Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III Ca 1159/17

UZASADNIENIE

Zaskarżonym wyrokiem z dnia 28 kwietnia 2017 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi, w sprawie z powództwa G. W. (1) przeciwko (...) S. A. (Spółka Akcyjna) z siedzibą w N. we Francji o zapłatę, zasądził od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 32.004,50 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 9 czerwca 2013 r. do dnia zapłaty (pkt 1), oddalił powództwo w pozostałej części (pkt 2) oraz pozostawił referendarzowi sądowemu szczegółowe rozliczenie kosztów procesu według zasady zawartej w art. 100 zd 2 k.p.c. przy uwzględnieniu tego, że powódka uległa tylko w nieznacznej części swego żądania (pkt 3).

Powyższe rozstrzygnięcie zapadło w oparciu o następujące ustalenia:

Dnia 23 września 2012 r. w Ł. na ul. (...), w terenie zabudowanym pomiędzy godziną 0:00 i 1:00, doszło do śmiertelnego potrącenia pieszego K. W. przez kierowcę samochodu osobowego marki V. (...) B. K. (1). Kierujący pojazdem, na prostym i oświetlonym odcinku drogi, podjął manewr wyprzedzania innego samochodu marki T., poruszającego się z prędkością około 70-80 km/h. W tym czasie pieszy, którego nie dostrzegł kierowca aż do momentu uderzenia, znajdował się na środku jezdni, przechodząc z prawego na lewy pas.

W chwili wypadku poszkodowany pieszy był nietrzeźwy, mając 4,33‰ alkoholu we krwi.

Sprawca wypadku B. K. (1) w zakresie obowiązkowego ubezpieczenia OC korzystał z ochrony udzielanej przez pozwany zakład ubezpieczeń.

W dniu 15 maja 2013 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Widzewa w Łodzi wydał wyrok w sprawie VII K 71/13, mocą którego B. K. (1) został uznany za winnego popełnienia przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. polegającego na umyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym poprzez niezachowanie szczególnej ostrożności i podjęcie manewru wyprzedzania innego pojazdu mechanicznego z prędkością nie mniejszą niż 90 km/h, przy dozwolonej prędkości administracyjnej 50 km/h, w następstwie czego doszło do potrącenia przechodzącego przez jezdnię w miejscu niedozwolonym pieszego – K. W., co skutkowało śmiercią poszkodowanego na miejscu zdarzenia.

Bezpośredni związek przyczynowy z wyżej opisanym zdarzeniem miało zarówno zachowanie pieszego K. W., który nie zastosował się do zasad dotyczących przekraczania jezdni w miejscu innym niż oznakowane przejście dla pieszych, tj. nie ustąpił pierwszeństwa pojazdom oraz zachowanie kierującego pojazdem mechanicznym B. K. (2), który poruszał się z nadmierną prędkością (znacznie przekraczając prędkość dopuszczalną) w trakcie wykonywania manewru wyprzedzania, czym ograniczył sobie możliwość prawidłowej obserwacji drogi i podjęcia skutecznych działań obronnych.

G. W. (2) dotkliwe przeżyła stratę syna, którego wychowywała sama. Powódka do 2009 r. zamieszkiwała ze zmarłym oraz z jego babką H. M. i siostrą A. D.. Od chwili śmierci syna powódka korzysta z pomocy psychiatrycznej.

Śmierć syna miała istotny wpływ na stan psychiczny powódki, wywołała żałobę powikłaną – wiążącą się z zaburzeniami adaptacyjnymi (zaburzenie chorobowe) i spowodowała konieczność podjęcia leczenia psychiatrycznego. Stan powódki jest stanem chorobowym (nie chorobą psychiczną lub zwykłą żałobą) wymagającym przyjmowania leku przeciwdepresyjnego. Należy liczyć się z możliwością pogorszenia stanu psychicznego przy odstawieniu leków jak miało to miejsce w 2013 r.

Po zgłoszeniu szkody ubezpieczyciel przeprowadził postępowanie likwidacyjne, informując powódkę, iż uznaje jej roszczenia co do zasady. Natomiast zakwestionowana została wysokość żądań. W tym zakresie zakład ubezpieczeń uznał, iż poszkodowany w 50% przyczynił się do zaistnienia wypadku. Ostatecznie powódka dostała w ramach zadośćuczynienia kwotę 14.000 zł oraz zwrócono jej koszty pogrzebu w wysokości 10.007,50 zł.

Na płaszczyźnie merytorycznej Sąd Rejonowy co do ogólnych podstaw odpowiedzialności strony pozwanej sięgnął do unormowań zawartych w art. 34 ust. 1 w zw. z art. 19 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczeń Komunikacyjnych (tekst jedn. Dz.U. z 2013 roku, poz. 392) oraz w art. 436 § 1 i art. 435 § 1 k.c. W dalszej kolejności Sąd podkreślił, iż brzmienie art. 11 k.p.c., obligowało do przyjęcia, iż K. W. poniósł śmierć na skutek wypadku spowodowanego ruchem pojazdu mechanicznego, którego posiadacz był w dacie wypadku ubezpieczony w zakresie odpowiedzialności cywilnej przez pozwany zakład ubezpieczeń, ponieważ zostało to stwierdzone prawomocnym wyrokiem karnym. Niezależnie od tego zastosowanie miał jeszcze art. 362 k.c., mówiący o przyczynieniu się poszkodowanego do powstania lub zwiększenia szkody. W świetle opinii biegłego z zakresu analizy wypadków drogowych oczywistym było to, że K. W. naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, gdyż znalazł się on na jezdni w miejscu innym niż oznaczone przejście dla pieszych i nie ustąpił pierwszeństwa pojazdom poruszającym się tą jezdnią, tj. nie powstrzymał się od wejścia na jezdnię do czasu oddalenia się tych pojazdów na bezpieczną odległość. Natomiast poszkodowany nie uchybił już innym regułom ruchu drogowego. Przede wszystkim po jego stronie nie zachodziły przyczyny nakazujące wstrzymanie się od przechodzenia, a to dlatego że w pobliżu nie było oznaczonego przejścia dla pieszych, z którego pieszy miałby obowiązek skorzystać. Zdaniem Sądu nie udowodniono także, aby istotny wpływ na przebieg wypadku miał stan nietrzeźwości pieszego, chociaż niewątpliwie musiał on ograniczyć zdolność poszkodowanego do obserwowania zachodzących wokół niego zdarzeń i reagowania na nie. Głównym sprawcą wypadku był zaś kierowca pojazdu mechanicznego B. K. (1), ponieważ w jego postępowaniu pojawiły się poważne i doniosłe nieprawidłowości. Kluczowe znaczenie miało to, że kierowca w zastanych okolicznościach w ogóle nie powinien podejmować manewru wyprzedzania samochodu jadącego przed nim. Realizacja manewru oznaczała bowiem znaczne przekroczenie dopuszczalnej prędkości 50 km/h, jako że wyprzedany pojazd poruszał się z prędkością 70-80 km/h. W efekcie samochód B. K. (1) musiał jechać jeszcze szybciej, a więc minimum z prędkością 90 km/h. Tymczasem zachowanie dopuszczalnej prędkości w połączeniu z należytą obserwacją drogi pozwalało na dostrzeżenie pieszego z odległości ok. 50 metrów, zwłaszcza że do wypadku doszło w oświetlonym miejscu, , a pieszy nie wtargnął gwałtownie na jezdnię lecz stał lub wolno przechodził przez jezdnię. W rachubę wchodził zatem manewr hamownia umożliwiający zatrzymanie pojazdu przed przeszkodą. Wspomniany manewr obronny mógł się okazać wprawdzie nieskuteczny, ale wówczas do uderzenia pieszego doszłoby z mniejszą prędkością, co zminimalizowałoby skutki potrącenia. Ze względu na powyższe Sąd I instancji stwierdził, iż zasadniczą przyczyną wypadku było nieprawidłowe zachowanie kierującego pojazdem, a nieodpowiednie zachowanie pieszego

powinno na podstawie art. 362 k.c. skutkować obniżeniem wysokości roszczeń należnych powódce o 20%.

Zgłoszone przez powódkę roszczenie Sąd analizował poprzez pryzmat art. 446 § 4 k.c., dochodząc do wniosku, iż zostały spełnione przesłanki wymienione w tym przepisie. Mianowicie powódka była najbliższym członkiem rodziny poszkodowanego, przy czym ich relacje osobiste przejawiały się w istnieniu więzi emocjonalnej oraz częstych kontaktach Dochodzone przez powódkę zadośćuczynienie zostało uznane za adekwatne do rozmiarów poniesionej przez nią krzywdy będącej skutkiem śmierci K. W.. Wpływ na taką ocenę miały dramatyczne okoliczności zdarzenia, nagły charakter śmierci poszkodowanego oraz szczególne więzi uczuciowe pomiędzy matką a dzieckiem. Sąd podkreślił, iż utrata potomstwa wywołuje zazwyczaj wyjątkowo ciężką traumę. Nie inaczej było też u powódki, ponieważ śmierć syna spowodowała żałobę powikłaną – wiążącą się z zaburzeniami adaptacyjnymi (zaburzenie chorobowe) i spowodowała konieczność podjęcia leczenia psychiatrycznego.

O odsetkach ustawowych Sąd orzekł w oparciu o art. 481 § 1 i 2 k.c. w zw. z art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych. Kierując się treścią art. 108 k.p.c. Sąd powierzył rozliczenie kosztów procesu referendarzowi, zastrzegając iż winny to nastąpić zgodnie z zasadą ujętą w art. 100 zd 2 k.p.c.

Zapadły wyrok w zakresie pkt 1 i 3 zaskarżyła apelacją firma (...), zarzucając rozstrzygnięciu naruszenie:

1) prawa procesowego, które miało istotny wpływ na wynik sprawy tj. art. 233 § 1 k.p.c. poprzez brak wszechstronnego rozważanie materiału dowodowego w postaci opinii biegłego A. S. z dnia 25 lutego 2016 r., co skutkowało pominięciem okoliczności faktycznej, iż stopień przyczynienia poszkodowanego do zaistnienia zdarzenia był znaczny, a w konsekwencji doprowadziło do naruszenia prawa materialnego;

2) prawa materialnego tj. art. 362 k.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie polegające na przyjęciu, że poszkodowany K. W. swoim zachowaniem przyczynił się do powstania szkody w 20%, podczas gdy stopień przyczynienia poszkodowanego był znaczny i winien wynosić 50%, ze względu na nieustąpienie miejsca nadjeżdżającym pojazdom oraz zatrzymanie się na jezdni na jej środku oraz mając na względzie głęboki stan upojenia alkoholowego poszkodowanego (4,33 promila alkoholu) – na co wskazał biegły A. S. w opinii z dnia 25 lutego 2016 r., wskazując, że stopień przyczynienia zmarłego był znaczny, tymczasem ustalony przez Sąd Rejonowy stopień przyczynienia w wysokości 20% należy uznać za nieznaczny i nieadekwatny do okoliczności faktycznych oraz stopnia zawinienia poszkodowanego.

W konkluzji strona skarżąca wniosła o zmianę wyroku w zakresie objętym apelacją i oddalenie powództwa oraz zwróciła się o przyznanie zwrotu kosztów postępowania za obie instancje.

Swoje stanowisko co do apelacji powódka przedstawiła na rozprawie apelacyjnej odbytej dnia 7 listopada 2017 r., domagając się jej oddalenia oraz obciążenie strony przeciwnej kosztami procesu za II instancję

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja jest niezasadna i jako taka nie może wywrzeć zamierzonego skutku w postaci wzruszenia słusznego orzeczenia, będącego konsekwencją dobrze osądzonej sprawy.

Poddane kontroli instancyjnej rozstrzygnięcie jest bowiem trafne, a wydając je Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił jego podstawę faktyczną i prawną, nie naruszając przy tym – wbrew wywodom apelującego – w żadnym zakresie przepisów prawa procesowego i materialnego.

Od razu na wstępie podkreślenia wymaga, iż w przedmiotowej sprawie bezsporny był fakt, że obaj uczestnicy wypadku naruszyli zasady ruchu drogowego i przyczynili się do spowodowania zdarzenia. Główną oś sporu stanowiła zaś kwestia określenia właściwego poziomu przyczynienia się każdego z uczestników do spowodowania wypadku oraz rozłożenie proporcji w zakresie odpowiedzialności za szkodę będącej przedmiotem niniejszego postępowania, która w ocenie apelującego była dokonana przez Sąd I instancji niewłaściwie, albowiem nie uwzględnia istotnych różnic w ocenie zachowania obu uczestników wypadku. Na tym zaś tle skarżący sformułował dwojakiego rodzaju zarzuty. Z tej też przyczyny w pierwszej kolejności koniecznym jest odniesienie się do zarzutów naruszenia przepisów postępowania, gdyż wnioski w tym zakresie z istoty swej determinują rozważania co do pozostałych zarzutów apelacyjnych. Dzieje się tak dlatego, że jedynie nieobarczone błędem ustalenia faktyczne, będące wynikiem należycie przeprowadzonego postępowania mogą być podstawą oceny prawidłowości kwestionowanego rozstrzygnięcia w kontekście twierdzeń o naruszeniu przepisów prawa materialnego.

W kontrolowanej sprawie strona pozwana przede wszystkim zakwestionowała dokonaną przez Sąd I instancji ocenę materiału dowodowego. Przypomnieć należy, iż w myśl art. 233 § 1 k.p.c. Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Ocena dowodów polega na ich zbadaniu i podjęciu decyzji, czy została wykazana prawdziwość faktów, z których strony wywodzą skutki prawne. Celem Sądu jest tu dokonanie określonych ustaleń faktycznych, pozytywnych bądź negatywnych i ostateczne ustalenie stanu faktycznego stanowiącego podstawę rozstrzygnięcia. Ocena wiarygodności mocy dowodów przeprowadzonych w danej sprawie wyraża istotę sądzenia w części obejmującej ustalenie faktów, ponieważ obejmuje rozstrzygnięcie o przeciwnych twierdzeniach stron na podstawie własnego przekonania sędziego powziętego w wyniku bezpośredniego zetknięcia ze świadkami, stronami, dokumentami i innymi środkami dowodowymi. Powinna odpowiadać regułom logicznego rozumowania wyrażającym formalne schematy powiązań między podstawami wnioskowania i wnioskami oraz uwzględniać zasady doświadczenia życiowego wyznaczające granice dopuszczalnych wniosków i stopień prawdopodobieństwa ich występowania w danej sytuacji. Jeżeli z określonego materiału dowodowego Sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena Sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.) i musi się ostać choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami, lub gdy wnioskowanie Sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo-skutkowych to przeprowadzona przez Sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona (tak SN w wyroku z dnia 27 września 2002 r., II CKN 817/00, opubl. baza prawna LEX Nr 56906).

W kontekście powyższych uwag należy stwierdzić, iż wbrew twierdzeniom apelującego w rozpoznawanej sprawie Sąd Rejonowy dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych w oparciu o cały zgromadzony materiał dowodowy i nie naruszył dyspozycji art. 233 § 1 k.p.c. Przeprowadzona przez tenże Sąd ocena materiału dowodowego jest w całości logiczna i zgodna z zasadami doświadczenia życiowego, zaś wszelkie podniesione w tym zakresie zarzuty stanowią w istocie jedynie niczym nieuzasadnioną polemikę z prawidłowymi i nieobarczonymi jakimkolwiek błędem ustaleniami Sądu pierwszej instancji. Oceny tej nie jest w stanie zmienić argumentacja wskazana na kanwie podniesionego zarzutu, sprowadzająca się do tego, że stanowisko jurydyczne Sądu I instancji stoi w sprzeczności z wnioskami i konkluzjami zaprezentowanymi przez biegłego z zakresu analizy wypadków drogowych. Wyrażone przez skarżącego zapatrywanie dotyczy zaś doniosłego zagadnienia prawno-procesowego obejmującego zakres związania Sądu opinią biegłego. Jak się wydaje na tym gruncie skarżący jest zdania, iż Sąd winien zawsze przyjmować opinię biegłego w sposób całkowicie bezkrytyczny i bezrefleksyjny. Tymczasem jest wręcz odwrotnie. Nie może budzić wątpliwości, że Sąd nie jest związany opiniami biegłych i ocenia je na podstawie art. 233 k.p.c. W doktrynie i judykaturze zgodnie się przyjmuje, że bezkrytyczne zaakceptowanie opinii biegłego mogłoby prowadzić do powstania całkowicie nieakceptowanej sytuacji rozstrzygnięcia sprawy przez biegłego, nie zaś przez niezawisły Sąd (tak Tadeusz Ereciński Komentarz do art. 278 k.p.c., [w:] Kodeks poste powania cywilnego. Komentarz. Poste powanie rozpoznawcze, t. I, s. 1178). Opinie biegłych mają na celu ułatwienie sądowi należytej oceny zebranego materiału wtedy, gdy potrzebne są do tego wiadomości specjalne. Na szczególny charakter dowodu z opinii biegłego zwrócił uwagę SN w postanowieniu z dnia 19 sierpnia 2009 r., III CSK 7/09 , opubl. baza prawna LEX Nr 533130 mówiąc, że korzysta się z niego w wypadkach wymagających wiadomości specjalnych, czyli takich które wykraczają poza zakres wiadomości i doświadczenia życiowego ogółu osób inteligentnych i ogólnie wykształconych. W takim przypadku dowód z opinii biegłego z uwagi na składnik wiadomości specjalnych jest dowodem tego rodzaju, że nie może być zastąpiony inną czynnością dowodową ani wnioskowaniem na podstawie innych ustalonych faktów. To stanowisko wyraził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 3 lutego 2010 r., II PK 192/09, opubl. baza prawna LEX Nr 584735. Jednakże, tak jak przy każdym innym dowodzie, jego przeprowadzenie w postępowaniu jest możliwe tylko i wyłącznie, jeżeli dotyczy faktów mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Przymiot istotności faktu w rozumieniu art. 227 k.p.c. jest oceniany z punktu widzenia prawa materialnego i konsekwencji jakie z udowodnienia przytaczanego faktu wynikają dla zastosowania określonej normy prawnej, stanowiącej podstawę rozstrzygnięcia sprawy (por. wyrok SN z dnia 23 sierpnia 2001 r., III CKN 207/99, opubl. baza prawna LEX Nr 1211973) i jeżeli nie zostanie stwierdzony, wniosek dowodowy winien zostać oddalony. Sama opinia nie może być źródłem materiału faktycznego sprawy ani stanowić podstawy ustalenia okoliczności będących przedmiotem oceny biegłych. Jak wspomniano wyżej opinia biegłego podlega, jak inne dowody, ocenie według art. 233 § 1 k.p.c., lecz co odróżnia ją pod tym względem, to szczególne dla tego dowodu kryteria oceny, które stanowią: poziom wiedzy biegłego, podstawy teoretyczne opinii, sposób motywowania sformułowanego w niej stanowiska oraz stopień stanowczości wyrażonych w niej ocen, a także zgodność z zasadami logiki i wiedzy powszechnej (por. postanowienie SN z dnia 7 listopada 2000 r., I CKN 1170/98, opubl. OSNC Nr 4/2001 poz. 64). Specyfika oceny tego dowodu wyraża się w tym, że sfera merytoryczna opinii kontrolowana jest przez sąd, który nie posiada wiadomości specjalnych. W kontroli tej chodzi o pozytywne lub negatywne uznanie wartości rozumowania zawartego w opinii i uzasadnienie, dlaczego pogląd biegłego trafił lub nie do przekonania sądu. Z jednej strony, konieczna jest kontrola z punktu widzenia zasad logicznego rozumowania i źródeł poznania, z drugiej — istotną rolę odgrywa stopień zaufania do wiedzy reprezentowanej przez biegłego (por. W. Ossowski, Uwagi o korzystaniu z biegłych w sprawach cywilnych, NP 1960, nr 10, s. 1350). Sąd może oceniać opinię biegłego pod względem fachowości, rzetelności czy logiczności. Może pomijać oczywiste pomyłki czy błędy rachunkowe. Nie może jednak nie podzielać merytorycznych poglądów biegłego, czy zamiast nich wprowadzać własne stwierdzenia (porównaj – orzeczenie SN z dnia 19 grudnia 1990 r., I PR 148/90, opubl. OSP Nr 11–12/1991 poz. 300). Nadaje to pierwszorzędne znaczenie, przy tej ocenie, kryterium poziomu wiedzy biegłego. Gdy więc sąd zleca biegłemu wydanie opinii musi mieć na względzie to, czy dysponuje on wiadomościami specjalnymi niezbędnymi dla stwierdzenia okoliczności mających istotny wpływ dla rozstrzygnięcia sprawy. Wiadomości specjalne mogą wynikać zarówno z przygotowania teoretycznego, jak i wykonywanej w danej dziedzinie pracy i nabytych stąd umiejętności oceny występujących tam zagadnień. Idąc dalej podkreślenia wymaga, iż mimo fakultatywnej formuły art. 278 § 1 k.p.c., sąd musi zwrócić się do biegłego, jeśli dojdzie do przekonania, że okoliczność mająca istotne znaczenie dla prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy może zostać wyjaśniona tylko w wyniku wykorzystania wiedzy osób mających specjalne wiadomości (podobnie Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 14 marca 2007 r., III UK 130/06, LEX Nr 368973). Dopuszczenie takiego dowodu pociąga ze sobą dalsze konsekwencje odnośnie podstaw orzekania, ponieważ skoro opinia biegłych dostarcza sądowi wiedzy specjalistycznej, sąd nie może – wbrew opinii biegłych – oprzeć ustaleń w tym zakresie na własnym przekonaniu (zob. wyrok SN z dnia 14 marca 2007 r., III UK 130/06, opubl. baza prawna LEX Nr 368973). Z kolei, jeżeli biegły, z przekroczeniem granic swoich kompetencji, obok wypowiedzi wymagających wiadomości specjalnych, zamieści w opinii sugestie co do sposobu rozstrzygnięcia kwestii prawnych, sąd powinien je pominąć. Nie oznacza to jednak, że tylko z tej przyczyny opinia również w zakresie mieszczącym się w kompetencjach biegłego staje się nieprzydatna, gdyż jak każdy środek dowodowy podlega ona ocenie sądu orzekającego (zob. wyroki SN z dnia 3 lutego 2010 r., II PK 192/09, LEX Nr 584735 oraz wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 marca 2008 r., IV CSK 496/07, LEX Nr 465046).

Zdaniem Sądu Okręgowego żadna z powyższych sytuacji nie wystąpiła w niniejszej sprawie. Mianowicie Sąd I instancji ani nie zanegował ani nie podważył opinii biegłego, gdyż przez cały czas poruszał się w wytyczonych przez nią ramach. Jedyne odstępstwo polegało na tym, iż Sąd o wiele mniej restrykcyjnie niż biegły ocenił stopień przyczynienia się poszkodowanego do zaistnienia zdarzenia. Przy takim ujęciu mamy zatem do czynienia z dopuszczalną modyfikacją opinii biegłego, która wbrew odmiennym twierdzeniom skarżącego nie kłóci się z ogólnym tokiem rozumowania powołanego specjalisty. Poza tym z pola widzenia nie może umknąć to, że skarżący nie przedstawił jakichkolwiek merytorycznych argumentów, które podważałyby prawidłowość poczynionych przez Sąd Rejonowy ustaleń jak i zaskarżonego rozstrzygnięcia. Apelujący przedstawił własną ocenę dowodów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy przy uwzględnieniu okoliczności jedynie dla siebie korzystnych. Taki sposób formułowania zarzutu ma walor jedynie polemiki z wnioskami uzasadnienia i wprost przesądza o bezzasadności zarzutu. Z pewnością zaś zarzut naruszenia zasady swobodnej oceny dowodów nie może polegać li tylko na przedstawieniu własnych, zadowalających dla skarżącego ustaleń stanu faktycznego, dokonanych na podstawie własnej, korzystnej dla niego oceny materiału dowodowego w oderwaniu od całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Do tego natomiast, w ocenie Sądu Okręgowego, sprowadza się wywód apelacji. Nie sposób przecież nie zauważyć, że apelacja w przeważającej mierze opiera się na ponownym, niemniej wybiórczym akcentowaniu okoliczności, które jednak nie podważają zasadniczych wniosków płynących z poczynionych przez Sąd Rejonowy ustaleń. Jak już było to sygnalizowane na wstępie obaj uczestnicy zdarzenia ponoszą odpowiedzialność za spowodowanie wypadku bowiem naruszyli zasady ruchu drogowego w ten sposób, iż kierujący samochodem V. (...) znacznie przekroczył dozwoloną prędkość i nienależycie obserwował drogę, zaś poszkodowany pieszy, będąc w stanie upojenia alkoholowego, podczas pokonywania jezdni nie ustąpił pierwszeństwa nadjeżdżającym pojazdom.

Reasumując Sąd na podstawie dostępnych dowodów należycie odtworzył przebieg wypadku, co zresztą nie było kwestionowane przez strony. Oprócz tego Sąd odpowiednio posłużył się też opinią biegłego A. S. oraz prawidłowo ją odczytał i zinterpretował. W tym zaś zakresie Sąd nie dopuścił się żadnych błędów ani uchybień, albowiem merytoryczna korekta opinii była w pełni dopuszczalna, co leżało w zakresie kompetencji przysługujących organowi procesowemu.

Nietrafny był również zarzut naruszenia art. 362 k.c., sprowadzający się do wykazania błędnej oceny Sądu I instancji w zakresie przyczynienia się obu stron do powstania szkody
i uznanie, że poszkodowany K. W. przyczynił się do powstania wypadku
w 20%. W ocenie apelującego okoliczności przedmiotowej sprawy pozwalały bowiem na określenie poziomu przyczynienia się pieszego do powstania szkody w o wiele większym stopniu, wynoszącym co najmniej 50%.

Przede wszystkim wskazać należy, że kwestia przyczynienia się poszkodowanego pozostawiona jest sędziowskiej ocenie w procesie wyrokowania w granicach wyznaczonych przez art. 362 k.c., a zatem przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności sprawy. Stosownie bowiem do art. 362 k.c. jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron. Powołany przepis nakazuje oceniać żądanie naprawienia szkody całościowo, w świetle wszystkich okoliczności sprawy, w tym tych występujących zarówno po stronie sprawcy szkody, jak i po stronie poszkodowanego. Samo zaś przyczynienie ma charakter obiektywny, a elementy subiektywne mają znaczenie dopiero na etapie miarkowania odszkodowania. Jak wskazuje się w doktrynie ustalenie, że zachowanie się poszkodowanego może być kwalifikowane jako jego przyczynienie się do powstania szkody lub zwiększenia się jej rozmiarów, uprawnia sąd do rozważenia kwestii zmniejszenia zasądzanego odszkodowania. Przyczynienie się poszkodowanego ma wpływ na wielkość rekompensaty należnej także innym osobom pośrednio poszkodowanym zdarzeniem deliktowym. Odwołując się do instytucji przyczynienia strona pozwana w istocie rzeczy chciała obniżyć zadośćuczynienie do jak najniższego poziomu, wywodząc iż zmarły w sposób znaczny przyczynił się do powstania szkody. Tego typu postawa od strony jurydycznej bez wątpienia było dopuszczalna, z racji swej zgodności z poglądami orzecznictwa. Mianowicie w judykaturze wyrażana jest powszechnie argumentacja, iż przepis art. 362 k.c. nie daje podstaw do uchylenia w ogóle obowiązku naprawienia szkody jako konsekwencji przyczynienia się, a jedynie nie wyklucza możliwości bardzo znaczącego zmniejszenia wysokości odszkodowania (czy też zadośćuczynienia) i ustalenia go na poziomie wręcz symbolicznym (tak np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 18 grudnia 2012 r., II AKa 228/12, opubl. baza prawna LEX Nr 1259663). Mimo tego nie ma wyraźnych motywów przemawiających za odmiennym ustaleniem stopnia przyczynienia się poszkodowanego. Wszystkie związane z tym okoliczności zostały bowiem wnikliwie zanalizowane przez Sąd I instancji. Poza tym skarżący tak naprawdę przy niezmienionych ustaleniach faktycznych wywiódł jedynie odmienny wniosek co do rozmiaru przyczynienia się poszkodowanego, choć nie wskazał żadnych dowodów przeciwnych ani błędu w rozumowaniu Sądu I instancji. Sąd Rejonowy dokonując analizy zgromadzonego w niniejszej sprawie materiału dowodowego słusznie przyjął stopień przyczynienia się poszkodowanego do powstania szkody na poziomie 20%. W pisemnych motywach zaskarżonego orzeczenia Sąd uzasadnił swoje stanowisko w sposób rzetelny i racjonalny. W ocenie Sądu odwoławczego brak jest w tym względzie jakichkolwiek przesłanek, które mogłyby podważyć to rozumowanie

Na gruncie niniejszej sprawy nie podlega dyskusji, że K. W. jako uczestnik ruchu drogowego nie zachował się w odpowiedni sposób. Mężczyzna bez wcześniejszego sprawdzenia, wkroczył na jezdnię wprost pod zbliżające się samochody. Piesi jako uczestnicy ruchu są niewątpliwie faworyzowani i podlegają szczególnej ochronie, co jednak nie oznacza, że mogą postępować w dowolny i wygodny dla siebie sposób. Przede wszystkim zezwala im się na pobyt na jezdni wtedy jeżeli jest to usprawiedliwione okolicznościami. Za takie okoliczności uznaje się przede wszystkim konieczność przejścia przez jezdnię. Samo przejście musi jednak nastąpić w odpowiedni sposób. Przekroczenie jezdni jest dopuszczalne, ale tylko w wyznaczonym do tego miejscu, czyli na pasach, które są zawsze odpowiednio oznakowane przez co zapewniony zostaje pieszym odpowiedni stopień bezpieczeństwa. Na pasach piesi mają bezwzględne pierwszeństwo przed pojazdami. Poza pasami obowiązuje jest odwrotna reguła to pieszy ustępuje pierwszeństwa nadjeżdżającym pojazdom. Te reguły podyktowane są określonymi względami, wynikającymi z prostych praw fizycznych. Pojazdy mechaniczne z uwagi na swoją dużą masę, w konfrontacji z pieszym zawsze będą miała przewagę. Stąd też bierze się konieczność określenia i ustalenia miejsc, gdzie drogi pojazdów i pieszych mogą się przecinać, w sposób miarę bezkolizyjny i zapewniający pieszym właściwą ochronę. Tymi miejscami są właśnie przejścia dla pieszych, nadziemne kładki czy też przejścia podziemne. Wstęp pieszych na jezdnię poza wyznaczonymi miejscami jest zabroniony. Obowiązujący zakaz prawny jest także realizowany innymi sposobami. Faktycznie utrudnia się to pieszym poprzez umieszczanie odpowiednich zabezpieczeń np. w postaci metalowych siatek oddzielających drogę od chodnika. Trudno jednak wymagać, aby na całej długości jezdni znajdowały się stosowne zabezpieczenia. W szczególnych sytuacjach w drodze wyjątku od zasady ustawodawca zezwala pieszym na przekroczenie jezdni w innym miejscu. Ta możliwość jest jednak obwarowana szeregiem dodatkowych warunków. W pierwszej kolejności jest to dopuszczalne gdy, odległość do najbliższych pasów jest większa niż 100 m., o czym wprost stanowi art. 13 pkt 1 prawa o ruchu drogowym. Z uwagi na to, iż w pobliżu miejsca zdarzenia nie było przejścia dla pieszych, za usprawiedliwioną należy uznać decyzję pieszego o przekroczeniu jezdni. Poważnymi wadliwościami była jednak obciążona realizacja tego zamiaru. Trzeba bowiem pamiętać, że na jezdni pierwszeństwo przysługuje pojazdom. Wprowadzając określone uregulowania ustawodawca musi pogodzić ze sobą sprzeczne interesy różnych uczestników ruchu, przy czym z góry zakłada tutaj pewną racjonalność zachowań każdego uczestnika. Większa liczba przywilejów po stronie pieszego nie zwalnia go w sposób automatyczny z zachowania chociażby minimum staranności. Piesi także mają określone obowiązki wśród, których na pierwsze miejsce wysuwa się zakaz przebiegania przez drogę i wkraczania na nią tuż przed samochodami. Istota tych zakazów sprowadza się do konieczności dania kierowcom niezbędnego czasu na reakcję i zatrzymania pojazdów. Decydując się na przekroczenie jezdni w miejscu nie oznakowanym poszkodowany powinien dodatkowo wzmóc swoją czujność i wyjątkowo starannie upewnić się czy nie stworzy w ten sposób zagrożenia w ruchu. W szczególności zmarły był zobligowany do sprawdzenia i upewnienia się czy jest to w ogóle możliwe i bezpieczne dla niego. Natomiast K. W. zlekceważył wszystkie reguły postępowania oraz wszelkie środki ostrożności i wkroczył na jezdnię bez zwracana uwagi na to, czy nie znajdują się tam inni uczestnicy ruchu. Znalazł się przez to w sytuacji bezpośrednio niebezpiecznej dla swojego życia, jak również stworzył poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Bez znaczenia jest tu przy tym to czy zmarły w ogóle nie zauważył samochodów czy też je widział lecz błędnie ocenił odległość w jakiej się znajdowały i prędkość pojazdów. Zachowania poszkodowanego nie tłumaczy też stan nietrzeźwości. Wręcz przeciwnie to pieszy ze względu na swój stan powinien zachować wyjątkową i wzmożoną czujność. Ustawodawca nie przewiduje wprawdzie żadnych sankcji dla nietrzeźwych pieszych, ale mimo wszystko fakt uczestnictwa takich osób w ruchu drogowym trzeba oceniać nagannie. Niewątpliwie działanie alkoholu osłabiało jego zdolność postrzegania i podejmowania reakcji, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby zapewnić sobie pomoc innej osoby lub też w ogóle zrezygnować z poruszania się po drodze. Ogólnie rzecz biorąc zmarły całkowicie zlekceważył minimalne nawet środki ostrożności. Każdego z uczestników ruchu drogowego niezależnie od tego czy jest to pieszy, rowerzysta, motocyklista czy kierowca samochodu obowiązują te same przepisy statuowane przez prawo drogowe.

Analizując okoliczności zdarzenia zgodzić się trzeba z przedstawioną przez Sąd I instancji negatywną oceną zachowania się kierującego V. B. K. (2). Jego nieprawidłowe postępowanie stanowiło w istocie główną przyczynę sprawczą. Osoba prowadząca każdy pojazd mechaniczny przez cały czas powinna zachowywać szczególną czujność i ostrożność. Samochody ze względu na swoje parametry (masa, długość, szerokość, wysokość) zdecydowanie górują nad niezmotoryzowanymi uczestnikami ruchu (piesi, rowerzyści), stwarzając tym samym dla nich potencjalnie niebezpieczeństwo. To niebezpieczeństwo próbuje się wyeliminować chociażby przez tworzenie wyznaczonych i odrębnych miejsc bezkolizyjnego przekraczania jezdni, co przejawia się w budowaniu przejść podziemnych i nadziemnych. Istota ruchu drogowego jest jednak taka, że w wielu miejscach musi nastąpić nieodzowne spotkanie wielu uczestników ruchu. Z tego też względu wprowadza się określone reguły postępowania, polegające między innymi na uprzywilejowaniu „słabszych” uczestników ruchu w określonych miejscach (przejścia dla pieszych, ścieżki rowerowe). W takich sytuacjach dużego znaczenia nabiera też czynnik ludzki. Kierowca powinien umieć odnaleźć się w każdej sytuacji i odpowiednio zareagować na różne niebezpieczeństwa. Wadliwość postępowania kierowcy przede wszystkim objawiła się w dużym przekroczeniu dozwolonej w terenie zabudowanym prędkości o co najmniej 40 km/h (zamiast 50 km/h pojazd jechał około 90 km/h lub nawet więcej), co oznacza, że prędkość i technika jazdy kierującego były nieprawidłowe. Zwiększenie prędkości było zaś podyktowane podjętym manewrem wyprzedzania, który był niecelowy i zbyteczny oraz nadmiernie ryzykowny, biorąc pod uwagę to, iż wyprzedzany pojazd poruszał się z prędkością w granicach 70 – 80 km/h. Oprócz tego nienależyte zachowanie kierowcy polegało także na niewłaściwej ocenie zastanej przez siebie sytuacji drogowej. W prawie drogowym jest mianowicie coś na kształt klauzuli generalnej w postaci zasady ograniczonego zaufania. Tą właśnie regułę naruszył kierowca, który powinien się liczyć z możliwością napotkania w czasie drogi jakiejś przeszkody czy innego pojazdu albo też osoby pieszej. Kierowca powinien też zdawać sobie sprawę, że inni uczestnicy ruchu wcale nie musza zachowywać się w sposób racjonalny. Samochód jechał przecież uczęszczaną drogą, a w terenie zabudowanym zdecydowanie rośnie prawdopodobieństwo kontaktu z pieszymi i to także takimi, których formy zachowania są niekiedy zupełnie niespodziewane. Obrazu rzeczy nie zmienia to, iż akurat była pora nocna, gdyż to samo przez się nie wykluczało obecności pieszych na drodze. Normalnym odruchem w takiej sytuacji powinna więc być wzmożona obserwacja okolicy. W takim przypadku koniecznym wręcz było zmniejszenie prędkości, tak aby prawidłowo zareagować na każde niebezpieczeństwo oraz mieć możliwość panowania i kontroli nad pojazdem w sposób umożliwiający jego bezpieczne zatrzymanie. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby także B. K. (2) zachował się w ten sposób, czego jednak nie uczynił. Postępowanie kierującego obciążone jednak było zbytnią rutyną, przez co nie podjął on wymaganych w takiej sytuacji środków ostrożności. Błąd kierowcy sprowadzał się więc do tego, że w ogóle nie przewidział on, możliwości wkroczenia na jezdnię osoby pieszej. Ten błąd przewidywania obciąża jednak kierowcę, który powinien dostosować swoją faktyczną prędkość do szczególnych warunków miejsca, w którym się znalazł. Zlekceważenie wspomnianych środków ostrożności przez kierowcę i zaniechanie powzięcia możliwych po jego stronie i koniecznych w danej sytuacji drogowej działań powoduje, że z tego tytułu można mu poczynić zarzut wadliwego postępowania. Przy ich zastosowaniu kierujący miałby czas i miejsce na odpowiednią reakcję i w efekcie możliwym stałoby się zrealizowanie manewru obronnego nawet gdyby musiało to być gwałtowne hamowanie. Dzięki temu istniałaby szansa na unikniecie potracenia pieszego, a gdyby i tak do tego doszło to na pewno pozwoliłoby zminimalizować skutki wypadku. Tymczasem B. K. (2) nie zredukował prędkości pojazdu, jak również zaniechał obserwacji otoczenia, postępując wbrew dyspozycji zawartej w art. 3 pkt 1 prawa o ruchu drogowym. W efekcie kierowca w ogóle nie podjął manewrów obronnych w postaci hamowania lub próby ominięcia pieszego, a jego reakcja była zdecydowanie spóźniona, bowiem nastąpiła ona dopiero w momencie uderzenia w przeszkodę, którą okazał się pieszy.

Zestawiając zatem zachowanie kierowcy samochodu z zachowaniem zmarłego pieszego istniały zatem podstawy do przyjęcia, że w sensie obiektywnym zachowanie B. K. (2) było bardziej doniosłe i naganne, niż zachowanie K. W.. Innymi słowy zagrożenie stworzone w ruchu drogowym przez poruszający się samochód osobowy było daleko większe niż zagrożenie płynące z ruchu pieszego. Tym samym skarżący bezskutecznie podważa ocenę Sądu, że stopień przyczynienia się zmarłego do powstania szkody jest wyższy, jako że nie na wskazuje na inne okoliczności, aniżeli te ujawnione, skutkujące zwiększeniem stopnia winy poszkodowanego. Biorąc pod uwagę powyższe, w ramach ostatecznej konkluzji stwierdzić więc należy, Sąd Rejonowy w sposób prawidłowy przeanalizował zachowanie obu uczestników ruchu drogowego oraz należycie ocenił stopień naruszenia przez każdego nich zasad ruchu drogowego i stosując przepis art. 362 k.c. doszedł do słusznych wniosków. Wyrazem tego było określenie przyczynienia się K. W. do powstania szkody na poziomie 20%, co w konsekwencji ograniczało obowiązek naprawienia szkody przez stronę pozwaną we wskazanym zakresie.

W tym stanie rzeczy niezasadna apelacja podlegała oddaleniu na podstawie art. 385 k.p.c.

Uwzględniając fakt, iż strona pozwana przegrała postępowanie apelacyjne w całości –– o kosztach postępowania orzeczono zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik sprawy wyrażoną w art. 98 k.p.c. W rezultacie zasądzono od pozwanej firmy (...) na rzecz powódki G. W. (1) kwotę 1.800 zł tytułem zwrotu całości kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu odwoławczym. Wysokość wynagrodzenia została zaś ustalona w oparciu o § 10 ust. 1 pkt 1 i § 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz. U. z 2015 r. poz. 1800), w brzmieniu nadanym rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. (Dz. U. z 2016 r. poz. 1668), które weszło w życie w dniu 27 października 2016 r.