Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III KK 39/15
POSTANOWIENIE
Dnia 9 lipca 2015 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Jerzy Grubba (przewodniczący)
SSN Tomasz Grzegorczyk (sprawozdawca)
SSN Andrzej Stępka
Protokolant Łukasz Biernacki
przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej Zdzisława Brodzisza.
w sprawie J. B. skazanego z art. 148 § 1 w zb. z art. 164 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 1
k.k.
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 9 lipca 2015 r.,
kasacji, wniesionych przez obrońców skazanego
od wyroku Sądu Apelacyjnego
z dnia 26 września 2014 r.
zmieniającego wyrok Sądu Okręgowego w O.
z dnia 5 marca 2014 r.,
oddala obie kasacje zwalniając skazanego od kosztów
sądowych postępowania kasacyjnego, które przejmuje na Skarb
Państwa.
UZASADNIENIE
J. B. , obywatel Federacji Rosyjskiej, wydalony uprzednio z terytorium RP w
1996 r., kiedy to używał jeszcze nazwisk F. – K., został, w marcu 2000 r.,
oskarżony o to, że: a) w nocy z 21 na 22 sierpnia 1999 r. w O., działając w
zamiarze pozbawienia życia A. R., oddał w jego kierunku 5 strzałów z pistoletu
maszynowego „Zastawa” mod. M 84 Skorpion kal. 7,65 mm, powodując obrażenia
postrzałowe klatki piersiowej i jamy brzusznej z uszkodzeniem narządów
2
wewnętrznych (…) i następową ostrą niewydolnością krążeniowo-wydechową (…)
skutkującą zgonem pokrzywdzonego, tj. o przestępstwo z art. 148 § 2 pkt 4 k.k.
oraz że b) w tym samym miejscu i czasie, w zamiarze pozbawienia życia A. R.,
podłożył w koszu na śmieci, pod wskazanym w zarzucie budynkiem, urządzenie
wybuchowe złożone z 1,5 kg trotylu oraz 75 sztuk metalowych nakrętek, a
następnie je uzbroił, jednakże zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na
niedziałanie tego urządzenia, sprowadzając w ten sposób bezpośrednie
niebezpieczeństwo eksplozji materiałów wybuchowych, która zagrażała życiu i
zdrowiu wielu osób, tj. o przestępstwo z art. 13 § 1 w zw. z art. 148 § 2 pkt 4 i art.
164 § 1 k.k.
Pierwszym wydanym w tej sprawie wyrokiem z dnia 3 kwietnia 2001 r., Sąd
Okręgowy w O. uniewinnił go od popełnienia obu zarzucanych mu czynów. Po
wydaniu tego wyroku oskarżony, używający wówczas jeszcze nadal nazwisk F. –
K., opuścił terytorium Polski i udał się do Rosji. Natomiast apelację od wskazanego
wyżej orzeczenia wywiódł wówczas na jego niekorzyść prokurator i w wyniku jej
rozpoznania, wyrokiem z dnia 15 kwietnia 2002 r. , Sąd Apelacyjny uchylił to
orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania, podnosząc wadliwości
w zakresie negatywnej oceny zeznań świadka anonimowego, jak i potrzebę
ponownego podjęcia próby przesłuchania tego świadka przez sąd z udziałem stron
(k. 2206v-2208).
Po przekazaniu tej sprawy ponownie Sądowi Okręgowemu w O., doszło w
listopadzie 2003 r. do zawieszenia postępowania, a następnie, po uzyskaniu
informacji o nowym nazwisku oskarżonego „B.”, podjęcia działań w celu ustalenia
miejsca jego pobytu poprzez wystawienie stosownego listu gończego, a następnie
ENA. Dopiero w lipcu 2013 r. doszło do ujęcia oskarżonego przez władze litewskie i
przekazania go Polsce, a ponowne postępowanie rozpoczęło się w sierpniu 2013 r.
i po jego przeprowadzaniu, wydanym wówczas wyrokiem z dnia 15 marca 2014 r.
Sąd Okręgowy w O. uznał J. B. winnym obu zarzucanych mu przestępstw, skazując
za pierwsze z nich na podstawie art. 148 § 1 k.k. karę 25 lat pozbawienia wolności
oraz na taką samą karę za drugi z czynów zakwalifikowany z art. 13 § 1 w zw. z art.
148 § 2 pkt 4 i art. 164 § 1 k.k., z orzeczeniem kary łącznej kary 25 lat pozbawienia
wolności i ograniczeniem korzystania z warunkowego zwolnienia nie wcześniej niż
3
po odbyciu 20 lat tej kary. Od wyroku tego apelowali obrońcy skazanego. Uznając
te apelacje za niezasadne i szczegółowo argumentując, dlaczego za takie je
uznano, Sąd Apelacyjny, wyrokiem z dnia 26 września 2014 r. przyjął jednocześnie,
że zarówno przypisane oskarżonemu podłożenie ładunku wybuchowego, jak i
oddanie przez niego strzałów, zmierzało do tego samego celu i stanowiło
uzewnętrznienie jego woli pozbawienia pokrzywdzonego życia, zatem nie można
tych zachowań odrywać od siebie i przypisywać oskarżonemu popełnienia dwóch
odrębnych przestępstw, a zachowanie oskarżonego polegające na podłożeniu
ładunku wybuchowego pod budynkiem, w którym przebywał A. R., a następnie
oddanie do niego 5 strzałów należy potraktować jako jeden czyn zabroniony,
stanowiący zbrodnię z art. 148 § 1 k.k. (k. 3184v).
W związku z powyższym Sąd ten zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że
w ramach czynów przypisanych oskarżonemu, uznał go za winnego jednego
przestępstwa polegającego na tym, że w nocy z dnia 21 na 22 sierpnia 1999 r. w
O., działając w zamiarze pozbawienia życia A. R., podłożył w koszu na śmieci
przed określonym budynkiem urządzenie wybuchowe złożone z 1,5 kg trotylu oraz
75 sztuk metalowych nakrętek, sprowadzając w ten sposób bezpośrednie
niebezpieczeństwo eksplozji materiałów wybuchowych, która zagrażała życiu i
zdrowiu wielu osób, a następnie oddał w kierunku A. R. pięć strzałów z pistoletu
maszynowego „Zastawa” mod. M 84 Skorpion Kalibru 7,65 mm, powodując
obrażenia postrzałowe klatki piersiowej i jamy brzusznej z uszkodzeniem narządów
wewnętrznych i następową ostrą niewydolnością krążeniowo - oddechową,
skutkującego jego zgonem, to jest przestępstwa z art. 148 § 1 k.k. w zb. z art. 164 §
1 k.k. i skazał go za nie na karę 25 lat pozbawienia wolności, uchylając przy tym
orzeczone przez Sąd pierwszej instancji ograniczenie skorzystania przez
oskarżonego z warunkowego przedterminowego zwolnienia.
Od prawomocnego wyroku Sądu odwoławczego z kasacją wystąpili obrońcy
oskarżonego.
Pierwszy z nich (adw. R. A.) podniósł zarzuty obrazy: a) art. 4, 7, 457 § 3 w
zw. z art. 458 k.p.k. przez niedokonanie wszechstronnej analizy materiału
dowodowego, zbagatelizowanie bądź pominięcie dowodów przemawiających na
korzyść oskarżonego oraz b) art. 7 i 457 § 3 w zw. z art. 458 k.p.k. przez
4
inkorporowanie przez Sąd odwoławczy dowolnych i błędnych ustaleń Sądu
pierwszej instancji oraz akceptację naruszeń proceduralnych tego Sądu, w tym art.
6 ust. 1 w zw. z art. 3 lit. d EKPC przez naruszenie kanonów rzetelnego procesu i
oparcie wyroku na zeznaniach świadka incognito bez wyczerpania możliwości
sprowadzenia go na rozprawę i art. 184 § 3 oraz 391 § 1 k.p.k. przez odczytanie
zeznań tego świadka bez sprowadzenia go na to forum, a także art. 7 k.p.k. przez
uznanie tych zeznań za w pełni wiarygodne, jak również art. 173 § 1 i 4 k.p.k. w zw.
z § 6 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 20 sierpnia 1998 r. w
sprawie warunków technicznych przeprowadzenia okazania przez przeprowadzenie
go w sposób nieprawidłowy i wreszcie c) art. 433 § 2 i art. 457 § 3 k.p.k. przez
nienależyte i wadliwe rozpoznanie środka odwoławczego.
Natomiast drugi z obrońców (adw. O. P.) podniosła zarzut obrazy art. 433 §
2 i art. 457 § 3 w zw. z art. 7 i 410 k.p.k. poprzez: a) nieprawidłowe rozpoznanie
zarzutów obu apelacji odnośnie do zasady swobodnej oceny dowodów w zakresie
dowodu z zeznań świadka incognito na skutek ograniczenia się do odczytania jego
zeznań z postępowania przygotowawczego, mimo że nie istniały przesłanki
uzasadniające zaniechanie poszukiwania tej osoby przez co doszło też do
naruszenia art. 6 ust. 1 i 3 EKPC oraz art. 184 § 3 i art. 391 § 1 w zw. z art. 393 § 4
k.p.k. oraz b) nieprawidłowe rozpoznanie tychże apelacji w zakresie zarzutów
wskazujących na nieobiektywną i fragmentaryczną ocenę zgromadzonego w
sprawie materiału dowodowego, wyrażającą się w przyjęciu przez ten Sąd, że
warunki przeprowadzenia okazania z punktu widzenia prawa nie budziły
wątpliwości, a zeznania świadka anonimowego, mimo że złożone jedynie w
postępowaniu przygotowawczym, są wiarygodne i uznaniu za takowe także zeznań
świadka A. K., mimo faktu, że złożone na rozprawie różniły się od złożonych
wcześniej, wysuwając także nadto c) zarzut naruszenia art. 433 § 2 i art. 457 § 3
k.p.k. przez nierozważenie zawartego w obu apelacjach zarzutu błędu w
ustaleniach faktycznych przez przyjęcie, że to oskarżony był osobą, która oddała
strzały do pokrzywdzonego oraz która uprzednio podłożyła w koszu na śmieci
urządzenie wybuchowe, co nastąpiło na skutek bezkrytycznego zaakceptowania
niewątpliwie nieprawidłowych ustaleń faktycznych Sądu pierwszej instancji,
poczynionych z naruszeniem art. 5 § 2 k.p.k.
5
Podnosząc te zarzuty oboje obrońcy wnosili o uchylenie zaskarżonego
wyroku i uniewinnienie oskarżonego lub o uchylenie obu wydanych wyroków z
przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji, a drugi z
nich ewentualnie także o uchylenie jedynie zaskarżonego wyroku i przekazanie
sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. W odpowiedzi
na te kasacje prokurator Prokuratury Apelacyjnej wniósł o oddalenie obu tych
kasacji jako oczywiście bezzasadnych. Natomiast na rozprawie kasacyjnej
prokurator Prokuratury Generalnej wystąpił o ich oddalenie jako jedynie
niezasadnych.
Rozpoznając te kasacje, Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
Obie te kasacje są rzeczywiście niezasadne, a przy tym w istocie stanowią
polemikę z argumentacją przedstawioną przez Sąd odwoławczy, kontrolujący
orzeczenie Sądu meriti.
Należy już na wstępie zauważyć, że niezrozumiałe jest stawianie w tych
kasacjach zarzutów obrazy przez Sąd odwoławczy przepisu art. 7 k.p.k., który
towarzyszy wielu stawianym przez obrońców zarzutów, jako że Sąd ten nie
dokonywał własnej oceny dowodów, a jedynie w związku z zarzutami apelacji
kontrolował tę ocenę, przedstawiając przy tym własne argumenty, które prowadziły
go do ustalenia, czy Sąd pierwszej instancji dopełnił wymogów art. 7 k.p.k. przy
dokonywaniu oceny poszczególnych dowodów. To samo dotyczy wysuwania przez
obrońców zarzutów naruszenia jakoby przez Sąd drugiej instancji art. 410 k.p.k.,
jako że i tu Sąd odwoławczy kontrolował jedynie, czy ocena uwzględnia całokształt
materiału dowodowego. I tak też uczyniono w niniejszej sprawie, a należy mieć na
względzie, że ów całokształt materiału dowodowego, przy czynieniu ustaleń
faktycznych, obejmuje jedynie te dowody, które uprzednio, przy dokonywaniu ich
oceny, uznano za wiarygodne.
Nieporozumieniem jest także podnoszenie, zwłaszcza w kasacji adw. O. P.
(zarzuty 1-3), jak i wpadkowo w kasacji adw. R. A., jednoczesnej obrazy art. 433 §
2 i art. 457 § 3 k.p.k. poprzez nieprawidłowe jakoby rozpoznanie zarzutów
apelacyjnych, skoro pierwszy z tych przepisów dotyczy sytuacji, gdy sąd w ogóle
nie wypowiedział się w przedmiocie któregoś z zarzutów, a jeżeli uczynił to, lecz
zdaniem skarżącego w sposób nieodpowiadający rygorom prawa, to przepisem
6
naruszonym jest jedynie art. 457 § 3 k.p.k. W istocie formalnie prawidłowo w kasacji
adw. O. P. przywołano art. 433 § 2 k.p.k. jedynie przy podnoszeniu zarzutu
nierozważenia przez Sąd Apelacyjny zarzutu obu apelujących co do błędu w
ustaleniach faktycznych (pkt 3 tej skargi), choć tu zbędnie z kolei przywołano
dodatkowo art. 457 § 3 k.p.k. Merytorycznie zarzut ten jest jednak bezzasadny, jako
że – jak wskazano już wcześniej – ustalenia faktyczne czynione są na podstawie
dowodów uznanych uprzednio za wiarygodne. Tymczasem obie te kasacje
podważają wiarygodność dowodów, które za takowe uznano, eksponując te z nich,
które wiarygodnością taką nie zostały obdarzone. Tym samym dopiero, gdyby
uznano, że wadliwie nadano walor wiarygodności określonym dowodom, a
niesłusznie nie przyznano go innym, można byłoby mówić o zaistnieniu błędu w
ustaleniach faktycznych. Tak jednak w tej sprawie nie było, a Sąd odwoławczy
wyjaśniał, z jakich to powodów uznaje, że oceny dokonane przez Sąd meriti są
prawidłowe. Można zatem generalnie stwierdzić, że autorzy kasacji mnożą niejako
w tych skargach byty i czynią je jednocześnie przedmiotem różnych zarzutów. Na
ten aspekt sprawy zwrócił już uwagę Sąd odwoławczy, który podkreślił, że zarzut
błędu w ustaleniach faktycznych podnoszony w apelacji jest w większości sytuacji
bezprzedmiotowy, gdyż wiąże się właśnie z uprzednim kwestionowaniem
dokonywania oceny dowodów stosownie do wymogów art. 7 k.p.k., zatem przy
przyjęciu, że przepis ten z określonych przyczyn nie został bynajmniej naruszony,
oznacza tym samym prawidłowość dokonanych ustaleń faktycznych. W
konsekwencji nie można uznać za zasadny podnoszony w tych skargach zarzut
nierozpoznania przez Sąd Apelacyjny stawianego temu Sądowi podnoszonego
błędu ustaleń faktycznych, gdyż poprzez wskazanie powodów, z których uznaje się
oceny Sądu za trafne, przestaje być aktualna kwestia błędu w ustaleniach
faktycznych opartych na tych dowodach.
Autorzy obu kasacji zdają się także nie dostrzegać, że Sąd odwoławczy
dokonał zmiany opisu czynów przypisanych skazanemu, gdyż – jak wcześniej
wskazano – uznał, iż oba zachowania zarzucane i przypisane przez Sąd pierwszej
instancji jako odrębne przestępstwa, były przejawem urzeczywistnienia tej samej
woli, czyli zabicia pokrzywdzonego. Wysuwają bowiem w swych kasacjach odrębne
zarzuty odnośnie do każdego z zachowań stanowiących jedno przestępstwo.
7
Przyjęcie zaś przez Sąd odwoławczy, że chodzi o jeden czyn złożony z
dwóch zachowań służących temu samemu celowi, oparte zostało na ustaleniach, iż
na obuwiu oskarżonego, po ujęciu go w niecałe dwie godziny od popełnienia
przestępstwa zabójstwa, znaleziono w wyniku stosownych badań mikroślady
substancji wybuchowej TNT trotylu, a jednocześnie, że znaleziony przy budynku
przed którym oddano strzały do ofiary, ładunek wybuchowy był zbudowany na
bazie heksogenu oraz właśnie trotylu. Miano też na uwadze, że w momencie
zatrzymania oskarżony dysponował też pozwoleniem czasowym na samochód
marki Ford Escort o określonym numerze rejestracyjnym, który to pojazd
odnaleziono po jego zatrzymaniu na ul. Ż., równoległej do ul. B., na której został on
zatrzymany. Jak zaś ustalono był to pojazd wynajęty w dniu 20 sierpnia 1999 r. w
wypożyczalni, przez nieustaloną, posługującą się podrobionym dowodem
osobistym, osobę, a badania fizykochemiczne zabezpieczonych w tym pojeździe
śladów wykazały z kolei obecność materiału wybuchowego tetrylu. Pojazdem tym
zaś dysponował w momencie zatrzymania właśnie oskarżony, mający przy sobie
wspomniany wcześniej dokument od tego pojazdu. Występowali też w tej sprawie
odnośnie do owego fragmentu przypisanego przestępstwa świadkowie zeznający
na temat osoby, którą widziały wieczorem 20 i 21 sierpnia 1999 r., jako
przestawiającą kosze na śmieci, a jedna z nich poinformowała o tym fakcie Policję
po zabójstwie, która odnalazła w owym koszu urządzenie wybuchowe. W
odniesieniu zaś do drugiej fazy zdarzenia, czyli oddania strzału do
pokrzywdzonego, dowodem były tu zeznania świadka incognito, obserwatora tego
zdarzenia, który przekazał Policji ogólny rysopis sprawcy, a funkcjonariusze Policji
w oparciu o niego zatrzymali J. B., który następnie został oskarżony w tej sprawie.
Zeznania te, choć tylko w pewnym zakresie potwierdzone są także przez jednego
ze świadków przesłuchanych w tym procesie przez Sąd.
Jeżeli chodzi o zachowanie oskarżonego stanowiące pierwszą fazę
przypisanego mu przestępstwa, to obrona podnosiła zarzuty związane z faktem
nierozpoznania przez świadków oskarżonego, jako osoby przenoszącej kosze w
okolicy miejsca zamieszkania pokrzywdzonego i niesłuszne obdarzenie
wiarygodnością jednego z nich, który dopiero w obecnie toczącym się procesie
zmienił zdanie i stwierdził, że rozpoznaje w nim taką osobę, a także istniejącą
8
jakoby możliwość „zainfekowania” trotylem butów zabezpieczonych od
oskarżonego, jakie miał on na sobie w momencie zatrzymania.
Zarzuty takie pojawiły się zarówno w apelacjach obrońców, jak i obecnie w
ich kasacjach, w ramach zarzutu nienależytego jakoby rozpoznania apelacji w
powyższym zakresie. Prawdą jest, że trzech świadków zeznawało w tym
postępowaniu jako osoby, które w przeddzień oddania strzałów do
pokrzywdzonego, jak i w dniu, w którym je oddano wczesnym wieczorem,
zauważyły osobę, która przestawiała kosze w okolicy budynku, w jakim mieszkał
pokrzywdzony, a jedna z nich po zabójstwie poinformowała Policję, o tym fakcie, ta
zaś znalazła wówczas w owym koszu, pod znajdującymi się tam odpadami
urządzenie wybuchowe. Prawdą jest też, że dwie z tych osób, kiedy po zatrzymaniu
J. B. okazano go im, nie rozpoznały, aby wśród okazywanych im osób była ta, jaką
zaobserwowały, jako przesuwającą wskazane wyżej kosze i wrzucającą coś do
nich. Jedna z nich (D. K.) zeznała, że trudno jej określić, czy oskarżony mógł być
tym mężczyzną, a profil oskarżonego też jej nic nie mówi (k. 2694v), a druga (L.
O.), że trudno jej powiedzieć, czy oskarżony był mężczyzną, którego wówczas
zaobserwowała, ale „wzrostem mógłby się zgadzać”, stwierdzając przy tym, że
wyjmował on coś z kosza i przełożył do innego (k. 2725). Sądy obu instancji
odpowiednio poddały te dowody określonej ocenie oraz kontroli jej prawidłowości,
przyjmując, że brak owego rozpoznania oskarżonego z uwagi na miejsce, z jakiego
obserwowały one ową osobę, jest zrozumiały. Rzecz bowiem w tym, że pierwszy z
tych świadków czynił to z balkonu swego mieszkania, a więc nie widząc twarzy
osoby obserwowanej, tym bardziej, że osoba ta – jak wskazywano – miała na
głowie czapkę typu bejsbolówka, a druga widziała ją z odległości około 50 m.
Trzeci ze świadków (A. K.), który wskazał Policji od razu po zabójstwie
pokrzywdzonego kosz, którym interesowała się osoba, o której wyżej była mowa,
zarówno w pierwszym postępowaniu prowadzonym w tej sprawie (k. 1992), jak i w
obecnym (k. 2692-2692v), oświadczał, że dwukrotnie widział tę osobę jako
przestawiającą kosz pod budynkiem, z tym jednak, że J. B. nie był mu w toku
śledztwa okazywany. Dopiero przy tym w obecnym postępowaniu na rozprawie
stwierdził on, że widział tę osobę w odległości kilku metrów i że oskarżony jest
podobny do mężczyzny, którego wówczas zauważył, choć nie jest pewny, czy jest
9
to ten sam człowiek, ale ma podobny owal twarzy i wzrost, a także profil (k. 2692v).
W pierwszym procesie świadek ten stwierdził jedynie, że wzrostem oskarżony
może przypominać tamtego mężczyznę, ale nic więcej nie może powiedzieć (k.
1992-1992v). Ponieważ Sądy dały wiarę depozycjom świadka złożonym w
obecnym postępowaniu, zarówno w apelacjach, jak i kasacjach obrońców
kwestionuje się prawidłowość takiej oceny dowodów, pomijając jednak całkowicie
argumentacje podane przez Sądy. Rzecz zaś w tym, że sam świadek wskazał, iż
wcześniej wypowiadał się bardziej oględnie w kwestii rozpoznania w oskarżonym
osoby, która interesowała się koszami pod budynkiem, w którym mieszkał zarówno
on, jak i ofiara zabójstwa, gdyż wynikało to z obawy (k. 2693). Jak wskazał Sąd
odwoławczy, w czasie pierwszego z procesów, świadek mógł mieć uzasadnione
obawy o swoje życie i zdrowie, skoro pokrzywdzony został zabity przez osobę
niemającą żadnych skrupułów, a wiadome też było, jaką działalnością przestępczą
zajmowała się ofiara, aprobując też stanowisko Sądu meriti, że upływ czasu od
zdarzenia zagrożenie to zminimalizował, stąd depozycje tego świadka uznano za
zasadne (k. 3175). W kasacjach podnosi się wadliwość tej oceny, wskazując, że
przecież żona świadka D. K. nie zmieniła swoich zeznań odnośnie nierozpoznania
w oskarżonym mężczyzny, który przenosił kosze, a jak podnosi się w jednej z nich
(adw. O. P.) niemożliwym jest, aby „A. K. miałby zataić przed żoną fakt ujrzenia z
bliska mężczyzny, który przyniósł kosz do ich bramy w sytuacji, gdy sprawa budziła
takie zainteresowanie małżonków K.”. Kasacje te pomijają całkowicie argumentację
Sądu odwoławczego, wskazującą na to, że depozycje poszczególnych świadków
nie są bynajmniej sprzeczne, a należy też mieć na uwadze - jak już wcześniej
wspomniano - że dwaj pozostali świadkowie obserwowali tego mężczyznę z
zupełnie innej perspektywy (z balkonu lub z odległości około 50 m), niż świadek A.
K., który zszedł na dół, aby ponownie przesunąć ów kosz. I to wówczas zobaczył z
bliższej odległości owego mężczyznę. Kasacje są zatem w tej materii zwykłą
polemiką z ustaleniami dokonanymi przez Sądy w oparciu o dowody uznane za
wiarygodne, po uprzedniej ich ocenie stosownie do wymogów z art. 7 k.p.k.
Gdy chodzi z kolei o podnoszenie jakoby możliwości „zainfekowania”
trotylem obuwia zabezpieczonego przy podejrzanym wówczas J. Bl., to i tu zarzuty
kasacyjne powtarzają zarzut apelacyjny, podnosząc jakoby nieprawidłowe jego
10
rozpoznanie. Odnosząc się do zarzutu apelacyjnego w tej materii, Sąd odwoławczy
wskazał, że brak jest w tej sprawie jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, jakoby
zabrane podejrzanemu jego obuwie, przed przekazaniem go do badań, było
poddawane jakimkolwiek czynnościom procesowym, czy pozaprocesowym lub
przypadkowo mogło zostać „zainfekowane” cząstkami trotylu, którego obecność
następnie w wyniku owych badań na nich stwierdzono. W kasacji podnosi się w
związku z tym, że nie wyklucza to jednak możliwości dostępu do zabezpieczonego
obuwia osób innych choćby dla porównania podeszw butów do śladów
znalezionych nad rzeką, a z zeznań świadków I. B. i R. L. wynika, że obuwie
oskarżonego stało na korytarzu budynku komendy, zaś jak podkreśla obrońca
badania substancji pobranej z rąk oskarżonego nie wykazały obecności materiałów
wybuchowych. Tego typu argumenty nie były wskazywane w apelacjach, ale należy
zauważyć, że – jak podali wskazani wyżej świadkowie – buty oskarżonego zostały
postawione „przed kratą” pomieszczenia, w którym został on osadzony i po jakimś
czasie zabrane zostały przez specjalistyczną ekipę wraz z kurtką do badań. Należy
mieć na uwadze, że funkcjonariusze ci w ogóle nie byli na miejscu zdarzenia, gdyż
byli to policjanci którzy zatrzymali podejrzanego w ramach zarządzonej penetracji
ulic. Miejsce zdarzenia poddawane zaś było przez innych funkcjonariuszy
oględzinom, które z kolei przerwano w momencie, kiedy to ujawniono urządzenie
wybuchowe i wezwano inną ekipę pirotechniczną do zabezpieczenia tego ładunku,
zarządzając przy tym ewakuację mieszkańców (k. 5-6). Kosz i umieszczony w nim
ładunek przejęła owa ekipa pirotechniczna (k. 132-133 i 401-405). Natomiast
penetrację terenu ucieczki osoby podejrzanej z miejsca zabójstwa zarządzono
dopiero w dniu 23 sierpnia 1999 r., a więc wtedy, kiedy buty i kurtka podejrzanego,
a także pobrana od niego odzież i bielizna, przekazane zostały do badań
specjalistycznych (k. 129-130).
Zatem w realiach tej sprawy trudno uznać, aby mogło mieć rzeczywiście
miejsce jakiekolwiek naniesienie na obuwie oskarżonego śladów trotylu przez inną
osobę. Fakt zaś, że na jego dłoniach nie wykryto obecności materiałów
wybuchowych nie może mieć charakteru decydującego, jeżeli zważy się, że
podłożenie urządzenia wybuchowego miało miejsce na wiele godzin przed
pobraniem od oskarżonego stosownych próbek, a biegli wyraźnie wskazali, że brak
11
pozostałości materiałów wybuchowych może wynikać z okresu, jaki upłynął od
zdarzenia do momentu zabezpieczenia mikrośladów, a także w wyniku ścierania
lub mycia rąk (k. 1605). Skarżąca podnosi wprawdzie, że twierdzenie to ma
charakter hipotetyczny, a istotne jest że przedmiotowe cząstki nie znajdowały się
na rękach oskarżonego, jednakże takiego rozumienia opinii nie można
zaakceptować. Skoro bowiem biegli wskazują możliwy powód braku stwierdzenia
mikrośladów, a czas, jaki upłynął od podłożenia ładunku do dokonania
zabezpieczeń na dłoniach podejrzanego jest na tyle długi, że trudno wyobrazić
sobie, aby przez ten czas w ogóle nie stykał się on z wodą, to trudno uznać że ów
brak mikrośladów po ładunku wybuchowym na dłoniach eliminuje tym samym
dowód w postaci odnalezienia jednak cząstek trotylu na butach oskarżonego.
Zatem dowód dotyczący znalezienia ich na jego obuwiu pozostaje jednak dowodem
poszlakowym w tej sprawie, a sama kasacja jest w tym zakresie kolejną polemiką z
wyrokiem Sądu odwoławczego, próbującą znaleźć dodatkowe argumenty nie
podnoszone uprzednio w zwykłych środkach odwoławczych.
Przechodząc obecnie do kwestii zarzutów związanych z drugą fazą
zdarzenia objętego przestępstwem przypisanym skazanemu, czyli zabójstwem A.
R., to zarzuty obrony koncentrują się tu na jedynym w tym zakresie bezpośrednim
dowodzie pozyskanym od świadka anonimowego.
W obu kasacjach podnoszony jest w tej materii zarzut rzekomego naruszenia
kanonów rzetelnego procesu przez brak bezpośredniego przesłuchania w tej
sprawie świadka incognito w postępowaniu sądowym. Autorzy obu tych skarg
przywołują szereg orzeczeń ETPC, w których podnoszono, że dowód taki nie może
być jedynym, czy też dominującym dowodem w zakresie przypisywania
oskarżonemu popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Fakt zajmowania takiego
stanowiska przez ETPC nie budzi wątpliwości. Jednakże, jak wskazano w
przywołanej przez Sąd odwoławczy decyzji tego Trybunału z dnia 10 kwietnia 2012
r., skarga nr 46099/06 (LEX nr 1148097) - czego obrońcy już nie dostrzegają –
zdaniem ETPC to sąd odwoławczy w danym państwie jest właściwy do rozważenia
czy dowody, których oskarżony nie mógł zakwestionować przesłuchując świadka,
mogą być uznane za jedyne bądź rozstrzygające, a także czy postępowanie jako
całość było rzetelne, z podkreślaniem, że należy mieć też na uwadze, czy w
12
postępowaniu zachodziła wystarczająca liczba czynników równoważących
utajnienie świadka istnieniem silnych gwarancji proceduralnych, które pozwalały na
rzetelną i właściwą ocenę jego wiarygodności, a nadto że jeżeli sądy orzekające w
danej sprawie wskazały na istnienie innych dowodów (in concreto w sprawie, której
dotyczyła decyzja ETPC chodziło o zapis rozmowy telefonicznej), to nie można
mówić, aby zeznania świadka anonimowego stanowiły jedyny dowód w takiej
sprawie. W konsekwencji, jak wynika z tej decyzji, dopuszczalna jest sytuacja
oparcia skazania na dowodzie, w którego przeprowadzeniu oskarżony ani jego
obrońca nie mogli uczestniczyć, jeżeli tylko mieli możliwość kwestionowania
wiarygodności takiego dowodu.
Autorzy kasacji przywołują także wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 listopada
1999 r., II KKN 295/98 (OSNKW 2000, z. 1 - 2, poz. 12), w którym przyjęto, że
dowód z zeznań takiego świadka nie może być nie tylko wyłącznym, ale także
dominującym dowodem świadczącym o sprawstwie określonej osoby oraz że tym
samym wśród pozostałych dowodów musi być również taki, który bezpośrednio
wskazuje na sprawstwo tej osoby. Obrona nie dostrzega jednak ani wywodów
zawartych w dwóch zdaniach odrębnych do tego judykatu, ani krytycznych do niego
glos, ani wreszcie, wskazanego przez Sąd odwoławczy, późniejszego
postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 7 marca 2001 r., IV KKN 617/00, OSNKW
2001, z. 7 - 8, poz. 60, w którym wskazano, że dowód z zeznań takiego świadka,
jak każdy inny dowód ujawniony w postępowaniu podlega swobodnej ocenie sądu i
nie sprzeciwia się ustaleniu sprawstwa oskarżonego, także wówczas, gdy jest to
jedyny dowód bezpośredni.
Powyższe wskazuje zatem, że jest dopuszczalne przypisanie oskarżonemu
sprawstwa określonego czynu, także w sytuacji, gdy jedynym bezpośrednim
dowodem, który na to wskazuje jest dowód z zeznań świadka incognito, pod
warunkiem jednak, iż dowód ten zostanie należycie, z zachowaniem wymogów art.
7 k.p.k., oceniony w aspekcie innych pośrednich jedynie dowodów. Co więcej,
nawet fakt nieprzeprowadzenia bezpośrednio tego dowodu przed sądem, co
umożliwiałoby oskarżonemu i jego obrońcy zadawanie pytań świadkowi, nie stoi na
przeszkodzie przypisaniu sprawstwa oskarżonemu, jeżeli tylko podjęto działania
mające na celu sprawdzenie jego wiarygodności lub inne pośrednie dowody
13
wspierają zeznania tego świadka. Zwrócić w związku z tym należy uwagę, że już w
decyzji ETPC z dnia 9 listopada 2004 r. (skarga nr 52479/99, LEX nr 145736)
wskazano, iż oparcie skazania na zeznaniach złożonych przez anonimowego
świadka jest możliwe, ale niedogodności, których doświadcza obrona powinny być
zrównoważone przez procedury stosowane przez organy sądowe, nie powinno się
bowiem odmawiać możliwości weryfikowania przez obronę wiarygodności zeznań
takiego świadka.
W sprawie niniejszej zaistniała jednak sytuacja, w której dotarcie do świadka
anonimowego, któremu anonimowość nadano jeszcze w postępowaniu
przygotowawczym, okazało się niewykonalne z uwagi na brak możliwości ustalenia
aktualnego jego miejsca pobytu. Autorka drugiej z omawianych kasacji przywołuje
w związku z tym m.in. orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 9 stycznia
2014 r., II AKa 441/13, LEX nr 142583 oraz Sądu Najwyższego z dnia 11 czerwca
2014 r., III KK 38/14, LEX nr 1477445. W pierwszym z nich wskazano, że pobyt
świadka za granicą, jak i niemożność doręczenia mu wezwania, upoważniające sąd
do odczytania zeznań tego świadka, nie mogą być postrzegane w ten sposób, że
zezwalają na odejście od bezpośredniości, bez podjęcia konstruktywnych prób
sprowadzenia świadka na rozprawę, w drugim zaś, że w przypadku świadków
przebywających za granicą nie powinno się automatycznie stosować odstępstwa od
zasady bezpośredniości, lecz należy dążyć do sprowadzenia ich na rozprawę przy
wykorzystaniu wszelkich prowadzących ku temu możliwości, zaś stwierdzenie
niemożności doręczenia wezwania jest dopuszczalne, gdy uprzednio podjęte
zostały wszelkie próby jego doręczenia.
Odwołując się do tych orzeczeń skarżąca polemizuje z argumentacją Sądu
odwoławczego, który odnosząc się do stosownych zarzutów apelacyjnych wskazał,
że w sprawie niniejszej próby doręczenia wezwania były realizowane przez Sąd
meriti, ale nie okazały się skuteczne, podnosząc, że Sąd meriti w sprawie tej
jedynie dwukrotnie podejmował próby doręczenia wezwania, choć postępowanie to
trwało około pół roku. W polemice tej autorka kasacji nie dostrzega jednak, że w
orzecznictwie Sądu Najwyższego wskazuje się również, iż jeżeli niemożność
doręczenia świadkowi wezwania, o ile jest rzeczywista i trwała, stanowi samoistną
przesłankę zezwalającą na odczytanie złożonych przez niego zeznań, a do
14
skorzystania z tej możliwości jest wystarczające, aby niemożność ta nie dała się
usunąć do końca przewodu sądowego (zob. np. postanowienie Sądu Najwyższego
z dnia 30 stycznia 2014 r., II KK 1/14, LEX nr 1427458).
Nie dostrzega też, że podnosi się tu również – z przywołaniem wręcz
wspomnianej wcześniej decyzji ETPC z dnia 9 listopada 2004 r. – iż także
długotrwałe przebywanie świadka za granicą uprawnia do odczytania jego zeznań
bez względu na ich wagę dla prowadzonego postępowania, a gwarancja
zachowania prawa do obrony, tak jak na gruncie świadka anonimowego,
sprowadza się wówczas do możliwości sprawdzenia wiarygodności zeznań takiej
osoby oraz wysłuchania oskarżonego i dopuszczenia dowodów, które
wiarygodność tę by weryfikowały (zob. np. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia
6 kwietnia 2006 r., IV KK 7/06, OSNKW 2006, z. 6, poz. 60).
Należy w związku z powyższym stwierdzić, że in concreto rzeczywiście Sąd
meriti dwukrotnie wzywał w specjalnym trybie świadka do stawienia się na
rozprawę, odraczając ją z tego powodu, i dwukrotnie właściwe organy wskazywały,
iż mimo podjęcia odpowiednich działań, nie są w stanie określić miejsca obecnego
pobytu świadka anonimowego i doręczyć mu tego wezwania. Należy przy tym mieć
na uwadze, że poszukiwania takie zajmują jednak Policji określony czas. W
związku z powyższym, ponieważ proces zbliżał się już do końca, a doręczenie
wezwania nie było możliwe, zdecydowano się na odczytanie wszystkich depozycji
świadka incognito, tzn. protokołu jego przesłuchania z postępowania
przygotowawczego oraz z czynności okazania mu wówczas zatrzymanego
podejrzanego. Należy przy tym zauważyć, że i jeden i drugi protokół były obronie
znane, jako że odczytano je już w pierwszym z prowadzonych w tej sprawie
postępowań (k. 2118). Oba zaś oświadczenia dowodowe były obecnie przez Sąd
weryfikowane zarówno poprzez dowody z poprzedniego postępowania,
odczytywane na wniosek obrony (tak w odniesieniu do zeznań D. Ś., obecnie K. –
k. 2908 i 2963), jak i przeprowadzane z urzędu (tak w odniesieniu do świadka G. M.
– k. 2798v i 2907v-2908).
Obrona zarzuca wprawdzie Sądom, że niezasadnie nie dały wiary tym
dwóch ostatnim świadkom, którzy zeznawali na korzyść oskarżonego, jednakże
analiza materiałów tej sprawy wskazuje, że Sądy wyraźnie wypowiedziały się,
15
dlaczego nie mogą uznać ich za wiarygodne, w tym w kontekście innych dowodów.
Pierwszy z tych świadków, była konkubina oskarżonego, swoimi depozycjami
stwarzał alibi dla oskarżonego, ale nie bynajmniej na dzień 21 i 22 sierpnia 1999 r.
Drugi ze świadków, który pojawił się dopiero w obecnym procesie, zeznawał z kolei
na temat okoliczności w jakich, w jakiś czas po zabójstwie, zjawił się na miejscu
tego zdarzenia, gdzie spotkał brata ofiary i jeszcze inną osobę, która miała go
wręcz oskarżać o zabicie A. R. i zachowywała się bardzo głośno, krzyczała, a nadto
twierdził też, że samego oskarżonego widzi po raz pierwszy, zaś wcześniej widywał
w okolicy mieszkania ofiary i swojego miejsca pobytu inną osobą, która szukała
czegoś przy śmietnikach i to ta osoba wedle niego mogła być zabójcą A. R. W tym
wypadku jednak wskazano, że depozycje te pozostają w sprzeczności z
zeznaniami jeszcze innego świadka E. S., taksówkarza, który znalazłszy się na
miejscu przestępstwa, spotkał tam jedynie kobietę, która poinformowała go o
zabójstwie, a widząc leżącego mężczyznę skontaktował się z centralą swojej
korporacji, aby powiadomić Policję i pogotowie i w sposób całkowicie odmienny
opisywał zachowanie tej osoby, wskazując tylko że była ona w szoku, odjechał zaś,
gdy z budynku wyszedł również mężczyzna będący – jak się okazało – bratem
ofiary. Trudno zatem uznać zarzuty kasacji w kwestii oceny tych dowodów za
zasadne, jako że ocena ta musi uwzględniać także to, co wynika z innych,
pozyskanych już środków dowodowych.
Zarówno w apelacjach, jak i kasacjach, obrona podnosiła i podnosi
różnorodne zastrzeżenia co do świadka anonimowego, w szczególności co do
rozbieżności między jego zeznaniami oraz rozpoznaniem w ramach okazania J. B.
jako sprawcy zabójstwa A. R. Świadek anonimowy był w tej sprawie bezsprzecznie
jedynym obserwatorem tego czynu, widział zabójcę z kilku metrów. Opisał on go
ogólnie Policji, co spowodowało podjęcie przez nią poszukiwań i ujęcie J. B.
Świadek ten podał, że sprawca był ubrany w ciemną czapkę z daszkiem, miał
ciemne spodnie z materiału albo dżinsowe, ciemną koszulkę, ciemny sweter, buty
typu adidasy firmowe chyba Nike, miał około 180 cm wzrostu, był dość szczupły,
włosów nie było widać, charakteryzował go ciemniejszy typ urody, nie miał
wyraźnego zarostu, ale wydawało się jej, że miał złamany nos, choć nie była tego
pewna, chód miał energiczny i widać było, że był wysportowany, wskazując też, że
16
oddalił się z miejsca zdarzenia na rowerze (k. 77-81v). Podczas okazania
dokonanego jeszcze w dniu zabójstwa, po ujęciu podejrzanego, świadek ten
rozpoznał wśród czterech okazywanych mu mężczyzn J. B., jako tego, który strzelał
do ofiary.
W kasacjach podnosi się zastrzeżenia do samego okazania wskazując, że
przez dobór osób nie wykluczono sugestii, jako że dwie z nich były wyższe niż sam
podejrzany, a nadto że zdaniem skarżących podany wcześniej przez świadka opis
nie w pełni odpowiadał opisowi oskarżonego. I tym razem mamy jednak do
czynienia z polemiką z ocenami Sądów w kwestii wiarygodności tego świadka. W
okazaniu rzeczywiście brały udział osoby różnego wzrostu, choć z niewielkimi
różnicami między nimi, ale należy mieć na uwadze, że zarówno świadek incognito,
opisujący sprawcę zabójstwa, jak i wcześniej świadkowie zeznający w kwestii
osoby dostrzeżonej przy przenoszeniu kosza, w którym umieszczono ładunek
wybuchowy, określały tę osobę, jako mającą około 180 cm wzrostu, podczas gdy
sam podejrzany miał 184 cm wzrostu (k. 8). Stąd też w okazaniu uczestniczyły
osoby o wzroście wskazywanym przez świadków, jak i nieco wyższe od
podejrzanego. Wszyscy oni jednak – co nie budzi wątpliwości, mieli zwłaszcza
charakterystyczne podobne nosy i wysportowane sylwetki, a świadek incognito bez
zastrzeżeń od razu wskazał na podejrzanego, podkreślając przy tym, że jest on
obecnie w innych butach niż miał podczas oddania strzału do ofiary, co jak
odnotowano w protokole związane już było z oddaniem jego obuwia do badań.
Zmieniano przy tym w trakcie okazania usytuowanie okazywanych, okazując ich
zarówno na wprost, jak i z profilu, a także z tyłu, a na prośbę świadka wskazana
przez nią osoba została również okazana mu w ruchu. Za każdym razem świadek
ten nie miał wątpliwości, że jest to ta sama osoba, która oddała w jego obecności
strzały do ofiary. Za niezasadne zatem uznać należy stanowisko, że rozpoznanie to
nastąpiło z naruszeniem przepisów o tej czynności, tj. żądaniu, aby dobór osób
okazywanych wykluczał sugestię.
Dowodem pośrednim związanym z depozycjami świadka anonimowego są tu
zeznania wspomnianego już E. S., który oświadczył, że dojeżdżając do miejsca, w
którym oddano strzał, w chwilę po usłyszeniu strzałów, spoglądając we wsteczne
lusterko, zobaczył przejeżdżającego z ul. M. rowerzystę, a był to mężczyzna ubrany
17
na ciemno, choć bliżej jego ubioru nie potrafił określić, na głowie miał on zaś
czapkę tzw. bejsbolówkę. Nie dostrzegł przy tym w pobliżu tego miejsca żadnych
innych osób. Również buty oskarżonego zabezpieczone po jego zatrzymaniu
odpowiadały opisowi butów wskazywanemu przez świadka incognito, na co zresztą
– jak już podniesiono – wskazał on sam podczas okazywania mu podejrzanego.
Podczas okazania nie miał on już jednak na sobie swetra, o którym mówił ten
świadek, lecz jedynie koszulkę, a nie miał go również na sobie w momencie
zatrzymywania, ujęto go już bowiem, kiedy miał na sobie kurtkę. Ani tego swetra
ani roweru, na którym sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia jednak nie
odnaleziono mimo późniejszej penetracji zarówno okolicy, jak i pobliskich akwenów
wodnych. Brak swetra jako fragmentu ubioru wskazywanego przez świadka
incognito spowodował też, że w naturalny sposób na kurtce, w którą ubrany był
podejrzany w momencie jego zatrzymania, nie odnaleziono śladów GSR, czyli
oddania przez oskarżonego strzałów do osoby pokrzywdzonego.
W konsekwencji nie można uznać za zasadne twierdzenia skarżących, że w
związku z oparciem skazania w zakresie pozbawienia życia A. R. na zeznaniach
świadka incognito naruszono prawo oskarżonego do obrony w rozumieniu art. 6
ust. 3 lit. d EKPC przez to, że obrona nie miała możliwości przesłuchania takiego
świadka. Możliwości tej nie miał zresztą i sam Sąd, jednakże dokonał on oceny
jego zeznań, a także rozpoznania przez tego świadka w ramach okazania
oskarżonego jako sprawcy zabójstwa, z uwzględnieniem innych dowodów, które nie
stanowiły wprawdzie podstawy przypisania oskarżonemu samego sprawstwa, ale
potwierdzały niektóre fragmenty tych zeznań. Sama zaś niemożność
przeprowadzenia bezpośrednio dowodu z tego źródła była całkowicie niezależna od
Sądu z uwagi na brak realnych możliwości ustalenia jego aktualnego miejsca
pobytu. Prawo polskie dopuszcza przy tym w takich sytuacjach możliwość
odczytania wcześniejszych oświadczeń dowodowych takiej osoby i po ich analizie
w kontekście innych dowodów rozstrzygnięcie w przedmiocie ich wiarygodności.
Generalnie zatem należy uznać, że dopuszczalne jest oparcie skazania na
dowodzie z zeznań świadka incognito także wtedy, gdy dowód ten jest
jedynym bezpośrednim dowodem wskazującym na sprawstwo określonej
osoby, mimo niemożności przeprowadzenia tego dowodu w postępowaniu
18
sądowym z uwagi na brak możliwości dotarcia obecnie do tego świadka,
jeżeli tylko podjęto starania dla ustalenia jego aktualnego miejsca pobytu i
doręczenia mu wezwania, które jednak okazały się nieskuteczne, gdy inne,
pośrednie dowody potwierdzają depozycje tego świadka, choćby we
fragmentach i czynią je przez to wiarygodnymi, a oskarżony miał możliwość
podważenia tej wiarygodności.
Powyższe wywody wskazują, że w zakresie obu zachowań przypisanych
oskarżonemu w tej sprawie jako jedno przestępstwo o kumulatywnej kwalifikacji
prawnej, Sądy dysponowały dowodami wskazującymi na każde z nich, czy to w
postaci dowodu bezpośredniego, czy też poszlak wskazujących na to, że był on
jego sprawcą w obu przypisanych aspektach, a wnioski wyciągnięte z tych
dowodów zostały wyprowadzone w logiczny sposób. Dlatego też w żadnej mierze
nie można było uznać żadnej kasacji za zasadną i stąd zostały one oddalone.
Oddalając je, Sąd Najwyższy, stosownie do art. 637a w zw. z art. 636 i art. 624 § 1
k.p.k. zwolnił skazanego od kosztów postępowania kasacyjnego, podobnie jak
czyniły to Sądy obu instancji.
Z tych wszystkich względów orzeczono jak na wstępie.