Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II CSK 518/15
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 27 kwietnia 2016 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Agnieszka Piotrowska (przewodniczący)
SSN Monika Koba (sprawozdawca)
SSN Grzegorz Misiurek
Protokolant Maryla Czajkowska
w sprawie z powództwa O. D.
przeciwko G. O.
z udziałem interwenienta ubocznego po stronie pozwanego - Powszechnego
Zakładu Ubezpieczeń Spółki Akcyjnej
o zapłatę,
na rozprawie w Izbie Cywilnej w dniu 27 kwietnia 2016 r.,
na skutek skargi kasacyjnej powoda
oraz skargi kasacyjnej pozwanego
od wyroku Sądu Apelacyjnego
z dnia 7 kwietnia 2015 r.,
I. uchyla zaskarżony wyrok w części zmieniającej wyrok Sądu
Okręgowego (punkt I) i oddalającej apelację pozwanego (punkt II)
oraz w części orzekającej o kosztach postępowania
apelacyjnego (punkt IV) i w tym zakresie przekazuje sprawę
Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania,
pozostawiając temu Sądowi rozstrzygnięcie o kosztach
postępowania kasacyjnego;
II. odrzuca skargę kasacyjną powoda w pozostałej części.
2
UZASADNIENIE
Wyrokiem z dnia 30 grudnia 2013 r. Sąd Okręgowy w S. uwzględnił
częściowo powództwo O. D. przeciwko G. O. o zapłatę kwoty 587.000 zł wraz z
ustawowymi odsetkami od dnia 18 maja 2012 r. i zasądził od pozwanego na rzecz
powoda kwotę 387.900 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 31 grudnia 2013 r., a w
pozostałym zakresie oddalił powództwo i orzekł o kosztach postępowania.
Sąd Okręgowy ustalił, iż powodowi O. D. przysługiwało prawo użytkowania
wieczystego gruntu stanowiącego działkę nr 35, o powierzchni 330 m2
, położoną
przy ul. Z. […] w S., wraz ze stanowiącym odrębny od gruntu przedmiot własności
budynkiem mieszkalnym, o wartości według stanu i cen na dzień 16 października
2008 r. i 20 listopada 2008 r. 587.900 zł, a według cen aktualnych 474.700 zł, dla
której to nieruchomości Wydział Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w S.
prowadzi księgę wieczystą nr […]. Prawo to nabył na podstawie postanowienia z
dnia 10 marca 2006r. Sądu Rejonowego w S. wydanego w sprawie o podział
majątku wspólnego i dział spadku po ojcu T.D., z obowiązkiem spłaty H. D. W
związku z niezrealizowaniem tego obowiązku z nieruchomości prowadzona była
egzekucja, a na rzecz wierzycielki wpisana była hipoteka przymusowa. W dniu 16
października 2008 r. pozwany w prowadzonej przez siebie kancelarii notarialnej w
S., sporządził w formie aktu notarialnego pełnomocnictwo. Z jego treści wynikało, iż
w tym dniu w kancelarii notarialnej stawił się O. D., według oświadczenia syn T. i L.,
zamieszkały w S. przy ul. Z. […], PESEL […], którego tożsamość została ustalona
na podstawie paszportu polskiego nr […] – ważnego do 12 grudnia 2014 r.
Stawający udzielił pełnomocnictwa W. D. urodzonemu 14 czerwca 1969 r., PESEL
[…] do sprzedaży wyżej opisanej nieruchomości - osobom, za cenę i na warunkach
według uznania pełnomocnika i do wszelkich czynności ze zbyciem tym
związanych. Pod pełnomocnictwem swój podpis złożył notariusz oraz stawający,
przy czym ten ostatni podpisał się drukowanymi literami - „D.” i dodatkowo pominął
literę „O” w nazwisku. Faktycznie osobą przystępującą do tego aktu nie był powód,
lecz Arkadiusz Karolkiewicz, podający się za powoda i to on podpisał się pod aktem
notarialnym, jako „D. O.”. Posłużył się utraconym przez powoda paszportem, w
którym w miejscu zdjęcia powoda umieszczone zostało zdjęcie innej nieustalonej
3
osoby, którą nie był ani powód ani A. K. Pozwany porównywał zdjęcie z okazanego
mu paszportu, z wizerunkiem osoby, która przybyła do kancelarii, ale nie dostrzegł
żadnych istotnych różnic w wyglądzie. Notariusz widział jak A. K. podpisuje się pod
pełnomocnictwem, nie dokonywał jednak oglądu tego podpisu i nie dostrzegł, że w
nakreślonym nazwisku, brakuje litery „O”. Wypis pełnomocnictwa w dniu jego
sporządzenia wydano stawającemu, jednak nie zażądano złożenia podpisu pod
potwierdzeniem odbioru w repertorium „A”.
W dniu 20 listopada 2008 r. również w kancelarii notarialnej pozwanego,
doszło do zawarcia w formie aktu notarialnego, umowy sprzedaży nieruchomości,
stanowiącej własność powoda, na rzecz Ł. O. za kwotę 350.000 zł, przy czym
powód był reprezentowany przez rzekomego pełnomocnika W. D., w oparciu o
pełnomocnictwo z dnia 16 października 2008 r. Wobec faktu, iż w przedłożonym
notariuszowi odpisie z księgi wieczystej imię ojca powoda figurowało, jako „Th.” a
nie „To.”, jak by to wynikało z treści pełnomocnictwa, pełnomocnik złożył
oświadczenie mające usuwać istniejącą rozbieżność wskazując, że jego
mocodawca jest synem Th. D. i używa imienia ojca zarówno w brzmieniu „Th.” jak i
„ To.”. O zmianie właściciela nieruchomości i wpisaniu w jego miejsce Ł. O. powód
został zawiadomiony przez wydział ksiąg wieczystych w lutym 2009 r.
20 lipca 2009r. Ł. O. zawarł w formie aktu notarialnego w kancelarii
notarialnej L. Z. umowę sprzedaży nieruchomości, będącej uprzednio własnością
powoda, na rzecz D. B., za kwotę 350.000 zł. Cena sprzedaży została zapłacona w
ten sposób, że kwota 200.000 zł została wpłacona komornikowi sądowemu w
związku z prowadzeniem z nieruchomości egzekucji przez wierzycielkę powoda H.
D., a kwota 150.000 zł sprzedającemu. Wobec spłaty egzekwowanej kwoty wraz z
kosztami, postępowanie egzekucyjne zostało umorzone i w oparciu o wydane przez
komornika zaświadczenia wykreślono z księgi wieczystej prowadzonej dla
nieruchomości ostrzeżenie o wszczęciu egzekucji i hipotekę przymusową. D. B.
sprzedała nieruchomość w dniu 20 kwietnia 2012 r. kolejnym nabywcom – D. i P. K.,
którzy są aktualnie jej właścicielami na prawach wspólności majątkowej małżeńskiej.
Około 27 października 2008 r. powód został uprowadzony, a następnie do
2 listopada 2008 r. był przetrzymywany poza S. gdzie był bity i zastraszany.
4
Powodowi udało się uwolnić, przy czym z urazem głowy, ranami tłuczonymi twarzy i
podejrzeniem organicznych zaburzeń psychiatrycznych przebywał w szpitalu, a
następnie został skierowany na odział psychiatryczny SPS ZOZ „Z.”. Jeszcze przed
uprowadzeniem powód cierpiał na zaburzenia psychiczne. Po powrocie ze szpitala
bał się o swoje zdrowie i życie, nie mógł dostać się do domu, który okradziono i
wymieniono w nim zamki. Uprowadzenie, pozbawienie wolności, uszkodzenie ciała
i kradzież zostało zgłoszone organom ścigania, jednak sprawcy nie zostali wykryci,
a postępowanie zostało umorzone. Natomiast pierwsze czynności związane z
doręczonym w lutym 2009 r. zawiadomieniem o zmianie właściciela nieruchomości
powód podjął w maju 2009 r. zapoznając się z aktami księgi wieczystej i wnosząc
pozew do Sądu Okręgowego w S. przeciwko W. D. i Ł. O. o stwierdzenie
nieważności pełnomocnictwa z dnia 16 października 2008 r. i umowy sprzedaży z
dnia 20 listopada 2008 r. Sprawa zainicjowana pozwem została zawieszona w
oczekiwaniu na zakończenie sprawy karnej. Powód złożył również zawiadomienie o
podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pozbawienie go prawa własności
nieruchomości, o czym poinformował wydział ksiąg wieczystych prowadzący księgę
dla nieruchomości. W dniu 28 maja 2012 r. Prokuratura Okręgowa w S. wniosła do
sądu akt oskarżenia przeciwko S. B., W. D., Ł. O., G. R., A.K. zarzucając im, iż
działając wspólnie i w porozumieniu przywłaszczyli sobie prawo majątkowe w
postaci prawa własności nieruchomości zabudowanej, położonej w S. przy ul. Z. […]
o wartości rynkowej 596.000 zł, działając na szkodę powoda. tj. o popełnienie
czynu z art. 284 § 1 k.k. w związku z art. 294 § 1 k.k. w zb. z art. 270 k.k. w związku
z art. 11 § 1 k.k. i w związku z art. 12 k.k. Prawomocny wyrok skazujący zapadł
jedynie w stosunku do W. D., co, do którego uwzględniono również powództwo
cywilne zasądzając na rzecz powoda kwotę 596.000 zł. odpowiadającą przyjętej
przez ten Sąd rynkowej wartości nieruchomości. W stosunku do pozostałych
współoskarżonych postępowanie karne jest w toku. Natomiast postanowieniem z
dnia 28 czerwca 2012 r. Prokuratura Okręgowa w S. umorzyła postępowanie w
sprawie złożonego przez pełnomocnika powoda zawiadomienia z dnia 27
października 2011 r. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez notariusza G.
O., podczas sporządzania w dniu 16 października 2008 r. pełnomocnictwa, w
wyniku, czego miał on działać na szkodę powoda, tj. o czyn z art. 231 k.k., z uwagi
5
na stwierdzenie, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego (brak zamiaru
niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego i
prywatnego). Powód uzyskał wiedzę o tym, że osoba podająca się za niego w
kancelarii notarialnej podpisała pełnomocnictwo nazwiskiem „D.” nie wcześniej niż
27 października 2011 r.
Sąd Okręgowy uznał żądanie powoda za uzasadnione do kwoty 387.900 zł,
przyjmując, iż pozwany ponosi odpowiedzialność na podstawie art. 415 k.c.
w związku z art. 49 ustawy z dnia 14 lutego 1991 r. Prawo o notariacie (jedn. tekst:
Dz.U. z 2014 r., poz. 164, z późn. zm. - dalej: „u.p.n.”), za niedochowanie należytej
staranności przy sporządzaniu pełnomocnictwa i umowy sprzedaży i nie dokonanie
należytej weryfikacji tożsamości A. K. Biorąc pod uwagę regulacje art. 49, 85, 92 §
1 pkt 8, 87 § 1 pkt 4 i 5 u.p.n. uznał, iż nie do zaakceptowania jest stanowisko
pozwanego jakoby nie miał on obowiązku oglądu podpisu stawającego do aktu
notarialnego, gdy podpisuje się on w jego obecności. Zdaniem Sądu Okręgowego z
art. 92 § 1 pkt 8 i art. 87 § 1 pkt 4 i 5 u.p.n. wynika obowiązek dokonania przez
notariusza oglądu znaków złożonych pod aktem notarialnym przez każdą osobę
biorącą udział w czynności notarialnej celem stwierdzenia, czy osoba ta umie pisać,
czy złożyła podpis, który ją dostatecznie identyfikuje i czy nastąpiło to w alfabecie
znanym notariuszowi. Pozwany naruszył również art. 85 u.p.n. nie sprawdzając z
należytą starannością tożsamości osoby udzielającej pełnomocnictwa w dniu 16
października 2008 r. Okazany notariuszowi paszport zawierał podpis powoda, który
należało porównać ze znakami nakreślonymi przez rzekomego pełnomocnika, żeby
stwierdzić czy można je zakwalifikować, jako podpis i czy między tym podpisem,
a widniejącym w paszporcie, nie zachodzi rozbieżność uzasadniająca powzięcie
wątpliwości, co do tożsamości stawającego. W analizowanym przypadku notariusz
powinien takie wątpliwości powziąć, skoro podpis w paszporcie nie został
nakreślony drukowanymi literami i nie pomijał litery „O”. Wprawdzie paszport
powoda nie został odnaleziony, ale Sąd Okręgowy ustalił, analizując przedstawione
w sprawie dowody w powiązaniu z treścią rozporządzenia Ministra Spraw
Wewnętrznych i Administracji z dnia 12 lipca 2002 r. w sprawie wzorów oraz trybów
wydawania paszportów, dokumentów wymaganych do ich otrzymania, a także
trybu postępowania funkcjonariuszy Straży Granicznej w przypadku ujawnienia
6
w trakcie kontroli granicznej wad w paszportach (Dz. U. Nr 114, poz. 991 - dalej
„rozporządzenie w sprawie wzorów paszportów”), iż podpis w paszporcie powoda
przedłożonym notariuszowi 16 października 2008 r. był taki sam jak zamieszczony
we wniosku o wydanie paszportu. Oznacza to, że był on odmienny od podpisu A. K.,
zarówno w zakresie charakteru pisma jak i pisowni złożonego podpisu, co było
dostrzegalne w sposób ewidentny i nie wymagający żadnej specjalistycznej wiedzy,
z zakresu badania pisma ręcznego. Taki stan rzeczy powinien skutkować
zażądaniem drugiego dokumentu tożsamości lub odmową dokonania czynności, a
to oznacza, iż między brakiem należytej staranności notariusza, a szkodą powoda
istnieje związek przyczynowy w rozumieniu art. 361 § 1 k.c. Sąd podkreślił, iż w
wielu przypadkach czynność porównania podpisu widniejącego w okazywanym
dokumencie z podpisem złożonym pod aktem nie pozwoli na wychwycenie
nieprawidłowości, ale w analizowanej sprawie dokonanie tej czynności przez
notariusza mogło zapobiec powstaniu szkody.
Sąd Okręgowy nie znalazł natomiast podstaw, by zarzucać pozwanemu
zaniedbania w zakresie nie wykrycia, iż paszport był podrobiony, wskazując,
iż od notariusza nie można wymagać specjalistycznej wiedzy w tym przedmiocie,
a brak paszportu nie pozwala stwierdzić, by fałszerstwo było widoczne, w sposób,
który powinien zwrócić uwagę notariusza. Nie obciążył go również
odpowiedzialnością za niedostrzeżenie, iż osoba przystępująca do aktu, nie była
osobą, której zdjęcie znajdowało się w paszporcie i dodatkowo czternaście lat
młodszą od powoda. Argumentował, iż zdjęcie w paszporcie po to zostało
wymienione, by wizerunek osoby, która posłużyła się paszportem, był podobny do
osoby ze zdjęcia. Ponadto brak paszportu, nie pozwala na dokonanie porównań,
a powód nie wykazał, by mężczyzna ze zdjęcia różnił się od A. K., w sposób, który
powinien być dla notariusza dostrzegalny. Sąd Okręgowy nie dopatrzył się związku
przyczynowego między trybem sprostowania przez notariusza imienia ojca powoda,
a szkodą. Wskazał, iż w toku postępowania nie wykazano, by ojciec powoda
istotnie posługiwał się dwoma imionami, ale tego rodzaju uchybienie notariusza nie
spowodowałoby szkody, bo uczestnicy aktu zadbaliby o to, by A. K. sprostował
swoje oświadczenie zawarte w tym przedmiocie w treści pełnomocnictwa, gdyby
notariusz tego zażądał. Kwestię nie podpisania przez A. K. potwierdzenia odbioru
7
doręczonego mu wypisu pełnomocnictwa, uznał natomiast za uchybienie czynności
technicznej, która pozostawała bez związku przyczynowym ze szkodą.
Sąd Okręgowy nie podzielił zgłoszonego przez pozwanego zarzutu
przedawnienia, wskazując, iż początek biegu terminu przedawnienia zgodnie z art.
4421
§ 1 k.c. wyznacza, nie tylko dowiedzenie się poszkodowanego o szkodzie
(luty 2009 r.), ale również o jej sprawcy, a termin przedawnienia został skutecznie
przerwany wniesieniem pozwu przeciwko pozwanemu 12 lipca 2012 r. Mając na
względzie, iż wiodące zarzuty powoda w stosunku do pozwanego dotyczyły
niedopełnienia obowiązków w zakresie ustalenia czy osoba posługująca się
paszportem powoda jest z nim tożsama, w sytuacji, gdy podpisała się drukowanymi
literami i błędnym nazwiskiem, dowiedzenie się przez powoda o sprawcy można
datować na 17 października 2011 r., kiedy jego pełnomocnik złożył zawiadomienie
o popełnieniu przestępstwa przez notariusza. Pozwany kserokopię pełnomocnictwa
zawierającą oryginalny podpis A. K. złożył do akt sprawy karnej dopiero 21 czerwca
2011 r., zapoznanie się z wypisem aktu notarialnego nie dawało powodowi wiedzy
o treści podpisów, a pozwany nie wykazał by powód wiedzę o braku należytej
staranności notariusza przy odbieraniu podpisów od rzekomego pełnomocnika
powziął wcześniej.
Nie podzielił również zarzutu pozwanego jakoby powód przyczynił się
do powstania szkody, poprzez zbyt późne złożenie zawiadomienia o przestępstwie
oraz wytoczenie powództwa o ustalenie nieważności pełnomocnictwa i umowy
sprzedaży i nie skorzystanie z dostępnych środków prawnych, w tym pozwu
o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym,
co wyłączyłoby możliwość powoływania się przez kolejnych nabywców na rękojmię
wiary publicznej ksiąg wieczystych. Argumentował, iż brak pewności, czy
zainicjowane przez powoda postępowania i zgłoszone w nich żądania zostałyby
rozpoznane zgodnie z jego oczekiwaniami, wskazując, iż postępowanie karne trwa
już kilka lat. Podkreślił, iż zaniechania powoda w tym zakresie nie są zawinione,
nie jest on, bowiem prawnikiem i nie miał wiedzy o przysługujących mu środkach
prawnych. Ponadto po uprowadzeniu żył w strachu, miał problemy finansowe,
borykał się też z problemami ze zdrowiem psychicznym. Z kolei pozwany
jest profesjonalnym podmiotem, który nie zachował należytej staranności,
8
co przekonuje o braku podstaw do obniżenia należnego powodowi odszkodowania
na podstawie art. 362 k.c.
Sąd Okręgowy przyjął, iż szkodą powoda jest utrata prawa do nieruchomości
położonej w S. przy ul. Z. […], która ma charakter trwały, skoro począwszy od D. B.,
kolejni nabywcy w dobrej wierze mogą powołać się na rękojmię wiary publicznej
ksiąg wieczystych. Ustalając wartość należnego powodowi odszkodowania oparł
się na opinii biegłego z zakresu szacowania nieruchomości, mając na względzie
stan nieruchomości i ceny istniejące w październiku - listopadzie 2008 r., czyli w
dacie powstania szkody. Nie uwzględnił cen istniejących w dacie ustalania
odszkodowania, mając na względzie, iż naraziłoby to powoda, na niczym
nieuzasadnioną, dodatkową szkodę. Tak ustalone odszkodowanie (587.900 zł)
pomniejszył o kwotę 200.000 zł wpłaconą na poczet zadłużeń powoda przez D. B.,
w związku z prowadzoną z nieruchomości egzekucją.
Po rozpoznaniu apelacji pozwanego i zażalenia powoda na koszty
postępowania Sąd Apelacyjny wyrokiem z dnia 7 kwietnia 2015 r. zmienił
zaskarżony wyrok w ten sposób, że obniżył zasądzone na rzecz powoda
odszkodowanie do kwoty 120.000 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 31 grudnia
2013 r. zastrzegając, iż pozwany ponosi odpowiedzialność w zakresie tej kwoty
in solidum z W. D., a w pozostałym zakresie oddalił apelację, oddalił zażalenie
powoda i rozstrzygnął o kosztach postępowania za obie instancje stosownie do
wyniku sporu.
Sąd Apelacyjny podzielił ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd
Okręgowy i przyjął je za podstawę również własnego rozstrzygnięcia. Dodatkowo
ustalił, iż cena zapłacona przez D. B. (350.000 zł) w ocenie nabywczyni, która miała
rozeznanie na rynku nieruchomości, odzwierciedlała jej wartość, na dzień nabycia.
Wprawdzie zbywca żądał za nieruchomość kwoty 420.000 zł, ale kwota ta w
przekonaniu kupującej nie odzwierciedlała jej rzeczywistej wartości. Nieruchomość
była, bowiem zniszczona, wymagała nakładów i remontów, na co nabywczyni
wydatkowała kwotę 100.000 zł. Ostatecznie zbyła nieruchomość 30 kwietnia 2012 r.
za kwotę 455.000 zł. W czasie prowadzonej z nieruchomości egzekucji dwukrotnie
wyznaczano terminy licytacji, które jednak nie dochodziły do skutku, z powodu
9
braku zainteresowanych oferentów. Ustalił również, iż do wniesionej w dniu 25 maja
2009 r. do Sądu Okręgowego w S. sprawy o stwierdzenie nieważności
pełnomocnictwa i umowy sprzedaży w dniu 5 czerwca 2009 r. został ustanowiony
przez powoda profesjonalny pełnomocnik, który dopiero 15 marca 2010 r. wystąpił
o udzielenie zabezpieczenia poprzez ustanowienie zakazu zbywania spornej
nieruchomości. Na skutek cofnięcia przez powoda pozwu postępowanie w tej
sprawie zostało umorzone.
Sąd Apelacyjny stanął na stanowisku, iż pozwanemu nie można postawić
zarzutu, że nie dostrzegł różnicy między podpisem właściciela paszportu
widniejącym w paszporcie, a złożonym pod pełnomocnictwem (nawet przy
założeniu, że wyglądał on tak samo jak we wniosku paszportowym), skoro
paszportu nie złożono do akt sprawy, a powinność dokonania takiego porównania
nie wynika wprost z u.p.n. W konsekwencji za nieistotne uznał rozstrzygnięcie,
w jaki sposób paszport powoda miał zostać przerobiony, zwłaszcza, że ustaleń
w tym zakresie poczynić nie można, skoro został on zniszczony. Natomiast można
notariuszowi postawić zarzut, że nie dostrzegł, iż przystępujący do aktu podpisał się
innym nazwiskiem, niż nazwisko, które widniało w przedłożonym pozwanemu
dokumencie tożsamości. Przyjął, iż „ D.” jest innym nazwiskiem, niż „D.”, złożenie
podpisu drukowanymi literami powinno ułatwić notariuszowi dostrzeżenie różnicy,
a posługiwanie się przez stawającego obcobrzmiącym nazwiskiem powinno wzmóc
uwagę pozwanego. Swoim zaniechaniem pozwany naruszył art. 92 § 1 pkt 8 u.p.n.,
nie dochowując należytej staranności i doprowadzając do sporządzenia aktu
notarialnego, w którym osoba stająca do aktu i podająca się za powoda, nie
podpisała się jego imieniem i nazwiskiem. Notariusz nie powinien również
dopuścić by osoba podająca się za pełnomocnika, a nie mocodawca prostował imię
jego ojca. Sąd Apelacyjny uznał, iż pozwany w granicach adekwatnego związku
przyczynowego odpowiada za szkodę powoda odpowiadającą wartości
nieruchomości, w chwili powstania szkody. Wartość tą należy uznać za
odpowiadającą cenie zapłaconej przez nabywców za nieruchomość każdorazowo
wynoszącą 350.000 zł, pomniejszonej o długi obciążające powoda, taką, bowiem
kwotę powód mógł uzyskać za nieruchomość, gdyby ją sprzedawał w 2009r. W
konsekwencji nie podzielił stanowiska Sądu Okręgowego opartego na opinii
10
biegłego z zakresu szacowania wartości nieruchomości, jakoby wartość ta miała
wynosić 587.900 zł. Opinię biegłego ocenił krytycznie wskazując, iż nie widział
nieruchomości w 2008 r., a wbrew twierdzeniom powoda nie była ona atrakcyjna, o
czym przekonuje, cena zapłacona przez D. B., która na jej remont przeznaczyła
100.000 zł, by ją następnie sprzedać w okresie zwyżki cen za 455.000 zł. Do
podobnych wniosków prowadzą dwie nieskuteczne licytacje nieruchomości w toku
postępowania egzekucyjnego, co przemawia za przyjęciem, że na rynku
szczecińskim nieruchomość nie była warta więcej niż 350.000 zł.
Sąd Apelacyjny stanął na stanowisku, iż powód przyczynił się do powstania
szkody nie podejmując czynności zmierzających do zapobieżenia sprzedaży
nieruchomości kolejnemu nabywcy w dobrej wierze. Skoro pozew o ustalenie
nieważności został złożony 25 maja 2009 r., 5 czerwca 2009 r. powód ustanowił
profesjonalnego pełnomocnika, a do zbycia nieruchomości D. B. doszło 29 lipca
2009 r. powód miał możliwość sformułowania wniosku o zabezpieczenie roszczenia,
co mogło zapobiec sprzedaży nieruchomości ewentualnie zapewnić możliwość jej
odzyskania. Mając na uwadze tą sekwencję zdarzeń Sąd Apelacyjny uznał, iż
powód w 20% przyczynił się do powstania szkody, co uzasadniało obniżenie
należnego odszkodowania o 30.000 zł. Zastrzeżenie o odpowiedzialności in
solidum z W. D. Sąd Apelacyjny poczynił na podstawie art. 441 k.c. Oddalił również
zażalenie powoda dotyczące kosztów postępowania zasądzonych na rzecz
interwenienta ubocznego.
Od powyższego rozstrzygnięcia skargę kasacyjną złożyły obie strony.
Pozwany zaskarżył wyrok Sądu Apelacyjnego w części obejmującej rozstrzygnięcia
zawarte w punkcie I oraz II i IV w całości, zarzucając naruszenie: art. 415
k.c. w związku z art. 49, 92 § 1 pkt 8 oraz art. 85 § 1 u.p.n., 362 k.c. i 4421
§ 1 k.c. Formułując te zarzuty skarżący domagał się uchylenia wyroku
w zaskarżonej części i orzeczenia, co do istoty sprawy przez uwzględnienie apelacji
pozwanego oddalenie powództwa w całości, ewentualnie uchylenia wyroku
w zaskarżonej części i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi
Apelacyjnemu.
11
Powód zaskarżył wyrok Sądu Apelacyjnego w części obejmującej
rozstrzygnięcia zawarte w punkcie I podpunkcie 1 (w zakresie oddalającej
powództwo, co do kwoty 267.900 zł oraz zastrzegającej, że pozwany ponosi
odpowiedzialność in solidum z W. D.), punkcie I 2 w całości, punkcie I 3 (w części
zmniejszającej wysokość kwoty pobieranej od pozwanego na rzecz Skarbu
Państwa) oraz w punktach III i IV w całości zarzucając naruszenie: art. 361 § 2 k.c.,
362 k.c. w związku z art. 5 k.c., art. 441 § 1 k.c., art. 151 ust. 1 ustawy z dnia 21
sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (jedn. tekst: Dz.U. z 2014 r., poz.
518, z późn. zm. - dalej: „u.g.n.”) oraz art. 278 i 286 k.p.c., art. 382 i 328 § 2 k.p.c.
w związku z art. 391 § 1 k.p.c. Formułując te zarzuty domagał się uchylenia wyroku
w zaskarżonej części i orzeczenia, co do istoty sprawy przez oddalenie apelacji
pozwanego, uchylenia punktu piątego wyroku Sądu Okręgowego i zasądzenie na
rzecz powoda kosztów postępowania, ewentualnie uchylenia wyroku w zaskarżonej
części i przekazania sprawy Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Notariusz ponosi odpowiedzialność ex delicto za szkodę wyrządzoną przez
niego przy wykonywaniu czynności notarialnej zarówno wobec klienta jak i osób
trzecich na podstawie art. 415 k.c., za niezachowanie należytej staranności (art. 49
u.p.n.), w sposób zawiniony, z uwzględnieniem zawodowego charakteru jego
działalności (art. 355 § 2 k.c.) i granic staranności zawodowej wyznaczonych przez
art. 80 § 1-3 u.p.n. Stanowisko opierające zasady odpowiedzialności notariusza na
przepisach mieszczących się w ramach reżimu deliktowego, jako najlepiej
odpowiadające funkcji publicznej notariatu, jest utrwalone w orzecznictwie Sądu
Najwyższego (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 9 maja 2008 r., III CSK 366/07,
nie publ; z dnia 12 czerwca 2002 r., III CKN 694/00, OSNC 2003, nr 9, poz. 124;
z dnia 5 lutego 2004 r., III CKN 271/02, nie publ. oraz uchwała Sądu Najwyższego
z dnia 1 czerwca 2007 r., III CZP 38/07, OSNC 2008, nr 7-8, poz. 76).
W orzecznictwie Sądu Najwyższego wielokrotnie również podkreślano
szczególną rolę notariusza jako „strażnika” gwarantującego zgodność obrotu
cywilnoprawnego z przepisami prawa i związaną z nią odpowiedzialność,
w kontekście postrzegania w społeczeństwie formy aktu notarialnego jako
12
gwarancji pewności obrotu prawnego, pewności ukształtowanego prawa i jego
stabilności (por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 18 grudnia 2013 r., III CZP
82/13, OSNC 2014, nr 10, poz. 101). Notariusz, jako osoba zaufania publicznego
jest zobowiązany do szczególnej staranności przy sporządzaniu aktów
notarialnych, ma zapewniać bezpieczeństwo obrotu prawnego i zabezpieczać go
przed wadliwymi czynnościami, czuwać nad tym by nie zostały zagrożone interesy
nie tylko stron, ale również innych osób, dla których sporządzany akt będzie
wywoływał skutki prawne (art. 80 § 2 u.p.n.).
Ocena szczególnej staranności, jako podstawy odpowiedzialności z art. 49
u.p.n. wymaga jednak każdorazowego odniesienia in casu i wadliwa jest próba
konstruowania na tym gruncie uniwersalnej zasady przestrzegania prawa
przez notariusza.
Z motywów rozstrzygnięcia Sądu Apelacyjnego wynika, iż, przypisał
odpowiedzialność pozwanemu notariuszowi w istocie z tej tylko przyczyny, iż nie
dostrzegł, że przystępujący do aktu notarialnego, podpisał się, jako „ D.” a nie „D.”,
a pomijając literę „o” podpisał się innym nazwiskiem. To stanowisko opiera się na
błędnym założeniu, jakoby nie zawarcie w podpisie wszystkich liter składających
się na nazwisko, oznaczało podpis innym nazwiskiem. Wadliwe przypisanie
pozwanemu odpowiedzialności, na tej tylko podstawie, uzasadnia zarzuty skargi
kasacyjnej, dotyczące naruszenia art. 415 k.c. w zw z art. 49 u.p.n oraz 98 § 1 pkt 8
i 85 § 1 u.p.n., choć znaczna część argumentacji skarżącego przytoczona na
uzasadnienie tej podstawy skargi, nie zasługuje na podzielenie.
W prawie cywilnym nie ma legalnej definicji podpisu, choć kodeks cywilny
tym pojęciem się posługuje (art. 78 § 1 k.c.), a w obowiązującym ustawodawstwie
nie ma wyraźnego wskazania, jaka ma być treść podpisu i w jaki sposób ma być on
wykonany. Jednak ze stanowiska judykatury i piśmiennictwa wynika, iż podpis
może być skrócony, nie musi być czytelny, zatem pominięcie w nim pewnych liter
nie musi świadczyć o podpisaniu się innym nazwiskiem, a jedynie o skorzystaniu
z dopuszczalnej i stosowanej praktyki złożenia własnoręcznego podpisu
w sposób skrócony, za pomocą techniki oddającej indywidualne cechy piszącego.
Pomijanie pewnych liter, zwłaszcza samej końcówki nazwiska jest, w praktyce
13
obrotu prawnego powszechne. Wymaga się jednak, by napisany znak ręczny - przy
całej tolerancji, co do kształtu własnoręcznego podpisu - stwarzał dla osób trzecich
pewność, że podpisujący chciał podpisać się pełnym swoim nazwiskiem oraz,
że uczynił to w formie, jakiej przy podpisywaniu dokumentów stale używa.
W konsekwencji minimum wymagań koniecznych do uznania znaku pisarskiego za
podpis jest to, by wyrażał, co najmniej nazwisko, umożliwiał identyfikację autora,
przynajmniej według takich kryteriów, jak cechy indywidualne i powtarzalne
(por. uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 30 grudnia
1993 r., III CZP 146/93, OSNC 1994, nr 5, poz. 94; postanowienie Sądu
Najwyższego z dnia 17 czerwca 2009 r., IV CSK 78/09, nie publ;. wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 27 czerwca 2007 r., II CSK 124/07, OSNC 2008, nr 9,
poz. 102).
Nie ma uzasadnionych powodów by wymogi stawiane podpisowi, rozumieć
inaczej na gruncie prawa o notariacie. W praktyce notarialnej, pożądane byłoby
stawianie przystępującym do aktu wymagania, by podpisywali się czytelnie, pełnym
imieniem i nazwiskiem, by eliminować wszelkie wątpliwości, co do identyczności
osoby i autentyczności złożonego znaku w postaci ukształtowania liter, sposobu ich
łączenia czy innych cech charakterystycznych, zwykle używanych przez
podpisującego się. Niemniej podpis niezupełnie czytelny, skrócony, czy nieczytelny,
nadal jest podpisem zgodnie z art. 92 § 1 pkt 8 u.p.n. w związku z art. 78 § 1 k.c.
Przy najłagodniejszym traktowaniu przesłanek uznania konkretnego znaku za
podpis, nie można jednak odstąpić od minimum, jakim jest to, by znak pisarski,
umożliwiał identyfikację osoby, od której pochodzi, przynajmniej według takich
kryteriów jak cechy indywidualne i powtarzalne. Jednak akceptowanie przez
notariusza podpisu skróconego wymaga sprawdzenia, czy został złożony w formie
zwykle używanej przez podpisującego, a zatem czy spełnia funkcję identyfikującą,
co może zostać uczynione poprzez porównanie z podpisem widniejącym
w okazanym dokumencie tożsamości.
Złożenie podpisu własnoręcznego (art. 78 § 1 k.c.) ma zapewniać poprzez
charakter pisma orientację w rozpoznaniu osoby, która przez złożenie podpisu
wyraziła aprobatę dla zawartej w dokumencie treści oświadczenia woli. Jest to
wymaganie niezbędne z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu (por. wyrok Sądu
14
Najwyższego z dnia 8 maja 1997 r., II CKN 153/97, nie publ. i powołane w nim
orzeczenia). W doktrynie nie wypracowano jednolitego stanowiska, co do
dopuszczalności złożenia podpisu własnoręcznie, lecz drukowanymi literami.
Źródłem kontrowersji, jest istnienie osób, które kaligrafują lub wręcz drukują
poszczególne litery, co powoduje, że ich pismo zawiera znikomą liczbę cech
indywidualnych, a nie potrafią one złożyć podpisu inaczej, co uzasadnia
zapewnienie im możliwości podpisywania się stosowaną przez nie techniką.
Z drugiej strony nie ma podstaw by dopuścić możliwość podpisywania się w taki
sposób przez inne osoby, skoro skutkuje to pozbawieniem podpisu cech
indywidualnych wystawcy dokumentu i poddaje w wątpliwość możliwość weryfikacji
autentyczności podpisu i identyfikacji osoby podpisującej. Funkcja identyfikacyjna
podpisu zakłada, że podpis konkretnej osoby powinien się odróżniać od podpisów
innych osób, by w drodze jego analizy, można go było połączyć z konkretną osobą.
Przychylić się, zatem należy do stanowiska, iż podpis złożony przy pomocy liter
drukowanych można dopuścić w drodze wyjątku od zasady, skoro tego rodzaju
technika podpisywania znacząco utrudnia orientację w rozpoznaniu osoby, która
sygnowała dokument swoim podpisem. Natomiast w obrocie notarialnym
posłużenie się przez osobę podpisującą akt notarialny literami drukowanymi,
powinno każdorazowo wzmóc czujność notariusza, skoro tego rodzaju
podpis w dużej mierze zdezindywidualizowany, jest łatwy do sfałszowania i może
rodzić problemy związane z kwestionowaniem jego autentyczności i zwiększać
zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu. Tymczasem sporządzony przez notariusza
akt notarialny powinien zapewniać, że złożony podpis pochodzi od osoby, której
tożsamość stwierdził, a złożony znak graficzny pozwala na jej identyfikację.
Nie można zgodzić się z pozwanym jakoby nie wskazanie w u.p.n.
obowiązku porównywania podpisu złożonego na akcie notarialnym z podpisem
widniejącym w okazanym dokumencie tożsamości oznaczał, iż notariusz nie ma
obowiązku oglądu podpisu złożonego pod aktem i dokonania jego porównania
z podpisem figurującym w dokumencie, którym legitymuje się przystępujący do
aktu. Wynika on z faktu, iż notariusz przed złożeniem podpisu pod aktem
notarialnym, musi zapoznać się z całym dokumentem, w tym stwierdzić czy podpis
został złożony, umiejscowiony pod tekstem aktu i czy spełnia wymogi
15
własnoręcznego podpisu (art. 91 § 1 pkt 8 i 9 u.p.n.). Okoliczność, iż podpisy osób
wskazanych w komparycji aktu są składane w obecności notariusza (art. 88 u.p.n.),
nie zwalnia go z tego obowiązku (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 marca
2012 r., III CSK 209/11, nie publ.). Notariusz nie może akceptować znaków
pisarskich nie zawierających nazwiska nawet w postaci skróconej (parafy, inicjały),
czy dokonanych nietrwałym materiałem pisarskim w rodzaju ołówka. Jeżeli dojdzie
do przekonania, iż ma do czynienia z podpisem skróconym lub nieczytelnym
ewentualnie z innych przyczyn budzącym wątpliwości, powinien dokonać jego
porównania z podpisem figurującym w dostarczonym mu dokumencie tożsamości,
celem sprawdzenia czy dostatecznie indywidualizuje on podpisującego.
Nieprzekonująca jest teza jakoby obowiązki notariusza w zakresie ustalenia
tożsamości osób biorących udział w akcie każdorazowo, bez względu
na okoliczności konkretnego przypadku, kończyły się na sprawdzeniu dokumentów
przed przystąpieniem do aktu i ich zamieszczeniu w komparycji aktu notarialnego
(art. 85 u.p.n i 92 § 1 pkt 4 u.p.n.) Posłużenie się dowodem z dokumentu
stwierdzającym tożsamość danej osoby wcale nie gwarantuje pełnego
bezpieczeństwa, co do samej osoby w aspekcie jej tożsamości. W konsekwencji
notariusz nie jest, zwolniony z obowiązku zachowania maksimum przezorności,
na każdym etapie dokonywanych z jego udziałem czynności, zwłaszcza,
że z reguły nie jest w stanie stwierdzić, czy okazany mu dokument tożsamości jest
sfałszowany, jeżeli nie wykazuje oczywistych cech budzących wątpliwości. Jego
rolą jest, zatem nie tyle stwierdzenie tożsamości ponad wszelką wątpliwość, jak by
to wynikało z literalnej treści art. 85 § 2 u.p.n, co dołożenie wymaganej staranności
zawodowej w celu realizacji tego obowiązku. W orzecznictwie Sądu Najwyższego
przyjęto, iż stwierdzając tożsamość osób biorących udział w czynności notarialnej
notariusz jest zobowiązany uwzględnić treść wszystkich danych, które zawarte są
w okazywanym mu dokumencie tożsamości (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia
26 lipca 2012 r., II CSK 750/11, nie publ.). Zapoznając się z treścią takiego
dokumentu notariusz powinien dokonać oglądu widniejącego w nim podpisu.
Następnie przed podpisaniem aktu notarialnego, zapoznaje się z podpisami
złożonymi pod treścią odczytanego dokumentu przez uczestników aktu i ma
obowiązek skonfrontować treść tych podpisów, z podpisami widniejącymi
16
w dokumencie tożsamości, zwłaszcza, jeśli w swojej praktyce dopuszcza składanie
podpisów w formie skróconej czy nieczytelnej i zareagować gdyby istniały w tym
zakresie ewidentne różnice, wzbudzające jego wątpliwości. Notariusza będą przy
tym obciążały uchybienia, które będą dla niego widoczne bez szczególnego,
specjalnego badania, podważające funkcję identyfikującą złożony pod aktem
notarialnym znak ręczny.
Dokonywany przez notariusza ogląd podpisów pod aktem notarialnym
będzie spełniał wiele funkcji. Sposób nakreślenia znaków pod aktem notarialnym
może, doprowadzić notariusza do przekonania, że ma do czynienia z osobą,
która w ogóle nie potrafi pisać, że nie złożono podpisu, nakreślono dowolny ciąg
znaków nie wyrażających aprobaty dla przyjmowanego aktu (ciąg bezsensownych
czy ośmieszających wyrazów), wyrażono zastrzeżenia do treści aktu,
nie umiejscowiono podpisu pod pełnym tekstem aktu lub złożono podpis skrócony
ewentualnie w formie liter drukowanych, nie pozwalających na zindywidualizowanie
wystawcy.
W rozpoznawanym przypadku, gdyby skarżący dokonał oglądu podpisu,
dostrzegł by jego złożenie literami drukowanymi (pozbawionymi indywidualnych
cech pisma wystawcy), co w praktyce obrotu jest rzadko spotykane w przypadku
podpisu własnoręcznego i niesie ze sobą ryzyko dla bezpieczeństwa obrotu
związane z dezindywidualizacją takiego podpisu. Ponadto zaobserwowałby
pominięcie jednej litery w nazwisku, mimo, że przy przyjętej formule podpisu, tego
rodzaju skrócenie nie jest stosowane, a mało prawdopodobne jest by osoba,
używająca nazwiska od wielu lat, myliła się, co do jego prawidłowego brzmienia.
Skarżący miał, zatem do czynienia z sytuacją złożenia podpisu w sposób
pozbawiający go indywidualnych cech wystawcy i dodatkowo w sposób skrócony
lub zawierający błąd w nazwisku. W takiej sytuacji nie porównanie podpisu pod
aktem notarialnym z podpisem figurującym w okazanym notariuszowi paszporcie,
celem weryfikacji czy przystępujący do aktu podpisuje się w taki sposób, było
naruszeniem należytej staranności.
Stanowisko skarżącego odwołującego się do braku specjalistycznej wiedzy
w zakresie wykrywania fałszerstwa dokumentów, podrabiania podpisów, czy
17
niemożności oczekiwania by osoby przystępujące do aktu podpisywały się zgodnie
z formułą podpisu przyjętą w okazywanym dokumencie tożsamości, wypacza istotę
problemu będącego przedmiotem rozstrzygania w niniejszej sprawie.
Istotą zagadnienia jest to, iż pozwany powinien, przy zachowaniu przeciętnej
staranności zawodowej zapoznać się z podpisem złożonym przez przystępującego
do aktu, tymczasem negował by miał taki obowiązek. Od notariusza nie można
domagać się specjalistycznej wiedzy w zakresie fałszerstw dokumentów
i podrabiania podpisów, a jedynie zapoznania się z treścią dokumentów
i dostrzeżenia widocznych śladów fałszu, nie wymagających specjalistycznej
wiedzy. W konsekwencji fakt sporządzenia przez notariusza aktu notarialnego na
podstawie sfałszowanego dokumentu, nie zawsze będzie oznaczać, że nie
dochował on należytej staranności (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia
20 stycznia 2004 r., II CK 357/07, Monitor Prawniczy 2004, nr 5, s. 203).
Nie ma również wątpliwości, iż porównanie podpisu na akcie notarialnym
z podpisem w okazywanym notariuszowi dokumencie tożsamości, wcale nie będzie
gwarantować ustalenia tożsamości osoby, która przybyła do notariusza.
Po pierwsze, naśladownictwo podpisu, może być na tyle przekonujące, że notariusz
nie będzie miał żadnych podstaw do jego zakwestionowania. Po drugie, będzie
musiał brać pod uwagę, iż podpisy pochodzące od tej samej osoby mogą
być różne, a wygląd podpisu w stosunku do wzorca porównawczego, może ulegać
modyfikacjom wynikającym z procesu starzenia się, chorób, czynników
sytuacyjnych, zjawiska uproszczenia podpisu. Zadaniem notariusza, tak samo
jak w przypadku fałszerstwa dokumentów, będzie, zatem wyłącznie reagowanie na
widoczne różnice, wskazujące, iż podpis nie pochodzi od tej samej osoby.
Spośród dokumentów notarialnych najwyższy stopień sformalizowania
wykazują akty notarialne, które dzięki tej właściwości wykazują najwyższą
wiarygodność. Prawidłowe ustalenie przez notariusza tożsamości osób biorących
udział w akcie, ma znaczenie podstawowe, a negowanie potrzeby zachowania
w tym zakresie daleko idącego formalizmu i maksimum przezorności, jest oparte
na niezrozumieniu funkcji notariusza w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa
obrotu prawnego i nieuwzględnianiu, iż praktyka notarialna i sądowa
niejednokrotnie notuje zdarzenia zawierania aktów notarialnych przez osoby
18
posługujące się kradzionymi lub sfałszowanymi dowodami tożsamości.
Dane personalne osób biorących udział w akcie notariusz określa poprzez
wymienienie ich imion, nazwisk, imion rodziców i miejsca zamieszkania (art. 92 § 1
pkt 4 u.p.n.). Dane te notariusz powinien ustalić na podstawie dokumentu
tożsamości, najlepiej dowodu osobistego, w paszporcie nie zamieszcza się bowiem
ani imion rodziców ani dokładnego adresu. W analizowanym przypadku notariusz
poprzestał na paszporcie, który również potwierdza tożsamość osoby, ale zawiera
mniej danych (ustawa z dnia 13 lipca 2006 r.o dokumentach paszportowych -
Dz. U. Nr 143, poz. 1027). Musiał mieć, zatem świadomość, iż ani imiona rodziców,
ani dokładne miejsce zamieszkania, stawającego do aktu, nie było przedmiotem
jego ustaleń w oparciu o okazany dokument. Jak się później okazało imię ojca
zostało przez stawającego przytoczone błędnie, co nie stało się jednak
przedmiotem żadnej weryfikacji, a notariusz poprzestał, na oświadczeniu
rzekomego pełnomocnika, nie popartego żadnym dokumentem, jakoby ojciec
powoda używał zarówno imienia „To.” jak i „Th.”. Wysoka formalistyka aktów
notarialnych wymaga, by błędy, które mogą się pojawić przy jego sporządzaniu
były poprawiane w ściśle określony sposób regulowany w art. 80 § 4 u.p.n, a w
przypadku błędów merytorycznych, do których należą wadliwe dane personalne
osób biorących udział w czynności, mogące kreować wątpliwości, co do tożsamości
osoby, której dokument dotyczy, nie jest dopuszczalna ich modyfikacja, bez udziału
stron, które składały oświadczenia. Ponadto przy wpisywaniu nazwisk oraz imion
obcobrzmiących niedopuszczalna jest zmiana imienia (pisowni), a zwłaszcza
spolszczania tożsamości osób w wyniku transkrypcji do polskiego dokumentu
notarialnego (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 8 sierpnia 2003 r.,
V CK 6/2002, OSNC 2004, nr 7-8, poz. 131). Również dokument w oparciu o który
notariusz stwierdza tożsamość danej osoby powinien być z należytą starannością,
szczegółowo opisany, tymczasem w rozpoznawanym przypadku pominięto przez
jaką instytucję paszport został wydany oraz kiedy to miało miejsce, wskazując
jedynie numer paszportu i datę jego ważności (k. 451).
Określony w art. 355 § 2 k.c. miernik postępowania nie może być
formułowany na poziomie obowiązków, które nie dają się realnie wyegzekwować,
a są oderwane od doświadczeń oraz nie uwzględniają reguł zawodowych
19
i konkretnych okoliczności. W konsekwencji notariuszowi nie można stawiać
nierealnych wymagań w zakresie oceny przedstawianych mu dokumentów
i gwarantowania bezpieczeństwa obrotu, nadmierna restrykcyjność mogłaby
skutkować asekuracyjnością funkcjonowania notariatu i przez nieuzasadnioną
odmowę sporządzania aktów notarialnych, przerodzić się w utrudnienie obrotu.
Jednak formułowane wobec pozwanego oczekiwania, nie zmierzają do domagania
się ustalenia tożsamości stawającego do aktu ponad wszelką wątpliwość, lecz
wykazania w tym zakresie, sumienności, skrupulatności, rzetelności,
zapobiegliwości i zdolności przewidywania, celem prawidłowego realizowania
funkcji gwaranta bezpieczeństwa obrotu. Nie może być kwalifikowane, jako
działanie z należytą starannością, uchybienie polegające na nie dokonaniu oglądu
podpisu pod aktem notarialnym i w związku z tym nie stwierdzenie, iż został on
złożony drukowanymi literami i z błędem lub skrótem w nazwisku, a następnie nie
porównanie tego podpisu z podpisem widniejącym w udostępnionym notariuszowi
paszporcie, co powinno skutkować powzięciem wątpliwości, co do tożsamości
przystępującego do aktu.
Odmiennym zagadnieniem jest, czy wskazane uchybienie notariusza
pozostaje w związku przyczynowym ze szkodą (art. 361 § 1 k.c.). Sąd Okręgowy
ustalił, iż podpis powoda widniejący w paszporcie odpowiadał podpisowi
zamieszczonemu we wzorze wniosku paszportowego, który jest tak ewidentnie
odmienny od podpisu złożonego pod aktem notarialnym, że notariusz stwierdziłby
w sposób oczywisty, iż ma do czynienia z zupełnie innym podpisem. Ustalenie to
oparte zostało, wobec braku paszportu, na domniemaniu faktycznym (art. 231
k.p.c.) wyprowadzonym z analizy przepisów rozporządzenia w sprawie wzorów
paszportów i dowodów zebranych w sprawie, z których wynikało, iż paszport został
sfałszowany tylko w zakresie obejmującym zdjęcie powoda. Natomiast Sąd
Apelacyjny przyjmując, iż pozwany nie miał obowiązku porównania podpisu pod
aktem notarialnym z podpisem w paszporcie, nie rozstrzygnął, czy podpis
w paszporcie odpowiadał podpisowi widniejącemu w znajdującym się w aktach
sprawy wniosku o wydanie paszportu, co jest kwestią kluczową dla problematyki
związku przyczynowego. Motywacja Sądu Apelacyjnego jest w tym zakresie
wewnętrznie sprzeczna, z jednej, bowiem strony aprobował poczynione przez Sąd
20
Okręgowy ustalenia faktyczne, które obejmowały wskazane wyżej domniemanie
faktyczne, a z drugiej strony przyjął, że brak paszportu uniemożliwia
wypowiedzenie się, jaki podpis w nim figurował.
Brak stanowczego stanowiska Sądu Apelacyjnego w tym przedmiocie
uniemożliwia ocenę prawidłowości zastosowania prawa materialnego.
O prawidłowości zastosowania prawa materialnego można, mówić dopiero wtedy,
gdy ustalenia stanowiące podstawę wydania zaskarżonego orzeczenia pozwalają
na ocenę jego zastosowania. Brak stosownych ustaleń uzasadnia, więc zarzut
naruszenia prawa materialnego przez jego niewłaściwe zastosowanie
(por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 11 marca 2003 r., V CKN 1825/00,
„Izba Cywilna” 2003, nr 12, s. 46).
Bezzasadny jest zarzut naruszenia art. 4421
§ 1 k.c. podzielić, bowiem
należy stanowisko sądów obu instancji, iż w okolicznościach sprawy termin
a tempore scientiae biegł dopiero od dnia, kiedy powód dowiedział się o złożeniu
podpisu pod aktem notarialnym udzielenia pełnomocnictwa w sposób, który
odbiega ewidentnie od jego podpisu, który miał widnieć w okazanym notariuszowi
paszporcie. Nie ma wątpliwości, że jeżeli poszkodowany, o osobie obowiązanej do
naprawienia szkody dowie się później niż o szkodzie, to ten drugi termin wyznacza
początek biegu przedawnienia (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 kwietnia
2002 r., IV CKN 949/00, Biul.SN 2002, nr 11, s. 11). Nie ma również istotnej
rozbieżności w orzecznictwie Sądu Najwyższego, w zakresie wyznaczania
początku tego terminu, a ta wskazywana przez skarżącego jest pozorna, jako
będąca wynikiem różnorodnych stanów faktycznych, w których zapadały
przytaczane w skardze orzeczenia. Co do zasady przyjąć należy, iż dowiedzenie
się o sprawcy, nie wyznacza data, w której poszkodowany uzyskał jakąkolwiek
wiadomość na ten temat, lecz data, w której uzyskał takie informacje, które
z wystarczająco dużą dozą prawdopodobieństwa pozwalają przypisać sprawstwo
konkretnemu podmiotowi. Z punktu widzenia początku tego terminu na
poszkodowanego dopiero wówczas można nałożyć obowiązek dołożenia starań,
co do uzyskania informacji istotnych dla ustalenia przesłanek odpowiedzialności za
szkodę, jeżeli uzyska wiarygodne podejrzenia o sprawstwie danej osoby
(por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 3 marca 2005 r., II CK 468/04, nie publ.;
21
z dnia 24 września 2009 r., IV CSK 43/09, nie publ.; z dnia 10 kwietnia 2013 r.,
IV CSK 611/12, nie publ.). W rozpoznawanym przypadku, uzyskanie przez powoda
w lutym 2009 r. wiedzy o istnieniu aktów notarialnych sporządzonych przez
pozwanego, nie oznaczało automatycznie wiarygodnych podejrzeń o jego
sprawstwie, które obligowałyby powoda do podjęcia czynności zmierzających do
sprawdzenia tych podejrzeń. Odpowiedzialność pozwanego wiąże się z brakiem
należytej staranności przy weryfikacji osoby stawającej do aktu, a podstawowy
element, który na brak tej staranności wskazuje w postaci akceptacji przez
notariusza podpisu stawającego, który powinien budzić jego wątpliwości, został
ujawniony według poczynionych w sprawie ustaleń dopiero w październiku 2011 r.
Trafnie w obu skargach zarzucono naruszenie art. 362 k.c. Rację ma Sąd
Apelacyjny, iż powód przyczynił się do powstania szkody. Mając od lutego 2009 r.
wiedzę o sprzedaży nieruchomości, która została zbyta na rzecz nabywcy
w dobrej wierze dopiero 29 lipca 2009 r. miał możliwość podjęcia czynności
zapobiegających powstaniu szkody. Nie znajduje uzasadnienia nie skorzystanie
z instrumentów prawnych zmierzających do zabezpieczenia powództwa o ustalenie
nieważności umowy, skoro sprawa w maju 2009 r. została wniesiona do sądu,
a od 5 czerwca 2009 r. powód był reprezentowany przez profesjonalnego
pełnomocnika. Nie podjęcie wymaganych w takich sytuacjach od każdego
przeciętnego uczestnika obrotu aktów staranności wskazuje na przyczynienie.
Ponadto trafnie zarzuca skarżący notariusz, iż nie zostało dostatecznie rozważone,
w kontekście przyczynienia, zaniechanie powoda w podjęciu czynności
zmierzających do zapobieżenia szkodzie począwszy od lutego 2009 r., skoro
z poczynionych ustaleń wynikało, iż do maja 2009 r. - z nieustalonych bliżej
przyczyn - powód pozostawał bezczynny, mając pełną wiedzę sytuacji, w jakiej
się znajduje.
Odmienną natomiast kwestią jest, czy mimo stwierdzenia przyczynienia,
w okolicznościach sprawy powinno nastąpić ograniczenie obowiązku naprawienia
szkody i w jakim stopniu. W orzecznictwie Sądu Najwyższego wyrażono
zasługujący na podzielenie pogląd, iż samo ustalenie przyczynienia się
poszkodowanego nie nakłada na sąd obowiązku zmniejszenia odszkodowania, ani
nie przesądza o stopniu tego zmniejszenia. O tym czy obowiązek naprawienia
22
szkody należy zmniejszyć ze względu na przyczynienie się, a jeżeli tak, w jakim
stopniu należy to uczynić, decyduje sąd w procesie sędziowskiego wymiaru
odszkodowania. Decyzja o obniżeniu odszkodowania jest uprawnieniem sądu,
a rozważenie wszystkich okoliczności, in casu, w wyniku oceny konkretnej
i zindywidualizowanej - jego powinnością (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia
29 października 2008 r., IV CSK 243/08, nie publ. z dnia 17 czerwca 2009 r.,
IV CSK 84/09, nie publ.; z dnia 19 listopada 2009 r., IV CSK 241/09, nie publ.)
Jednak odstąpienie od stosowania art. 362 k.c. mimo przyczynienia się
poszkodowanego, powinno być w praktyce rzadkością (por. wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 26 lutego 2015 r., III CSK 187/14, nie publ.). Przepis ten nie
daje przy tym podstaw, by wyłączać jego działanie w stosunku do profesjonalistów,
do których należy notariusz (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 października
1997 r., III CKN 211/97, OSNC 1998, nr 3, poz. 46). Na stopień redukcji
odszkodowania powinien mieć wpływ stopień winy obu stron, rozmiar i waga
uchybień po stronie poszkodowanego, motywy jego niewłaściwego działania czy
nieuzasadnionej bierności i zaniechania minimalizacji szkody. W konsekwencji
prawidłowe zastosowanie instytucji przyczynienia wymaga rozważenia wszystkich
okoliczności sprawy i argumentów przytaczanych przez strony. Powód w toku
postępowania podnosił szereg okoliczności, które w jego przekonaniu
powinny przemawiać za odstąpieniem od stosowania instytucji przyczynienia lub
pomniejszenia odszkodowania do symbolicznego wymiaru (trudna sytuacja
życiowa, schorzenia psychiczne, na które cierpiał, śmierci matki, obawy przed
osobami, które dokonały jego uprowadzenia, nieskuteczne i długotrwałe działania
organów ścigania, zawiadomienie w maju 2009 r. o zaistniałej sytuacji
wydziału ksiąg wieczystych, pozwanego notariusza i złożenia zawiadomienia
o przestępstwie, skutki czynności w postaci utraty nieruchomości odziedziczonej
po ojcu, będącej jego centrum życiowym). Okoliczności te nie stały się jednak
podstawą rozważań Sądu Apelacyjnego w zakresie miarkowania odszkodowania
w najmniejszym choćby stopniu. W takim stanie rzeczy nie sposób odmówić racji
skarżącym, iż z motywów rozstrzygnięcia nie wynika, by Sąd Apelacyjny miał
na względzie wskazane wyżej zasady stosowania art. 362 k.c., skoro ograniczył się
do stwierdzenia, iż przyczynienie miało miejsce i bez bliższego wyjaśnienia wskazał
23
stopień redukcji odszkodowania, o 20%, co wskazuje na dowolność stosowania tej
instytucji.
Sąd Apelacyjny wbrew treści art. 278 § 1 i art. 286 k.p.c. w związku z art.
391 § 1 k.p.c. krytycznie ocenił opinię biegłego z zakresu szacowania
nieruchomości, na której oparł się Sąd Okręgowy ustalając wysokość szkody
i uznał w oparciu o własną ocenę, dowody z dokumentów i zeznań świadka,
że nieruchomość powoda na rynku nie była warta więcej niż 350.000 zł. Dowód z
opinii biegłego ma charakter szczególny, ponieważ jego celem jest dostarczenie
sądowi wiadomości specjalnych niezbędnych do rozstrzygnięcia sprawy. Skoro
ustalenie wartości nieruchomości wymagało wiedzy specjalnej, nie jest
dopuszczalne dyskwalifikowanie przez Sąd opinii biegłego i wprowadzanie w to
miejsce własnych stwierdzeń. W sytuacji, gdy Sąd Apelacyjny po uzupełnieniu
postępowania dowodowego, powziął wątpliwości, co do wartości nieruchomości
powoda, właściwą drogą było dopuszczenie dowodu z uzupełniającej opinii
biegłego, a nie samodzielne ustalanie wartości nieruchomości, będącej podstawą
do ustalenia wartości należnego powodowi odszkodowania.
Zasadny okazał się zarzut naruszenia art. 361 § 2 k.c. i art. 151 ust. 1 u.g.n
przez utożsamienie wartości rynkowej nieruchomości z ceną uzyskaną z jej zbycia.
Tymczasem wartość rynkowa nieruchomości w świetle art. 151 ust. 1 u.g.n stanowi
najbardziej prawdopodobną cenę możliwą do uzyskania na rynku, określoną
z uwzględnieniem cen transakcyjnych przy przyjęciu założenia, iż strony umowy
były od siebie niezależne, nie działały w sytuacji przymusowej, miały stanowczy
zamiar zawarcia umowy, upłynął czas niezbędny do wyeksponowania
nieruchomości na rynku i do wynegocjowania warunków umowy. Sąd Apelacyjny
przy ustaleniu tej wartości nie tylko zdyskwalifikował opinię rzeczoznawcy
majątkowego, który powinien dokonywać szacunku wartości nieruchomości
(art. 156 u.g.n.), ale pominął, iż obie ceny transakcji (350.000 zł), zostały ustalone
w trakcie zbycia nieruchomości uzyskanej w wyniku przestępstwa, z udziałem osób,
w ten proceder zaangażowanych. Trudno, w tych okolicznościach odmówić
racji powodowi, co do niezrealizowania przez takie transakcje przesłanek z art. 151
ust. 1 u.g.n, skoro sprzedającym zależało na szybkim zbyciu nieruchomości.
Natomiast przy sprzedaży nieruchomości na rzecz D. B. doszło dodatkowo do
24
znacznego obniżenia ceny w stosunku do pierwotnej oferty, co mogło być związane
z sytuacją przymusową, w jakiej działali sprawcy oraz stanem nieruchomości, na
który powód w tym okresie nie miał wpływu.
Naprawienie szkody ma zapewnić całkowitą kompensatę doznanego
uszczerbku (art. 361 § 2 k.c. i 363 k.c.), w granicach normalnego związku
przyczynowego (art. 361 § 1 k.c.). Ogólnie rzecz ujmując szkodą będzie powstała
wbrew woli poszkodowanego różnica między obecnym jego stanem majątkowym,
a stanem, jaki zaistniałby, gdyby nie nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę.
W analizowanym przypadku będzie ją wyrażać wartość rynkowa nieruchomości,
która nie może być utożsamiana z ceną faktycznie uzyskaną, choć nie można
wykluczyć, iż wartości te okażą się zbieżne.
Zarzut naruszenia art. 382 k.p.c. i art. 328 § 2 k.p.c w zw z art. 391 § 1 k.p.c.
nie jest uzasadniony. W orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjmuje się
konsekwentnie, iż naruszenie art. 328 § 2 w zw z art. 391 § 1 k.p.c. może być
zarzucane w skardze kasacyjnej tylko wyjątkowo, gdy wady uzasadnienia
uniemożliwiają dokonanie kontroli kasacyjnej z uwagi na jego sporządzenie
w sposób nie pozwalający na zorientowanie się w przyczynach natury faktycznej
i prawnej, które legły u podstaw rozstrzygnięcia. Sytuacja taka w rozpoznawanej
sprawie nie zaistniała, Sąd Apelacyjny wyjaśnił, bowiem swoje stanowisko w kwestii
wartości nieruchomości i jej stanu, a odmienną kwestią jest jego prawidłowość.
Z ugruntowanej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego wynika, iż naruszenie art. 382
kpc może stanowić podstawę skargi kasacyjnej jedynie w wypadkach pominięcia
przez Sąd drugiej instancji części „ zebranego w sprawie materiału” i wydania
wyroku wyłącznie na podstawie materiału zebranego przed sądem pierwszej
instancji lub na podstawie własnego materiału z pominięciem wyników
postępowania dowodowego przeprowadzonego przez sąd pierwszej instancji
(por. wyroki Sądu Najwyższego z 22 lutego 2007 r., III CSK 337/06, nie publ. oraz
z 9 czerwca 2005 r., III CK 674/04, nie publ.). Tymczasem konstrukcja zarzutu
naruszenia art. 382 k.p.c skierowana jest na podważenie ustaleń Sądu drugiej
instancji dotyczących stanu nieruchomości, a Sąd Najwyższy związany jest
ustaleniami faktycznymi stanowiącymi podstawę zaskarżonego orzeczenia
(art. 39813
§ 2 k.p.c.). Zarzuty naruszenia art. 382 k.p.c. nie mogą też zmierzać do
25
podważania dokonanej przez Sąd oceny dowodów (art. 3983
§ 3 k.p.c.), a istota
tego zarzutu sprowadza się do odmowy przyznania wiarygodności zeznaniom
powoda w zakresie odnoszącym się do stanu nieruchomości na przełomie
października i listopada 2008r.
Rozstrzygnięcie, czy odpowiedzialność kilku osób względem tego samego
poszkodowanego ma charakter samoistny, solidarny lub in solidum uzależnione
jest od trzech czynników: jedności szkody, deliktowego charakteru
odpowiedzialności współsprawców oraz adekwatnego związku przyczynowego
między szkodą, a zdarzeniem, za które każdy ze sprawców ponosi
odpowiedzialność (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 października 2010 r.,
nie publ.). Rację ma powód, iż Sąd Apelacyjny naruszył art. 441 § 1 k.c. przyjmując,
iż pozwany odpowiada in solidum z W. D., skoro z podstawy faktycznej
rozstrzygnięcia wynika, iż oba te podmioty ponoszą odpowiedzialność w ramach
reżimu odpowiedzialności deliktowej za tę samą szkodę. Odpowiedzialność
solidarna występuje nie tylko wtedy, gdy szkoda zostanie wyrządzona jednym
zdarzeniem, ale także kilkoma, gdy odpowiedzialność deliktowa jest oparta na
różnych zasadach. Natomiast art. 441 § 1 k.c. nie znajdzie zastosowania do
przypadków odpowiedzialności in solidum, jeżeli kilka osób odpowiada za szkodę
w ramach różnych reżimów odpowiedzialności. Skoro w rozpoznawanym
przypadku szkoda została wyrządzona w reżimie odpowiedzialności deliktowej, nie
było podstaw do odstępowania od stosowania art. 441 § 1 k.c., który ma charakter
bezwzględnie obowiązujący i stanowi normatywną podstawę solidarności
dłużników.
Skarga kasacyjna powoda podlegała odrzuceniu, jako niedopuszczalna
w zakresie, w jakim dotyczyła rozstrzygnięcia zawartego w punkcie III wyroku Sądu
Apelacyjnego, w którym oddalono zażalenie powoda na rozstrzygnięcie o kosztach
postępowania zawarte w punkcie piątym wyroku Sądu Okręgowego (art. 3986
§ 3
k.p.c.). W punkcie tym zasądzono od powoda na rzecz interwenienta ubocznego
kwotę 4.595,50 zł tytułem zwrotu kosztów procesu stosownie do wyniku sporu,
częściowo prawomocnie przez skarżącego przegranego w pierwszej instancji
(powód nie wnosił apelacji od wyroku Sądu Okręgowego). Od postanowienia Sądu
drugiej instancji oddalającego zażalenie na rozstrzygnięcie o kosztach
26
postępowania nie przysługuje ani skarga kasacyjna (art. 3981
§ 1 i 3982
k.p.c.)
ani zażalenie do Sądu Najwyższego (art. 3941
§ 1, § 11
i § 2 k.p.c.), czy składu
równoległego Sądu Apelacyjnego (art. 3942
§ 1 k.p.c.).
Z przytoczonych względów Sąd Najwyższy, uwzględniając obie skargi
kasacyjne, na podstawie art. 39815
§ 1 k.p.c uchylił zaskarżone orzeczenie
w zakresie sprecyzowanym w sentencji i przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu
do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach postępowania kasacyjnego
(art. 108 § 2 k.p.c w zw z art. 391 § 1 k.p.c.).
jw
eb