Sygn. akt V AGa 269/22
Dnia 15 października 2024 r.
Sąd Apelacyjny w Katowicach V Wydział Cywilny
w składzie:
Przewodniczący: |
Sędzia SA Aleksandra Janas (spr.) |
Sędziowie: |
SA Olga Gornowicz- Owczarek SA Katarzyna Żymełka |
Protokolant: |
Katarzyna Macoch |
po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 11 października 2024 r. w Katowicach
sprawy z powództwa (...) Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w G.
przeciwko M. C.
o zobowiązanie i zapłatę
na skutek apelacji strony pozwanej
od wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach
z dnia 5 kwietnia 2022 r., sygn. akt X GC 224/21
1. zmienia zaskarżony wyrok:
w punkcie III w ten sposób, że powództwo o zapłatę oddala,
w punkcie IV w ten sposób, że zasądza od powódki na rzecz pozwanego kwotę 480 (czterysta osiemdziesiąt) złotych z odsetkami w wysokości ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia prawomocności orzeczenia, którym ją zasądzono, tytułem kosztów procesu;
1. oddala apelację w pozostałej części;
2. zasądza od powódki na rzecz pozwanego kwotę 1.760 (jeden tysiąc siedemset sześćdziesiąt) złotych z odsetkami w wysokości ustawowych odsetek za opóźnienie od dnia prawomocności orzeczenia, którym ją zasądzono, tytułem kosztów postępowania apelacyjnego.
SSA Olga Gornowicz-Owczarek SSA Aleksandra Janas SSA Katarzyna Żymełka
Sygn. akt V AGa 269/22
Powódka (...) Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w G. wystąpiła do tamtejszego Sądu Okręgowego z pozwem, w którym domagała się nakazania pozwanemu M. C., zaniechania naruszeń dób osobistych powoda poprzez usunięcie z portalu (...) , z profilu portalu (...) w serwisie społecznościowym (...) i z grupy „(...)” prowadzonej w serwisie społecznościowym (...) wymienionych z pozwie artykułów/postów dotyczących powodowej spółki, usunięcia z profilu portalu (...) w serwisie społecznościowym (...) postu pt. „Policja bada czy za kierownicą tej karetki siedział na wpół niewidomy kierowca. Czy kazano mu, by przewoził próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. I czy takich sytuacji było więcej”, zobowiązania pozwanego do opublikowania na własny koszt i we wskazanej pozwem formie - przeprosin oraz ich doręczenia powodowi, własnoręcznie podpisanych bez komentarza, o treści wskazanej w pozwie, a także zasądzenia kwoty 10 000 zł na wskazany cel społeczny oraz zasądzenia kosztów procesu.
Uzasadniając żądanie podała, że prowadzi wielooddziałowy szpital w G. wraz z laboratorium, w ramach którego w okresie ogromnego zapotrzebowania na diagnostykę molekularną SARS-CoV-2 w województwie (...), w okresie szczytu pandemii, utworzono Pracownię (...). Pozwany jest natomiast dziennikarzem, który w wymienionych artykułach jego autorstwa, opublikowanych na przełomie września i października 2020 r., podał szereg nieprawdziwych informacji o działalności Pracowni (...) powódki, czym naruszył jej dobro osobiste w postaci dobrego imienia, niezbędnego do prowadzenia działalności gospodarczej. Informacje przekazywane czytelnikom artykułów nie zostały zweryfikowane przed publikacją, pozwany zebrał je w sposób nierzetelny i uniemożliwił powódce odniesienie się do nich przed publikacją. Nie doszło więc do uchylenia bezprawności działania pozwanego w powołaniu na uzasadniony interes publiczny czy rzetelność dziennikarską. Jako podstawę prawną żądań pozwu wskazała art. 24 § 1 k.c., 23 k.c. w zw. z art. 448 k.c. przy zastosowaniu treści art. 37 i 38 ust 1 prawa prasowego.
Pozwany domagał się oddalenia powództwa i zasądzenia kosztów procesu. Zarzucił, że informacje dotyczące działalności Pracowni (...)zebrał rzetelnie, a następnie zweryfikował je u osób zawodowo zajmujących się badaniami laboratoryjnymi, które potwierdziły nieprawidłowości w działaniu powódki, które zresztą znalazły potwierdzenie także w protokole z kontroli Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w G., w efekcie treść objętych pozwem publikacji jest prawdziwa. Podał, że kilkukrotnie próbował nawiązać kontakt z powodowa spółką, zwracał się o spotkanie do Prezesa Zarządu, lecz powódka odmówiła. Wywodził, że działał w interesie publicznym, a jego artykuły stanowiły jedynie przejaw oceny działalności powódki, których przedstawienie z zachowaniem zasad współżycia społecznego, staranności i rzetelności dziennikarskiej wyłącza po myśli art. 41 p.p. bezprawność.
Wyrokiem z 5 kwietnia 2022 r. Sąd Okręgowy, uwzględniając powództwo w całości, zobowiązał pozwanego do zaniechania naruszeń dóbr osobistych powodowej spółki rzez niezwłoczne, nie później niż w terminie 7 dni od uprawomocnienia się wyroku wydanego w niniejszej sprawie, usunięcie z portalu
(...)
w całości i trwale artykułów wymienionych w wyroku, niezwłoczne, nie później niż w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku, usunięcie z profilu portalu
(...)
w serwisie społecznościowym (...) w całości
i trwale wymienionych w wyroku postów. Zobowiązał też pozwanego do usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych powoda (...) Sp. z o.o. w G. poprzez opublikowanie na portalu
(...)
, nie później niż w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku, na własny koszt, w formie wyskakującego okienka „pop-up” w formacie 180mm x 125mm (proporcjonalnie pomniejszonego w przypadku wyświetlania na urządzeniach mobilnych) oraz utrzymywanie publikacji w tej formie przez okres 14 dni od dnia opublikowania, oświadczenia stworzonego czcionką Times New Roman w rozmiarze 12 o kolorze czarnym na białym tle wraz z tytułem „(...)” stworzonym pogrubioną czcionką Times New Roman w rozmiarze 14 o kolorze czarnym na białym tle, bez opatrywania go komentarzem wydawcy lub redakcji portalu
(...)
, o wskazanej w wyroku treści, przez opublikowanie w serwisie społecznościowym (...) na profilu (...)Dziś (adres:
(...)
) oraz na Grupie (...)
(adres: (...)
) nie później niż w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku, na własny koszt, wpisu z wykorzystaniem funkcji „przypnij na górze” stanowiącego samodzielny tekst niepoprzedzony i niezakończony inną dodatkową treścią, oraz do jego utrzymywania w miejscu publikacji nieprzerwanie przez okres 14 dni, o podanej treści, doręczenie na adres siedziby powódki nie później niż w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku oświadczenia, o którym mowa w pkt II lit. a) wyroku, sporządzonego w formie pisemnej czcionką Times New Roman w rozmiarze 12 o kolorze czarnym na białym tle wraz z tytułem „(...)” stworzonym pogrubioną czcionką Times New Roman w rozmiarze 14 o kolorze czarnym na białym tle, bez opatrywania go komentarzem wydawcy lub redakcji portalu
(...)
oraz opatrzonego własnoręcznym czytelnym podpisem pozwanego. Ponadto zasądził od pozwanego na rzecz Fundacji (...) z siedzibą w W. kwotę 10.000 zł oraz na rzecz powódki koszty procesu w wysokości 3.637 zł.
Sąd ten ustalił min., że powódka prowadzi wielooddziałowy szpital w G. wraz z Laboratorium (...), w ramach którego w okresie znacznego zapotrzebowania na diagnostykę molekularną SARS-CoV-2 w województwie (...), w okresie pandemii, utworzono Pracownię (...). Z uwagi na presję czasu, zdecydowano się na wybudowanie Pracowni (...) w technologii modułowej, stosowanej współcześnie w ochronie zdrowia, dzięki czemu powódka uruchomiła Pracownię w czasie krótszym niż miesiąc. Jak ustalono, Pracownia (...) jest zaopatrzona w bieżącą wodę przyłączem podziemnym z budynku szpitala, a dostarczana nim woda jest zdatna do spożycia przez ludzi. W pierwszym pomieszczeniu Pracowni (tzw. czystym) znajduje się szatnia połączona z pomieszczeniem socjalnym, w której pracownicy pozostawiają odzież wierzchnią i przebierają się w odzież roboczą, a także toaleta dla personelu. W tej części Pracowni, jej personel nie miał kontaktu z materiałem biologicznym i dlatego szczególne zabezpieczenia w zakresie środków ochrony osobistej nie były stosowane. Pomieszczenia, w których następuje izolacja wirusa (tzw. część brudna) wyposażono w system hermetycznych śluz z elektronicznie sterowanymi blokadami krzyżowymi oraz kaskadą ciśnień, a sama obróbka próbek odbywa się w izolatorach z nawiewem laminarnym wyposażonych w filtry (...), tak aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo dla personelu. W tzw. części brudnej, w miejscu w którym pracownicy wyjmowali materiał do badań z tzw. lodówek przenośnych lecz bez jego rozpakowywania, używano maseczek z filtrem (...), rękawic i fartuchów ochronnych. Natomiast w miejscu w którym po rozpakowaniu materiału poddawano go badaniom, pracownicy używali specjalistycznych kombinezonów i obuwia, masek, okularów ochronnych oraz rękawic. Osoby te po zakończonej pracy i po dekontaminacji, wchodziły do części czystej Pracowni. Dostęp do Pracowni miał jedynie zatrudniony personel, a do jej części tzw. brudnej lub czysto- brudnej personel oraz odpowiednio zabezpieczeni w środki ochrony osobistej serwisanci sprzętu medycznego. W okresie, których dotyczyły publikacje pozwanego, pracownikom nie brakowało środków ochrony osobistej i nie było skarg dotyczących takich sytuacji.
Sąd ustalił też, że Pracownia jest wyposażona w zamknięty system klimatyzacji z układem wymiany powietrza, zapewniający podwójną wysokowydajną filtrację mikrocząstek, stosownie do obowiązujących w tym zakresie przepisów. Odpady powstające w Pracowni (...) były kwalifikowane jako odpady medyczne niebezpieczne i pakowane do czerwonych worków, a następnie średnio co 4 godziny odbierane przez pracowników higieny szpitala, z części czysto - brudnej, lub z pomieszczenia znajdującego się bezpośrednio za tymi drzwiami lecz oddzielonego od pomieszczenia tzw. brudnego, w którym przeprowadzano badania - śluzą. Odpady były umieszczane w specjalnych pojemnikach na kołach, które zamknięte i pod nadzorem, były transportowane najkrótszą drogą do centralnego magazynu odpadów sąsiadującego szpitala. Pracownicy działu higieny mieli założone fartuchy ochronne flizelinowe, maseczki chirurgiczne i rękawice oraz pełne obuwie. Jeden raz tylko zdarzyło się, że podczas kontroli Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w G. we wrześniu 2020 r. jeden z pracowników nie miał fartucha ochronnego. W pozostałym zakresie – gospodarka odpadami medycznymi u powódki została oceniona pozytywnie. Zalecono jedynie opracowanie procedury transportu odpadów medycznych z Pracowni(...) i punktu pobrań do magazynu odpadów w budynku szpitala.
Dalej ustalono, że w okresie czerwca – października 2020r. Pracownia (...) badała średnio 0,5 – 2 tys. próbek dziennie w kierunku wirusa SARS-CoV-2, a wydajność taką osiągnięto dzięki jednoczesnej pracy na wielu urządzeniach (specjalistycznych analizatorach). W czasie jednego cyklu wynoszącego 1,5 godziny Pracownia (...) była w stanie przebadać 282 próbki. W okresie czerwca – października 2020 r. personel Pracowni składał się średnio z około 10 diagnostów i personelu pomocniczego, a w szczytowym okresie wzmożonego zapotrzebowania na przeprowadzanie badań pracowało tam około 20 osób. Badania wykonywano przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Personel pracował w systemie zmianowym, był wykwalifikowany i posiadał kompetencje w kierunku przeprowadzania badań próbek na obecności wirusa SARS-CoV-2. W Pracowni (...) wystąpiła w tym okresie tylko jedna awaria, która wypłynęła na kilkugodzinne opóźnienie w oczekiwaniu na wyniki. Na 21 października 2020 r. powódka osiągnęła wydajność na poziomie 2 200 testów dziennie.
Jakość wykonywanych badań była przedmiotem oceny (...) Instytutu (...) w W., który w dniu 6 lipca 2020r. po przeprowadzeniu weryfikacji wyników badań, wskazał 100% zgodność wyników. Podobne badania, weryfikujące jakościowo badania u powoda przeprowadził w lipcu 2020r. angielski ośrodek (...) z G. i w jego wyniku, Pracownia (...)osiągnęła 100% zgodności przebadanych próbek. Laboratorium powódki, którego Pracownia (...) jest częścią, posiada certyfikaty ISO 9001 i ISO 27011 oraz przechodzi certyfikację w zakresie ISO 15189 (system jakości i kompetencji technicznych laboratoriów medycznych) oraz ISO 17025 (ogólne wymagania dotyczące kompetencji laboratoriów badawczych i wzorcujących).
Decyzjami z 1 lipca 2020 r. i 21 września 2020 r. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji zezwolił na uprzywilejowanie w ruchu drogowym łącznie ośmiu pojazdów wykorzystywanych przez powódkę na czas zagrożenia epidemicznego lub epidemii w związku z COVID-19, w przypadkach gdy będą używane w związku z ratowaniem życia lub zdrowia ludzkiego. Kierowca, któremu powódka zleciła wykonywanie usług transportowych obejmujących przewożenie materiałów biologicznych i materiałów wykorzystywanych do świadczeń zdrowotnych, posiada konieczne uprawnienia do prowadzenia pojazdów kategorii B, a także orzeczenie lekarskie stwierdzające zdolność do wykonywania pracy na stanowisku kierowcy. Nie prowadził on jednak pojazdu powoda korzystającego z uprzywilejowania w ruchu drogowym, z uwagi na to że, uprzednio uległ wypadkowi, w którym m.in. doszło do erozji rogówki oraz uszkodzenia zwieracza źrenicy oka lewego, ma on zachowane ograniczone widzenie w lewym oku. Przed publikacją artykułu „Policja bada czy za kierownicą tej karetki siedział na wpół niewidomy kierowca. Czy kazano mu, by przewoził próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. I czy takich sytuacji było więcej.“ – pozwany nie zwracał się ani do powódki, ani do wymienionego kierowcy o informację co do zakresu jego obowiązków, stanu zdrowia, czy posiadanych uprawnień.
Jak ustalono, działalność powódki w zakresie mobilnej Pracowni (...) została wyróżniona w Konkursie (...), a Prezes Zarządu otrzymała nagrodę za innowacyjne podejście do walki z COVID -19. Powodowa spółka otrzymała także nominację do tytułu (...) w programie prowadzonym przez redakcję (...) – dodatku do „(...)” oraz (...) dodatku do „(...)”.
Sąd Okręgowy poczynił również szczegółowe ustalenia dotyczące działań prowadzonych przez pozwanego. Ustalił min., że jest on dziennikarzem i prowadzi działalność gospodarczą, której przedmiotem jest wydawanie gazet. Pozwany jest wydawcą internetowego portalu (...) , oraz publikuje artykuły/posty na profilu portalu (...) w serwisie społecznościowym (...) i grupie „(...)” prowadzonej w serwisie społecznościowym (...). Był także dziennikarzem zatrudnionym w tygodniku (...) , lecz z uwagi na utratę zaufania u przełożonych w związku z publikacją artykułów dotyczących powódki umowa o pracę została mu wypowiedziana w dniu 1 lipca 2021 r. z zachowaniem okresu wypowiedzenia i ze zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy. Z tytułu prowadzonej działalności uzyskuje on dochód w wysokości ok. 5 000 zł miesięcznie.
Sąd ustalił, że działalność powódki w dobie pandemii COVID – 19 w ramach nowatorskiej Pracowni (...)wzniesionej w technologii modułowej, wzbudziła szczególne zainteresowanie pozwanego. Przeprowadził on dziennikarskie śledztwo, w ramach którego w okresie września – października 2020 r. kierował pytania przesyłane emailem do licznych organów, instytucji i organizacji państwowych, w tym m.in. do Głównego Inspektora Sanitarnego w W., Ministra Zdrowia, Krajowego Konsultanta w Dziedzinie Diagnostyki Laboratoryjnej, Marszałka Województwa (...), Wojewody (...), Premiera RP, Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Dyrektora PZH w W., Dyrektora NFZ Oddziału w K., Państwowego Inspektora Pracy, Prokuratora Generalnego, Prezesa NIK itp. Pytania dotyczyły m.in. tego, czy osoby te wiedzą o działalności powódki prowadzonej w kontenerze – blaszaku, czy wiedzą że laboratorium powoda działające w takim miejscu jest głównym laboratorium COVID – 19 na terenie Województwa (...), czy wiedzą na jakiej podstawie to się stało, czy warunki „lokalowe”, w jakich ono działa są właściwe, czy wiedzą, że pracownicy nie stosują w nim środków ochrony osobistej itp. Pozwany wskazywał na możliwe zagrożenie zdrowia i życia mieszkańców G. i na możliwą niewiarygodność wyników badań uzyskiwanych w takich warunkach. Do niektórych e-maili pozwany załączał dokumentację fotograficzną, wykonaną w wąskim kadrze, a obrazującą m.in. pozostawiony bez nadzoru plastikowy pojemnik na odpady z zawieszonymi pustymi workami, w kolorze czerwonym, kobietę wychodzącą z Pracowni(...)w fartuchu, rękawicach, masce i klapkach, kobietę w żółtym swetrze stojącą przy drzwiach Pracowni z prawej strony (tzw. części czystej) bez odzieży ochronnej, oraz w nieco szerszym kadrze budynek Pracowni sfotografowany z każdej strony.
Część adresatów e-maili odpowiedziała na nie w ten sposób, że nie ma kompetencji do oceny pracy Pracowni (...)albo że traktuje to jako sygnał i zleci przeprowadzenie kontroli w tej jednostce. Pozwany zawiadomił także funkcjonariuszy Policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pracowników powódki używających nielegalnie sygnałów dźwiękowych i świetlnych podczas transportu próbek i stwarzających zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Wskazał, że jeden z kierowców nie posiada stosownych uprawnień w transporcie uprzywilejowanym oraz że nie ma jednego oka.
Pozwany zwrócił się też do licznych jednostek ochrony zdrowia z terenu południa Polski m.in. do dyrektorów szpitali, przychodni, uzdrowisk, inspektorów sanitarnych, z zapytaniami, czy jednostki te kierowały próbki do badań do Pracowni (...), czym kierowały się przy wyborze, ile próbek nadesłano i jakie były wyniki badań.
W toku swoich czynności śledczych pozwany skontaktował się telefonicznie z dr. T. A., lekarzem zajmującym się zawodowo diagnostyką laboratoryjną, którego traktował jako eksperta. Lekarz ten nie znał organizacji pracy Pracowni powódki, ilości i jakości sprzętu w niej wykorzystywanego oraz zatrudnionego personelu, a pozwany nie przekazał mu w tym zakresie żadnych informacji, ani dokumentów. Wedle świadka Pracownia mogła przebadać 1 tys. próbek dziennie, wyraził on swoje wątpliwości co do 2 tys., lecz wskazał, że ta kwestia wymaga szczegółowego zbadania. Świadek wiedział, że pozwany wykorzysta te informacje w artykule prasowym, jednakże przed publikacją pozwany nie zwrócił się do świadka o ich weryfikację.
W toku śledztwa dziennikarskiego pozwany nie zwracał się do samej powódki z żadnymi pytaniami dotyczącymi Pracowni (...). Bezpośrednio przed publikacją pierwszego artykułu zadzwonił do sekretariatu prezesa zarządu spółki, przedstawiając się jako dziennikarz tygodnika (...) i zażądał spotkania – w tym samym dniu – z prezesem zarządu oraz wejścia do Pracowni (...). Z powodów bezpieczeństwa epidemiologicznego odmówiono mu wejścia do Pracowni, a prezes z pozwanym nie spotkała się w tym dniu z uwagi na inne obowiązki służbowe. Prośby o spotkanie w innym terminie pozwany nie ponowił.
Przed publikacją pozwany przebywał w pobliżu Pracowni (...), którą fotografował i obserwował przez lornetkę, bezskutecznie zaczepiał personel medyczny, zadając mu pytania dotyczące Pracowni, wielokrotnie stukał do okien Pracowni. Zachowanie pozwanego było przedmiotem rozmów pomiędzy zarządem powodowej spółki i zatrudnionym w niej personelem medycznym.
Jak ustalono, po przeprowadzeniu tak zakreślonego śledztwa dziennikarskiego, w dniu 26 września 2020 roku na portalu (...) prowadzonym przez powoda został opublikowany artykuł jego autorstwa pt. „Albo ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu – zdrowiu i życiu kilkumilionowej społeczności woj. śląskiego. Albo COVID to bajka a koronawirus jest mniej groźny niż katar”. Ponadto ww. artykuł został opublikowany w tym samym dniu w serwisie społecznościowym (...) na profilu portalu (...) pod adresem (...) oraz na grupie „(...)” pod adresem (...). W treści artykułu pozwany wskazał, że Pracownia (...) to: „barak”, „blaszak”, „…nie widać, by miał on przyłącze wody bieżącej…”, „…widać panie biegnące przez trawnik. Tygodnik (...) twierdzi że do toalety, gdyż w blaszaku najpewniej jej nie ma…”, pracownicy nie stosują środków ochrony osobistej, „…nie widać też żadnej grodzi czy śluzy ochronnej…”, „…klimatyzator. To zaś oznacza, że istnieje stała wymiana powietrza – tego wewnątrz blaszaka z powietrzem, którym oddychają (...).” Poruszył też temat odpadów, twierdząc, że nie wiadomo, gdzie są składowane, podał, że „…z oficjalnej informacji wynika, że tylko w sierpniu w blaszaku tym wykonano 31 tys. 148 badań na obecność koronawirusa (…). To daje ponad 1 tys. zbadanych próbek dziennie. Jak to technicznie możliwe? Żaden z diagnostów laboratoryjnych, z którymi konsultowaliśmy tę kwestię, nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć”. W treści artykułu pozwany dla oceny opisanej sytuacji używając przymiotników : „szokujące”, „niesamowite”, wyciągnął następujące wnioski, często w formie pytań, przypuszczeń, a to że:
sądząc po wyglądzie blaszaka, może Covid-19 to tylko rzekomo niebezpieczna choroba ;
w blaszaku nie ma miejsca na śluzy czy grodzie oddzielające część czystą od brudnej,
osoby pracujące w Pracowni są nieprofesjonalne skoro godzą się na pracę w takich warunkach,
niezabezpieczony personel Pracowni roznosi następnie wirusa po ulicach (...), szkołach, robiąc zakupy, w komunikacji miejskiej;
skoro pracownicy Pracowni (...) dają zły przykład w zakresie braku ochrony przed wirusem, to po co były ogromne nakłady poniesione przez społeczeństwo w tym zakresie.
Dalej ustalono, że w dniu 2 października 2020 r. na swoim portalu (...) pozwany opublikował artykuł pt. „Ogłaszamy quiz. Który z prezentowanych obiektów to osiedlowy warzywniak? Który natomiast jest laboratorium genetycznym COVID-19, wpisanym na listę laboratoriów akredytowanych przez Ministerstwo Zdrowia? I co różni je prócz wyglądu?”. Ponadto ww. artykuł został opublikowany w tym samym dniu w serwisie społecznościowym (...) na profilu portalu (...) pod adresem (...) oraz na grupie „(...)” pod adresem(...).
W treści artykułu pozwany wskazał, że:
- Pracownia (...) wygląda jak : „osiedlowy warzywniak”, „blaszak”;
- „…blaszak jest od kilku miesięcy głównym laboratorium COVID-19 dla 4-5 milionowego woj. (...).”;
- „…w blaszaku tym testuje się ogromne ilości próbek na obecność SARS-CoV-2. Są to tak wielkie liczby, że budzą wątpliwość czy badania przeprowadzane są prawidłowo …”;
Następnie w treści artykułu pozwany dla oceny opisanej sytuacji używając przymiotników, że sytuacja jest „niebezpieczna”, „niezrozumiała”, „bulwersująca” wyciągnął następujące wnioski, często w formie pytań, przypuszczeń, a to że:
- „…nasi rozmówcy – diagności laboratoryjni – uważają, że jest to niemożliwe, by przy tej ilości badania te były wykonywane prawidłowo…”;
-„Ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu ogromnej ilości ludzi.”,
-„Jeśli – jak twierdzą diagności, z którymi rozmawialiśmy – nie sposób w tych warunkach rzetelnie wykonać takiej ilości badań, to może być tak, że u ludzi mających koronawirusa nie wykryto go. Lub na odwrót …”;
- „…w naszej części Europy jest tylko jeden region, który notuje tendencję odwrotną. To woj. (...)”;
- „…w niewielkiej odległości od niego są trzy przedszkola i szkoły. W bezpośredniej bliskości – szpital.”.
Kolejna publikacja miała miejsce w dniu 15 października 2020 r. – na portalu (...) pozwany opublikował artykuł pt. „ Policja bada czy za kierownicą tej karetki siedział na wpół niewidomy kierowca. Czy kazano mu, by przewoził próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. I czy takich sytuacji było więcej.” Ponadto ww. artykuł został opublikowany w tym samym dniu w serwisie społecznościowym (...) na profilu portalu (...) pod adresem (...) .
W treści artykułu pozwany wskazał, że:
- „Policja bada czy za kierownicą tej karetki siedział na wpół niewidomy kierowca. Czy kazano mu, by przewoził próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. I czy takich sytuacji było więcej”;
-„Policja bada i to czy transport próbek odbywał się nielegalnie”;
-„Wedle przekazanych policji informacji kierowca mógł nie mieć uprawnień do prowadzenia samochodu uprzywilejowanego - karetki jadącej na sygnale”;
-„…wśród kierowców, którzy samochodami (...)przywożą ze szpitala próbki na obecność SARS-CoV-2, może być półślepy inwalida.”
-„…próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 przewoził kierowca z jednym szklanym okiem.“
-„Istnieje pokaźny już materiał, wskazujący na to, że to laboratorium nie jest w stanie wydać tylu wyników badań, ile wydaje. Chyba że badania wymazów robione są nieprawidłowo …”’
-„Oprócz karetki zamieszczamy inne zdjęcia. Przedstawiają blaszak, mający być laboratorium COVID-19 oraz jego najbliższą okolicę. Przedstawiają też sposób, w jaki postępuje się ze skażonym biologicznie materiałem. Do kubła każdy mógł podejść, zajrzeć, pogrzebać. Tak jak to mają w zwyczaju na przykład bezdomni. I wygrzebać na przykład wór w kolorze czerwonym, a w nim wymazy pobrane od ludzi wraz z odczynnikami laboratoryjnymi. Na zdrowie.”;
-„Widzieliśmy bowiem sprzątaczkę, wynoszącą z wnętrza worki ze skażonymi odpadami. Worki te lądowały następnie w zwykłym plastikowym kuble, stojącym obok blaszaka.”
Po czym pozwany w artykule wyciągnął następujące wnioski, a to że:
-„Nie jest rzeczą możliwą (a to opinia fachowców najwyższej klasy w dziedzinie laboratoryjnej diagnostyki genetycznej), by w tych warunkach wykonywać nie tylko 1500 prawidłowych badań próbek na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 (tzw. wymazów), ale nawet i 1 tys. Tego się nie da zrobić prawidłowo.“
„Wynik badania laboratoryjnego sporządzić miała i zatwierdzić jedna i ta sama osoba. W dodatku z "wątpliwym doświadczeniem w biologii molekularnej".
- „…kierowca mógł nie mieć uprawnień do prowadzenia samochodu uprzywilejowanego - karetki jadącej na sygnale. A jeśli tak rzeczywiście było, to należy zastanowić się nad możliwym zagrożeniem dla innych osób. Jeśli osoba bez uprawnień prowadzi karetkę na sygnale - nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak może się to zakończyć. A jeśli karetka ta przewozi "materiał zakaźny dla ludzi" - w tym wypadku próbki na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 - strach pomyśleć, co mogłoby się stać nawet w przypadku kolizji. Uwaga! Ta sanitarka obsługuje laboratorium COVID-19 firmy (...) w G..“
W dniu 18 października 2020 r. na portalu (...) prowadzonym przez pozwanego opublikował on artykuł pt. „Niezwykłe ustalenia związane z testami na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. To się dzieje naprawdę - o czym powiadomione zostały odpowiednie służby i instytucje”. Ponadto ww. artykuł został opublikowany w tym samym dniu w serwisie społecznościowym (...) na profilu portalu (...) pod adresem (...) oraz na grupie „(...)” pod adresem(...).
W treści artykułu pozwany ponownie wskazał i ponownie wyciągał wnioski, a to że:
- budynek Pracowni (...)to „blaszak”;
-„Nie jest rzeczą możliwą (a to opinia fachowców najwyższej klasy w dziedzinie laboratoryjnej diagnostyki genetycznej), by w tych warunkach wykonywać nie tylko 1500 prawidłowych badań próbek na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 (tzw. wymazów), ale nawet i 1 tys. Tego się nie da zrobić prawidłowo.”.
-„Przedstawicielka (...), stojąc przed laboratorium, mówiła dla telewizji (...), że w laboratorium tym wykonuje się nawet do 1500 badań wymazów dziennie. W tle widać było niewielkie, ciasne pomieszczenie i tylko dwa stanowiska z dwiema postaciami w kombinezonach ochronnych (nagranie do obejrzenia na stronie (...)/material-wideo/). ”.
-„Dodatkowo firma (...)(po burzy medialnej) opublikowała na swojej stronie wykaz sprzętu, w jaki ma być wyposażone to laboratorium (patrz – koniec tekstu). Zdaniem ekspertów nie ma możliwości, by korzystając z tego sprzętu uzyskać taką wydajność“.
W sprawie ustalono również, że w dniu 24 października 2020 r. na portalu (...) prowadzonym przez pozwanego opublikował on artykuł pt. „Cuda, cuda ogłaszają w badaniu wymazów od podejrzanych o zakażenie koronawirusem. Czynią coś, co jest niemożliwe.”. Ponadto ww. artykuł został opublikowany w tym samym dniu w serwisie społecznościowym (...) na profilu portalu (...) pod adresem (...)oraz na grupie „(...)” pod adresem (...).
W treści artykułu pozwany ponownie wskazał i ponownie wyciągał wnioski, a to że:
-„Poniżej podamy dane. Są one szokujące. W tym ciasnym blaszaku (fot. poniżej), który mieścić ma w sobie laboratorium genetyczne COVID-19, wykonywane są takie ilości badań wymazów na obecność wirusa SARS-CoV-2, że sama ta ilość poddaje w poważną wątpliwość prawdziwość wydawanych przez to laboratorium wyników.“.
Pozwany był autorem także czterech artykułów, opublikowanych w tygodniku (...) o tożsamej treści do wyżej wymienionych, o tytułach: „(...)”, „(...)”, (...) oraz „(...)”. Pozwany w artykule opublikowanym w portalu (...) pt. „Albo ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu - zdrowiu i życiu kilkumilionowej społeczności woj. (...). Albo COVID to bajka a koronawirus jest mniej groźny niż katar.“ odwołuje się do artykułu pt. „(...)“, opublikowanego w tygodniku (...). W zakresie publikacji artykułów pozwanego w tygodniku (...), powódka zwróciła się do Redaktora Naczelnego z wnioskami o sprostowanie, które pozostały bez odpowiedzi. Dlatego zostały one objęte pozwami, w wyniku których Sąd Okręgowy w Warszawie co do artykułu „(...)”, nakazał publikację sprostowania, a w pozostałych trzech sprawach dotyczących pozostałych artykułów – zawarto ugody sądowe uwzględniające żądania pozwów, za wyjątkiem kosztów od dochodzenia których ugodowo odstąpiono.
Sąd Okręgowy ustalił również, że artykuły pozwanego publikowane na prowadzonym przez niego internetowym portalu (...) oraz w formie postów i na grupie w serwisie społecznościowym (...), były dostępne dla co najmniej 42.000 osób obserwujących profil w tym serwisie społecznościowym oraz dla blisko 12.000 członków wymienionej grupy. Jedynie pod pierwszym z artykułów pt. „Albo ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu - zdrowiu i życiu kilkumilionowej społeczności woj. śląskiego. Albo COVID to bajka a koronawirus jest mniej groźny niż katar.“ odnotowano 4,8 tys. reakcji, 947 komentarzy oraz 4,6 tys. udostępnień. Artykuły opracowane przez pozwanego były powielane również przez inne portale internetowe. Wywołało to falę negatywnych komentarzy na temat powódki, kwestionujących jakość i rzetelność wykonywanych przez nią testów, z których wynika, że działalność powódki nastawiona jest wyłącznie na zysk.
Dalej ustalono, że po publikacji wymienionych artykułów przez pozwanego, powódka odnotowała w drugiej połowie października 2020 r. zasadniczy spadek zleceń badań od szpitali, w szczególności ze strony (...) szpitali marszałkowskich, a udział powódki w polskim rynku badań sprzed publikacji wynoszący 4 %, spadł po publikacjach pozwanego poniżej 1%. W branży diagnostycznej przedstawiciele konkurencyjnych dla powoda laboratoriów posługiwali się artykułami pozwanego w rozmowach ze zleceniodawcami badań. Efektem publikacji były także liczne kontrole skierowane do Pracowni (...), m.in. przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w G., Okręgowego Inspektora Pracy w K., Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w G., Dyrektora Oddziału NFZ-u w K.. Postępowania dotyczące (...) prowadziły miejscowe organy Prokuratury i Policji. Kontrole nasilały się po kolejnych publikacjach pozwanego.
W oparciu o te ustalenia Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że powództwo zasługuje na uwzględnienie. Wskazał, że podstawą żądania pozwu jest ustawa z dnia 26 stycznia 1984r. Prawo prasowe, odwołująca się w zakresie odpowiedzialności pozwanego do zasad ogólnych (art. 23 i 24 k.c.) oraz art. 38 ust. 1 ustawy, który przewiduje odpowiedzialność pozwanego jako autora tekstów i ich wydawcy, co skutkuje rozciągnięciem jego odpowiedzialności z treści tekstów także na tytuły tekstów, załączone zdjęcia i sposób publikacji. Odwołując się do art. 23 k.c. stwierdził Sąd, że do dóbr osobistych osoby prawnej niewątpliwie zalicza się dobre imię spółki kapitałowej, którego brak może narazić na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania jej działalności statutowej w tym gospodarczej, a po myśli art. 24 k.c. na powódce spoczywał ciężar wykazania, że doszło do naruszenia dobra osobistego, a na pozwanym wobec domniemania bezprawności jego działania – ciężar wykazania, że działał legalnie.
Mając na uwadze wyniki postępowania dowodowego Sąd Okręgowy uznał, że pozwany publikując 5 artykułów obiektywnie naruszył dobro osobiste powodowej spółki w postaci jej dobrego imienia, a swoje stanowisko obszernie uzasadnił.
Wskazał Sąd, że pozwany pomniejszył i podważył znaczenie prowadzonej przez powódkę działalności w postaci Pracowni (...) w dobie pandemii koronawirusa poprzez porównywanie Pracowni wzniesionej w technologii modułowej do blaszaka, baraku czy osiedlowego warzywniaka – co miało wywołać u przeciętnego odbiorcy skojarzenia, że obiekty te są niskiej jakości, osoby w nich pracujące nie są profesjonalistami, a efekty ich pracy są nierzetelne, czym naruszył dobre imię powodowej spółki. Miał przy tym na uwadze, że powódka wykazała, iż technologia modułowa jest powszechnie stosowana w ochronie zdrowia, szczególnie w dobie pandemii. W ocenie Sądu Okręgowego w objętych pozwem artykułach pozwany bezpodstawnie (tj. bez oparcia w faktach) zarzucił powódce działalność zagrażającą życiu i zdrowiu pracowników Pracowni (...) oraz mieszkańców G. poprzez sugerowanie w artykule, że obiekt nie posiada przyłącza wody, ani toalety więc osoby w nim przebywające nie przestrzegają zasad higieny, poprzez wskazywanie, że umieszczony na budynku pracowni klimatyzator wydmuchuje skażone powietrze na zewnątrz, podczas gdy obsługiwał on część czystą – administracyjną, a w części brudnej umieszczono specjalny system wentylacji podciśnieniowej z filtrami hepa oraz śluzami krzyżowymi– uniemożliwiającej wydostanie się skażonego powietrza na zewnątrz, poprzez wskazywanie wprost i sugerowanie braku należytego zabezpieczenia pracowników Pracowni w środki ochrony osobistej przed wirusem, podczas gdy powódka wykazała okoliczności zgoła przeciwne. Do naruszenia dobrego imienia powódki doszło również w wyniku formułowania przez pozwanego zarzutów o niewłaściwe postępowanie z odpadami medycznymi skażonymi wirusem Sars-CoV-2, które nie zostały potwierdzone w toku postępowania. Zakwestionował przy tym Sąd Okręgowy fotografię kubła na odpady przedstawioną przez pozwanego, mającą wskazywać na rzekome nieprawidłowości. Sąd stwierdził, że zdjęcie kubła wykonane zostało intencjonalnie, w wąskim kadrze, w celu wykazania z góry przyjętej tezy, że nikt go nie pilnuje. Podczas gdy widać wiszące na nim puste worki, co wskazuje że personel przyjechał dopiero po odbiór odpadów medycznych i udał się po nie do Pracowni(...). Tak samo – jako naruszające dobra osobiste powódki – ocenił Sąd twierdzenia pozwanego, że transport pobranych próbek realizuje pracownik powódki „ze szklanym okiem”, „na wpół niewidomy”, „pojazdem uprzywilejowanym” – podczas gdy M. W., którego zarzuty te dotyczą, ma zachowane widzenie także w oku uszkodzonym w wyniku wcześniejszego wypadku, przeszedł odpowiednie badania lekarskie, nie ma przeciwskazań do prowadzenia podjazdów z wyjątkiem uprzywilejowanych, których nie prowadził.
Niezależnie od tego Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że w objętych pozwem artykułach pozwany bezpodstawnie zarzucił powódce nierzetelność prowadzonych badań próbek na obecność wirusa Sars-CoV-2 poprzez kwestionowanie ilości próbek badanych dziennie i jakości badań. Odwołując się do wyników postępowania dowodowego Sąd uznał jednak, że powódka miała techniczne możliwości przebadania deklarowanej liczby próbek, a jakość badań podlegała kontroli wewnętrznej, była też przedmiotem licznych badań niezależnych organów i firm kontrolujących Pracownię (...). Nieprawidłowości ujawnione w toku kontroli przeprowadzonej przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w G. miały charakter administracyjny (ujawniono brak procedury odbierania i przewożenia odpadów medycznych z Pracowni do magazynu) i nie skutkowały per se wadliwościami w przewożeniu odpadów. W oparciu o zgromadzone dowody Sąd stwierdził, że sytuacja była zgoła odmienna i że mimo braku odpowiedniej procedury, kierując się wytycznymi, powódka w sposób prawidłowy postępowała z odpadami, a po kontroli niezwłocznie opracowała dokument obejmujący stosowną procedurę. Dowodem na nierzetelność badań powódki nie były zeznania świadka T. A., który nie znał ani szczegółów wyposażenia, ani zasad pracy i liczby osób personelu Pracowni (...).
Sąd Okręgowy miał na uwadze, że zasięg artykułów internetowych pozwanego był znaczny – kilkadziesiąt tysięcy czytelników, negatywnie komentujących prace powódki i udostępniających dalej ich treść, wobec czego skutek w postaci naruszenia jej dobrego imienia był dotkliwy. Oprócz licznych kontroli dezorganizujących bieżącą pracę jednostki, już i tak ponadnormatywnie obciążonej w dobie pandemii, wystąpił także w zakresie utraty dochodów w wyniku znacznego zmniejszenia ilości zlecanych badań, w szczególności ze szpitali marszałkowskich.
Sąd doszedł jednocześnie do przekonania, że w sprawie nie wystąpiły kontratypy, które zwalniałyby pozwanego z odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.
Zdaniem Sądu Okręgowego pozwany nie obalił domniemania bezprawności swych działań, powołując się na kontratyp działania w interesie publicznym ponieważ same już nieprawdziwe twierdzenia co do zasady nie służą interesowi społecznemu, a zatem ich rozpowszechnianie jest zawsze bezprawne. Zważywszy na temat publikacji (badanie próbek w dobie pandemii koronawirusa) Sąd stwierdził, że celem dziennikarza winno być przekazywanie wyjątkowo rzetelnej informacji i edukowanie społeczeństwa. Natomiast celem pozwanego było poszukiwanie materiału na tanią, internetową sensację, wprowadzającą w błąd czytelnika co do działalności powódki, lecz zapewniająca tzw. dużą ilość odsłon jego strony czy postów, a to z kolei duże zyski z reklam. Pozwany nie działał zatem w interesie publicznym, lecz w swoim interesie finansowym. Nie wykazał też pozwany, że przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności. Wskazał Sąd, że ekspert pozwanego - T. A., nie miał żadnych wiarygodnych informacji od pozwanego na temat działalności Pracowni (...), aby rzetelnie ocenić jej pracę, w tym ilość i jakość badań. Pozwany musiał mieć tego świadomość, zważywszy że świadek zeznając wprost wskazał, że przekazywał pozwanemu informację, że Pracownia może przebadać 1 tys. próbek dziennie oraz że ma wątpliwości co do 2 tys., lecz wskazał że ta kwestia wymaga szczegółowego zbadania. Tej weryfikacji pozwany zaniechał, co świadczyło o jego braku należytej dziennikarskiej staranności w gromadzeniu materiału do publikacji prasowej. Pozwany nie poddał ustaleń swego dziennikarskiego śledztwa żadnej weryfikacji podmiotu posiadających wiedzę i kompetencję w zakresie pracy Pracowni (...) powódki, tak aby zbadać zgodność swych twierdzeń z prawdą.
Sąd Okręgowy stwierdził też, że e-maile wysyłane hurtowo do organów i instytucji państwowych w istocie nie służyły zadawaniu merytorycznych pytań co do działalności powódki, lecz stanowiły swoiste donosy o rzekomych nieprawidłowościach. Sposób działania pozwanego, jak stwierdził Sąd, charakteryzowało najpierw samodzielne inicjowanie zainteresowania organów i instytucji działalnością powódki, aby następnie wzbudzać u czytelników swych artykułów przekonanie o ich wiarygodności skoro już zajmują się tym odpowiednie służby i organy. Korespondencja ta (złożona do akt sprawy) nie zawiera żadnych wiarygodnych ustaleń dziennikarskich co do działalności powódki, a jedynie insynuacje nakierowane intencjonalnie na wykazanie z góry założonych tez i nie stanowi przejawu rzetelnego dziennikarstwa. Inne metody stosowane przez pozwanego (nagabywanie pracowników, pukanie w okno Pracowni i jej obserwacja za pomocą lornetki) także nie przyniosły potwierdzenia tez zamieszczonych w artykułach. O braku rzetelności dziennikarskiej w ocenie Sądu świadczyły także liczne próby gromadzenia dowodów ex post.
Dodatkowo Sąd Okręgowy podkreślił, że przed publikacją artykułów pozwany nie umożliwił powódce odniesienie się do krytycznego tekstu, czego wymaga etyka dziennikarska. Nie czyniło temu zadość jednorazowe, telefoniczne żądanie zgłoszone w przeddzień publikacji natychmiastowego spotkania z zarządem spółki kierującym szpitalem w dobie pandemii COVID -19, ani nieuprawnione żądanie wejścia na teren Pracowni (...). Zdaniem Sądu świadczyło to o intencjonalnym zachowaniu pozwanego, nacechowanym złą wolą, zmierzającym de facto do uniemożliwienia powódce zajęcia stanowiska przed publikacją nieprzychylnych jej artykułów. Ponadto pozwany żądał spotkania nie jako redaktor swego portalu internetowego a jako dziennikarz tygodnika (...), którym już nie był. Ostatecznie Sąd uznał, że pozwany ani w interesie społecznym nie działał, ani jego artykuły nie posiadały cech rzetelności i rzeczowości.
W takim stanie rzeczy na mocy art. 24 § 1 k.c. w związku z art. 23 k.c. żądanie usunięcia artykułów z miejsc ich publikacji oraz żądanie opublikowania przeprosin w miejscu i w formie w pozwie wskazanych Sąd uznał w całości za uzasadnione. Były one odpowiednie do sposobu naruszenia dobra osobistego powódki i pozwalały na usunięcie związanych z tym skutków, nie były też kwestionowane przez pozwanego, wobec czego Sąd uznał je za przyznane (art.230 k.p.c.).
Zważywszy na okoliczności sprawy, w tym znaczny stopień naruszenia dobra osobistego powódki i intensywność związanych z tym działań, czas ich trwania, skutki związane z obniżeniem zaufania co do roli Prawni (...) w dobie pandemii, zachowanie pozwanego po naruszeniu dobra oraz wyrządzoną przez niego szkodę w postaci utraty przez powódkę spodziewanych korzyści, na podstawie art.448 k.c. Sąd Okręgowy uznał za zasadne żądanie zasądzenia na cel społeczny świadczenia w wysokości 10.000 zł. Stwierdził przy tym, że kwota ta jest odpowiednia do możliwości zarobkowych i majątkowych pozwanego i nie była przez niego kwestionowana.
Orzeczenie o kosztach procesu zapadło na podstawie art.98 k.p.c.
W apelacji od tego wyroku zawartej w dwóch odrębnych pismach procesowych pozwany zarzucił naruszenie prawa materialnego, tj. art.23 k.c., art.24 § 1 i 2 k.c., a także przepisów postępowania mające istotny wpływ na wynik sprawy – art.230 k.p.c., art.233 § 1 k.p.c. oraz art.235 2 § 1 pkt 2 k.p.c. W oparciu o te zarzuty, szeroko w apelacji uzasadnione, domagał się zmiany zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa i zasądzenia kosztów postępowania za obie instancje, ewentualnie żądał uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji.
Powódka wniosła o oddalenie apelacji i zasądzenie od powoda kosztów postępowania apelacyjnego.
W dalszym toku postępowania obie strony składały wnioski dowodowe, które jednak nie zostały uwzględnione.
Sąd Apelacyjny ustalił i zważył, co następuje.
Apelacja jest zasadna jedynie w części.
Na wstępie należy zaznaczyć, że wbrew stanowisku prezentowanym przez pozwanego, niniejsza sprawa nie może zostać zakwalifikowana jako SLAPP, czyli strategiczny pozew skierowany przeciwko udziałowi społecznemu. Żadne okoliczności sprawy nie wskazują na to, że celem działania powódki było wywołanie efektu mrożącego, tj. zniechęcenie przedstawicieli mediów, w tym pozwanego, do zajmowania się określoną dziedziną życia publicznego. Sam w sobie fakt, że pomiędzy tymi samymi stronami toczą się łącznie trzy postępowania dotyczące publikacji pozwanego (niniejsza sprawa jest pierwszą), nie uzasadnia takiego wniosku, zwłaszcza, że nie miały miejsca sytuacje, by powódka odmawiała informacji dotyczących zagadnień objętych mi publikacjami. Trudno w takim wypadku przyjąć, że doszło do nadużycia prawa w opisany wyżej sposób skoro powódka jako uczestnik obrotu, działający w specyficznym segmencie rynku, nie może zostać pozbawiona możliwości ochrony swego dobrego imienia (renomy), naruszonego publikacjami pozwanego.
Przechodząc do samej sprawy – Sąd Okręgowy poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne, które znajdowały oparcie w zgromadzonych w sprawie i prawidłowo ocenionych dowodach. Stąd Sąd Apelacyjny akceptuje je w pełni i bez zbędnego powtarzania czyni własnymi.
Pozwany podniósł szereg zarzutów, które odnosiły się do podstawy faktycznej rozstrzygnięcia.
W pierwszej kolejności zarzucono naruszenie art.230 k.p.c. poprzez uznanie, że pozwany nie kwestionował sposobu naprawienia ewentualnych naruszeń, szkody, czy też żądania zapłaty określonej kwoty na cel społeczny, podczas gdy kwestionował on roszczenie co do zasady, a więc także w opisanym wyżej zakresie. Zarzut ten nie może odnieść żadnego skutku ponieważ jego uzasadnienie nie mieści się w dyspozycji powołanego przepisu. Reguluje on tzw. milczące przyznanie faktów stanowiących podstawę żądania pozwu. Odnosi się więc do podstawy faktycznej dochodzonego żądania, a nie do stanowiska procesowego strony pozwanej, wobec czego nie znajdował w sprawie zastosowania, nawet jeśli Sąd Okręgowy przepis ten przywołał w swoim uzasadnieniu.
Dalej skarżący zarzucił naruszenie art.233 § 1 k.p.c. poprzez pominięcie oczywistych sprzeczności w zeznaniach świadków strony powodowej z jednoczesnym oparciem wyroku o ich treść pomimo tego, że nie posiadali oni wiadomości specjalnych z zakresu prawa budowlanego, a powódka nie wnioskowała o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego. Nadto w osobistej apelacji pozwanego zarzucono, że sposób oceny jego zeznań jako niewiarygodnych i stanowiących przejaw taktyki procesowej narusza prawo pozwanego do niezwisłego i bezstronnego sądu, zagwarantowane w art.45 Konstytucji RP. Dodatkowo zarzucił, że uniemożliwiono mu zadawanie pytań świadkom B. R. i K. P., a także uniemożliwiono wygłoszenie mowy końcowej.
Co do tych ostatnich zarzutów, związanych ze sposobem przesłuchania świadków i niemożnością osobistego wygłoszenia mowy końcowej (w imieniu pozwanego uczynił to jego pełnomocnik) należy stwierdzić, że w trakcie rozprawy w dniu 31 marca 2022 r. i 1 kwietnia 2022 r., kiedy to Sąd Okręgowy przeprowadził kwestionowane czynności procesowe, nie zostało złożone zastrzeżenie z art.162 k.p.c. Zgodnie z tym przepisem, strona powinna zwrócić uwagę sądu na uchybienie przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu, co może uczynić najpóźniej na kolejnym posiedzeniu (§ 1). Stronie zastępowanej przez adwokata (jak w niniejszym wypadku), która zastrzeżenia nie zgłosiła, nie przysługuje prawo powoływania się na to uchybienie w dalszym toku postępowania. Wobec braku zastrzeżenia, nawet gdyby uznać, że sposób procedowania przez Sąd Okręgowy był wadliwy (czego Sąd Apelacyjny nie twierdzi), to i tak pozwany utraciłby prawo do podniesienia związanego z tym zarzutu procesowego.
Jeśli zaś chodzi o zarzut wadliwej oceny dowodów, jak się zgodnie przyjmuje w judykaturze, jego istota sprowadza się do braku logicznych powiązań pomiędzy wnioskami wynikającymi z dowodów, a podstawą faktyczną rozstrzygnięcia. Zarzut jest zasadny wtedy, jeśli poczynione w sprawie ustalenia nie znajdują oparcia w dowodach albo wręcz pozostają z nimi w sprzeczności w taki sposób, że nie dają się pogodzić z tymi dowodami. Obowiązkiem skarżącego jest wskazanie które ustalenia są dotknięte tą wadą oraz do którego dowodu zarzut się odnosi, przy czym winien on także wyjaśnić jakie przepisy procesowe zostały naruszone przy dokonywaniu – wadliwych wedle skarżącego – ustaleń faktycznych. Dopiero bowiem wtedy, w granicach związania zarzutem (zob. uchwała SN 7 sędziów - zasada prawna z dnia 31 stycznia 2008 r., III CZP 49/07) sąd odwoławczy ma możliwość dokonania oceny, czy w istocie wytknięte nieprawidłowości w sprawie miały miejsce, a jeśli tak, czy w istotny sposób wpłynęły na treść rozstrzygnięcia. Nie jest natomiast wystarczające ogólnikowe powołanie się na bliżej niesprecyzowane dowody, z którymi mają pozostawać w sprzeczności fakty przyjęte za podstawę orzekania, ani przedstawienie własnej wersji wydarzeń. Ponadto sprzeczność ma dotyczyć faktów, a nie oceny prawnej.
Apelacja nie spełnia tych wymogów. Poza kwestionowaniem oceny swoich zeznań skarżący nie wskazał bowiem które dowody oceniono wadliwie, ani na tym polegało uchybienie Sądu Okręgowego. Apelacja w tej części ogranicza się do kwestionowania stanowiska tego Sądu o braku rzetelności pozwanego w zakresie gromadzenia informacji dotyczących działalności powodowej spółki, o czym będzie jeszcze mowa. Jeśli zaś chodzi o dowód w postaci zeznań pozwanego – także w tym wypadku nie wskazano w jaki sposób sąd Okręgowy miał uchybić zasadom wynikającym z art.233 § 1 k.p.c. Apelacja nie podjęła nawet próby wykazania, że oceniając materiał dowodowy, Sąd Okręgowy popełnił uchybienia polegające na braku logiki w wiązaniu faktów z materiałem dowodowym, albo też że wnioskowanie Sądu wykracza poza schematy logiki formalnej lub wreszcie, że Sąd wbrew zasadom doświadczenia życiowego nie uwzględnił jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo-skutkowych. Wszystko to czyni niezasadnym zarzut naruszenia art.233 § 1 k.p.c.
Podobnie należy ocenić zarzut naruszenia art.235 2 § 1 pkt 2 k.p.c. poprzez pominięcie dowodów z wydruku zawierającego artykuł opublikowany na portalu (...) oraz z raportu Ministerstwa Zdrowia, które miały służyć wykazaniu rzetelności działań pozwanego. Sąd Okręgowy wnioski te pominął jako nieistotne i nieprzydatne dla sprawy, a nadto spóźnione. Ocenę tę Sąd Apelacyjny podziela. Artykuł odnoszący się do tej samej tematyki, a opublikowany w innym medium nie może stanowić dowodu na to, że przed publikacją swoich artykułów pozwany dochował należytej staranności Dowodzi on jedynie tego, że miała miejsce publikacja określonej treści, wobec czego dowód jest nieprzydatny do wykazania okoliczności wskazanych w tezie dowodowej (art.235 2 § 1 pkt 3 k.p.c.). Ponadto zarówno rzeczony artykuł, jak i raport Ministerstwa Zdrowia ukazały się po dacie publikacji ostatniego z artykułów (tj. odpowiednio w dniu 22 stycznia 2022 r. i 31 grudnia 2021 r.) i dlatego nie mogą stanowić podstawy do wykazania stanu istniejącego w dacie publikacji artykułów. Podkreślenia wymaga w tym miejscu, że momentem miarodajnym dla oceny, czy dziennikarz dochował wymaganego stopnia staranności, jest moment rozpowszechnienia materiału prasowego. Późniejsze wyjście na jaw (zwłaszcza w procesie) nowych istotnych okoliczności dotyczących tematu poruszonego w tym materiale nie powinno zatem mieć wpływu na odpowiedzialność jego autora czy wydawcy (zob. M. Zaremba [w:] K. Drozdowicz, M. Łoszewska-Ołowska, M. Zaremba, Prawo prasowe. Komentarz, WKP 2018, art. 12 i powołane tam orzecznictwo ETPCz).
Niezależnie od tego w swojej apelacji pozwany podniósł, że otrzymał raport Ministerstwa Zdrowia w dniu 17 grudnia 2021 r. (k.1117), a wniosek dowodowy został zgłoszony w piśmie z 3 marca 2022 r. Art.458 5 § 4 k.p.c. przewiduje natomiast, że dalsze twierdzenia i dowody na ich poparcie (tj. niezgłoszone w pozwie, odpowiedzi na pozew lub w terminie wskazanym przez przewodniczącego) powinny być powołane w terminie dwóch tygodni od dnia, w którym ich powołanie stało się możliwe lub wynikła potrzeba ich powołania, a sankcją za opóźnienie jest pominięcie dowodu. Ze stanowczej redakcji powołanego przepisu („twierdzenia i dowody (…) podlegają pominięciu”) wynika, że zasadą jest pominięcie dowodu, a odstępstwo od niej może mieć miejsce wyjątkowo, w razie wystąpienia przesłanek przewidzianych w dalszej części § 4, w tym zachowania dwutygodniowego terminu. Jak wskazano wyżej, w odniesieniu do wymienionych dowodów powód nie zachował terminu, co samo w sobie prowadzić musiało do oddalenia wniosku. Zaznaczyć też trzeba, że postępowanie niniejsze toczyło się przeciwko pozwanemu jako przedsiębiorcy prowadzącemu działalność zarobkową, związaną z publikacją materiałów prasowych.
Wprawdzie pozwany nie sformułował odrębnego zarzutu dotyczącego błędnych ustaleń faktycznych, to jednak w uzasadnieniu apelacji kwestionował niektóre fakty ustalone przez Sąd Okręgowy. Dotyczy to np. okoliczności, że – poza bezspornym faktem, że prezes zarządu powodowej spółki nie wyraziła zgody na spotkanie z pozwanym w okolicznościach ustalonych przez Sąd Okręgowy – pozwany twierdził, że próbował kilkakrotnie nawiązać kontakt z powódką, a widząc, że nie chce ona celowo rozmawiać z dziennikarzami, zdecydował się na publikację (k.1101). Kwestionował też ustalenia Sądu Okręgowego, że znaczny zasięg artykułów internetowych (kilkadziesiąt tysięcy osób) wpłynął negatywnie na odbiór działalności powódki (s.9 apelacji, k.1102), choć nie podważał oceny zeznań świadka G. Z., w oparciu o które ustalenia te zostały poczynione. Błędy w ustaleniu stanu faktycznego mogą być jednak wytykane wyłącznie w ramach zarzutów dotyczących naruszenia prawa procesowego (tak SN min. w wyrokach: z 30 maja 2003 r., III CKN 1137/00; z 11 grudnia 2002 r., I CKN 960/00; z 30 marca 1998 r., III CKN 451/97), a te – jak wskazano wyżej – okazały się nieskuteczne.
Wnioski dowodowe pozwanego okazały nie niezasadne. Domagał się on dopuszczenia dowodu z dokumentów w postaci prywatnego aktu oskarżenia wniesionego przez powodową spółkę przeciwko pozwanemu, raportu Ministra Zdrowia (pominiętego przez Sąd Okręgowy), protokołów przesłuchań świadków oraz protokołu kontroli przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Sanitarną, znajdujących się w aktach sprawy III K 747/20 Sądu Rejonowego Katowice - Wschód w Katowicach na okoliczność ich treści. Ponadto pozwany wniósł o dopuszczenie nagrań rozmów odbytych z P. G. (członkiem zarządu spółki matki wobec powódki) oraz B. K., prezes zarządu powodowej spółki wraz z pisemnym oświadczeniem osoby towarzyszącej rozmowie, celem wykazania, że powódka nie rości sobie żadnych pretensji wobec pozwanego, z rozmów przeprowadzonych w lipcu 2023 r. z M. S., byłym krajowym konsultantem w dziedzinie diagnostyki laboratoryjnej, B. D., obecnie piastującą to stanowisko oraz A. L., wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych i rajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, na okoliczność nieprawidłowości w pracy laboratorium powódki, a także z nagrania rozmowy przeprowadzonej z pracownikiem sekretariatu powodowej spółki przed pierwszą publikacją celem wykazania, że pozwany podjął próbę kontaktu z powódką i wyrażał gotowość do kontaktu. Dowody dotyczące utrwalonych rozmów zostały przekazane w postaci nośników.
Powódka sprzeciwiała się dopuszczeniu tych dowodów, a na wypadek gdyby wnioski dotyczące rozmowy z udziałem B. K. zostały uwzględnione, wniosła o dopuszczenie dowodu z jej oświadczenia, ewentualnie z przesłuchania w charakterze strony, na okoliczność, że powódka nie zrezygnowała z dochodzonych roszczeń, a sama rozmowa została przedstawiona w sposób wyrwany z kontekstu. W dalszym toku postępowania wniosła o dopuszczenie dowodu z nieprawomocnego wyroku Sądu Rejonowego Katowice – Wchód w Katowicach, wydanego w sprawie III K 747/20 w dniu 23 sierpnia 2024 r., uznającego pozwanego za winnego zarzucanych mu czynów (których dotyczy także niniejsze postępowanie), a wyczerpujących zmaniona przestępstwa z art.212 § 1 i 2 k.k. w związku z art.12 k.k.
Odnosząc się do wniosków pozwanego należy stwierdzić, że stanowisko wyrażone przez P. G. (osobę trzecią wobec powodowej spółki) nie ma znaczenia w sprawie. Podobnie należy ocenić wypowiedzi B. K., skoro powódka podtrzymywała żądanie pozwu i nigdy nie było jej intencją cofnięcie żądania. W konsekwencji nieprzydatny dla sprawy jest również dowód w postaci oświadczenia osoby, która była świadkiem tej rozmowy. Co do wniosku dotyczącego utrwalonych nagrań z rozmów przeprowadzonych z M. S., B. D. oraz A. L. to po pierwsze, miały one miejsce po upływie znacznego czasu od publikacji, co samo w sobie czyni dowód nieprzydatnym. Pozwany nie twierdził nawet, że przed publikacją uzyskał od tych osób informacje o sposobie funkcjonowania laboratorium powódki, a niezależnie od tego osoby miałyby zeznawać o kwestiach wymagających wiadomości specjalnych. Wniosek o dopuszczenie dowodu z rozmowy utrwalonej przed pierwsza publikacją był natomiast spóźniony – kwestia ta była przedmiotem rozważań Sądu Okręgowego, dotyczyły jej także zeznania świadka A. G., która podała okoliczności inaczej, niż przedstawił je pozwany. W takim stanie rzeczy obowiązkiem pozwanego było zaoferowanie tego dowodu już w toku rozprawy przed Sądem Okręgowym, co jednak nie miało miejsca. Pokreślenia wymaga też, że zaskarżony wyrok nosi datę 4 kwietnia 2022 r., a apelacja pozwanego – 24 i 25 maja 2022 r. Rozprawa apelacyjna odbyła się w dniach 15 grudnia 2023 r. i 15 lutego 2024 r., a pozwany wystąpił z wnioskiem w piśmie z 10 października 2024 r., tj. w przeddzień kolejnej rozprawy. Zważywszy na to, że pomiędzy stronami toczą się również inne postępowania dotyczące publikacji pozwanego dotyczących działalności powódki, niewiarygodne (i w żaden sposób nie uprawdopodobnione) jest twierdzenie, że pozwany odszukał nagranie dopiero po czterech latach od chwili jego wykonania. W konsekwencji niosek ten należało uznać za spóźniony na podstawie art.381 k.p.c., tym bardziej, że jego przeprowadzenie i umożliwienie obrony stronie powodowej wiązałoby się ze zwłoka w rozpoznaniu sprawy.
Oddaleniu podlegały też wnioski dowodowe powódki – w zakresie oświadczenia członka jej zarządu, ewentualnie przesłuchania w charakterze strony jako konsekwencji oddalenia wniosku pozwanego. Bez znaczenia dla sprawy było natomiast, że wobec pozwanego zapadł wyrok skazujący za czyny, których dotyczy niniejsze postępowanie, skoro wyrok ten nie był prawomocny i nie rodził skutku z art.11 k.p.c.
Ostatecznie zatem Sąd Apelacyjny uznał, że pozwany nie zdołał wzruszyć podstawy faktycznej zaskarżonego wyroku.
Nie można podzielić również zarzutów apelacji co do wadliwości zastosowania prawa materialnego w zakresie stwierdzenia naruszenia dobra osobistego powódki oraz zobowiązania do usunięcia skutków naruszenia poza zapłatą zadośćuczynienia. Słusznie Sąd Okręgowy wskazał, że odpowiedzialność pozwanego jako autora i wydawcy pięciu artykułów prasowych dotyczących działalności powódki, a opublikowanych w portalu internetowym (...) i serwisie społecznościowym (...), należy oceniać na podstawie art.23 k.c. i art.24 k.c. w związku z art.37 i art.38 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe. Obowiązkiem powódki było zatem wykazanie, że na skutek działań pozwanego doszło do naruszenia jej dobra osobistego, zaś pozwany winien obalić domniemanie bezprawności wynikające z art.24 § 1 k.c. Jak już wskazał Sąd Okręgowy, uchylenie bezprawności ma miejsce w razie wykazania przez dziennikarza, że przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności (uchwała SN z 18 lutego 2005 r., III CZP 53/04). Działanie dziennikarza w ramach dozwolonej krytyki służącej interesowi publicznemu prowadzi do wyłączenia bezprawności działania jedynie wówczas, gdy krytyka ma charakter rzeczowy i jest rzetelna (wyrok SN z dnia 7 lipca 2005 r., V CK 868/04).
W orzecznictwie mocno zaznacza się też przekonanie, że nawet zachowanie należytej rzetelności nie zwalnia dziennika z odpowiedzialności, jeżeli przedstawione okoliczności nie są prawdziwe. Wskazuje się, że podjęte przez dziennikarza działania nawet w obronie uzasadnionego społecznie interesu, w ramach dozwolonej krytyki, nie obalają domniemania bezprawności w razie podania faktów nieprawdziwych, w kontekście bezzasadnie przypisującym osobie krytykowanej uwłaczające cechy i niewłaściwe postępowanie. Zgodnie bowiem z art. 12 ust. 1 pkt 2 ustawy z 1984 r. Prawo prasowe granicę wolności prasy stanowi także obowiązek poszanowania i ochrony cudzych dóbr osobistych, co oznacza, że wkraczanie w tę sferę uzasadnione jest tylko w zakresie niezbędnym do osiągnięcia społecznego celu publikacji i przy użyciu środków, które będą najmniej dotkliwe dla godności i czci osoby krytykowanej. Dopuszczalna krytyka nie może zatem odbywać się w sposób godzący w cześć, godność osobistą, wizerunek, nazwisko, prawo do intymności i inne dobra osobiste osoby krytykowanej (wyrok SN z 18 czerwca 2003 r., II CKN 226/01). Przedstawianie naruszających cudze dobra osobiste informacji nieprawdziwych nie mieści się w granicach dopuszczalnej swobody wypowiedzi, manipulowanie prawdą o rzeczywistości nie może być bowiem akceptowane. Społeczeństwo nie odnosi żadnej korzyści z wolności słowa pozbawionej odpowiedzialności, rozumianej jako aprobata dla rozpowszechniania informacji nieprawdziwych (postanowienie SN z dnia 19 kwietnia 2022 r., I CSK 1217/22). Jeżeli rozpowszechniany materiał zawiera informacje, a zatem fakty podlegające wartościowaniu prawda - fałsz, to co do zasady informacje te muszą spełniać kryterium zgodności z prawdą, i to zgodności rozumianej całościowo, a nie ograniczającej się do wyrwanych z kontekstu okoliczności czy zdarzeń, które mogą oddawać półprawdę, ale też - odpowiednio dobrane - kształtować obraz rażąco nieprawdziwy. Przedstawianie naruszających cudze dobra osobiste informacji nieprawdziwych nie mieści się w granicach dopuszczalnej swobody wypowiedzi (wyrok SN z 17 stycznia 2020 r., I CSK 724/14).
Nie może budzić żadnych wątpliwości doniosła rola, jaką w demokratycznym państwie prawnym pełnią media – ich działalność jest wręcz fundamentem i zarazem gwarancją ustroju demokratycznego. Zasada wolności mediów, wyrażona w art.14 Konstytucji RP i podniesiona do rangi zasad ustrojowych, została ściśle powiązania z zasada wolności wypowiedzi (art.54 Konstytucji RP). Rolą dziennikarzy jest rozpowszechnianie informacji i idei dotyczących spraw będących przedmiotem publicznego zainteresowania i mających publiczne znaczenie. Pozostaje to w ścisłym związku z prawem opinii publicznej do otrzymywania informacji (wyrok TK z 9 listopada 2010 r., K 4/06).
Wolność wypowiedzi dziennikarzy wyrażających opinie w interesie publicznym podlega szczególnej ochronie na podstawie art. 10 ust. 1 EKPC (wyrok ETPC z 4 lipca 2017 r., 10947/11 ). Zgodnie z art.1 prawa prasowego, prasa korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. Rację ma skarżący, gdy twierdzi, że zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu, co wynika z art.10 ust.1 prawa prasowego. Przepis ten przewiduje jednak, że dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa. Przyznanie mediom pozycji kontrolera życia publicznego wiąże się bowiem nie tylko z uprawnieniami, ale i obowiązkami. Dotyczą one min. konieczności zachowania właściwej staranności przy gromadzeniu materiału prasowego. Im większa waga problemu, a przez to i społeczny wydźwięk publikacji, tym większą należy zachować staranność. Interes publiczny, w ochronie którego działa dziennikarz, niewątpliwie doznałby szwanku gdyby publikacje prasowe nie zostały poprzedzone rzetelnymi działaniami zmierzającymi do ustalenia prawdziwego stanu rzeczy. Art.12 prawa prasowego nakłada na dziennikarza obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzenia zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości lub podania ich źródła, a nadto zobowiązuje go do ochrony dóbr osobistych. Obowiązek ten ciąży na dziennikarzu zarówno na etapie gromadzenia danych wyjściowych i materiałów do przygotowanej publikacji, jak i na etapie selekcji materiału stanowiącego podstawę tekstu. Jak wskazuje się w judykaturze (np. wyrok SA we Wrocławiu z dnia 30 maja 2008 r., I ACa 371/08), na etapie wykorzystania materiałów prasowych istotne jest przede wszystkim wszechstronne, a nie selektywne przekazanie informacji, przedstawienie wszystkich okoliczności i niedziałanie „pod z góry założoną tezę”, a także rozważenie powagi zarzutu, znaczenia informacji z punktu widzenia usprawiedliwionego zainteresowania społeczeństwa oraz potrzeby (pilności) publikacji.
Na gruncie art.10 ust.1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka wskazuje się, że korzystanie w odpowiedni sposób ze swobody wypowiedzi jest sprawą złożoną i delikatną. Wiąże się z „obowiązkami i odpowiedzialnością”, a w przypadku dziennikarzy mających za zadanie przekazywać informacje, również z ograniczeniami, jakie prasa musi dobrowolnie na siebie narzucić. Ze względu na te „obowiązki i odpowiedzialność” dziennikarze korzystają z gwarancji umożliwiających im publikowanie informacji o sprawach publicznie ważnych, pod warunkiem że działają w dobrej wierze i na ścisłej podstawie faktycznej i prawnej oraz zapewniają wiarygodną i precyzyjną informację zgodną z etyką dziennikarską. Przy wykonywaniu swojego zawodu dziennikarze podejmują na bieżąco decyzje, w których określają granice między prawem ogółu do informacji i prawem innych do poszanowania życia prywatnego (…). W swoich wyborach w tym zakresie muszą kierować się zawodowymi kodeksami i zasadami etycznymi. W przypadku informowania o osobach publicznych istotne są rzetelność środków użytych do uzyskania informacji i przekazania ich ogółowi oraz szacunek do osoby, której dotyczą. W rezultacie artykuł uproszczony i okrojony, mogący wprowadzić czytelnika w błąd, może znacznie utrudnić i ograniczyć jego wkład w debatę publiczną. Równocześnie sposób przekazania informacji należy do wolności dziennikarskiej. Dziennikarze mają swobodę decydowania o szczegółach, które powinny zostać opublikowane, aby artykuł był wiarygodny, a także wyboru napływających do nich informacji i sposobu, w jaki decydują się nimi zająć. Muszą to jednak czynić w sposób uwzględniający ciążące na nich „obowiązki i odpowiedzialność” (M. A. Nowicki [w:] Komentarz do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności [w:] Wokół Konwencji Europejskiej. Komentarz do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, wyd. VIII, Warszawa 2021, art. 10 i powołane tam orzecznictwo ETPC).
W wypadku, gdy przekazane informacje okażą się nieprawdziwe, judykatura zajmuje rozbieżne stanowiska. Zgodnie z bardziej restrykcyjnym podejściem, nie dochodzi wtedy do uchylenia bezprawności ponieważ przekazywanie informacji nieprawdziwych nie leży w interesie społecznym. Z drugiej strony wskazuje się, że zachowanie właściwej staranności dziennikarskiej (rzetelności) jest przesłanką, która wyłącza odpowiedzialność za naruszenie dobra osobistego.
Sąd Apelacyjny stoi na stanowisku, że w sytuacji konfliktu pomiędzy dwiema równorzędnymi wartościami chronionymi prawem (dobrym imieniem i wolnością mediów) nie można przyjąć założenia, że wyłącznie podanie prawdziwych informacji zwalnia dziennikarza od odpowiedzialności cywilnej. Wymóg ten, zważywszy na ograniczone możliwości dotarcia dziennikarzy do istotnych informacji, w sposób znaczący ograniczyłby rolę wolnych mediów jako niezbędnej formy kontroli sprawowanej przez społeczeństwo w demokratycznym państwie prawa. W każdym jednak wypadku dziennikarz jest obowiązany dochować właściwej rzetelności i staranności przy gromadzeniu i weryfikowaniu materiałów podlegających publikacji. W każdej konkretnej sprawie trzeba też ustalić, czy interes ogólny w przekazaniu do publicznej wiadomości określonych informacji był ważniejszy niż obowiązki i odpowiedzialność dziennikarzy (wyrok ETPC – Wielka Izba z dnia 21 stycznia 1999 r., 29183/95).
Sąd Okręgowy zasadnie przyjął, że publikacje autorstwa pozwanego stawiały powódkę w negatywnym świetle – określenie Pracowni (...) słowem „blaszak” i przyrównywanie jej do osiedlowego warzywniaka zawierało w sobie negatywną ocenę profesjonalizmu powódki i musiało prowadzić do powstania u czytelników wrażenia, że działalność ta nie spełnia wymaganych standardów i nie jest profesjonalna. Informacje przedstawiane w publikacjach o tym, że w pracowni nie ma toalety i bieżącej wody, wentylacja odbywa się poprzez prostą wymianę powietrza pomiędzy pracownią i środowiskiem zewnętrznym, a pracujące w niej osoby nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa, stanowiąc przez to źródło zagrożenia dla mieszkańców G., niosły w sobie jednoznacznie negatywny wydźwięk. Pozwany w swych publikacjach akcentował, że w pobliżu placówki powódki znajdują się domy mieszkalne i placówki oświatowe, a pracownicy – z uwagi na brak właściwych zabezpieczeń – mogą być źródłem skażenia. Tak samo należy ocenić informacje o niewłaściwym postępowaniu z odpadami medycznymi i transporcie próbek pojazdem uprzywilejowanym, nielegalnie używającym sygnałów uprzywilejowania, a kierowanym przez „na wpół niewidomego” kierowcę. Wszystko to mogło rodzić i rodziło u czytelników pozwanego poczucie zagrożenia postępowaniem powódki, co bezsprzecznie godziło w jej renomę, ale mogło być też źródłem szerszego niepokoju społecznego, wywołanego informacjami o zagrożeniu dla społeczeństwa płynącym z niestaranności, a nawet lekceważenia zasad, czy braku profesjonalizmu powódki. Taki sam skutek wywierały ponawiane zarzuty kwestionujące liczbę wykonywanych testów, która wedle skarżącego była zawyżona. Potwierdzeniem takiej konkluzji (o znacznym zaniepokojeniu w społeczeństwie wywołanym publikacjami pozwanego) są liczne komentarze zamieszczane pod poszczególnymi artykułami, złożone do niniejszej sprawy.
Nie można zgodzić się ze skarżącym, że „w żadnym miejscu nie dokonał on kategorycznej oceny ewentualnych nieprawidłowości” w działalności powodowej spółki, a jedynie „dokonał subiektywnego osądu i podzielił się z czytelnikami swoimi wątpliwościami, nie dokonując przy tym ich oceny” (s.6 apelacji, k.1099). Niezależnie od formy, jaką przybrały wypowiedzi pozwanego (pytania, zdania oznajmujące), wydźwięk wszystkich artykułów oraz ich tytułów był taki sam – miały one wskazywać na to, że powodowa spółka z niskich pobudek, tj. dla osiągnięcia korzyści w postaci zapłaty za przeprowadzone testy na obecność koronawirusa, dopuszcza się naruszenia obowiązujących zasad bezpieczeństwa, czym stwarza zagrożenie dla mieszkańców G..
Jak wskazano wyżej, uchylenie bezprawności dokonanego naruszenia wymagało wykazania, że pozwany dopełnił obowiązków rzetelności i staranności w gromadzeniu i przedstawieniu materiałów prasowych. Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że okoliczność ta nie została wykazana, a Sąd Apelacyjny do stanowiska tego się przychyla.
Pozwany podejmował liczne działania zmierzające do przedstawienia powódki w złym świetle – kierował do podmiotów korzystających ze świadczonych przez nią usług, ale także do licznych organów władzy publicznej informacje o nieprawidłowościach, jakie rzekomo miały mieć miejsce w funkcjonowaniu Pracowni (...). Do chwili opublikowania ostatniego artykułu zarzuty te nie zostały potwierdzone. Powódka przedstawiła dowody potwierdzające stosowanie przez pracowników odpowiednich środków ochrony osobistej, prawidłowe segregowanie i transport odpadów medycznych (nawet mimo braku sporządzenia odrębnego dokumentu, zawierającego procedurę postępowania z odpadami), a także spełnienie wszystkich wymogów bezpieczeństwa w zakresie organizacji pracy i funkcjonowania samej pracowni. Pozwany polemizował wprawdzie z wnioskami Sądu Okręgowego, jednak nie kwestionował w apelacji mocy dowodowej zeznań świadków, w oparciu o które ustalenia te zostały poczynione (w tym G. M. i B. W.). Po wtóre, umknęło skarżącemu, że to na nim spoczywał ciężar wykazania, że dopełnił należytej staranności e gromadzeniu i weryfikacji informacji. Nie było więc obowiązkiem Sądu prowadzenie z urzędu postępowania dowodowego w postaci oględzin Pracowni (...) i z dokumentów (bliżej w apelacji nie określonych), a następnie z opinii biegłych z zakresu architektury i projektowania instalacji wodno – kanalizacyjnych i elektrycznych (s.7 apelacji, k.1100). Wprawdzie skarżący nie zarzucił wprost naruszenia art.232 k.p.c., jednak dla porządku należy zauważyć, że przepis ten w zdaniu pierwszym odnosi się do obowiązków stron, a nie do czynności sądu. Wskazuje on jedynie na ciężar dowodu w znaczeniu procesowym, czyli obowiązek przedstawienia faktów i dowodów przez strony. Nie stanowi natomiast podstawy wyrokowania sądu i nie może mieć wpływu na poprawność wydanego przez sąd rozstrzygnięcia (por. wyrok SN z dnia 15 lutego 2008 r., I CSK 426/07, wyrok SN z dnia 7 listopada 2007 r., II CSK 293/07, wyrok SN z dnia 22 maja 2003 r., II CK 367/02). Natomiast do naruszenia art. 232 zd. 2 k.p.c. może dojść jeśli sąd nie dopuścił jakiegoś dowodu z urzędu, mimo że zachodziły ku temu powody. W niniejszym postępowaniu brak było podstaw do tego, żeby brak należytej inicjatywy dowodowej strony będącej przedsiębiorcą i zastępowanej przez fachowego pełnomocnika, zastępować działaniem sądu podejmowanym z urzędu.
Nie mogą odnieść żadnego skutku zarzuty pozwanego odnoszące się do ustalenia Sądu Okręgowego o incydentalnym charakterze zdarzenia polegającego na braku fartucha ochronnego u jednego z pracowników, co stwierdzone zostało w protokole kontroli przeprowadzonej przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w G.. W szczególności z dokumentu tego nie sposób wyprowadzić wniosku, że w innych okresach takie wydarzenia mogły mieć miejsce, tym bardziej, że pozwany nie kwestionował osobowych dowodów, w oparciu o które poczyniono ustalenia, że zdarzenie miało miejsce jednostkowo. Jeśli pozwany był zdania, że takie wypadki się powtarzały, a tym bardziej nagminnie, winien przedstawić odpowiednie dowody na poparcie swoich twierdzeń, czego nie uczynił. Podobnie, skoro pozwany twierdził, że środki ochrony osobistej, których zakup powódka wykazała odpowiednimi fakturami, nie były przeznaczone i wykorzystywane w Pracowni (...), a w innych pracowniach powódki, także i tę okoliczność należało wykazać, co w sprawie nie miało miejsca. Przede wszystkim jednak pozwany nie wyjaśnił na jakiej podstawie doszedł do powyższych konkluzji i nie wykazał, czy i jakie czynności podjął, aby wyjaśnić ewentualne wątpliwości.
Sąd Okręgowy trafnie ocenił fotografie opublikowane przez pozwanego jako nie oddające żadnych naruszeń – osoba w żółtym swetrze wchodziła do pracowni od strony „czystej”, w której nie wymagano środków ochrony osobistej, a fotografia przedstawiająca kosz na odpady z uwagi na wąskie kadrowanie nie pozwala na stwierdzenie, czy istotnie pozostawiono go bez nadzoru, czy też został on uchwycony w chwili, kiedy pracownik odpowiedzialny na transport odpadów zajmował się ich odbiorem z pracowni.
Zaznaczyć w tym miejscu należy – w odwołaniu się do twierdzeń apelacji, że o nieprawidłowościach w pracowni powódki świadczyły przedstawione fotografie – że wolność wypowiedzi dziennikarskiej chroni działania rzetelne, a przedstawienie materiału prasowego - choćby złożonego z jednostkowo prawdziwych informacji – w taki sposób, że jest on w swej wymowie nieprawdziwy, wywołuje mylne wyobrażenia i błędne, krzywdzące osądy, nie stanowi o rzetelnym jego wykorzystaniu. Rzetelność dziennikarska wyklucza nadmierną skrótowość, uproszczenie i jednostronność, w istotny sposób zniekształcające treść wypowiedzi i przez to wprowadzające odbiorców w błąd (co do wagi zbalansowanego przedstawienia cudzych racji). Wypowiedź zniekształcająca niekorzystnie treści dotyczące innej osoby godzi nie tylko w jej dobra osobiste, ale istotnie obniża czy wręcz eliminuje walor dziennikarskiego wkładu w debatę w sprawach leżących w interesie publicznym (wyrok SN z 3 października 2019 r., I CSK 294/18).
Pozwany powołał się na prowadzone postępowanie karne, które miało potwierdzać opisywane przez niego nieprawidłowości – jednak zostało ono umorzone, a do chwili obecnej powódka nie spotkała się z żadnymi sankcjami związanymi z działalnością jej laboratorium (niesporne, oświadczenie pełnomocnika powódki złożone na rozprawie apelacyjnej w dniu 11 października 2024 r.)
Brak rzetelności pozwanego w gromadzeniu i przedstawianiu materiału prasowego przejawiał się również w braku dążenia do zweryfikowania informacji u źródła, tj. bezpośrednio u powódki. Za Sądem Okręgowym należy stwierdzić, że działania podjęte w tym celu przez pozwanego miały pozorny charakter. Sprowadzały się one do jednorazowego kontaktu z powódką, w czasie którego pozwany zażądał dostępu do Pracowni (...), czego mu odmówiono ze względów bezpieczeństwa, a także – bez wcześniejszego umówienia się – natychmiastowego spotkania z prezes zarządu spółki, do czego także nie doszło z uwagi na jej inne obowiązki. Pozwany nie wykazał, że faktycznie zabiegał o kontakt z powódką w innym terminie, a poza sporem było, że nie przedstawił powódce w żadnej formie pytań o kwestie, które poruszył w artykułach. Niewiarygodne są przy tym twierdzenia pozwanego, że nie zdecydował się na przesłanie pytań w formie mailowej ponieważ wiadomość mogłaby trafić do spamu albo nie dotrzeć do adresata, skoro bezsprzecznie prowadził rozległą korespondencję mailową w sprawie działalności powódki, kierując swe wiadomości do licznych adresatów. Pozwany przeczy zresztą sam sobie, skoro z jednej strony twierdzi, że wielokrotnie i bezskutecznie próbował się z powódką skontaktować, a z drugiej przyznaje, że nie skierował do niej nawet zapytania w drodze mailowej, co wyjaśnił w opisany wyżej sposób.
Zaznaczyć też trzeba, że kontaktując się z powódką pozwany przedstawił się jako dziennikarz pisma (...), dla którego także przygotował artykuły dotyczące powódki, na które następnie powołał się w swoich publikacjach.
W judykaturze utrwalony jest pogląd, że dziennikarz powinien zapewnić zainteresowanemu realną, a nie tylko pozorną możliwość ustosunkowania się do problemów, jakie mają zostać poruszone w publikacji prasowej, czego pozwany w istocie zaniechał. Przyjmuje się nawet, że umożliwienie osobie krytykowanej ustosunkowania się do zarzutów jest jedną z zasadniczych powinności dziennikarskich (wyrok SA w Krakowie z dnia 12 maja 2017 r., I ACa 1606/16), czego nie uchyla możliwość wystąpienia o sprostowanie, na co błędnie powołał się skarżący w swej apelacji. Przeciwnie, w judykaturze nie budzi wątpliwości, że przysługiwanie osobie zainteresowanej uprawnienia do żądania opublikowania sprostowania lub odpowiedzi nie zwalnia dziennikarza od obowiązku weryfikacji informacji przez zwrócenie się do osoby zainteresowanej o zajęcie co do niej stanowiska (wyrok SN z 24 stycznia 2008 r., I CSK 338/07).
Pozwany powoływał się także na okoliczność, że informacje o nieprawidłowościach ujawnionych przez kontrolerów działających pod egidą Ministra Zdrowia uzyskał jeszcze przed sporządzeniem raportu, jednak nie może ujawnić ich źródła z uwagi na tajemnicę dziennikarską. W odniesieniu do tej kwestii należy stwierdzić, że po pierwsze, czynności kontrolne zostały przeprowadzone w dniach 17 sierpnia 2020 r., 10 października 2020 r. i 30 października 2020 r., a wystąpienie pokontrolne nosi datę 13 grudnia 2021 r. Zasadnie podnosi powódka, że gdyby w toku kontroli ujawniono okoliczności o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa pracowników powódki lub innych osób, albo dla prawidłowości przeprowadzanych testów, ich przedstawienie nie zajęłoby ok. 14 miesięcy. Co więcej, twierdzenie pozwanego o tym, że publikując artykuły korzystał z informacji, których źródło objęte jest tajemnicą dziennikarską, nie poddaje się weryfikacji. Nie ma to jednak znaczenia o tyle, że jak wskazał SN w wyroku z dnia 7 października 2004 r., IV CK 83/04, określony w art. 12 ust. 1 pkt 1 ustawy z 1984 r. Prawo prasowe obowiązek zachowania przez dziennikarza szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiału prasowego obejmuje konieczność podjęcia nieodzownych działań w postaci sprawdzenia zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości lub podania ich źródła. Fakt wskazania na anonim jako źródła pozyskiwania informacji dziennikarskiej, nie uprawnia dziennikarza do bezkrytycznego uznania go za w pełni miarodajne źródło, które nie wymagało starannej i rzetelnej weryfikacji. Z tego wynika, że dziennikarz decydując się na publikację materiału opartego o informacje pochodzące od informatorów zastrzegających poufność, bierze na siebie ryzyko ewentualnej odpowiedzialności za naruszenia tego rodzaju materiałem dóbr osobistych innych osób. Zauważyć też wypada, że w toku postępowania sądowego pozwany podnosił wobec powódki kolejne zarzuty, powołując się na raport Ministra Zdrowia, których nie poruszał w swoich publikacjach. Pominąwszy już, że powódka obszernie odnosiła się do stawianych jej zarzutów i nie spotkała się z żadnymi sankcjami za rzekome uchybienia, zgodzić się trzeba z powódką, że stanowisko pozwanego ulegało stopniowej modyfikacji, odpowiadającej treści wystąpienia pokontrolnego, sformułowanego po ostatniej publikacji.
Nie zostały zweryfikowane przez pozwanego informacje zamieszczone w jego artykułach, a dotyczące np. braku śluz (grodzi) w Pracowni (...)(w rzeczywistości zostały zabudowane i działały pełniąc swą funkcję w sposób niezakłócony), zastosowania tam wentylacji powodującej odprowadzenie powietrza z wirusem na zewnątrz pracowni (powódka stosowała specjalistyczną wentylację uniemożliwiającą wymianę powietrza z części „brudnej”), czy zatrudnienia „na wpół niewidomego” kierowcy, który miał bez wymaganego zezwolenia prowadzić pojazd uprzywilejowany i transportować odpady niebezpieczne.
Co do tej kwestii ustalono, że wspomniany kierowca, choć doznał wcześniej urazu oka, zachował prawo jazdy. Nie prowadził jednak pojazdów uprzywilejowanych, co do których powódka uzyskała zresztą zezwolenia właściwego ministra. W tym miejscu należy podkreślić, że bez sprawdzenia informacji dotyczących osoby kierowcy i korzystania przez powódkę z pojazdów uprzywilejowanych pozwany złożył doniesienie na Policję, w którym twierdził, że powódka dopuściła się naruszenia prawa, a następnie w swoim artykule powoływał się na okoliczność, że w tej sprawie toczy się postępowanie, co miało uwiarygodnić jego wersję. Działanie takie stanowi jaskrawe naruszenie standardów rzetelności dziennikarskiej tym bardziej, że omawiane kwestie nie sprowadzały się do wyrażenia sądów, czy opinii, lecz dotyczyły faktów i to takich, których sprawdzenie nastręczało trudności.
Pozwany nie zweryfikował także należycie informacji o liczbie testów, jakie powódka mogła przeprowadzać w ciągu doby. Jak się wskazuje w orzecznictwie, jeżeli weryfikacja wiadomości wymagałaby wiadomości specjalistycznych, to nie można wykluczyć konieczności skonsultowania się z biegłym w tej dziedzinie. Wprawdzie pozwany zasięgnął opinii eksperta – świadka T. A., jednak nie przekazał mu żadnych informacji o liczbie i rodzaju urządzeń, którymi dysponowała powódka, liczbie zatrudnianych przez nią pracowników i sposobie organizacji ich pracy. Sam świadek przyznał, że kwestia liczby wykonywanych testów wymagałaby dalszego zbadania, czego pozwany zaniechał. Pozwany nie mógł więc zasadnie liczyć, że nie przekazując istotnych informacji, o jakich mowa wyżej, uzyska stanowczą opinię eksperta, potwierdzającą lub wykluczającą tezę, na której opierał się artykuł. Nie wykazał, ani nawet nie twierdził pozwany, że podjął działania w celu uzyskania od powódki informacji o wykorzystywanych przez nią urządzeniach, liczbie zatrudnionych pracowników, czy organizacji ich czasu pracy. Nie dysponując taką wiedzą (i nie przekazując niezbędnych informacji ekspertowi) pozwany podważył jednak publicznie wiarygodność powódki, kwestionując podane przez nią informacje dotyczące liczby wykonywanych testów.
Ostatecznie zasadna okazała się konkluzja Sądu Okręgowego, że pozwany nie zachował należytej staranności przy publikowaniu artykułów dotyczących działalności powodowej spółki – nie zweryfikował informacji o rzekomych nieprawidłowościach, w szczególności nie zwrócił się do powódki o przedstawienie jej stanowiska w sprawie, choć – wbrew twierdzeniom apelacji – nie wiązały się z tym żadne trudności. Nie zbadał też w należyty sposób, czy możliwe jest wykonywanie takiej liczby testów, o jakiej informowała powódka, a mimo to zarzucił, że dopuszcza się ona nieprawidłowości także w tym zakresie i że czyni to z uwagi na uzyskiwane korzyści. Wielokrotnie także pozwany informował różne organy władzy publicznej o tym, że działalność powódki i zaniedbania, jakich miała się dopuszczać, zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców G.. Opublikowanie pięciu artykułów opartych na informacjach, które okazały się nieprawdziwe, doprowadziło do naruszenia dóbr osobistych powódki, a bezprawność czynu nie została uchylona z uwagi na niedochowanie niezbędnej staranności.
Nie może budzić wątpliwości, że pozwany działając na lokalnym rynku prasowym pełnił doniosłą społecznie rolę tzw. publicznego kontrolera. Poza sporem pozostaje również, że jego publikacje odnosiły się do ważnego problemu z dziedziny zdrowia publicznego i o szczególnej wadze dla społeczeństwa, zwłaszcza w dobie pandemii wirusa SARS-CoV-2. Nie podlega też dyskusji, że powódka jako podmiot realizujący zadania z zakresu ochrony zdrowia powinna liczyć się ze szczególnym zainteresowaniem mediów realizujących obywatelskie prawo do informacji. Nie zwalniało to jednak pozwanego od obowiązku zachowania standardów rzetelnego dziennikarstwa, tym bardziej wobec szczególnej wagi poruszanego problemu. Pozwany jednak wymogów tych nie zrealizował. Przeciwnie, wielokrotnie formułował pod adresem powódki zarzuty, których nie zweryfikował (choć było to możliwe i nie nadmiernie utrudnione). Nie zapewnił również powódce możliwości ustosunkowania się do tych zarzutów i przedstawienia faktów dotyczących funkcjonowania Pracowni (...), czy korzystania z pojazdów uprzywilejowanych.
W takim stanie rzeczy zasadne okazało się żądanie pozwu zmierzające do usunięcia skutków naruszenia i zaniechania dalszych naruszeń. Uwzględniając powództwo w tej części Sąd Okręgowy nie dopuścił się naruszenia art.24 § 1 k.c. Zastosowany środek ochrony jest bowiem adekwatny do dokonanego naruszenia.
Apelacja odniosła natomiast skutek w części, w jakiej kwestionuje zasądzenie od pozwanego na cel społeczny świadczenia w wysokości 10.000 zł. Art.448 k.c. należy interpretować łącznie z art.10 Konwencji. Zasadą jest korzystanie z wolności słowa, a sankcje związane z naruszeniem tej swobody powinny być nie bardziej dotkliwe, niż to niezbędne w społeczeństwie demokratycznym i z uwagi na ważne społecznie względy.
Odnosząc powyższe do niniejszej sprawy – Sąd Apelacyjny stanął na stanowisku, że zobowiązanie poznanego do złożenia oświadczenia określonej treści stanowi dla niego wystarczającą dolegliwość, pozwalającą przy tym na ochronę usprawiedliwionego interesu strony powodowej, przede wszystkim jej dobrego imienia. Środek ten, w powiązaniu z zobowiązaniem do usunięcia kwestionowanych artykułów, jest wystarczającym sygnałem dla czytelników pozwanego i innych zainteresowanych osób, wskazującym na bezprawność działań pozwanego. Zasądzenie świadczenia pieniężnego, i to nawet na cel społeczny, nosi natomiast znamiona represji i przekracza granice zakreślone powołanym przepisem konwencyjnym. Dlatego Sąd Apelacyjny uznał, że co do tego żądania powództwo nie może zostać uwzględnione.
Z tych wszystkich względów Sąd Apelacyjny uznał, że w części, w jakiej apelacja okazała się zasadna, zaskarżony wyrok został zmieniony na podstawie art.386 § 1 k.p.c. W pozostałym zakresie apelacja została oddalona na podstawie art.385 k.p.c. Orzeczenie o kosztach postępowania apelacyjnego zapadło na podstawie art.98 k.p.c. w związku z § 2 pkt 4, § 8 ust.1 pkt 2 i § 10 ust.1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz.1935).
Na koszty procesu przed Sądem Okręgowym złożyły się:
- po stronie powódki – w zakresie żądania majątkowego – 500 zł tytułem opłaty od pozwu i 1.800 zł tytułem wynagrodzenia pełnomocnika; w zakresie żądania niemajątkowego – 600 zł tytułem opłaty od pozwu i 720 zł tytułem wynagrodzenia pełnomocnika,
- po stronie pozwanego - w zakresie żądania majątkowego – 1.800 zł, a w zakresie żądania niemajątkowego – 600 zł tytułem wynagrodzenia pełnomocnika.
Ponieważ powódka utrzymała się z żądaniem niemajątkowym, a jej powództwo w zakresie żądania majątkowego zostało oddalone, pozwany powinien jej zwrócić koszty dochodzenia roszczenia niemajątkowego, a sama powinna zwrócić pozwanemu koszty obrony przed żądaniem majątkowym. Pozwany powinien wic zwrócić powódce kwotę 1.320 zł (600 zł + 720 zł), a powódka pozwanemu – 1.800 zł. Różnica pomiędzy tymi należnościami wynosi 480 zł (1.800 zł – 1.320 zł) i taka kwota została zasądzona na rzecz pozwanego tytułem rozliczenia kosztów postępowania pierwszoinstancyjnego.
Na tej samej zasadzie należało orzec o kosztach postępowania apelacyjnego – powódkę obciążają koszty postępowania wywołane apelacją w zakresie roszczenia majątkowego, które winna zwrócić pozwanemu, zaś pozwany winien zwrócić powódce koszty w zakresie oddalonej apelacji co do roszczenia niemajątkowego.
Pozwany poniósł następujące koszty związane z apelacją dotyczącą roszczenia majątkowego: 500 zł tytułem opłaty od apelacji i 1.800 zł tytułem wynagrodzenia pełnomocnika (przyjęto pełną stawkę minimalną ponieważ w toku postępowania apelacyjnego pozwanego reprezentował nowy pełnomocnik, który nie działał przed Sądem Okręgowym). Powódka poniosła natomiast koszty w zakresie roszczenia niemajątkowego w wysokości 540 zł. Ostatecznie zatem powinna zwrócić pozwanemu kwotę 1.760 zł (2.300 zł – 540 zł).