POSTANOWIENIE Z DNIA 28 WRZEŚNIA 2007 R.
SND 1/07
Przewodniczący: sędzia SN Edward Matwijów (sprawozdawca).
Sędziowie SN: Teresa Bielska-Sobkowicz, Marian Kocon.
S ą d N a j w y ż s z y – S ą d D y s c y p l i n a r n y z udziałem Rzecznika
Dyscyplinarnego Sądu Najwyższego sędziego SN w stanie spoczynku Andrzeja
Konopki w sprawie sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku po rozpoznaniu
na posiedzeniu w dniu 28 września 2007 r., zażalenia, wniesionego przez prokuratora
Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN na
zarządzenie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 26 lipca 2007 r., sygn. akt
SND 1/07
p o s t a n o w i ł :
1. r o z p o z n a n i e z a ż a l e n i a o d r o c z y ć ;
2. na podstawie art. 441 § 2 k.p.k. w zw. z art. 8 § 1 ustawy o Sądzie Najwyższym
przekazać powiększonemu składowi Sądu Najwyższego zagadnienie prawne
wymagające zasadniczej interpretacji ustawy, a sprowadzającej się do tezy:
„Czy oczywistym jest, że na gruncie postanowień Konstytucji Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej (Dz. U. z 1976 r. Nr 7, poz. 36 ze zm.), zawartych w
szczególności w art. 8 ust. 2 i 3, art. 30 ust. 1 pkt 3 i 8 oraz art. 62, przy
jednoczesnym braku regulacji niektórych podstawowych zasad prawnych, sąd
rozpoznający sprawę o przestępstwo określone w dekrecie z dnia 12 grudnia
1981 r. o stanie wojennym (Dz. U. Nr 29, poz. 154 ze zm.) był zwolniony z
obowiązku respektowania:
1) daty wskazanej w organie promulgacyjnym (14 grudnia 1981 r.) jako dnia
"prawnego ogłoszenia" tego dekretu w rozumieniu art. 3 ustawy z dnia 30
grudnia 1950 r. o wydawaniu Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej i
Dziennika Urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" (Dz. U. Nr
58, poz. 524 ze zm.),
2) normy art. 61 wymienionego dekretu w części nadającej mu moc wsteczną "od
dnia uchwalenia",
a jeżeli tak, to na jakiej podstawie prawnej i w jakich okolicznościach?”
2
U z a s a d n i e n i e
Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wnioskiem z dnia 13 lipca 2007r., sygn. S
70/05/Zk, wystąpił o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej
sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku „wobec istnienia uzasadnionego
podejrzenia”, że tenże
„I. W okresie od 5 lutego 1982 r. do 5 czerwca 1982 r. w W., jako
funkcjonariusz państwa komunistycznego, będąc sędzią Izby Karnej Sądu
Najwyższego, działając wspólnie i w porozumieniu z dwoma ówczesnymi sędziami
Sądu Najwyższego, w toku prowadzonego w Sądzie Wojewódzkim pod sygnaturą akt
IV K 19/82 postępowania karnego, dopuścił się zbrodni komunistycznej, polegającej
na niedopełnieniu obowiązku i bezprawnym pozbawieniu wolności Eugeniusza R.,
poprzez wydanie w dniu 5 lutego 1982 r. postanowienia, sygn. akt V KZ 25/82, o
nieuwzględnieniu zażalenia obrońcy w. wym. na postanowienie Sądu Wojewódzkiego
z dnia 13 stycznia 1981 r. (powinno być 1982) o utrzymaniu w mocy tymczasowego
aresztowania wobec w. wym., pomimo tego, że czyn który zarzucano Eugeniuszowi
R., a określony w art. 46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym
(Dz. U. Nr 29, poz. 154), który stanowił podstawę jego stosowania, nie był przez
prawo zabroniony, przez co pozbawił bezprawnie wolności Eugeniusza R. do dnia 5
czerwca 1982 r., to jest do dnia wyznaczenia składu orzekającego do rozpatrzenia
sprawy w. wym., które to zachowanie nosiło cechy represji politycznej stosowanej
wobec Eugeniusza R. za jego przynależność do NSZZ „Solidarność” i było działaniem
na jego szkodę, tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. i art. 189 § 2 k.k. przy zast. art. 11
§ 2 k.k. w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci
Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. z
1998 r. Nr 155, poz. 1016 z późn. zm.).
II. W okresie od 5 lutego 1982 r. do 24 maja 1982 r. w W., jako funkcjonariusz
państwa komunistycznego, będąc sędzią Izby Karnej Sądu Najwyższego, działając
wspólnie i w porozumieniu z dwoma ówczesnymi sędziami Sądu Najwyższego, w
toku prowadzonego w Sądzie Wojewódzkim pod sygnaturą akt IV K 19/82
postępowania karnego, dopuścił się zbrodni komunistycznej, polegającej na
niedopełnieniu obowiązku i bezprawnym pozbawieniu wolności Henryka B., poprzez
wydanie w dniu 5 lutego 1982 r. postanowienia, sygn. V KZ 25/82 o nieuwzględnieniu
zażalenia obrońcy w. wym., na postanowienie Sądu Wojewódzkiego z dnia 13
stycznia 1981 r. (powinno być 1982) o utrzymaniu w mocy tymczasowego
aresztowania wobec w. wym., pomimo tego, że czyn który zarzucano Henrykowi B., a
określony w art. 46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (Dz.
U. Nr 29, poz. 154), który stanowił podstawę jego stosowania, nie był przez prawo
3
zabroniony, przez co pozbawił bezprawnie wolności Henryka B. do dnia 24 maja 1982
r., to jest do dnia rozpoznania przez Sąd Wojewódzki wniosku obrońcy w. wym. o
uchylenie stosowanego wobec niego tymczasowego aresztowania, które to zachowanie
nosiło cechy represji politycznej stosowanej wobec Henryka B. za jego przynależność
do NSZZ „Solidarność” i było działaniem na jego szkodę, tj. o przestępstwo z art. 231
§ 1 k.k. i art. 189 § 2 k.k. przy zast. art. 11 § 2 k.k. w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia
18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz. U. z 1998 r. Nr 155, poz. 1016 z późn. zm.)”.
„Podejrzenie” popełnienia przez sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku
wymienionych przestępstw i w konsekwencji wskazanych zbrodni komunistycznych
prokurator IPN uznał za „uzasadnione” tym, że (by zwięźle ująć istotę argumentacji
przedstawionej w szerokim opisie przebiegu postępowania) czyny zarzucone
Eugeniuszowi R. i Henrykowi B., a zakwalifikowane jako przestępstwa określone w
art. 46 ust. 1 i 2 dekretu o stanie wojennym, w związku z którymi stosowano wobec
tych oskarżonych tymczasowe aresztowanie, nie były czynami zabronionymi,
ponieważ
a) w dniach 13 i 14 grudnia 1981 r., kiedy zostały popełnione, dekret nie był
jeszcze prawnie ogłoszony, albowiem „jak to obecnie jest już faktem powszechnie
wiadomym, co wynika z informacji Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów”, druk
Dziennika Ustaw Nr 29 opatrzonego datą 14 grudnia 1981 r., w którym umieszczono
ów akt prawny, rozpoczęto dopiero w dniu 17 grudnia 1981 r., natomiast
b) klauzula zawarta w art. 61 dekretu w części nadającej mu moc wsteczną „od
dnia uchwalenia” pozostawała w sprzeczności z treścią art. 1 Kodeksu karnego z 1969
r., zaś w świetle norm art. 15 w związku z art. 4 Międzynarodowego Paktu Praw
Obywatelskich i Politycznych, który Polska ratyfikowała w 1977 r., była
niedopuszczalna nawet w stanie wojennym, a normy te należało stosować „bez
żadnego zabiegu recepcyjnego” (jak orzekł Sąd Najwyższy w składzie 7 sędziów w
wyroku z dnia 17 października 1991 r., II KRN 274/91);
z tych powodów Eugeniusz R. i Henryk B. zostali w końcu, po wznowieniu
postępowania karnego i uchyleniu prawomocnego orzeczenia sądu o zastosowaniu art.
4 ust. 2 ustawy z dnia 21 lipca 1983 r. o amnestii (Dz. U. Nr 39, poz. 154), wyrokiem
Sądu Apelacyjnego z dnia 1 kwietnia 1993 r. uniewinnieni,
to zaś wskazuje, iż sędzia, o którego chodzi, „utrzymując wobec Henryka B.
i Eugeniusza R. stosowanie tymczasowego aresztowania w oparciu o czyny, które w
chwili popełnienia nie były przez prawo zabronione nie dopełnił ciążących na nim
obowiązków i bezprawnie pozbawił ich wolności, które to zachowanie nosiło
jednocześnie cechy represji politycznej, czym wyczerpał znamiona zbrodni
komunistycznej”.
4
Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, działając jako Prezes Sądu Dyscyplinarnego
w sprawach dyscyplinarnych sędziów Sądu Najwyższego, na podstawie art. 80 § 2b
zd. 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U.
Nr 98, poz. 1070 ze zm.) w związku z art. 8 § 1ustawy z dnia 23 listopada 2002 r. o
Sądzie Najwyższym (Dz. U. Nr 240, poz. 2052 ze zm.) zarządzeniem z dnia 26 lipca
2007 r., sygn. SND 1/07, odmówił przyjęcia wniosku jako „oczywiście
bezzasadnego”, gdyż czyny, o popełnienie których wnioskodawca podejrzewa
sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, skoro kwalifikowane są jako
zbrodnie komunistyczne, nie mogą być w ogóle rozpatrywane pod kątem stosowania
do nich art. 231 § 1 k.k., albowiem w dacie ich popełnienia obowiązywał art. 246 k.k.
z 1969 r., a ten w § 4, zawierającym tzw. klauzulę subsydiarności, wykluczył
możliwość zakwalifikowania czynu jako przestępstwa służbowego, jeżeli
wyczerpywał on znamiona przestępstwa pozasłużbowego, na co zwrócono już uwagę
zarówno w piśmiennictwie (G. Rejman: Zbrodnie komunistyczne w koncepcji
polskiego prawa karnego – WPP 2006, nr 1, s. 10), jak i w judykaturze (wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 8 maja 2007 r., IV KK 93/07 – niepublikowany).
Za wyjściową podstawę prawną do rozważań w przedmiocie ewentualnej
odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku mógłby
więc służyć tylko art. 189 § 2 k.k., ale w realiach sprawy też nie może, ponieważ
wnioskodawca w swoich wywodach pominął zupełnie kwestię zawinienia każdego z
czynów mających polegać na bezprawnym pozbawieniu wolności, a tym samym „nie
spełnił wymogów uprawdopodobnienia winy” tegoż sędziego, a w szczególności w
zakresie w jakim tymczasowe aresztowanie zastosowano za działania oskarżonych
Eugeniusza R. i Henryka B. w dniu 13 grudnia 1981 r. – woli popełnienia czynów
zabronionych, natomiast za działania tychże w dniu 14 grudnia 1981 r. – nawet
wiedzy, że dekret penalizujący takie działania ogłoszony został faktycznie dopiero po
dniu 16 grudnia 1981 r.
Na ów brak „uprawdopodobnienia winy” sędziego Sądu Najwyższego wskazują
odpowiednio następujące fragmenty uzasadnienia zarządzenia:
„W uzasadnieniu wniosku powołano się na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 17
października 1991 r., II KRN 274/91 (OSNKW 1992, z. 3-4, poz. 19), w którym
sformułowano tezę, że zakaz określony w art. 15 Międzynarodowego Paktu Praw
Obywatelskich i Politycznych (dotyczący zasady lex retro non agit) należy do tej
kategorii norm prawa międzynarodowego, które w krajowym porządku prawnym
państw-sygnatariuszy Paktu nadają się do bezpośredniego stosowania. W sprawie
zasady lex retro non agit wypowiedział się również Sąd Najwyższy w wyroku z dnia
20 września 1991 r., II KRN 154/91 (OSNKW 1992, z. 1-2, poz. 3): „Obecnie, gdy art.
1 Konstytucji określa Rzeczpospolitą Polską jako państwo prawne, obowiązywanie
zasady lex retro non agit nie może budzić najmniejszych wątpliwości” (oba orzeczenia
5
dotyczyły spraw osób skazanych za przestępstwa określone w dekrecie o stanie
wojennym).
Prokurator IPN zdaje się jednak nie dostrzegać, że o ile uprawniona formalnie i
zasadna merytorycznie dyskwalifikacja prawna normy stanowiącej o retroaktywności
dekretu sama przez się wystarczałaby do uwolnienia oskarżonego (skazanego) od
odpowiedzialności karnej za popełnienie przestępstwa określonego w rozdziale VI
dekretu (w tym zwłaszcza w art. 46), o tyle, nie może stanowić automatycznie
przesłanki czegoś przeciwnego, mianowicie poniesienia przez funkcjonariusza
publicznego odpowiedzialności karnej za stosowanie przepisów dekretu wyłącznie z
powodu respektowania normy o retroakcji. Odwołanie się w celu wydania decyzji
przez Sąd Dyscyplinarny na niekorzyść (uchwała o zezwoleniu na pociągnięcie do
odpowiedzialności karnej miałaby przecież taki charakter) do orzecznictwa Sądu
Najwyższego z 1991 r., zapadłego na gruncie zasad prawnoustrojowych państwa,
które w czasie działania funkcjonariusza nie istniały, nie może być aprobowane (zob.
H. Kmieciak: W kwestii odpowiedzialności karnej za respektowanie klauzuli o
retroakcji dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (art. 61) przy
stosowaniu jego przepisów, WPP 2006, nr 1, s. 29 i n.).
W orzecznictwie dyscyplinarnym dotyczącym tego zagadnienia nie budzi
wątpliwości bezzasadność wniosków o uchylenie immunitetu sędziowskiego bądź
prokuratorskiego.
I tak, w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 1 lipca 2002 r., SND 1/02,
stwierdzono: „Całkowicie nietrafna jest teza o odpowiedzialności za naruszenie zasady
lex retro non agit w wyniku respektowania przez skład orzekający normy
sformułowanej w art. 61 dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (…) jak
słusznie zauważył prof. Andrzej Wąsek w glosie do wyroku składu siedmiu sędziów
SN z dnia 20 września 1991 r.: wynikające z art. 61 dekretu o stanie wojennym jego
retroaktywne działanie wprawdzie było sprzeczne z unormowaniem zawartym w art. 1
k.k., ale dekret ten mógł być (pozornie) uważany za lex posterior w stosunku do k.k., a
art. 121 k.k. dawał podstawę do stosowania retroaktywnych postanowień dekretu (art.
61), stanowiących wyłom w zasadzie nullum crimen sine lege anteriori (…). W
ówczesnym stanie prawnym sądy nie miały warunków do uznania, że ów art. 61 jest
sprzeczny z Konstytucją PRL (PiP 1993, nr 10, s. 115). Natomiast prof. Arnold
Gubiński w drugiej glosie do tego wyroku stwierdził: obecnie łatwo jest wskazywać na
ogólnikowość i pokrętność klauzuli z art. 61 dekretu, ale wówczas trudno było ją
zakwestionować (PiP 1993, nr 10, s. 120)”. W uchwale Sądu Najwyższego w dnia 11
października 2002 r., SNO 29/02 (Orzecznictwo Sądu Najwyższego – Sądu
Dyscyplinarnego 2002, z. I-II, poz. 36), utrzymującej w mocy uchwałę z dnia 1 lipca
2002 r., SND 1/02, nie tylko zaaprobowano przedstawione stanowisko, ale wskazano
6
kolejne argumenty, świadczące o braku bezprawności w zachowaniu sędziego, którego
sprawa dotyczyła.
Identyczne stanowisko zajął również Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 13
stycznia 2003 r. (Orzecznictwo j.w., 2003, z. I, poz. 17), a także Sąd Dyscyplinarny
dla Prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej w orzeczeniu z dnia 14 października
2002 r., SD.I. 1/2002, w którym stwierdzono: „Bezpodstawna jest teza o
odpowiedzialności prokuratora za naruszenie swoim działaniem zasady lex retro non
agit w wyniku zastosowania normy sformułowanej w art. 61 dekretu o stanie
wojennym (…) zgodnie z przyjętymi wtedy regułami wykładni sądy, ani tym bardziej
prokuratorzy nie byli władni zakwestionować mocy obowiązującej prawa
stanowionego. Brak jest zatem również podstaw do uznania, że prokurator stosując
przepisy dekretu o stanie wojennym do czynów popełnionych w dniu 13 grudnia 1981
r. świadomie chciał przekroczyć swoje uprawnienia, albo co najmniej przewidywał
taką możliwość i na nią się godził.”
„(...)gdyby wyeliminowano w sprawie Eugeniusza R. i Henryka B. z opisu
przypisanego im czynu dzień 13 grudnia 1981 r., to i tak pozostałby dzień 14 grudnia
1981 r., czyli dzień nominalnego ogłoszenia dekretu o stanie wojennym, a zatem
sędziowie mieli prawnoformalne podstawy do traktowania akcji strajkowej jako czynu
zabronionego, chyba że posiadali w chwili orzekania wiedzę o „antydatowaniu”
Dziennika Ustaw Nr 29 z dnia 14 grudnia 1981 r. (podobnie wypowiedział się Sąd
Najwyższy w powołanej uchwale z dnia 11 października 2002 r.).
Prokurator IPN nie przedstawił jakiegokolwiek dowodu, chociażby
poszlakowego, aby sędziowie orzekający w przedmiocie tymczasowego aresztowania
(a sędzia, którego wniosek dotyczy w szczególności) taką wiedzę posiadali. I nic
dziwnego, jak bowiem stwierdził Sąd Dyscyplinarny w uchwale z dnia 22 lutego 2000
r., SD 46/99 (niepubl.): „Zważyć należy, że Dziennik Ustaw Nr 29, publikujący dekret
o stanie wojennym, nosił datę 14 grudnia 1981r., a okoliczności związane z jego
rzeczywistą publikacją nie mogły, ze względów oczywistych, być wówczas
przedmiotem ustaleń. Stało się to dopiero w postępowaniu nadzwyczajnorewizyjnym
przed Sądem Najwyższym w 1991 r. (dodać należy, czego prokurator IPN nie uczynił,
że pismo Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów, stanowiące podstawę
wspomnianych ustaleń, sporządzone zostało dnia 9 kwietnia 1991 r., Nr Pr. 147-
67/91). Identyczne stanowisko zajął Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny w powołanej
już uchwale z dnia 1 lipca 2002 r., wskazując w ślad za cyt. wypowiedzią Sądu
Dyscyplinarnego, że: „antydatowanie Dziennika (…) nie mogło więc być znane
sędziemu w trakcie orzekania w lutym 1982 r. i nie może być przedmiotem zarzutu
stawianego mu przez wnioskodawcę”.
W sprawie o uchylenie immunitetu prokuratorowi Sąd Dyscyplinarny dla
Prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej, w powołanym orzeczeniu uznał, że: „fakt
7
antydatowania Dziennika Ustaw nie był wówczas znany (…) zebrany w sprawie
materiał dowodowy wskazuje, iż prokurator (…) nie miał świadomości, że stosuje
przepisy dekretu o stanie wojennym odnośnie zdarzeń z dni 13 – 15 grudnia 1981 r.,
które jeszcze w inkryminowanym czasie nie były przestępstwem, gdyż dekret jeszcze
nie obowiązywał, a tym samym jego działanie pozbawione było cechy bezprawności
(…) fakt antydatowania (…) został ujawniony dopiero w kwietniu 1991 r. i brak
jakichkolwiek dowodów, że był on znany prokuratorowi w grudniu 1981 r.”.
Znamienne jest również stanowisko wyrażone przez Sąd Najwyższy – Sąd
Dyscyplinarny w powołanej uchwale z dnia 13 stycznia 2003 r.: „Razi natomiast
dowolnością wyrażona w zażaleniu sugestia, iż osoby objęte wnioskiem mogły mieć w
chwili prowadzenia postępowania świadomość antydatowania Dziennika Ustaw
zawierającego treść dekretu o stanie wojennym, mimo iż „co prawda” (żalący się tego
nie ukrywa) fakt ten stał się powszechnie znany w 1991 r. Żalący się nie twierdzi
przecież, że osoby te pozostawały w kontakcie z kimkolwiek z wąskiego grona osób
wtajemniczonych w kulisy wprowadzenia stanu wojennego lub dokonujących druku
Dziennika Ustaw i miały z tego powodu wiedzę pozwalającą odrzucić domniemanie
zgodności czasu publikacji aktu prawnego z datą wskazaną w Dzienniku Ustaw
zawierającym ten akt. Za oczywiste należy nadto uznać, że ukrywanie rzeczywistych
okoliczności, a zwłaszcza czasu wydania Dziennika Ustaw leżało w interesie
wprowadzających stan wojenny”.
Na wymienione zarządzenie prokurator IPN złożył zażalenie, w którym wniósł o
„uchylenie zaskarżonego zarządzenia i przekazanie sprawy Rzecznikowi
Dyscyplinarnemu celem jej przekazania do rozpoznania Sądowi Dyscyplinarnemu
przy Sądzie Najwyższym jako sądowi pierwszej instancji”.
Zarządzeniu temu (w zażaleniu mówi się błędnie o „orzeczeniu”) prokurator IPN
zarzucił:
„I. obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść orzeczenia, a to art.
80 § 2b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U.
z 2001 r. Nr 98, poz. 1070 z późn. zm.) w związku a art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k.
polegającą na przyjęciu oczywistej bezzasadności skierowania wniosku o zezwolenie
na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku na podstawie dokonanej oceny wiarygodności dowodów przedstawionych
przez prokuratora na poparcie wniosku, podczas gdy ugruntowana linia orzecznictwa
wyraźnie wskazuje, iż ocena wiarygodności dowodów przedstawionych na poparcie
zarzutów nie może być dokonana w ramach wstępnej kontroli oskarżenia a jedynie po
przeprowadzeniu pełnego postępowania;
II. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia mający
wpływ na jego treść, a polegający na bezpodstawnym przyjęciu, iż sędzia Sądu
Najwyższego w toku rozprawy V KZ 25/82 świadomie nie dopuścił się naruszenia
8
zasady lex retro non agit pomimo, iż czyny będące przedmiotem tego postępowania, a
których mieli dopuścić się oskarżeni Henryk B. i Eugeniusz R. miały miejsce w dniach
13 i 14 grudnia 1981 r., podczas gdy Dziennik Ustaw zawierający będący podstawą
ich skazania dekret o stanie wojennym nosił datę 14 grudnia 1981 r., zaś
opublikowany został po dniu 16 grudnia 1981 r., przez co czyny stanowiące
przestępstwa w świetle treści art. 46 ust. 1 i 2 tegoż dekretu popełnione w dniu 13
grudnia 1981 r. w żaden sposób nie mogły być uznawane za zakazane przez prawo.”
Nadto – tyle, że poza formalnymi zarzutami, bo w końcowej części uzasadnienia
zażalenia – prokurator IPN zakwestionował stanowisko zarządzenia wykluczające
możliwość oceny opisanych czynów sędziego Sądu Najwyższego w aspekcie art. 231
§ 1 k.k., uznając je na wstępnym etapie postępowania za bezprzedmiotowe, a w ogóle
za nietrafne.
W związku z powyższym nasuwają się następujące uwagi oraz wnioski.
1. Zarzuty zażalenia formalnie wytoczone przeciwko zaskarżonemu zarządzeniu
są wyraźnie chybione, o czym łatwo można przekonać się po skonfrontowaniu ich
treści z treścią uzasadnienia zarządzenia, a po części nawet z treścią uzasadnienia
samego zażalenia.
Istota pierwszego zarzutu, sugerująca obrazę przepisów postępowania, sprowadza
się wszak do twierdzenia, że „oczywistą bezzasadność” wniosku o zezwolenie na
pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku w zarządzeniu przyjęto „na podstawie dokonanej oceny wiarygodności
dowodów przedstawionych przez prokuratora na poparcie wniosku”, podczas gdy „w
ramach wstępnej kontroli oskarżenia” ocena wiarygodności dowodów nie jest
dopuszczalna. Tymczasem treść uzasadnienia zaskarżonego zarządzenia
jednoznacznie i całkowicie temu twierdzeniu przeczy. Nigdzie nie wynika z niej
bowiem, by Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, występujący tu w roli prezesa
właściwego sądu dyscyplinarnego, dokonał oceny wiarygodności jakiegokolwiek
dowodu, nie mówiąc już o tym, by któremukolwiek wiarygodności odmówił. W
uzasadnieniu zażalenia prokurator IPN nie wskazał zresztą jakie konkretnie dowody i
czego dotyczące miał na uwadze stawiając ów zarzut, a co więcej, przyznał nawet, że
na pewną istotną okoliczność (wiedzy sędziego Sądu Najwyższego o antydatowaniu
Dziennika Ustaw Nr 29 z 1981 r.) nie przedstawił w ogóle żadnego dowodu, gdyż
okoliczność tę uznał za „fakt notoryjny”, który według art. 168 k.p.k. nie wymaga
dowodu.
Istotę drugiego zarzutu stanowi natomiast „błąd w ustaleniach faktycznych
przyjętych za podstawę orzeczenia (powinno być „zarządzenia”), mający wpływ na
jego treść, a polegający na bezpodstawnym przyjęciu, iż sędzia Sądu Najwyższego w
toku rozprawy V KZ 25/82 (powinno być „posiedzenia”) „nie dopuścił się świadomie
naruszenia zasady lex retro non agit”. Takiego ustalenia nie ma jednak ani w treści
9
zaskarżonego zarządzenia, ani w treści jego uzasadnienia. Uzasadnienie zaskarżonego
zarządzenia wskazuje jedynie na to, że prokurator IPN, wnosząc o zezwolenie na
pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie
spoczynku za popełnienie przestępstw zakwalifikowanych jako zbrodnie
komunistyczne, nie spełnił wymogów „uprawdopodobnienia winy” tegoż sędziego,
przy czym stanowisko to szczegółowo uargumentowuje.
Wskazanie, że prokurator IPN nie uprawdopodobnił winy sędziego Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku nie jest zaś tym samym co suponowane ustalenie, iż
tenże nie dopuścił się świadomie naruszenia wymienionej zasady prawa. Wskazanie
takie nie wyłącza przecież w ogóle możliwości rozważań w przedmiocie
odpowiedzialności karnej, jeżeli nastąpi uprawdopodobnienie winy podejrzewanej
osoby, natomiast suponowane ustalenie oznaczające wprost brak winy, ową
możliwość zdecydowanie by wyłączało (art. 1 § 3 k.k.).
2. Na dyskwalifikacji samych zarzutów formalnych zażalenia nie da się jednak
poprzestać, a to ze względu na istotne kwestie poruszone w jego uzasadnieniu. I tak:
a) Najpierw o kwestii mającej ogólniejsze znaczenie procesowe.
W uzasadnieniu zażalenia prokurator IPN podniósł, że: „Jakkolwiek brak jest
jednoznacznej definicji oczywistej bezzasadności wniosku o zezwolenie na
pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, to nie budzi wątpliwości, iż należy w tym
zakresie w drodze analogii posiłkować się orzecznictwem definiującym pojęcie
oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia, które wyrażono w art. 339 § 3 pkt
2 k.p.k. z uwagi na podobieństwo w sformułowaniu obu regulacji”. Zapatrywanie to
nie sposób uznać za możliwe do przyjęcia.
Jeżeli dopatrywać się jakiegoś podobieństwa w regulacji zawartej w art. 80 § 2b
zdanie 1 u.s.p., na podstawie której prezes sądu dyscyplinarnego sam stwierdza
„oczywistą bezzasadność” wniosku o zezwolenie na pociągnięcie do
odpowiedzialności karnej sędziego i w konsekwencji odmawia (czynność
obligatoryjna!) przyjęcia takiego wniosku, nie dopuszczając do rozpoznania sprawy
przez podległy mu sąd oraz regulacji zamieszczonej w art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k., na
podstawie której prezes sądu karnego, uznając, że zachodzi potrzeba umorzenia
postępowania z powodu „oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia”, kieruje
sprawę na posiedzenie, pozostawiając temu sądowi jej rozstrzygnięcie w tym
przedmiocie, to podobieństwo obu regulacji można dostrzec jedynie w tym, iż jedna i
druga uprawnia do podjęcia decyzji we wstępnej fazie każdego z tych różnych
postępowań sądowych. I nic ponadto.
Nie ma tu podobieństwa „w sformułowaniu obu regulacji”, a jest tylko podobne
w istocie dookreślenie różnej rzeczywistości normatywnej, skoro w pierwszym
przepisie mowa o „oczywiście bezzasadnym wniosku”, opierającym się na podejrzeniu
popełnienia przestępstwa, a drugi dotyczy „oczywistego braku faktycznych podstaw
10
oskarżenia”. Podobieństwo leży zatem tylko w charakterze „bezzasadności” (wniosku)
i „braku” (faktycznych podstaw oskarżenia), co oznacza, że zarówno ta bezzasadność,
jak i ten brak, tak samo muszą „rzucać się w oczy” (od razu bez głębszych badań),
odpowiednio – wykluczając wydanie zezwolenia na pociągnięcie do
odpowiedzialności karnej, bądź nakazując umorzenie postępowania karnego.
Jeżeli chodzi zaś o samo pojęcie „oczywistej bezzasadności” wniosku o
zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, którym posługuje
się art. 80 § 2b u.s.p., to niewątpliwie można by je utożsamiać z pojęciem „oczywistej
bezzasadności” kasacji, którego używa art. 535 § 2 k.p.k., z tym zastrzeżeniem, że
oczywista bezzasadność kasacji – ze względu na jej podstawy określone w art. 523 § 1
k.p.k. – może wyrażać się w zasadzie (pomijając wyjątki wynikające z art. 439 § 1
k.p.k.) tylko w niewykazaniu rażącego naruszenia prawa, podczas gdy oczywista
bezzasadność wniosku o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności
karnej – co wynika z jego istoty – może polegać na braku wystarczających podstaw
zarówno faktycznych, jak i prawnych.
Sąd Najwyższy, orzekając jako Sąd Dyscyplinarny, podkreślił już wszak, że
skoro – w myśl art. 80 § 2c u.s.p. – zezwolenie na pociągnięcie sędziego do
odpowiedzialności karnej można wydać jedynie wtedy, gdy „zachodzi dostatecznie
uzasadnione podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa”, to znaczy, że nie
wystarcza tu każde, w ogóle uzasadnione, podejrzenie popełnienia przestępstwa,
bowiem dostatecznie uzasadnione podejrzenie „wymaga (...) prawdopodobieństwa
wyższego stopnia niż zwykłe”, a to ze względu na cel chronionego konstytucyjnie
immunitetu sędziowskiego, jakim jest ochrona zaufania publicznego do wymiaru
sprawiedliwości oraz konieczność zapobiegania faktom pochopnego podważania tego
zaufania (zob. uchwałę z dnia 16 grudnia 2005 r., SNO 44/05 – Orzecznictwo Sądu
Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych z 2005 r., poz. 24, s. 108), co z kolei
zobowiązuje do „rzeczywistej kontroli prawnych i faktycznych podstaw (...) wniosku”
(zob. uchwałę z dnia 17 października 2006 r., SNO 58/06 – Orzecznictwo Sądu
Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych z 2006 r., poz. 16, s. 78), a zatem i
kwalifikacji prawnej czynu. W związku z tym rozumie się samo przez się, że wstępna
kontrola wniosku o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej
pod względem jego zasadności, dokonywana przez prezesa sądu dyscyplinarnego w
ramach uprawnień wynikających z art. 80 § 2b u.s.p., także musi występować w
zakresie obu wymienionych podstaw (prawnej i faktycznej), z tym tylko, iż jej
głębokość – w odróżnieniu od kontroli dokonywanej przez sąd dyscyplinarny – jest
ograniczona. Negatywną decyzję odnośnie wniosku prezes sądu dyscyplinarnego
podjąć może bowiem jedynie w razie stwierdzenia jego „oczywistej” bezzasadności,
natomiast sądowi do podjęcia negatywnej decyzji wystarcza tutaj ustalenie samej
bezzasadności.
11
b) Pierwsza z kwestii szczegółowych poruszonych w uzasadnieniu zażalenia
związana jest z wytknięciem w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia, że prokurator
IPN nie przedstawił jakiegokolwiek dowodu, chociażby poszlakowego, aby sędziowie
orzekający w przedmiocie tymczasowego aresztowania Eugeniusza R. i Henryka B., (a
sędzia Sądu Najwyższego w szczególności) posiadali wiedzę o antydatowaniu
Dziennika Ustaw Nr 29 z dnia 14 grudnia 1981r. i tym samym nie mieli
formalnoprawnych podstaw do traktowania akcji strajkowej z tego dnia jako czynu
zabronionego.
Prokurator IPN uważa, że to wytknięcie „uznać należy za bezprzedmiotowe,
albowiem jak wynika z szeregu wyroków uniewinniających wydanych w latach 80-
tych, a wymienionych w opracowaniu Marii Stanowskiej i Adama Strzembosza
„Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981 – 1988” (Instytut Pamięci Narodowej –
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Warszawa 2005, s. 101,
239 – 245), stosunkowo często jako podstawę uniewinnienia powoływano fakt, iż
zarzucane czyny w chwili ich popełnienia były niekaralne w związku z późniejszym
opublikowaniem Dziennika Ustaw zawierającego dekret o stanie wojennym. W
świetle powyższego uznać należy, że sędziowie i prokuratorzy, w tym także sędzia
Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, mogli posiadać wiedzę pozwalającą odrzucić
domniemanie zgodności czasu publikacji aktu prawnego z datą wskazaną w Dzienniku
Ustaw zawierającym ten akt, przez co okoliczność tą uznać należy za fakt notoryjny,
który na mocy art. 168 k.p.k. nie wymaga dowodu”.
Łatwo jednak zauważyć, że stanowisko prokuratora IPN, które zajął obecnie w
uzasadnieniu zażalenia różni się znacząco od jego stanowiska w tym przedmiocie,
zajętego w uzasadnieniu wniosku o zezwolenie na pociągnięcie sędziego Sądu
Najwyższego do odpowiedzialności karnej. Wtedy antydatowanie Dziennika Ustaw, o
które chodzi, traktował on jako „fakt powszechnie wiadomy” na podstawie
„informacji Biura Prawnego Urzędu Rady Ministrów”, nie podając wszakże, iż
informacja ta wynikała z pisma sporządzonego dopiero w dniu 9 kwietnia 1991 r., Nr
Pr. 147/67/91, dla celów postępowania nadzwyczajnorewizyjnego przed Sądem
Najwyższym, a zatem ów fakt na tej podstawie nie mógł być powszechnie znany w
czasie orzekania (5 lutego 1982 r.) przez Sąd Najwyższy w przedmiocie
tymczasowego aresztowania oskarżonych Eugeniusza R. i Henryka B., co jak
najbardziej trafnie wykazane zostało w uzasadnieniu zaskarżanego zarządzenia. Teraz
– jak świadczy o tym przytoczony wyżej fragment uzasadnienia zażalenia – prokurator
IPN, najwidoczniej dostrzegając, że uprzednio chybił w argumentacji, antydatowanie
wymienionego Dziennika Ustaw uznaje już tylko za fakt, który sądowi mógł być
znany z urzędu, czyli z racji jego działalności orzeczniczej. Tym razem wygląda to
jednak wyłącznie na dość naciąganą hipotezę, która z tego powodu nie wytrzymuje
krytyki.
12
Po pierwsze – opiera się ona wszak na całkowicie ogólnikowym założeniu,
albowiem w powołanym opracowaniu autorstwa M. Stanowskiej i A. Strzembosza nie
wskazano, by którykolwiek z wymienionych w nim na powołanych stronach wyroków
uniewinniających z lat 80–tych zapadł ze względu na antydatowanie Dziennika Ustaw
Nr 29 z 1981 r., nie mówiąc już o tym, by zapadł w Sądzie Najwyższym przed dniem
orzekania z udziałem sędziego Sądu Najwyższego w przedmiocie tymczasowego
aresztowania oskarżonych Eugeniusza R. i Henryka B. (5 lutego 1982 r.). Po drugie
zaś – wniosek z niej wynikający podważa samo ustalenie dokonane przez prokuratora
IPN, że do uchylenia prawomocnego orzeczenia sądu o zastosowaniu wobec
oskarżonych Eugeniusza R. i Henryka B. amnestii z 1983 r. i ich uniewinnienia doszło
wskutek wznowienia postępowania karnego w 1993 r., bo to oznacza, że fakt
antydatowania Dziennika Ustaw zawierającego dekret o stanie wojennym z całą
pewnością nie był znany przedtem sądowi stosującemu amnestię (art. 474 § 1 pkt 2 lit.
a k.p.k. z 1969 r.), a jeżeli tak, to zapewne nie był znany także sądom wcześniej
orzekającym w tej sprawie, w tym Sądowi Najwyższemu, w składzie którego
znajdował się sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, gdyż wtedy materiał
dowodowy sprawy był niewątpliwie jeszcze skromniejszy.
Powyższe stwierdzenia – wbrew pozorom – nie wyczerpują jednak całości
problemu, jaki na tym tle się wyłania. Zachodzi bowiem poważna wątpliwość, czy
gdyby uznać posiadanie wiedzy o antydatowaniu Dziennika Ustaw zawierającego
dekret o stanie wojennym (abstrahując od tego na jakiej podstawie, byle oczywiście
wiarygodnej), to taka wiedza istotnie, jak uważa prokurator IPN, pozwalałaby sądowi
(sędziemu) w ówczesnych uwarunkowaniach prawnych odrzucić domniemanie
zgodności nominalnego czasu publikacji tego aktu prawnego (14 grudnia 1981 r.)z
rzeczywistym czasem dokonania tej czynności (17 grudnia 1981 r.) i w konsekwencji
nie dopuścić do przyjęcia, iż czyny określone m. in. w art. 46 dekretu, a popełnione w
dniach 14, 15 i 16 grudnia 1981 r. były w tym czasie czynami zabronionymi? Inaczej
mówiąc, czy sąd (sędzia) w takiej sytuacji, w konkretnym wypadku byłby zwolniony z
obowiązku respektowania normy art. 3 ust. 2 ustawy z dnia 30 grudnia 1950 r. o
wydawaniu Dziennika Ustaw (...) (Dz. U. Nr 58, poz. 524 ze zm.), w myśl której
oznaczony na numerze dziennika dzień jego wydania był „dniem prawnego ogłoszenia
aktów zamieszczonych w numerze” i w związku z tym, czy miał prawną możliwość
oraz prawną powinność przyjąć odmiennie ze skutkiem wynikającym z art. 1 k.k. z
1969 r.? Ale przecież – o czym trzeba pamiętać – tylko pod warunkiem jednoczesnego
odrzucenia klauzuli o retroakcji dekretu o stanie wojennym (art. 61), co jest już
odrębną kwestią, o której w dalszej kolejności.
Wskazana wątpliwość formalnie bierze się stąd, że prokurator IPN, powołując w
uzasadnieniu zażalenia podstawę faktyczną do odrzucenia domniemania, iż dekret o
stanie wojennym ogłoszony został w dniu 14 grudnia 1981 r. (wiedzę o jego
13
antydatowaniu), nie podał podstawy prawnej (przepisu prawa), która by do tego
uprawniała, czy wręcz zobowiązywała. Jest to dość charakterystyczne ominięcie
argumentu podniesionego w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia, w którym
odwołano się do uchwały Sądu Dyscyplinarnego z dnia 22 lutego 2000 r., sygn. akt
SD 46/99, stwierdzającej przecież, że: „Dziennik Ustaw Nr 29, publikujący dekret o
stanie wojennym nosił datę 14 grudnia 1981 r., a okoliczności związane z jego
rzeczywistą publikacją nie mogły, ze względów oczywistych, być wówczas
przedmiotem ustaleń”. Rozumie się samo przez się, że ustaleń odmiennych. Zaś jako
„względy oczywiste” tutaj mogą być brane pod uwagę chyba wyłącznie względy na
stan obowiązującego wówczas prawa.
I rzeczywiście, merytorycznie biorąc, stan ówczesnego prawa zdaje się
przemawiać za takim poglądem. Żaden przepis powołanej ustawy z dnia 30 grudnia
1950 r. o wydawaniu Dziennika Ustaw (...) nie przewidywał bowiem w ogóle
możliwości zakwestionowania daty wskazanej w Dzienniku jako dzień „prawnego
ogłoszenia” konkretnego aktu prawnego, a Konstytucja PRL w brzmieniu
obowiązującym w okresie stanu wojennego (Dz. U. z 1976 r. Nr 7, poz. 36 ze zm.) w
art. 8 nakładała na sądy, jako organy państwa, obowiązek „ścisłego przestrzegania
praw” PRL (ust. 2) i „działania na podstawie przepisów prawa” (ust. 3), który to
obowiązek ciążył odpowiednio także na sędziach w zakresie orzekania, w którym
według art. 62 „podlegali tylko ustawom”. Zarazem Konstytucja ta nie upoważniała
ani sądów, ani sędziów do badania ważności ustanowionego prawa, zaś czuwanie nad
jego zgodnością z nią samą powierzała w art. 30 ust. 1 pkt 3 Radzie Państwa. Nie
zaskakuje przeto okoliczność, że również w doktrynie dominowała wówczas
koncepcja, według której data prawnego ogłoszenia aktu normatywnego w rozumieniu
art. 3 wymienionej ustawy nie mogła być skutecznie podważana w toku postępowania
w konkretnej sprawie (zob. S. Rozmaryn: Podpisanie i ogłoszenie ustawy w Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej – Państwo i Prawo 1959, z. 1, s. 18).
Z drugiej strony wszakże nie sposób nie uwzględnić stanowiska, które
poczynając od początku lat 90- tych, na ogół zgodnie i powszechnie prezentuje
orzecznictwo i doktryna, w myśl którego norma art. 3 ust. 2 ustawy z dnia 30 grudnia
1950 r. o wydawaniu Dziennika Ustaw (...) nie zawierała bezwzględnie wiążącego
wskazania, lecz stwarzała jedynie domniemanie, wiążące dopóty, dopóki nie zostanie
dowiedzione, że fakt którego dotyczy, nie odpowiada rzeczywistości. W orzecznictwie
Sądu Najwyższego świadczą o tym zarówno wyroki w sprawach karnych, chociażby z
dnia 20 września 1991 r., II KRN 154/91 (OSNKW 1992, z. 1-2, poz. 3) oraz z dnia 17
marca 1992 r., WO 19/92 (OSNKW 1992, z. 9-10, poz. 69), jak i uchwały w sprawach
dyscyplinarnych, przykładem których jest m. in. powołana w uzasadnieniu
zaskarżonego zarządzenia uchwała z dnia 13 stycznia 2003 r., SNO 54/02, natomiast
w doktrynie artykuł M. Stanowskiej pt. Dekrety „wojenne” – wbrew zasadom prawa
14
(„Rzeczpospolita” z 19 listopada 1991 r.) czy opracowanie J. Kochanowskiego: Z
zagadnień ogłoszenia ustawy („Studia Iuridica”, t. 19 z 1992 r.). Co prawda można
założyć, że stanowisko to ukształtowane zostało w jakimś stopniu dopiero pod
wpływem wymagań stawianych przez standardy demokratycznego państwa prawnego,
ale – jakby nie było – formuła przyjęta w art. 3 ust. 2 wymienionej ustawy, wskazując
dzień „prawnego ogłoszenia” aktu normatywnego, a nie zwyczajnie dzień
„ogłoszenia” takiego aktu, sama przez się mogła tu być argumentem sprzyjającym.
W każdym razie – jak widać – jest to zagadnienie, które wymaga
autorytatywnego rozstrzygnięcia wyższego stopnia, co przemawia za tym by do czasu
jego uzyskania powstrzymać się od definitywnego ustosunkowania się do wniesionego
zażalenia.
c) Druga z kolei kwestia szczegółowa wiąże się – generalnie rzecz ujmując – ze
stwierdzeniem zawartym w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia, że sądy
(sędziowie) w ówczesnych uwarunkowaniach prawnych nie byli władni
zakwestionować normy art. 61 dekretu o stanie wojennym w części stanowiącej o jego
retroakcji, a zatem fakt, że ją respektowali nie może być przedmiotem zarzutu. W
uzasadnieniu zażalenia prokurator IPN nie zgodził się bowiem z tym stwierdzeniem,
przy czym podjął starania by je podważyć i to wielotorowo.
Najpierw, powołując się na uchwały: z dnia 1 lipca 2002 r., SND 1/02 i z dnia 11
października 2002 r., SNO 29/02, przywołane również w uzasadnieniu zaskarżonego
zarządzenia, prokurator podniósł, że: „W uchwałach tych (nota bene podjętych już po
wysłuchaniu na posiedzeniach osób, wobec których skierowano wnioski o zezwolenie
na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej) Sąd Najwyższy stwierdził m. in., iż
sędziowie orzekający w wymienionej wyżej sprawie w chwili orzekania działali w
usprawiedliwionym, błędnym przekonaniu, że treść art. 61 dekretu o stanie wojennym
dawała podstawę do stosowania retroaktywnych postanowień tego dekretu, w związku
z czym w ich zachowaniu w chwili orzekania brak jest bezprawności działania i w
konsekwencji odmówił zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności tego
sędziego. W tym stanie rzeczy stwierdzić należy, iż Sąd Najwyższy uznał, że sędzia
ten działał w błędzie co do okoliczności wyłączającej bezprawność jego czynu. Ta
okoliczność ma istotne znaczenie dla niniejszego postępowania, albowiem o działaniu
w błędzie można wnioskować jedynie z relacji osoby, która podejmowała działanie.
Stąd tylko w drodze przesłuchania takiej osoby istnieje jedyna możliwość poznania
wszystkich okoliczności podmiotowych, które towarzyszyły stronie przedmiotowej, a
w szczególności poznanie okoliczności, czy dana osoba działała w błędzie i czy ten
błąd był usprawiedliwiony”. I dalej: „Ponieważ jednak sędziego Sądu Najwyższego w
stanie spoczynku nie można przesłuchać na te okoliczności (...) bez zgody sądu
dyscyplinarnego, to z tego względu koniecznością jest uzyskanie zgody sądu
dyscyplinarnego na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej”.
15
Jak widać w wywodach tych przewijają się dwa wątki, pierwszy z zakresu prawa
materialnego, zaś drugi – procesowego, przy czym ten drugi jest zwykłą pochodną
pierwszego, co sprawia, że wykazanie bezpodstawności pierwszego eliminuje
konieczność zajmowania się drugim.
Wobec powyższego należy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, iż supozycja
jakoby w powołanych uchwałach Sąd Najwyższy, działający jako sąd dyscyplinarny,
odmówił wydania zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej z
powodu przyjęcia, iż tenże działał w usprawiedliwionym błędzie co do okoliczności
wyłączającej bezprawność jego czynu (art. 29 k.k.), nie odpowiada treści uzasadnień
tych uchwał. W uzasadnieniu uchwały z dnia 1 lipca 2002 r., SND 1/02, odmawiającej
wydania zezwolenia powiedziano przecież, że: „Brak jest (...) podstaw do przyjęcia
bezprawności zachowania sędziego, który orzekając w sprawie (...) nie przekroczył
granic przysługujących mu uprawnień ani nie zaniedbał nałożonych nań obowiązków,
wynikających z ówczesnego prawa, zarówno procesowego, jak i materialnego (...).
Brak cech bezprawności, co oczywiste, zwalnia od rozważań na temat przestępności
jego zachowania”. Natomiast w uzasadnieniu uchwały z dnia 11 października 2002 r.,
SNO 29/02, utrzymującej w mocy tę poprzednią, widnieje takie oto stwierdzenie:
„Skoro zatem Sąd Najwyższy w zaskarżonej uchwale z dnia 1 lipca 2002 r. (...) ustalił,
że w zachowaniu sędziego, w toku orzekania w sprawie sygn. akt (...), nie można
dopatrzeć się jakichkolwiek cech bezprawności, to tym samym automatycznie
odpadała możliwość postawienia zarzutu popełnienia przestępstw wskazanych we
wniosku, gdyż brak cech bezprawności czyni przecież niemożliwym postawienie
uzasadnionego zarzutu popełnienia przestępstwa, skoro jednym z konstytutywnych
elementów struktury przestępstwa jest właśnie to, by czyn był bezprawny. Wbrew
odmiennej argumentacji skarżącego takie ustalenie faktyczne Sądu Najwyższego
orzekającego w pierwszej instancji, jest w pełni trafne”. Brak w ogóle cech
bezprawności w danym czynie, a wyłączenie jej przez okoliczność szczególną
(kontratyp), to jednak dwie różne przesłanki braku odpowiedzialności karnej, zaś jeżeli
taka szczególna okoliczność wyłączająca istnieje jedynie w błędnym przekonaniu
sprawcy, to mamy do czynienia z jeszcze inną, trzecią taką przesłanką. O takiej
przesłance w sprawie, w której zapadły uchwały nie było więc mowy. Ponieważ nie
ma o niej również mowy w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia, przeto
podnoszenie potrzeby uzyskania jakiejś wiedzy w tym zakresie od sędziego Sądu
Najwyższego w stanie spoczynku poprzez przesłuchanie go w charakterze
podejrzanego mija się z celem. Nawiasem mówiąc, zezwolenie na pociągnięcie
sędziego do odpowiedzialności karnej wydaje się przecież dlatego, że na tym etapie
postępowania już istnieje „dostatecznie uzasadnione podejrzenie popełnienia przez
niego przestępstwa”, a nie w celu uzyskania dopiero takowego. Zresztą, co ważne, w
zaskarżonym zarządzeniu wniosek o zezwolenie na pociągnięcie sędziego Sądu
16
Najwyższego do odpowiedzialności karnej uznany został za „oczywiście bezzasadny”,
nie w oparciu o brak uprawdopodobnienia bezprawności czynu, lecz – jak wyraźnie
wynika z uzasadnienia zarządzenia – ze względu na brak uprawdopodobnienia winy
wymienionego sędziego, a brak winy to przecież kolejna, odrębna przesłanka braku
odpowiedzialności karnej. Pytanie, czy akurat w tym wypadku właściwa, pozostaje
właśnie do autorytatywnego rozstrzygnięcia wyższego stopnia, podobnie jak kwestia
omówiona wyżej pod lit. b).
W dalszej kolejności prokurator IPN wywiódł w uzasadnieniu zażalenia, co
następuje: „Ponadto stwierdzić należy, że analiza treści orzeczeń, na które powołano
się w zaskarżonym zarządzeniu wyraźnie wskazuje na całkowicie dowolne przyjęcie w
ich treści tezy o tym, że retroaktywne działanie przepisu art. 61 dekretu o stanie
wojennym było wprawdzie sprzeczne z unormowaniem zawartym w art. 1 k.k., ale
dekret ten mógł być uważany za lex posterior w stosunku do kodeksu karnego.
Przeciwko przyjęciu tej tezy przemawiają obowiązujące w 1981 r. przepisy oraz
aktualne w tym czasie orzecznictwo Sądu Najwyższego. W treści orzeczenia Sądu
Najwyższego z dnia 27 kwietnia 1959 r., o sygn. II CR 158/59 (publ. OSNCK
1960/4/101) wyraźnie wskazano, że „stosownie do art. 26 ust. 1 Konstytucji PRL z
dnia 22 lipca 1952 r. (Dz. U. Nr 35, poz. 232) (...) ogłoszenie dekretów w dzienniku
ustaw potwierdza, że weszły one w życie.” Powołany już przepis art. 4 ustawy z dnia
30 grudnia 1950r. o wydawaniu Dziennika Ustaw PRL i Dziennika Urzędowego
Monitor Polski (Dz. U. Nr 58, poz. 524) w brzmieniu obowiązującym w 1981 r.
stanowi, iż „akty prawne, ogłaszane w dzienniku, wchodzą w życie z dniem ich
ogłoszenia, jeżeli same nie stanowią inaczej”. Z powyższego wynika, że w ówczesnym
stanie prawnym nie mogło być jakiejkolwiek wątpliwości (zwłaszcza dla osób
pełniących funkcje sędziego czy prokuratora, a więc zobligowanych do wiedzy w
zakresie obowiązującego prawa), że jedyną prawnie dopuszczalną formą ogłoszenia
aktu prawnego jest jego publikacja w Dzienniku Ustaw. Interpretacja językowa treści
wskazanego wyżej przepisu art. 4 ustawy z dnia 30 grudnia 1950 r. o wydawaniu
Dziennika Ustaw PRL i Dziennika Urzędowego Monitor Polski (Dz. U. Nr 58, poz.
524) nie daje jakichkolwiek podstaw do wyprowadzania wniosku, iż przepis ten daje
podstawę do uznania zgodności z obowiązującym ówcześnie prawem przepisu art. 61
dekretu o stanie wojennym, stanowiącym o jego mocy obowiązującej od dnia jego
uchwalenia, skoro przepis art. 4 wprost mówi o mocy obowiązującej aktów prawnych
ogłaszanych w dzienniku”.
Po lekturze tych wywodów, pierwsze co przychodzi na myśl, to uwaga, że
zaskakuje określenie przez prokuratora IPN jako „całkowicie dowolne” przyjęcie, iż
wynikające z art. 61 dekretu o stanie wojennym jego retroaktywne działanie było
wprawdzie sprzeczne z unormowaniem zawartym w art. 1 k.k. z 1969 r., ale dekret ten
mógł być (pozornie) uważany za lex posterior w stosunku do tegoż kodeksu. Przecież
17
uzasadniając to przyjęcie, w motywach wspomnianych uchwał odwołano się zarówno
do art. 121 k.k. z 1969 r., który stwarzał podstawę do stosowania retroaktywnych
postanowień dekretu, stanowiących wyłom w zasadzie nullum crimen sine lege
anteriori, a Konstytucja PRL nie stała temu na przeszkodzie, bo na temat tej
kardynalnej zasady prawa karnego milczała, jak i do określonych wypowiedzi
przedstawicieli nauki prawa karnego (A. Wąska i A. Gubińskiego), którzy ten
kierunek wykładni aprobowali, zaś w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia nadto do
orzeczenia Sądu Dyscyplinarnego dla Prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej z
dnia 14 października 2002 r., SD I 1/2002, w którym wyrażono identyczne
zapatrywanie. Oczywiście, żalący się ma prawo nie podzielać tego zapatrywania, nie
może mu jednak przypisywać cech, którymi ono się nie odznacza. W uzupełnieniu, nie
od rzeczy będzie więc przypomnieć tu też wskazanie Trybunału Konstytucyjnego,
zawarte w uzasadnieniu orzeczenia w sprawie K. 2/94 (OTK 1994, z. 2, poz. 36), że:
„W braku wyraźnie odmiennych stwierdzeń konstytucyjnych nie ma podstaw by
uznać, że zasada lex posterior derogat legi priori nie może odnosić się do relacji
pomiędzy (wcześniejszym) kodeksem a (późniejszą) ustawą”, na które zwrócił już
uwagę autor powołanego w uzasadnieniu zaskarżonego zarządzenia artykułu „W
kwestii odpowiedzialności karnej za respektowanie klauzuli o retroakcji dekretu z dnia
12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (art. 61) przy stosowaniu jego przepisów” (s.
31, przypis 9).
Reszta wywodów zawarta w przytoczonym fragmencie uzasadnienia zażalenia,
co prawda posługuje się pewnymi argumentami, zdaniem żalącego się
przemawiającymi przeciwko powyższemu przyjęciu, ale zdanie to opiera się chyba na
jakimś nieporozumieniu. Zmierzają one bowiem głównie do wykazania, że akty
prawne (w tym dekrety) wydawane przez władze PRL wchodziły w życie z dniem
ogłoszenia w stosownym dzienniku (zasada), jeżeli same nie stanowiły inaczej
(wyjątek). Tego zaś nie ma potrzeby wykazywać, ponieważ to pozostaje poza
wszelkim sporem. Dekret o stanie wojennym, według pierwszej części formuły
przyjętej w jego art. 61 także wchodził w życie „z dniem ogłoszenia”, czyli
nominalnie z dniem 14 grudnia 1981 r. I gdyby owa formuła skończyła się na tej
pierwszej części, nie ulega wątpliwości, że czyny penalizowane na podstawie
przepisów tego dekretu, a popełnione przed dniem 14 grudnia 1981 r., nie mogłyby
być uznane za czyny zabronione. Rzecz w tym, że formuła przyjęta w art. 61 dekretu
miała i drugą część: „z mocą od dnia uchwalenia”, tj. 12 grudnia 1981 r. i dopiero to
uregulowanie oznaczało jego retroakcję, obejmującą czyny popełnione w dniu 13
grudnia 1981 r. I tylko o nią idzie spór – była czy nie była dopuszczalna. W tej części
swoich wywodów w zażaleniu, ściślej dopiero w ich zakończeniu, prokurator IPN
dotyka więc istoty zagadnienia, twierdząc, że interpretacja językowa art. 4 ustawy z
dnia 30 grudnia 1950 r. o wydawaniu Dziennika Ustaw (...) nie upoważnia do uznania,
18
że art. 61 dekretu o stanie wojennym pozostawał z nim w zgodności, skoro „art. 4
wprost mówi o mocy obowiązującej aktów prawnych ogłaszanych w dzienniku”, zaś
art.61 dekretu „o jego mocy obowiązującej od dnia jego uchwalenia”. Ale i pod tym
względem prokurator IPN myli się. Artykuł 4 powołanej ustawy określał jedynie dzień
wejścia w życie aktu prawnego ogłaszanego w dzienniku, nie zaś wprost jego „moc
obowiązującą”. Ze względu na zaistnienie w tymże przepisie wyjątku, dniem tym
niekoniecznie musiał być dzień ogłoszenia, bo mógł być także np. dzień uchwalenia.
Czy zatem, jeżeli dekret w art. 61 przyjął formułę pośrednią pomiędzy ustanowioną
zasadą a dopuszczalnym wyjątkiem – „z dniem ogłoszenia”, ale „z mocą od dnia
uchwalenia” – to była ona do pogodzenia z treścią art. 4 ustawy, czy nie była? A
zresztą, czy musiała być, skoro i ustawa i dekret z mocą ustawy, były aktami
równorzędnej rangi? Pewne jest tylko jedno, a mianowicie, że formuła, o której mowa,
nie była zgodna z logiką, ze względu na wewnętrzną sprzeczność obu jej części, co
niezmiernie utrudniało jej zrozumienie i komplikowało zastosowanie w praktyce, bo
przecież zgodnie z regułami wykładni, żadnej jej części nie można było zignorować.
Te ostatnie pytania także oczekują więc na autorytatywną odpowiedź wyższej rangi.
W tym kontekście zaskakuje pominięcie przez prokuratora IPN w uzasadnieniu
zażalenia jednego z argumentów, podniesionych w uzasadnieniu wniosku o
zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, mianowicie wskazanie na
niezgodność normy o retroakcji dekretu o stanie wojennym (art. 61) z
postanowieniami Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (art.
15 w zw. z art. 4), który Polska ratyfikowała w 1977 r. Nie sposób zorientować się czy
żalący się zrezygnował z tego argumentu, który uchodził przecież za najmocniejszy,
czy najzwyczajniej teraz przeoczył go. Na wszelki wypadek trzeba więc przypomnieć
poważne wątpliwości jakie ten argument rodził. Głównie chodzi o to, czy wobec braku
w Konstytucji PRL określenia wśród źródeł prawa miejsca i rangi ratyfikowanej
umowy międzynarodowej, a w związku z tym także braku wyjaśnienia, czy normy
takiej umowy miały prymat przed normami ustawy i czy mogły być stosowane
bezpośrednio, tj. „bez żadnego zabiegu recepcyjnego”, jak również z jednej strony –
stanowiska judykatury, według którego jeżeli normy prawa międzynarodowego nie
zostały w sposób przewidziany prawem wewnętrznym wprowadzone do tego prawa,
to takim prawem nie stawały się, natomiast z drugiej – rozbieżności poglądów
prezentowanych w tym przedmiocie w nauce prawa, sąd (sędzia) był zwolniony lub
przynajmniej mógł uważać się za zwolnionego od obowiązku respektowania w
orzekaniu normy art.61 dekretu o stanie wojennym w części stanowiącej o jego
retroakcji? Nie bez znaczenia pozostaje jednak także wątpliwość co do mocy
obowiązującej norm wymienionego Paktu w prawie wewnętrznym z innego powodu,
mianowicie nienależytego jego ogłoszenia, skutkującego niedostępnością urzędowego
tekstu. Wszystkie te wątpliwości wskazane zostały bądź w uzasadnieniu zaskarżonego
19
zarządzenia, bądź w uzasadnieniach powołanych w nim orzeczeń sądowych, bądź w
opracowaniach naukowych, do których te uzasadnienia odsyłały, wobec czego
powinny być nie tylko zauważone, lecz również autorytatywnie rozstrzygnięte przed
wydaniem orzeczenia kończącego niniejsze postępowanie odwoławcze.
3. Uwagi i wnioski zamieszczone powyżej pod lit. b) i c), uzasadniają przyjęcie,
że w toku niniejszego postępowania odwoławczego pojawiły się ważne dla treści
kończącego je orzeczenia zagadnienia wymagające zasadniczej wykładni ustawy, co
upoważnia do odroczenia rozpoznania sprawy i przedstawienia tychże zagadnień do
rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu na podstawie art. 441 § 1 k.p.k. w zw. z art. 8 §
1 ustawy o Sądzie Najwyższym.
Zagadnienia te sprowadzają się do pytania sformułowanego w części
dyspozytywnej postanowienia.