Sygn. akt III AUa 1785/12
Dnia 28 lutego 2013 r.
Sąd Apelacyjny - III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku
w składzie:
Przewodniczący: |
SSA Maria Sałańska - Szumakowicz |
Sędziowie: |
SSA Daria Stanek (spr.) SSA Iwona Krzeczowska - Lasoń |
Protokolant: |
Aleksandra Portaszkiewicz |
po rozpoznaniu w dniu 28 lutego 2013 r. w Gdańsku
sprawy B. F.
z udziałem zainteresowanej W. S. (1)
przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T.
o ubezpieczenie społeczne
na skutek apelacji B. F.
od wyroku Sądu Okręgowego w Toruniu IV Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
z dnia 14 sierpnia 2012 r., sygn. akt IV U 563/12
oddala apelację.
Sygn. akt III AUa 1785/12
Uzasadnienie:
Decyzją z dnia 23 stycznia 2012 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział
w T. stwierdził, że W. S. (1) z tytułu pracy świadczonej na podstawie umów zlecenia na rzecz Szkoły (...) w okresach 07.10.2008 r., 11.05.2009 r. i od 29.03.2010 r. do 31.03.2010 r. podlega obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym :
- podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe
i wypadkowe wynosi brutto w miesiącach (...) i (...)- 39,15 zł, (...)- 108,39 zł;
- podstawa wymiaru składek na ubezpieczenie zdrowotne wynosi brutto
w miesiącach (...)- 1254,00zł, (...)- 1122,00zł, (...)- 792,00zł, (...)- 858,00zł, (...)- 792,00zł, (...)- 924,00zł, (...)- 1254,00zł, (...)- 858,00zł, (...)- 396,00zł, (...)- 1209,40 zł, (...)- 999,60zł, (...)- 856,80zł, (...)- 1142,40zł, (...)- 571,20zł, (...)-1285,20zł, (...)- 928,20zł, (...)- 1209,40zł, (...)- 357,00zł, 10-11/2009 po 1190,00zł, (...)- 840,00zł, (...)- 630,00zł, (...)-1120,00zł, (...)- 1107,79zł, 04-05/2010 po 980,00zł, (...)- 280,00zł,
(...)po 490,00zł, (...)- 420,00zł, (...)- 532,00zł, (...)- 210,00zł, (...)- 560,00zł.
Odwołanie od powyższej decyzji złożyła B. F., reprezentowana
przez pełnomocnika w osobie radcy prawnego, wnosząc o jej zmianę w całości i orzeczenie braku obowiązku zgłoszenia W. S. (1) do ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego
z tytułu umów zawartych z odwołującą w okresach wskazanych w decyzji oraz braku podstaw do ustalenia wymiaru składek z tego tytułu, a także zasądzenie od organu rentowego na rzecz odwołującej zwrot kosztów procesu według norm przepisanych.
W odpowiedzi na odwołanie organ rentowy wniósł o jego oddalenie.
Sąd Okręgowy w Toruniu IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wyrokiem
z dnia 14 sierpnia 2012 r. oddalił odwołanie płatnika składek.
Sąd Okręgowy orzekał na podstawie następujących ustaleń faktycznych i rozważań prawnych:
B. F. od 1996 r. prowadzi pozarolniczą działalność gospodarczą, w ramach której od 2000 r. prowadzi Szkołę (...) z siedzibą w T. przy ul. (...). Przedmiotem działalności szkoły jest prowadzenie kursów z kilku języków obcych w ramach zajęć indywidualnych i grupowych na różnych poziomach zaawansowania. Szkoła organizuje także zajęcia językowe na zamówienie firm dla swoich pracowników.
Do wykonania zadań szkoły B. F. zatrudniała pracowników na podstawie umowy o pracę i umów cywilnoprawnych, przede wszystkim umowy o dzieło, wyjątkowo umowy zlecenia.
Na umowę o pracę zatrudniona jest jedna osoba - A. A. (1) - w charakterze asystentki - sekretarki, do zadań której należy obsługa sekretariatu szkoły i jej zaopatrzenie oraz prace kadrowo-księgowe, w tym sporządzanie formularzy umów z lektorami, comiesięczne zestawienie przepracowanych przez nich godzin, naliczanie wynagrodzenia
i jego wypłata.
Od początku działania szkoły wnioskodawczym zatrudnia z kolei na bieżąco lektorów języków obcych, z którymi co do zasady nawiązuje umowy o dzieło. W latach 2007-2010 wnioskodawczyni nawiązała współpracę łącznie z 28 lektorami. Ich liczba była uzależniona od ilości słuchaczy w danych roku szkolnym i wynosiła średnio do kilkunastu osób. Umowy
z lektorami się zawierane na okres rocznego szkolenia, które w szkole wnioskodawczyni trwa od października do czerwca, chociaż praktykowane jest zawieranie w trakcie roku szkolnego dodatkowych umów w przypadku pojawienia się kolejnej grupy słuchaczy. Przedmiotem umów jest każdorazowo wykonanie dzieła polegającego na przygotowaniu i przeprowadzeniu zajęć podczas kursu z języka obcego (§1), przy czym w umowach sprecyzowano,
że wykonawca wykona dzieło z własnych materiałów oraz środków - „opracowanie programu nauczania języka obcego dla sprecyzowanej poziomem grupy językowej, opracowanie oraz wykonanie pomocy naukowych (typu: planszy, środków audiowizualnych, tekstów, ćwiczeń, przygotowanie i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych oraz egzaminu końcowego)” oraz iż „wykonawca jest zobowiązany do systematycznej kontroli zadań domowych oraz sprawdzania obecności na zajęciach" (§ 2) a także „przygotowania wszystkich niezbędnych pomocy dydaktycznych przez przystąpieniem do prowadzenia zajęć” (§ 4). W umowach określano datę rozpoczęcia i zakończenia wykonania dzieła (§ 4) oraz wskazywano, iż jego odbiór nastąpi w siedzibie szkoły w terminie określonym jako data zakończenia dzieła (§ 5). Wynagrodzenie określane stawką godzinową za godzinę lekcyjną zajęć miało być płatne gotówką w terminie wypłaty wynagrodzenia na koniec każdego miesiąca na podstawie listy płac (§ 7). Umowy zawierały klauzulę, iż bez uprzedniej zgody Szkoły wykonawca nie może powierzyć wykonania dzieła innym osobom (§6) a także, iż w przypadku rezygnacji grupy,
z jaką wykonawca prowadzi zajęcia, umowa zostaje automatycznie rozwiązana (§ 9). Umowy stanowiły, iż wszelkie jej zmiany mogą być dokonywane tylko w formie pisemnej
pod rygorem nieważności (§ 10), zaś w sprawach nieuregulowanych odsyłały do przepisów kodeksu cywilnego (§ 11).
Sporadycznie wnioskodawczyni na wykonywanie czynności lektora zawiązywała również umowy zlecenia - m. in. z K. K. (1) (umowa nr (...)) i J. K. (umowa bez nr z 1.02.2010 r.). Przedmiot i postanowienia tych umów były tożsame jak w przypadku umów o dzieło i dotyczyły przeprowadzenia kursu języka obcego w określonym terminie za wynagrodzeniem określonym stawką godzinową
(K. K.) bądź kwotową (J. P.-K.).
Nadto wnioskodawczyni zawierała umowy formułowane w języku angielskim określane jako „contract" - również na przygotowywanie i przeprowadzenie zajęć podczas kursu języka angielskiego.
Intencją B. F. było prowadzenie szkoły językowej, w której o formie, metodyce i tematyce prowadzonych zajęć decydują sami lektorzy. Wnioskodawczyni nawiązując współpracę z lektorami faktycznie pozostawiała im w tym zakresie „wolną rękę" przyjmując, iż opracowanie i sposób prowadzenia zajęć ma być autorskim przedsięwzięciem lektorów ukierunkowanym na indywidualne potrzeby słuchaczy. Każdy lektor samodzielnie opracowywał plany tematyczne zajęć i dobierał materiały szkoleniowe. Szkoła ze swojej strony zapewniała lektorom wyposażone sale wykładowe, niezbędne narzędzia do pracy, wybrane przez nich dla słuchaczy podręczniki oraz swobodny dostęp do biblioteczki szkolnej wyposażonej w materiały edukacyjne (czasopisma, książki, kasety) i sprzęt (odtwarzacze),
z których lektorzy mogli swobodnie korzystać. Wnioskodawczyni nie ingerowała w materiały wykorzystywane przez lektorów ani nie wizytowała ich zajęć. Byli oni natomiast zobowiązani do przekładania zarysu programu, z którym wnioskodawczyni każdorazowo się zapoznawała. Plan ten był również podstawą do późniejszej - w toku wykonywania umów - kontroli lektora, czy wywiązał się z przekazania całości zaplanowanego materiału.
Swoje wykłady lektorzy prowadzili według ustalanego na początku roku szkolnego planu zajęć, który ustala sekretariat szkoły na podstawie zgłaszanych przez lektorów predyspozycji czasowych. W przypadku niemożliwości przeprowadzenia zajęć według grafiku szkoła dopuszczała zastępstwa, przy czym lektor „wchodzący" na zastępstwo realizuje swój indywidualny materiał nauczania. Zajęcia odbywały się co do zasady
w siedzibie szkoły w T. ale również w zamawiających kursy zakładach pracy oraz
w pomieszczeniach Szkoły Podstawowej w O..
W ramach swoich obowiązków, poza samym przekazywaniem wiedzy, lektorzy przeprowadzali także okresowe klasówki oraz egzaminy końcowe, a część z nich również praktykowała systematyczne ustne sprawdzanie wiedzy. Elementy te podlegały ocenom, które lektorzy wpisywali do obligatoryjnie prowadzonego na każdych zajęciach dziennika lekcyjnego, w którym odnotowywali także frekwencję słuchaczy i temat zajęć.
Wyniki egzaminów nie miały przełożenia na ocenę pracy lektorów; szkoła przewidywała przeprowadzenie egzaminów poprawkowych, jednakże dotychczas nie było takiej potrzeby. Również frekwencja na lekcjach czy rezygnacja pojedynczych osób
z uczestnictwa w kursie nie wpływała negatywnie na tę ocenę ani wypłatę wynagrodzenia. Wynagrodzenie było uzależnione wyłącznie od liczby przeprowadzonych w danym miesiącu godzin lekcyjnych; nie wliczano w jego poczet czasu pracy przeznaczanego przez lektorów
na przygotowanie się na zajęcia, tworzenia planów nauczania czy pozyskiwanie materiałów. Wynagrodzenie było wypłacane co miesiąc, w sekretariacie szkoły, i było kwitowane
przez lektorów na liście płac.
Jedną z osób wykonujących pracę lektora w powyższych warunkach w szkole B. F. była W. S. (1). Zainteresowana zawarła z wnioskodawczynią na tę okoliczność łącznie 4 umowy - nazwane przez strony umowami o dzieło - w okresach od 1.10.2007 r.
do 30.06.2008 r., od 1.10.2008 r. do 30.06.2009 r., od 1.10.2009 r. do 30.06.2010 r.
i od 1.10.2010 r. do 30.06.2011 r., w ramach których każdorazowo zobowiązywała się
do wykonania dzieła w postaci przygotowania i przeprowadzenia zajęć z języka angielskiego.
W wykonaniu każdej z umów zainteresowana przeprowadziła cykl zajęć z języka angielskiego dla przydzielonych jej grup słuchaczy na podstawie przygotowywanego samodzielnie programu nauczania, indywidualnie dla każdej grupy. Zainteresowana program ten przygotowywała po przeprowadzeniu kilku lekcji i zorientowaniu się w poziomie wiedzy słuchaczy. Każdorazowo przedkładała go wnioskodawczyni. Nie był to program „sztywny", w toku roku szkolnego zainteresowana modyfikowała go w razie potrzeby.
W przygotowywaniu planów oraz podczas lekcji zainteresowana korzystała główne
z własnych materiałów i pomocy dydaktycznych, aczkolwiek korzystała także z biblioteczki szkoły oraz jej kserokopiarki i sprzętu RTV.
Zajęcia prowadziła w siedzibie szkoły przy ul. (...) na podstawie corocznie uzgadnianego planu zajęć. W sytuacjach, gdy nie mogła przeprowadzić zajęć zgodnie
z grafikiem były one bądź przekładane na inny termin bądź, jeżeli miało to miejsce
w ostatniej chwili, sekretariat szkoły organizował zastępstwo dla jej grupy.
Poza prowadzeniem lekcji zainteresowana wypełniała dziennik lekcyjny oraz sprawdzała wiedzę słuchaczy w postaci colekcyjnych kartkówek, okolicznościowych testów oraz egzaminu końcowego. Do obowiązków zainteresowanej należało także wypisywanie dyplomów swoich słuchaczy na zakończenie cyklu kursu na podstawie wzoru formularzy otrzymywanych z sekretariatu szkoły.
Zainteresowana nie była wizytowana w toku wykonywania umów przez wnioskodawczynię. W przypadku problemów w czasie trwania współpracy kontaktowała się z sekretariatem szkoły bądź bezpośrednio z wnioskodawczynią, którą poprosiła m. in.
o rozwiązanie problemu z zachowaniem się jednego z uczniów.
Na koniec miesiąca zainteresowana każdorazowo odbierała wynagrodzenie odpowiadające liczbie przeprowadzonych w danym miesiącu godzin lekcyjnych zajęć, które wynosiło odpowiednio w miesiącu (...) 1254,00zł brutto, w miesiącu (...). 1122,00zł brutto, w miesiącu (...). 792,00zł brutto, w miesiącu (...). 858,00zł brutto, w miesiącu(...). 792,00zł brutto, w miesiącu (...)924,00zł brutto,
w miesiącu (...). 1254,00zł brutto, w miesiącu (...). 858,00zł brutto, w miesiącu (...). 396,00zł brutto, w miesiącu (...). 1213,80zł brutto, w miesiącu (...). 999,60zł brutto, w miesiącu (...). 856,80zł brutto, w miesiącu (...). 1142,40zł brutto, w miesiącu (...). 571,20zł brutto, w miesiącu (...). 1285,20zł brutto,
w miesiącu (...). 928,20zł brutto, w miesiącu (...). 1213,80zł brutto, w miesiącu (...). 357,00zł brutto, w miesiącu (...)1190,00zł brutto, w miesiącu (...). 1190,00zł brutto, w miesiącu (...). 840,00zł brutto, w miesiącu (...). 630,00zł brutto, w miesiącu (...). 1120,00zł brutto, w miesiącu (...). 1120,00zł brutto,
w miesiącu (...). 980,00zł brutto, w miesiącu (...). 980,00zł brutto, w miesiącu (...). 280,00zł brutto, w miesiącu (...). 490,00zł brutto, w miesiącu (...). 490,00zł brutto, w miesiącu (...). 420,00zł brutto, w miesiącu (...)532,00zł brutto, w miesiącu (...). 210,00zł brutto oraz w miesiącu (...). 560,00zł brutto. Wynagrodzenie to zainteresowana każdorazowo kwitowała na liście płac. Nie było ono uzależnione od innych czynników, w tym efektów nauczania czy postępów uczniów, a także nie obejmowało godzin pracy poświęcanych poza lekcjami.
W okresie współpracy ze Szkołą (...) zainteresowana była jednocześnie zatrudniona na umowę o pracę za wynagrodzeniem wyższym
niż minimalne jako nauczyciel w państwowej placówce szkolnej i podlegała z tego tytułu obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym. W dniach 7.10.2008 r., 11.05.2009 r.
i od 29.03.2010 r. do 31.03.2010 r. zainteresowana korzystała z urlopu bezpłatnego.
W listopadzie 2011 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeprowadził kontrolę
w Szkole (...) m. in. na okoliczność prawidłowości
i rzetelności obliczania, potrącania i opłacania składek oraz zgłaszania do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego.
W wyniku kontroli organ rentowy uznał, iż wszystkie zawarte z lektorami umowy
o dzieło nosiły znamiona umów zlecenia, zaś płatnik nie wywiązał się z łączących się z tą umową obowiązków ubezpieczeniowych. Organ rentowy nie uwzględnił zgłoszonych
przez płatnika zastrzeżeń do protokołu kontroli.
W konsekwencji organ rentowy wydał w dniu 23 stycznia 2012 r. zaskarżoną decyzję.
Sąd Okręgowy wskazał, że powyższy stan faktyczny ustalono na podstawie dokumentów przedłożonych przez płatnika i zgromadzonych w załączonych aktach kontroli,
a także na podstawie zeznań wnioskodawczyni B. F., zainteresowanej W. S. (1)
i świadka A. A. (1).
Sąd dał wiarę dowodom z dokumentów, gdyż były jasne, pełne, a nadto żadna ze stron nie zakwestionowała ich autentyczności ani prawdziwości zawartych w nich informacji. Natomiast w zakresie zawartych przez wnioskodawczynię „umów o dzieło" Sąd przyznał
im moc dowodową zgodnie z art. 245 k.p.c., co nie przekładało się na ocenę ich prawnej poprawności.
Walor wiarogodności przyznano także osobowym źródłom dowodowym. A. A. (1) i B. F. spójnie i logiczne przedstawiły zasady funkcjonowania Szkoły (...) - zarówno organizacji dydaktycznej, funkcjonalnej,
jak i ekonomicznej oraz przedstawiły zasady współpracy z lektorami i wykonywane
przez nich w ramach tej współpracy czynności. Również zeznania W. S. (1)
w przedmiocie indywidualnych warunków jej współpracy, okoliczności jej nawiązania, przebiegu oraz zakresu i sposobu wykonania powierzonych w ich ramach czynności pokrywały się z ogólnie ustalonymi zasadami funkcjonowania szkoły i zostały uznane
za wiarygodne. Zainteresowana przyznała także, iż w tym okresie posiadała pracowniczy tytuł do ubezpieczeń jako nauczyciel. Sąd Okręgowy odmówił jedynie wiarygodności twierdzeniom wnioskodawczyni, iż umowa o dzieło była jedyną formą jej współpracy
z lektorami - co miało wynikać z przyjmowanego przez wnioskodawczynię jako fundamentu tej współpracy przekonania, iż jest to jedyna właściwa forma umowy zważywszy
na indywidualny i twórczy model prowadzenia zajęć - albowiem analiza dokumentacji sprawy nakazywała ustalić, iż wnioskodawczyni na tożsame zadania, tj. przeprowadzenia kursu języka obcego zawierała także umowy zlecenia.
Sąd Okręgowy wskazał, że przedmiot sporu w niniejszej sprawie koncentrował się
na ustaleniu, czy umowy zawarte pomiędzy Szkołą (...) a W. S. (1) wypełniały przesłanki umowy o dzieło, czy też innej umowy cywilnoprawnej (umowy zlecenia), a w dalszej kolejności, czy zainteresowana w związku
z ich zawarciem winna podlegać obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym,
a wnioskodawczyni winna być obarczona obowiązkiem jej zgłoszenia do tych ubezpieczeń
i opłacenia stosownych składek.
Przystępując do rozważań prawnych Sąd I instancji stwierdził, iż nominalnie zawarta przez strony umowa o dzieło, tożsamo jak umowa zlecenia, należy do szerokiej kategorii umów o świadczenie usług. Do umów o świadczenie usług należą zarówno umowy zawierające element podporządkowania, jak i pozbawione tego elementu oraz umowy,
przy których ryzyko uzyskania zamierzonego przez strony rezultatu obciąża bądź zobowiązanego do świadczenia usług bądź je zlecającego.
Przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia (art. 627 kc). Umowa o dzieło jest umową konsensualną, odpłatną i wzajemną. Między stronami umowy o dzieło nie istnieje przy tym żaden stosunek zależności czy podporządkowania. Zamawiający zobowiązuje się
do wypłaty wynagrodzenia, przy czym następuje ono w chwili oddania całości bądź części dzieła, w zależności od uzgodnień stron. Ustalenie sposobu określania wynagrodzenia również należy do stron (art. 628 kc) i może stanowić dowolną przyjętą podstawę,
w tym nawet określaną stawką godzinową (por. uzasadnienie do wyroku SN z dnia 15 grudnia 2000 r., I PKN 133/00). Z kolei wykonawca zobowiązuje się do wykonania dzieła.
Co do zasady, to jego uznaniu pozostawiony jest sposób jego wykonania. On też odpowiada za jego ewentualne wady. Dzieło to może mieć charakter zarówno materialny,
jak i niematerialny (np. namalowanie obrazu, zrobienie fotografii czy sporządzenie projektu technicznego). Przedmiotem umowy może być zarówno stworzenie dzieła,
jak i przetworzenie dzieła do takiej postaci, w jakiej poprzednio nie istniało poprzez
np. naprawę, przerobienie albo konserwację istniejących już przedmiotów. Zobowiązanie się do wytworzenia powyższego dzieła jest istotą przedmiotowej umowy będącej umową rezultatu. Dochodzi do niego, gdy starania przyjmującego zamówienie doprowadzą - poprzez proces pracy lub twórczości o możliwym do wskazania momencie początkowym i końcowym - do efektu (rezultatu) przyjętego przez strony w momencie zawierania umowy
(por. Z Gawlik, A. Janiak, A. Kidyba, K. Kopaczyńska-Pieczniak, G. Kozieł, E. Niezbecka, T. Sokołowski, Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania -część szczególna, LEX, 2010). Efekt ten musi spełniać przy tym cechy określonego, zindywidualizowanego i trwałego efektu gospodarczego o charakterze materialnym (por. wyrok SA w Lublinie z dnia
26 stycznia 2006 r. III AUa 1700/2005, wyrok SA w Rzeszowie z dnia 25 października
1994 r., III AUr 301/94), a także cechę samoistności rezultatu, tj. jego niezależności od osoby twórcy i jej dalszego działania. Rezultat umowy o dzieło musi zostać z góry określony (dzieło w momencie zawierania umowy ma charakter przyszły), przy czym określenie to może nastąpić przy przyjęciu dobrowolnie wybranych metod (opis, plan, rysunek). Istotnym jest, aby było ono na tyle dokładne, aby nie budziło wątpliwości co do kształtu zamierzonego rezultatu (dzieła). Istotnym jest przy tym, iż celem tej umowy nie jest czynność prowadząca do tego rezultatu, lecz samo jego osiągnięcia. W umowie o dzieło chodzi bowiem zawsze
o osiągnięcie umówionego rezultatu, niezależnie od rodzaju i intensywności świadczonej
w tym celu pracy i dokładanej staranności.
Z kolei przez umowę zlecenia przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie (art. 734 § 1 kc). W przeciwieństwie
do umowy o dzieło umowa zlecenia jest umową starannego działania (por. wyrok SA
w Rzeszowie z dnia 21 grudnia 1993 r., III AUr 357/93), której celem nie jest przyniesienie konkretnego, zindywidualizowanego rezultatu, a wykonanie określanej czynności. Czynności te mogą być podejmowane zarówno przez przyjmującego zlecenie (zasada), jak i powierzone osobie trzeciej (art. 738 § 1 kc). Zleceniobiorca jest natomiast zobowiązany do stosowania się do wskazanego przez zleceniodawcę sposobu wykonania zlecenia (art. 737 kc).
Natomiast w sytuacji, gdy nie można przypisać powierzonym czynnościom (świadczonym usługom) cech konkretnej umowy cywilnej, należy w myśl art. 750 kc stosować do nich odpowiednio przepisy o zleceniu. W takiej sytuacji mamy do czynienia
z umową zlecenia sensu largo, której celem jest wykonanie określonej czynności faktycznej bądź zespołu tych czynności, które nie muszą zmierzać do osiągnięcia rezultatu. Umowy
o świadczenie usług, podobnie jak umowy zlecenia, są zatem umowami starannego działania. Na podstawie tożsamych kryteriów podlegają też odróżnieniu od umów o dzieło. Jednym
z nich jest możliwość poddania umówionego rezultatu (dzieła) sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych (por. wyrok SA w Lublinie z dnia 26 stycznia 2006 r., III AUa 1700/05). Odesłanie z art. 750 kc znajdzie zastosowanie wówczas, gdy przedmiotem umowy jest dokonanie czynności faktycznej jako usługi, a nie jest ona ponadto unormowana w przepisach dotyczących zarówno umów nazwanych w samym kodeksie cywilnym, jak i w innych aktach, nawet poza prawem cywilnym.
W praktyce niemożliwość określenia dokładnego charakteru danych umów,
ze względu na zawarcie w nich elementów zaczerpniętych od kilku zobowiązań, jest dość często spotykania. Nadto takie samo świadczenie może być zarówno przedmiotem zobowiązania starannego działania, jak i zobowiązania rezultatu. Granica między usługami
a dziełem bywa płynna, zwłaszcza gdy umowa dotyczy usług. W takiej sytuacji należy dokonywać analizy spornych umów i to zarówno z punktu widzenia zawartych w nich elementów prawnych jak i woli kierujących się przy ich zawarciu stron. Jak podkreśla się
w orzecznictwie (por. wyrok SA w Katowicach z dnia 25 czerwca 2009 r., V ACa 128/09)
o kwalifikacji prawnej danego stosunku decydują jego elementy przedmiotowo istotne.
W przypadku stosunków prawnych w których występują elementy różnych rodzajów zobowiązań istotne znaczenie ma układ interesów stron z uwzględnieniem ich zgodnego zamiaru, celu powołania do życia określonego stosunku prawnego. W stosunkach, w których dominuje jeden główny cel on determinuje ocenę danego stosunku. Powyższe wynika również z regulacji art. 65 § 2 kc wskazującej, iż w umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu. Sama nazwa umowy nie ma więc decydującego znaczenia przy ocenie jej materialnoprawnego charakteru.
Oceniając na podstawie powyższych przesłanek stosunek cywilnoprawny nawiązany pomiędzy B. F. a W. S. (1) Sąd Okręgowy podzielił stanowisko organu rentowego uznając, iż nie sposób przypisać mu spełnienie przesłanek umowy o dzieło, zarówno w kontekście prawa autorskiego, do czego w swoim odwołaniu i zeznaniach zmierzała wnioskodawczyni, jak i w relacji do dzieła określonego przepisami art. 627 kc
i nast.
Odnosząc się do pierwszego z powyższej wskazanych rodzajów dzieła w ocenie Sądu Okręgowego przeciwko przyjęciu, iż między stronami doszło do zawarcia umowy o dzieło autorskie przeciwstawiał się kompletny brak postanowień charakterystycznych dla wymogów prawa autorskiego. W orzecznictwie dopuszcza się co prawda, iż rezultatem stosunku prawnego ukształtowanego umową o dzieło może być utwór w rozumieniu prawa autorskiego, niemniej dla jego stwierdzenia wymagane jest spełnienie przez strony szeregu przesłanek.
Jak wyjaśnił Sąd Najwyższy w uzasadnieniu do wyroku z dnia 18 czerwca 2003 r.
(II CKN 269/2001) porównanie pojęcia „dzieła" (rozumianego w kontekście art. 627 kc
i nast.) oraz „utworu" (zdefiniowanego w art. 1 ust. 1 prawa autorskiego ) „wskazuje
na podobieństwa; w obu przypadkach mamy do czynienia z rezultatem działań człowieka, zarówno dzieło, jak i utwór mogą mieć charakter materialny i niematerialny, oba są rezultatem działalności kreatywnej, jednakże z różnym stopniem nasycenia pierwiastkiem twórczym. W szczególności utwór musi mieć cechy indywidualności, czego pozbawione jest dzieło o charakterze odtwórczym. Istotna jest też strona podmiotowa. Twórcą może być każdy, nawet osoba pozbawiona zdolności do czynności prawnych, zaś wykonanie dzieła powierza się osobie ze względu na jej przymioty, które upewniają zamawiającego,
że oznaczone dzieło będzie wykonane w sposób odpowiadający oczekiwaniom
czy potrzebom (stan obiektywnej osiągalności). To zróżnicowanie ma wpływ na określenie
essentialia negotii umowy, której przedmiotem jest dzieło, oraz umowy, której przedmiotem jest utwór. O ile w umowie o dzieło eksponuje się dwa elementy, tj. wykonanie oznaczonego dzieła i zapłatę wynagrodzenia, o tyle
essentialia negotii umowy, której przedmiotem jest utwór, to przede wszystkim rodzaj utworu (nośnika), postać ustalenia utworu, forma rozporządzenia, zakres korzystania (pola eksploatacji) i wynagrodzenie. Brak któregokolwiek z tych elementów, z wyjątkiem wynagrodzenia, rodzi uzasadnioną wątpliwość,
czy przedmiotem umowy jest dzieło, czy utwór (egzemplarz utworu)".
Na możliwość zawierania „umów o dzieło autorskie" wskazuje także doktryna, zwracając przy tym uwagę, iż taka umowa dla spełnienia swoich cech winna wykazywać się czterema cechami szczególnymi: 1) przedmiotem umowy o dzieło autorskie jest dzieło szczególne, oznaczone jako "utwór"; 2) umowa o dzieło autorskie powinna wskazywać rodzaj utworu, postać jego ustalenia, formę rozporządzania, pola eksploatacji i wynagrodzenie;
3) utwór jest prawidłowo oznaczony, jeżeli przedmiotem umowy o dzieło autorskie jest rezultat działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w określonej
przez strony postaci; 4) zagadnienie ucieleśnienia rezultatów niematerialnych w rzeczy,
w szczególności z punktu widzenia odpowiedzialności za wady przedmiotu tej umowy,
nie ma pierwszoplanowego znaczenia w wypadku umowy o dzieło autorskie (Z. Gawlik,
A. Janiak, A. Kidyba, K. Kopaczyńska-Pieczniak, G. Kozieł, E. Niezbecka, T. Sokołowski, Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania - część szczególna, LEX, 2010 i podana tam dalsza literatura).
Sąd I instancji stanął na stanowisku, że oceniane sporne umowy powyższych elementów niewątpliwie nie zawierały. Przyjmując nawet, iż samo przygotowanie wykładu jest rezultatem działalności twórczej o indywidualnym charakterze (zainteresowana,
co bezsporne, sama ustalała treść zajęć na podstawie swobodnie dobieranych materiałów edukacyjnych), to strony nie poczyniły żadnych ustaleń co do rozporządzania tym dziełem przez płatnika (pola eksploatacji) ani form rozporządzenia. Zainteresowana nie była umownie zobowiązana do dostarczenia egzemplarza swojego „dzieła" umożliwiającego płatnikowi rozporządzaniem nim, aczkolwiek pozaumownie - z naruszeniem § 10 umów - obligatoryjnie przedkładała wnioskodawczyni plan nauczania. Plan ten jednak nie może zostać uznany
za „egzemplarz" dzieła albowiem trudno uznać, iż ww. dokumentacja stanowiła jego substrat. Zawartość planów (zarysów) nauczania nie była odzwierciedleniem faktycznych merytorycznych treści lekcji, które to dopiero były prawdziwym wyrazem „twórczości" lektorów, a jedynie zarysem tego dzieła, zaś jego przedkładanie - czego wnioskodawczyni
nie kryła - miało jedynie cele kontrolne. Nadto, w sprawie nie wykazane zostało,
aby wnioskodawczyni miała zamiar i faktycznie dążyła do przejścia na nią praw do takiego „utworu". Przekazywane na zajęciach treści, jako dobro niematerialne, pozostawały
poza obszarem jej zainteresowania, nie zamierzała pozyskać do nich żadnych praw. Stronom nie można zatem w żaden sposób przypisać, że ich zamiarem było nadanie powierzonej umowie cech „utworu" prawa autorskiego. „Autorskość" koncepcji nauczania i prowadzenie lekcji, którą podkreślała wnioskodawczyni, nie mieści się w tych kryteriach, a jest jedynie sposobem wykonania umowy, nie jest treścią podlegającą ocenie w kontekście umowy
o dzieło autorskie.
Sąd Okręgowy wskazał, że powyższe ustalenia nie są jednak tożsame
z automatycznym odmówieniem zawartym przez strony umowom cech umowy o dzieło
(w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego, bez elementu „autorskiego"). Na możliwość taką, jak słusznie zauważyła wnioskodawczyni, wskazuje Sąd Najwyższy w wyroku z dnia
30 maja 2001 r. (I PKN 429/00), w którym dopuszcza zatrudnienie nauczyciela
w niepublicznej szkole artystycznej na podstawie umowy cywilnoprawnej wskazując,
iż „przedmiotem umowy o dzieło może być osiągnięcie rezultatu niematerialnego, nieucieleśnionego, a za taki uznaje się przygotowanie i wygłoszenie cyklu specjalistycznych wykładów". W uzasadnieniu zauważa się jednocześnie, iż „gdy treścią świadczenia jest prowadzenie wykładów i ćwiczeń ze studentami można za rezultat odpowiadający pojęciu dzieła w rozumieniu art. 627 KC uważać realizację programu, zakończenie cyklu wykładów, a nie wiedzę nabytą przez słuchaczy sprawdzaną poprzez zaliczenia i wyniki egzaminów",
do czego w istocie sprowadzał się cel pracy zainteresowanej i innych lektorów w Szkole (...) - „dziełem było przygotowanie programu zajęć, samych lekcji i przeprowadzenie ich w taki sposób, aby tę wiedzę jak najlepiej przekazać" (W. S., k. 37v). Potwierdzają to również zeznania A. A. wskazującej, iż „o tym, co będzie
na zajęciach decyduje lektor, czasami wpływ mają kursanci, jeżeli nie zrozumieli jakiegoś zagadnienia gramatycznego, to jest to jeszcze raz tłumaczone, przekazywane w inny sposób" (k. 36v). Powyższe zachowanie niewątpliwie nie ma miejsca przy samej prelekcji treści merytorycznych, a jest typowe w cyklu edukacyjnym, którego podstawowym celem jest
nie samo przekazanie treści, ale ich skutecznie przekazanie - nauczenie. Tymczasem nauczenie w żaden sposób nie spełnia przesłanek dzieła w świetle przepisów kodeksu cywilnego. Jego osiągnięcie nie jest bowiem możliwe samodzielnie przez wykonawcę; może on jedynie odpowiadać za wykonanie czynności zmierzających do końcowego efektu (nauczania), które należy postrzegać w kontekście starannego działania, nie zaś do osiągnięcia efektu końcowego (nauczenie), który jak wskazują zasady doświadczenia życiowego jest zawsze efektem możliwym do uzyskania, co wyklucza możliwość przypisania mu cech
art. 627 kc. Jeżeli osiągnięcie rezultatu określonego w celu zawarcia umowy uwarunkowane jest od wielu już istniejących lub innych mających nastąpić zdarzeń oraz czynników zewnętrznych, leżących poza oddziaływaniem dłużnika, to z reguły podejmuje
on zobowiązanie starannego działania (por. wyrok SN z dnia 4 października 2006 r., II CSK 117/06).
W sprawie nie można również nie zauważyć, iż przygotowanie i przeprowadzenie kursu z języka obcych nie było nie tylko celem umów, ale nie było także jednym zadaniem lektorów. Poza samym przygotowaniem i wygłoszeniem wykładów zainteresowana była zobowiązana do wykonywania szeregu innych dalszych czynności. Część z nich była już wprost określona w niektórych umowach, jak opracowanie i wykonanie pomocy naukowych, przeprowadzenie egzaminu, przy czym do przeprowadzania takich egzaminów, o różnym charakterze, dochodziło wielokrotnie czy równie systematycznego sprawdzania obecności słuchaczy. Część zaś była lektorom powierzana już w trakcie wykonywania umów,
jak przedłożenie planu nauczania czy wypisywanie dyplomów swoich słuchaczy
na zakończenie cyklu kursu. Żadnej z powyższych czynności nie można uznać za element niezbędny wykonania dzieła w postaci „przygotowania i przeprowadzenie kursu"; były to odrębne czynności niezwiązane z nominalnym celem umowy (przeprowadzeniem cyklu zajęć), niektóre wynikłe dopiero w toku jej wykonywania - ponownie niezgodnie z § 10 umów - a nadto bezsprzecznie narzucone przez wnioskodawczynię. Nie były to także elementy doprecyzowania dzieła, albowiem były z nim kompletnie niezwiązane. Wszystkie one były natomiast charakterystyczne dla prawidłowego wykonywania zadań nauczyciela (wykładowcy), a więc były elementami starannego działania.
W sprawie, w ocenie Sądu Okręgowego, nie zostały spełnione również inne charakterystyczne dla umowy o dzieło elementy w postaci odpowiedzialności zainteresowanej za wykonanie umowy. W pisemnych umowach kwestia ta w ogóle nie była uregulowana. Wskazywano jedynie na odbiór dzieła, który miał nastąpić w terminie zakończenia umowy. Powyższe również nie zostało spełnione. Jak należało bowiem ustalić w sprawie, strony „rozliczały się" co miesiąc, czego efektem była wypłata odpowiedniej wysokości wynagrodzenia będącego odzwierciedleniem ilości zajęć przeprowadzonych w tym okresie.
Z kolei przyjmując, iż faktycznie na koniec umowy wnioskodawczyni dokonywała ostatecznego odbioru dzieła - jak sama wskazywała analizowała „po zapisach w dzienniku, jak również po ewaluacji programu, po egzaminie końcowym" - czy przedłożony na początku kursu plan tematyczny został wykonany, to w sprawie nie zostało wykazane -
czy i ewentualnie jakie miało to przełożenie na odpowiedzialność lektorów, jak również -
czy było ono oceniane z punktu widzenia nieprzeprowadzenia określonej liczby godzin (szkoła dopuszczała przecież zastępowanie się przez lektorów na zajęciach), nie wyłożenia całego zakresu materiału czy może poziomu wyników egzaminu końcowego, który
jak przyznała wnioskodawczyni również był przez nią analizowany. Zainteresowana żadnej
z tych podstaw odpowiedzialności nie wskazywała.
Powracając jeszcze do kwestii wynagrodzenia Sąd I instancji zauważył z jednej strony, iż jego wysokość nie była należycie powiązana z powierzonym zakresem dzieła. Zainteresowanej w toku wykonywania umów powierzano do wykonania dodatkowe czynności, co nie miało przełożenia w wysokości jej wynagrodzenia. Również wskazywany powyżej sposób jego wypłaty pozostaje w sprzeczności z art. 642 kc. O ile bowiem umowa
o dzieło w kwestii wypłaty wynagrodzenia jest dość elastyczna i dopuszcza zarówno jednorazową końcową wypłatę, jak i system zaliczkowy, zwłaszcza jeżeli dzieło ma być oddawane częściami (art. 642 § 2 kc), to nie można uznać całkowitej dowolności w tym zakresie. W szkole wnioskodawczyni obowiązywał natomiast system comiesięcznych wypłat, którego jednak nie można ocenić w kontekście wynagradzania za częściowo oddawane dzieło. Jak to zostało ustalone zainteresowana swoimi czynnościami nie zmierzała
do wykonania końcowego dzieła („nauczenie" nie miało takich cech), a tym samym
nie można było również uznać, iż dzieło to było oddawane przez nią częściami. Wypłaty miesięczne były jedynie prostym odzwierciedleniem przeprowadzonych przez nią godzin wykładów i tylko wykładów. Brak jest podstaw do przyjęcia, iż w kwoty te wchodziły inne wykonywane w ramach umów czynności. Wypłaty comiesięczne przeciwstawiały się też skutecznej możliwości faktycznego końcowego rozliczenia się z wykonania dzieła - ukończenia cyklu kursu (w kontekście jego treści), jak również jego faktycznego efektu (nauczenia). Jedno i drugie można było ocenić dopiero na zakończenie trwania umowy,
nie po jednostkowych miesiącach, w których co najwyżej - ja to miało miejsce w niniejszej sprawie - można było jedynie ustalić ilościowy wkład pracy zainteresowanej, co po raz kolejny pozostaje w sprzeczności z charakterystyką umowy o dzieło, w której to nie ilość czasu pracy, a jej efekt jest nadrzędną i jedyną prawnie ocenianą wartością.
Reasumując Sąd Okręgowy oceniając sporne umowy uznał, iż nie są one umowami
o dzieło - z uwagi na sprzeczny z tą umową sposób ich wykonania i ich cel - lecz należy je zakwalifikować jako umowy o świadczenie usług, do których zgodnie z przepisem art. 750 k.c. stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu.
Sąd I instancji uznał, że w realiach niniejszej sprawy należało dojść do wniosku,
iż wnioskodawczyni przyjmując, że może prowadzić współpracę z lektorami w oparciu
o umowy o dzieło, a tym samym zmniejszyć koszty swojej działalności - o czym poniżej - zawierała je nominalnie bez dalszych konsekwencji przy ich wykonywaniu, mając na uwadze jedynie cele prowadzonej placówki w kontekście indywidualnych metod nauczania
i oryginalności zajęć, z pominięciem konieczności zapewnienia odpowiedniej technicznej strony współpracy. Nadto wnioskodawczynię „zgubiły" faktyczne cele zawieranych nominalnie umów, którymi było nie samo przeprowadzenie kursu, ale skuteczne - w sensie edukacyjnym - ich prowadzenie, do czego wybrany kształt umowy był zupełnie nieodpowiedni. W sprawie nie można było również nie zauważyć, co zostało już powyżej zaakcentowane, iż wbrew twierdzeniom wnioskodawczyni, że jedynie umowa o dzieło prawidłowo odzwierciedla indywidualny sposób pracy lektorów, na tożsame zadania,
tj. przeprowadzenia kursu języka obcego wnioskodawczyni sporadycznie zawierała także umowy zlecenia.
W powyższym kontekście Sąd Okręgowy stwierdził, że nie sposób nie podzielić stanowiska organu rentowego, iż zawarcie pomiędzy B. F.a zainteresowaną tego rodzaju umów nie wynikało wcale z chęci spełnienia ich przesłanek, a jedynie zmniejszenia kosztów prowadzenia działalności gospodarczej poprzez uniknięcie obowiązków ubezpieczeniowych, co - jak słusznie zauważył organ rentowy - stanowi oczywisty przykład naruszenia art. 58 § 1 k.c. w postaci dokonania czynności mającej na celu obejście prawa.
W piśmiennictwie i judykaturze podkreśla się, iż konstrukcja „obejścia przepisów prawa" opiera się na dążeniu do osiągnięcia skutku zabronionego przez przepis o charakterze
iuris cogentis (bezwzględnie obowiązującym) przez zespół działań, które zabronione nie są. Decydujące znaczenie ma tutaj zatem skutek danej czynności w postaci osiągnięcia stanu zabronionego przez prawo. Czynność prawna mająca na celu obejście ustawy polega na takim ukształtowaniu jej treści, które z formalnego punktu widzenia (pozornie) nie sprzeciwiają się ustawie (a tym samym nie narusza bezpośrednio żadnego ustawowego zakazu),
ale w rzeczywistości zmierza do zrealizowania celu, którego osiągnięcie prowadziłoby
do naruszenia określonego zakazu lub nakazu ustawowego (por. wyrok SN z 23.09.1997 r.,
I PKN 276/97, OSNP 1998/13/397, wyrok NSA w Białymstoku z 27.10.2000 r., SA/Bk 5/99, PP 2001/2/63, wyrok SA w Lublinie z 20.01.1999 r., I ACa 377/98, Apel. Lub. 1999/1/2).
Analiza stanu faktycznego sprawy pozwala, zdaniem Sądu Okręgowego, przyjąć,
iż w sprawie do powyższego obejścia przepisów prawa doszło. Płatnik, mimo iż obiektywnie miał taką możliwość, nie był zainteresowany prawidłowością stwarzania możliwości wykonania zawartych umów jako umów o dzieło, ograniczając się wyłącznie do nadania im zewnętrznie prawidłowej postaci i przykładając wagę jedynie do ekonomicznych aspektów takiej umowy. Zawarte w odwołaniach twierdzenia, iż wybór umowy w kontekście ekonomicznym nie miał znaczenia, albowiem płatnik zawsze był zobowiązany do opłacania podatku należy ocenić jako naiwne, albowiem to nie o podstawę obciążenia podatkowego,
ale ubezpieczeniowego toczy się spór w niniejszym postępowaniu, a właśnie te obciążenia rozróżniają umowę o dzieło i umowę zlecenia. Z kolei zainteresowana, jak sama przyznała, mając inny tytuł ubezpieczenia, nie przeciwstawiała się narzuconemu rodzajowi zawartych umów. Podkreślenia przy tym wymaga, iż samo powoływanie się na dopuszczalność zawierania tego typu umów dla prowadzenia wykładów wyrażoną w orzecznictwie (I PKN 429/00) nie jest gwarantem poprawności postępowania płatnika, jeżeli po drodze w ogóle
nie stara się on przestrzegać wynikających z tej umowy warunków. Również powoływana przez płatnika swoboda umów (art. 353 (1) k.c.) nie konwaliduje powyższych ustaleń. Dokonując wykładni danej umowy nie można oczywiście całkowicie abstrahować od faktu,
iż strony tejże nadały jej określoną nazwę, albowiem okoliczność ta wskazuje na zgodny zamiar stron i cel kontraktu. Nie należy bowiem zapominać, że zgodnie z zasadą swobody umów, to strony decydują o wyborze rodzaju podstawy prawnej zatrudnienia, jednakże wybór ten nie może prowadzić do rozwiązań zmierzających do naruszenia właściwości wybranego stosunku, pozostawać w sprzeczności z ustawą i zasadami współżycia społecznego.
Nie można zapominać także, iż wybór rodzaju stosunku prawnego, na podstawie którego będzie wykonywane zatrudnienie, powoduje konsekwencje prawne nie tylko bezpośrednio
w sferze jego treści, ale także w wielu innych dziedzinach, w tym ubezpieczeniowej
i podatkowej (por. wyrok SN z dnia 7 marca 2006 r., I PK 146/05). Strony, co prawidłowo zauważył organ rentowy, sposobem wykonania zawartych pomiędzy nimi umów, dały wyraz, iż w rzeczywistości celem ich współpracy było staranne ich wykonanie, a nie osiągnięcie końcowego rezultatu, a zatem należy w stosunku do nich stosować przepisy art. 750 kc.
Mając zatem na uwadze powyższe, tj. uznając, iż zawarte między stronami umowy były w rzeczywistości umowami, do których stosuje się przepisy o umowie zlecenia, Sąd Okręgowy odniósł się do przepisów regulujących obowiązki ubezpieczeniowe stron
w zakresie ich wykonania.
W myśl art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz. U. z 2007 r., nr 11, poz. 74 ze zm.) obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym podlegają, z zastrzeżeniem art. 8 i 9, osoby fizyczne, które na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej są osobami wykonującymi pracę
na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, zwanymi dalej "zleceniobiorcami", oraz osobami z nimi współpracującymi, z zastrzeżeniem ust. 4. Obowiązek ubezpieczeniowy trwa w okresie od dnia oznaczonego w umowie jako dzień rozpoczęcia jej wykonywania do dnia rozwiązania lub wygaśnięcia tej umowy. Z zasady więc, osoby wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia i umów o świadczenie usług (art. 750 kc) podlegają w okresie ich wykonywania ubezpieczeniom społecznym. Osoby te podlegają także ubezpieczeniu zdrowotnemu stosownie do art. 66 ust. 1 pkt 1 lit e ustawy
z dnia z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych
ze środków publicznych (Dz. U. nr 210, poz. 2135 ze zm.). Niemniej, mając na uwadze fakt, iż okres współpracy ze Szkołą (...) był dla W. S. (1) jednocześnie okresem, w którym posiadała inny tytuł do ubezpieczeń, ze stosunku pracy
(art. 6 ust. 1 pkt 1), a podstawa wymiaru składek była wyższa od wynagrodzenia minimalnego, stosownie do art. 9 ust. 1 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych osoby, nie podlegała ona ubezpieczeniom społecznym z tytułu umowy zlecenia, poza okresem 07.10.2008 r., 11.05.2009 r. i od 29.03.2010 r. do 31.03.2010 r., w którym przebywała
na urlopie bezpłatnym. Okres urlopu bezpłatnego jest natomiast - zgodnie z Kodeksem pracy art. 174 § 2 - okresem, który stanowi przerwę w realizacji obowiązków i praw pracowniczych u pracodawcy, czyli pracodawca nie ma obowiązku opłacania składek na ubezpieczenie społeczne za pracownika, a co za tym idzie okres ten nie jest ani okresem składkowym,
ani okresem nieskładkowym wedle ustawy emerytalnej (por. wyrok SA w Katowicach z dnia 4 października 2005 r., III AUa 1383/2004, OSA 2006/10 poz. 33 str. 78).
W wyszczególnionych powyżej dniach zainteresowana nie legitymowała się zatem pracowniczym tytułem do ubezpieczeń, a tym samym - przy braku innych dalszych tytułów do ubezpieczeń - podlegała obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym z tytułu umów
o świadczenie usług wykonywanych na rzecz B. F. zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy systemowej.
Konkludując Sąd Okręgowy stwierdził, iż organ rentowy prawidłowo - ustalając charakter stosunku cywilnoprawnego łączącego Szkołę (...) z W. S. (1) powstałego na tle umów z dnia 1.10.2007 r., 30.09.2008 r., 30.09.2009 r. i 30.09.2010 r. jako umów o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu zgodnie z obowiązującymi przy ustalonym stanie faktycznym przepisami prawa - określił obowiązki ubezpieczeniowe stron (art. 9 ust. 1 w zw. z art. 6 ust. 1 pkt. 4 ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych). Podniesione przez płatnika okoliczności przeciwne okazały się nietrafne.
Mając powyższe na względzie, Sąd Okręgowy na mocy art. 477 (14) § 1 kpc oddalił
odwołanie.
Apelację od wyroku wywiódł płatnik składek, zarzucając
1. naruszenie przepisu postępowania - art. 233 § 1 k.p.c., mające istotny wpływ na wynik sprawy, polegające na braku wszechstronnego rozważenia zebranego w sprawie materiału dowodowego, co skutkowało dokonaniem ustaleń faktycznych sprzecznych z treścią zebranych w sprawie dowodów w postaci: umów o dzieło, zeznań świadka A. A. (1), zainteresowanej oraz wnioskodawczyni i nieprawidłowym przyjęciem, że umowy zawarte przez wnioskodawczynię z zainteresowaną są umowami o świadczenie usług,
do których należy stosować przepisy o zleceniu;
2. naruszenie przepisu postępowania - art. 233 § 1 k.p.c., mające istotny wpływ na wynik sprawy, polegające na braku wszechstronnego rozważenia zebranego w sprawie materiału dowodowego, poprzez pominięcie dowodu z dokumentu w postaci pisemnej informacji
dr hab. P. P. (1) Wydziału Nauk Pedagogicznych (...) M. K. w T. z dnia 24 lipca 2012 r., złożonej na rozprawie w dniu
14 sierpnia 2012 r., z treści której wynika, że przedmiot umów zawartych
przez wnioskodawczynię z zainteresowaną jest dziełem twórczym o indywidualnym charakterze, a zatem brak jest podstaw do stosowania wobec nich przepisów o zleceniu;
3. naruszenie poniższych przepisów prawa materialnego:
a) art. 750 k.c. poprzez niewłaściwe zastosowanie, co skutkowało błędnym uznaniem,
że umowy zawarte przez wnioskodawczynię z zainteresowaną są umowami o świadczenie usług, do których należy stosować przepisy o zleceniu i w konsekwencji ustaleniem obowiązków ubezpieczeniowych;
b) art. 627 k.c. poprzez błędną wykładnię polegającą na przyjęciu, że umowy zawarte przez wnioskodawczynię z zainteresowaną nie są umowami o dzieło z uwagi na sprzeczny
z umową o dzieło sposób ich wykonania i ich cel;
c) art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 04 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej cytowaną jako pr. aut.) poprzez niezastosowanie w sytuacji, gdy z zebranego w sprawie materiału dowodowego w postaci umów o dzieło, zeznań świadka A. A. (1), zainteresowanej, wnioskodawczyni, pisemnej informacji dr hab. P. P. (1) Wydziału Nauk Pedagogicznych (...) M. K. w T.
z dnia 24 lipca 2012 r., programów zajęć, testów wynika, że przedmiot umów zawartych przez wnioskodawczynię z zainteresowaną posiada cechy utworu;
d) art. 41 ust. 1 pr. aut. poprzez niewłaściwą wykładnię skutkującą przyjęciem,
że umowy zawarte przez wnioskodawczynię z zainteresowaną nie są umowami prawa autorskiego, z uwagi na „kompletny brak postanowień charakterystycznych dla wymogów prawa autorskiego" szczególnie „brak ustaleń co do rozporządzania tym dziełem
przez płatnika - pola eksploatacji" w sytuacji gdy obowiązek określenia pól eksploatacji
nie jest konieczny w świetle powołanego przepisu;
W oparciu o powyższe skarżąca wniosła o orzeczenie:
1. braku obowiązku zgłoszenia zainteresowanej do ubezpieczenia społecznego
i zdrowotnego z tytułu umów zawartych z wnioskodawczynią w okresach wskazanych
w decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T. z dnia 23 stycznia 2012 r.,
2. braku podstaw prawnych do ustalenia wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe oraz ubezpieczenie zdrowotne w okresach wskazanych w decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T. z dnia 23 stycznia 2012 r.,
3. zasądzenie od organu rentowego na rzecz wnioskodawczyni kosztów procesu według norm przepisanych.
W uzasadnieniu apelacji wnioskodawczyni zarzuciła, iż Sąd I instancji nie dokonał wszechstronnej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego i wyprowadził błędne wnioski, skutkiem czego dokonał błędnej oceny prawnej umów.
Jak wynika z treści § 1 umów będących przedmiotem sporu wnioskodawczyni zamówiła, a zainteresowana przyjęła do wykonania dzieło w postaci „przygotowania
i przeprowadzenia zajęć podczas kursu języka angielskiego". Przedmiot umów, czego Sąd nie zauważył, został szczegółowo doprecyzowany w § 2 umów, który stanowi, że wykonawca wykona dzieło z własnych materiałów oraz środków - opracowanie programu nauczania języka angielskiego, opracowanie oraz wykonanie pomocy naukowych (typu: planszy, środków audiowizualnych, tekstów, ćwiczeń, przygotowanie i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych oraz egzaminu końcowego).
W świetle literalnego zatem brzmienia § 1 i 2 umów przedmiotem jest dzieło
w postaci przygotowania i przeprowadzenia zajęć z języka obcego, składające się
z: przygotowania przez zainteresowaną programu nauczania, opracowania i wykonania pomocy naukowych oraz przygotowania i przeprowadzenia według własnych metod sprawdzianów miesięcznych i końcowych.
Określając przedmiot umów strony, zarówno w § 1 i 2, jak i w pozostałych postanowieniach umownych nie określiły, że ma to być „nauczenie" słuchaczy.
Zgodnie z zasadą wykładni językowej zapis § 1 i 2 umów jest jasny i nie budzi żadnych wątpliwości interpretacyjnych. Zadaniem zainteresowanej było przygotowanie
i przeprowadzenie zajęć podczas kursu języka angielskiego, obejmujące przygotowanie programu nauczania, opracowanie i wykonanie pomocy naukowych oraz przygotowanie
i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych i końcowych, a nie jak twierdzi Sąd „nauczenie" słuchaczy.
Wnioskodawczyni wielokrotnie podkreślała w pismach procesowych oraz w trakcie zeznań, że zawierała z lektorami, w tym z zainteresowaną, umowy, których skutkiem prawnym miało być wykonanie dzieła w postaci przygotowania i przeprowadzenia zajęć
z języka obcego. Nie była to zatem wyłącznie prelekcja treści merytorycznych. Nie chodziło także o nauczenie.
Jak wynika z zeznań strony były zgodne, co do skutków prawnych, jakie ma wywołać zawarta umowa. Nie może zatem budzić wątpliwości twierdzenie, że zgodnym zamiarem stron było wykonanie przez zainteresowaną dzieła w postaci przygotowania
i przeprowadzenia zajęć z języka obcego, na które składało się: przygotowanie programu nauczania, opracowanie i wykonanie pomocy naukowych oraz przygotowanie
i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych i końcowych, a nie „prelekcja treści merytorycznych" czy „nauczenie" słuchaczy.
Cel umowy w znaczeniu art. 65 § 2 kc to przede wszystkim cel zindywidualizowany, dotyczący konkretnej umowy uwarunkowanej określonymi interesami stron, a nie cel przynależny do pewnej ogólniejszej kategorii umów czy klasy czynności prawnych
(M. Safjan, Kodeks cywilny, Komentarz..., str. 297). Wnioskodawczyni wyjaśniła,
że założona przez nią szkoła ma oferować indywidualne, nietypowe sposoby zajęć z języka obcego. Służyć temu mają przede wszystkim przygotowywane przez lektorów programy nauczania, zawierające twórcze prowadzenia zajęć, opracowane i wykonane pomoce naukowe oraz przygotowane i przeprowadzone według własnych metod sprawdziany miesięczne
i końcowe. W tym celu zawierane są od początku istnienia szkoły umowy o dzieło
z lektorami. W ten bowiem sposób, w ocenie wnioskodawczyni, możliwym jest realizowanie idei działalności założonej szkoły. Umowy zawierane przez wnioskodawczynię niewątpliwie uwarunkowane są konkretnym, indywidualnym interesem strony związanym z formą prowadzonej szkoły.
W ocenie apelującej Sąd pierwszej instancji całkowicie błędnie dokonał oceny umów zawartych przez wnioskodawczynię i zainteresowaną. Przeprowadzona zgodnie z art. 65
§ k.c. wykładnia treści postanowień umownych, zgodnego zamiaru stron i celu umowy
w żaden sposób nie może prowadzić do wniosku, jakoby ich podstawowym celem było - nauczenie słuchaczy, gdyż jest to „typowe w cyklu edukacyjnym" czy też obejmowało tylko „prelekcję treści merytorycznych".
Jak wynika z rozważań przedstawionych w punkcie I. 2 apelacji w świetle postanowienia § 1 i 2 umów zobowiązaniem lektorów było przygotowanie i przeprowadzenie zajęć z języka obcego, obejmujące: przygotowanie przez zainteresowaną programu nauczania, opracowanie i wykonanie pomocy naukowych oraz przygotowanie i przeprowadzenie według własnych metod sprawdzianów miesięcznych i końcowych. Błędnie przyjmuje Sąd,
że „nie były to elementy doprecyzowania dzieła", gdy wręcz przeciwnie są one z dziełem całkowicie związane. W § 1 umowy strony ogólnie bowiem określiły dzieło, a w § 2 doprecyzowały jego zakres.
Skarżąca podniosła, że bezzasadne jest stanowisko Sądu, że lektorzy wykonywali dodatkowe zadania, kompletnie niezwiązane z dziełem, charakterystyczne dla prawidłowego wykonania zadania nauczyciela, a więc elementy starannego działania.
W dalszej części uzasadnienia apelacji wskazano, że kwestie odpowiedzialności wykonawcy za wykonanie umowy nie stanowią
essentialia negotii umów o dzieło i nie muszą być w niej zawarte. W przypadku nie uregulowania tych kwestii w umowie kwestie te rozstrzygane będą w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego, co zresztą znalazło swój wyraz
w treści § 10 spornych, w którym wyraźnie strony postanowiły, że w sprawach nieuregulowanych umową mają zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego.
Jeżeli chodzi o wynagrodzenie skarżąca podniosła, iż strony umówiły się,
że za wykonanie dzieła wnioskodawczyni zapłaci wykonawcy wynagrodzenie w określonej wysokości za jedną godzinę lekcyjną. Podstawą do ustalenia wynagrodzenia była stawka
za 1 godzinę lekcyjną. Strony przyjęły zasadę, że na koniec każdego miesiąca,
bądź sporadycznie za inny okres będą ustalać ilość godzin rzeczywiście poświęconych
przez zainteresowaną na realizację dzieła i dokonywać wypłat. Taki sposób wypłaty wynagrodzenia można określić jako zaliczkowy. Całkowitego rozliczenia należnego wynagrodzenia strony dokonywały po wykonaniu dzieła, tj. zakończeniu zajęć. Wnioskodawczyni, zainteresowana, jak i świadek A. A. (1) zgodnie zeznały,
że lektorzy prowadzą dla każdej grupy oddzielnie dzienniki, w których potwierdzają termin
i zakres każdego spotkania ze słuchaczami. Wpisy do dziennika z jednej strony są podstawą do comiesięcznych wypłat zaliczek, jednocześnie są potwierdzeniem wykonywania dzieła
i podstawą do jego odbioru przez wnioskodawczynię na zakończenie cyklu zajęć. Nadto podstawą do odbioru dzieła, czyli stwierdzeniem, że zostało wykonane przez lektora są przeprowadzane egzaminy końcowe. Przy czym należy zauważyć, że o wykonaniu dzieła decyduje przygotowanie i przeprowadzenie cyklu zajęć oraz egzaminu końcowego,
ale nie pozytywna ocena z tego egzaminu, czyli nauczenie słuchacza.
Tym samym, w ocenie apelującej, mylnie Sąd I instancji przyjmuje stanowisko organu rentowego, jakoby „umowy nie przewidywały nie wypłacenia wynagrodzenia w przypadku, gdy kursant nie nabędzie umiejętności językowych, a z umów wynika, że wynagrodzenie było wypłacane wykonawcy bez względu na efekt końcowy". Wynagrodzenie było wypłacane za osiągnięcie efektu, czyli wykonanie dzieła określonego w § 1 i 2 umów, a nie „jeżeli kursant nabędzie umiejętności językowe".
Nieprawdą jest także to, że zainteresowanej w toku wykonywania umów powierzano do wykonania dodatkowe czynności, co nie miało przełożenia w wysokości jej wynagrodzenia. Nie wiadomo, o jakie dodatkowe czynności chodzi i w oparciu, o które dowody Sąd wyprowadził powyższy wniosek. Zdaniem wnioskodawczyni jest on całkowicie bezpodstawny.
Za niezgodne z prawdą skarżąca uznała twierdzenie, jakoby wnioskodawczyni zawierała umowy zlecenia do realizacji zadań szkoły. Sąd powołał się na 2 umowy znajdujące się w aktach sprawy, jednakże nie dotyczą one „tożsamego zadania", które jest przedmiotem umów o dzieło zawsze zawieranych przez wnioskodawczynię z lektorami. W tych dwóch umowach zlecenia brak jest postanowień, takich jak w § 1 i 2 spornych umów, co oznacza,
że ich przedmiot nie jest „tożsamy", a dotyczył innych czynności.
Skarżąca zarzuciła, że Sąd Okręgowy całkowicie pominął dowód z dokumentu prywatnego w postaci informacji udzielonej wnioskodawczyni przez dr hab. P. P. (1) Wydziału Nauk Pedagogicznych (...) M. K. w T. z dnia 24 lipca 2012 r., złożony na rozprawie w dniu 14 sierpnia 2012 r.
Dokonując wykładni spornych umów Sąd nie odniósł się do poglądu zaprezentowanego
w powyższej informacji. Ma to o tyle istotne znaczenie, gdyż Sąd uznał, jakoby rzeczywistym celem stron było nauczenie słuchaczy, co jest typowe w cyklu edukacyjnym. Sąd w ogóle nie rozważył i nie odniósł się do argumentów wnioskodawczyni dotyczących procesu edukacyjnego. W procesie dydaktycznym powstaje szereg dzieł, wymagających
od prowadzącego indywidualnych, kreatywnych decyzji, a zatem nie można twierdzić,
że umowy zawierane przez wnioskodawczynię z zainteresowaną są wyłącznie umowami starannego działania.
Zdaniem płatnika składek nie ma racji Sąd I instancji twierdząc, że sporne umowy
ze względu na sposób ich wykonania i cel są umowami o świadczenie usług. Ich przedmiotem jest bowiem przygotowanie i przeprowadzenie zajęć podczas kursu języka angielskiego,
a nie staranne wykonanie zadań nauczyciela. Celem umów nie jest nauczenie słuchaczy. Celem umów jest osiągnięcie rezultatu szczegółowo określonego w § 1 i 2 spornych umów. Realizacja programu, zakończenie cyklu wykładów jest uważane za dzieło w rozumieniu
art. 627 k.c.
Apelująca argumentowała, iż przedmiot umów zawartych przez wnioskodawczynię
z zainteresowaną spełnia warunki do uznania go za utwór w rozumieniu art. 1 ust. 1 pr. aut. Przygotowanie i przeprowadzenie zajęć z języka obcego obejmujące: przygotowanie
przez zainteresowaną programu nauczania, opracowanie i wykonanie pomocy naukowych oraz przygotowanie i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych i końcowych niewątpliwie jest twórcze o indywidualnym charakterze. Znajduje to potwierdzenie w cechach programu, który jak wynika z zeznań wnioskodawczyni, zainteresowanej oraz świadka
A. A. jest każdorazowo opracowywany przez lektorów, dla każdej grupy oddzielnie. Jest to wytwór intelektu lektora. Programy są wytworem o indywidualnym charakterze,
gdyż związane są z niepowtarzalną osobowością każdego lektora. Każdy lektor tworzy inny, swój własny program, wymyśla metody i sposoby przekazania wiedzy, a także sposoby sprawdzenia przekazanej wiedzy. Potwierdzeniem tego są złożone do akt sprawy przykładowe programy opracowane przez lektorów oraz sprawdziany stworzone
i przeprowadzone przez lektorów. Nie ma racji Sąd Okręgowy twierdząc, iż stronom
nie można w żaden sposób przypisać, że ich zamiarem było nadanie powierzonej umowie cech „utworu" prawa autorskiego. Stanowisko takie jest sprzeczne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym i stanowi naruszenie przepisu art. 1 ust. 1 pr aut. poprzez jego niezastosowanie.
Zdaniem wnioskodawczyni przedmiot umów spełnia warunki przewidziane przepisami prawa autorskiego dla utworu. Jest to zasadne szczególnie w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego, który uznał, że przedmiotem ochrony prawa autorskiego są np. wszelkie dzieło piśmiennictwa będące wypływem indywidualnej twórczości, bez względu na jej zakres i wartość (SN z 08.11.1932 r., OSN 1933, nr 1, poz.7), każda twórczość umysłowa (...) byleby w swym ostatecznym wyniku, w swej zewnętrznej formie wykazywała znamiona wyróżniające ją od innych dzieł osobliwością pomysłu i umiejętnością ujęcia tematu
(SN z 31.03.1938 r., OSP 1938, poz. 545), każde opracowanie (...) w którym przejawia się twórcza praca autora, a więc gdy dzięki pomysłowości i indywidualnemu ujęciu dzieło uzyskało oryginalną postać (SN z 27.03.1965 r., I CR 39/65), wypisy, kalendarze, kolejowe rozkłady jazdy, katalogi, książki kucharskie, formularze, wzory, instrukcja bhp mająca charakter popularnego poradnika zapoznającego z przepisami bhp, kompozycje z kwiatów.
W świetle powyższego uzasadnione jest twierdzenie, że przedmiot spornych umów jest utworem podlegającym ochronie prawa autorskiego. Skoro tak, to dla oceny praw
i obowiązków stron należy stosować przepisy kodeksu cywilnego, a w zakresie, w którym dzieło jest utworem - przepisy prawa autorskiego (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18.06.2003 r., II CKN 269/01, Lex 82128). Jeśli w umowie o dzieło brak jakichkolwiek postanowień odnośnie do przeniesienia autorskich praw majątkowych przez wykonawcę
na rzecz zamawiającego, należy uznać, że bezspornie pozostały one przy wykonawcy
(
vide: powołany wyrok SN z 18.06.2003 r.).
Z kolei odnośnie podnoszonej przez Sąd pierwszej instancji kwestii braku określenia w umowach pól eksploatacji utworu apelująca wskazała, że w doktrynie i orzecznictwie prezentowane są poglądy, iż nie jest to niezbędny element umów prawa autorskiego. Podkreśla się, że przepis art. 41 ust. 2 pr. aut. nie stoi na przeszkodzie stosowaniu
przy wykładni umów o przeniesienie autorskich praw majątkowych dla ustalenia objętych nimi pól eksploatacji reguł interpretacyjnych wynikających z art. 65 kc. Sąd Najwyższy wskazał, że „niewymienienie w umowie wszystkich pól eksploatacji powoduje, że umowa podlega ogólnym regułom wykładni" (wyrok SN z 03.12.2008 r., V CNP, 82/08, Lex 484683).
Stosownie do Artykułu 2 ust. 1 Aktu paryskiego Konwencji Berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych sporządzonego w Paryżu w dniu 24 lipca 1971 r., załącznik do Dz. U. z 1990 r., Nr 82, poz. 474, (oświadczenie rządowe w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do artykułów od 1 do 21 oraz załącznika do Aktu Paryskiego Konwencji Berneńskiej o ochronie dzieł literackich, artystycznych - Dz. U. Nr 104, poz.507) - określenie „dzieła literackie i artystyczne" obejmuje wszystkie dzieła literackie, naukowe
i artystyczne, bez względu na sposób lub formę ich wyrażenia takie jak: książki, broszury
i inne pisma; odczyty, przemówienia, kazania i inne dzieła tego rodzaju. Tym samym przedmiot spornych umów jest dziełem autorskim w pojęciu wynikającym z Artykułu 2 ust. 1 Konwencji.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja płatnika nie zasługuje na uwzględnienie, nie zawiera bowiem zarzutów skutkujących koniecznością zmiany lub uchylenia zaskarżonego wyroku.
Przedmiotem sporu w analizowanej sprawie jest kwestia, czy umowy zawarte pomiędzy B. F. prowadzącą działalność gospodarczą pod nazwą L. C. – Szkoła (...) w T. a zainteresowaną W. S. (1) w okresach: od dnia
1 października 2007 r. do dnia 30 czerwca 2008 r., od dnia 1 października 2008 r. do dnia
30 czerwca 2009 r., od dnia 1 października 2009 r. do dnia 30 czerwca 2010 r. oraz od dnia
1 października 2010 r. do dnia 30 czerwca 2011 r. miały charakter umów o dzieło, umów zlecenia, względnie umów o świadczenie usług, do których na podstawie art. 750 k.c. stosuje się odpowiednio przepisy o umowie zlecenia, a w konsekwencji, czy stanowiły tytuł podlegania obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym.
We wskazanym powyżej zakresie Sąd Okręgowy przeprowadził stosowne postępowanie dowodowe, a w swych ustaleniach i wnioskach nie wykroczył poza ramy swobodnej oceny wiarygodności i mocy dowodów wynikające z przepisu art. 233 k.p.c.,
nie popełnił też uchybień w zakresie zarówno ustalonych faktów, jak też ich kwalifikacji prawnej, które mogłyby uzasadnić ingerencję w treść zaskarżonego orzeczenia.
W konsekwencji, Sąd odwoławczy oceniając jako prawidłowe ustalenia faktyczne
i rozważania prawne dokonane przez Sąd pierwszej instancji uznał je za własne, co oznacza, że zbędnym jest ich szczegółowe powtarzanie w uzasadnieniu wyroku Sądu odwoławczego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 listopada 1998 r., sygn. I PKN 339/98, OSNAPiUS
z 1999 r., z. 24, poz. 776).
Podkreślić należy, iż celem postępowania apelacyjnego jest ponowne rozpoznanie sprawy pod względem faktycznym i prawnym, a ponieważ ocena zarzutów odnoszących się do naruszenia prawa materialnego może być dokonana jedynie na podstawie prawidłowo ustalonego stanu faktycznego sprawy, to w pierwszej kolejności rozważenia wymagają podniesione przez skarżącą zarzuty naruszenia prawa procesowego.
Zgodnie z art. 233 § 1 k.p.c. sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału.
Taka ocena dokonywana jest na podstawie przekonań sądu, jego wiedzy i posiadanego doświadczenia życiowego, a ponadto powinna uwzględniać wymagania prawa procesowego oraz reguły logicznego myślenia, według których sąd w sposób bezstronny, racjonalny
i wszechstronny rozważa materiał dowodowy jako całość, dokonuje wyboru określonych środków dowodowych i – ważąc ich moc oraz wiarygodność – odnosi je do pozostałego materiału dowodowego (por. wyrok Sądu Najwyższego z 10 czerwca 1999 r., II UKN 685/98, OSNAPiUS Nr 17/2000, poz. 655).
Skuteczne podniesienie zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. wymaga wskazania, jakie kryteria oceny zostały naruszone przez sąd przy analizie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im taką moc przyznając – to jest – czy i w jakim zakresie analiza ta jest niezgodna z zasadami prawidłowego rozumowania, wiedzą lub doświadczeniem życiowym, względnie – czy jest ona niepełna
(zob. postanowienie SN z dnia 23 stycznia 2001 r., IV CKN 970/00, Lex nr 52753; wyrok SN z dnia 6 lipca 2005 r., III CK 3/05, Lex nr 180925). Tylko takie skonstruowanie zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. pozwala na skuteczne podważenie przeprowadzonej przez Sąd oceny dowodów, a także będących jej konsekwencją ustaleń stanu faktycznego
i subsumowanie ich pod określony przepis prawa. Zgodnie z wyjaśnieniem udzielonym
przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z dnia 16 listopada 2005 r. (I ACa 447/05, LEX nr 177024), które Sąd odwoławczy podziela, zarzut sprzeczności istotnych ustaleń Sądu
z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego może tylko wówczas wzruszyć zaskarżony wyrok, gdy istnieje dysharmonia między materiałem zgromadzonym w sprawie
a konkluzją, do jakiej doszedł Sąd na jego podstawie. To natomiast, że określone dowody ocenione zostały niezgodnie z intencją strony skarżącej nie oznacza jeszcze, iż Sąd dopuścił się naruszenia art. 233 § 1 k.p.c.
Przekładając powyższe rozważania na grunt analizowanej sprawy wskazać należy,
iż zdaniem Sądu Apelacyjnego Sąd I instancji nie przekroczył granic swobodnej oceny dowodów. Podkreślenia wymaga, iż apelująca podnosząc zarzut naruszenia art. 233 k.p.c.
co do istoty skupiła się na odmiennej ocenie prawnej, a nie na podważeniu ustalonych
przez Sąd Okręgowy okoliczności faktycznych.
Odnosząc się do zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. poprzez pominięcie dowodu
z dokumentu w postaci pisemnej informacji dr hab. P. P. (2) z dnia 24 lipca 2012 r. Sąd Apelacyjny wskazuje, iż pozasądowe ekspertyzy sporządzone na zlecenie strony nie są dowodem z opinii biegłego. Stanowią tylko umotywowane z punktu widzenia wiadomości specjalnych stanowisko strony. Ekspertyzę taką należy więc traktować wyłącznie jako część argumentacji faktycznej i prawnej przytaczanej przez stronę (por. uzasadnienie wyroku SN z dnia 20 stycznia 1989 r., II CR 310/88, LEX nr 8940). Gdy strona składa opinię specjalisty z intencją uznania jej przez sąd za dowód w sprawie, wówczas istnieją podstawy do przypisania jej także znaczenia dowodu z dokumentu prywatnego (art. 245 k.p.c.)
i wówczas, pozasądowa opinia rzeczoznawcy jako dokument prywatny stanowi jedynie dowód tego, że osoba, która ją podpisała wyraziła zawarty w niej pogląd, nie korzysta natomiast z domniemania zgodności z prawdą zawartych w niej twierdzeń. Mając na uwadze powyższe Sąd Apelacyjny podkreśla, że – jak wynika z analizy uzasadnienia sporządzonego przez Sąd I instancji – uwzględnił on w swoich rozważaniach argumentację płatnika składek, popartą opinią dr hab. P. P. (2) z dnia 24 lipca 2012 r., jakoby przedmiot spornych umów był dziełem twórczym o indywidualnym charakterze. Sąd Okręgowy szeroko odniósł się do zagadnienia tzw. dzieła autorskiego i szczegółowo wyjaśnił motywy, z powodu których uznał brak możliwości uznania przedmiotu umów zawartych pomiędzy B. F.
a W. S. (1) za dzieło w rozumieniu art. 627 k.c., jak również za utwór w rozumieniu przepisów prawa autorskiego. Sąd odwoławczy zwraca nadto uwagę, że opinia dr hab. P. P. (2) sporządzona został z punktu widzenia pedagoga – językoznawcy, a zatem wyrażonych w niej treści nie można odnosić wprost do prawnego sposobu rozumienia pojęcia „dzieła”.
Przechodząc do analizy zarzutów naruszenia prawa materialnego, Sąd Apelacyjny
w pierwszej kolejności wskazuje na normę art. 353
1 k.c. ustanawiającą zasadę swobody umów. Zasada ta umożliwia stronom wybór rodzaju stosunku prawnego, który będzie je łączył, przy czym możliwe jest kształtowanie stosunków zobowiązaniowych w sposób odmienny niż czynią to umowy nazwane, normatywnie uregulowane w kodeksie cywilnym lub innych ustawach. Strony mogą stosować umowy nazwane w kształcie, jaki wynika
z odpowiednich aktów prawnych, mogą również wzorować się na nich, ale określając łączący je stosunek zobowiązaniowy dokonywać modyfikacji lub uzupełnień – tak, aby ukształtować najbardziej dla nich odpowiedni instrument prawny, mogą też tworzyć zupełnie nowe rodzaje umów (tak: Kodeks Cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania – część ogólna
pod red. A. Kidyby, LEX, 2010 r.).
Zasada swobody umów nie ma jednak charakteru bezwzględnego, a zadaniem sądu rozpoznającego daną sprawę jest ocena łączącego strony stosunku zobowiązaniowego
pod kątem zgodności jego treści i celu z ustawą, zasadami współżycia społecznego,
jak również zgodności z właściwością (naturą) stosunku prawnego. Sąd orzekający w sprawie ma obowiązek analizy stosunku zobowiązaniowego pod kątem zgodności z wymienionymi
w tym przepisie kryteriami, albowiem przekroczenie przez strony zasady swobody umów - poprzez naruszenie tychże kryteriów - skutkuje nieważnością umowy bądź jej części. Podstawowe znaczenie dla oceny stosunku zobowiązaniowego ma przy tym nie dosłowne, literalne brzmienie umowy, ale przede wszystkim zgodny zamiar stron i cel umowy (art. 65
§ 2 k.c.). Posiłkując się poglądem wyrażonym przez Sąd Najwyższy w wyrokach z dnia
28 lutego 1996 r. (I CRN 191/95) oraz z dnia 13 maja 1997 r. (III CKN 41/97) należy zauważyć, iż postanowienia spornych umów nie były dostatecznie jasne, a zatem wymagały wykładni z zastosowaniem reguł interpretacyjnych obowiązujących przy tłumaczeniu oświadczeń woli. Postępowanie dowodowe przeprowadzone w niniejszej sprawie wykazało, iż rzeczywistą wolą stron nie było zawarcie umowy o dzieło, gdyż celem podejmowanych czynności nie było osiągnięcie konkretnego rezultatu, który podlegałby ocenie.
Zgodnie z treścią art. 734 § 1 k.c. przez umowę zlecenia przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie.
Jest to wąskie ujęcie przedmiotu zlecenia. Za sprawą art. 750 k.c. przepisy o zleceniu stosuje się do świadczenia usług, a więc czynności o charakterze faktycznym, które nie muszą prowadzić do osiągnięcia indywidualnie oznaczonego rezultatu. W odróżnieniu od umowy
o dzieło, umowa zlecenia oraz umowy o świadczenie usług są umowami starannego działania. Choć zakładają one dążenie do osiągnięcia pewnego rezultatu, to jednak działający
z zachowaniem należytej staranności zleceniobiorca - w razie niezrealizowania celu umowy – nie ponosi odpowiedzialności za niewykonanie zobowiązania. Umowa zlecenia nie akcentuje konkretnego rezultatu jako koniecznego do osiągnięcia - nie wynik zatem, lecz starania
w celu osiągnięcia tego wyniku, są elementem wyróżniającym dla umowy zlecenia,
tj. elementem przedmiotowo istotnym.
Natomiast przez umowę o dzieło, zgodnie z art. 627 k.c., przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. Co prawda kodeks cywilny nie podaje definicji „dzieła”, jednak w doktrynie
i orzecznictwie jednomyślnie przyjmuje się, iż wykonanie dzieła oznacza określony proces pracy lub twórczości o możliwym do wskazania momencie początkowym i końcowym, którego celem jest doprowadzenie do efektu ustalonego przez strony w momencie zawierania umowy. Jako że umowa o dzieło jest umową o „rezultat usługi” - co jest podstawową cechą odróżniającą ją od umowy o pracę oraz od umowy zlecenia - konieczne jest, aby działania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu – w postaci materialnej bądź niematerialnej (tak np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie z dnia 21 grudnia 1993r., sygn. akt III AUr 357/93, OSA 1994/6/49). Podzielając pogląd Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wyrażony w sprawie
o sygn. akt III AUa 1199/11 wskazać należy, iż dzieło o charakterze niematerialnym musi być ucieleśnione w przedmiocie materialnym, przez co rozumie się istnienie dzieła
w postaci postrzegalnej, pozwalającej nie tylko na odróżnienie od innych przedmiotów,
ale również na uchwycenie istoty osiągniętego rezultatu. Pogląd o uznawaniu za dzieło również rezultatu niematerialnego i nieucieleśnionego (jakim jest w niniejszej sprawie nauczanie umiejętności językowych) był odosobniony w doktrynie (np. R. L.
de B., Zobowiązania, Poznań 1948, str. 557) i nie znalazł poparcia w judykaturze. Warto również podkreślić, iż dzieło jest wytworem, który w momencie zawierania umowy nie istnieje, jednak jest w niej z góry przewidziany i określony w sposób umożliwiający jego późniejszą weryfikację (w szczególności przy użyciu jednostek metrycznych,
przez porównanie z istniejącym wzorem, z wykorzystaniem planów, rysunków lub też
przez opis). Przedmiot umowy o dzieło może zatem zostać określony w różny sposób, jednakże określenie to musi być na tyle precyzyjne, aby nie było wątpliwości, o jakie dzieło chodzi. Nadto, cechą konstytutywną dzieła jest samoistność rezultatu, przez co rozumie się jego niezależność od dalszego działania twórcy. Innymi słowy – z chwilą ukończenia dzieła staje się ono odrębne od twórcy. W przypadku rezultatu materialnego, samoistną wartością, dla której osiągnięcia strony zawarły umowę o dzieło jest konkretna rzecz (np. wykonany
na zamówienie mebel, wyremontowany lokal). Rezultat umowy o dzieło powinien być obiektywnie osiągalny i w konkretnych warunkach pewny. Wskazuje się również, iż jednym
z kryteriów umożliwiających odróżnienie umowy o dzieło od umowy zlecenia lub umowy
o świadczenie usług jest możliwość poddania dzieła sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych. Istotą umowy o dzieło jest więc zawsze osiągnięcie umówionego
przez strony konkretnego i sprawdzalnego rezultatu, a nie – jak w przypadku umowy zlecenia – staranne działanie. Zgodnie z powyższym przyjmujący zamówienie odpowiada
za nieosiągnięcie określonego efektu pracy, a rodzaj i intensywność pracy świadczonej w celu wykonania dzieła pozostają bez znaczenia dla jego odpowiedzialności umownej (Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania – część szczególna, Z. G., A. J.,
A. K., K. K.-P., G. K., E. N., T. S., LEX, 2010).
Mając na uwadze powyższe należy wskazać, iż umowa o świadczenie usług
nie może być umową, której celem byłoby osiągnięcie rezultatu pozwalającego
na jej zakwalifikowanie jako umowy o dzieło. Innymi słowy, umowy o osiągnięcie rezultatu stanowiącego dzieło w rozumieniu przepisów art. 627 i n. k.c. nie mogą zostać zakwalifikowane jako umowy o świadczenie usług. Oznacza to, że z zakresu
art. 750 k.c. wyłączone są nie tylko umowy o dzieło, ale także inne umowy nazwane, których celem jest osiągnięcie określonego rezultatu, zarówno takie, do których przepisy o umowie
o dzieło znajdują odpowiednie zastosowanie, jak i takie, które mają regulację ustawową niezawierającą takiego odesłania. Cechą charakterystyczną takich umów jest również to,
że zazwyczaj są to umowy oparte na zaufaniu między stronami i z uwagi na to wymagają osobistego wykonania przez usługodawcę. Zlecający usługę powierza jej wykonanie danej osobie w zaufaniu do jej umiejętności, kwalifikacji, wiedzy i innych walorów
(M. Nesterowicz (w:) J. Winiarz, Komentarz, t. II, 1989, s. 692; por. również wyrok SA
w Warszawie z 15 września 2008 r., I ACa 84/08, Apel. W-wa 2009, nr 2, poz. 14).
Zdaniem Sądu Apelacyjnego Sąd Okręgowy dokonał trafnej analizy umów zawartych pomiędzy skarżącą B. F. a zainteresowaną W. S. (1), uznając, iż były to umowy o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu.
Odnosząc się w pierwszej kolejności do kwestii braku możliwości uznania tychże umów za umowy prawa autorskiego, których przedmiotem jest utwór, Sąd Apelacyjny – podzielając poczynione w tej mierze rozważania Sądu I instancji – wskazuje dodatkowo,
iż za powyższym stanowiskiem przemawia fakt, że ani na etapie zawierania spornych umów, ani w późniejszym okresie przedmiotem uzgodnień stron nie było przeniesienie praw autorskich do utworu, którym miał być – jak twierdzi skarżąca – autorski program nauczania stworzony dla konkretnej grupy słuchaczy. Tymczasem, jak stanowi art. 8 ust. 1 ustawy
z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (j. t.: Dz. U. z 2006 r.
Nr 90, poz. 631 ze zm.) prawa autorskie przysługują twórcy, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Zgodnie z art. 12 ust. 1 ustawy, jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków
ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron. W. S. (1) nie była zatrudniona przez B. F. w ramach stosunku pracy, nie ulega zatem wątpliwości,
iż do przejścia ewentualnych autorskich prawa majątkowych nie mogło dojść
ex lege, z mocy ww. art. 12 ustawy. W postępowaniu nie wykazano przy tym, aby zawarta została umowa
o przeniesienie autorskich praw majątkowych na podstawie art. 41 ustawy ani, aby intencją B. F. bądź W. S. (1) było zawarcie takiej umowy. W ocenie Sądu Apelacyjnego argumentacja skarżącej zmierzająca do wykazania, że sporne umowy dotyczyły dzieła autorskiego skonstruowana została wyłącznie na potrzeby toczącego się postępowania,
w oderwaniu od rzeczywistego stanu rzeczy.
Sąd Apelacyjny podkreśla, iż Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18 czerwca 2003 r.
(II CKN 269/01, OSNC 2004/9/142) wskazał, że jeżeli przedmiotem umowy o dzieło ma być utwór w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, to przedmiot oznaczenia dzieła powinien być tak określony, aby obowiązkiem przyjmującego zamówienie było dostarczenie zamawiającemu dzieła będącego rezultatem działalności twórczej, o indywidualnym charakterze, ustalonego w skonkretyzowanej
przez strony postaci. Jest przy tym bezsporne, że utwór staje się przedmiotem prawa autorskiego, kiedy następuje jego ustalenie, tj. gdy przybiera jakąkolwiek postać, choćby nietrwałą, jednak na tyle stabilną, żeby cechy i treść utworu miały charakter postrzegalny. Sporne w niniejszej sprawie umowy postanowień co do konkretyzacji przedmiotu umowy
np. w postaci pisemnych egzemplarzy programu na nauczania nie zawierały. Co więcej,
jak trafnie wypunktował Sąd I instancji, skarżąca nie miała zamiaru i faktycznie nie dążyła
do przejścia na nią praw autorskich do „utworu” stworzonego przez zainteresowaną.
Nie ulega wreszcie wątpliwości, że nawet gdyby za przedmiot umów łączących strony uznać wyłącznie program nauczania stworzony przez lektora dla konkretnej grupy słuchaczy, to trudno byłoby mu przypisać specyficzne cechy autorskie – twórczy charakter, indywidualność, oryginalność. Skarżąca w każdym razie cech takich nie wykazała.
Brak jest również podstaw do uznania, że przedmiotem spornych umów było, zgodnie z nazwą nadaną umowom przez strony, wykonanie dzieła w rozumieniu art. 627 k.p.c.
Nie powielając zaprezentowanej w tym zakresie argumentacji Sądu I instancji Sąd odwoławczy zwraca uwagę, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie wykazał,
aby umowy te zmierzały do osiągnięcia indywidualnego rezultatu. W szczególności skarżąca nie zdołała udowodnić, zgodnie ze swoimi twierdzeniami, iż programy nauczania, które przygotowywała W. S. (1) były zindywidualizowane dla potrzeb konkretnych grup
i miały niepowtarzalny charakter. Jedyne przedłożone w tym zakresie dowody w postaci dokumentów, a mianowicie dzienniki lekcyjne świadczą o okoliczności przeciwnej. Wskazywane w nich tematy zajęć są bowiem w dużej mierze powtarzalne.
W tym miejscu Sąd odwoławczy podkreśla, że dopuszcza możliwość uznania programów nauczania za dzieło. Poczynione w tym zakresie wywody strony skarżącej
od strony teoretycznej są poprawne. Niemniej jednak generalne twierdzenia B. F.
nie przystają do stanu faktycznego niniejszej sprawy.
Należy mieć przy tym świadomość, że również w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych obowiązuje zasada kontradyktoryjności wyrażona w art. 232 k.p.c. w zw. z art. 6 k.c. Zgodnie z zasadą kontradyktoryjności ciężar dowodu spoczywa na stronach postępowania cywilnego. To one, a nie sąd, są wyłącznym dysponentem toczącego się postępowania i one wreszcie ponoszą odpowiedzialność za jego wynik. Przepis art. 6 k.c. stanowi, iż ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Przepis art. 232 § 1 zd. 1 k.p.c. stanowi natomiast odpowiednio, że strony są obowiązane wskazywać dowody dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą skutki prawne. Sąd Najwyższy charakteryzując art. 232, stwierdził, że na sądzie rozpoznającym sprawę
nie spoczywa powinność zarządzania dochodzeń mających na celu uzupełnienie i wyjaśnienie twierdzeń stron oraz poszukiwanie dowodów na ich udowodnienie. Do sądu nie należy przeprowadzanie z urzędu dowodów zmierzających do wyjaśnienia okoliczności istotnych
dla rozstrzygnięcia sprawy (art. 232). Obowiązek przedstawienia dowodów spoczywa
na stronach (art. 3), a ciężar udowodnienia faktów mających dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie (art. 227) spoczywa na stronie, która z faktów tych wywodzi skutki prawne - art. 6 k.c. (zob. wyroki SN: z dnia 17 grudnia 1996 r., I CKU 45/96, OSNC 1997, nr 5-6, poz. 76, wyrok SA w Poznaniu z dnia 29 grudnia 2003 r., I ACa 1457/03, OSA 2005, z. 3, poz.12, wyroki SN: z dnia 11 lipca 2001 r., V CKN 406/00, Lex nr 52321, z dnia 12 kwietnia 2000 r., IV CKN 22/00, Lex nr 52438).
Gdyby istotą pracy lektorów było tylko przygotowanie i udostępnienie skarżącej programu nauczania na jeden miesiąc nauki, to takie zobowiązanie można by rozpatrywać pod kątem umowy o dzieło. Jednakże skarżąca nie zdołała wykazać, aby prowadzone
przez zainteresowaną szkolenia językowe wymagały – jak to określiła – autorskich materiałów szkoleniowych, a nadto – aby przygotowanie takich materiałów było głównym celem umów zawartych z W. S. (1).
Sąd Apelacyjny zwraca uwagę, że gdyby rzeczywiście – jak deklaruje
w niniejszym postępowaniu skarżąca – istotą zawieranych z zainteresowaną umów miało być nie tyle prowadzenie szkolenia, co opracowanie programu nauczania tj. materiałów dobranych indywidualnie pod kątem danego kursu, to okoliczność ta, jak nakazują przyjąć zasady doświadczenia życiowego, zostałaby zaakcentowana w tychże umowach. W ocenie Sądu II instancji takiego przedmiot umów nie można jednak zrekonstruować z ich treści.
W § 1 wskazano, iż „dziełem” ma być przygotowanie i przeprowadzenie zajęć podczas kuru języka angielskiego. Przepis § 2 umowy wylicza co prawda opracowanie programu nauczania języka angielskiego dla wskazanych grup, opracowanie oraz wykonanie pomocy naukowych (planszy, środków audiowizualnych, tekstów, ćwiczeń), jak również przygotowanie
i przeprowadzenie sprawdzianów miesięcznych oraz egzaminu końcowego, jednakże
nie stanowią one, w ocenie Sądu odwoławczego, samoistnego celu zawarcia umowy
z zainteresowaną, a jedynie sposób realizacji przedmiotu umowy, którym było przeprowadzenie szkolenia językowego. Sąd Apelacyjny podkreśla przy tym, iż nie ma podstaw do kwalifikowania danej umowy jako umowę o dzieło tylko na tej podstawie,
iż niektóre czynności wykonywane w jej ramach mają charakter dzieła (por. wyrok SN z dnia 6 kwietnia 2011 r., II UK 315/10, Lex nr 885011; wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu
z dnia 19 marca 2008 r., I Ca 83/08). Oczywistym jest, iż prowadzenie wszelkiego rodzaju szkoleń czy kursów wymaga od prowadzącej je osoby wcześniejszego przygotowania materiałów dydaktycznych, jak również sprawdzenia efektów nauki kursantów np. w formie testów. Czynności te nie przesądzają o istocie stosunku zobowiązaniowego, a jedynie umożliwiają weryfikację jego prawidłowej realizacji.
Należy nadto wskazać, że nie stanowi cechy wyróżniającej szkolenia prowadzone przez szkołę językową B. F. spośród innych szkoleń tego typu - w sposób umożliwiający przyjęcie koncepcji umów o dzieło - fakt, że lektorzy zobowiązani byli
do przygotowania programów indywidualnie dla każdej grupy i odrębnie na każdy rok szkoleniowy. Rzeczą typową dla każdego rodzaju edukacji jest bowiem przygotowanie
przez nauczyciela programu, konspektu, materiałów, w oparciu o które realizuje program nauczania w danych jednostkach czasowych. Zmaterializowanie takich czynności na piśmie czy też nośniku elektronicznym nie pozwala na utożsamianie ich z dziełem, którego zdaniem skarżącej dotyczyły sporne umowy, albowiem umowy te
de facto dotyczyły przeprowadzenia zajęć. To właśnie przyprowadzenie zajęć było usługą, o której wykonanie umówiły się strony. Przygotowanie programu nauczania i materiałów do poszczególnych zajęć miało zaś charakter jedynie pomocniczy. Wkład w postaci wysiłku umysłowego wymagany jest
przy tym każdej pracy umysłowej i jest wykładnikiem obowiązku starannego działania,
nie przesądzając charakteru wykonywanych czynności jako dzieła. Sąd odwoławczy zwraca uwagę, że sama skarżąca B. F. opisała programy nauczania jako „główne założenia, idee, treści, metody, formy pracy, jak i sposób ewaluacji, które lektor zakłada w swoim programie”, przy czym „program nie zawsze był opracowany na piśmie”. Zasady doświadczenia życiowego stoją na przeszkodzie uznaniu, iż celem, do którego zmierzały strony – a zwłaszcza skarżąca – zawierając sporne umowy było przede wszystkim sporządzenie przez lektora takiego programu, a nie przeprowadzenie przez niego kursu językowego dla konkretnej grupy słuchaczy. Mając na uwadze powyższe Sąd odwoławczy wskazuje, iż w jego ocenie przedmiotem zobowiązania zainteresowanej było przeprowadzenie całego szkolenia dla danej grupy słuchaczy, obejmującego okres kilku miesięcy, a nie jedynie przygotowanie materiałów na dane zajęcia czy też na dany miesiąc nauki.
Obowiązków polegających na przygotowaniu i przeprowadzeniu zajęć – choćby
w oparciu o samodzielnie wybrane i przystosowane materiały dydaktycznie, a nie narzucony
z góry program – nie można uznać za dzieło, ponieważ nie przynoszą one konkretnego, samoistnego, oznaczonego rezultatu. Określony rezultat umowy o dzieło, o czym była już mowa powyżej, powinien mieć indywidualny charakter i niezależny od działania wykonawcy byt, wiążący się z możliwością uzyskania samodzielnej wartości w obrocie. Dzieło musi
przy tym istnieć w postaci postrzegalnej, pozwalającej nie tylko odróżnić je od innych przedmiotów, ale i uchwycić istotę osiągniętego rezultatu. Powyższego z całą pewnością
nie można powiedzieć o przedmiocie umów zawartych przez skarżącą z zainteresowaną.
W przypadku przeprowadzenia zajęć szkoleniowych z języka obcego, nawet w oparciu
o samodzielnie przygotowany program i pomoce naukowe, nie występuje rezultat ucieleśniony w jakiejkolwiek postaci. Jest to wyłącznie staranne działanie wykonawcy umowy, który stosownie do posiadanej wiedzy, ma ją przekazać kursantom.
Sąd odwoławczy, w nawiązaniu do argumentacji podniesionej w apelacji, zwraca uwagę, że pogląd Sądu Najwyższego zaprezentowany w wyroku z dnia 30 maja 2001 r.
(I PKN 429/00), zgodnie z którym przedmiotem umowy o dzieło może być osiągnięcie rezultatu niematerialnego, nieucieleśnionego jak np. przygotowanie i wygłoszenie cyklu specjalistycznych wykładów był odosobniony i nie znalazł poparcia w późniejszym, jednolitym orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów powszechnych. Aktualnie nie budzi wątpliwości w judykaturze, że tego typu czynności należy kwalifikować jako przedmiot umów starannego działania.
Również przyjęty sposób ustalania wysokości oraz wypłaty wynagrodzenia świadczy przeciwko możliwości uznania spornych umów za umowy o dzieło. Jak prawidłowo ustalił Sąd Okręgowy – wynagrodzenie wypłacane było wykonawcy bez względu na efekt końcowy, wyłącznie w oparciu o ilość faktycznie przeprowadzonych zajęć dydaktycznych. Świadek A. A. (1) potwierdziła, że wynagrodzenie obliczane jest na podstawie stawki godzinowej, co oznacza, że jeśli zajęcia wypadają np. w święto, to wynagrodzenie ulega stosownemu obniżeniu. Również zainteresowana W. S. (1) i skarżąca B. F. wskazały, że wynagrodzenie zależało od ilości przeprowadzonych zajęć, mniejsze było
np. w miesiącu, w którym przypadały ferie. Zainteresowana otrzymywała zatem wynagrodzenie za wykonane czynności – przeprowadzone zajęcia, a nie za osiągnięcie rezultatu.
Szczególnego podkreślenia wymaga fakt, że na wysokość wynagrodzenia nie miała wpływu jakość przygotowanych materiałów, która pod względem merytorycznym nie była poddawana kontroli. Wniosek, iż skarżąca nie ingerowała w merytoryczną treść i zawartość programów nauczania potwierdzają zeznania świadka A. A. (1), jak również zainteresowanej W. S. (1), które podały, iż apelująca nie miała żadnego wpływu
na program nauczenia, gdyż lektorzy nie przedstawiają jej materiałów, ale jedynie ogólny zarys programu. B. F. nie kontrolowała sposobu prowadzenia zajęć przez lektorów. Otrzymanie i wysokość wynagrodzenia nie zostały także uzależnione od wyników egzaminów osiągniętych przez grupy nauczane przez zainteresowaną. Okoliczność ta nie wpływała też na zawarcie z zainteresowaną kolejnych umów na przygotowanie
i przeprowadzenie szkoleń językowych.
Brak faktycznej kontroli skarżącej zarówno nad treścią programów nauczania,
jak i nad sposobem przeprowadzania zajęć przez zainteresowaną świadczy również
o niepodleganiu przez W. S. (1) jakiejkolwiek odpowiedzialności za wady dzieła,
co jest elementem konstytutywnym umowy o dzieło (por. Grzegorz Kozieł, Komentarz
do art. 627 Kodeksu cywilnego, Lex Omega).
Na marginesie Sąd odwoławczy zwraca uwagę, iż programy nauczania przedłożone przez skarżącą do akt sprawy sporządzone zostały nie przez zainteresowaną W. S. (1), ale przez A. P. oraz A. O., a zatem nie stanowią dowodu na okoliczności istotne dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy. Niemniej jednak analiza tychże dokumentów w całokształcie okoliczności, niewątpliwie wspólnych dla spraw o ustalenie istnienia obowiązkowych ubezpieczeń społecznych w stosunku do lektorów szkoły językowej L. C. w T. nie pozwala na uznanie ich za dzieło skoro, jak już wyżej zostało wskazane, przedmiotem zobowiązania lektorów było przygotowanie
i przeprowadzenie zajęć w ramach kursu językowego, a nie – jak deklaruje skarżąca - sporządzenie programów nauczania.
Nie bez znaczenia dla oceny spornych stosunków zobowiązaniowych pozostaje fakt, iż polegały one na długookresowym zatrudnieniu i polegały na powtarzalnym wykonywaniu czynności tego samego rodzaju. Powyższy fakt stoi na przeszkodzie uznaniu, że wykonywane były odrębne, indywidualne umowy o dzieło.
Reasumując, Sąd Apelacyjny wskazuje, że podziela stanowisko Sądu I instancji, zgodnie z którym sporne umowy nie były umowami o dzieło z uwagi na to, że przedmiot umów nie stanowił konkretnego, indywidualnego oznaczonego rezultatu – dzieła. Umowy zostały skonstruowane i były realizowane w sposób zakładający realizację zespołu czynności i zadań (przygotowanie programu zajęć, przygotowanie pomocy naukowych, przeprowadzenie zajęć, kontrola zadań domowych, przeprowadzanie sprawdzianów miesięcznych i egzaminu końcowego). Liczba przeprowadzonych godzin zajęć nadaje im charakter czynności powtarzalnych, nawet jeśli zajęcia te podzielono na części. W ocenie Sądu II instancji stronom umów nie chodziło zatem o rezultat usługi, ale o same usługi polegające na przygotowaniu i przeprowadzeniu zajęć w ramach szkolenia językowego. Nazwa umowy i posługiwanie się przez jej strony terminologią służącą podkreśleniu charakteru umowy jako umowy o dzieło nie stanowią elementów decydujących samodzielnie o rodzaju zobowiązania w oderwaniu od rzeczywistego przedmiotu tej umowy, sposobu
i okoliczności jej wykonania.
W tym miejscu wskazać należy, iż w świetle obowiązujących przepisów prawa zawarcie umowy o dzieło nie pociąga za sobą w żadnym wypadku obowiązku opłacania składek na ubezpieczenie społeczne. Art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz. U. z 2009 r., Nr 205, poz. 1585 ze zm.) ustanawia natomiast obowiązkowe objęcie ubezpieczeniem emerytalno - rentowym osób fizycznych, które na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej są osobami wykonującymi pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia
(tzw. „zleceniobiorców”), jak również osób z nimi współpracującymi.
Stosownie do treści art. 9 ust. 1 osoby, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1, 3, 10, 18a, 20 i 21, spełniające jednocześnie warunki do objęcia ich obowiązkowo ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi z innych tytułów, są obejmowane ubezpieczeniami tylko z tytułu stosunku pracy, umowy agencyjnej, umowy zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, albo umowy o dzieło, jeżeli umowę taką zawarły z pracodawcą, z którym pozostają w stosunku pracy,
lub jeżeli w ramach takiej umowy wykonują pracę na rzecz pracodawcy, z którym pozostają
w stosunku pracy, członkostwa w spółdzielni, służby, pobierania świadczenia szkoleniowego, świadczenia socjalnego, zasiłku socjalnego albo wynagrodzenia przysługującego w okresie korzystania ze świadczenia górniczego lub w okresie korzystania ze stypendium
na przekwalifikowanie. Mogą one dobrowolnie, na swój wniosek, być objęte ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi również z innych tytułów, z zastrzeżeniem ust. 1a. Z ustępu 1a
z kolei, wynika, że ubezpieczeni wymienieni w ust. 1, których podstawa wymiaru składek
na ubezpieczenia emerytalne i rentowe z tytułu stosunku pracy, członkostwa w spółdzielni, służby, pobierania świadczenia szkoleniowego, świadczenia socjalnego, zasiłku socjalnego lub wynagrodzenia przysługującego w okresie korzystania ze świadczenia górniczego lub
w okresie korzystania ze stypendium na przekwalifikowanie w przeliczeniu na okres miesiąca jest niższa od określonej w art. 18 ust. 4 pkt 5a, podlegają również obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym z innych tytułów, z zastrzeżeniem ust. 1b i art. 16 ust. 10a.
Osoby wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia i umów o świadczenie usług, spełniające warunki do objęcia ubezpieczeniami społecznymi lub ubezpieczeniem społecznym rolników, podlegają także ubezpieczeniu zdrowotnemu stosownie do art. 66
ust. 1 pkt 1 lit. e ustawy z dnia z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz. U. nr 210, poz. 2135 ze zm.).
Umowy takie stwarzają konieczność opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne bez względu na to,
czy jest to pierwsze czy kolejne zlecenie (umowa o świadczenie usług), jak również
bez względu na to, czy poza tą umową zleceniobiorca posiada także inne tytuły
do ubezpieczenia. Obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego powstaje i wygasa w terminach określonych w przepisach o ubezpieczeniach społecznych (art. 69 ust. 1 ustawy), co oznacza,
iż zleceniobiorcy (świadczący usługi) podlegają obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu od dnia oznaczonego w umowie jako dzień rozpoczęcia jej wykonywania
do dnia rozwiązania lub wygaśnięcia tej umowy. Do ustalenia podstawy wymiaru składki
na ubezpieczenie zdrowotne dla osoby wykonującej taka umowę, stosuje się przepisy określające podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe
(art. 81 pkt l cyt. ustawy).
W sprawie bezspornym było, iż zainteresowana, w okresach, na które zawarte zostały sporne umowy ze skarżącym, była pracownikiem.
Z uwagi na powyższe należy przyjąć, iż W. S. (1) podlegała obowiązkowym ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowemu z tytułu wykonywania pracy na podstawie umów o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o umowie zlecenia,
w dniach: 7 października 2008 r., 11 maja 2009 r. oraz od 29 marca 2010 r. do 31 marca
2010 r. tj. jedynie w tych dniach, kiedy korzystała z urlopu bezpłatnego. W pozostałych okresach obowiązywania spornych umów z B. F., zainteresowana nie podlegała ubezpieczeniom społecznym z tego tytułu, albowiem podlegała wówczas obowiązkowo ubezpieczeniu emerytalno - rentowemu z tytułu umowy o pracę. Jednocześnie zainteresowana podlegała obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu w ciągu całych okresów obowiązywania spornych umów zawartych z B. F. tj. w okresach od 1.10.2007 r.
do 30.06.2008 r., od 1.10.2008 r. do 30.06.2009 r., od 1.10.2009 r. do 30.06.2010 r.
i od 1.10.2010 r. do 30.06.2011 r. Zaskarżony wyrok, jak i decyzja organu rentowego odpowiadają zatem prawu.
Mając na uwadze powyższe Sąd Apelacyjny, na podstawie art. 385 k.p.c., oddalił apelację jako niezasadną.