiary w możliwość nabycia odpowiednich
umiejętności do wykonywanego zawodu, poczucie zagrożenia, zaniżenie samooceny
oraz wyizolowanie się od innych pracowników i referendarzy. W omawianym
wypadku stopień tego nękania musiał być duży, jeśli uwzględnić skomplikowaną
osobowość referendarza.
Trzeba jednak podkreślić, że uznanie określonego zachowania za mobbing, nie
wymaga, jak już wynika z powyższych uwag, ani stwierdzonego po stronie sprawcy
działania ukierunkowanego na osiągniecie celu, ani wystąpienia wskazanego w
odniesieniu do referendarza skutku. Mobbingiem jest już samo uporczywe i
długotrwałe oddziaływanie przez sprawcę na pracownika, które według obiektywnej
miary może wywołać skutek określony w art. 943
§ 2 k.p. Ocena, czy nastąpiło takie
nękanie pracownika, prowadzące np. do jego poniżenia, zastraszenia czy zaniżenia
przydatności zawodowej opierać się więc musi na koncepcji odniesienia konkretnego
postępowania obwinionego do wzorca powinnego (modelowego) postępowania osoby
na danym stanowisku z wyłączeniem subiektywnych ocen pokrzywdzonego
pracownika. Chodzi więc w tym wypadku o winę w ujęciu cywilistycznym.
Porównując przypisane obwinionej zachowania w stosunku do referendarza w opisie
występku dyscyplinarnego w okresie od stycznia 2005 r. do marca 2006 r. do
obiektywnego wzorca powinnego postępowania sędziego, pełniącego funkcję
przewodniczącego wydziału, trzeba stwierdzić, że były to działania naganne,
naruszające rażąco obowiązki pracownicze i służbowe, czyli zawinione i to nawet
odnosząc je nie do subiektywnych ocen referendarza, lecz obiektywnej miary innych
pracowników. Tak bowiem oceniali działania obwinionej pracownicy sekretariatu oraz
inni referendarze i to nie tyko te jednostkowe, naruszające dobra osobiste Tomasza S.,
ale i ciągłą kontrolę, która ze względu na naganny sposób jej prowadzenia poniżała
19
referendarza i wywoływała odwrotne od pożądanych skutki. W ten sposób nastąpiło
rażące naruszenie przez przełożonego, a więc pracownika reprezentującego
pracodawcę, obowiązku szanowania godności i innych dóbr osobistych podwładnych
(art. 111
k.p.), kształtowania w zakładzie pracy właściwych niekonfliktowych
stosunków (art. 15 k.p.), czy zapewnienia pracownikom higienicznych warunków
pracy (art. 207 § 1 k.p.).
W tym stanie rzeczy, przypisany obwinionej mobbing w niekwalifikowanej
formie nie naruszał powołanych przepisów prawa materialnego i w rezultacie
zaskarżony wyrok należało utrzymać w mocy.