Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III Ca 464/17

UZASADNIENIE

W dniu 5 września 2016 roku powód M. C. (1) wytoczył przeciwko pozwanym T. C. i A. C. powództwo o nakazanie opróżnienia lokalu mieszkalnego nr (...) położonego przy ulicy (...) w S. i wydanie go powodowi.

Pozwane wniosły o oddalenie powództwa w całości.

Wyrokiem z dnia 2 grudnia 2016 roku wydanym w sprawie o sygn. I C 816/16 Sąd Rejonowy w Skierniewicach nakazał A. C. opuszczenie i opróżnienie lokalu mieszkalnego numer (...) położonego w budynku mieszkalnym numer (...) przy ulicy (...) w S. (punkt 1 sentencji wyroku), oddalił powództwo w pozostałym zakresie (punkt 2 sentencji wyroku), orzekł, że A. C. nie przysługuje uprawnienie do otrzymania lokalu socjalnego (punkt 3 sentencji wyroku), zasądził od A. C. na rzecz M. C. (1) kwotę 697 zł tytułem zwrotu kosztów procesu, w tym kwotę 497 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego (punkt 4 sentencji wyroku) oraz zasądził od M. C. (1) na rzecz T. C. kwotę 497 zł tytułem zwrotu kosztów procesu – kosztów zastępstwa procesowego (punkt 5 sentencji wyroku).

Sąd Rejonowy oparł swoje rozstrzygnięcie na następujących ustaleniach faktycznych:

Pozwana T. C. to macocha powoda, a pozwana A. C. to siostra przyrodnia powoda. Powód mieszkał z pozwanymi, a T. C. zajmowała się nim i wychowywała go przez ponad 20 lat. Powód jest dla pozwanej jak syn i tak pozwana go nazywa.

Postanowieniem z dnia 22 maja 2007 roku Sąd Rejonowy w Skierniewicach stwierdził, że spadek po M. C. (2) (matce powoda) zmarłej dnia 5 marca 1988 roku na podstawie ustawy nabyli: mąż J. C. oraz dzieci: syn M. C. (1), córka J. U. (1) z domu C., po 1/3 części każde z nich, przy czym M. C. (1) i J. U. (2) nabyli spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Sąd ten stwierdził również, że spadek po J. C. (ojcu powoda, a mężu pozwanej T. C.) zmarłym dnia 10 października 2006 roku na podstawie ustawy nabyli: żona T. C. oraz dzieci: syn M. C. (1), córka J. U. (1) z domu C. i córka A. C. po 1/4 części każde z nich, przy czym A. C. nabyła spadek z dobrodziejstwem inwentarza. W skład spadku po J. C. wszedł wkład mieszkaniowy w spółdzielczym prawie do lokalu nr (...) położonym w budynku mieszkalnym nr (...) przy ulicy (...) w S..

Po śmierci J. C., M. C. (1) i T. C. zdecydowali, że to powód będzie członkiem spółdzielni, a pozwane zrzekną się prawa do lokalu i wkładu na rzecz powoda w zamian za to, że pozwana T. C. będzie zamieszkiwała w lokalu aż do śmierci, a A. C. zostanie przez powoda spłacona. Pozwana T. C. działając w imieniu własnym oraz małoletniej A. C., za zgodą Sądu Rodzinnego, zrzekła się prawa do wkładu w przedmiotowym lokalu na rzecz M. C. (1) oraz członkowska w spółdzielni na rzecz członkostwa M. C. (1). Powód stał się członkiem spółdzielni. Przed złożeniem oświadczeń o zrzeczeniu, a po przeprowadzeniu sprawy o stwierdzenie nabycia spadku, T. C. oraz M. C. (1) zwarli na piśmie „umowę cywilną”, na mocy której M. C. (1) zapewnił, że T. C. będzie mogła mieszkać nadal w lokalu przy ulicy (...) w S. do momentu śmierci, czy zmiany swojej decyzji. M. C. (1) zapewnił również, że 1/4 części spadku z wkładu mieszkaniowego po J. C. spłaci w przyszłości A. C..

Na mocy aktu notarialnego z dnia 10 listopada 2009 roku M. C. (1) uzyskał prawo odrębnej własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość nr 12 położonego budynku mieszkalnym nr (...) przy ulicy (...) w S..

Od śmierci męża i ojca powoda pozwana opłacała opłaty za lokal, robiła zakupy, sprzątała i gotowała. Były miesiące, jak mieszkał powód, że dokładał się jej po 200 zł. Pozwana nie zalega z żadnymi opłatami za lokal, reguluje je regularnie. Opłaca nawet podatek od nieruchomości, który przychodzi na powoda. Powód mieszkał w lokalu do 2013 roku. Obecnie mieszka w G. wraz z rodziną, w mieszkaniu kupionym z żoną na kredyt w 2014 roku. Powód ma również mieszkanie trzypokojowe w S. przy ul (...), również kupione na kredyt w 2012 roku. To mieszkanie powód wynajmuje. Powód chciałby sprzedać przedmiotowy lokal przy ul. (...), które zajmują pozwane, żeby spłacić kredyt na mieszkanie w G.. Powód ma klucze do lokalu, ma możliwość swobodnego wstępu do niego. Powód, jak przebywa w lokalu zajmuje duży pokój, pozwane wtedy zajmują mały pokój.

Lokal przy ul. (...) jest zadbany, jest w nim czysto. O lokal dbają pozwane. Lokal ten nie jest przez nie niszczony, czy dewastowany. Nikt inny poza pozwanymi nie dysponuje kluczami do lokalu, nikt inny w tym lokalu nie zamieszkuje.

Powód przed wytoczeniem powództwa zapytał pozwane, czy chcą kupić od niego lokal albo wynająć, w innym przypadku poinformował je, że wytoczy sprawę sądową. Pismem z dnia 5 kwietnia 2016 roku powód wezwał pozwane do opuszczenia lokalu mieszkalnego. W piśmie z dnia 9 sierpnia 2016 roku powód wypowiedział pozwanej T. C. umowę użyczenia lokalu.

W lokalu nr (...) położonym w budynku mieszkalnym nr (...) przy ulicy (...) w S. zamieszkuje obecnie pozwana T. C. oraz A. C.. Jest to lokal dwupokojowy.

W tak ustalonym stanie faktycznym Sąd Rejonowy uznał, że powództwo jest zasadne w części, tj. wyłącznie w odniesieniu do pozwanej A. C., względem T. C. podlega natomiast oddaleniu.

Rozważania w sprawie Sąd pierwszej instancji rozpoczął od przypomnienia, iż zgodnie z treścią art. 222 § 1 k.c. właściciel może żądać od osoby, która faktycznie włada jego rzeczą, ażeby rzecz została mu wydana, chyba, że osobie tej przysługuje skuteczne względem właściciela uprawnienie do władania rzeczą. Roszczenie to służy zatem właścicielowi przeciwko osobom, które faktycznie władają lokalem, nie będąc do tego uprawnionymi.

Przechodząc do oceny roszczenia skierowanego przeciwko T. C., Sąd Rejonowy wskazał, że powód i pozwana T. C. zawarli umowę nieuregulowaną w Kodeksie cywilnym, która może być oceniona, jako zbliżona do umowy użyczenia, ale użyczeniem nie jest. Przypomniał, że strony, na podstawie art. 353 1 k.c., mogą swobodnie kształtować stosunki prawne byleby tylko ich treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. W rozpatrywanej sprawie przyczynę zawarcia takiej umowy przez strony, stanowił fakt zrzeczenia się przez pozwaną prawa do lokalu i wkładu względem powoda, za co powód zobowiązał się zezwolić pozwanej do pozostania w lokalu do jej śmierci lub zmiany decyzji przez pozwaną. Zezwolenie powyższe ma charakter trwały, co strony zgodnie ustaliły. W ocenie Sądu już ten element odróżnia ten stosunek prawny od użyczenia. Sąd Rejonowy zwrócił także uwagę, że odmiennie niż użyczenie, które jest nieodpłatne, strony w drodze dorozumianego porozumienia przyjęły, że pozwana opłaca wszelkie opłaty związane z lokalem, w tym opłaty nie tylko związane z korzystaniem z mediów, ale i opłaty stałe, jak i podatki od nieruchomości. Zdaniem Sądu I instancji, stosunek prawny stron nie jest też najmem, gdyż pozwana nie płaci powodowi czynszu najmu. W sytuacji zmiany okoliczności, poprzez odpowiednie zastosowanie do stosunku prawnego łączącego strony przepisów o wypowiedzeniu użyczenia, Sąd nie wykluczył możliwości wypowiedzenia tej umowy np. w sytuacji niszczenia lokalu, czy jego zadłużenia przez pozwaną (odpowiednie zastosowanie art. 716 k.c.), uznał jednak, że na gruncie niniejszej sprawy okoliczności takie nie miały miejsca. Jednocześnie uznał, że powód nie wykazał, aby przedmiotowy lokal był zaniedbywany przez pozwane, wręcz przeciwnie w sprawie zostało wykazane, iż lokal jest zadbany, o czym świadczą fotografie pozwanych i osobowe źródła dowodowe. W ocenie Sądu Rejonowego, nawet jeżeli przyjąć, że powoda z pozwaną T. C. łączyła umowa użyczenia na czas oznaczony to nie zaistniały przesłanki do jej przedterminowego zakończenia (art. 716 k.c.). Nie doszło do korzystania z rzeczy w sposób sprzeczny z umową, czy właściwościami lub przeznaczaniem rzeczy, ani powierzenia lokalu innej osobie. Lokal nie stał się także potrzebny użyczającemu, gdyż powód posiada dwa inne lokale, w których może zaspokajać swoje potrzeby mieszkaniowe. Również przyjęcie, że umowa była umową użyczenia na czas oznaczony nie pozwala na jej zakończenie w świetle art. 715 k.c. Pozwana nie uczyniła użytku z lokalu odpowiadającego umowie, ani nie upłynął czas, w którym ten użytek mogła uczynić. Pozwana nadal korzysta z lokalu i zaspokaja w nim swoje potrzeby mieszkaniowe, nie mając możliwości ich zaspokajania gdzie indziej.

Na koniec Sąd I instancji odniósł się do podniesionego przez stronę pozwaną zarzutu nadużycia prawa podmiotowego przez powoda, w świetle art. 5 k.c., zastrzegając wyraźnie, iż rozważania te nie miały decydującego charakteru, z uwagi na inne podstawy do oddalenia powództwa. Rozważania w tym zakresie Sąd rozpoczął od przypomnienia, że T. C. jest macochą powoda, jednakże uważa go za syna, co wyraźnie zaakcentowała. Pozwana przez wiele lat opiekowała się pozwanym, wychowywała go i traktowała jak syna. Relacje stron były w tym czasie dobre, a pozwana nie odniosła się w toku procesu ani razu w sposób negatywny do powoda. W sprawie nie można było również pominąć, że strony uzgodniły, że pozwana będzie mogła przebywać w lokalu aż do śmieci, co spowodowało, że pozwana zrzekła się swojego prawa do lokalu i wkładu, tak aby powód stał się wyłącznym właścicielem lokalu. Powyższe umożliwiło również wykup mieszkania przez powoda na własność na bardzo preferencyjnych warunkach. Przy tak poczynionych ustaleniach powód, z uwagi na zmianę swojej sytuacji życiowej, za którą tylko on ponosi odpowiedzialność, postanowił, że pozwana ma opuścić lokal. Uzasadnieniem tej decyzji powoda jest fakt nabycia dwóch innych lokali na kredyt i pomysł spłaty jednego z kredytów kwotą uzyskaną ze sprzedaży przedmiotowego lokalu. W tym stanie rzeczy, w ocenie Sądu I instancji, właściwym jawi się wniosek, że powód kosztem wykorzystania przychylnego stanowiska pozwanej, która nie utrudniała mu kwestii spadkowych, a wręcz przeciwnie znacznie je ułatwiła i ułatwiła nabycie przez powoda lokalu na wyłączną własność, chce aktualnie poprawić swoją sytuację majątkową. Zdaniem Sądu Rejonowego, postępowanie powoda jawi się jako nieakceptowalne społecznie, nad wyraz naganne i sprzeczne z zasadami współżycia społecznego oraz ogólnie ujmowanej słuszności. Takie postępowanie nie mogło podlegać aprobacie Sądu i skutkować przymusową eksmisją pozwanej z przedmiotowego lokalu.

O kosztach procesu Sąd Rejonowy orzekł na podstawie przepisu art. 98 k.p.c., zgodnie z zasadą odpowiedzialności stron za wynik sprawy.

Od powyższego orzeczenia apelację wywiódł powód, zaskarżając wyrok w części, tj. w zakresie pkt 2 i 5.

Kwestionowanemu orzeczeniu powód zarzucił:

1.  naruszenie przepisów prawa materialnego, tj.:

a)  art. 222 § 1 k.c. poprzez jego błędną wykładnię i w konsekwencji uznanie, że powodowi, jako właścicielowi lokalu, nie przysługuje skuteczne roszczenie o nakazanie opuszczenia lokalu względem pozwanej T. C., podczas gdy nie ma ona żadnego tytułu prawnego do zamieszkiwania w przedmiotowym lokalu i powinna uczynić zadość żądaniu powoda,

b)  art. 710 k.c. poprzez jego błędną wykładnię i uznanie, że stosunek prawny, jaki łączył strony, nie był umową użyczenia a "umową cywilną" nie skonkretyzowaną dokładniej przez Sąd, a w konsekwencji uznanie, że powoda łączy z pozwaną owa "umowa cywilna", której nie można wypowiedzieć, podczas gdy stosunek prawny, jaki istniał między stronami, był klasyczną umową użyczenia podlegającą regulacjom określonym w art. 710-719 k.c., a także uznanie, że umowa, jaką podpisała pozwana T. C. z powodem dawała jej prawo do "dożywotniego zamieszkiwania w lokalu", podczas gdy takie prawo może zostać ustanowione jedynie umową służebności osobistej ustanowionej pod rygorem nieważności w formie aktu notarialnego, a nadto taka argumentacja Sądu I instancji stanowi obejście przepisów prawa tj. art. 296 k.c. w zw. z art. 301 k.c.,

c)  art. 353 1 k.c. poprzez uznanie, że bliżej niesprecyzowana "umowa cywilna" o treści ustalonej przez Sąd I instancji, jaka miała być zawarta między pozwaną T. C. a powodem, nie sprzeciwia się właściwości (naturze) stosunku prawnego i ustawie (w tym w szczególności art. 710 k.c. i art. 296 k.c. w zw. z art. 301 k.c.) i w konsekwencji uznanie, że pozwanej przysługuje w zasadzie uprawnienie tożsame w swojej treści ze służebnością osobistą, podczas gdy takie rozumowanie jest niedopuszczalne i wbrew twierdzeniom Sądu sprzeczne z ustawą tj. w szczególności art. 222 k.c., art. 710 k.c. i art. 296 k.c. w zw. z art. 301 k.c.,

d)  art. 716 k.c. poprzez niezasadne uznanie, że zawarty w przepisie zwrot "rzecz stała się potrzebna" odnosi się jedynie do okoliczności, w której właściciel chce zamieszkać w lokalu, podczas gdy w świetle art. 222 k.c. właściciel może czynić ze swojej rzeczy użytek we wszelki możliwy sposób, który nie jest sprzeczny z ustawą, a zatem należało uznać, że powodowi, który dąży do spłaty dwóch kredytów hipotecznych, który nie posiada ponadprzeciętnych dochodów, lokal stał się potrzebny, gdyż dąży do jego sprzedania i przez to do zapewnienia swojej rodzinie bytu na poziomie swoich realnych możliwości,

e)  art. 5 k.c. w zw. z art. 320 k.p.c. poprzez uznanie, że nawet gdyby powód był uprawniony do wypowiedzenia pozwanej umowy to Sąd na podstawie art. 5 k.c. oddaliłby powództwo, podczas gdy jak to jest podnoszone w orzecznictwie w sprawach o wydanie lokalu, możliwość, jaką Sąd otrzymuje na mocy art. 320 k.p.c., skutecznie wyłącza oddalenie powództwa na podstawie art. 5 k.c.,

2.  naruszenie przepisów postępowania, które miało wpływ na treść wyroku, tj.:

a)  art. 328 § 2 k.p.c. poprzez sporządzenie wewnętrznie sprzecznego uzasadnienia wyroku, niepozwalającego na dokonanie jednoznacznej oceny stanowiska zajętego przez Sąd I instancji, który w uzasadnieniu wyroku wskazuje, że łącząca pozwaną T. C. i powoda umowa nie była umową użyczenia i powód nie mógł jej wypowiedzieć, a następnie twierdzenie, że w wypadku niszczenia lokalu powód mógł ją wypowiedzieć (odpowiednio stosując art. 716 k.c.), ale w sytuacji, w której lokal stał mu się potrzebny już nie (a zatem art. 716 k.c. już nie będzie miał zastosowania),

b)  art. 233 § 1 k.p.c. poprzez dowolną a nie swobodną ocenę dowodów i w konsekwencji:

- ustalenie, że pozwana T. C. zrzekła się swojego prawa do lokalu tym samym umożliwiając powodowi wpis w poczet członków spółdzielni, podczas gdy, gdyby nie uczyniła tego dobrowolnie to w postępowaniu prowadzonym przez Sąd w tym przedmiocie to powód z uwagi na największy posiadany udział spadkowy po zmarłym (2/3) z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością uzyskałby wpis w poczet członków spółdzielni i to niezależnie od zgody pozwanej T. C., co zostało całkowicie przez Sąd I instancji pominięte,

- ustalenie, że umowa, jaką podpisała pozwana T. C. z powodem statuuje w swojej treści ekwiwalentne świadczenia stron, podczas gdy na jej mocy powód użycza pozwanej T. C. należący do niego lokal mieszkalny i stanowi klasyczną umowę użyczenia,

- uznanie, że powód dobrowolnie i w znacznym odstępie czasowym nabył dwa lokale mieszkalne i musi za to ponieść konsekwencje, przy całkowitym pominięciu, że powód podejmując te decyzje wiedział o tym, że jest właścicielem nieruchomości objętej sporem i w razie zajścia takiej potrzeby będzie mógł ją zbyć w celu zaspokojenia swoich wierzycieli, którego to prawa Sąd Rejonowy mu z niewiadomych względów odmawia,

- uznanie, że pozwana T. C. zajmowała się i wychowywała powoda jak matka, a powód jest dla niej jak syn, podczas gdy stron nie łączy żadna więź emocjonalna, a powód przez całe swoje życie był traktowany przez pozwaną gorzej niż wychowująca się razem z nim jej rodzona córka - A. C.,

- ustalenie, że po śmierci J. C. strony zgodnie zdecydowały, że powód będzie członkiem spółdzielni, a pozwane zrzekną się prawa do lokalu i wkładu na rzecz powoda, podczas gdy zaraz po śmierci J. C. pozwana T. C. podstępnie udała się do spółdzielni i poświadczając nieprawdę podała się za jedynego spadkobiercę zmarłego i wniosła o wpisanie jej jako członka spółdzielni, co następnie musiało zostać skorygowane przez pozostającego w żałobie powoda,

- ustalenie, że od śmierci J. C. to pozwana T. C. opłacała wszelkie opłaty za lokal, sprzątała, gotowała i robiła zakupy, podczas gdy do czasu wyprowadzki z lokalu powoda ponosił on takie same koszty związane z utrzymaniem lokalu jak pozwana oraz dokładał się do domowego budżetu, sprzątał i utrzymywał lokal w odpowiednim stanie,

- ustalenie, że uszkodzenia lokalu, o jakich zeznają strony, powstały jeszcze podczas zamieszkiwania w nim przez powoda, podczas gdy kiedy powód opuszczał mieszkanie było ono w stanie nieuszkodzonym, a wszelkie uszkodzenia powstały już po wyprowadzce z lokalu właściciela,

- uznanie, że nieruchomość, której współwłaścicielem jest pozwana T. C. nie nadaje się do zamieszkania, nie posiada kanalizacji, wody i ocieplenia, a dom nadaje się do remontu, podczas gdy pozwana tych okoliczności w żaden sposób nawet nie uprawdopodobniła, a na nieruchomości tej zamieszkuje jej brat, co w świetle twierdzeń pozwanej jawi się jako oczywista sprzeczność,

- ustalenie, że pozwana T. C. traktowała powoda jak własnego syna, podczas gdy przez cały czas dorastania powoda pozwana faworyzowała swoją rodzoną córkę, nigdy nie zdecydowała się na adopcję powoda (pomimo istnienia ku temu możliwości), wielokrotnie zaniedbywała powoda, a relacje między stronami były złe.

W związku z podniesionymi zarzutami apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uwzględnienie powództwa w stosunku do T. C. oraz zasądzenie kosztów procesu za I i II instancję, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

W uzasadnieniu zarzutów apelacyjnych powód podniósł, że w sprawie nie może być żadnych wątpliwości, że powoda i pozwaną T. C. łączył stosunek użyczenia. Umowa użyczenia, jako zawarta na czas nieoznaczony i nieokreślająca celu użyczenia, podlegała wypowiedzeniu w terminie uwzględniającym interesy obu stron. Jednocześnie apelujący podkreślił, że z samej specyfiki umowy użyczenia, w której jedna strona bez żadnego ekwiwalentu zmuszona jest do rezygnacji z korzystania ze swojego prawa, wynika, że użyczający nie może być pozbawiony możliwości rozwiązania istniejącego stosunku prawnego. Powtórzył, że gdyby przyjąć, że umowa została jednak zawarta na czas oznaczony, podstawę jej wypowiedzenia stanowiłby przepis art. 716 k.c., albowiem sporna nieruchomość stała się potrzebna powodowi z przyczyn nieprzewidzianych w chwili zawierania umowy użyczenia. Takie rozumienie pojęcia „potrzeby” jest zgodne z orzecznictwem, w tym uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 1992 roku, a jego zawężająca wykładnia dokonana przez Sąd Rejonowy nie znajduje żadnego uzasadnienia. Na koniec odwołujący się zakwestionował ustalenia faktyczne Sądu I instancji odnoszące się do wzajemnych relacji stron, w tym do wkładu, jaki pozwana T. C. wniosła w wychowanie powoda, jak również ustalenia odnoszące się do nieprzystosowania domu w miejscowości K. do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych pozwanej.

W odpowiedzi na apelację pozwana T. C. wniosła o jej oddalenie całości, oddalenie wniosków dowodowych zgłoszonych w apelacji, jako spóźnionych, oraz zasądzenie od powoda na rzecz pozwanej T. C. kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym według norm przepisanych.

W uzasadnieniu odpowiedzi na apelację pozwana wskazała, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku nie zawiera w sobie wewnętrznych sprzeczności, uniemożliwiających dokonanie jednoznacznej oceny stanowiska Sądu I instancji. Sąd ten ustalił charakter spornej umowy, dopuszczając stosowanie w drodze analogii art. 716 k.c., który to przepis wobec braku spełnienia wymienionych w nim przesłanek nie znalazł jednak zastosowania w niniejszej sprawie.

Za chybiony uznała także zarzut naruszenia przez Sąd Rejonowy przepisu art. 233 § 1 k.p.c., wskazując, że poszczególne argumenty w tym zakresie, powód przytacza bowiem wyłączając je z kontekstu, przez co wypacza ich znaczenie lub nawet dokonuje nieuprawnionej nadinterpretacji. Dla przykładu T. C. przytoczyła fragment uzasadnienia apelacji odnoszący się do wystąpienia pozwanej do spółdzielni o przyjęcie jej w poczet członków, w którym w rzeczywistości brak było twierdzenia, że pozwana jest jedyną spadkobierczynią J. C., a samo działanie pozwanej nie było podstępne, a wynikało z pouczenia pracownika spółdzielni. T. C. wskazała ponadto, że powód pomija całkowicie treść swojego zobowiązania wobec pozwanej i ignoruje fakt, że uzyskała ona prawo do zamieszkiwania w lokalu w wyniku porozumienia z powodem, na mocy którego uzyskał on bezkonfliktowo i szybko nie tylko prawo członkostwa w spółdzielni oraz przydzielenie prawa do lokalu z wkładem lokatorskim, ale także rezygnację przez pozwaną z prawa do udziału w równowartości wkładu lokatorskiego związanego z lokalem. Dzięki temu powód szybko przekształcił to prawo w odrębną własność lokalu na bardzo korzystnych zasadach wynikających z przepisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Z kolei podnoszone zarzuty dotyczące złych stosunków pomiędzy stronami, gorszego traktowania powoda przez pozwaną niż własnej córki, stanowią nie tylko polemikę z ustaleniami prawidłowo dokonanymi przez Sąd, w oparciu o przeprowadzone dowody i ich logiczną ocenę, ale nadto stanowią powołanie się na okoliczności, które nie były w ogóle podnoszone w postępowaniu przed Sądem I instancji, które przy tym nie mają żadnego uzasadnienia w materiale dowodowym.

Nieuprawnione, zdaniem T. C., są również zarzuty apelacyjne dotyczące naruszenia przez Sąd przepisów prawa materialnego. Pozwana posiada uprawnienie do lokalu wynikające ze spornej umowy, co wyklucza uprawnienia powoda z art. 222 § 1 k.c., brak było także przesłanek do zastosowania w sprawie art. 716 k.c. Stosunek prawny ukształtowany pomiędzy stronami umową o korzystanie z lokalu mieszkalnego powoda w żaden sposób nie narusza przy tym uregulowań dotyczących służebności osobistej i nie wykracza poza swobodę stron przewidzianą w art. 353 1 k.c.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja powoda nie zasługuje na uwzględnienie.

W ocenie Sądu Okręgowego Sąd pierwszej instancji dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych, jak również prawidłowej oceny zgromadzonego materiału dowodowego. Ujawnione dowody zostały ocenione z uszanowaniem granic swobody przyznanej organowi orzekającemu, bez jakiegokolwiek naruszenia zasad logiki, czy doświadczenia życiowego. Taka ocena dowodów nie narusza zasady swobodnej oceny dowodów przewidzianej w treści przepisu art. 233 § 1 k.p.c., a podniesiony przez apelującego zarzut naruszenia tegoż przepisu należy uznać za nietrafiony. Aby bowiem omawiany zarzut mógł okazać się skuteczny, skarżący wykazać musi, że sąd uchybił podstawowym regułom służącym ocenie wiarygodności i mocy poszczególnych dowodów, tj. regułom logicznego myślenia, zasadom doświadczenia życiowego, wskazaniom wiedzy i właściwego kojarzenia faktów. Przedmiotowy zarzut musi się opierać na podważeniu podstaw oceny dokonanej przez sąd z wykazaniem, że jest ona rażąco wadliwa lub oczywiście błędna. Powinnością strony jest więc przedstawienie konkretnych dowodów, których zarzut dotyczy oraz wykazanie, że sąd naruszył granice swobodnej oceny dowodów, co miało wpływ na wynik sprawy. Niewystarczającym jest zatem powołanie się wyłącznie na sam fakt wadliwości dokonanych przez sąd ustaleń. Również przekonanie strony o innej, niż przyjął sąd, wadze poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu, nie może samo w sobie stanowić skutecznego wywiedzenia zarzutu naruszenia omawianego przepisu (por. m.in. wyrok SA w Krakowie z dnia 19 lutego 2014 roku, II Ca 2194/13, LEX nr 1541193; wyrok SA w Poznaniu z dnia 5 lutego 2014 roku, I ACa 1217/13, LEX nr 1428201; wyrok SA w Łodzi z dnia 19 grudnia 2013 roku, I ACa 868/13, LEX nr 1416146). Odnosząc powyższe do zarzutów wywiedzionych w treści apelacji Sąd Okręgowy uznał, że strona powodowa nie podważyła prawidłowości dokonanej przez Sąd Rejonowy oceny zebranego materiału dowodowego, w szczególności nie wykazała, aby Sąd ten uchybił wskazaniom wiedzy, czy też regułom logicznego myślenia. Wbrew twierdzeniom skarżącego, Sąd pierwszej instancji właściwie przeanalizował zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, uznając na jego podstawie, że sporna umowa w rzeczywistości zawierała ekwiwalentne świadczenia stron. Strona powodowa zdaje się nie dostrzegać, że przekazanie lokalu do używania T. C. odbyło się za jednoczesnym zrzeczeniem się przez pozwaną prawa do wkładu mieszkaniowego związanego ze spornym lokalem oraz do członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej, którego to zrzeczenia pozwana dokonała w imieniu własnym oraz swojej małoletniej córki. Umowa łącząca strony nie miała zatem charakteru nieodpłatnego, jak stara się to sugerować powód, a owo zrzeczenie stanowiło niewątpliwy ekwiwalent za możliwość zamieszkania w lokalu do śmierci lub zmiany decyzji przez pozwaną.

W ocenie Sądu Okręgowego nie może jednocześnie budzić wątpliwości, że ów zapewnienie udzielone przez powoda w omawianej umowie było warunkiem sine qua non złożenia przez T. C. wspomnianych oświadczeń kierowanych do spółdzielni mieszkaniowej. Powyższej konkluzji nie zmienia przy tym okoliczność, iż początkowo, po śmierci J. C., T. C. wystąpiła do spółdzielni mieszkaniowej z wnioskiem o wpisanie jej w poczet członków spółdzielni. Wbrew twierdzeniom powoda, pozwana ta nie zawarła w treści swojego wniosku twierdzenia, iż jest jedyną spadkobierczynią po zmarłym, czy też pierwszą żoną J. C., w sprawie nie dowiedziono ponadto, aby działanie pozwanej miało podstępny charakter. Za przekonujące należy uznać wyjaśnienie T. C., że asumptem złożenia przez nią wniosku do spółdzielni było pouczenie, jakiego udzielił jej pracownik spółdzielni, zwłaszcza jeśli uwzględnić okoliczność, że pozwana była żoną zmarłego i zamieszkiwała w spornym lokalu. Zachowanie pozwanej, która po śmierci męża stara się uregulować kwestie związane z członkostwem w spółdzielni, czy też z wkładem mieszkaniowym, jawi się jako zgodne z zasadami doświadczenia życiowego oraz logicznego rozumowania, przy czym przyjęcie prima facie, że pozwana działała intencjonalnie, z zamiarem pokrzywdzenia powoda i innych spadkobierców postrzegać należy w kategoriach niczym nie potwierdzonych supozycji. Te zresztą deprecjonuje ponadto okoliczność, iż pozwana własnowolnie zrzekła się prawa do wkładu mieszkaniowego oraz członkostwa w spółdzielni, których to działań niewątpliwie by nie podjęła, gdyby podstępnie chciała uzyskać wpis w poczet członków spółdzielni i pozbawić powoda prawa do wkładu mieszkaniowego. Sąd Rejonowy w sposób prawidłowy ocenił również relacje, jakie łączyły powoda z macochą, uznając, że T. C. traktowała powoda jak syna, wychowała go, sprawowała nad nim opiekę. W tym zakresie Sąd oparł się m.in. na twierdzeniach samego powoda, który w toku postępowania pierwszoinstancyjnego, w trakcie swobodnej wypowiedzi, wprost przyznał, że T. C. zajmowała się nim, wychowała go, opiekowała się nim, a relacje między nimi były „ok". Z powyższych przyczyn niezrozumiałe jest, dlaczego na etapie sporządzania apelacji powód konstruuje twierdzenia zgoła odmienne, wskazujące na zupełnie inny charakter relacji łączących go z macochą. Samo wyjaśnienie powoda, że asumptem tych twierdzeń były pisemne motywy skarżonego orzeczenia, które koncentrowały się w dużej mierze na relacjach stron, nie przekonuje, skoro Sąd pierwszej instancji za ich podstawę przyjął m.in. twierdzenia powoda. Widoczny jest przy tym wyraźny dysonans pomiędzy twierdzeniem M. C. (1), iż był wychowany przez macochę, która się nim opiekowała, zajmowała się nim, a późniejszym stwierdzeniem, że strony nie łączyła żadna więź emocjonalna. Sądowi Okręgowemu nie umknęło jednocześnie, że wysnuta w treści apelacji koncepcja na temat wzajemnych relacji stron, abstrahując od kwestii dopuszczalności jej oceny, zwłaszcza w kontekście przepisów art. 217 § 1 k.p.c. w zw. z art. 381 k.p.c., nie została poparta żadnymi dowodami i opiera się wyłącznie na gołosłownych twierdzeniach powoda. Już samo to w połączeniu z wcześniejszymi wyjaśnieniami powoda, poddaje w wątpliwość jej prawdziwość i musiało skutkować jej odrzuceniem. Chybione okazały się ponadto zarzuty apelacji odnoszące się do ustaleń Sąd Rejonowego odnośnie partycypowania powoda w kosztach utrzymania przedmiotowego lokalu, w żadnej bowiem części sporządzonego uzasadnienia Sąd ten nie uznał, że koszty związane z lokalem były ponoszone wyłącznie przez T. C.. Wyraźnego zaznaczenia wymaga przy tym, że kwestia ta, jak również wzajemne relacje łączące strony w przeszłości, ustalenia w zakresie tego, w jakiej konkretnie dacie powstały uszkodzenia elementów lokalu, na które powoływał się powód, czy też w jakim stanie technicznym jest należąca do pozwanej nieruchomość w K., z przyczyn, które zostaną omówione w dalszej części uzasadnienia, nie mają relewantnego znaczenia dla wyniku postępowania apelacyjnego.

Podsumowując dotychczasowe rozważania, Sąd Okręgowy uznał, że dokonana przez Sąd pierwszej instancji ocena materiału dowodowego nie narusza zasady swobodnej oceny dowodów przewidzianej w art. 233 § 1 k.p.c., wskutek czego uznać należy, że zarzut apelującego dotyczący naruszenia przedmiotowego przepisu stanowi jedynie polemikę z prawidłowymi ustaleniami poczynionymi przez Sąd I instancji.

Chybiony okazał się ponadto wywiedziony przez apelującego zarzut naruszenia przez Sąd Rejonowy przepisu art. 328 § 2 k.p.c. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem (por. m.in. wyrok SN z dnia 20 maja 2014 roku, I PK 295/13, LEX nr 1483572; wyrok SA w Łodzi z dnia 6 grudnia 2013 roku, I ACa 764/13, LEX nr 1416125; wyrok SN z dnia 5 września 2012 r., IV CSK 76/12, LEX nr 1229815; postanowienie SN z dnia 18 lipca 2000 roku, V CKN 81/00, LEX nr 533895), wytknięcie wadliwego sporządzenia uzasadnienia zaskarżonego orzeczenia może okazać się zasadne tylko wówczas, gdy z powodu braku w uzasadnieniu elementów wymienionych w art. 328 § 2 k.p.c. zaskarżone orzeczenie nie poddaje się kontroli instancyjnej. Tymczasem w niniejszej sprawie Sąd pierwszej instancji wyjaśnił, z jakich przyczyn zastosował określone przepisy prawa i w jaki sposób wpłynęły one na treść rozstrzygnięcia, a zatem jakie elementy stanu faktycznego uzasadniały zastosowanie tych przepisów, szczegółowo uzasadnił również w oparciu o jakie dowody ustalił stan faktyczny. Wprawdzie w zakresie, w jakim Sąd pierwszej instancji odnosi się do charakteru samej umowy stron, wykluczając wpierw zakwalifikowanie jej jako umowę użyczenia, by następnie dopuścić, w ściśle określonych przypadkach, możliwość skorzystania z przepisów dotyczących umowy użyczenia, w szczególności art. 716 k.c., widoczna jest pewna niespójność, niekonsekwencja w rozumowaniu Sąd Rejonowego, to jednocześnie samo orzeczenie poddaje się kontroli odwoławczej, co czyni podniesiony zarzut uchybienia przepisowi art. 328 § 2 k.p.c. nieskutecznym.

W ocenie Sądu Okręgowego niezasadne okazały się również wywiedzione w apelacji zarzuty odnoszące się do naruszenia przez Sąd Rejonowy przepisów prawa materialnego. Sąd pierwszej instancji właściwie ustalił, że powód nie może wywodzić dochodzonego w sprawie roszczenia z art. 222 § 1 k.c. to bowiem przysługuje li tylko w sytuacji, w której właściciel żąda zwrotu rzeczy od osoby nieuprawnionej do jej władaniem. Taka sytuacja w przedmiotowej sprawie nie miała jednak miejsca.

Rozważania w tym zakresie rozpocząć należy od prawnej oceny spornej umowy. O czym była mowa wyżej, Sąd Rejonowy właściwie wywiódł, że umowa stron w rzeczywistości zawierała w sobie świadczenia ekwiwalentne, a więc w rzeczywistości była umową wzajemną, co samo w sobie wykluczało zakwalifikowanie jej w kategoriach umowy użyczenia, która to umowa nie jest umową wzajemną. Na mocy omawianej umowy powód zobowiązał się przekazać lokal nr (...) przy ul. (...) w S. do używania T. C., w zamian za co pozwana ta zobowiązała się zrzec prawa do wkładu mieszkaniowego w tym lokalu i związanego z tymże lokalem członkostwa w spółdzielni. Wprawdzie w treści samej umowy brak jest zapisu odnoszącego się do zobowiązania pozwanej, to jednocześnie, jak wykazano wyżej, ów powinność była warunkiem sine qua non zawarcia przez strony spornej umowy. Nie może przy tym umknąć uwadze, że w umowie tej powód wprost zapewnił, że spłaci na rzecz A. C. 1/4 części spadku z wkładu mieszkaniowego po J. C., co implikuje jednoznaczną konstatację, iż wykonanie umowy – w zakresie obowiązków leżących po stronie powoda – było nierozerwalnie połączone ze zrzeczeniem się przez drugą stronę umowy, tak prawa do wkładu mieszkaniowego, jak i członkostwa w spółdzielni. Różny był wyłącznie ekwiwalent tego zachowania, T. C. otrzymała bowiem prawo zamieszkiwania w spornym lokalu aż do momentu śmierci czy zmiany swojej decyzji, A. C. zaś wyłącznie rekompensatę pieniężną. Już tylko z uwagi na postanowienia umowy, nie tylko zaakceptowane przez jej strony, ale i wprowadzone w życie (T. C. sporządziła stosowne oświadczenia na piśmie, działając również – za zgodą sądu rodzinnego – jako przedstawiciel ustawowy A. C., powód zaś oddał macosze do używania przedmiotowy lokal), umowa ta nie mogła być postrzegana, jako umowa użyczenia. Jedynie na marginesie zauważenia wymaga, że same strony umowy przy formułowaniu jej treści nie posłużyły się w zakresie nazwy pojęciem „umowa użyczenia”, a pojęciem „umowa cywilna”. Umowa ta, jak słusznie ocenił Sąd Rejonowy, była umową nienazwaną (nieuregulowaną w Kodeksie cywilnym), przy czym co istotne, z punktu widzenia prawnej jej oceny, Sąd Okręgowy dokonał częściowo odmiennych ustaleń od poczynionych przez Sąd pierwszej instancji. Sąd Okręgowy podziela wprawdzie zapatrywanie Sądu Rejonowego, że omawiana umowa posiada pewne cechy, które zbliżają ją do umowy użyczenia, z tym jednak istotnym zastrzeżeniem, że owa „zbieżność” ma niezwykle wąski charakter. Przejawia się ona bowiem wyłącznie w tym, że powód, jako właściciel spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego, przekazał tenże lokal do bezpłatnego używania T. C.. Owa zbieżność nie może jednak prowadzić do przyjęcia, jak to uczynił Sąd Rejonowy, że na gruncie przedmiotowej umowy dopuszczalne jest stosowanie per analogiam przepisów dotyczących umowy użyczenia, w szczególności art. 716 k.c., w razie ziszczenia się wymienionych w tychże przepisach przesłanek. Sądowi Rejonowemu, jak również apelującemu, umknęła okoliczność, że omawiana umowa, będąca co wymaga przypomnienia umową nienazwaną, w sposób autonomiczny reguluje istotne jej postanowienia, które warunkują jej wykonanie, przez co zbędne jest odwoływanie się do konstrukcji innych umów uregulowanych w Kodeksie cywilnym (umów nazwanych). Sięgnięcie do przepisów o umowie użyczenia byłoby natomiast właściwe w sytuacji, gdyby sporny stosunek zobowiązaniowy miał charakter nienazwanej umowy mieszanej, a więc zawierającej elementy charakterystyczne kilku typów umów nazwanych. Wówczas, co nie budzi wątpliwości, koniecznym jest stosowanie per analogiam przepisów najbardziej odpowiadających specyfice poszczególnych świadczeń i przez pryzmat tych regulacji ocenianie zgodności z prawem umowy nienazwanej i treści wynikających z niej praw i obowiązków stron. Taka sytuacja na gruncie niniejszej sprawy nie miała jednak miejsca. Kontynuując przedmiotowe rozważania przypomnieć należy, że możliwość zawierania umów spoza katalogu umów nazwanych, określonych przez ustawodawcę (stypizowanych normatywnie) nie jest kwestionowana i stanowi jeden z elementów kompetencji stron stosunków obligacyjnych, wynikających z ogólnej zasady swobody umów (art. 353 1 k.c.). Zgodnie z powołaną normą strony mogą kształtować treść i cel łączącego je stosunku prawnego w sposób dowolny, w granicach wyznaczonych przez właściwość (naturę) stosunku, ustawę i zasady współżycia społecznego. W granicach swobody kontraktowej strony zawierając umowy nienazwane mogą nie tylko istotnie modyfikować normatywnie wyodrębniane typy umów nazwanych, lecz także wprowadzać całkowicie nowe, nieznane prawu konstrukcje stosunków obligacyjnych. Jednocześnie umowa nienazwana nie podlega żadnym ograniczeniom poza wskazanymi w powołanej normie. Przechodząc do oceny tych ostatnich przypomnienia wymaga, iż sprzeczność treści umowy z ustawa oznacza przede wszystkim sprzeczność z zasadami iuris cogentis regulującymi poszczególne typy umów, a zwłaszcza z ich essentialia negotii. Nie można jednak tracić z pola widzenia okoliczności, że cechą umów nienazwanych jest to, iż modyfikują essentialia znamienne dla różnych typów umów nazwanych. Ów cecha nie powoduje jednak, iż prima facie taka umowa nienazwana jest bezwzględnie nieważna, jako sprzeczna z ustawowymi typami umów nazwanych. Jak wskazuje się w doktrynie (por. K.Osajda, (red.) Tom III A. Kodeks cywilny. Komentarz. Zobowiązania. Część ogólna, Warszawa 2017), odmienne przyjęcie należałoby uznać za absurdalne, tym bardziej, że zasadę swobody umów, postrzega się jako fundament dla kreowania przez strony umów nienazwanych o treści odpowiadającej ich potrzebom gospodarczym. Wyjście z zarysowane impasu interpretacyjnego jest stosunkowo łatwe. Wystarczy bowiem, iż umów nienazwanych nie będzie traktować się jako modyfikacji konkretnych umów nazwanych, lecz raczej jako całkiem autonomiczne umowy. Sąd Okręgowy zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że stosowanie takiej interpretacji nie zawsze jest możliwe, zwłaszcza w sytuacji, gdy postanowienia umowy nienazwanej stanowią swoistą „mieszankę” zaczerpniętą z różnych umów nazwanych. Co zasygnalizowano wyżej, a o czym będzie jeszcze mowa w dalszej części uzasadnienia, z taką „mieszanką” nie mamy jednak do czynienia na gruncie rozpatrywanej sprawy. Umowa nienazwana, zawierana w warunkach art. 353 1 k.c., nie powinna być ponadto sprzeczna z naturą stosunku prawnego, ani zasadami współżycia społecznego. Jako modelowe przykłady sprzeczności umowy z właściwością (naturą) stosunku prawnego wskazuje się w doktrynie zawarcie umowy starannego działania przewidującej osiągnięcie rezultatu (np. umowy o świadczenie lekarskie gwarantującej wyzdrowienie), umożliwienie w umowie dokonania jej dowolnych zmian tylko przez jedną stronę oraz wyłączenie w umowie darowizny prawa do jej odwołania w razie rażąco niewdzięcznego zachowania obdarowanego. Z tego typu sytuacją Sąd nie miał jednak do czynienia na gruncie niniejszej sprawy. W sprawie nie zostało również wykazane (powód nie podjął nawet takiej próby), aby omawiana umowa była sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.

Podsumowując powyższe uwagi za właściwy uznać należy wniosek, iż modus operandi przy dokonywaniu oceny stosunku zobowiązaniowego łączącego strony wygląda w następujący sposób: w pierwszej kolejności dokonuje się wykładni postanowień umowy przy zastosowaniu reguł określonych normą art. 65 § 2 k.c. Po dokonaniu wykładni określeniu podlega treść obowiązków obligacyjnych każdej ze stron, a po stwierdzeniu, ze obowiązki te wykraczają poza obowiązki charakterystyczne dla stypizowanego normatywnie stosunku umownego, dokonuje się kwalifikacji umowy jako nienazwanej, w tym oceny jej dopuszczalności w świetle granic swobody umów.

Zgodnie z normą art. 65 § 2 k.c. w umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu. W przypadku umów celem procesu wykładni jest więc odtworzenie znaczenia jakie obie strony nadawały składanemu oświadczeniu woli w momencie jego wyrażania (subiektywny wzorzec wykładni). Sformułowanie przepisu art. 65 § 2 k.c. wskazuje wyraźnie, że badanie nie może ograniczać się do analizy dosłownego brzmienia umowy, lecz musi objąć wszystkie okoliczności umożliwiające ocenę, jaka była rzeczywista wola umawiających się kontrahentów. Wskazuje się w orzecznictwie, że proces ustalania treści umowy powinien przebiegać według reguł wykładni kombinowanej. Gdyby się okazało, że nie da się stwierdzić, jak strony rozumiały sporne postanowienia umowy w chwili jej zawarcia, sąd powinien ustalić ich znaczenie według wzorca obiektywnego, opartego o założenie, że zastosowanie reguł z art. 65 § 1 k.c. nakazuje otoczyć ochroną adresata oświadczenia woli, który przyjął je określając jego treść przy zastosowaniu starannych zabiegów interpretacyjnych. Sąd, kierując się wynikającymi z przepisu art. 65 k.c. dyrektywami wykładni umowy, powinien brać pod uwagę nie tylko postanowienie spornego fragmentu umowy, lecz również uwzględniać inne związane z nim postanowienia umowy, a także kontekst faktyczny, w którym projekt umowy uzgodniono i z uwzględnieniem, którego ją zawierano. Zgodny zamiar stron wyraża się w uzgodnieniu istotnych okoliczności i określić go można jako intencję stron, co do skutków prawnych, jakie mają nastąpić w związku z zawarciem umowy (por. m.in. wyrok SN z dnia 20 stycznia 2011 roku, I CSK 193/10 i I CSK 173/10, LEX; wyrok SN z dnia 21 grudnia 2010 roku, III CSK 47/10, LEX; wyrok SN z dnia 2 grudnia 2010 roku, II PK 134/10, LEX). W ocenie Sądu, uwzględniając jednoznaczną treść spornej umowy, nie może budzić wątpliwości, że intencją stron było, aby T. C. zamieszkiwała w należącym do powoda lokalu aż do swej śmierci, czy zmiany swojej decyzji. Zapis ten jest jasny, nie budzi żadnych wątpliwości interpretacyjnych, nie podlega zatem żadnej dodatkowej wykładni. Jak ustalono ekwiwalentem powyższego uprawnienia było zrzeczenie się przez pozwaną prawa do wkładu mieszkaniowego związanego z przedmiotowym lokalem oraz członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej. Ekwiwalent ten miał przy tym istotny charakter, umożliwiał bowiem powodowi szybkie uzyskanie członkostwa spółdzielni oraz przydziału prawa do lokalu z wkładem lokatorskim oraz – w szczególności - przekształcenie powyższego prawa w odrębną własność lokalu na bardzo korzystnych zasadach wynikających z przepisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (tj. za bonifikatą). Niewątpliwie zatem powód otrzymał dużą korzyść w zamian za uprawnienie przyznane T. C.. Ważąc korzyści obu stron wynikające z przedmiotowej umowy, zasadną wydaje się konkluzja, iż są one porównywalne. Wprawdzie T. C. otrzymała prawo do zamieszkiwania w lokalu do chwili śmierci, to jednocześnie powód, będący młodszy o 31 lat od macochy, otrzymał wartościowy składnik majątku, którym w przyszłości będzie mógł swobodnie rozporządzać. O czym była już mowa wyżej, wskazany ekwiwalent dla świadczenia powoda wyklucza zakwalifikowanie spornej umowy jako umowy użyczenia, którego istotą jest bezpłatny charakter. Bez wątpienia umowa stron nie jest również umową najmu, pozwana nie płaci bowiem z tytułu zamieszkiwania w lokalu na rzecz powoda żadnego świadczenia pieniężnego. Nie sposób także przypisać tę umowę do jakiejkolwiek innej stypizowanej czy to w Kodeksie cywilnym, czy to w odrębnej ustawie. Umowa stron jest zatem klasyczną umową nienazwaną, która przy tym ma autonomiczny charakter, kompleksowo regulując istotne jej postanowienia, w szczególności przedmiot umowy, strony umowy i czas jej trwania. Oznaczając uprawnienie T. C., w tym czas jego trwania, w umowie nie zastrzeżono jednocześnie, aby umowa ta podlegała wypowiedzeniu. Taka redakcja postanowień umowy, która co wymaga powtórzenia, była w pełni akceptowana przez jej strony i przez nie sporządzana, implikuje oczywistą konstatację, iż umowa ta nie mogła zostać wypowiedziana przez jej strony, a jedynie T. C. mogła za swojego życia zrezygnować z przyznanego jej uprawnienia w razie powzięcia takiej decyzji. Sięganie w takiej sytuacji do konstrukcji innych umów nazwanych nie znajduje żadnego uzasadnienia. Skoro bowiem strony kompleksowo rozwiązały kwestię związaną z czasem trwania umowy, bez zastrzeżenia, iż ta może podlegać wypowiedzeniu, nie może ostać się koncepcja przyjęta w pisemnych motywach skarżonego rozstrzygnięcia, iż przepis art. 716 k.c. w pewnych sytuacjach per analogiam mógłby znaleźć zastosowanie. Odrzucić należy oczywiście także koncepcję powoda, który wprost kwalifikuje sporną umowę jako umowę użyczenia. Oczywiście chybiony jest także argument apelującego, że sporna umowa, przy przyjęciu, iż dawała ona pozwanej dożywotnie prawo zamieszkiwania w lokalu, prowadziłaby do obejścia przepisów ustawy o służebności osobistej (a konkretnie przepisów dotyczących formy, w jakiej umowa o ustanowienie służebności musi być zawarta), służebność taka może być bowiem ustanowiona wyłącznie przez właściciela lokalu, którym to powód, w dacie podpisywania umowy cywilnej jeszcze nie był, co wykluczało ustanowienie na rzecz T. C. wskazanej służebności.

O czym była już mowa, przedmiotowa umowa nie sprzeciwia się naturze stosunku prawnego, ustawie, ani zasadom współżycia społecznego.

W świetle powyższych rozważań, podniesiony przez apelującego zarzut naruszenia przez Sąd Rejonowy przepisów art. 222 § 1 k.c., art. 353 1 k.c. i art. 710 k.c. nie mógł się ostać. Zasadnie podniesiono natomiast zarzut naruszenia przepisu art. 716 k.c., jednak, jak wyjaśniono wyżej, okazał się on zasadny z innych przyczyn, aniżeli wywiedzione w treści apelacji i nie mógł skutkować jej uwzględnieniem.

Na koniec Sąd Okręgowy uznał za stosowne odniesienie się do podniesionego w apelacji zarzutu naruszenia przepisu art. 5 k.c. w zw. z art. 320 k.p.c. Tytułem wstępu przypomnieć należy, że zgodnie z treścią art. 5 k.c., nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony. Klauzule społeczno-gospodarczego przeznaczenia prawa i zasad współżycia społecznego należy traktować jako normy społeczne ogólne, mające na celu złagodzenie rygoryzmu prawnego przepisów prawnych i dostosowaniu ich do potrzeb życia (do konkretnych okoliczności faktycznych). Są to normy odnoszące się do wszystkich możliwych przypadków, gdy powoływanie się na prawo podmiotowe nie stanowi jego wykonywania, lecz jego nadużywanie, które nie jest społecznie aprobowane. Jak wskazał Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 24 stycznia 2007 roku (III CZP 117/06, OSNC 2007/11/165), zarówno w doktrynie prawa cywilnego, jak i judykaturze, dominuje pogląd, iż nie ma podstaw do czynienia jakichkolwiek wyłączeń w zakresie stosowania art. 5 k.c. Przestrzeganie zasad współżycia społecznego powinno być zatem immanentnym czynnikiem każdego zachowania się w każdej sytuacji. Wprawdzie w niektórych, nielicznych wypadkach, Sąd Najwyższy wyłączył stosowanie art. 5 k.c., np. w sprawach o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym lub w sprawach o ustalenie nieważności czynności prawnej, a w innych dopuścił stosowanie tego przepisu tylko w sytuacjach szczególnie wyjątkowych, np. w sprawach o prawa stanu cywilnego, to jednak dyrektywa powszechnego respektowania zasad współżycia społecznego nie została podważona. Wbrew twierdzeniom apelującego przepis art. 5 k.c. nie został również wyłączony ze stosowania w sprawach o ochronę własności. Sąd Najwyższy niejednokrotnie wskazywał, że uregulowanie zawarte w art. 320 k.p.c., dopuszczalne dozastosowania w sprawach o ochronę własności, nie wyłącza a limine stosowania art. 5 k.c., dającego pozwanemu silniejszą ochronę, oczywiście akcentując jednocześnie, iż przy sięganiu do art. 5 k.c. w w/w sprawach należy zachowywać szczególną ostrożność (por. m.in. wyrok SN z dnia 6 stycznia 2015 roku, III CK 129/04, Prok. i Pr. –wkł. 2005/7-8/52). Należy wskazać, że przepis art. 5 k.c. jest tak ujęty, że może być stosowany do wszystkich podmiotów, bo każdy uczestnik obrotu prawnego może dopuścić się nadużycia prawa. Nie występuje tutaj prawne zróżnicowanie sytuacji uczestników obrotu. Podkreślenia wymaga także okoliczność, iż zawarta w treści art. 5 k.c. dyrektywa nie została zakwestionowana w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdzając zgodność art. 5 k.c. z Konstytucją (wyrok TK z dnia 17 października 2000 roku, SK 5/99, OTK ZU 2000/7 poz. 254), podkreślił przydatność klauzul generalnych - w tym zasad współżycia społecznego - dla nadawania stosowaniu przepisów „bezpośredniego sensu aksjologicznego zakorzenionego w Konstytucji”. Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, zasady współżycia społecznego, mimo że wywodzą się z poprzedniego okresu, współistnieją z całym systemem prawa cywilnego i jako czynnik uelastyczniający ten system, muszą być brane pod uwagę przez sądy przy rozstrzyganiu każdej sprawy. Przez pojęcie zasad współżycia społecznego należy rozumieć podstawowe zasady etycznego i uczciwego postępowania, wyrażające ideę słuszności w prawie i wolności ludzi, odwołujące się do powszechnie znanych w naszej kulturze wartości. Jest oczywiste, że klauzula zasad współżycia społecznego odwołuje się do ocen i wartości ukształtowanych poza systemem prawnym, a więc mających charakter zasad moralnych, obyczajowych, czy też zwyczajowych. Wydaje się, że za trafne i istotne dla praktyki stosowania prawa należy uznać spostrzeżenie, iż zasady współżycia społecznego mają chronić przede wszystkim pewne wartości moralne, natomiast zasady społeczno-gospodarczego przeznaczenia prawa - wartości ekonomiczne. Tym samym nie jest uważane za wykonywanie prawa przez uprawnionego w sytuacji, gdy jego działanie lub zaniechanie pozostaje w sprzeczności ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem prawa lub zasadami współżycia społecznego. Wręcz przeciwnie, należy uznać, iż mamy wówczas do czynienia z nadużyciem prawa podmiotowego. Jednakże dla rozstrzygnięcia, czy w okolicznościach konkretnego wypadku występuje nadużycie prawa, decydujące znaczenie ma ocena tego wypadku dokonana przez sąd.

Przenosząc powyższe na grunt rozpoznawanej sprawy Sąd Okręgowy w pełni podziela stanowisko Sądu Rejonowego, iż w realiach niniejszej sprawy, przy uwzględnieniu postanowień spornej umowy uprawniających pozwaną T. C. do zamieszkiwania w należącym powoda lokalu aż do czasu swojej śmierci, żądanie M. C. (1) mające na celu eksmisję pozwanej, przy założeniu, że znajdowałoby ono podstawę prawną, należałoby uznać za nieakceptowalne społecznie, nad wyraz naganne, sprzeczne z zasadami współżycia społecznego oraz ogólnie ujmowanej słuszności. Działanie takie, jak słusznie zauważył Sąd pierwszej instancji, prowadziłoby do poprawienia sytuacji materialnej powoda kosztem pozwanej, która w przypadku uwzględnienia powództwa utraciłaby przysłowiowy „dach nad głową”. O czym była mowa wyżej Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił przy tym relacje łączące strony, w tym okoliczność, że T. C. opiekowała się powodem, wychowała go, co zresztą w toku postępowania pierwszo instancyjnego podkreślał sam powód. Całkowicie nieprzekonujące jest przy tym stanowisko powoda, iż wyłącznie sprzedaż lokalu zajmowanego przez pozwaną umożliwiłaby mu spłatę jednego z dwóch zaciągniętych na inne lokale kredytów mieszkaniowych. Uzasadniając powyższe stanowisko powód wywodził, iż wprawdzie mógłby sprzedać jeden z dwóch innych lokali mieszkalnych, które znajdują się w jego władaniu, ale wówczas zostałby zmuszony do zapłaty podatku, co czyniłoby tę transakcję nieopłacalną.

W sposób właściwy Sąd Rejonowy orzekł również o kosztach procesu, biorąc pod uwagę wynik sporu, co znajdowało pełne uzasadnienie w treści art. 98 k.p.c.

Mając powyższe na uwadze, wobec bezzasadności zarzutów sformułowanych w apelacji oraz nieujawnienia okoliczności, które winny być uwzględnione w toku postępowania drugoinstancyjnego z urzędu, Sąd Okręgowy oddalił apelację w oparciu o przepis art. 385 k.p.c., jako bezzasadną.

O kosztach postępowania apelacyjnego Sąd Okręgowy orzekł zgodnie
z wyrażoną w przepisie art. 98 § 1 i § 3 k.p.c. w zw. z art. 391 § 1 k.p.c. zasadą odpowiedzialności za wynik sporu.

W punkcie 2 sentencji wyroku Sąd Okręgowy zasądził od powoda M. C. (1) na rzecz pozwanej T. C. kwotę 120 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym, ustaloną w oparciu o § 7 pkt 1 w zw. z § 10 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dz.U. 2015, poz. 1804 ze zm.), w brzmieniu obowiązującym po dniu 27 października 2016 roku.